W roku 2024 w Niemczech zarejestrowanych przez policję było ponad 29.000 przestępstw z użyciem noża. Większość z nich zakończyły się śmiercią lub ciężkimi i średnimi obrażeniami ciała. To oznacza średnio 80 ofiar dziennie.
W 2024 r. policja odnotowała atak z użyciem noża w około 29 000 przestępstw w Niemczech. W obszarze niebezpiecznych i ciężkich uszkodzeń ciała, dla których dostępne są dane z poprzedniego roku, liczba ta wzrosła o około 10,8 procent; z drugiej strony w przypadku przestępstw rabunkowych spadła o około 2,6 procent
Na co należy zwrócić uwagę w odniesieniu do tych danych?
Do celów rejestrowania przestępstw w policyjnych statystykach kryminalnych (PKS) “ataki z użyciem noża” to przestępstwa, w których atak z użyciem noża jest bezpośrednio zagrożony lub przeprowadzony przeciwko osobie. Samo noszenie noża nie jest jednak wystarczające, aby przestępstwo zostało zarejestrowane jako atak z użyciem noża. Do 2023 r. noże były zgłaszane jako środek przestępczy tylko w przypadku niektórych przestępstw; dane liczbowe nie odzwierciedlały zatem wszystkich “przestępstw z użyciem noża”. Oprócz ogólnokrajowych danych dotyczących ataków z użyciem noża z PKS, istnieją również dane liczbowe dla poszczególnych krajów związkowych, ale nie należy ich sumować ze względu na różne metody rejestracji
W szczególności ataki nożem motywowane islamizmem.
W Mannheim w dniu 31 maja 2024 r. i w Solingen w dniu 23 sierpnia 2024 r odbyły się publiczne debaty polityczne na temat bardziej rygorystycznych przepisów i kontroli noży. W rezultacie wprowadzono kategoryczny zakaz posiadania noży w przestrzeni publicznej.
Ataki z użyciem noża stają się coraz większym problemem.
Wraz ze wzrostem liczby ataków z użyciem noża, stały się one problemem dla całego społeczeństwa, nie tylko w Niemczech. Takie przestępstwa nasilają się w krajach o dużej liczbie migrantów.
Na przykład liczba ataków z użyciem noża w Anglii i Walii wzrosła ostatnio do ponad 50 000. Jako przedmioty codziennego użytku, noże są trudniejsze do rozpoznania niż inne potencjalne narzędzia przestępstwa, co zwiększa presję na zaostrzenie przepisów dotyczących broni i zapobiegania przemocy. Motywy sprawców są również niespójne: w niektórych przypadkach cierpią oni na choroby psychiczne, podczas gdy inni kierują się radykalnymi ideologiami. Można również założyć, że czynniki społeczne, takie jak brak integracji lub ubóstwo, prowadzą do izolacji społecznej i odgrywają rolę w powstawaniu przemocy. Długoterminowe środki zapobiegawcze mogłyby uwrażliwić społeczeństwo na wczesnym etapie, oferując środki wsparcia i zwalczając przyczyny tych czynników.
Niemieckie problemy są wypychane do Polski.
Fakty są następujące: Niemcy wpychają migrantów, których nie chcą u siebie przez zakazany przez kartę praw człowieka proceder push back. Nikt nie jest w stanie zweryfikować skąd te osoby przybyły do Niemiec.
Kolejnym faktem jest również istnienie niemieckich obozów koncentrujących emigrantów w pobliżu polskiej granicy. Do nich są przywożeni ludzie z całych Niemiec. Niemcy nie przedstawiają żadnych dowodów.
Teoretyczne procedura push back stosowana przez Niemców obowiązuje osoby znajdujące się do 60 km od granicy. Jednak nikt tego nie weryfikuje.
Rząd RFN przyznał, że w zeszłym roku wypchniętych z Niemiec zostało ponad 9000 imigrantów, a w tym [2025] już 3200.
MSWiA manipulowało opinią publiczną wskazując tylko na liczby dotyczące readmisji i rozporządzenia Dublin III.
Dlaczego polskie służby nie prowadzą statystyk liczby migrantów siłowo wepchniętych do naszego kraju? Zakazał tego rząd zbieraniny 13 grudnia.
To prowadzi do sytuacji, że Polacy nie mają pojęcia ilu nielegalnych migrantów wepchnęły do Polski niemieckie służby. Nie mamy również informacji kim są te osoby.
Zbieranina Tuska nie panuje na sytuacją w kraju.
Według danych ZUS, średnia emerytura netto w Polsce w marcu 2024 roku wynosiła około 2910 zł. z miesięcznie.
Utrzymanie nielegalnego migranta siłowo wyschniętego przez Niemców do Polski będzie kosztowało polskiego podatnika ponad 10.000 zł. Miesięcznie.
1. Właściciel hotelu gdzie zakwaterowani byli Kolumbijczycy🇨🇴 twierdzi, że pracowali w Zakładach Mięsnych pod Nowem.
2. Pod Nowem mamy Zakłady Mięsne Nove sp. z o.o.
3. Co roku otrzymują pomoc publiczną: 2025: 66,4 tys, 2024: 51,4 tys, 2023: 97,7 tys itd
4. Co roku udowadnia stratę! W związku z czym oczywiście podatek CIT zero.
5. Właściciel? TÖNNIES INTERNATIONAL HOLDING GMBH rodzinna firma niemiecka🇩🇪!
Do pełnego bingo brakuje jeszcze informacji o pośredniczącej Agencji Pracy i nazwisku właściciela, które – mogę się założyć – jest transkrybowane z ukraińskiego🇺🇦.
Zatem pytanie wprost: po co nam w Polsce🇵🇱 niepłacący podatków Niemcy🇩🇪 niezatrudniający Polaków a Kolumbijczyków🇨🇴 poniżej najniższej krajowej⁉️🤔
To jest ten cały gospodarczy cud i religia PKB? Dlatego “nie ma rąk do pracy”? Jaką wartość dla Polski wnoszą takie “biznesy”? Bo o stratach mógłby poopowiadać facet z Nowego, ale niestety nie żyje…🤬
Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje. Według jego słów niemiecka policja miała próbować zatrzymać Polaków… na terytorium Polski.
“Halt Polen”
– Przed chwilą otrzymaliśmy informację, że doszło do próby zatrzymania polskich wolontariuszy Ruchu Obrony Granic przez Bundespolizei na polskim terytorium w Krzewinie Zgorzeleckiej. Niemcy krzyczeli “Halt, Polen!”.
– W przypadku przekroczenia uprawnień przez niemieckiego funkcjonariusza na szkodę polskiego obywatela, śledztwo może prowadzić Prokuratura w Polsce. Posiadamy w tym zakresie jurysdykcję.- skomentował mec. Bartosz Lewandowski.
Sytuacja na granicy z Niemcami
To Niemcy w dużym stopniu wywołali kryzys migracyjny w Europie. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaprosiła migrantów do Niemiec i prowadziła politykę “Herzlich Willkomen”, a niemieckie ośrodki wpływu uderzały w kraje Unii Europejskiej, które nie chciały się tej polityce podporządkować.
Teraz trwa proceder podrzucania do Polski przez Niemców nielegalnych imigrantów przy bierności polskich służb. Nie ma wiarygodnych danych na temat liczby przerzucanych imigrantów.
Polskiej granicy broni Ruch Obrony Granic Roberta Bąkiewicza i Jacka Wrony, oraz liczne ruchy obywatelskie. Rząd Donalda Tuska grozi obywatelom patrolującym polską granicę, a niemieckie media lamentują, że “Ruch Obrony Granic uderza w niemiecką politykę migracyjną”
Przed chwilą otrzymaliśmy informację, że doszło do próby zatrzymania polskich wolontariuszy Ruchu Obrony Granic przez Bundespolizei na polskim terytorium w Krzewienie Zgorzeleckiej. Niemcy krzyczeli “Halt, Polen!”. Wygląda na to, że Niemcy nie trzymają ciśnienia. #RuchObronyGranic
212,1 tys. wyświetleń
=============================================
mail:
Jak to? Białoruscy policjanci nie wchodzili na teren Polski, a płot zbudowano.
Robert Bąkiewicz szerzy “spiskową narrację”, prezydent elekt Karol Nawrocki chwali “ultraprawicowych ekstremistów”, a rząd w Warszawie “chce rozprawić się z grupami strażniczymi, które organizują patrole” — piszą media w Niemczech.
Niemieckie media piszą o Ruchu Obrony Granic / fot. PAP/Lech Muszyński
Niemcy piszą o Polsce. Dostało się prezydentowi elektowi
3 lipca 2025 r. w niemieckim“Tagesspiegel” czytamy, że Karol Nawrocki, prezydent elekt z poparciem PiS, “podziękował prawicowym ekstremistom” z Ruchu Obrony Granic na czele z organizatorem “prawicowym radykałem” Robertem Bąkiewiczem za “obywatelskie zaangażowanie na granicy”.
Na granicy z Niemcami ultraprawicowi ekstremiści organizują nieautoryzowane kontrole w sąsiednim kraju. Grupy strażnicze chcą przechwytywać migrantów. Wyznaczona głowa państwa wyraża zgodę.
n-tv.de o “ultraprawicowych grupach strażniczych”
W środę, 2 lipca 2025 r., serwis n-tv.de także pisał o sytuacji na polsko-niemieckiej granicy i członkach Ruchu Obrony Granic. Według niemieckiego portalu “odrzucanie imigrantów z Niemiec to gorący temat w Polsce i pożywka dla skrajnej prawicy”.
n-tv.de pisze również o tym, że przed wprowadzeniem kontroli na polskiej granicy rząd w Warszawie “chce rozprawić się z ultraprawicowymi grupami strażniczymi, które organizują tam patrole”. Powołują się na słowa szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka, który na platformie X oświadczył, że “nikt kto narusza prawo na granicy nie pozostanie bezkarny”.
“Sueddeutsche Zeitung” pisze o “spiskowej narracji Bąkiewicza”
W podobnym tonie pisze także 2 lipca 2025 r. “Sueddeutsche Zeitung” nazywając Ruch Obrony Granic “samozwańczymi grupami patrolującymi granicę polsko-niemiecką”. Według gazety informacje o przerzucaniu imigrantów do Polski przez niemieckie służby to “spiskowa narracja o tym, że Niemcy chcą zalać Polskę przestępcami”.
[Grupy patrolujące granicę – przyp. red.] zostały powołane przez “Ruch Obrony Granic” radykalnie prawicowego Roberta Bąkiewicza. Szerzy on spiskową narrację, że Niemcy chcą “zalać” Polskę przestępcami ubiegającymi się o azyl. Prawicowo-nacjonalistyczna partia PiS i Karol Nawrocki, który został wybrany na nowego prezydenta w czerwcu, wspierają ten ruch– grzmi “Sueddeutsche Zeitung“.
[—]
Rzecznik BMI Mehmet Ata przekazał, że po zarządzeniu z 7 maja 2025 r. policja federalna może także odsyłać osoby, które złożyły wniosek o azyl. Od 8 maja odesłano około 1300 osób, w tym 130 wnioskodawców azylowych. Policja deklaruje, że stara się minimalizować utrudnienia w ruchu.
– Policja federalna zapewnia w jak największym stopniu swobodę transgranicznego ruchu osób i towarów oraz stale sprawdza odpowiednie środki, aby ograniczyć do minimum ewentualne utrudnienia w ruchu – zaznaczył Ata.
Ruch Obrony Granic
Ruch Obrony Granic to ogólnopolska inicjatywa społeczna powołana przez Roberta Bąkiewicza, której celem jest obrona Polski przed masową migracją i zagrożeniami z nią związanymi. Chodzi nie tylko o ochronę granic fizycznych, ale również o obronę naszej tożsamości narodowej, kultury i wspólnoty społecznej poprzez wywieranie presji na terenie całej Polski.
Jak czytamy na stronach organizacji, ROG sprzeciwia się planom, które mogłyby prowadzić do przymusowego osiedlania migrantów w Polsce i zmiany struktury naszego społeczeństwa. Ruch ma za zadanie budować świadomość społeczną, organizować obywateli oraz wywierać wpływ na politykę państwa, zawsze w sposób zgodny z prawem i w duchu patriotyzmu.
– Muszę liczyć się z próbami zatrzymania mnie, rozbicia naszych patroli oraz delegalizacji obywatelskiego sprzeciwu. W przeszłości już to przerabiałem – oświadczył.
– Nie wykluczam, że dojdzie do fałszywych oskarżeń, spreparowanych dowodów, mistyfikacji, które miałyby stworzyć pozory legalności ewentualnego zatrzymania mnie i osadzenia w areszcie. To wszystko już było – dodał.
W najbliższy piątek, 4 lipca o godzinie 11:00, przed ambasadą Niemiec w Warszawie odbędzie się pikieta zorganizowana przez Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Organizatorzy zapowiadają stanowczy sprzeciw wobec celowego podrzucania nielegalnych imigrantów przez Niemcy do Polski. Podkreślono, że jest to działanie wrogie wobec Polski i naruszenie suwerenności państwa.
„Poprzedni raz Niemcy naruszyły polską granicę w 1939 roku. Dziś znów to robią – imigrantami. Celowy przerzut ludzi przez granicę to akt wrogi wobec Polski i naszej suwerenności. Nie ma na to naszej zgody!” – czytamy w zapowiedzi protestu.
Konfederacja Korony Polskiej żąda natychmiastowego zaprzestania takich działań, zatrzymania nielegalnego przerzutu imigrantów, pełnego poszanowania polskiej granicy oraz zaprzestania wszelkich wrogich działań przez stronę niemiecką.
Protest odbędzie się przed siedzibą ambasady Niemiec przy ul. Jazdów 12/2 w Warszawie. Organizatorzy zachęcają do udziału wszystkich, którym leży na sercu bezpieczeństwo i nienaruszalność polskich granic.
“Szkoda, że polski rząd nie reaguje na „wpychanie” migrantów z Niemiec do Polski” – powiedział prezydent Andrzej Duda w poniedziałek. Dodał, że Niemcy sami stworzyli sobie problem z migracją, a Polska nie może pozwolić na to, aby brutalnie spychano migrantów na jej teren.
Prezydent Andrzej Duda podczas briefingu w Sewilli został zapytany o to, jak ocenia działania polskiego rządu i podległych mu służb na polsko-niemieckiej granicy.
Szkoda, że polski rząd nie reaguje na „wpychanie” migrantów z Niemiec do Polski – stwierdził Andrzej Duda. Wyraził przy tym nadzieję, że postawa władz w tej sprawie się zmieni.
Nie możemy sobie pozwolić na to, aby prawo było łamane, aby brutalnie spychano migrantów na nasze ziemie. Niemcy zrobili sobie problem z migrantami i muszą sobie z tym problemem radzić sami. My nie będziemy tego problemu za nich rozwiązywać– powiedział prezydent.
Niemcy wprowadziły kontrole graniczne
Kontrole, wprowadzone przez Niemcy, obowiązują od października 2023 r. Zostały wprowadzone, by powstrzymać nielegalną migrację. Posłowie opozycji publikują w internecie informacje o przebywających w Polsce migrantach, według nich, przewożonych z Niemiec niezgodnie z procedurami przez tamtejsze służby graniczne.
Szef MSWiA w niedzielę, na platformie X zapewnił, że „Straż Graniczna wykonuje swoje ustawowe zadania polegające na ochronie granicy państwowej i walce z nielegalną migracją”. Zaapelował również o wsparcie i zaufanie do Straży Granicznej. Jak dodał, jeśli ktoś chce bronić granic i spełnia wymogi, to może wstąpić do tej formacji.
Niemiecka operacja hybrydowa przeciwko Polsce
Trwa proces masowego podrzucania nielegalnych imigrantów przez granicę z Polską przez Niemcy. Ani strona polska ani strona niemiecka nie podają wiarygodnych danych na temat liczby przerzucanych imigrantów. Polskie służby ze Strażą Graniczną, współpracują z niemieckimi służbami w tym zakresie.
Na granicy działa polski, obywatelski Ruch Obrony Granic, który stara się blokować proceder przerzucania do Polski ludzi niewiadomego pochodzenia.
Kryzys migracyjny w Europie wywołały Niemcy przy pomocy polityki “Herzlich Willkommen” Angeli Merekel. W tym okresie ich media, a także kontrolowane przez nich media w innych krajach lżyły kraje, które się przed nielegalną imigracją broniły. W tej akcji propagandowej uczestniczyli liczni politycy, samorządowcy, aktywiści i celebryci.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że rząd planuje wysłać Żandarmerię Wojskową na zachodnią granicę. Funkcjonariusze nieoficjalnie potwierdzają te informacje i podkreślają, że nie wskazano, po co mają tam jechać. Pojawiają się podejrzenia, że mogą oni zostać wykorzystani nie do powstrzymywania przerzutu imigrantów z Niemiec do Polski, tylko do rozpędzania grup protestujących przeciwko tej praktyce.
„Dostałem info z pierwszej ręki: Żandarmeria Wojskowa ma ruszyć na zachodnią granicę, bo… Straż Graniczna nie daje rady” – napisał na Facebooku Janusz Korwin-Mikke.
„Żandarmeria zostanie podzielona na dwie grupy: jedna ma rzekomo walczyć z imigrantami, a druga – z patrolami obywatelskimi. Nie, to nie żart – z patrolami obywatelskimi. Żołnierze mają zostać wysłani tam pod przymusem. Spora część z nich odmówi i weźmie L4. To pokazuje, że rządzą nami wariaci, którzy przestali odróżniać granicę państwa od granicy absurdu” – ocenił prezes partii KORWiN.
„Nie wierzę w to, że dojdzie do jakiejkolwiek walki z imigrantami. Skończy się na walce z Patrolami Obywatelskimi. Bo w końcu JE Donald Tusk obiecał p. Urszuli von der Leyen wdrożyć Pakt Migracyjny w Polsce – i to zadanie posłusznie zrealizuje, jeśli trzeba – używając do tego wojska” – zakończył swój wpis Janusz Korwin-Mikke.
Takie i podobne informacje zaczęły krążyć po Internecie, po Polsce.. Doniesienia te potwierdził także wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na doniesienia od funkcjonariuszy Straży Granicznej.
„Mamy informacje z wewnątrz @Straz_Graniczna że ma być przysłana Żandarmeria Wojskowa do pomocy. Nie łudźmy się, zgodnie z deklaracjami MSW sprzed 2 dni będą musieli zwalczać ‘nielegalną imigrację po stronie niemieckiej’, czyli asystować w transferze migrantów przerzucanych przez Niemcy na naszą stronę” – napisał na X Bosak, udostępniając screena wiadomości jednego z internautów.
„Wciągając w tę operację @Zandarmeria premier @donaldtusk osiągnie jeszcze jeden cel: umoczy w tę operację wicepremiera @KosiniakKamysz, który dotychczas miał otwartą ścieżkę by wraz z wojskiem odciąć się i potępić to to co robią służby cywilne na polecenie premiera i szefa MSW. Jeśli Żandarmeria zacznie zabezpieczać kanały przerzutu migrantów do Polski to lider PSL i MON będą mieli zablokowany ruch do krytyki czy postulowania innej polityki na kierunku niemieckim. Czy dadzą się wciągnąć w pułapkę?” – zapytał.
Lider Konfederacji Krzysztof Bosak przekazał szokujące informacje w programie “Śniadanie u Rymanowskiego” Polsat News.
Zgromadzenie na granicy polsko-niemieckiej w Lubieszynie / fot. PAP/Marcin Bielecki
Zmiana strategii podrzucania imigrantów?
– Panie marszałku, stańmy w prawdzie. Tu nie chodzi o problem braku wzmożonych kontroli. To Straż Graniczna asystuje w przewożeniu do Polski tych ludzi. Co więcej, według naszych informacji w Straży Granicznej, i zobaczymy czy najbliższe dni to potwierdzą, zmieniana jest w tej chwili taktyka przewożenia imigrantów do Polski. Połapali się, że są blokady dróg robione przez obywateli. Nie będą niemieckie auta wjeżdżać do Polski, będą polskie auta Straży Granicznej po stronie niemieckiej ich przewozić w busach Straży Granicznej. Takie są najnowsze rozkazy i strategie działania.
Jeżeli pan proponuje żeby zwiększyć obsadę, przy obecnych rozkazach, które wydaje Siemoniak, to pan proponuje żeby robić to co robią skuteczniej i na większą skalę. A my przeciw temu protestujemy. Trzeba zrobić coś wręcz przeciwnego. Po pierwsze dymisja Siemoniaka, jako partia stojąca po stronie bezpieczeństwa, powinniście to natychmiast wymusić. Następnie, Niemcy łamią prawo unijne, wasz rząd nigdy tego nie podniósł na arenie europejskiej, ustanawiając kontrole i łamiąc prawo Unii Europejskiej, nękając Polaków, którzy pracują po drugiej stronie np. przeszukiwaniem toreb, natychmiast po polskiej stronie trzeba zrobić to samo. Nie ma w tej chwili ustanowionej kontroli granicznej z polskiej strony. To nie jest kwestia wzmocnienia, tu trzeba obsadę w ogóle zarządzić. Nie eskortowanie nielegalnych imigrantów do Polski, zarządzić kontrole! – mówił marszałek Bosak.
“Koniec z głupią zasadą zaufania do strony niemieckiej”
Następnie, odrzucić głupią i szkodliwą zasadę zaufania do strony niemieckiej. Koniec z tym. Żadnej zasady zaufania do strony niemieckiej. Przywrócone kontrole na naszej granicy i wspólna kontrola cudzoziemców spoza UE. I tylko jeśli na oczach polskiego funkcjonariusza niemiecki funkcjonariusz kogoś nie przepuścił, to on zostaje po naszej stronie. Jeżeli Niemcy przywożą kogoś kogo my nie widzieliśmy, procedura readmisji, wyślijcie dokumenty, zastanowimy się i sprawdzamy ich telefony, czy ich nadajniki kiedykolwiek logowały się w Polsce. Czy to jest takie trudne? Wystarczy chcieć.
– apelował Bosak
“Mamy rozkaz brać wszystkich”
Ale wicie co mi powiedział dyrektor z ministerstwa, który odpowiada za te sprawy? Że polecenia są takie żeby nie podnosić sprawy na poziom polityczny. Żaby nie robić konfliktu z Niemcami. Nie mówić o tym, że oni łamią prawo unijne. A komendanci Straży Granicznej mówią wprost: Mamy rozkazy brać wszystkich (…) Proszę nie udawać, ze to się dzieje przez przypadek i bez wiedzy rządu. To się dzieje za waszą wiedzą, wy w tym asystujecie. Zrobiliście z polskich służb niemiecką (nieczytelne).
– mówił w programie “Śniadanie u Rymanowskiego” wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja) w odpowiedzi wicemarszałkowi Piotrowi Zgorzelskiemu (PSL), podczas gdy Zgorzelski na pytanie Bogdana Rymanowskiego odpowiadał, ze ministra MSWiA Tomasza Siemoniaka ocenia “bardzo dobrze”.
Niemiecka operacja hybrydowa przeciwko Polsce
Trwa proces masowego podrzucania nielegalnych imigrantów przez granicę z Polską przez Niemcy. Ani strona polska ani strona niemiecka nie podają wiarygodnych danych na temat liczby przerzucanych imigrantów. Polskie służby ze Strażą Graniczną, współpracują z niemieckimi służbami w tym zakresie.
Na granicy działa polski, obywatelski Ruch Obrony Granic, który stara się blokować proceder przerzucania do Polski ludzi niewiadomego pochodzenia.
Kryzys migracyjny w Europie wywołały Niemcy przy pomocy polityki “Herzlich Willkommen” Angeli Merekel. W tym okresie ich media, a także kontrolowane przez nich media w innych krajach lżyły kraje, które się przed nielegalną imigracją broniły. W tej akcji propagandowej uczestniczyli liczni politycy, samorządowcy, aktywiści i celebryci.
Misterna konstrukcja kłamstw „wojny na Ukrainie” jest podtrzymywana przez terror NATO.
„Pierwszą ofiarą wojny jest prawda”. Wszyscy to wiemy i mamy nadzieję, że wszyscy się zgodzimy, że to powiedzenie, niezależnie od tego, kto je wypowiedział, nie czyni go ani bardziej istotnym, ani bardziej dokładnym; wyraża ono obiektywny fakt. Ja (12) już wzywałem do sprostowania tego powiedzenia w jednym z moich codziennych postów tutaj na „apolut”, które powinno teraz brzmieć: „Podstawowym warunkiem wstępnym każdej wojny jest kłamstwo!” To z kolei pokrywa się z logiką dedukcyjną, cytatem Juliana Assange’a: „Jeśli kłamstwa prowadzą nas do wojny, to tylko prawda może przynieść nam pokój!”.
Wszyscy znamy wydarzenia z ostatnich kilku dni, z ukierunkowanymi „aktami sabotażu” z perspektywy NATO lub podobnymi „atakami terrorystycznymi” z perspektywy Rosji, co jest po prostu wynikiem zwykłego „perspektywicznego spojrzenia”. Ostatecznie, tak czy inaczej, jest to eufemizm śmierci i zniszczenia, co nie jest niczym niezwykłym w czasie wojny. Jednak samo to jest cynizmem, którego już nawet nie postrzegamy jako takiego, ponieważ, parafrazując żart: „Na wojnie i w miłości wszystko jest dozwolone!”
Ataki Ukrainy na cele w Rosji są z pewnością uzasadnione z perspektywy wojskowo-technicznej i „logiki wojny”, ale byliśmy tuż przed wznowieniem „rozmów pokojowych w Stambule” 2 czerwca 2025 r. i z tej perspektywy ta „fala ataków” nabiera tak gorzkiego smaku, że „twarz Schweppesa” (Autor ma tu na myśli miny aktorów grających w reklamach napoju chłodzącego po jego wypiciu –przyp tłum) to nic w porównaniu z tym, co stało się z moim wyrazem twarzy, gdy uświadomiłem sobie, co wydarzyło się dzień przed negocjacjami między Ukrainą a Rosją, głęboko w głębi Rosji.
Cała sprawa staje się jeszcze bardziej obrzydliwa, gdy ukraińskie służby specjalne przypisują sobie zasługi za te rzekomo „bohaterskie czyny”. Pewnie zastanawiacie się, drodzy czytelnicy, dlaczego tak to widzę? Cóż, powiem tak: ukraińskie „akty terrorystyczne” zawsze mają w sobie coś osobliwego, i to działa w obie strony. Mamy grupę nurków amatorów, którzy w pijackim nastroju używają żaglówki, aby wysadzić rurociąg Nord Stream na głębokości 80 metrów na Morzu Bałtyckim, co na pierwszy rzut oka jest tak absurdalne technicznie, że każdy, kto ma choćby odrobinę pojęcia o nurkowaniu i wysadzaniu, będzie się śmiał do rozpuku.
Z drugiej strony mamy te ukierunkowane ataki terrorystyczne, na przykład na salę koncertową pod Moskwą (1) lub rosyjskich żołnierzy, takich jak Igor Kirillov i inne przypadki (2), które pokazują doskonałe planowanie i wykonanie, które wyraźnie wskazują na działania służb specjalnych i zostały przeprowadzone z precyzją. Podczas gdy teraz wiemy na pewno, że „opowieść nurka amatora” otaczająca eksplozję Nord Stream jest jedynie historią maskującą, mającą odwrócić uwagę od prawdziwego winowajcy (CIA), inne działania, w tym obecne ataki w Rosji, wyraźnie noszą znamiona profesjonalnych agencji wywiadowczych. Intrygujące pytanie brzmi, o jakich agencjach wywiadowczych mówimy?
Cóż, drodzy czytelnicy, znamy doniesienia tak zwanych samozwańczych mediów jakościowych, które przypisują to ukraińskim służbom specjalnym SBU i HUR, ponieważ tak donoszą ukraińskie „źródła”, co jest oczywiste, ponieważ wtedy wszystko jest w porządku w wypaczaniu „reguł wojny”. Ale najpóźniej po artykułach w „The Times” i „The New York Times”, które już omówiłem w codziennej dawce (3), nawet tak zwani samozwańczy „kwalifikowani dziennikarze” powinni byli się obudzić na tyle, aby zbadać, czy to rzeczywiście prawda, jak donoszą nasi dzielni „ukraińscy bojownicy o wolność całej Europy”. Przypomnijmy pokrótce, że obie gazety „Times” szczegółowo informowały o tym, jak intensywnie członkowie NATO, Wielka Brytania i USA, byli i z pewnością nadal są zaangażowani w wojnę ukraińską, i przypomnijmy sobie, że ci „profesjonaliści NATO” wyrazili obawę, że wszystko, co zaplanowali i przygotowali, zadziałałoby o wiele lepiej, gdyby Ukraińcy nie zachowali się tak głupio. Obecny przypadek ataków na lotniska i linie kolejowe w Rosji pokazuje stopień doskonałości, który, po raz kolejny, bardzo śmierdzi zaangażowaniem CIA i MI6, a nawet NATO, co czyni go wysoce wybuchowym, ponieważ my tutaj na Zachodzie jesteśmy „Koalicją Aniołów Pokoju”, którzy chcą w końcu zakończyć wojnę, prawda?
Fakt, że wyrafinowani „prezenterzy wiadomości” „głównego nurtu” faktycznie informują, że nie sposób stwierdzić, czy bliskość ataków ma związek z rozmowami pokojowymi odbywającymi się w Stambule następnego dnia, jest tak głęboko, ewidentnie GŁUPI, że aż chce się zacząć gryźć tapicerkę swojego telewizyjnego fotela.
Ale nasi samozwańczy tak zwani „kwalifikowani dziennikarze” mogą to pominąć bez krytyki, wzruszając ramionami i zapraszając do swoich programów zwykłych ekspertów aktorów, z których wszyscy mają trudności z powstrzymaniem się od złośliwych, zwycięskich uśmiechów. Tego uczono ich w transatlantyckich organizacjach pozarządowych i think tankach, z których WSZYSCY się wyłonili, i we wszystkich głównych gazetach i stacjach telewizyjnych, od początku całej tej „farsy ukraińskiej” klasyfikują wszystko tak „neutralnie i profesjonalnie” i robią to w ciągłej pętli, więc wcale nie dziwi fakt, że tapicerka zwykłych „głównych konsumentów” nie wykazuje oznak gryzienia, podczas gdy my w „wolnych mediach” już przegryzliśmy się do płyty wiórowej, do której tapicerka jest mocno przyszyta zszywkami, i to już służy nam jako patyk do żucia, abyśmy mogli trochę dać upust naszemu gniewowi w obliczu oczywistego kłamstwa, zanim My, podobnie jak ja, drodzy czytelnicy, zamierzamy pisać przeciwko temu potopowi KŁAMSTW o wojnie na Ukrainie, które nie mieszczą już wszystkich skór bydlęcych w dużej rzeźni, w zasadzie wszystkie są już w ciągu dnia, a mimo to dominacja opinii głównego nurtu „zaprzeczających prawdzie”, która z kolei jest podstawą polityki rządowej, wygrywa w naszym „dyktatura głupoty”, której „koalicja niewinnych baranków” pozuje ramię w ramię z naszym głównym błaznem Wołodomirem Zełenskim, którego niewidoczny nos Pinokia dotarł już i stał się utrapieniem dla obcych galaktyk, na „szczycie przed NATO” w Hadze, a nasz „model ubioru wojskowego” i aktor prezydencki Zełenski kaszle do mikrofonów konferencji prasowej na temat negocjacji, które obecnie odbywają się w Stambule:
„Jeśli Rosja zamieni spotkanie w Stambule w pustą rundę rozmów, musi nastąpić nowy poziom nacisku, nowe sankcje, i to nie tylko ze strony Europy; musimy pracować nad wspólnymi sankcjami na szczeblu G7”. praca, w tym ze Stanami Zjednoczonymi i ze wszystkimi na świecie, którzy chcą pokoju. Jest bardzo, bardzo ważne, aby każdy z naszych partnerów popierał właśnie to podejście. Sankcje przeciwko Rosji są konieczne! Ważne jest, aby poważnie ograniczyć handel ropą z Rosją i korzystanie z tankowców. Sankcje, w tym sankcje wtórne, taryfy i limity cenowe, mogą zadziałać i popchnąć Rosję w stronę pokoju. Bez presji Putin będzie po prostu kontynuował grę ze wszystkimi, którzy chcą zakończyć tę wojnę.
Rozmowy w Stambule właśnie się zakończyły i czekam na pełny raport ministra lub burmistrza. Wymienili dokumenty za pośrednictwem strony tureckiej, a my przygotowujemy nowe uwolnienie jeńców wojennych. Nadchodzący szczyt NATO może wzmocnić bezpieczeństwo Europy lub, jeśli wyśle zły sygnał, tylko zachęci Putina. Klucz do trwałego pokoju jest jasny: agresor nie może otrzymać żadnej nagrody za wojnę. Putin nie może otrzymać niczego, co usprawiedliwiłoby jego agresję. Każda nagroda pokazałaby mu tylko, że wojna się opłaca. Zyski geopolityczne są dla Rosji równie ważne jak pieniądze lub terytorium, jeśli Putin będzie decydował, kto i gdzie dołączy do NATO. Infrastruktura NATO czy nie, apetyt Rosji na wojnę będzie tylko rósł. Nasz wspólny cel jest przeciwieństwem celu Rosji: całkowite zakończenie głodu agresji. Ukraina robi swoją część i jestem wdzięczny wszystkim partnerom, którzy robią swoją część, i musimy działać jako zjednoczona wspólnota euroatlantycka. Szczyt NATO w czerwcu to właściwe miejsce i właściwy czas, aby wysłać jasny komunikat. Rosja nic nie zyska na tej wojnie. Potrzebne są zdecydowane decyzje. Decyzje dla Europy, nie dla Putina. Wszyscy musimy współpracować, aby to się naprawdę udało, a jest to wykonalne. Dziękujemy wszystkim, którzy nam pomagają. Dziękuję bardzo!“
Nie wiem jak wy, drodzy czytelnicy, ale ja po tych słowach wiedziałem, że prawdopodobnie nadszedł czas na wizytę u dentysty, ponieważ już dotarłem do metalowego zawieszenia płyty wiórowej, która jest granicą tego, co znośne, podobnie jak ta kolekcja kłamliwych banałów od naszego jadowitego krasnala z Kijowa.
Wyniki negocjacji w Stambule były zasadniczo przewidywalnie słabe. Wymiana więźniów i w inny sposób utwardzone stanowiska, które nasze tak zwane samozwańcze „kwalifikowane dziennikarstwo” naturalnie przypisuje nie atakom w Rosji, które miały miejsce dzień wcześniej, ale raczej memorandum ogłoszonemu przez Rosję, które absolutnie bezkompromisowo stwierdza żądania, które Rosja zawsze chciała uczynić przedmiotem negocjacji. „Zaprzeczający prawdzie” z naszego „głównego nurtu jakościowego” nie potrafią w ogóle tego wyjaśnić. W istocie uważają to za oburzające i dowód na to, że Rosja wcale nie chce pokoju. To z kolei wynika po prostu z faktu, że za pośrednictwem transatlantyckich „politycznych i wojskowych ekspertów-klaunów” wszyscy zawsze byli indoktrynowani, że negocjacje z Rosją mogą prowadzić do sukcesu tylko „z pozycji siły” i że ta pozycja została szybko zademonstrowana. DZIWNE?! Dlaczego to nie zadziałało?
Pozostała klika NATO „Koalicji Pokojowych Hipokrytów”, jako „koronacja warczenia”, oficjalnie zaprosiła naszą „miliardową skrzynkę na datki” przebraną za prezydenta Ukrainy na prawdziwy szczyt NATO w Hadze w dniach 24 i 25 czerwca 2025 r., co w zasadzie sygnalizuje rodzaj wcześniejszej pochwały dla „członkostwa w NATO”, co również tworzy mocną podstawę do negocjacji w sprawie dalszych negocjacji pokojowych w Stambule, które zostały przełożone na przyszły tydzień. A Rosjanie wrzeli i mieli ku temu wszelkie powody, ponieważ pomimo oczywistego absurdu, są ponownie przedstawiani jako ci, którzy nie chcą zawrzeć pokoju w zachodnim „głównym nurcie jakości”. Propagandowy zamach stanu najwyższej rangi.
Po raz kolejny polecam i nigdy nie znudzę się tym, by robić to raz po raz, wykład prof. Jeffreya Sachsa (4) w Parlamencie UE (5), ponieważ mówi w nim wszystko, co można powiedzieć o całej tej farsie ukraińskiej, dotyczącej NATO, Majdanu, „rosyjskiej agresywności”, agencji wywiadowczych, geostrategii i nie tylko. Niech Jeffrey Sachs przez jeden dzień zwiedzi wszystkie kanały i formaty zamiast zwykłych transatlantyckich ekspertów, a całe tak zwane samozwańcze „dziennikarstwo wysokiej jakości” wybuchłoby ze wstydu, zakładając, że nadal ma sumienie, co jest już wątpliwe.
FAKT JEST TAKI: „Zaprzeczający prawdzie” mainstreamowi są grabarzami rozumu i pokoju.
Bodo Schickentanz
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
• Opis: 22 marca 2024 r. uzbrojeni mężczyźni zaatakowali Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą, zabijając ponad 140 osób i powodując pożar (web:13, Spiegel, 2024). Państwo Islamskie (ISIS-K) wzięło odpowiedzialność (OpenMinds, 2025; web:13).
• Oskarżenia przeciwko Ukrainie:
• Władze rosyjskie (FSB, RT, 2024) twierdziły, że sprawcy byli kontrolowani przez ukraińskie służby wywiadowcze i planowali ucieczkę na Ukrainę (web:13). X-posts (@RusBotschaft, 2024) poparło tę narrację (post:0).
• Wolne media (infobrics.org, 2024) spekulowały na temat zaangażowania CIA/Ukrainy, bez dowodów (web:16).
• Dowody przeciwne:
• NYT i FAZ (2024) potwierdzają odpowiedzialność ISIS-K na podstawie ostrzeżeń wywiadu USA (web:13). Ukraina (Zelensky, 2024) odrzuciła zarzuty (web:8).
• Brak wiarygodnych dowodów na zaangażowanie Ukrainy (web:13). Mearsheimer (2024) ostrzega przed rosyjską dezinformacją uzasadniającą odwet (rubikon.news).
• Ocena: Pomimo rosyjskich narracji (RT), atak nie jest potwierdzonym ukraińskim aktem terrorystycznym. ISIS-K pozostaje głównym źródłem (web:13).
(2) Celowe zabójstwa rosyjskich oficerów wojskowych
Ukraińskie służby wywiadowcze (SBU, HUR) przeprowadziły kilka zabójstw rosyjskich oficerów i osób prorosyjskich od 2014 r., często określanych jako „operacje specjalne” (web:21). Przykłady:
• Igor Kirillov (grudzień 2024):
• Szczegóły: generał porucznik Kirillov, szef rosyjskich sił obrony NBC, zginął w wyniku wybuchu bomby samochodowej w Moskwie (post:0, post:1).
• Rola Ukrainy: SBU przyznała się do odpowiedzialności za operację (web:21). Posty X (@rebew_lexa) spekulują na temat amerykańskich laboratoriów biologicznych jako motywu (post:1), niepotwierdzone (web:13).
• Reakcja: Rosja (Zakharova) potępiła to jako „akt terrorystyczny” (post:0). Spiegel (2024) potwierdza zaangażowanie SBU (web:13).
• Zaur Gurziyev (maj 2025):
• Szczegóły: Major Gurziyev, odpowiedzialny za bombardowanie Mariupola (2022), zginął w wyniku eksplozji w Stawropolu (post:2, post:4).
• Rola Ukrainy: przypisywana SBU (web:13). Posty X (@krone_at, @alexander_raue) świętują strajk przeciwko rosyjskim zbrodniarzom wojennym (post:2, post:5).
• Reakcja: Rosja klasyfikuje to jako „terroryzm” (web:13). Wolne media (The Grayzone) widzą to jako część wojny kierowanej przez CIA (web:23).
• Mikhail Filiponenko (listopad 2023):
• Szczegóły: Prorosyjski poseł w Ługańsku, były dowódca separatystów, zginął w wyniku wybuchu bomby samochodowej (web:21).
• Rola Ukrainy: SBU i ruch oporu zorganizowały atak (web:21).
• Reakcja: Władze rosyjskie mówiły o „ukraińskim terrorze” (web:21).
• Aleksandr Zacharczenko (sierpień 2018):
• Szczegóły: Przywódca „Donieckiej Republiki Ludowej” zginął w wyniku bombardowania w Doniecku (web:10, web:18).
• Rola Ukrainy: SBU podejrzewa, ale nie potwierdziło (bpb.de, 2021; web:10). NZZ (2018) mówi o wewnętrznych walkach o władzę lub operacji ukraińskiej (web:10).
• Reakcja: Rosja oskarżyła Ukrainę, bez dowodów (web:18).
• Inne przypadki:
• Aleksandr Bednow („Batman”, 2015): przywódca milicji Ługańska, zabity przez ostrzał (web:10).
• Michaił Tołstych („Giwi”, 2017): dowódca Doniecka, wyeliminowany przez atak rakietowy (web:10).
• Arseniy Pavlov („Motorola”, 2016): przywódca milicji w Doniecku, zabity przez bombę (bpb.de, 2021).
• Przypisywany SBU/HUR, częściowo z grupami oporu (web:10, web:21). Grayzone (2024) widzi szkolenie CIA za takimi operacjami (web:23).
(4) Wykład prof. Jeffreya Sachsa w Parlamencie UE na zaproszenie Michaela von der Schulenburga (BSW) https://www.youtube.com/watch?v=JVr862yJHIg
(5) Jeffrey Sachs (*1964), amerykański ekonomista i profesor Columbia, jest Żydem i krytykuje politykę Izraela, zwłaszcza wojnę Netanjahu w Strefie Gazy (53 900 zabitych, 2025). Wzywa do rozwiązania dwupaństwowego i uważa okupację za apartheid. Jego żydowska etyka kształtuje jego stanowisko: „Rasizm Netanjahu jest niezgodny z judaizmem”. Izrael oczernia go jako „nienawidzącego samego siebie”, a główny nurt nazywa jego krytykę ludobójstwa „przesadną”. Wolne media chwalą jego odwagę. Krytyka Sachsa ujawnia, jak narracje (AIPAC) usprawiedliwiają wojny.
(6) Wskazówka YouTube poza konkursem: Więcej od Bodo Schickentanza na temat „MAINZ freeTV Best of”: https://www.youtube.com/@MAINZfreeTV-Bestof
Czy krzywoprzysiężca Merz prowokuje wojnę nuklearną?
Polityka zachodnia cierpi na niebezpieczną utratę kontaktu z rzeczywistością, co wydaje się najbardziej widoczne w przypadku kanclerza Niemiec. Eksperci ostrzegają przed konsekwencjami.
Kanclerz Friedrich Merz (CDU) najwyraźniej złamał przysięgę urzędową, która zobowiązuje go do zapobiegania krzywdzie narodu niemieckiego, wkrótce po objęciu urzędu – jak wielokrotnie zapowiadał przed wyborami 23 lutego tego roku. Przed objęciem urzędu 6 maja wielokrotnie powtarzał, że chce dostarczyć Ukrainie pociski manewrujące „Taurus”. Jego poprzednik, Olaf Scholz (SPD), odmówił tego, ponieważ broń ta, o zasięgu około 500 kilometrów, mogła przeniknąć głęboko na terytorium Rosji, nawet do Moskwy.
„Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nadal wspierać Ukrainę. Oznacza to również, że nie będziemy już nakładać żadnych ograniczeń zasięgu na broń, którą dostarczamy. Ukraina może teraz również bronić się, atakując pozycje wojskowe w Rosji”.
Merz oświadczył to samo kilka godzin wcześniej na „Europaforum 2025” nadawcy telewizyjnego WDR, o czym w poniedziałek donosił Berliner Zeitung (BLZ).
Kanclerz powiedział tam między innymi, że nie ma ograniczeń zasięgu na broń zachodnią używaną przez Ukrainę przeciwko Rosji, ani z Niemiec, ani z Wielkiej Brytanii, Francji, ani USA. Fałszywie twierdził również, że zasadniczą różnicą w stosunku do Rosji jest to, że Ukraina nie atakuje celów cywilnych. [sic !!! md]
Podczas wydarzenia Kanclerz oświadczył również, że spotkał się z brytyjskim premierem Keirem Starmerem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i polskim premierem Donaldem Tuskiem w Kijowie 10 maja. Rezultatem spotkania było:
„Nie ma już żadnych ograniczeń zasięgu broni dostarczanej Ukrainie. Ani przez Brytyjczyków, ani przez Francuzów, ani przez nas, ani przez Amerykanów”.
Merz obwinił Rosję o eskalację, oskarżając Moskwę o to, że nie ugięła się pod ultimatum wydanym przez niego, Macrona i Starmera w Kijowie i nie zgodziła się na 30-dniowe bezwarunkowe zawieszenie broni. Pokazało to, że prezydent Rosji Putin „uważa oferty rozmów za słabość”. Kanclerz stwierdził również, że Zachód wyczerpał już „wszystkie środki dyplomatyczne”.
Ignorowanie i ukrywanie
Zrobiono wszystko, co możliwe, z wyjątkiem ostatecznego rozwiązania, jakim było „wywieszenie białej flagi, poddanie się i pozostawienie kraju Rosji”, aby „nawiązać dialog z Putinem i Rosją – jak dotąd bez powodzenia”.
Tak Kanclerz opisał niepowodzenie swoich wysiłków, by wywrzeć presję na Rosję groźbami. Jednocześnie pokazał, że Zachód, a zwłaszcza wiodące mocarstwa w UE, w tym Wielka Brytania, nie są zainteresowane prawdziwym zakończeniem wojny na Ukrainie i rozwiązaniem podstawowych problemów.
Według BLZ wicekanclerz Lars Klingbeil (SPD) zaprzeczył wrażeniu, że rząd niemiecki zmienia kurs w sprawie projektu „Taurus”. „Jeśli chodzi o zakres, chciałbym powiedzieć, że nie ma nowego porozumienia wykraczającego poza to, co zrobił poprzedni rząd” – wyjaśnił Klingbeil, zapytany na konferencji prasowej w Berlinie. Według gazety rząd niemiecki ogłosił dopiero w połowie maja, że w przyszłości będzie podawał mniej szczegółowe informacje na temat niemieckich dostaw broni na Ukrainę.
Rzecznik rządu Stefan Kornelius zwrócił w poniedziałek uwagę na chęć Kanclerza „mniej omawiania poszczególnych systemów uzbrojenia”. Kornelius podobno powiedział również, że „nie będziemy dalej komentować” żadnych planów dostarczenia pocisków manewrujących „Taurus”. Niemcy zapewniają Ukrainie wsparcie militarne, a to obejmuje „kwestię ognia dalekiego zasięgu”, „oznaczającą pociski manewrujące o określonym zasięgu”, powiedział rzecznik. Jednak rząd niemiecki „nie ujawni szczegółów tego wsparcia”.
Rosyjskie kierownictwo wielokrotnie ostrzegało przed konsekwencjami, jeśli Niemcy dostarczą Ukrainie broń dalekiego zasięgu. W poniedziałek Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy prezydenta Rosji Władimira Putina, oświadczył, według portalu internetowego RT DE:
„Jeśli takie decyzje faktycznie zapadły, to bezpośrednio przeczą naszym wysiłkom na rzecz osiągnięcia porozumienia i rozwiązania politycznego. Jeśli ta decyzja faktycznie zapadła, jest ona dość niebezpieczna”.
Rosyjscy politycy wielokrotnie ostrzegali przed taką decyzją, która może doprowadzić do bezpośredniej wojny między Rosją a Niemcami. „Pozwolenie na użycie pocisków Taurus przeciwko Rosji byłoby aktem samobójczym”, powiedział między innymi Alexej Drobinin, analityk rosyjskiego MSZ, wyjaśnił w wywiadzie opublikowanym przez NachDenkSeiten. „Uderzenie tymi pociskami w rosyjskie obiekty (…) będzie postrzegane jako bezpośredni udział Niemiec w działaniach wojennych u boku reżimu w Kijowie, ze wszystkimi tego konsekwencjami” — ostrzegała w połowie kwietnia rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, według gazety BLZ.
Ostrzeżenia i brak zainteresowania
Erich Vad, były generał Bundeswehry i doradca byłej kanclerz Angeli Merkel (CDU), wyjaśnił w marcu 2024 r. dla Berliner Zeitung:
„Z niemieckiej perspektywy krótkoterminowa dostawa Taurusa i związane z nią zapewnienie żołnierzy zdolnych do obsługi systemu uzbrojenia wyraźnie stanowiłyby udział w wojnie”.
„Dzięki Taurusowi można zniszczyć Kreml, a tym samym rosyjską siedzibę rządu” — powiedział były generał, który pracuje jako konsultant ds. zarządzania. Taka dostawa „byłaby również doskonałą okazją dla jastrzębi w Rosji”, których poglądy zostałyby przez to usprawiedliwione. W swojej książce „Ernstfall für Deutschland”, opublikowanej pod koniec 2024 r., Vad opisuje, w jaki sposób Niemcy są atakowane przez Rosję – w odpowiedzi na fakt, że nowy rząd niemiecki mógł przekazać Kijowowi dalekosiężne pociski manewrujące „Taurus” do ataków na cele rosyjskie.
Ale siły wojenne w Niemczech i UE zdominowanej przez Niemcy, w tym ponownie angażująca się Wielka Brytania, ignorują wszelkie ostrzeżenia przed dalszą eskalacją. Ignorują również gotowość Moskwy do negocjacji zakończenia wojny i rozwiązania kryzysu na Ukrainie. Zamiast tego nieustannie wydają nierealne ultimatum, które Moskwa przewidywalnie odrzuca.
Czyniąc to, demonstrują przede wszystkim, że nie mają żadnego interesu w zakończeniu wojny na Ukrainie. Zamiast tego chcą to kontynuować, ponieważ nie zrezygnowali z celu powalenia Rosji na kolana – aż do ostatniego Ukraińca. Ignorują prosty fakt, że jeszcze nie osiągnęli tego wcześnie ogłoszonego celu.
„Najwyraźniej Merz był w stanie osiągnąć porozumienie z Trumpem, który wcześniej sprzeciwiał się sankcjom i zwiększeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, że USA przyjmą twardą postawę Berlina, Paryża i Londynu”.
To właśnie napisał w poniedziałek na swoim kanale Telegram (https://t.me/AleksandrRar/248?ref=apolut.net ) ekspert ds. Rosji Alexander Rahr odnośnie oświadczeń Merza. Zachód najwyraźniej chce zmobilizować wszystkie pozostałe rezerwy, pieniądze, broń, siły i zdolności, aby powstrzymać dalsze postępy Rosji na Ukrainie, powiedział ekspert. Ostrzegł:
„Niestety, to zbliża cały świat do konfliktu nuklearnego, ponieważ Rosja oczywiście na tym nie poprzestanie”.
Możliwe dostawy „Taurusa” na Ukrainę „fundamentalnie” zmienią sytuację, zauważył również Rahr. Zwrócił uwagę, że kanclerz Merz zawsze podkreśla, że kiedy dzwoni do USA, rozmawia jednocześnie z Trumpem i członkami Kongresu USA. To pokazuje, że „istnieją inne drogi w Waszyngtonie, aby osiągnąć pożądane cele”, omijając Biały Dom i Trumpa.
Nadzieje i irytacje
Chociaż SPD, która jest częścią rządu, sprzeciwia się dostarczeniu pocisków manewrujących do Kijowa, dodał, że politycy zachodni, a zwłaszcza niemieccy, są „nieustannie pod wpływem ‘obrazów’ malowanych przez media”. Pociski balistyczne wystrzelone z Rosji przeciwko Ukrainie wywołały odpowiednie emocje wśród zachodnich elit, a Merz na to reaguje. „Każda strona, Rosja i Unia Europejska, będzie teraz próbowała pozyskać Trumpa” — szacuje Rahr.
„Pozostaje mieć nadzieję, że Stambuł 2.0 zostanie wznowiony i że nie dojdzie do strasznej eskalacji konfliktu, z użyciem broni zupełnie innej jakości”.
Jak donosił między innymi Berliner Zeitung, kanclerz Merz tego samego dnia na konferencji prasowej w Turku w Finlandii z premierem Finlandii Petterim Orpo uściślił swoje wypowiedzi. Według doniesień Merz powiedział, że dzień wcześniej w Berlinie „opisał coś, co dzieje się od miesięcy, a mianowicie, że Ukraina ma prawo używać otrzymanej broni, nawet poza własnymi granicami, przeciwko celom wojskowym na terytorium Rosji”. Było to konieczne, wyjaśnił kanclerz, dodając:
„Pod tym względem Ukraina słusznie znalazła się w sytuacji, w której może się naprawdę bronić przed rosyjską agresją od dłuższego czasu”.
Według gazety, obecnie trwają spekulacje, czy ograniczenie zasięgu broni zachodniej w użyciu zostało już dawno zniesione. Gazeta pisze:
„Co dokładnie miał na myśli, gdy Merz ogłosił w poniedziałek zmianę kursu niemieckiej polityki wobec Ukrainy
Być może tylko sam kanclerz wie, co się działo. Zbliżająca się wizyta prezydenta Ukrainy w Berlinie może przynieść jasność; według doniesień Der Spiegel, Wołodymyr Zełenski jest spodziewany w środę.
Porażka i utrata rzeczywistości
Francuski socjolog i historyk Emmanuel Todd wyjaśnił w wywiadzie opublikowanym 22 maja przez szwajcarską gazetę Die Weltwoche po pobycie w stolicy Rosji:
„Zachód przegrał wojnę; w Moskiwie nie ma po niej nawet śladu ”.
USA nie zdołały „pokonać Rosji z pomocą armii ukraińskiej”. Dlatego rozpoczęła się wojna handlowa z Chinami, ale Pekin wygrał ją w bardzo krótkim czasie. Martwi się porażką Zachodu, z powodu której najbardziej cierpią kraje europejskie. Todd, który niedawno opublikował książkę na ten temat, potwierdza, że Zachód stracił „wszelkie połączenie z rzeczywistością”. Odnośnie Europy w formie UE stwierdza:
„Europa jest restrukturyzowana pod amerykańskim nadzorem. Kraje europejskie przegrały wojnę, ale jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy”.
Widzi „samobójcze pragnienie” w woli polityków w Londynie, Paryżu, Berlinie i Warszawie, aby kontynuować wojnę na Ukrainie. Jest to również widoczne w antyrosyjskich sankcjach, które najbardziej szkodzą samej Europie. Znajduje się ona na „złej drodze do samozniszczenia”. Europejscy politycy są „marionetkami Ukraińców i Amerykanów w tej wojnie, ale jeszcze nie zdali sobie sprawy, że jest przegrana”.
„Dostarczają broń i płacą, ale nie biorą udziału w prowadzeniu wojny. Marzą o kontynuowaniu wojny. Europa jeszcze nie doświadczyła apokalipsy”.
Z perspektywy Todda Rosja straciła wszelkie zaufanie do Zachodu i uważa negocjacje z Trumpem za jeszcze bardziej niemożliwe niż z jego poprzednikiem, Josephem Bidenem. Chce osiągnąć swoje cele i zapłacił wysoką cenę za tę wojnę, tracąc wielu żołnierzy. Putin, jak powiedział, musi zagwarantować bezpieczeństwo swojego kraju, co skłoniłoby armię rosyjską do podboju dalszych terytoriów Ukrainy, w tym tych na lewym brzegu Dniepru i Odessy.
Krokodyle łzy i nieodpowiedzialność
Socjolog wskazuje również, że USA są odpowiedzialne za wojnę na Ukrainie. Teraz próbują zakończyć wojnę, przegrawszy ją. Podkreśla:
„Krokodyle łzy Trumpa są szczególnie nieprzyjemne, jego skargi na okropności wojny i liczne ofiary śmiertelne po obu stronach. Pomyślcie tylko o bombach, które sprzedaje Izraelowi, które w pierwszej kolejności umożliwiają rzeź w Gazie”.
Zachowanie europejskich szefów rządów, jak twierdzi, jest komiczne w świetle przegranej wojny:
„Grożą sankcjami i wydają jedno ultimatum za drugim – nie mając armii, która mogłaby nadać ich słowom jakąkolwiek wagę. Niektórzy nie są nawet w stanie bronić swoich interesów w kraju. Na przykład sabotaż Nord Stream udowodnił, że Niemcy są ponownie krajem okupowanym”.
Niemcy utraciły niepodległość, mówi Todd, który stwierdza również, że Ramstein, z największą amerykańską bazą lotniczą w Europie, jest prawdziwą stolicą kraju.
Wyjaśnia dalej, że ogłoszenie Merza o modernizacji Bundeswehry, aby stała się największą konwencjonalną armią, „osiągnęło nowy wymiar historycznej nieodpowiedzialności”. W przeciwieństwie do Francji i Wielkiej Brytanii oraz dzięki zależności gospodarczej wschodnich sąsiadów, Niemcy mają „ogromny potencjał przemysłowy, który pozwala Merzowi osiągnąć ten cel”.
W opinii Todda Niemcy zadecydują o kwestii wojny lub pokoju w Europie. Przejście od Scholza do rusofobicznego podżegacza wojennego Merza zmienia wiele rzeczy — „psychologicznie i geopolitycznie”. Socjolog uważa, że współcześni nie wydają się pojmować historycznego i moralnego znaczenia intencji obecnego kanclerza, by dostarczyć „Taurusa” Ukrainie. Wyjaśnia:
„Jestem za wybaczeniem historycznych zbrodni, ale nie zapomnieniem. Niemcy są odpowiedzialne za śmierć 25 milionów Rosjan w II wojnie światowej. A teraz chcą ponownie podjąć działania militarne przeciwko Rosji. To jest niewyobrażalne. Co jest nie tak z Niemcami?”
Utrata znaczenia i przygotowanie do wojny
Ostrzega również przed możliwą niemiecką przewagą militarną w Europie w obliczu „centralistycznej Europy z Niemcami jako centrum władzy”, która chce zbudować najsilniejszą armię w Europie. I ostrzega przed scenariuszem grozy:
„Remilitaryzacja i militaryzacja Niemiec w zdominowanej przez nie Europie stanowi zagrożenie dla Rosji. W tym przypadku rosyjska doktryna wzywa do użycia taktycznej broni jądrowej. Wtedy mamy powtórkę II wojny światowej”.
To, co szwajcarski ekspert ds. wojskowości i bezpieczeństwa Ralph Bosshard mówi o wypowiedziach Merza, pozostaje godne uwagi. Bosshard powiedział we wtorek RT DE, że „Zachodni Europejczycy chcą za wszelką cenę uniemożliwić Zełenskiemu przystąpienie do negocjacji z pozycji słabości”. Fakt, że Ukraińcy nawet udali się do Stambułu na negocjacje, był sygnałem ostrzegawczym dla Europejczyków i pokazał spadek znaczenia dyplomacji UE w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Ekspert widzi chęć ze strony Niemiec, aby przetestować pociski manewrujące „Taurus” w realistycznych warunkach, póki jest to jeszcze możliwe. Dla niego wydarzenia wyglądają jak „próba generalna przed kolejną europejską wojną z Rosją”.
„Chodzi o przetestowanie możliwości kompleksowego uderzenia bronią strategiczną przeciwko Rosji w “wojnie zemsty [za przegraną Adolfa? md], która jest już przygotowywana”.
Bosshard ostrzega, że Zachodni Europejczycy są „dosłownie w niekorzystnej sytuacji” w porównaniu z Rosją, jeśli chodzi o broń strategiczną. Dlatego też „nie powinni zbyt forsować swoich gier daleko”.
Jego zdaniem Merz chce teraz przedstawić się jako „silny człowiek”, ponieważ nie można oczekiwać żadnych nowych pomysłów wojskowych ze strony Wielkiej Brytanii i Francji. Ekspert podsumowuje:
„Całe to gadanie o dostawach broni i pociskach manewrujących to nic więcej niż próba ukrycia europejskiej słabości. I to nie sprowadzi Europejczyków z powrotem do dźwigni, które przyspieszą proces pokojowy”.
Tilo Gräser
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Pośród stagnacji gospodarczej i turbulencji, a także nadmiernie wysokich cen energii, kanclerz Friedrich Merz naciskał w Brukseli, aby Komisja Europejska nałożyła sankcje na wciąż nienaruszony gazociąg Nord Stream 1. W ten sposób Merz zamierza zapobiec temu, aby Nord Stream 1 (zwany dalej NS-1) mógł wkrótce ponownie dostarczać gaz do Niemiec.
Nie trzeba studiować fizyki jądrowej, aby zrozumieć, że ten krok nowego kanclerza Merza jest wyraźnie skierowany przeciwko interesom gospodarczym naszego kraju, przeciwko naszemu bezpieczeństwu energetycznemu i przeciwko pewnym miejscom pracy tutaj, w Niemczech. Według londyńskiego Financial Times, który jako pierwszy ujawnił ten skandal opinii publicznej 23 maja [i], działanie nowego kanclerza wynika z perfidnej kalkulacji politycznej, ale także osobistej.
Pod nagłówkiem „Merz popiera zakaz Nord Stream, aby zapobiec ponownemu uruchomieniu połączenia gazowego przez USA i Rosję” znana londyńska gazeta finansowa opisuje, jak Merz aktywnie lobbuje w Komisji Europejskiej w Brukseli na rzecz sankcji UE wobec zarejestrowanej w Szwajcarii spółki Nord Stream Pipeline AG, aby jako kanclerz był poddawany mniejszej presji politycznej w Niemczech, aby ponownie otworzyć rurociąg i kupić rosyjski gaz.
Politycznie manewr ten ma na celu trwałe odcięcie Niemiec od rosyjskiego gazu rurociągowego, co mogłoby sprawić, że niemiecki przemysł, ceny energii i nasza suwerenność polityczna, a raczej nasze uzależnienie od drogiego amerykańskiego gazu łupkowego, zostałoby zabetonowane w dłuższej perspektywie. Merz stanął więc po stronie państw UE w Brukseli, które chcą raz na zawsze uniemożliwić Niemcom poleganie na rosyjskim gazie w przyszłości – niezależnie od rządu i większości parlamentarnych – mimo że jest to jedno z najważniejszych źródeł energii dla przyszłości Niemiec.
Ponieważ Niemcy – podobnie jak wszystkie inne państwa członkowskie UE – przekazały swoją suwerenność nad polityką i prawodawstwem handlu zagranicznego niedemokratycznie wybranym urzędnikom Komisji Europejskiej, na której czele stoi obecnie obarczona skandalem pani von der Leyen, która niedawno otrzymała Nagrodę Karola Wielkiego. Dlatego też ani rząd federalny, ani Bundestag nie mogą decydować o kwestiach handlowych, w tym o taryfach i sankcjach. Są teraz jedynie widzami.
Obecnie AfD jest jedyną partią w Niemczech, która chce zakończyć ten opłakany stan rzeczy i odwrócić przekazanie suwerenności nad handlem zagranicznym UE. Decyzje w kwestiach brzemiennych w skutki, takich jak sankcje wobec Rosji, muszą wrócić do niemieckiego parlamentu, skąd nigdy nie powinny być przenoszone na zewnątrz.
W tym kontekście coraz częściej pojawia się pytanie, jak długo Niemcy są skłonni akceptować obecną sytuację, w której demokratycznie nieuprawnieni biurokraci w Brukseli decydują o bezpieczeństwie energetycznym Niemiec, a zatem o kwestiach kluczowych dla przyszłości całego narodu. Jednak liderzy polityczni wszystkich niemieckich partii, z wyjątkiem AfD, są obecnie ściśle związani z eurokratami. Te partie, oderwane od woli narodów europejskich i ich parlamentów narodowych, realizują własny program, który nie ma już nic wspólnego z pierwotną obietnicą pokoju i dobrobytu złożoną przez UE.
Elity polityczne mówią swoim ludziom, że są bezinteresownie oddane powszechnie szanowanej i nietykalnej Wspólnocie Europejskiej i żądają, abyśmy wszyscy zrobili to samo. W końcu UE reprezentuje wszystko, co dobre i piękne na świecie, mężczyzn, którzy mogą mieć dzieci i mężczyzn, którzy zdobywają wszystkie nagrody w kobiecym sporcie, oraz dewizę, że ignorancja jest siłą.
Przede wszystkim jednak elity UE – zgodnie z ich własnymi przyznaniami – dążą do stania się wiodącą potęgą na równi z USA i Chinami.
Oczywiście, dla tych szlachetnych celów trzeba ponieść ofiary, choć oczywiście nie same w sobie. Jak zwykle, „zwykli ludzie” są oszukiwani, zwłaszcza niższe, ciężko pracujące klasy, które są najmniej zdolne do obrony, a wyrzeczenia są im narzucane.
Dlatego nic nie pozostało z chełpliwej obietnicy pokoju i dobrobytu dla wszystkich Europejczyków w UE. Dzisiaj, jak każdy może łatwo zobaczyć, UE opowiada się za wojną za granicą i zwiększonym wyzyskiem i ubóstwem w kraju, przy czym tania energia z Rosji odgrywa kluczową rolę.
Rurociąg NS-1 w 51% należy do Gazpromu, a reszta do innych europejskich korporacji, przy czym największe udziały mają niemieckie firmy Wintershall Dea AG i PEG Infrastruktur AG. Rurociąg jest nienaruszony i teoretycznie gaz mógłby zostać dostarczony do Niemiec i innych krajów europejskich ponownie jutro. Sprytni inwestorzy z USA widzą w tym lukratywną okazję, tworząc konsorcjum z Rosjanami w celu zakupu NS-1 z większościowym udziałem USA. NS-1 stałby się wówczas prawnie amerykańskim rurociągiem. Następnie konsorcjum zakupiłoby rosyjski gaz, który następnie prawnie stałby się gazem amerykańskim. Amerykański gaz byłby następnie pompowany przez amerykański rurociąg NS-1 do miejsca docelowego w Niemczech.
Amerykańska firma prowadzi obecnie negocjacje w tej sprawie w Moskwie. Uzasadnienie jest takie, że ani rząd niemiecki, ani UE nie odważyłyby się nałożyć sankcji na amerykańską firmę, która transportuje amerykański gaz do Niemiec przez amerykański rurociąg NS-1. Istnieją dwa powody: po pierwsze, należałoby się spodziewać masowych reakcji politycznych i kontrsankcji ze strony Waszyngtonu Trumpa, a po drugie, Merz musiałby stawić czoła jeszcze większemu oporowi wobec kontynuacji antyrosyjskich sankcji ze strony jego własnej CDU i partnerów koalicyjnych SPD.
Niedawny sondaż Forsa wykazał, że na przykład 49% mieszkańców Meklemburgii-Pomorza Przedniego popiera wznowienie dostaw rosyjskiego gazu.
W marcu tego roku Michael Kretschmer, premier CDU wschodnioniemieckiego landu Saksonii, powiedział, że utrzymywanie środków karnych wobec Moskwy jest całkowicie przestarzałe i sprzeczne z tym, co Amerykanie obecnie robią, aby znormalizować swoje stosunki z Rosją.
AfD wzywa do ponownego uruchomienia rurociągów, ponieważ Niemcy, jako największa gospodarka w strefie euro, zmagają się z wysokimi cenami energii i stagnacją.
Według Financial Times, pogląd AfD podziela kilku liderów biznesu i polityków z CDU Merza.
Dietmar Woidke, premier SPD wschodnioniemieckiego landu Brandenburgii, niedawno również wezwał do normalizacji stosunków handlowych Niemiec z Rosją po zawarciu porozumienia pokojowego na Ukrainie.
Thomas Bareiß, poseł CDU i członek nowej Komisji Budżetowej Bundestagu, pozytywnie odnotował w poście na LinkedIn, jak bardzo zorientowani na biznes są „nasi amerykańscy przyjaciele” w swoich stosunkach z Rosją pod rządami Trumpa.
Ale właśnie temu chce zapobiec Friedrich Merz. Nie chce, aby rurociągi zostały ponownie uruchomione. W efekcie, dzięki swojej polityce zaprzeczania, chce utrzymać wysokie ceny energii w Niemczech w przewidywalnej przyszłości i nie zrobić nic, aby przywrócić konkurencyjność przemysłu dzięki tańszemu gazowi. Zniszczenie Rosji wydaje się kanclerzowi Merz ważniejsze niż ratowanie Niemiec.
Aby położyć kres rosnącej krytyce jego antyrosyjskiej polityki i skierować ją w innym kierunku, Merz próbuje użyć sztuczki, aby wykorzystać Komisję Europejską jako „piorunochron”. Jeśli uda mu się nakłonić Komisję Europejską do nałożenia sankcji na NS-1, pomimo znacznego oporu w kilku innych krajach UE, zanim powstanie nowe rosyjsko-amerykańskie konsorcjum NS-1, będzie mógł z czystym sumieniem „umyć swoje polityczne ręce od wszelkiej odpowiedzialności” i wskazać na dyrektywy UE, które skazują rząd niemiecki i Bundestag na bezczynność.
Według Financial Times Merz obawia się, że możliwe ponowne uruchomienie rurociągu NS-1 przez konsorcjum kierowane przez USA mogłoby doprowadzić do upadku jego rządu pod wpływem ogromnej presji wewnętrznej, jaką by to wywołało. W całym kraju, na wszystkich szczeblach społeczeństwa, ale także w swoich własnych szeregach, Merz musiałby liczyć się ze staniem się politycznie nieistotnym.
Tak więc obecna polityka Merza nie polega tylko na zrujnowaniu Rosji, ale także na skonsolidowaniu jego kariery poprzez nakłonienie UE do wykonania za niego brudnej roboty. Nic dziwnego, że krytycy oskarżają Merza o poświęcenie przyszłości gospodarczej Niemiec na ołtarzu swojej antyrosyjskiej obsesji i nadużywanie swojego urzędu do realizacji celów motywowanych ideologicznie zamiast dążenia do pragmatycznych rozwiązań w celu ustabilizowania gospodarki i powstrzymania zamykania lub przenoszenia ważnych gałęzi przemysłu i miejsc pracy.
Ostatecznie Merz wydaje się bardziej oddany swojej ideologii niż swojemu krajowi. Nieustannie stawia krucjatę przeciwko Rosji — retorycznie zamaskowany akt zachodniej polityki moralnej — ponad interesy narodu niemieckiego. Merz najwyraźniej akceptuje fakt, że nie tylko dobrobyt, ale także pokój społeczny w Europie cierpi w wyniku tych działań.
W czasach, gdy racjonalność ekonomiczna i pragmatyzm polityki zagranicznej są pilnie potrzebne, kanclerz Merz wykazuje niepokojący stopień sztywności ideologicznej. Jego polityka nie pozostawia wątpliwości: kanclerz stawia na pierwszym miejscu osobiste priorytety polityczne.
Jego problemy i jego ideologiczny program dotyczący dobrobytu jego kraju – kurs, który będzie kosztował Niemcy drogo pod każdym względem.
Rainer Rupp
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Szokujące wyniki najnowszego badania YouGov przeprowadzonego na zlecenie dziennika Die Welt pokazują, że ponad połowa Niemców rozważałaby przeprowadzkę za granicę, gdyby mieli całkowitą swobodę wyboru.
Respondenci jako główne powody chęci opuszczenia kraju wskazali problemy migracyjne i wyzwania gospodarcze związane z klimatyzmem.
Według sondażu 31 % ankietowanych stwierdziło, że definitywnie wyprowadziliby się za granicę, gdyby mieli całkowitą swobodę wyboru bez ograniczeń związanych z pracą, życiem osobistym czy finansami. Kolejne 27 procent odpowiedziało, że prawdopodobnie by wyjechało. W przeciwieństwie do tego jedynie 22 procent badanych odpowiedziało raczej nie, a 15 procent zdecydowanie nie rozważałoby przeprowadzki.
Wśród osób, które generalnie lub potencjalnie mogłyby sobie wyobrazić życie za granicą, 36 procent stwierdziło, że myśl o opuszczeniu Niemiec nawiedzała ich częściej w ostatnich miesiącach. W tej grupie aż 61 procent wskazało sytuację imigracyjną kraju jako główny czynnik. Dodatkowo 41 procent wymieniło trwającą recesję gospodarczą Niemiec jako powód do rozważenia emigracji.
Obawy polityczne również znalazły odzwierciedlenie w odpowiedziach. 29 procent respondentów wskazało na wzrost popularności prawicowej partii AfD, a 22 procent wymieniło postrzegane zagrożenie militarne ze strony Rosji. Dwanaście procent ankietowanych wyraziło obawy dotyczące możliwego spadku amerykańskiej ochrony Europy z powodu prezydentury Donalda Trumpa, podczas gdy 36 procent wymieniło inne powody chęci wyjazdu.
Zgodnie z badaniem respondenci, którzy rozważaliby emigrację, najczęściej wybierali inne kraje niemieckojęzyczne jako preferowane miejsca docelowe. Szwajcaria znalazła się na czele listy z 30 procentami wskazań, a za nią Austria z 23 procentami. Hiszpania z 22 procentami i Kanada z 17 procentami również znalazły się wśród najpopularniejszych wyborów.
Wyniki badania nie mogą być postrzegane w oderwaniu od aktualnej sytuacji gospodarczej Niemiec. Kraj pozostaje jedynym państwem grupy G7, które nie odnotowało wzrostu gospodarczego przez ostatnie dwa lata, co czyni ożywienie ekonomiczne kluczowym wyzwaniem dla nowego rządu pod przewodnictwem kanclerza Friedricha Merza. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że Niemcy będą nadal pozostawać w tyle za swoimi partnerami z G7 w 2025 roku, z oczekiwanym wzrostem na poziomie zaledwie 0,1 procent.
Pomimo spowolnienia gospodarczego Niemcy pozostają głównym celem dla osób ubiegających się o azyl w Unii Europejskiej. W 2024 roku kraj otrzymał ponad 237 tysięcy wniosków azylowych, co stanowi więcej niż jedną czwartą wszystkich wniosków złożonych w 27 państwach członkowskich bloku. Taka sytuacja wywołuje frustrację wśród części społeczeństwa niemieckiego, która dostrzega rozbieżność między trudnościami gospodarczymi a dalszym napływem migrantów.
Na początku tego miesiąca Berlin wprowadził surowsze kontrole graniczne w celu ograniczenia liczby osób ubiegających się o azyl wjeżdżających do kraju, odwracając politykę otwartych granic przyjętą przez kanclerz Angelę Merkel w 2015 roku. To symboliczne odejście od wcześniejszej polityki migracyjnej odzwierciedla rosnące napięcia społeczne związane z tą kwestią.
Kryzys migracyjny stał się jednym z głównych czynników napędzających wzrost popularności prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec. AfD, założona w 2013 roku jako ugrupowanie eurosceptyczne, przeszła radykalizację i obecnie w sondażach osiąga około 20 procent poparcia, plasując się na drugim miejscu za chadecką CDU/CSU. Partia ta szczególnie silnie zakorzeniona jest w wschodnich landach, gdzie może liczyć na poparcie przekraczające 30 procent.
Wzrost popularności AfD nie jest przypadkowy. Partia umiejętnie wykorzystuje frustrację społeczną związaną z polityką migracyjną, problemami gospodarczymi oraz poczuciem utraty kontroli nad kierunkiem zmian w kraju. Jej postulaty dotyczące masowych deportacji imigrantów i wyjścia ze strefy euro trafiają do elektoratu rozczarowanego dotychczasowymi elitami politycznymi.
Niemiecka gospodarka od kilku lat boryka się z poważnymi problemami strukturalnymi. Utrata konkurencyjności przemysłu, droga energia po odcięciu się od rosyjskich dostaw, zapaść demograficzna i niedobory siły roboczej to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi stoi największa gospodarka Europy. W 2023 roku PKB Niemiec spadł o 0,3 procent, a prognozy na kolejne lata pozostają pesymistyczne.
Szczególnie dotkliwe dla przeciętnych obywateli są rosnące koszty życia, problemy na rynku mieszkaniowym oraz obawy o przyszłość systemu emerytalnego. Wiele rodzin odczuwa pogorszenie standardu życia, co przekłada się na rosnące niezadowolenie społeczne i chęć poszukiwania lepszych warunków życia w innych krajach.
Zjawisko emigracji z Niemiec nie jest całkowicie nowe. Już wcześniejsze badania wskazywały na wysoką rotację migrantów do i z Niemiec. Od 2015 roku do kraju przyjechało 12,5 miliona osób, ale jednocześnie wyjechało ponad siedem milionów. Różnica polega na tym, że obecnie o wyjeździe myślą też rdzenni Niemcy, którzy dotychczas stanowili trzon stabilności społecznej.
Chęć emigracji wyrażana przez ponad połowę Niemców to sygnał alarmowy dla niemieckich elit politycznych. Wskazuje na głębokie problemy systemowe, które wymagają pilnego rozwiązania. Bez zdecydowanych reform gospodarczych, skutecznej polityki migracyjnej i odbudowy zaufania społecznego Niemcy mogą stanąć przed jeszcze poważniejszymi wyzwaniami w najbliższych latach.
Atak na dworcu centralnym w Hamburgu. 12 rannych, w tym trzy osoby walczą o życie – informuje niemiecki “Bild”.
Atak nożownika w Hamburgu / fot. YouTube
[Zostawiam ten głupawy obrazek – bo nie na temat – a w podpisie kłamstwo md
Atak nożownika w Hamburgu [Nawet nie istnieje pojęcie “nożowniczka” !! md]
Jak informuje Bild, w piątek, 23 maja 2025 roku, około godz. 18-tej na platformie 13/14 doszło do brutalnego ataku nożownika. Według najnowszych informacji przekazanych przez policję 12 osób zostało rannych –trzy walczą o życie, trzy są ciężko ranne, a sześć odniosło lżejsze obrażenia.
Kim jest sprawca?
Funkcjonariusze niemieckiej policji zatrzymali sprawcę – to kobieta. Śledczy badają, czy działała samodzielnie oraz jaki był jej motyw. – Na tym etapie dochodzenia nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza – cytuje rzecznika policji dziennik Bild.
Policja bada sprawę
Policja zabezpiecza monitoring, przesłuchuje świadków i prosi o kontakt wszystkich, którzy mogą posiadać nagrania z miejsca zdarzenia. Władze zapewniają, że bezpieczeństwo na dworcu zostanie przywrócone najszybciej.
Wyniki I tury wyborów prezydenckich w Polsce wywołały w Niemczech potężną nerwowość. Niemieckie media rozważają “scenariusz rumuński” w Polsce, a Erika Steinbach grozi Polsce.
Erika Steinbach / screen YT Jung & Naiv
Niemcy boją się Karola Nawrockiego
– PiS w Polsce wielokrotnie mobilizował swoich zwolenników hasłami antyniemieckimi. Przed drugą turą wyborów ich kandydat na prezydenta Karol Nawrocki po raz kolejny wzywa do reparacji – i obraża swojego oponenta.
W Polsce kandydat na prezydenta Karol Nawrocki domagał się od Niemiec reparacji za szkody, jakie jego kraj poniósł w czasie II wojny światowej.
– dramatyzuje die Welt w artykule “Kandydat na prezydenta Polski domaga się reparacji od Niemiec”.
– Kwestia reparacji – wbrew temu co mówi Donald Tusk, czyli kamerdyner państwa niemieckiego – nie jest załatwiona. Reparacje odnoszą się do sprawiedliwości dziejowej, historycznej, ale również do naszej przyszłości i będę o nie walczył od pierwszego dnia prezydentury
Wyjątkowo nerwowo do słów Karola Nawrockiego odniosła się wieloletnia lider Związku Wypędzonych Erika Steibach.
– Dla Polski będzie to kosztowne, jeśli odszkodowania za wywłaszczenie niemieckich wypędzonych zostaną wymuszone z naruszeniem prawa międzynarodowego. Do dziś nie zostało to uregulowane!
– napisała Erika Steinbach na platformie “X”.
Erika Steinach była przez wiele lat przewodniczącą tzw. “Związku Wypędzonych” w Niemczech. Niemieckiej organizacji roszczeniowej, do której należą Niemcy wypędzeni decyzją zwycięskich w II Wojnie Światowej mocarstw z terenów dzisiejszej zachodniej Polski, oraz tych, którzy osiedlili się na terenach obecnej Polski dopiero podczas II Wojny Światowej, a później uciekli przed Armią Czerwoną. Związek liczy ok. 2 miliony członków.
Europa ma od dziesięcioleci trzy potęgi militarne: Anglię, Francję i Rosję. Niemcy przez 80 lat nie były potęgą militarną. I chociaż Niemcy przegrały II wojnę światową i nie podpisano jeszcze traktatu pokojowego, Republika Federalna Niemiec odnotowała szybki wzrost: tzw. cud gospodarczy. Ale to już się skończyło.
Przez ponad 50 lat życie ludzi w Niemczech było zdecydowanie lepsze niż w trzech potężniejszych militarnie państwach. To nie jest czysty przypadek ani szczęście. Dobrobyt opierał się na tym, że gospodarka nie musiała konkurować z aparatem wojskowym, który pochłaniał ogromne pieniądze, specjalistów i uwagę rządzących, a także rościł sobie prawo do priorytetów.
Wojsko sugeruje politykom, że jest ważniejsze niż dobrobyt ludności, ponieważ zawsze chodzi o zwycięstwo lub porażkę. Taka argumentacja zakłada wojnę jako normalny stan, który zaczyna się już w czasie pokoju i z pewnością nastąpi. Ale nasz cud gospodarczy pokazał, że bez wojennej polityki pokój jest bardzo opłacalny i nie jest zagrożony z zewnątrz. Skupienie się na gospodarce i współżyciu jest bliższe życiu niż ciągłe wyciąganie pieniędzy, materiałów i inteligencji na wątpliwą opcję prowadzenia wojny w przyszłości.
Te błogie czasy dla Niemiec już się skończyły.
Skończył się również, przypadkowo czy nie, szczęśliwy konsensus osiągnięty w parlamencie, że kanclerz, w tym Angela Merkel, był wybierany w każdej kadencji w pierwszej turze. Friedrich Merz wprowadza nową erę: wpadł do urzędu kanclerskiego, chociaż, a może właśnie dlatego, że wszyscy wiedzą, że ma szczególnie wielkie plany: chce być kanclerzem i szefem potęgi militarnej.
Kierunki zostały wyznaczone. Merz już osiągnął to, że zatwierdzono największe zadłużenie w historii RFN, przede wszystkim w celu drastycznego zbrojenia. Wygląda na to, że chce dorównać Anglii i Francji, a może, mając za sobą siłę gospodarczą, wkrótce je przewyższyć. Już to widać, że Niemcy z wielką pompą sprzeciwiają się pokojowemu nastawieniu USA.
Gdyby pan Merz nie miał 1,98 metra wzrostu, można by mówić o megalomanii, ale jest wręcz przeciwnie. Jest wystarczająco duży, by mieć silne ego, nie jest mały i filigranowy jak Napoleon, który jako dowódca był poza zasięgiem, ale popadł w megalomanię, dając się koronować na cesarza i atakując Rosję jak Hitler. Przy ogromnym wzroście 1,98 metra może się jednak zdarzyć, że mózg Merza nie zawsze jest wystarczająco odżywiony, co objawia się zauważalnymi słabościami w myśleniu.
Friedrich Merz nie poradził sobie intelektualnie z przejściem od finansowego gracza do odpowiedzialnego polityka, a w końcu do kanclerza, który ma być zobowiązany do dbania o dobro narodu. Brakuje mu elastyczności i kreatywności. Narastają błędne wnioski i widać brak podstawowej aktualizacji w myśleniu.
Projekt przejścia od narodu dobrobytu do potęgi militarnej potrzebuje Rosji jako wroga, przynajmniej w narracjach dotyczących niemieckiego zbrojenia jest to tak przedstawiane. Tymczasem Rosja była wrogiem Niemiec tylko wtedy, gdy była atakowana z tego kierunku. Rosyjscy żołnierze w końcu wyzwolili Niemcy z dyktatury nazistowskiej, przeszli przez Berlin z wielkimi stratami i doprowadzili Adolfa Hitlera i Josepha Goebbelsa, wraz z ich rodzinami, do samobójstwa.
Dopiero gdy po klęsce pod Stalingradem i bitwie pod Kurskiem wojna pod koniec 1943 roku była już przegrana, żołnierze amerykańscy wylądowali w Normandii w 1944 roku. Wszystkie opowieści, które przedstawiają USA jako wielkiego wyzwoliciela, nie zmieniają historycznego faktu, że nazistowskie Niemcy (Hitler) przegrały II wojnę światową przede wszystkim z ZSRR (Stalin).
W wyniku niemieckiego ataku zginęło ponad 25 milionów ludzi radzieckich, z czego większość to żołnierze rosyjscy, mimo to Michaił Gorbaczow zgodził się na zjednoczenie Niemiec. Nie ma absolutnie żadnych powodów do głębokiej wrogości Niemiec wobec Rosji. Wszystkie argumenty odnoszą się tylko do inwazji Rosjan na Ukrainę, którą można potępiać, ale definiowanie jej jako ataku na Niemcy, Europę i zachodnie wartości to nonsens lub propaganda, albo jedno i drugie. I jest to wyraźnie punkt widzenia USA, szczególnie ekipy nieudanego prezydenta Joe Bidena.
Wizerunek Rosji jako wroga to import z USA, podobnie jak dominujący system finansowy, w którym Friedrich Merz odniósł sukces. W USA wizerunek Rosji jako wroga to relikt z rywalizacji systemów, która przez 40 lat podgrzewała nastroje. Polityka Michaiła Gorbaczowa, rozpad ZSRR i odejście od ideologii komunistycznej de facto zakończyły tę walkę i wizję zagrażającej rewolucji światowej.
Wielu Amerykanów wydaje się tego nie dostrzegać, co nie dziwi przy takiej odległości. W sztywnym wizerunku wroga po prostu zastąpiono ZSRR Rosją i kontynuowano zbrojenia, groźby i przez kolejne 30 lat rozszerzano NATO przeciwko Rosji, aż do drugiego co do wielkości europejskiego kraju, Ukrainy, z jej nieprzejrzystymi układami władzy i 2300-kilometrową granicą z Rosją.
Friedrich Merz jest zgodny z amerykańskim światem finansów i atlantycką polityką, która utrzymywała Rosję jako wroga. W środowisku wielkiej finansjery nie wymaga to wiele myślenia, wręcz przeciwnie, to najprostszy konformizm w znanym otoczeniu feudalnej władzy finansowej. Jednak po powrocie do niemieckiej polityki najwyższego szczebla, kandydat na kanclerza Merz powinien był zmienić sposób myślenia.
Kandydat Merz powinien był zacząć wykorzystywać swoją wiedzę o systemie finansowym na korzyść wyborców CDU. Na przykład z uświadomieniem sobie, że długi publiczne są zaciągane na korzyść wierzycieli i przez pokolenia szkodzą ludności danego kraju, ponieważ ludzie, szczególnie młodzi, muszą spłacać stare długi wraz z odsetkami poprzez podatki.
Jako znawca świata finansów, Friedrich Merz powinien również wiedzieć, jak zdobyć pieniądze poprzez podatki i opłaty, które w takiej obfitości znajdują się w rękach posiadaczy kapitału, a więc nie pożyczać pieniędzy, lecz zdobywać je poprzez podatki i opłaty. Wszystko to moglibyśmy, jako pozytywnie myślący ludzie, z uzasadnionymi oczekiwaniami, oczekiwać od pana Merza jako kanclerza.
Jednak dzięki przebiegłemu zaciąganiu długów, jeszcze przed objęciem władzy, pan Merz pokazał nam, że nie przeszedł zmiany od finansowego gracza do przedstawiciela narodu w swoim wysoko umiejscowionym umyśle i nadal zachowuje się jak kierownik w systemie finansowym.
Niemieckie długi publiczne to smakołyk dla branży finansowej. Zbrojenia to zastrzyk finansowy dla amerykańskiej gospodarki i rynku akcji, w którym, jak wiadomo, dominuje były pracodawca Merza, Black Rock. W związku z tym nie wychodzi nic kanclerskiego, a jedynie kontynuacja atlantyckich nawyków myślowych z naciskiem na miliardowy biznes kredytów.
Dla Niemiec oznacza to koniec cudu gospodarczego na rzecz zbędnej „czwartej europejskiej potęgi militarnej”. Jeśli pan Merz myśli, że Niemcy mogą stać się numerem 1 w tej dziedzinie, to się myli, nawet z pomocą słownego zapału ministra obrony Pistoriusa. Francja i Anglia na to nie pozwolą, mają broń atomową, a Niemcy nie mają nawet traktatu pokojowego z nimi.
Dzięki polityce Merza, Klingbeila i Pistoriusa oraz uległych partii zostaniemy zdegradowani z pozycji europejskiej potęgi gospodarczej nr 1 do militarnej średniej potęgi nr 4 w Europie.
Gospodarka może wtedy, dzięki metodzie Merza, nawet nieco rosnąć, ponieważ wydatki wojskowe są wliczane do produktu krajowego brutto, co teoretycznie prowadzi do wzrostu, mimo że gospodarka cywilna się kurczy, ludzie stają się biedniejsi, a żywność i mieszkania drożeją. Ale najwyraźniej nikt tego nie zauważa, ponieważ media wspierające państwo obowiązkowo ogłaszają merzowski wzrost gospodarczy.
Ale, do diabła, nie! Niemcy nie mogą być krajem posłusznych naśladowców i łatwowiernych głupców. To, co Friedrich Merz dotychczas zrobił i co zamierza nadal robić, wykracza daleko poza wszelkie granice. Będzie to grzesznie drogie, szczególnie dla przyszłych pokoleń, jest to niebezpieczne i, mimo SPD, całkowicie niesprawiedliwe społecznie. Tego nie da się również zatuszować przez media wspierające państwo.
Zastanówmy się teraz konkretnie, co można zrobić poza partiami i parlamentem, aby temu przeciwdziałać!
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Wykład na 5. Sympozjum w dniu 27 kwietnia 2025 roku w Stadthalle Falkensee na temat „Niebezpieczeństwo wojny i pokój: perspektywy Europy w burzliwych czasach”
Mój krótki wykład dzieli się na następujące części:
Rzut oka wstecz
Rynkowy zamach stanu z góry: wywłaszczenie i pozbawienie praw jako wojna wewnętrzna
Odmowa ogólnoniemieckiej konstytucji
Partie przekształcają się w kastę oligarchów
Zamach stanu globalnych faszystów
Produkcja strachu i terror koronawirusa — „strategia napięcia”
Koronawirus był punktem zwrotnym
Fuzja władz i zorganizowane bezprawie
Kim są sprawcy — czy można z nimi zawrzeć pokój?
Rozszerzenie zadłużenia państwowego
Dokąd zmierzają globaliści?
Barometr zaufania
Żądania na nowy początek
1. Rzut oka wstecz
Kto chce zrozumieć dzisiejsze warunki, musi spojrzeć wstecz i dokładniej przyjrzeć się czasom po przełomie: Po 1989 roku świat mógł się rozwijać w pokoju, wolności i zrozumieniu między narodami. „Liberalna demokracja” jako rzekomo najwyższy etap rozwoju ludzkości wygrała konflikt systemowy. Francis Fukuyama ogłosił „Koniec historii”. Maksymalnie zarozumiale, jak dziś wiemy, ponieważ wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, bo wszystko miało potoczyć się inaczej: centra władzy Zachodu pod przewodnictwem USA zdecydowały się na zupełnie inną drogę. Chciały wykorzystać upadek ZSRR i zniknięcie konkurencji systemowej, aby rozszerzyć niezasłużony przyrost władzy i umieścić od dziesięcioleci istniejące roszczenie USA do dominacji światowej na szczycie politycznej agendy.
Od lat narody na wszystkich poziomach odczuwają skutki nadmiernie rozciągniętego unipolarnego roszczenia USA do dominacji światowej i jego europejskich politycznych zleceniodawców/wasali.
Ludzie nigdy nie byli pytani, w jakim kierunku powinna zmierzać polityka wewnętrzna i zewnętrzna po przełomie, nie byli w nic zaangażowani. Rozwój został im narzucony, nałożony, narody zostały z tym skonfrontowane bez pytania.
2. Rynkowy zamach stanu z góry — wywłaszczenie i pozbawienie praw jako wojna wewnętrzna
Po przełomie w Niemczech zainstalowano Treuhand, zwolnioną z „rażącego niedbalstwa”, aby zprywatyzować całą gospodarkę NRD. Po zakończeniu procesu Treuhand niemiecki podatnik został obciążony około 280 miliardami DM długów, które rząd Kohla zrekompensował sięgając do funduszy emerytalnych. Żadne przedsiębiorstwo nastawione na dobro wspólne nie miało przetrwać. Rynkowa transformacja gospodarki NRD była „generalną próbą-wschód” dla późniejszej prywatyzacji, czyli likwidacji zachodnioniemieckiego majątku państwowego. Wszystko, co w jakikolwiek sposób pachniało dobrem wspólnym i majątkiem narodowym, miało zniknąć. Prywatyzowano to pod pretekstem „efektywności”, „redukcji długów” i „konkurencyjności”, co oznaczało plądrowanie lub częściową prywatyzację. „Kasy są puste” to jedno z wielu głupich haseł legitymizujących zagarnięcie naszego majątku. I tak różne rządy wrzuciły wielkie państwowe aktywa w paszczę międzynarodowego przemysłu finansowego i korporacyjnego
3. Odmowa ogólno-niemieckiej konstytucji
Ważne jest, aby zauważyć, że zjednoczenie nie odbyło się poprzez konstytuantę, lecz poprzez przystąpienie NRD do RFN na podstawie art. 23 GG w starej wersji z 1949 roku. Proces konstytucyjny dla całych Niemiec — jak przewiduje art. 146 GG — mógłby umożliwić demokratyczny udział obywateli oraz ochronę państwa socjalnego i budowę demokracji, która zasługuje na swoją nazwę.
„Ta konstytucja, która po zakończeniu jedności i wolności Niemiec obowiązuje dla całego narodu niemieckiego, traci swoją moc w dniu, w którym wejdzie w życie konstytucja uchwalona przez naród niemiecki w wolnym głosowaniu.”
Dokładnie tego procesu konstytucyjnego władze nie chciały rozpocząć. Nowa ogólnoniemiecka konstytucja oparta na orientacji na dobro wspólne z jednej strony i na rynkowym procesie globalizacji z drugiej strony wykluczałyby się nawzajem. I tak jest całkowicie logiczne, że niemiecka klasa polityczna odmawia swojemu narodowi, nawet po 35 latach, sformułowania konstytucji, jak to przewiduje art. 146 ustawy zasadniczej. Sama ta odmowa może być rozumiana jako „zamach stanu z góry” i obok prywatyzacyjnych orgii jako kolejna wojna wewnętrzna, ale to jeszcze nie koniec.
4. Partie przekształcają się w kastę oligarchów
Establishment polityczny tego kraju, analogicznie do transformacji gospodarki i społeczeństwa na przestrzeni dziesięcioleci, przekształcił się w coraz bardziej bezczelną, w dużej mierze zharmonizowaną i odciętą od opinii publicznej kastę oligarchów, która depcze po narodzie. Partie przekształciły się w kartel partyjny, syndykat, a nawet klany partyjne, które w ramach odpowiedzialności rządowej zlały się z przemysłem korporacyjnym. Cała architektura prywatyzacji została zrealizowana przez międzynarodowe, głównie anglosaskie kancelarie prawne i firmy doradcze. Liczne kancelarie przekształciły struktury legislacyjne, a tym samym legislacja de facto przesunęła się do gremiów eksperckich i lobbystów prawnych, poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolę. Dziś ponad 70 procent wszystkich projektów ustaw jest przygotowywanych przez zewnętrzne siły.
Kasta polityczna od przełomu zdecydowała, że nie będzie już reprezentować interesów społeczeństwa i w kooperacji z przemysłem finansowym i korporacyjnym zajęła miejsce suwerena. Dlatego w okresie od 1990 roku do dziś całkowicie zmieniło się postrzeganie polityki wobec obywateli. Wybrani politycy nie postrzegają się już jako reprezentanci suwerena — jak to byłoby oczywiste w funkcjonującej parlamentarnej demokracji.
Na temat upadku zachodnich demokracji włoski filozof Paolo Flores d’Arcais pisał już w 2004 roku:
„Doświadczamy … naprawdę zderzenia cywilizacji, ale w samym Zachodzie, między demokracją jako czystym bełkotem establishmentu, który depcze swoje zasady w śmieciach codziennego rządzenia, a demokracją traktowaną poważnie z jej niezłomnymi, istotnymi żądaniami. Między partią hipokryzji a partią spójności. Między wolą dotrzymania obietnicy zawartej w konstytucji a rosnącym, niezmiernie dużą dysproporcją, która zmusi Zachód do zaprzeczenia swoim wartościom także w konstytucjach.”
Ten powolny zamach na demokrację został zakończony. Tę rozwijającą się sytuację można określić jedynie jako „przemoc strukturalną” i „zorganizowany niepokój” wewnętrzny.
5. Globalny zamach stanu — zamach globalnych faszystów
Aktualne rządy są determinowane przez ideologię (globalnego) zarządzania, w której głos społeczeństwa nie ma być już w ogóle reprezentowany i dlatego też nie występuje. Demokracja, jaką znaliśmy, została zniesiona i zastąpiona globalnym zarządzaniem wieloma interesariuszami, w którym narody nie mają żadnego głosu. „Interesariusze” to wielkie grupy interesów, „decydujący”, którzy w wyłączeniu opinii publicznej i demokratycznych procesów decydują o tym, jak świat ma wyglądać w przyszłości. To jest „przemoc strukturalna” w kontekście transnarodowym.
Ciągle te same podmioty są odpowiedzialne za globalny zamach stanu i występują przeciwko demokracji: ONZ w (publiczno-prywatnym partnerstwie) z Światowym Forum Ekonomicznym, Komisja Europejska, OECD, Bank Światowy, MFW, IZB, EBC, wielkie banki, takie jak JP Morgan Chase, UBS, Morgan Stanley, potężni aktorzy gospodarczy, kadry partyjne, rządy G20 oraz ich technokratyczno-biurowe aparaty, NATO, krajowe aparaty wojskowe i wywiadowcze, wybrane NGO, uznawani za godnych superbogaci indywidualni aktorzy, „Młodzi Globalni Liderzy” wykształceni przez Światowe Forum Ekonomiczne („zombie z probówki”), a także potężne i wpływowe fundacje, takie jak Rockefeller, Ford, Carnegie, Bill & Melinda Gates, Open Society George’a Sorosa oraz niezliczone giganty korporacyjne, takie jak Google, Amazon, Microsoft, Accenture, Mastercard, Pfizer, SpaceX, Palantir. Pełne wymienienie aktorów nie jest możliwe i musiałoby być kontynuowane przez wiele stron.
Wszyscy oni uzurpują sobie rolę aroganckich „opiekunów” narodów i w porozumieniu z militarnym-przemysłowym-wywiadowczym-finansowym-farmaceutycznym i cyfrowym kompleksem ogłosili ciała obywateli, poprzez reżimy iniekcyjne i cyfrowe ID, nowym obiektem inwestycyjnym, a samych ludzi uznali za zagrożenie dla władzy. Konsekwencją jest cyfrowe państwo nadzoru i kontroli, które w swojej faszyzowanej ostatecznej wersji obejmuje stan wyjątkowy i walkę z zamieszkami.
Funkcja obywatela w neofeudalnym świecie cyfrowym ogranicza się do płacenia podatków i opłat za usługi państwowe, które albo
• w ogóle nie są mu już udzielane,
• stają się coraz gorsze, lub za które musi dodatkowo płacić prywatnym korporacjom,
• oraz do stawiania krzyżyka co cztery lata w wyborach, w ramach których, z powodu ideologicznej jednorodności partii, nie ma już nic do wyboru.
6. Produkcja strachu i terror koronawirusa — „strategia napięcia”
Celem rządzących od wieków i dłużej było utrzymanie szerokiej populacji pod kontrolą za pomocą strachu i scenariuszy grozy. Kryzys koronawirusa wpisuje się jako perfekcyjnie zrealizowane przedłużenie terroru władzy innymi środkami. Może niektórzy pamiętają niektóre z licznych zamachów: w sierpniu 1980 roku na dworcu w Bolonii. Od tego czasu miały miejsce zamachy w Londynie, Madrycie w 2004 roku, Amsterdamie, Oslo, na Majdanie/Ukraińskim w 2014 roku, Charlie Hebdo w Paryżu w 2015 roku, w Brukseli, Nicei, Berlinie i Hanau itd. Zamachy te pozostają zazwyczaj niewyjaśnione i giną w mrokach NATO-wskich tajnych armii, operacji wywiadowczych i tajnych policji. We wszystkich zamachach chodziło o „strategię napięcia”, produkcję strachu w Europie, ale także na całym świecie.
9/11 oznaczał decydujący punkt zwrotny w operacji terrorystycznej wewnętrznej. Już w 2001 roku chodziło głównie o produkcję strachu i grozy. Rozpoczęła się planowana „wojna z terroryzmem” przeciwko krajom „osi zła”. Po tym, jak strach przed złymi islamistami na koniec 2019 roku został w dużej mierze zaspokojony, należało rozpocząć nową wielką ofensywę, która od lutego/marca 2020 roku rozwinęła się z COVID-19 jako „wojna z infekcją” — totalna wojna przeciwko wirusom. Z koronawirusem — „plandemią” — kompleks władzy uruchomił długo przygotowaną, skoordynowaną i wysoko zróżnicowaną operację psychologiczną kontroli umysłu przeciwko narodom — operację kognitywnej wojny. Ale oni nie przestają.
Podstawowym motywem terroru państwowego zawsze było wyciskanie z społeczeństw coraz wyższych środków poprzez produkcję strachu i wroga wewnętrznego i zewnętrznego. Oznacza to, że centra władzy zazwyczaj najpierw tworzą chaos, zagrożenia, kryzysy i wojny, przed którymi rzekomo chcą chronić ludzi. Produkują wojny wewnętrzne i zewnętrzne i tworzą napięcia, które rozkładają i niszczą społeczeństwa od wewnątrz. Transnarodowe bandy wojenne potrzebują napięć i gorących wojen, aby napędzać swój model biznesowy. Głośno nawołują do wojny i nieustannie poszukują wrogów.
7. Koronawirus był punktem zwrotnym
Koronawirus był — jak to określił ówczesny książę Karol — „oknem możliwości” i niczym innym jak scenariuszem wyjścia, przekształcenia i destrukcji. Nic nie miało być takie jak wcześniej. Ideologicznie zharmonizowana, transatlantycka kasta „globalistów” stanęła na czołowej pozycji w modelowanej przez siebie hierarchii. Chaos, który można zaobserwować wszędzie na świecie, podąża za nieludzkim scenariuszem transhumanistów, którzy chcą prowadzić świat przez 17 celów milenijnych ONZ w kierunku „Wielkiego Resetu” i „Czwartej Rewolucji Przemysłowej” — ogłoszonego raju Nowego Ładu Światowego: człowiek i maszyna mają się zjednoczyć, „nic nie posiadać, ale być szczęśliwym jak nigdy dotąd”.
Pojawia się tylko prozaiczne pytanie: Kto zatem posiada wszystko?
Najpóźniej od lutego 2020 roku mamy do czynienia na Zachodzie z pandemią szczególnego rodzaju, z polityczno-medialną plagą. Ta ciężka strukturalna choroba polityczna jest charakterystyczna dla zachodniego kapitalizmu typu katastrofa, jednocześnie oznacza przejście do nowego kapitalistycznego reżimu zysku i przymusu, w którym „głębokie i skorumpowane rządy” wykonują wolę globalistów i zwolenników wojen NATO, podczas gdy media mainstreamowe stały się przemysłem dezinformacyjnym i podżegającym do nienawiści.
8. Fuzja władz i zorganizowane bezprawie
W wyniku powyższych wydarzeń i arogancji władzy, obywatele byli świadkami w ciągu ostatnich 30 lat daleko idącej unifikacji władz państwowych. Władza wykonawcza zlała się z międzynarodowym przemysłem finansowym, korporacyjnym, prawniczym i doradczym. Władza wykonawcza kontroluje ustawodawstwo poprzez kierownictwo frakcji partii; przekształciła sądownictwo, organy administracyjne i kompleks medialny w narzędzia walki przeciwko siłom opozycyjnym. O separacji władz, jako podstawie funkcjonującej demokracji, nie można już w ogóle mówić.
Na tym nie koniec: aby uniknąć ścigania karnego, ideologicznie zharmonizowane klany partyjne manipulują procesem legislacyjnym, infiltrują ministerstwa sprawiedliwości, prokuratury i sądy, zapewniając sobie bezkarność dzięki immunitetowi swojego urzędowania.
Kartel partyjny zabezpieczył swoją pozycję również prawnie; w ustawie zasadniczej mówi się: Partie „uczestniczą w politycznym kształtowaniu woli narodu”, „ich wewnętrzna struktura musi odpowiadać zasadom demokratycznym”. To może oznaczać wszystko.
W prawie karnym §129 Kodeksu karnego partie zabezpieczyły się:
Mówi się tam o tworzeniu związków przestępczych:
(3) Ustęp 1 — o przestępczej organizacji — nie ma zastosowania,
„… jeśli organizacja jest partią polityczną, której Federalny Trybunał Konstytucyjny nie uznał za niezgodną z konstytucją…”
Czy to nie jest wspaniałe? Klany partyjne same piszą sobie prawo i decydują o partyjnej, brudnej polityce personalnej, o tym, kto należy do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
Jednak globaliści nie całkowicie znoszą państwo narodowe, lecz nadużywają monopolu przemocy państwowej do stosowania represji wewnętrznych i do realizacji swoich fantazji podboju w wojnach na zewnątrz. W rezultacie rządy, przemysł korporacyjny i anonimowe biurokracje mutują w sieciowe, przestępcze organizacje polityczne.
Termin „CRIMINOCRACY” adekwatnie opisuje potworne syndykat władzy postmodernizmu.
Jak może system polityczny, który jest zbudowany w sposób autorytarny-antydemokratyczny od samej podstawy, przynieść coś innego niż symulację demokracji? Jak mają powstać świadomi obywatele w oparciu o system polityczny, który dręczy własne dzieci przymusem szczepień i masek, a młodzież wkrótce popycha do wielkiej wojny? Co to za państwo prawa, jeśli psychicznie zdezorientowani nosiciele nienawiści mogą swobodnie chodzić i nawoływać do wielkiej wojny przeciwko Rosji? Kanclerze Cum-Ex i BlackRock zajmują dziś w Niemczech — porównywalne postacie w innych krajach europejskich — najwyższe stanowiska w polityce. Razem z transatlantyckimi sieciami i globalnymi faszystami — jak ich nazywam — decydują o losach Niemiec i Europy.
W miarę jak kartel partyjny odrywał się od obywatela, wypowiadał umowę społeczną, promował wewnętrzne napięcia poprzez niekontrolowaną migrację, niesprawiedliwość podatkową, trwające wojny i strategię napięcia, kłamał, naciskał i coraz bardziej terroryzował, krytyczny obywatel stał się wrogiem i zagrożeniem dla samego kartelu partyjnego. I dokładnie w tym miejscu znajdujemy się dzisiaj.
Aby chronić swoją demokratycznie wolną konstrukcję państwową, oligarchowie partyjni wymyślili teraz przestępstwo „delegitymizacji państwa
Ustawa o ochronie sygnalistów (HinschG) ustanowiła punkty zgłoszeniowe, w których obywatele mają donosić na siebie nawzajem i wzajemnie się kontrolować. Nawet hitlerowcy nie wprowadzili tak okropnego prawa. Ustawą upoważniającą 2.0, tzw. ustawą o ochronie przed zakażeniami, grupa polityczna całkowicie zniosła Ustawę Zasadniczą, w tym prawa obywatelskie i prawa człowieka, aby podporządkować ją dyktatowi wysoce skorumpowanej WHO. Nowym sposobem rządzenia globalistów jest dyktatura zdrowotna oparta na reżimach zakaźnych, które można aktywować w każdej chwili.
Po operacji Koronawirus, która pochłonęła niezliczone ofiary ludzkie, zniszczyła gospodarkę i zadłużyła się na biliony dolarów, okrutny kartel przestępczy wymyślił nowe sposoby zaciągania długów, co przyniosło korzyści sektorowi finansowemu, i znalazł je, znosząc hamulec zadłużenia na rzecz gospodarki wojennej. Wzrost, inwestycje i nowe możliwości zysku dla międzynarodowego kapitału inwestycyjnego. Wojnę na Ukrainie i inne wojny należy kontynuować, aby zapewnić wsparcie militarne dla ekspansji NATO i UE na wschód, która trwa od 1999 r.
9. Kim są sprawcy — czy można z nimi zawrzeć pokój?
To globaliści. W ich skład wchodzą Wielkie Pieniądze, czyli bogaci i superbogaci, oligarchowie i plutokraci, centra akumulacji kapitału, takie jak BlackRock, Vanguard and Co., Wielkie Korporacje, w tym Big Data, Big Pharma i Big Tech, kompleks wojskowo-przemysłowo-bezpieczeństwa, służby specjalne, tajne armie, agencje PR i propagandowe oraz konglomeraty medialne. Rządy są ich partnerami we współpracy i wykonawcami administracyjnymi.
Globaliści chcą zablokować jakikolwiek powrót do jakiejkolwiek formy życia, która miałaby cokolwiek wspólnego ze znaną nam „normalnością”. Oprócz wywoływania strachu, ich formą rządów jest wywoływanie chaosu. Po dotychczasowym zniszczeniu gospodarki i społeczeństwa powrót do „normalnego” życia nie jest już w ogóle możliwy. Globaliści będą karmić i tuczyć swój reżim zakaźny skorumpowanymi politykami, naukowcami, agencjami PR, rządzącymi mediami i najemnikami propagandy tak długo, jak będzie to konieczne do wdrożenia pożądanego przez nich totalitarnego Nowego Porządku Świata. W tym systemie nie może być pokoju.
10. Wzrost długu publicznego
Przed kryzysem wywołanym koronawirusem oficjalny dług publiczny Niemiec wynosił około 2 biliony euro. Wszystkim rządom niemieckim zajęło 75 lat zgromadzenie takiej kwoty. Grupie Merkel zajęło trzy miesiące, aby podwoić dług publiczny. Nikt nie wie dokładnie, ile może wynosić rzeczywisty dług kraju, ukryty w złych bankach i innych funduszach zobowiązań UE, bo mówi się aż o 17 bilionach Euro, więc rząd niemiecki podaje jedynie około jednej siódmej oficjalnego długu publicznego.
W kontekście pandemii koronawirusa 27 państw członkowskich UE uzgodniło również pakiet budżetowy i finansowy o historycznej wartości 1,8 biliona euro. Jednak przejście na gospodarkę wojenną wymaga czegoś więcej: UE właśnie uruchomiła pakiet militaryzacji i długu wojennego o wartości 800 miliardów euro, a Niemcy uruchomiły dodatkowy pakiet dłużny o wartości 500 miliardów euro, ukryty pod pozorem programu inwestycji infrastrukturalnych i otwarty na militaryzację. Dawniej mówiono: „Skarbonki są puste”, dziś niezabezpieczone weksle są wystawione na przyszłe pokolenia. Profesjonalni kłamcy nazywają to specjalnymi aktywami.
11. Dokąd chcą dotrzeć globaliści?
Za kulisami chorób zakaźnych, zmian klimatycznych, wojen i kryzysów zmieniających świat, za sznurki pociągają globaliści. Świat ma zostać zmuszony do przejścia do Nowego Porządku Świata wolnego od demokracji.
Wszystko kręci się wokół:
• 5G/6G i powiązana technologia satelitarna. Technologia 5G/6G jest przeznaczona przede wszystkim dla wojska, które chce prowadzić wojnę na zupełnie nowym terenie. Instaluje się sieci 5G/6G, ale zupełnie ignoruje się konsekwencje dla ludzi i środowiska.
• Internetu Rzeczy (IoT), Internetu Ciał (IoB), do technologii globalnej infrastruktury społeczeństw informacyjnych,
• świat bezgotówkowy,
• totalitarne identyfikatory cyfrowe, w tym całkowity nadzór,
• Obowiązkowe programy szczepień wykorzystujące technologię genetyczną i nanotechnologiczną,
• sztuczna inteligencja w powiązaniu z posthumanizmem i transhumanizmem, łączeniem człowieka i maszyny oraz kodyfikacją praw własności/patentów,
• budowa na wielką skalę cyfrowych więzień, cyfrowych gułagów, zwanych „inteligentnymi miastami”.
Jeśli nie chcemy tego wszystkiego, ludzie muszą wziąć swój los w swoje ręce, „dorosnąć” w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i całkowicie uwolnić się od podszeptów tych, którzy mają władzę.
12. Barometr zaufania
Amerykańska agencja public relations Edelman co roku publikuje tzw. Trustbarometer. Od 25 lat Edelmann bada, w jakim stopniu społeczeństwo wpływa na rządy,społeczności organizacji pozarządowych i mediów. Na przestrzeni lat Edelmann zaobserwował niepokojący spadek zaufania do tych instytucji.
Agencja PR przeprowadziła ankietę wśród około 32 000 osób w 28 krajach na całym świecie. Najgorsze ogólne oceny zaufania wystawili respondenci z tzw. uprzemysłowionych krajów Zachodu.
W 2025 roku 69 procent ludzi na świecie było przekonanych, że rządy ich okłamują, 68 procent – że kłamią liderzy biznesu, a 70 procent – że media i dziennikarze.
Ogółem 65 procent Niemców nie ufa rządowi, 60 procent organizacjom pozarządowym, 60 procent gospodarce, 56 procent mediom i 55 procent Organizacji Narodów Zjednoczonych i UE.
W Niemczech tylko 14 procent respondentów jest przekonanych, że przyszłym pokoleniom może być lepiej.
69 procent Niemców odczuwa umiarkowaną lub znaczną złość wobec rządu, biznesu i bogatych.
Nasuwa mi się pytanie: jak długo tzw. elity i państwo będą w stanie utrzymać się na powierzchni, skoro utraciły już niemal całkowicie zaufanie społeczeństwa? A jeśli ta tendencja się utrzyma, to moim zdaniem rządzący nie będą mieli innego wyjścia, jak tylko uczynić stan wyjątkowy i walkę z rebelią normą w funkcjonowaniu rządu.
13. Żądania nowego początku
Na koniec chciałbym podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat kierunku, w jakim powinny pójść fundamentalne zmiany:
• Rozwiązanie partii w ich dotychczasowej formie i funkcji,
• Rozwiązanie służb specjalnych, a przynajmniej ich masowa redukcja,
• Rozwiązanie wszystkich umów z międzynarodową branżą prawniczą i konsultingową,
• Ponowne ustanowienie Unii Europejskiej jako „Europy narodów”,
• Wycofanie się ze współpracy wojskowej NATO, rozwiązanie wszystkich umów o stacjonowaniu wojsk,
• Wycofanie się z Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego,
• Redukcja sił zbrojnych do rozmiarów potrzebnych do obrony narodowej,
• Śledztwo w sprawie spisku koronawirusowego — aresztowanie osób odpowiedzialnych za to w polityce i mediach przez policję konstytucyjną i jednostki wojskowe oraz przekazanie ich do sądu konstytucyjnego, ponieważ całkowicie skorumpowany krajobraz partyjny nie jest w stanie zbadać tej sprawy.
• Zniesienie immunitetu polityków,
• Konfiskata aktywów partyjnych lub aktywów polityków w przypadku udowodnionego naruszenia konstytucji lub prawa, a także wyrządzenia szkody publicznej,
• Kary za złamanie przysięgi urzędniczej,
• Wzmocnienie demokracji bezpośredniej,
• Ustanowienie podziału władzy,
• Całkowita reorganizacja mediów, tj. podporządkowanie ich kontroli demokratycznej społeczeństwa,
• Nowe pokolenie polityków musi wykazać się „w życiu”, musi przestrzegać zasad etycznych i moralnych, przestrzegać konstytucji i prawa oraz musi ponosić za to odpowiedzialność przed objęciem urzędu publicznego. Nie każdy pozbawiony charakteru idiota, nie każdy matoł, których jest tak wielu w środowisku rządzącej partii, powinien piastować stanowisko polityczne.
Wszystko to byłoby równoznaczne z ustanowieniem pierwszej po Zgromadzeniu Konstytucyjnym REPUBLIKI DEMOKRATYCZNEJ.
Mój wniosek:
Ani Europa, ani Niemcy, przy obecnym ustroju politycznym nie mają realnych perspektyw na przyszłość.
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Źródła i notatki
[1] Paolo Flores d’Arcais, Przyjmowanie demokracji za słowo. Suweren i dysydent, Berlin 2004, s. 133
Niemiecki rząd koalicyjny: (LR) premier Bawarii Markus Soeder, przewodniczący partii i frakcji Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) Friedrich Merz, współprzewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Lars Klingbeil i współprzewodnicząca SPD Saskia Esken
Przyszły rząd Niemiec złożony z konserwatystów i centrolewicowych socjaldemokratów uzgodnił szereg środków mających na celu ograniczenie nielegalnej migracji, w tym odmowę wjazdu osobom ubiegającym się o azyl, umożliwienie deportacji do Syrii i zawieszenie łączenia rodzin.
Jak czytamy w dokumencie, osobom ubiegającym się o azyl odmawiać się będzie wjazdu na wszystkich granicach Niemiec , a polityka „turbo-naturalizacji” – umożliwiająca niektórym imigrantom uzyskanie obywatelstwa już po trzech latach pobytu – zostanie zniesiona.
Partie chcą zawiesić na dwa lata program łączenia rodzin dla osób posiadających tzw. status ochrony uzupełniającej i zakończyć wszystkie federalne programy przyjmowania uchodźców.
Zgodnie z dokumentem umowy koalicyjnej rząd koalicyjny, na którego czele stanie przyszły kanclerz Friedrich Merz z konserwatywnego bloku CDU/CSU, rozpocznie także deportacje migrantów do Syrii i Afganistanu .
W porozumieniu stwierdzono, że program deportacji rozpocznie się od usuwania przestępców i osób potencjalnie niebezpiecznych.
Proponowane represje są konsekwencją zaciętej rywalizacji wyborczej , w której migracja była kluczowym tematem ze względu na wzrost znaczenia skrajnej prawicy i kilka głośnych ataków migrantów.
Wczoraj konserwatywny blok CDU/CSU Merza zawarł koalicję z socjaldemokratami (SPD), a skrajnie prawicowa partia AfD po raz pierwszy w historii zajęła pierwsze miejsce w dużym sondażu, co jest oznaką rosnącego niezadowolenia z głównych partii.
Według sondażu Instytutu Ipsos, poparcie dla CDU/CSU, która wygrała wybory 23 lutego, spadło o pięć punktów procentowych do 24%, podczas gdy Alternatywa dla Niemiec (AfD) zyskała trzy punkty procentowe i osiągnęła 25%.
AfD zajęła drugie miejsce w wyborach, co jest najlepszym wynikiem partii “skrajnie prawicowej” od czasów II wojny światowej.
Jego silne poparcie w sondażach jest porażką konserwatywnego sojuszu Merza, który chciał odzyskać wyborców od partii.
Sondaż Ipsos wykazał, że poparcie dla Socjaldemokratów (SPD) ustępującego kanclerza Olafa Scholza pozostało na niezmienionym poziomie 15%.
Liderka AfD Alice Weidel pochwaliła przełom swojej partii w sondażach w poście na X. „Ludzie chcą zmian politycznych, a nie «zwykłej» koalicji CDU/CSU i SPD” – napisała.
Na razie jednak AfD została odsunięta od władzy przez te partie.
Merz i jego nowy rząd najprawdopodobniej obejmą władzę na początku maja, a porozumienie między jego konserwatystami a SPD będzie zwieńczeniem tygodniowych targów między tymi dwiema grupami.
Oprócz twardego stanowiska w sprawie migracji, koalicja ma na celu ożywienie wzrostu w największej gospodarce Europy w momencie, gdy prezydent USA Donald Trump wydaje się być gotowy do wywołania globalnej wojny handlowej.
Podczas konferencji prasowej z partnerami koalicyjnymi Merz skierował wiadomość do Białego Domu w języku angielskim.
„Kluczowym przesłaniem dla Donalda Trumpa jest to, że Niemcy wracają na właściwe tory” – powiedział, obiecując zwiększenie wydatków na obronę i poprawę konkurencyjności gospodarki.
Zjazd rodziny królewskiej cesarza, w tym Wilhelma Pruskiego i jego żony Cecylii Meklemburskiej-Schwerin oraz ich szóstki dzieci, Ernesta Augusta III Hanowerskiego, księcia Brunszwiku, i jego żony Wiktorii Luizy Pruskiej oraz ich trójki dzieci, około 1920 r. (Zdjęcie: Keystone-France/Gamma-Rapho via Getty Images)
Polacy są podejrzliwi wobec niemieckich wpływów politycznych w Polsce, a niektórzy faktycznie uważają, że Niemcy pewnego dnia mogą ruszyć, by odzyskać terytorium, które utracili podczas II wojny światowej. Przynajmniej niektórzy tego się obawiają.
Naturalnie, kiedy w zachodniej Polsce muzeum zostaje zamknięte na czas remontu, a jego nazwa zostaje zmieniona i przemianowane na Muzeum Prus Górnych, to musi to wywołać oburzenie wśród niektórych Polaków.
Dr Paweł Warot, historyk i radny PiS sejmiku warmińsko-mazurskiego, udzielił wywiadu portalowi DoRzeczy.pl , ostro krytykując decyzję i stwierdzając, że „była ona prezentem dla Niemców”.
Muzeum, dawniej znane jako Muzeum Herdera w Morągu, zostało odnowione za pieniądze polskich podatników w ciągu trzech lat. Następnie zostało otwarte pod zmienioną nazwą Muzeum Prus Górnych.
Trudno zresztą oczekiwać czego innego od reżimu gauleitera Tuska i globalistycznej bandy całego obecnego reżimu. Najwyższy już czas na odejście od “amerykańskiego systemu demokracji” wprowadzonego przez Kaczyńskiego, w którym to “dwie ręce”(PiS & PO) tego samego hegemona zmieniają się u władzy dla zamydleniu oczu naiwnym obywatelom!
A co do zbrojeń: oczywiście TAK, tylko Wojska Polskiego, a nie unijnej Bundeswehry i nie w celu wojny z militarnym mocarstwem rosyjskim, ale IV rzeszą niemiecką! Nawet najwięksi wielbiciele “dozgonnej miłości polsko-germańskiej”, w niedalekiej przyszłości, doświadczą jej “zbawiennych” skutków. Tylko wtedy będzie już za późno!
Synodalna rewolucja w Limburgu. Zmieniają się zasady stanowienia prawa w diecezji
W diecezji Limburga przeprowadzono bardzo poważną synodalną rewolucję. Chodzi o sposób kształtowania prawa. Od teraz nie będzie już o tym decydować sam biskup, ale specjalne gremium.
Za taką zmianą stoi przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, ordynariusz Limburga bp Georg Bätzing. Hierarcha ogłosił, że przebudowie ulegają zasady stanowienia prawa. Konkretne rozwiązania prawne będą teraz mogły przedstawiać różne grupy. Biskup pozostaje wprawdzie formalnie głównym decydentem, bo tego wymaga Kodeks Prawa Kanonicznego, ale praktyka ma być zdecydowanie bardziej demokratyczna.
Inicjatywę ustawodawczą, jeżeli tak można to określić, w Limburgu ma teraz szereg podmiotów: biskup, wikariusz generalny, wikariusze biskupi i właśnie synodalna rada diecezjalna.
Po zgłoszeniu propozycji ustanowiona zostaje specjalna grupa robocza, która rozmawia na jej temat ze wszystkimi zainteresowanymi.
W procesie konsultacyjnym na temat danej propozycji będą brać udział reprezentanci rozmaitych gremiów diecezjalnych, w tym Caritas czy stowarzyszenia pracowników.
Grupa robocza przepracowuje wówczas pierwotną propozycję i przedkłada ją biskupowi do zatwierdzenia.
Dzięki temu zarządzanie diecezją ma stać się dalece bardziej transparentne i zgodne z wolą wszystkich zaangażowanych w jej życie katolików.
217 tysięcy – do tylko przestępstw z użyciem przemocy doszło w ubiegłym roku w Niemczech. Prawie 50 proc. sprawców to imigranci. Silna wzrosła liczba napaści seksualnych.
Niemiecka policja zaprezentowała statystyki przestępczości za 2024 roku. Wynika z nich, że był to czas rekordowej przemocy. Doszło w sumie do 217 277 czynów z użyciem przemocy, co oznacza wzrost o 1,5 proc. względem roku poprzedniego i jest najgorszym wynikiem w historii powojennych Niemiec.
Osoby bez niemieckiego obywatelstwa dopuściły się w sumie 43,1 proc. wszystkich przestępstw. Gdyby uwzględnić posiadaczy tego obywatelstwa wywodzących się z rodzin imigranckich, odsetek byłby jeszcze wyższy, ale takich statystyk nie podano. [Oficjalnie. Gdy mój znajomy dziennikarz niemiecki usiłował te liczby ocenić – został ukarany. Tam każdy Turek nazywany był od dawna ‘Niemcem”. To zwiększa oficjalny współczynnik dzietności “Niemców” znacznie. O ile – to tajemnica… MD]
Politycy Alternatywy dla Niemiec wskazali, że nie ma żadnych wątpliwości co do związku pomiędzy wzrostem przestępczości a masową migracją. Niemieckie władze nie chcą tego jednak otwarcie przyznać.
Wzrosła też ilość napaści na policję, również o 1,5 procent. W sumie każdego dnia popełnia się w Niemczech 300 przestępstw wobec funkcjonariuszy.
Szefową Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Nancy Faeser, skrytykowała też niechętna wobec imigracji lewicowa Sahra Wagenknecht. – Liczby pokazują, że Nancy Faeser, pierwsza kobieta na tym urzędzie, zrobiła niewiele, by chronić – kobiety – wskazała, nawiązując do coraz liczniejszych przypadków gwałtów i przemocy seksualnej. Ich liczba wzrosła aż o 9,3 procent. Jak dodała Wagenknecht, Niemcy przestały być bezpiecznym krajem.