Cóż ci lewacy u władzy wyrabiają w Polsce, w Warszawie… To tylko mały promil z kretynizmów, które nam gotują od lat.

Cóż ci lewacy u władzy wyrabiają w Polsce, w Warszawie…

Zbigniew Dworakowski

To tylko mały promil z kretynizmów, które nam gotują od lat.

Nielogiczne, lewackie wręcz bolszewickie pomysły na bezprawie:

Pod płaszczykiem postępu, nowoczesności i tzw. “bardziej ludzkiego prawa” pomysłodawcy bolszewickiego i totalitarnego pomysłu na urządzanie nam naszego wolnego świata wprowadzają nam kolejne przepisy prawa i zasady funkcjonowania naszych społeczności. W efekcie coraz bardziej ograniczając nam nasze podstawowe wolności, często doprowadzają ludzi myślących po prostu do tzw. szewskiej pasji z powodu zatrważającego braku logiki w tych “postępackich” pomysłach. Zatrważające jest jednak to, że jako zbiorowość: społeczność lokalna czy cały naród na to pozwalamy i się na te oczywiste kretynizmy godzimy. A oto jak dla mnie, przerażające przykłady pokazujące jak bardzo ta “żaba jest bliska ugotowania”:

  1. Na początek sławetne “prawo RODOdendronów”. Zostało celowo wprowadzone tylko po to, aby nas zatomizować i podzielić. Żebyś człowieku, jednostko nie znał imienia i nazwiska swojego sąsiada, ale także sąsiada w kolejce do lekarza czy urzędnika … bo to dla Twojego dobra … Takiego!!! Tylko, dlatego, że jakiś potencjalny przestępca, pospolity cwaniak (który może jednak przydarzyć się np. 1 na 100 000 przypadków) pozbywamy się naszego podstawowego prawa do poznania drugiego człowieka. W normalnym świecie … o ile jeszcze go pamiętamy znaliśmy swoich sąsiadów, czy ludzi często spotykanych w urzędach, u lekarza itp. z imienia i nazwiska … i to było normalne, dzisiaj nie, to może być … karalne. Ludzie czy widzicie, co daliśmy sobie zrobić ? Jak tylko zaczęli ten kretynizm nam wszystkim wprowadzać, to mój sąsiad pyta mnie któregoś dnia, czy chcę, aby moje imię i nazwisko znalazło się na liście lokatorów wiszącej od lat na klatce schodowej przy samym wejściu. Odpowiedziałem, że to oczywiste, że tak, bo to normalne, a on chcąc być chyba takim „nowoczesnym” mówi mi, że on tego nie chce. Był trochę zdziwiony, gdy mu odpowiedziałem, że dla potencjalnego np. złodzieja czy bandyty jest lepszym klientem ode mnie z oczywistych chyba względów. W efekcie tymi naszymi danymi w oczywisty sposób się handluje … typowy geszeft. Jak były powszechnie dostępne np. w książce telefonicznej, czy dowolnym urzędzie to geszeftu nie było. Proste jak budowa cepa. A jak kilka razy w roku odwiedzałem rodzinę na urodziny czy imieniny to nie musiałem pamiętać nr mieszkania, wchodziło się na klatkę schodową i wiedziałem gdzie mam pukać lub dzwonić. Dzisiaj to nawet nie wejdę na klatkę schodową, bo jest zamknięta, to samo jest z wejściem do zsypu, żeby wyrzucić śmieci muszę mieć 2 klucze, to jest chore, bo potencjalny intruz wejdzie ? A co z chrześcijańskimi uczynkami miłosiernymi wobec ciała: „głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć …”. Kiedyś, kiedy jeszcze klatki schodowe były otwarte zdarzało się, szczególnie jak było mocno zimno, że na moim ostatnim X piętrze nocowali bezdomni, bo było najcieplej (gorący baniak od co) i najmniejszy ruch. I to było normalne, jak mocno cuchnęli to się ich wypraszało, by się odświeżyli w schronisku. Dzisiaj nie do pomyślenia, zaraz jakaś k .. wa zadzwoni na SM lub Policję => to ja mam swoje niezbywalne wygody i z nich nie zrezygnuję, nawet jakby ten bezdomny miał zamarznąć – taki jestem nowoczesny, jprd gdzie my żyjemy. Kiedyś jak jeszcze były zsypy otwarte, a był mróz, to mój syn po wyrzuceniu śmieci przychodzi i mówi, że w zsypie na kartonach śpi parka bezdomnych. Mówię, idź do nich i powiedz, by przyszli na górę, bo tam zamarzną. Nie chcieli, bo bali się, że właśnie jakaś k… zadzwoni na SM lub Policję. W końcu zaniósł im jakieś kanapki i gorącą herbatę.
  2. W tym obłędzie zamykania klatek schodowych, zsypów na śmieci, geszefciarze poszli dalej, postawili szlabany i wszelkiej maści ogrodzenia oraz płoty nawet na osiedlach mieszkaniowych … też dla naszej wygody i dla naszego dobra. A geszeftów od tych płotów, słupków i szlabanów mnóstwo. Z Warszawy zrobiła się wieś, wszędzie płoty, żerdzie i słupki. Kiedyś by przejść z ulicy na ulicę mogłem na tzw. skrót. Dzisiaj nie, bo każdy nowoczesny mieszkaniec musi mieć swój wymarzony „bloczuś” ogrodzony. A jak paniusia lub paniuś z tegoż „bloczusia” z pieskiem wychodzi to jak najszybciej na sąsiedni trawniczek nie na swój, cyrk jak … … . Nawet ujęcia wody oligoceńskiej zamykają na noc, bo a nuż jakiś bezdomny się prześpi, no i na pewno zapaskudzi. Kiedyś takiej odźwiernej tuż przed zamknięciem mówię, że to nienormalne by ludziom zamykać dostęp do wody, a ona, że nie będzie sprzątać po bezdomnych. To ją zapytałem, czy jej płacą tylko za otwieranie i zamykanie, bo powinni także za sprzątanie. I znowu kłania się ten bolszewicko lewacki kretynizm. Tylko dlatego, że potencjalnie nocą może się znaleźć np. jeden brudas czy wandal na 1000 innych, normalnych – to utrudnimy życie pozostałym. To jest po prostu nielogiczne i w efekcie irytujące, bo coraz powszechniejsze. Głupota ludzka chyba jest jednak nieograniczona. Jednak nie tylko o głupotę tutaj chodzi, tylko o naszą wolność i prawo do normalnego funkcjonowania. Może kretynom te prawa jednak nie powinny przynależeć ?
  3. No i czyste szaleństwo, lewacko – bolszewickie w zakresie przepisów ruchu drogowego.

Za „starych, dobrych”, bo normalnych czasów prawie wszędzie na skrzyżowaniach były umieszczone na stałe zielone strzałki umożliwiające skręt w prawo, jeżeli była taka bezpieczna możliwość. Każdy kierowca mógł ten manewr wykonać na własną odpowiedzialność. Ta totalitarna i post bolszewicka hołota, która próbuje nami rządzić wymyśliła, że ponieważ jakiś 1 tzw. „kierowca bombowca” na 100 000 normalnych kierowców potrąci przechodnia lub spowoduje kolizję przy takim manewrze, to zabronimy wszystkim skrętu w prawo na osobistą odpowiedzialność. No i teraz wpatrujemy się w sygnalizator świetlny z pytaniem, kiedy w końcu ta zielona strzałka się zaświeci, a świeci się w zaiste dziwacznych sytuacjach, ewidentnie powodując blokadę płynnego ruchu. Bo mamy być pełni uznania dla ich „projektantów” – na pewno przewidzieli wszystkie potencjalne zagrożenia – gó .. o prawda, jak były tak są, np. ten „kierowca bombowca”. Po za tym tego typu rozwiązania w ewidentny sposób próbują eliminować logiczne myślenie i koncentrację u kierowców. Właśnie w myśl tych totalitarnych, lewackich, bolszewickich zasad: „my wiemy lepiej, co dla was jest dobre”, „nie będziecie mieć nic, ale będziecie szczęśliwi”, „my wam wszystko damy, tylko bądźcie naszymi posłusznymi niewolnikami”, tresura trwa, a zaczyna się w szkole i to na poważnie. W sieci WWW funkcjonują szokujące filmy o poziomie intelektualnym byłych gimnazjalistów i obecnych maturzystów.

Kolejne oczywiste kuriozum. W normalnym świecie, który odszedł do lamusa jezdnia była dla samochodów, a pieszy nawet przed wkroczeniem na przejście dla pieszych musiał spojrzeć w lewo, później w prawo, znowu w lewo i stwierdziwszy, że nic mu nie zagraża przekroczyć jezdnię. Było normalnie. Już w latach 80 ubiegłego wieku widziałem ten czysto lewacki kretynizm polegający na bezwzględnym pierwszeństwie pieszego na pasach w UK. Szwagier zwracał mi tam ciągle uwagę: nie stój blisko przejścia dla pieszych, bo kierowcy się zatrzymują myśląc, że chcesz przekroczyć jezdnię. Tylko wtedy mieli chyba 3 rodzaje takich przejść dla pieszych i tylko w przypadku jednego rodzaju obowiązywało to kuriozalne bezwzględne pierwszeństwo. Dzisiaj każdy „baran” wchodzi na przejście dla pieszych nie oglądając się na jadące samochody powodując jak w przypadku tych w/w zielonych strzałek blokadę płynnego ruchu samochodów. Ledwo wspomnę o masowym instalowaniu sygnalizacji świetlnej przy przejściach dla pieszych – geszeft musi trwać. Dodatkowo w wyniku tzw. plandemii zablokowali sygnalizatory na przycisk, no i nikt nie przechodzi przez przejście dla pieszych, a dziesiątki samochodów zatrzymuje się na czerwonym dla nich świetle, bo działa automat czasowy, np. co 3 min. Trzeba tutaj wspomnieć o wręcz „zapamiętałej dbałości” tegoż „postępactwa” o ekologię. A tu ileż zbędnego paliwa jest zużywane wskutek takiego porąbanego prawa ? Ale nie ma co żądać logicznego myślenia od intelektualnych inwalidów, bo z takimi właśnie mamy tutaj masowo do czynienia i to na najwyższych szczeblach. Im który głupszy tym lepiej nadaje się do wykonywania i wymyślania tych kretynizmów.

No i te garby poprzeczne stawiane już nawet na głównych osiedlowych ulicach, a głównych, bo jeżdżą po nich przecież autobusy. Znowu tylko dlatego, że jakiś 1 „kierowca bombowca” na 100 000 innych normalnych, przekraczając bezpieczną prędkość spowoduje wypadek drogowy, to wszystkim innym będziemy niszczyć zawieszenie i inne mechanizmy w ich samochodach, a wspomnę o zbędnym, dodatkowym zużyciu paliwa przy takiej jeździe. A skąd ten kolejny kretynizm do nas przywędrował ? Oczywiście z UK i USA, tam jest źródło tej porąbanej, alogicznej, światowej rewolucji komunistycznej, w swej szczytowej formie obecnie dotykającej tragicznie miliardy ludzi.

Nagminne ograniczenia prędkości, nawet do 20, 30 km/h. Za w/w dobrych, normalnych czasów, kiedy samochody nie posiadały tych wszystkich zaawansowanych systemów ułatwiających prowadzenie pojazdów i zwiększających znakomicie bezpieczeństwo podróżowania, prędkość w obszarze zabudowanym wynosiła 50, nawet 60 km/h. A w przypadku, kiedy droga tzw. przelotowa (niewiele było dróg szybkiego ruchu i autostrad) prowadziła przez miejscowość, ograniczenie to wynosiło 70 km/h. Wszystko po to, by nie zużywać zbędnie paliwa i by nadmiernie nie utrudniać ruchu pojazdów, bo jak powszechnie wiadomo jezdnia jest dla pojazdów. Dzisiaj mimo udoskonaleń mechanicznych i elektronicznych w terenie zabudowanym mamy nadal nominalnie ograniczenie do 50 km/h, a coraz częściej ograniczenia te wynoszą 40 czy 30 km/h.

No i gdzie tylko można, stosowany jest geszeft z fotoradarami emitującymi oślepiający i deprymujący każdego kierowcę błysk. To nie ma nic wspólnego ze zwiększaniem bezpieczeństwa na drodze – ma na celu tylko łupienie kierowców z pieniędzy i tak mocno obciążonych różnorakimi opłatami i podatkami.

Uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych wydawane są po ułomnych egzaminach, na których zwraca się uwagę głównie na umiejętność parkowania, bezbłędnego odczytywania dziesiątek, jeśli nie setek zbędnych znaków drogowych, na które normalny kierowca już nie jest w stanie poprawnie reagować, bo tyle ich jest – geszeft musi trwać, k … wa mać. Nikt nie kontroluje przyszłych kandydatów na kierowców pod kątem refleksu, umiejętności oceny odległości i szybkości innych pojazdów oraz umiejętności koncentracji, a także szybkiej, logicznej, bezpiecznej reakcji w sytuacjach niebezpiecznych na drodze, np. jak wyjść z prostego poślizgu. Nie wspomnę już o takich prostych zasadach kulturalnego zachowania na drodze, by niepotrzebnie nie świecić kierowcom z tyłu światłami stop (stosowne używanie hamulca ręcznego) czy też wystarczająco wczesnego używania kierunkowskazów. Nagminnym jest używanie kierunkowskazu w momencie manewru skrętu lub tuż przed nim. Wtedy, to „kierowco bombowca” możesz sobie wsadzić ten swój kierunkowskaz; a może oszczędzasz żarówki ? To typowe dla lewactwa.

A co do łupienia kierowców z pieniędzy (bo to najliczniejsza grupa docelowa – target) to szczytem jest ustanawianie stref płatnego parkowania nawet na małych osiedlowych uliczkach. Kłamliwie wciska się informację, że dla mieszkańców są to minimalne opłaty. W tym geszefcie różnorakich firm (warto by sprawdzać cały proces koncesyjny) bierze udział w bezczelny sposób Straż Miejska. Powołani zostali głównie do tego, by pomagać mieszkańcom, a biorą udział w tym bezczelnym geszefcie polegającym na łupieniu mieszkańców z pieniędzy, także biednych emerytów, których tam nie brakuje. Widziałem to codziennie z okien Instytutu, w którym pracowałem. Wokoło wiele instytucji: szpital, przychodnia, instytuty, uniwersytet, itp., a miejsc parkingowych jak na lekarstwo, stąd ludzie parkowali gdzie się dało z konieczności. A ta „hołota” ze SM masowo powodowała odholowywanie lub wlepianie mandatów. Żadnemu nie przyszedł do łba taki oto wniosek racjonalizatorski, by wystąpić do stosownych władz o zwiększenie ilości miejsc parkingowych. Kiedy ich mijałem to skandowałem „darmozjady, darmozjady, darmozjady”. Czasami życzyli mi miłego dnia, ale rzadko. Kiedyś w okolicach Arkad Kubickiego (targi książki) dłużej rozmawiałem ze strażnikiem SM, który jak się okazało miał podobne poglądy do moich, ale za to wdrukowane takie oto medialne kłamstwo, że gdyby nie SM to W-wa przestałaby funkcjonować. Zakomunikowałem mu, że jest wiele miast na świecie i to znacznie większych, które funkcjonują skutecznie bez takich formacji i jak nic się nie zmieni to SM zostanie z hukiem rozwiązana.

Wnioski:

  1. To tylko mały promil z kretynizmów, które nam gotują od lat.
  2. Masz siedzieć niewolniku w domu, zapomnij o podróżowaniu, to dla twojego dobra i bezpieczeństwa.
  3. Jesteśmy w mocy wariatów i to globalnie. Ratuj się, kto może. Póki jeszcze jest czas.
  4. Jak damy sobie odebrać wolność w imię bezpieczeństwa, złudnego jak widać bezpieczeństwa, to nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego.

Autor: mgr inż. Zbigniew Dworakowski; Warszawa 2023.02.07