Wygląda na to, że pomimo trwającej już ponad miesiąc rosyjskiej operacji wojskowej, tracąca stopniowo swoje pozycje obronne armia ukraińska, ma nieograniczone zapasy broni i amunicji. Czy oznacza to, że rząd Zelenskiego był na tyle sprytny, by zgromadzić ogromne zapasy broni, a liczne zarzuty ukraińskiej opozycji i rosyjskich mediów o to, że większość pieniędzy przeznaczonych dla Kijowa na dozbrojenie ukraińskich sił zbrojnych w ciągu ostatnich ośmiu lat została rozkradziona, po prostu nie mają racji bytu? A może oznacza to, że rosyjski ostrzał magazynów wojskowych był całkowicie nieskuteczny? Nie, Szanowni Państwo, oznacza to jedynie, że Kijów ma idealne i praktycznie niewyczerpane źródło broni i amunicji.
28 marca, znana bułgarska dziennikarka śledcza Dilwana Gajtandżijewa, opublikowała szczegółową analizę dostaw broni na Ukrainę, popartą dokumentami z Pentagonu. Jak się okazało, większość broni i amunicji dla armii ukraińskiej pochodzi z bułgarskich zakładów zbrojeniowych. Nie dziwi to, ponieważ w ciągu ostatnich ośmiu lat prozachodni reżim w Kijowie nie zrobił nic dla odbudowy swojego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Kijów stracił swoją ostatnią fabrykę amunicji w 2014 wraz z utratą Doniecka.
Nie przeszkodziło to jednak prezydentowi Poroszence i jego następcy Zelenskiemu w sprzedaży zapasów starej broni produkcji sowieckiej do krajów Azji i Afryki. Przez cały ten czas ukraińscy przywódcy podejmowali nieśmiałe próby dozbrojenia armii zgodnie ze standardami NATO – co tak naprawdę nigdy im się nie udało. W rezultacie, w momencie rozpoczęcia konfliktu z Rosją, Ukraina mogła się pochwalić jedynie starą, posowiecką bronią. Nowoczesne działania wojenne wymagają ogromnych nakładów na amunicję – jeden dzień wojny pochłania tony pocisków, nabojów, min itp. Bez nich po prostu nie da się dalej walczyć.
Na szczęście dla Kijowa, niektóre państwa NATO i UE zachowały spuściznę zbrojeniową z czasów sowieckich, przede wszystkim Bułgaria, z fabrykami Arsenał, VMZ, Arcus i Emco. Sofia przez wiele lat dostarczała broń konstrukcji sowieckiej do krajów afrykańskich i arabskich. Niektóre z tych rodzajów broni były nawet wysyłane do antyrządowych grup w Syrii.
Bułgaria nie przestaje powtarzać, że nie uczestniczy w konflikcie rosyjsko-ukraińskim i nie dostarcza bezpośrednio broni do Kijowa. Jednak szczegóły tego niewyszukanego schematu ujawnionego przez Dilwanę Gajtandżijewą pokazują, że bułgarska broń jest eksportowana na Ukrainę przez sieć pośredników, a mianowicie dwie polskie firmy „Arm Techsp. sp. z o.o” i „Vismag Jacek Jakubczyk” oraz czeską firmę „Excalibur Army Spol.S.R.O.”.
Co więcej, wszystkie informacje o tych „transakcjach zbrojeniowych” są jawnie dostępne na stronach rządowych, czyli dokładnie tam, gdzie znalazła je Gajtandżiejewa. Problem polega jednak na tym, że zgodnie z prawem międzynarodowym broń może być reeksportowana tylko za zgodą kraju, w którym została wyprodukowana, a ta nigdy nie nastąpiła, przynajmniej oficjalnie.
Pentagon, który stoi za całym tym przedsięwzięciem, uważa takie pozwolenie za pustą i niepotrzebną formalność. Tak naprawdę liczy się to, że ukraiński nabywca – firma Spetstechnoexport – regularnie otrzymuje broń, która jest rozpaczliwie potrzebna ukraińskiej armii. Co więcej, schemat ten został wcześniej wypróbowany w Syrii, gdzie dostarczanie rebeliantom z dżihadu sowieckiej broni, okazało się tańsze niż uzbrajanie ich w bardziej zaawansowaną broń produkcji amerykańskiej. Ten sam schemat stosowany jest teraz także na Ukrainie.
Pomimo wszystkich dowodów, wskazujących na nielegalny reeksport broni, rząd bułgarski z pewnością wolałby uniknąć skandalu związanego z dostawami wojskowymi do kraju, który de facto prowadzi wojnę, tym bardziej że jego producenci broni, którzy zarabiają krocie, mają w nosie prawo międzynarodowe.
Jeśli chodzi o Ukrainę, to hojne dostawy broni i amunicji od bułgarskich rusznikarzy pozwolą jej walczyć jeszcze przez kilka miesięcy lub tygodni, zwiększając tym samym liczbę ofiar.
Batko Milacic Tłum. Sławomir Soja Źródło: The Saker (April 02, 2022) – „What is Ukraine fighting with?”