Minister rolnictwa ma problem: Tymczasem do przewozu pszenicy z Ukrainy w świat – należy wykorzystać polski transport rzeczny.
Alina:
… Bo przecież można wykorzystać barki z Linii Hutniczo-Siarkowej [LHS] do transportu zboża z Ukrainy, co zauważa wielu komentatorów, którzy wpadli na taki sam pomysł jak ja, że najlepiej przeładować zboże na barki z LHS przecinającej San i Wisłę.
Od tego może zależeć życie albo śmierć z głodu w państwach afrykańskich. Przy okazji Polska może przecież zarobić, a przy okazji odbudować własny transport po największych polskich rzekach.
Powinniśmy już mieć koncepcję i zaawansowane prace przygotowawcze wraz z kosztorysem. UE powinna czym prędzej szukać na to pieniędzy, w przeciwnym bowiem razie południowców czeka inwazja głodnych Afrykańczyków.
Najlepszy moim zdaniem jest komentarz:
Skiper 2022-05-17
Do przewozu pszenicy z Ukrainy należy wykorzystać transport rzeczny. Przez port rzeczny, gdzieś na Sanie potem Wisłą do Gdańska. Barki-składaki, składane do przewozu jednym tirem po 20 sztuk barek, w górę szlaku spływu. Wystarczy zobaczyć jak to się robi na Dunajcu i trochę dopracować, panie ministrze.
…. do którego dodałam swój:
Jest jeszcze prostszy sposób, bez budowania specjalnego portu przy mostach na Sanie i Wiśle. Wystarczą dodatkowe bocznice. Wyładunek można by wykombinować z wagonów na moście bezpośredniona barki, jakimś sprytnym elastycznym lejkiem. To potrafi wymyślić zespół sprytnych mechaników w dzień, dwa, i jak to ustrojstwo zamontować na moście żeby szybko i BEZPIECZNIE zrzucić zboże.
Wystarczy dopasować wielkość i zanurzenie barek do stanu wody w Sanie (bo Wisła pewnie głębsza) oraz do ładowności wagonów (jako krotność). Barki mogą dopłynąć do Gdańska chyba już nawet przez przekop, bez ruszania mostów obrotowych.