Policjanci z Dortmundu relacjonują: „Mamy kontrolować jak najmniej migrantów”
Przedsiębiorcy z Nordstadt w Dortmundzie wyrazili na łamach BILDa swoje niezadowolenie z aktualnie panującej tam sytuacji: otwarty handel narkotykami, przemoc, brutalne ataki na mieszkańców – i brak pomocy ze strony policji. Po raporcie BILDa na temat warunków panujących między Borsigplatz i Nordmarkt, głos zabrali teraz sfrustrowani policjanci z odpowiedzialnego „Wache Nord” (północny posterunek policji).
Ich relacja jest szokująca i zarazem alarmująca.
Coraz mniej policjantów w Dortmundzie Nordstadt
„Mamy coraz mniej kolegów, niektóre zmiany zostały zredukowane o dziesięciu policjantów. Rano i w nocy dostępne są często tylko dwa samochody patrolowe na całe Nordstadt. Tak naprawdę lubimy ministra spraw wewnętrznych Reula, który obiecuje więcej policjantów. Zawsze mówimy, że on nie może nic o tym wiedzieć, bo w przeciwnym razie zrobiłby coś i nie pozwolił na to”.
Inny funkcjonariusz powiedział redaktorom BILDa: „Bez względu na to, jak wykonujemy swoją pracę, nasze kierownictwo w komendzie głównej policji jest niezadowolone. Wszyscy chcą po prostu iść gdzie indziej, piszą wnioski o przeniesienie. Aktualnie 41 z 61 kolegów chce odejść. Jeśli pojawiają się oskarżenia, czy to ze strony notorycznych przestępców, czy ze strony lewicowych ekstremistów, pozostajemy bez wsparcia. W stosunku do nas nie istnieje już domniemanie niewinności. Mamy raczej do czynienia z celową kryminalizacją kolegów”.
Problemy nasiliły się po śmiertelnym postrzeleniu młodego Senegalczyka
Najwyraźniej problemy funkcjonariuszy nasiliły się po śmiertelnym postrzeleniu młodego mężczyzny z Senegalu. „Otrzymaliśmy wyraźne polecenie z prezydium, aby kontrolować jak najmniejszą liczbę migrantów, sytuacja jest już wystarczająco napięta z powodu martwego Senegalczyka. Kogo mamy więc kontrolować w Nordstadt, gdzie mieszkają prawie wyłącznie migranci? Ponadto, grupy zadaniowe zostały zredukowane, nie możemy już monitorować hotspotów, po prostu pędzimy od jednego zgłoszenia do drugiego”.
Policjanci otrzymali zakaz zatrzymania mężczyzny poszukiwanego nakazem aresztowania
Policjanci z północnego posterunku policji wysuwają konkretne oskarżenia przeciwko kierownictwu policji w Dortmundzie: „Podczas demonstracji po śmiertelnej strzelaninie Afrykanin zarejestrował demonstrację przeciwko policyjnej przemocy. Był on jednak poszukiwany nakazem aresztowania. Niemniej jednak komenda główna policji zabroniła nam aresztowania mężczyzny podczas demonstracji. To odbiłoby się szerokim echem, a tego teraz nie potrzebujemy”.
Absurdalne praktyki w komisariatach
Nie jest to jedyny powód, dla którego funkcjonariusze stracili zaufanie. „Nie ma już uznania, szacunku dla naszej trudnej pracy. Pewnego razu szef policji przyszedł na komisariat i każdy miał otwarcie powiedzieć, gdzie go uwiera but. Kolega wykorzystał to i bardzo obiektywnie skrytykował wewnętrzne postępowanie. Natychmiast musiał udać się do komendy głównej policji w celu złożenia raportu i został poinformowany o przeniesieniu”.
Podobno niemal codziennie wywierana jest ogromna presja na funkcjonariuszy policji. „Przeszukano nawet nasze pokoje socjalne, sprzeciwiono się prywatnym albumom ze zdjęciami i powiedziano, że mamy prawicowe tendencje ekstremistyczne. Szef policji chce tylko dobrze wyglądać, my go nie interesujemy. Organizowane są tak zwane festyny dialogu, musimy ustawić koło fortuny przed komisariatem i pić kawę z obywatelami znanymi policji – to naprawdę absurdalne”.
Policjanci nie wychylają się
Policjanci twierdzą, że takie działania powodują, że nie są już traktowani poważnie przez przestępców w Nordstadt. „Wśród kolegów panuje całkowita niepewność. A to tworzy błędne koło, ponieważ wielu wykonuje tylko tak zwane obowiązki zgodnie z przepisami. Ponieważ jeśli kogoś zatrzymasz, a on stawi opór i musisz podjąć odpowiednie działania, to i tak potem to ty jesteś tym winnym. Więc lepiej tego nie robić”.
źródło: bild.de