2022-04-01 Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.plhttps://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/z-nieba-do-nieba,p1015681863
W dniu 32 urodzin polskiej szybowniczki, porucznik pilota Wojska Polskiego Janiny Lewandowskiej, bolszewicki bandyta strzelił jej beznamiętnie w potylicę. Dłonie ściągnięte na plecach pętlą drutu bronić się nie mogły. Możliwe również, że jej usta, podobnie jak innym współwięźniom, też zapchano trocinami…
Oprawcy bali się nie tylko czynnej obrony mordowanych, bali się także ich krzyku i słów pogardy. A może najbardziej głośno odmawianej modlitwy? Przed spojrzeniem zabijanych uciekali stając za ich plecami i strzelając im po prostu w tył głowy. Dwaj kompani pomagali trzymając ofiarę między sobą. Ciało kobiety osunęło się do dołu wykopanego w katyńskim lesie i legło pośród setek innych, by w naiwnej wierze rozkazodawców mordu pozostać na zawsze pod zwałami piachu. Jednak już po trzech latach zwłoki pomordowanych, w tym również te jedyne kobiece, wydarto tej nieludzkiej ziemi, by wszem i wobec dawać mogły świadectwo sowieckich zbrodni.
Wydobyli je Niemcy w roku 1943. Na miejscu, pośród przedstawicieli innych narodowości, których Niemcy przywieźli na miejsce zbrodni w charakterze świadków, był obecny Józef Mackiewicz. Na udział w tym przedsięwzięciu otrzymał zgodę polskich władz podziemnych. Po powrocie, 3 czerwca 1943 roku, w Gońcu Codziennym, piśmie zależnym od okupanta, ukazał się z nim wywiad zatytułowany “Widziałem na własne oczy”, w którym przedstawił wrażenia z miejsca mordu polskich oficerów. Za ten wywiad Polska Partia Robotnicza wydała na Józefa Mackiewicza wyrok śmierci. Na szczęście nigdy nie został on wykonany. Wiele niestety zrobiono, by zamilczeć w Polsce jego dzieła, których młodsze pokolenie praktycznie nie zna. A nie zna właśnie z powodu ciągłego ukrywania prawdy o Katyniu.
To książka Mackiewicza, „The Katyń Wood Murders”, wydana w roku 1951, była pierwszą pozycją o Katyniu w języku angielskim. Sam autor został zresztą powołany przez komisję Kongresu USA do zbadania zbrodni katyńskiej, jako świadek i ekspert.
To z relacji Mackiewicza wiemy, że jeszcze w roku 1941, na pytania generałów Sikorskiego i Andersa o losy polskich oficerów, Stalin odpowiadał: „Ja już wydałem wszystkie rozkazy, by ich zwolnić. (…) Nie wiem, gdzie są. Na co mnie ich trzymać? Może byli w obozach na terenach, które zajęli Niemcy, i rozbiegli się”.
Cytat ten pochodzi z książki Józefa Mackiewicza „Katyń – zbrodnia bez sądu i kary”, która w roku 1997 ukazała się nakładem wydawnictwa „ANTYK”. Zgody na jej wydanie udzieliła córka pisarza, Halina Mackiewicz. Wydanie to sfinansowała Polska Fundacja Katyńska, a wpływy ze sprzedaży książki przeznaczone zostały na budowę polskich cmentarzy wojskowych w Katyniu, Miednoje i Charkowie.
Ciało Janiny Lewandowskiej leżało w katyńskim dole pośród zwłok polskich kapelanów. Jednak szczątki kobiety, która zagrażała ojczyźnie proletariatu tak bardzo, iż musiano ją zgładzić, stanowiły również problem i dla tego zbrodniarza, który je odkopał. Oprych niemiecki, zadowolony z możliwości wykazania światu, iż sowiecki zbir jest odeń gorszy, nie bardzo wiedział, jak wyjaśnić obecność w mogile ciała kobiecego. Nie pasowało ono w tym miejscu do wersji o pomordowanych polskich oficerach. W ten sposób morderca z zachodu stał się współwinnym zbrodni mordercy ze wschodu, pomagając w zatajeniu wiedzy o tej śmierci. Nie po raz pierwszy zresztą, ani ostatni w historii naszego nieszczęśliwego kraju, obaj współpracowali w jego wyniszczaniu. Badania czaszki kobiecej, z powodu braku możliwości wykorzystania materiału genetycznego, prowadzone z konieczności metodą superprojekcji i techniki komputerowej wykazały, że jest to czaszka Janiny Lewandowskiej. Dzięki tym wszystkim pracom naukowym, patriotyzmowi i zaangażowaniu wielu osób, 4 listopada 2005 roku, szczątki Janiny Lewandowskiej spocząć mogły nareszcie w grobie rodzinnym w Lusowie. Pięknie i szczegółowo opisuje całą tę historię Józef Grajek w biografii zatytułowanej „Porucznik pilot Janina Lewandowska”. Opowieść o losach Janiny Lewandowskiej, zatytułowaną „Z nieba do Nieba”, dokonał kamerą reżyser Zbigniew Kowalewski, a kiedy ją ujrzałem, zapadła tak głęboko w moje serce, że uznałem jej rozpowszechnianie za swój obowiązek i czynię to od roku 2013. Losy polskiej pilotki znałem wówczas dość pobieżnie. Wiedziałem, że pośród polskich oficerów zamordowanych w Katyniu była kobieta. Wiedziałem też, że krótko przed II Wojną Światową wykonała skok spadochronowy z pięciu tysięcy metrów, co w tamtych czasach było wyczynem na skalę światową. Ukończyła cztery kursy szybowcowe, szkolenie na samolotach, co pozwoliło przyjąć ją do Wyższej Szkoły Pilotażu na Ławicy, następnie kurs radiotelegrafii wojskowej we Lwowie i obserwatorów lotniczych w dęblińskiej Szkole Orląt. Wiedziałem wreszcie, jako Wielkopolanin z urodzenia, że była córką szanowanego przeze mnie generała Józefa Dowbor-Muśnickiego, słynnego Naczelnego Dowódcy Powstania Wielkopolskiego, jednego z nielicznych zwycięskich powstań w dziejach Polski.
Jego córki, choć różnica wieku między nimi wynosiła jedenaście lat, odeszły na wieczną wartę w odstępie zaledwie dwóch miesięcy. Jedna zabita strzałem bandyty sowieckiego nad katyńskim dołem, druga – Agnieszka, rozstrzelana przez bandytę niemieckiego na palmirskiej polanie śmierci. Tak Historia doświadczała najlepszych synów swoich, doszczętnie wybijając im potomstwo.
Niniejszym, zachęcam gorąco do sięgnięcia po książkę „Z nieba do Nieba”, do której załączony jest wspomniany film Zbyszka Kowalewskiego. Jej nakład się kończy, ostatnie egzemplarze można kupić w Polskiej Księgarni Narodowej. Tym z Państwa, którzy nie zdążą kupić jej w wersji tradycyjnej, polecam ją w formie e-book, co ciekawe również z filmem. Taką ofertę, jako jedyna na rynku ma Oficyna Aurora.
Felieton pochodzi z 13 numeru tygodnika Warszawska Gazeta