Znaj rządzących!
https://konserwatyzm.pl/sulkowski-znaj-rzadzacych/
Dobrą manierą w ocenie rzeczywistości politycznej jest uważne śledzenie poczynań głównych graczy ekipy rządzącej i porównywanie ich deklaracji z faktycznymi działaniami. To rzuca całkiem niezłe światło nie tylko na rządzącego jako polityka, ale również jako człowieka. Pozwala poznać mechanikę sprawowania władzy oraz z pewną dozą prawdopodobieństwa ocenić, jakie będą dalsze kroki rządzącego. Aby jednak obraz uzupełnić, bowiem holistyczne podejście zawsze owocuje zwiększeniem szansy na poznanie prawdy, należy włożyć w proces odrobinę więcej wysiłku i obserwować również środowisko rządzącego – zarówno to obecne, jak i to przeszłe. Gdy do władzy ponownie doszedł Donald Tusk zacząłem z większą uwagą śledzić wypowiedzi Jana Marii Rokity – byłego współzałożyciela PO, jednego z tzw. Trzech Tenorów Platformy, który w pewnym momencie zniknął z czynnej polityki. Powody tego stanu rzeczy p. Rokita przedstawił w długim i godnym polecenia wywiadzie dla Bogdana Rymanowskiego1. Osoba będąca przez wiele lat tak blisko z Donaldem Tuskiem, mająca do tego niezły warsztat z zakresu uprawiania polityki jak i samej jej teoretycznej warstwy dostarcza wielu cennych wskazówek ułatwiających interpretację sposobu sprawowania władzy przez obecnego premiera. Z wywiadu u p. Rymanowskiego można wyłuskać wiele cennych informacji, ale to co jest dla mnie szczególnie interesujące pojawiło się w debacie z dnia 13 grudnia 2024 roku w podcaście „Prawy prosty”2, w której udział wzięli właśnie p. Rokita, redaktorzy Lisicki i Kalukin oraz jako moderator red. Karpiel.
Jednym z wątków tej debaty była próba zdefiniowania światopoglądu Donalda Tuska, który to światopogląd ma rzutować na działania rządu premiera. Jan Maria Rokita forsował tezę, że dla osób ideowo zaangażowanych jest to bardzo trudne do wyobrażenia, ale tak naprawdę Donald Tusk po prostu nie ma żadnych poglądów. Podąża za trendami, sprawnie unosząc się na fali bieżącej narracji w społeczeństwie demoliberalnym. Świetnie je wyczuwa, kładzie nacisk na odpowiednie akcenty, wykorzystuje mechanikę konfliktu i wskazywania wroga, ale jest to tylko i wyłącznie efekt tego, że dla premiera zdobycie i utrzymanie władzy jest celem samym w sobie, co jawi się jako zwyczajny koniunkturalizm.
Z tą tezą nie zgodził się red. Lisicki, który forsował, że choć oczywiście widać ewidentne wykorzystywanie mechanizmów obowiązujących w demokracji liberalnej, to on osobiście uznaje Tuska za liberała dążącego do rządów autokratycznych, ale w modelu sprzyjającym kierunkowi Europy zachodniej. Z tego też powodu, red. Lisicki uważa, że Donald Tusk nie stałby się nagle orędownikiem wyjścia z Unii Europejskiej czy odrzucenia jej systemu „wartości”. Tak w dużym skrócie można zreferować dwa główne stanowiska – obecny red. Kalukin nie zaproponował niczego wykraczającego poza pewien mix obu poglądów, dlatego skupmy się na tezach przedstawionych przez p. Rokitę i red. Lisickiego – który z nich ma rację? Czy Donald Tusk jest człowiekiem bezideowym, ze światopoglądem bezobjawowym czy jednak świadomym liberałem poruszającym się w obrębie tejże idei?
W obu poglądach jest część prawdy, ale dopiero po odpowiednim dopasowaniu tych części oraz dodaniu kilku, moim zdaniem istotnych faktów, których żaden z dyskutantów nie wypowiedział, będziemy mieli pełen obraz urzędującego premiera. Zacząć należy od tego, że nawet jeśli Donald Tusk jest osobą bez poglądów i podąża za bieżącymi trendami będąc koniunkturalistą, to już sam ten fakt nie pozwala stwierdzić, że jest to brak poglądów. Z meta poziomu wyznawanym przez premiera poglądem jest właśnie koniunkturalizm, który ułatwia realizowanie tego celu politycznego, który Tusk uważa za najbardziej istotny. To jest element sposobu myślenia, który wydaje mi się u premiera jak najbardziej uświadomiony a narzędzia do osiągnięcia tego celu są dobierane w sposób przemyślany.
Czy to oznacza, że tym samym Donald Tusk nie jest liberałem? Tu sprawa jest nieco bardziej złożona – liberalizm bowiem bazuje na bardzo prostackim oglądzie rzeczywistości, w którym zależnie od przyjmowanego modelu liberalizmu, albo powtarza się korwinizmy w stylu „moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka” lub owsiakizmy, czyli „róbta co chceta”. Oba jednak są w konsekwencji tym samym, bowiem to indywidualne chcenie wyznacza kierunek działania bez poszanowania uniwersalnych norm czy powinności – coś co owo chcenie ma ograniczyć jest traktowane z automatu jako zamordyzm, zawłaszczenie wolności. Taki sposób myślenia nie bazuje na pogłębionej refleksji nad samym rdzeniem liberalizmu, dlatego liberalizm w ogóle nie wymaga uświadomienia sobie wyznawania tego poglądu. Jest poglądem z istoty redukcyjnym, więc łatwym i przyjemnym do wyznawania – stąd tak łatwo udało się tę ideę wtłoczyć w ludzi, bazując na ich najniższych instynktach i żerując na tendencji do pójścia na łatwiznę. W tym sensie zapewne Donald Tusk, podobnie jak większość mentalnych liberałów, nie jest człowiekiem, który przepracował własne poglądy i wybrał liberalizm po rzetelnej konfrontacji z innymi poglądami. Nadal jednak może być liberałem i sprawnie operować w obrębie tego systemu. Jest to bowiem idea tak elastyczna, że doprowadzona do skraju swoich postulatów pozwala na coś, co dla trzeźwo myślącego człowieka jest przejawem choroby psychicznej albo głupoty a dla liberała jest kwintesencją wolności. Nie bez powodu bowiem pojęcie płynnej podmiotowości, na którym zasadza się gender wyrosło właśnie na zgniłym korzeniu liberalizmu. Skoro Janusz CHCE być Janiną, to może a jeśli ktoś mu tego zabroni, to jest zamordystą.
Dziwne więc, że zarówno red. Lisicki jak i p. Rokita nie zauważyli, że właśnie formę płynnej podmiotowości tylko w warstwie politycznej realizuje właśnie Donald Tusk będąc tym samym po uszy w idei liberalnego bagna konsumującego każdą normę, rozsądek i sens. Publicyści z lewa i prawa od miesięcy rozdzierają szaty krzycząc o hipokryzji premiera, który najpierw był przeciwko umocnieniom na granicy z Białorusią a później sam nakazywał te umocnienia budować. Najpierw był przeciwko projektowi CPK a teraz jest za realizacją CPK. Najpierw po powrocie ze struktur UE grał nieco pompatyczno-patriotyczną narracją, przypominającą Tuska z czasów pierwszej Platformy, więc w 2023 roku całował chleb a w tle powiewały polskie flagi. Później zaś szedł w narrację odwrotną, symbole patriotyczne uznając za przynależne do zacofanego obozu PiS. Przykłady można mnożyć, natomiast wszystkie one ukazują, że Donald Tusk realizuje zasadę płynnej podmiotowości politycznej. Bez względu na stopień uświadomienia sobie swojego liberalizmu, jest to mechanizm właśnie będący owocem tej idei. Dlatego słusznie p. Rokita odpowiedział red. Lisickiemu, że gdy akurat trendy wskażą na postulowanie wyjścia z UE, to premier będzie w awangardzie Polexitu mimo jasnych obecnie deklaracji o wzmacnianiu UE czy nawet jej federalizacji. Tusk bowiem wie, że połączenie demokracji liberalnej z tak silnie już zakorzenioną mentalnością liberalną społeczeństwa nakazuje na ciągłe trzymanie się „chcenia” gawiedzi jeśli chce się w tym modelu i w tej mentalności władzę utrzymać. Gros jego wyborców oczekuje rozliczania PiS, więc tworzy się spektakl, by zaspokoić ich chcenie. Jeśli konieczność etapu w postaci kolejnego kaprysu tłumu będzie nakazywała na inny trend, to Tusk za tym trendem pójdzie. Tak właśnie działa się w obrębie liberalnego sposobu myślenia jako polityk. Wiedząc o tym, możemy więc śledzić aktualne trendy, nałożyć na nie odpowiednią wagę i będziemy wiedzieli, w którą stronę skieruje swoją decyzyjność Donald Tusk. Dokładając do tego jego umiejętność publicznego wskazywania wroga, premier nie jest tylko biernym odbiorcą kaprysów tłumu, ale ma narzędzia, by zarządzać nastrojami a te dobrze wie jak wykorzystać. Co będzie robił do momentu, gdy tłum zmieni nastrój np. przez pusty portfel i stwierdzi, że Donald Tusk nie jest mu już potrzebny. Pytaniem na inny tekst jest, czy podówczas premier, dla którego cała liberalna mechanika jest jedynie narzędziem do utrzymania władzy, będzie chciał się tej mechanice poddać i władzę odda. Może bowiem w obrębie samego liberalizmu wejść w kolizję z kaprysem tłumu i wykreować swoją tożsamość polityczną wbrew trendom opierając się na narzędziu, które doprowadził do perfekcji, czyli skupianiu uwagi tłumu na wskazanym palcem wrogu.
Marcin Sułkowski
1https://www.youtube.com/watch?v=gDJYAkX1gE8
2https://www.youtube.com/watch?v=3TTuWvzgU6Q