Strażnicy wiary, strażnicy woli. Dlaczego Franciszek przekształca Kongregację Nauki Wiary
Krok po kroku papież Franciszek przeprowadza strukturalną reformę Kurii Rzymskiej. Jej główną ofiarą pada katolicka doktryna. Od 2013 roku w praktyce nauczanie Kościoła na niektóre tematy nie odgrywa zbyt dużej roli w działaniach Watykanu. Ten stan rzeczy Franciszek utrwalił również formalnie. Cel jest oczywisty: sprawić, by jedynym punktem odniesienia dla Stolicy Apostolskiej była wola panującego, a nie oficjalne nauczanie.
Paweł Chmielewski https://pch24.pl/straznicy-wiary-straznicy-woli-dlaczego-franciszek-przeksztalca-kongregacje-nauki-wiary/
———————————–
Katolicka doktryna po 2013 roku znalazła się w głębokiej defensywie. W imię prymatu miłosierdzia Stolica Apostolska de facto zawiesiła obowiązywanie własnego nauczania.
Dowodów na to jest całe mnóstwo, dlatego przytoczę tylko główne fakty.
– katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej rozwodnikom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę w Amoris laetitia, a wielu biskupów zmieniło dyscyplinę;
– katolicka doktryna nie pozwala na udzielanie Komunii świętej protestantom, ale pomimo tego Franciszek dał taką zgodę niemieckim biskupom i duża część z nich z tego skorzystała;
– katolicka doktryna uznaje karę śmierci za moralnie dopuszczalną, ale pomimo tego Franciszek zmienił zapisy Katechizmu Kościoła Katolickiego sugerując, że jest przeciwnie;
– katolicka doktryna głosi jedyność zbawczą Jezusa Chrystusa i Kościoła, ale pomimo tego Franciszek podpisał deklarację z Abu Zabi, w której twierdzi się, iż Bóg w pozytywnym sensie chce istnienia fałszywych religii;
– katolicka doktryna zabrania bałwochwalstwa, ale pomimo tego w roku 2019 czczono w Watykanie figury pogańskiego bóstwa, Pachamamy;
– katolicka doktryna określa, że katolicy tylko pod określonymi warunkami cieszą się zmysłem wiary, a pomimo tego Watykan w procesie synodalnym rozciąga to pojęcie bezwarunkowo na wszystkich ochrzczonych;
– katolicka doktryna wskazuje na zasady wojny sprawiedliwej, ale pomimo tego Franciszek we Fratelli tutti twierdzi, że Kościół nie popiera nauki o wojnie sprawiedliwej;
– katolicka doktryna zabrania przymusowego szczepienia ludzi, ale pomimo tego Stolica Apostolska zmusza swoich pracowników do szczepień;
– katolicka doktryna zabrania błogosławienia związków homoseksualnych, ale pomimo tego Watykan wspiera organizacje, które promują takie koncepcje;
– katolicka doktryna zabrania popierania aborcji, ale pomimo tego Watykan niemal otwarcie wspiera prezydenta USA Josepha Bidena w jego decyzji, by przyjmować Komunię, jednocześnie popierając legalność mordowania nienarodzonych.
Podkreślę, że to tylko kilka głównych problemów; pełny katalog niespójności między oficjalną doktryną Kościoła a działaniami Stolicy Apostolskiej musiałby być jeszcze dłuższy. W każdym razie, jest jasne, że od roku 2013 doktryna straciła swoje znaczenie.
Prymat woli suwerena
Doktryna jest traktowana jako luźny punkt odniesienia, który można zależnie od okoliczności albo stosować w pełni, albo częściowo, albo ignorować albo w ogóle całkowicie mu zaprzeczać. Tak naprawdę nie wiadomo, gdzie – zgodnie z praktyką Watykanu – należałoby szukać jakichkolwiek twardych i niezmiennych prawd. Wszystko jest płynne, zgodnie z twierdzeniem modernizmu: nawet dogmaty podlegają zmianie – i to nie tylko w swojej formie zewnętrznego wyrazu, ale co do ich treści. Jeżeli tak, nie mamy żadnej twardej podstawy wiary. Ostatecznie o wszystkim musi decydować wola tego, kto ma władzę.
Skoro decydująca jest wola tego, kto ma władzę, podlegający nie mają żadnej możliwości obiektywnego ustalenia, czego się od nich oczekuje i co mają robić. Nie wystarczy zajrzeć do Katechizmu: Katechizm nie ma już znaczenia. Nie wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego: nie wiadomo, jak władza chce je interpretować. Nie wystarczy posiłkować się dokumentami Urzędu Nauczycielskiego: nie wiadomo, czy „jeszcze je popieramy”. Jedynym punktem odniesienia jest panujący.
Żeby tego rodzaju system mógł skutecznie funkcjonować, konieczne są odpowiednie kadry. Ludzie zatrudnieni w urzędach realizujących wolę panującego nie mogą poszukiwać żadnego źródła dla swoich działań poza tymi, które mają jego czytelną autoryzację, najlepiej pochodzą wprost od niego. W przeciwnym razie narażą się na w najlepszym wypadku zignorowanie, w najgorszym na odrzucenie.
Trzy historie: Müller, Morandi i Sarah
W 2017 roku taki los spotkał kardynała Gerharda Müllera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary. W sprawie Komunii świętej dla rozwodników kardynał starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych: Urzędu Nauczycielskiego. Błąd, bo zgodnie z modernistycznym paradygmatem dynamicznej interpretacji prawd wiary, powinien był odwoływać się wyłącznie do suwerena. A ten wyraził swoje zdanie w Amoris laetitia, nie bacząc na doktrynę. Postać kardynała Müllera była zbyt ważna, a sprawa zbyt głośna, dlatego suweren nie mógł go zignorować. Musiał go usunąć i kardynał utracił funkcję prefekta.
W 2022 roku podobny los spotkał sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, abp. Giacomo Morandiego. W sprawie oceny homoseksualizmu arcybiskup starał się odwoływać do źródeł obiektywnych i potwierdzonych. Kongregacja ogłosiła dokument, który zabraniał błogosławienia związków homoseksualnych, opierając się na Urzędzie Nauczycielskim. Błąd, bo zgodnie z nowym paradygmatem należało odwołać się do suwerena, a ten w tym zakresie preferuje wymowne milczenie. Ze względu na niemożność jawnego ogłoszenia przez panującego, że ma ten temat inne zdanie, niż Urząd Nauczycielski, abp. Morandiego początkowo po prostu zignorowano, a usunięty został niemal po roku, gdy sprawa przycichła i związek między jego usunięciem a kwestią homoseksualizmu stracił na wyrazistości.
Nieco inną dynamikę, choć tę samą wewnętrzną zasadę naczelną, miała sprawa kardynała Roberta Sarah, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Kardynał nie podzielał zapatrywań suwerena na temat liturgii i starał się kierować Urzędem Nauczycielskim. Suweren chciał dokonać w dziedzinie liturgii poważnych zmian, ale postać kardynała, ze względu na jego głębokie związki z poprzednim i wciąż żyjącym papieżem, miała zbyt dużą wagę kościelno-polityczną. Dlatego panujący odczekał, aż kardynał przejdzie na emeryturę, a dopiero później ogłosił w Traditionis custodes swoją wolę, nie licząc się z Urzędem Nauczycielskim, przy którym trwał kardynał Sarah.
Mądrze; wydaje się, że w przyszłości należy spodziewać się nasilenia tego rodzaju niekonfrontacyjnej polityki w obszarze doktryny. Potrzebne jest jednak przekształcenie instytucji i zmiana kadr, tak, by zminimalizować ryzyko, że komuś przyjdzie do głowy szukać podstawy w doktrynie, a nie w woli suwerena.
Fidem servare, czyli Kongregacja pozbawiona roli strażniczki wiary
Dlatego w lutym doszło do głębokich zmian w Kongregacji Nauki Wiary. Franciszek 11 lutego ogłosił motu proprio Fidem servare. Stworzył w Kongregacji dwa piony: doktrynalny i dyscyplinarny. Będą równoważne. To oznacza, że Kongregacja Nauki Wiary tak naprawdę przestaje być urzędem ds. wiary, a staje się urzędem ds. wiary i nadużyć seksualnych. Jest to formalizacja stanu faktycznego, ale zmienia ciężar zadań Kongregacji już oficjalnie. W tym momencie Kościół katolicki nie ma już żadnego urzędu, który jest dedykowany doktrynie. Żadnego! Prefekt Kongregacji ma oficjalnie dwa zadania.
Już w czerwcu zakończy się kadencja obecnego prefekta Kongregacji, kardynała Luisa Ladarii Ferrera. Nie jest to człowiek kontrrewolucji – ale pozostaje przywiązany do Urzędu Nauczycielskiego. Według watykanistów jest prawdopodobne, że zastąpi go osoba, która nie będzie miała wykształcenia dogmatycznego, na przykład abp Charles Scicluna, specjalizujący się w zagadnieniach przeciwdziałania nadużyciom na nieletnich. Jeżeli tak się stanie, Kongregacja także osobowo straci wymiar strażniczki doktryny.
Co więcej, Fidem servare rezygnuje z niektórych kluczowych sformułowań, które obecne były w poprzednim dokumencie określającym ramy funkcjonowania Kongregacji, Pastor bonus św. Jana Pawła II. Jak pisałem 15 lutego: „Fidem servare kładzie nacisk na prowadzenie przez Kongregację „dialogu” z autorami pism, które są „problematyczne” z perspektywy ortodoksji. Oczywiście, w Kościele czasy surowego piętnowania herezji minęły już dość dawno, ale dopiero teraz znajduje to tak wyraźne odzwierciedlenie. W Fidem servare nie ma też odniesienia między innymi do punktów 50. i 51. z Pastor bonus. Punkt 50. mówił o pomocy, jaką Kongregacja ma nieść poszczególnym biskupom. Punkt 51. mówił o trosce, aby wiara i moralność nie odniosły jakiejkolwiek szkody z powodu szerzonych błędów. Może to oznaczać realizację postulatu „nadania poszczególnym biskupom większych kompetencji doktrynalnych”, o czym Franciszek w kontekście roli Episkopatów pisał już w Evangelii gaudium, a o czym mówili też wielokrotnie jego bliscy współpracownicy (vide kardynał Maradiga z Rady Kardynałów)”.
Torowanie drogi
Podsumowując, papież Franciszek urealnia rzeczywistość kurialną. Skoro przyjęty został paradygmat dynamicznej interpretacji prawd wiary, Kongregacja musi zostać zarówno od strony prawnej, jak i od strony osobowej, pozbawiona potencjału dyskredytowania tego paradygmatu. Jej funkcje doktrynalne muszą zostać ograniczone tak, by z mniejszym prawdopodobieństwem dochodziło do napięć między konsultowaniem doktryny a wsłuchiwaniem się w wolę suwerena, a kadry powinny zostać „rozbrojone” z dogmatyków, którzy nie są zwolennikami nowego paradygmatu.
Taka jest, moim zdaniem, prawdziwa natura reformy Kongregacji realizowanej przez Franciszka. W przyszłości pozwoli na jeszcze prostsze żonglowanie doktryną i prowadzenie bardziej płynnej polityki duszpasterskiej i dyscyplinarnej.