Niespodziewany atak Grzegorza Brauna na Wielokulturowe Religijne Centrum Sejmowe.

Niespodziewany atak G. Brauna na Wielokulturowe Religijne Centrum Sejmowe.

wawel , 13 grudnia 2023 ekspedyt/niespodziewany-atak

image

Modlitwy, wizerunki świętych, muzyka, śpiew i taniec – takie są przejawy ludzkiej religijności. Pomagają one jednoczyć się wyznawcom każdej religii z jej bogami, duchami, demonami i herosami. Świat religii jest tak wieloraki jak flora i fauna. Powinniśmy się otworzyć na tę różnorodność.

Najbardziej odpowiednim miejscem dla tego barwnego świata wyższych istot co ma być w każdym państwie? Oczywistym jest, że musi to być najważniejszy budynek w państwie, czyli siedziba parlamentu.

Nie ma powodu, by jakieś wyznania wykluczać. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego nieba. Wpuszczajmy kilka razy do roku w odrzwia naszego serca, naszego sejmu reprezentantów islamu, hinduizmu, buddyzmu, sikhizmu, rastafarizmu, babizmu i bahaizmu. Każdy dzień pracy sejmu mógłby nieść przesłanie jednego kultu.

Świetnie z tymi głównymi wyznaniami koreluje skład etniczny imigrantów sprowadzanych przez premiera Morawieckiego. Już znamy ich z naszych ulic. Huber, glovo, pakistańscy taksówkarze i wiele innych zawodów pokazuje nam smutne oblicza swoich pracowników. Skąd ten smutek? Bo nie mogą nam, rodzimym mieszkańcom pokazać w sejmie swego bogactwa duchowego. Lecz bardziej realne źródło tego smutku może pochodzić z tego, że tak totalitarnie zostali zdominowani w RP przez jeden nurt schneersonowskiego mistycyzmu ekskluzywistyczno-genetycznego. Wielki portret rabina Menachema Mendela  Schneersona, wielkiego kabalisty, autora niezapomnianych akapitów o wybranych genach żydowskich i diabelskich, demonicznych genach gojów przeznaczonych na zatratę, przytłoczył w naszym sejmie tęczę i paletę pozostałych kultów planety. To nasze niedopatrzenie.

Szczególnie fascynujące są współczesne rekonstrukcje dawnych wierzeń. Neopogaństwo rozsnuwa przed nami całą paletę atrakcyjnych kultów. Rodzimowierstwo słowiańskie, rodzimowierstwo germańskie, paleopogaństwo (Voodoo, Santeria, Candomblé), Native American Church, ruch Erzyans z Mordwy, ukraińska Runwira, litewska Romuva, łotewska Dievturi, estońska Taara, Odinist Fellowship, Ásatrú Free Assembly, Church of All Worlds, kulty UFO, religie żartu (np. dyskordianizm), feministyczny nurt dianiczny, neoszamanizm, wicca, druidyzm, Ancient Druid Order, Church of the Eternal Source, Hermetyczny Zakon Złotego Brzasku, Ordo Templi Orientis, White Order of Thule.

Bogactwo otwiera się przed nami nieprzebrane – totemizm, czarownictwo, znachorstwo, kulty i obrzędy erotyczne, kult wczesnoplemienny, kult łowiecki, hollywoodzki kult falliczny, kult rodowych opiekunów, rodzinno-rodowy kult przodków, szamanizm, magia seksualna Crowleya, indonezyjska nekrofagia, neokanibalizm hollywoodzki, nagualizm, agni yoga, kult wodzów, peyotyzm.

Wyobraźmy sobie przepiękne, pełne mocy natury totemy rozlokowane na każdej sejmowej kondygnacji. W przerwach pomiędzy obradami sejmu byłby czas na budujące jedność ponad podziałami tańce wokół totemów!

image

Znachorstwo w połączeniu z okultyzmem zaowocować by mogło gabinetami pierwszej pomocy magiczno-planetarnej dla posłów.

Niektóre z plemion średniowiecznych stosowały z powodzeniem leczenie mózgami zwierząt. Mózg zająca, gdy przeciera się nim dziąsła pomaga wyrzynać się ząbkom u dziecka. Można by tę terapię połączyć z konceptem marszałka Hołowni o sejmowym przedszkolu i żłobku. Mózg kota lub kotki, jeśli pociera się nim zewnętrzną stronę gardła, leczy już w ciągu dwóch dni stany zapalne. Miejscem ekstrakcji mózgów z zabitych zajęcy i kotów mógłby być gabinet marszałka sejmu. Korpusy zajęcze kierowane byłyby na cotygodniowe wieczorki grillowo-integracyjne dla posłów. Grill zajęczy można połączyć z kursem piromancji (wróżenia z ognia, żaru i iskier).

Zaprośmy ich wszystkich do stołu. Z ich świętymi, prorokami, guru, cudotwórcami, kapłanami, kaznodziejami, arhatami, muezinami, rytualnymi kucharzami, imamami, ludźmi demonicznymi, czarownikami i profetessami. To wszystko jest skarbnicą rodzaju ludzkiego. Jego lokalnym bogactwem. Światem małych ojczyzn duchowych. Niech będzie to nasz wkład w rozwój horyzontów poznawczo-folklorystycznych Unii Europejskiej. Może nawet doprowadzi to do utworzenia Paneuropejskiej Komisji Kultów “Panteon”, która mogłaby nosić imię wybitnego archeoturga magii seksualnej, Daniela Cohn-Bendita.

Początek już został zrobiony. Wielki portret rabina Schneersona, wnoszony corocznie od kilkunastu lat przez Szalom Dow Ber Stamblera, przewodniczącego Chabad-Lubawicz.

image

Portret Menachema Mendela Schneersona, twórcy religii rasy nasycił przez te lata sejm światłem ekskluzywistycznej Chanuki, atmosferą kabały i rozbrzmiewającymi  poprzez piętra sejmu dźwiękami upojnej muzyki klezmerskiej. Jednak nie zatrzymujmy się w połowie drogi. Religijna muzyka hinduska czeka na naszych posłów, islamskie, hipnotyczne nuty derwiszów, stepowe zawodzenia muezinów, magiczno-słodkie mantry krisznowców, zimny, mrożący metalowy rock nordyckich neopogańskich kultów, tajemnicze dźwięki wyznawców Gurdżijewa, funeralne, wzbudzające ciarki śpiewy współczesnych kanibali i indonezyjskich nekrofagów.

Nasz sejm ożyje, odżyje, rozświetli się duchem. Rozkwitnie zapachami pieczonej dziczyzny, aromatami męskiego potu transowych tancerzy, śpiewami stepów, nawoływaniami pasterzy kóz i merynosów, mantrami wibrującymi pod czaszką, kołowrotem pieśni Hawa nagila (hebr. הבה נגילה – Radujmy się), zaklęciami północy, wdzięcznym pląsem w stylach Bharatanatjam, Kathakali, Kućipudi i Mohiniyattam.

Nie rozumie tego poseł Braun. Nie rozumie tego, że nastaje nowa epoka. Stresujące spory i głosowania parlamentarne to pieśń przeszłości. Od tego jest Bruksela. Nie po to przychodzimy na świat, by wiecznie w ławkach siedzieć i udawać, że się czegoś uczymy. Nasi przedstawiciele niech rozwijają się, poznają tradycje świata. Wschodu, zachodu, południa i północy. Tańce religijne, kuchnię rytualną orientu, emocjonalną muzykę zbliżającą nas do istot wyższych i ich mocy.

Dzisiaj w sejmie grano i śpiewano po hebrajsku. Niestety, tak efektowne wizualnie tańce hebrajskie jeszcze nie miały miejsca. Tańce religijne świata, sakramentalna i rytualna kuchnia wszelkich wierzeń – to wszystko jeszcze przed nami.

A po modlitwach do portretów taumaturgów i kabalistów, po tańcach, pieśniach i pieczonej dziczyźnie z biegiem czasu może i przyjdzie kolej na zwieńczenie, koronę – jak to nazywa marszałek-kaznodzieja Hołownia – uroczystości religijnych, czyli na elitarną taurobolię. Taurobolia, czyli bykobójstwo połączone z krwawym chrztem (“chrzest krwi”), to cel naszej otwartości i tolerancji. Elitarny, arystokratyczny ryt, “czerwony chrzest”.

Drewniany podest pokryty deskami z wieloma szczelinami i dziurami. Pod pokrywą z desek oczekuje uczestnik krwawego chrztu. Na pokrywie z desek odbywa się zarzynanie byka, tak żeby się przelało jak najwięcej krwi. W tej krwi kąpie się osoba inicjowana, która skrywa się pod deskami w samej tylko koszuli. Kiedy obrzęd się kończy inicjowany wychodzi cały wymazany krwią, wyglądający jak – wg słów T. Zielińskiego –  straszliwa, szkaradna krwią zbroczona mara. Nawet jeden z cesarzy rzymskich, Heliogabal zaznał, dostąpił tego zaszczytu. Żona natomiast Marka Aureliusza, Faustyna Młodsza, przed poczęciem Kommodusa wykąpała się we krwi zarżniętego gladiatora, co było odważną, godną uwagi modyfikacją tradycyjnego rytu. Widzimy więc, jak niezwykłe perspektywy rozwojowe kryje w sobie idea sejmu jako Multikulturowego Centrum Religijnego. Poseł Braun próbował powstrzymać ten rozwój.

image

tagi:Chanuka, kabała, kulty, parlament, Schneerson

O autorze: wawel

1 komentarz

pokutujący łotr 13 grudnia 2023 godz. 09:59

Polinem rządzi talmudyczno-kabalistyczna sekta Chabad Lubawicz czekająca na odbudowę świątyni i powrót Wielkiego Izraela (Erec Israel) sięgającego od Egiptu po Turcję i dalej do Morza Kaspijskiego. Jej przewodniczącym do swej śmierci w 1994 r. był Menachem Schneerson czczony jako Lubawiczer Rebbe.
Sekta bankowo-rotszyldowska nie jest za tym, bo są areligijni, lucyferyczni i wcale nie uśmiecha im się powrót na pustynię Negev. Wolą w garniturach od Armaniego, poukrywani pod nazwiskami starych rodów siedzieć w New Yorku, Zurychu, Rio w zarządach banków, spółek i fundacji. Do pewnego stopnia nawet są z tamtymi w konflikcie, ale właśnie tylko “do pewnego stopnia”.