Gdyby obowiązywała zapowiadana przez rząd regionalizacja obostrzeń, to część powiatów na wschodzie Polski mogłaby właściwie żegnać się rygorami epidemicznymi. Zgodnie z pierwotnymi założeniami Ministerstwa Zdrowia stały się zielonymi strefami. Paradoksalnie właśnie teraz przy spadających wskaźnikach zakażeń i tam zaczyna się nauka zdalna w szkołach. Eksperci [Zapomniał cudzysłów… MD] obawiają się nowych infekcji związanych z wariantem Omikron.
Wskaźniki zakażeń kononawirusem na wschodzie kraju są już na tyle niewielkie, że 41 powiatów ze wschodnich województw (Podlaskie, Lubelskie, Podkarpackie, wschodnia część Mazowieckiego), mogłoby pożegnać obostrzenia. Tak wynika z opracowania Piotra Tarnowskiego, niezależnego analityka danych, którzy w oparciu do dane Ministerstwa Zdrowia tworzy mapy z wizualizacjami epidemii COVID-19 w Polsce.
Na nowej mapie uwzględnił on pierwotne założenia urzędników Ministerstwa Zdrowia, o tym, że regionalne obostrzenia będą zależeć od współczynnika średniej liczby nowych przypadków z siedmiu dni na 100 tys. mieszkańców. Z analizy wynika, że już teraz w Polsce pojawiły się pierwsze “zielone strefy”. Wśród nich jest m.in. powiat i miasto Kraśnik, gdzie IV fala okazała się najwyższa od marca 2020 roku.
Przypomnijmy, jednak, że minister zdrowia Adam Niedzielski zdecydował się na wprowadzenie obostrzeń w całej Polsce, bez uwzględniania regionalnej sytuacji epidemicznej.
To już koniec IV fali epidemii na wschodzie kraju.
Nowa mapa to jeszcze jeden argument, pokazujący jak spóźniona była decyzja o nałożeniu nowych obostrzeń. Od poniedziałku w całej Polsce wchodzi nauczanie zdalne. W piątek w wielu szkołach odbyły się klasowe spotkania wigilijne. Do nauki stacjonarnej uczniowie szkół podstawowych wrócą 10 stycznia. 17 stycznia w pięciu województwach rozpoczynają się ferie zimowe.
[Dalej bełkocik jakiejś pańci, że jednak trza się bać… MD] Tomasz Molga