Życie na linie 23
Bardzo mały sabotaż
Pędząca Glizda
Podstawowym zajęciem pracowników spółdzielni robót wysokościowych „ Okienko” było knucie. Przede wszystkim knucie przeciwko systemowi komunistycznemu, który w naszym kraju był raczej systemem realnego socjalizmu niż komunizmem sensu stricte.
Knucie sprowadzało się najczęściej do akcji małego sabotażu – jeżeli można to tak nazwać nie uwłaczając harcerzom opisywanym w powieści „Kamienie na szaniec”. Przede wszystkim do dobrego tonu należało nie płacenie za bilety. W pociągach, w tramwajach, a nawet w kinach. Chłopcy prześcigali się w opowieściach jak to nabierali znienawidzonych kontrolerów potocznie nazywanych kanarami. Przy ich gigantycznych zarobkach kupienie biletu na pewno nie było problemem. Ganianie się z kontrolerem po wagonach było jednak świetną zabawą i powodowało skok adrenaliny..
Jakby mało im było emocji związanych z pracą na linie. Ich stosunek do wykonywanych prac też można było czasem nazwać sabotażem. Słynna w ich środowisku była opowieść o tym jak kolega zamiast umieścić metalową obejmę na walącym się kominie fabrycznym tę obejmę precyzyjnie namalował. Wiedział, że naczelny inżynier, który miał odebrać jego pracę, cierpi na lęk przestrzeni i za chińskiego boga nie wejdzie na komin. Byłoby to bardzo zabawne gdyby nie pewien drobny szczegół. Nie wiadomo – do dziś dnia zresztą – kiedy komin się zawali i kogo zabije.
Mały sabotaż czyli czerpanie drobnych korzyści i wielkiej satysfakcji z sabotowania obowiązujących przepisów był w tych czasach podstawowym przejawem tak zwanej „mentalności porozbiorowej” zakorzenionej w polskim społeczeństwie i podstawowym modus operandi buntowników przeciwko systemowi. Małym sabotażem było w ich oczach również kradzenie papieru toaletowego w publicznych szaletach, dopisywanie kilometrówek do sprawozdań z delegacji czy załatwianie za pomocą łapówki szpitala.
Czy możliwe jest wyleczenie się z tego? I czy należy się z tego leczyć kiedy państwo ponownie stało się opresyjne?
C D N
Zbieżność nazwisk i sytuacji jest przypadkowa. W kolejnych odcinkach mojej opowieści poznają państwo losy innych osób pracujących w spółdzielni „Okienko”