Vaginet w paroksyzmach

Vaginet w paroksyzmach

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  28 października 2025 Michalkiewicz

A to dopiero zakpiła sobie z obywatela Tuska Donalda Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje! Kiedy Naczelnik Państwa, co to najpierw patronował sprowadzeniu do naszego nieszczęśliwego kraju nieprzeliczonych migrantów, zarówno z panującej nam miłościwie Ukrainy, a także z reszty szerokiego świata, skapował, że na protestach przeciwko obecności migrantów w Polsce może uciułać trochę procentów PiS-owi – 11 października skrzyknął „wszystkich patriotów”, żeby przyszli na Plac Zamkowy w Warszawie protestować przeciwko paktowi migracyjnemu oraz umowie z Mercosur – Urszula Wodęleje dała obywatelu Tusku Donaldu cynk, że może zdezawuować Naczelnika przy pomocy fake-newsu, jakoby Komisja Europejska właśnie postanowiła („W londyńskiej Wielkiej Loży już postanowiono: siedem pieczęci kładą masoni pod dekret. Nad skrwawionym Talmudem żółte świece płoną, w płachtę zwinęli szczątki i przysięgli sekret” – pisał poeta), iż wyłącza Polskę z paktu migracyjnego z uwagi na „ponad dwa miliony Ukraińców”, którzy przebywają w naszym nieszczęśliwym kraju – i że w związku z tym Polski nie tylko nie będą obowiązywać żadne kwoty, ale w dodatku nie trzeba będzie płacić 20 tys euro za każdego migranta, którego Polska nie przyjmie.

Wprawdzie były to wieści „nieoficjalne” – bo o ostatecznym rozwiązaniu kwestii migracyjnej Komisja Europejska miała ogłosić dopiero 15 października – ale obywatel Tusk Donald uchwycił się tej informacji, jak pijany płotu i ogłosił, że Naczelnik niepotrzebnie tych „wszystkich patriotów” do Warszawy zwabił, bo ten cały protest nie ma sensu w sytuacji, gdy on sprawę załatwił. Początkowo zapanowała konsternacja, ale wkrótce wyjaśniło się, że obywatel Tusk Donald jak zwykle koloryzuje. Wielce Czcigodna Anna Bryłka, posłująca do Parlamentu Europejskiego z ramienia Konfederacji ogłosiła, że to „bujda, granda zwykła” – bo Komisja Europejska żadnej decyzji nie podjęła.

No i w poniedziałek, 13 października okazało się, że rzeczywiście. Nie tylko nie podjęła, ale w ogóle zdjęła sprawę paktu migracyjnego ze środowego porządku obrad Komisji i to w dodatku – ad calendas graecas. Ta sytuacja pokazuje, że nie tylko amerykański prezydent Donald Trump traktuje obywatela Tuska Donalda jak hetkę-pętelkę – ale również – Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje. Inna sprawa, że dlaczego miałaby traktować go inaczej, skoro i ona wie i on wie, że jest u Niemców chłopcem na posyłki?

Skoro tak, to jest oczywiste, że żadnej sprawy załatwić nie może, a co najwyżej – może nam objawić, co tam w „Wielkiej Loży” w naszych sprawach postanowiono. Jest dokładnie tak, jak to nam zachwalał pan dr Andrzej Olechowski podczas imprezy „Forum Dialogu”, jaka w swoim czasie odbyła się w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie. Pan doktor objawił nam, że po Anschlussie „będziemy mogli współdecydować o naszych sprawach”. Najwyraźniej uważał, że „współdecydowanie”, dajmy na to, z Portugalią, jest lepsze od decydowania samodzielnego. Ciekawe, że mnóstwo obywateli w to uwierzyło – wśród nich chyba również Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński – bo czy w przeciwnym razie stręczyłby nam Anschluss? Zawsze mówiłem, że Naczelnik jest wprawdzie wirtuozem intrygi – ale takim, który na końcu potyka się o własne nogi.

Nawiasem mówiąc, Reichsfuhrerin nawet się nie pofatygowała oświecać obywatela Tuska Donalda w sprawie umowy z Mercosur. Zresztą nie było takiej potrzeby w sytuacji, gdy Komisja Europejska pod egidą Reichsfuhrerin właśnie, umowę tę niedawno solennie zatwierdziła, puszczając mimo uszu popiskiwania przedstawicieli poszczególnych bantustanów. Okazuje się, że nadstawianie się Niemcom, w którym w ramach „postawy służebnej” specjalizuje się obywatel Tusk Donald, wcale nie poprawia jego sytuacji, podobnie, jak nie poprawia sytuacji Naczelnika projekt nadstawiania się Amerykanom. Widocznie i jedni i drudzy muszą uważać, iż wszystko zależy od tego, kto im się nadstawia i z jakich pozycji. Na przykład prezydent Donald Trump nie tylko zaprosił Wiktora Orbana na show do Szarm el-Szejk w Egipcie, gdzie zjawili się nie tylko sygnatariusze zbawiennego planu pokojowego dla Strefy Gazy, ale również liczni wasale Stanów Zjednoczonych, którzy mieli stanowić tło dla zastępczego triumfu amerykańskiego prezydenta, któremu właśnie przeleciała przed nosem spodziewana Pokojowa Nagroda Nobla – ale nawet przerwał swoje przemówienie, wypatrując, „gdzie jest Victor” – podczas gdy pana prezydenta Karola Nawrockiego zapomniał zaprosić.

Jak wiadomo Pokojową Nagrodę Nobla dostała pani Maria Machado, która pozostaje w nieprzejednanej opozycji do wenezuelskiego tyrana Mikołaja Maduro – ale pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował, bo wszystkie światła zostały skierowane na Szarm el-Szejk, gdzie otrąbiono finał trwającej „ponad 3000 lat” walki o pokój na Bliskim Wschodzie. Ale – jak w swoim czasie zauważył Leszek Miller – prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, tylko – jak kończy. Prawdziwego mężczyznę – a cóż dopiero – twardziela, za jakiego uchodzi prezydent Donald Trump? Więc o ile show w Szarm el-Szejk udał się znakomicie, to dalsze losy zbawiennego planu pokojowego już nie są takie jasne. Wprawdzie złowrogi Hamas przekazał Izraelowi 20 zakładników żywych i szczątki czterech martwych, w zamian za co Izrael przekazał Hamasowi prawie 2 tysiące więźniów, w tym – 250 skazanych na dożywocie, wśród których jest pewnie mnóstwo prominentnych działaczy Hamasu – ale nikt nie wie, co będzie dalej. Zwłaszcza – kto będzie rozbrajał Hamas i z jakim skutkiem – bo na razie hamasowcy wrócili z bronią na ruiny Strefy Gazy. Niby mieli zgodzić się na przekazanie broni „apolitycznej” reprezentacji palestyńskiej – ale nie można z góry wykluczyć, że ta „apolityczna” reprezentacja będzie tylko odkrywką Hamasu na tej samej zasadzie, jak pokojowy noblista Kukuniek był przywódcą „strony społecznej”, co to układała się w Magdalence z generałem Kiszczakiem.

Ale to są sprawy wykraczające i to zdecydowanie, poza nasze podwórko, na którym trwa przepychanka, między innymi na odcinku praworządności socjalistycznej. Z jednej strony obywatel Żurek Waldemar wykombinował sobie ustawę, która miałaby przesądzić o ostatecznym rozwiązaniu kwestii „neo-sędziów”, a z drugiej – pan prezydent Nawrocki właśnie wręczył nominacje 59 sędziom i 4 asesorom. Wszystkich ich rekomendowała Krajowa Rada Sądownictwa, która według żurkowej i Judenratowej jurysprudencji jest „nielegalna”. Wygląda tedy na to, że na odcinku socjalistycznej praworządności walka klasowa jeszcze się u nas zaostrzy, więc nie wiadomo, jak vaginet obywatela Tuska Donalda przetrzyma te wszystkie eksperymenty.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.