Javier Milei pokonał lewicową konkurencję. A wcześniej nazwał swego rodaka pełniącego najwyższy urząd w Kościele „imbecylem” i „komunistą”.

Javier Milei pokonał lewicową konkurencję. Kim jest nowy prezydent Argentyny?

Argentyńczyk nazwał swojego rodaka pełniącego najwyższy urząd w Kościele katolickim mianem „imbecyla” i „komunisty”.

[Przypominam, że kontrrewolucja to nie jest rewolucja w drugą stronę, lecz przeciwieństwo rewolucji. md]


pch24-javier-milei-pokonal-lewicowa-konkurencje-nowy-prezydent-argentyny

Zwycięstwo w wyborach prezydenckich w Argentynie Javiera Milei, ekscentrycznego wykładowcy ekonomii, zdecydowanego przeciwnika aborcji i eutanazji, a także „nauki społecznej” Kościoła i krytyka papieża Franciszka, przygnębiło tamtejszych postępowych księży – a w szczególności tych posługujących w slumsach. Przygnębiło do tego stopnia, że niektórzy pozwolili sobie na ostre komentarze.

Amerykański portal cruxnow.com zauważył, że wybór „ultralibertariańskiego ekonomisty” Javiera Milei „w pewnym sensie sprowadza się do referendum dotyczącego społecznego i politycznego programu papieża Franciszka, w jego rodzinnym kraju”.

Milei bowiem wielokrotnie krytykował tak zwaną „sprawiedliwość społeczną”. Obraził papieża Franciszka właśnie z powodu jego obrony tej koncepcji, której potępienia domagała się znaczna grupa hierarchów katolickich podczas Soboru Watykańskiego II. Argentyńczyk nazwał swojego rodaka pełniącego najwyższy urząd w Kościele katolickim mianem „imbecyla” i „komunisty”.

Tuż po ogłoszeniu wyników prezydent-elekt obiecał, iż jego wybór oznacza „początek końca argentyńskiej dekadencji” oraz że rozprawi się z „modelem wszechobecnego państwa, które przynosi korzyść jedynie nielicznym, podczas gdy większość Argentyńczyków cierpi”.

Argentyna to kraj, który już kilkukrotnie ogłaszał bankructwo. Obecnie notuje się w nim szalejącą inflację na poziomie 140 %.

40 procent liczącej 45 mln ludności doświadcza ubóstwa. Od ponad 10 lat państwo nie odnotowuje wzrostu PKB. Obecnie ma poważny problem ze spłatą zadłużenia wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości blisko 50 mld dolarów. Mimo ogromnych zasobów ropy i gazu łupkowego oraz litu tak potrzebnego do produkcji baterii litowo-jonowych do „elektryków”, a także mimo eksportu dużej ilości pszenicy, soi, kukurydzy i wołowiny, miliony obywateli nie mogą odbić się od dna.

Milei zapowiedział nie tylko powrót do gospodarki dolarowej oraz likwidację banku centralnego, który odpowiada za niezwykłą kreację pustego pieniądza, ale także anonsował drastyczne cięcia wydatków socjalnych. Wspomniał, że surowo rozprawi się z przeciwnikami politycznymi, jeśli będą uciekać się do pozaprawnych działań, by przeciwstawić się jego polityce.

Słowa te miały być kierowane między innymi do części duchownych argentyńskich, którzy są niezadowoleni z jego zwycięstwa. Sami wskazują, że „obawiają się konfrontacji w ciągu następnych miesięcy”.

Duchowni sympatyzujący z peronistami, którzy rządzą krajem niemal od dwóch dekad, jawnie zaangażowali się w kampanię wyborczą. Atakowali ekscentrycznego ekonomistę, krytykując go podczas kazań, procesji i pielgrzymek.

Księża ze slumsów w Buenos Aires, gdzie swojego czasu posługiwał obecny papież, zorganizowali we wrześniu tego roku Mszę w intencji zadośćuczynienia Franciszkowi za zniewagi ze strony polityka.

Papież w wywiadach zwracał uwagę, że przeciwny peronistom kandydat na prezydenta to „flecista”, który obiecał, że poradzi sobie z kryzysem gospodarczym i udało mu się „oczarować” ludzi, ale tylko po to, by ich następnie pogrążyć.

Bardzo się boję tego, co nadejdzie. Nie wiemy, co się stanie i nie chcemy żyć w takim kraju, kraju Mileiego – deklarował ojciec Francisco Olvera. Znany jest on jako Padre Paco, członek postępowej grupy księży wspierających „opcję na rzecz ubogich”. Duchowny przyznał, że ma ochotę wydać oświadczenie, by ci, którzy korzystają z pomocy Kościoła, a którzy zagłosowali za „anarchokapitalistą” nie przychodzili więcej do refektarza po jedzenie, bo nie starczy go dla wszystkich.

Zdaniem o. Lorenza de Vedii (Padre Toto), mieszkańcy slumsów mają być „zaskoczeni, smutni i przestraszeni” po zwycięstwie Mileiego. Nie wiedzą, czego się po nim spodziewać. Kapłani mają zorganizować spotkanie i się naradzić, jak dalej postępować.

Milei w niedzielny wieczór wygrał wybory prezydenckie, pokonując peronistycznego ministra gospodarki Sergio Massę i uzyskując blisko 56 procent głosów poparcia. Jego rywal otrzymał nieco ponad 44 proc. głosów.

Skrajnie prawicowy libertariański populista”, jak powszechnie piszą media o nowym prezydencie, wygrał w 21 spośród 24 prowincji. [Widać, co dla lewusów znaczy „skrajność” md]

Jeszcze podczas kampanii obiecał poradzić sobie z galopującą inflacją i ubóstwem.

Kim jest nowy prezydent?

Mimo wielu niepochlebnych opinii o nim ze strony postępowych mediów, Milei jest wykładowcą akademickim i autorem wielu publikacji na temat ekonomii (w przypadku niektórych zarzucono mu plagiaty). Wywodzi się spośród rodziny włoskich emigrantów. Uczęszczał do szkół katolickich i na prywatne uczelnie. Od ponad 20 lat prowadzi zajęcia z makroekonomii, wzrostu gospodarczego, mikroekonomii i matematyki dla ekonomistów w kraju oraz zagranicą.

Zdecydowanie sprzeciwia się centralnie sterowanej gospodarce i omnipotencji państwa. Postuluje ograniczenie wydatków rządowych.

Niejednokrotnie występował w telewizji, gdzie komentował bieżące sprawy i prowadził programy radiowe, w tym Demoliendo mitos i Cátedra libre.

Do polityki wszedł w 2021 r., zostając posłem z ramienia partii La Libertad Awanza, reprezentując w parlamencie miasto Buenos Aires.

Zdecydowanie krytykował establishment za rozdawnictwo i politykę socjalną, która zubaża całe społeczeństwo. Zaproponował m.in. likwidację Banku Centralnego Argentyny oraz prywatyzację wielu przedsiębiorstw. Obiecał, że nie będzie podnosił podatków ani ustanawiał nowych.

Sprzeciwia się eutanazji oraz aborcji, w tym także, gdy dziecko zostało poczęte w wyniku gwałtu, . Zapowiedział, że zorganizuje referendum w sprawie wprowadzonych przez rząd w regulacji proaborcyjnych z 2020 roku.

Krytykuje agendę klimatyczną i kompleksową edukację seksualną w szkołach jako formę „prania mózgów”. Sprzeciwia się marksizmowi kulturowemu, wyrażał sceptycyzm wobec szczepionek na Covid-19. Chce ograniczyć imigrację przestępców.

Były bramkarz Chacarita Juniors, a także rockman ma ponoć wybuchowy charakter i ekscentryczny sposób bycia. Nie założył rodziny.

Autor ponad 50 prac naukowych, specjalista ds. wzrostu gospodarczego, wykładowca akademicki został głównym ekonomistą w Máxima AFJP (prywatnym towarzystwie emerytalnym) i w Estudio Broda (firmie doradztwa finansowego) oraz konsultantem rządowym w Międzynarodowym Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych. Był także starszym ekonomistą w HSBC Argentina. Przez pewien czas pełnił funkcję głównego ekonomisty w kilku krajowych i międzynarodowych rządowych organach publicznych. Obecnie kieruje działem studiów ekonomicznych w Fundación Acordar, krajowym zespole doradców.

Należy do Grupy ds. Polityki Gospodarczej Międzynarodowej Izby Handlowej – grupa B20 (doradca G20) oraz Światowego Forum Ekonomicznego. W przeszłości pracował w prywatnej firmie Corporación América, gdzie przez piętnaście lat pełnił funkcję głównego ekonomisty i doradcy finansowego Eduardo Eurnekiana.

W sferze publicznej nie stronił od wulgarnego słownictwa i agresywnej retoryki. Uważał, że argentyńskie uczelnie ekonomiczne przejęli marksiści i „keynesowscy brutale” .

Po incydencie z czerwca 2018 r., gdy podczas konferencji w San José de Metán nazwał dziennikarkę Teresitę Frías „oślicą”, bo skrytykowała jego poglądy, sąd nakazał mu poddać się badaniom psychiatrycznym i zakazał udziału w zgromadzeniach publicznych w charakterze panelisty lub wykładowcy w granicach miasta Metan.

Według krajowych mediów, nowy prezydent już wcześniej należał do grupy wpływowych osób w Argentynie.

W 2021 r. prowadził kampanię wyborczą pod hasłem: „Nie przyszedłem tutaj, aby prowadzić owce, ale obudzić lwy”. Zdecydowanie krytykował „kastę polityczną” złożoną z „bezużytecznych, pasożytniczych polityków, którzy nigdy nie pracowali”. Obiecał pogonić „przestępców” i bronić prawa do własności oraz wolności.

Dziennikarze podnosili kontrowersje w związku z jego wypowiedziami dotyczącymi dopuszczalności handlu organami oraz bronią. Obecny prezydent nie ma problemu ze sprzedażą narkotyków. Zaznaczył jednak, że narkomani muszą liczyć się z tym, iż to „powolna śmierć” i państwo nie będzie sponsorowało ich uzależnienia ani leczenia.

Nie widzi także nic złego w prostytucji. Podobnie, nie sprzeciwia się związkom jednopłciowym czy transseksualizmowi pod warunkiem, że nie są narzucane innym a państwo nie będzie sponsorowało tego typu stylów życia w jakikolwiek sposób.

Jest zwolennikiem ograniczenia handlu z Chinami, tłumacząc, że to niewolnicza gospodarka. Odrzucił ewentualny udział Argentyny w bloku rosyjsko-chińskim BRICS i zapowiedział, że doprowadzi do wycofania kraju, drugiej co do wielkości gospodarki Ameryki Południowej, z bloku handlowego Mercosur.

Milei popiera Kartę Madrycką, dokument sporządzony przez hiszpańską partię Vox, która charakteryzuje grupy lewicowe, takie jak Forum w São Paulo i Grupa Puebla, jako wrogów Ameryki Iberoamerykańskiej i oskarża je o udział w „przestępczym projekcie pod patronatem reżimu kubańskiego”, który „dąży do destabilizacji liberalnych demokracji i państwa prawnego”.

Głównymi sojusznikami Argentyny za jego prezydentury miałyby być Stany Zjednoczone i Izrael. Zapowiedział nawet przeniesienie ambasady swego państwa z Tel Awiwu do Jerozolimy.

W wojnie Rosji z Ukrainą Milei wspiera Kijów. Z uznaniem wypowiada się o byłej brytyjskiej premier Margaret Thatcher, która jego zdaniem była jednym z „największych przywódców w historii ludzkości” ze względu na sprzeciw wobec komunizmu i rolę, jaką odegrała doprowadzając do upadku muru berlińskiego.

Zdaniem obecnego przywódcy południowoamerykańskiego kraju, najlepszy rząd Argentyna miała za czasów Carlosa Menema, który był prezydentem w latach 1989 – 1999, oraz jego ministra gospodarki Domingo Cavallo.

Rząd obecny określa mianem „jednego z największych złodziei w historii ludzkości”. Polityk przejmie władzę 10 grudnia. Od razu ma ciąć wydatki oraz likwidować niektóre ministerstwa.

Milei sympatyzuje z Donaldem Trumpem – „krzyżowcem przeciw złowrogiemu pełzającemu globalnemu socjalizmowi” – oraz byłym prezydentem Brazylii, Jairem Bolsonaro.

Swoje zwycięstwo w wyborach określił mianem „cudu”. Obiecał, że „Argentyna powróci do tego miejsca na świecie, którego nigdy nie powinna była utracić” (niegdyś kraj należał do najbogatszych gospodarek globu).

Przez wielu obserwatorów zwycięstwo kontrowersyjnego ekonomisty jest postrzegane jako wyraz „desperacji” obywateli, którzy chcą, by wreszcie ktoś poprawił ich sytuację.

Nadzieja rozbłysła w Ameryce Południowej?

Bolsonaro skomentował, że oto „nadzieja ponownie rozbłysła w Ameryce Południowej”.  Wychwalał, jak to określił, zwycięstwo „uczciwości, postępu i wolności”.

Były prezydent USA Donald Trump napisał: „Cały świat patrzył! Jestem z Ciebie bardzo dumny. Odmienisz swój kraj i naprawdę sprawisz, że Argentyna znów będzie wielka”.

Właściciel platformy X, Elon Musk napisał: „Argentynę czeka dobrobyt”.

Gratulacje nowemu prezydentowi złożył przywódca Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, którego Milei wielokrotnie określał jako skorumpowanego komunistę. Lula zaznaczył, że zwycięstwo przeciwnika peronizmu trzeba uznać, bo taka jest wola ludu.

Lewicowy prezydent Kolumbii Gustavo Petro ubolewał, że „skrajna prawica zwyciężyła w Argentynie”. Inni lewicowi przeciwnicy Mileiego zareagowali przygnębieniem.

Wydaje się jednak, że finansjera cieszy się z elekcji. Ma nadzieję, że nowemu liderowi uda się uregulować sytuację wobec wierzycieli, w tym w szczególności wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Nowy rząd zmuszony jest renegocjować z MFW program odbudowy gospodarki, by móc dalej zadłużać się w celu spłaty istniejących pożyczek. Argentyńczycy muszą opracować plan ponownej restrukturyzacji swoich obligacji skarbowych. Plan z 2020 r. zakładał, że ich ojczyzna będzie mogła wrócić na rynek w 2025 r., aby refinansować część swojego zadłużenia obligacyjnego. Ale to nie jest realistyczny scenariusz.

Południowoamerykański kraj pozostaje miejscem testowania teorii określających zdolność państw do obsługi długu. Pilnie potrzebuje dolarów. Jednak, zdaniem niektórych, dolaryzacja zwiększy ryzyko głębokiej niewypłacalności państwa, ponieważ zamieni wszystkie długi w roszczenia do nieistniejących rezerw dolarowych Argentyny.

Agnieszka Stelmach