Nowa wiceprezydent Argentyny to „żelazna dama”, konserwatystka i katoliczka

Nowa wiceprezydent Argentyny to „żelazna dama”, konserwatystka i katoliczka

nczasi-nowa-wiceprezydent-argentyny

Nowa wiceprezydent Argentyny Victoria Villarruel to energiczna adwokat o konserwatywnych poglądach i powiązaniach rodzinnych z wojskiem. „Żelazna dama”, jak nazywa ją część komentatorów, to córka pułkownika Eduardo Marcelo Villarruela wsławionego walką przeciwko Anglikom o Falklandy w 1982 r.

Dzięki wygranej Javeira Milei w przeprowadzonej w niedzielę drugiej turze wyborów prezydenckich, Villarruel zostanie wiceprezydentem.

Absolwentka prawa na Uniwersytecie w Buenos Aires, która od grudnia będzie sprawować nadzór nad ministerstwami obrony i spraw wewnętrznych to zwolenniczka aktywizmu społecznego na różnych płaszczyznach.

Sama należy do kilku organizacji, zarówno grupujących prawników, jak i katolików. Jedną z nich jest gromadzące w swoich szeregach katolickich tradycjonalistów Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X.

[tu autor się pomylił: Bractwo św. Piusa, jak sam pisze, to Bractwo kapłańskie. Pani Villarruel jest wierną, chodzi tam do kościoła na Msze.. MD]

W ocenie Villarruel, która od kilku lat blisko współpracuje z hiszpańską konserwatywną partią Vox, we współczesnym zglobalizowanym świecie środowiska prawicy powinny ze sobą ściśle współpracować w propagowaniu tradycyjnych wartości. Stawia też na promowanie postaw obywatelskich.

Pochodząca z Buenos Aires prawniczka wielokrotnie podkreślała, że podstawą nowoczesnej Argentyny musi być „patrzenie politykom na ręce przez obywateli” oraz „kontrolowanie procesów podejmowania decyzji w kraju przez naród”.

W niedzielnym wywiadzie dla argentyńskiej telewizji LN+ Villarruel opowiedziała się za koniecznością włączenia możliwie jak największej liczby obywateli do życia społecznego i polityki.

48-letnia adwokat wyraziła zadowolenie z wysokiej frekwencji podczas niedzielnego głosowania, a także z powodu dużego zainteresowania obywateli czuwaniem nad uczciwym przebiegiem wyborów prezydenckich.

„Najważniejsze jest to, aby ludzie nie bali się głosować i angażować w życie polityczne naszego kraju” – podkreśliła Villarruel, zaznaczając, że jednym z jej największych marzeń jest „jedność narodu argentyńskiego”.

Komentatorzy Radia Perfil z Buenos Aires zwracają uwagę na mało krytyczną postawę Villarruel wobec współczesnej historii Argentyny, szczególnie na jej odmowa potępienia rządzącej krajem junty wojskowej.

Według Villarruel okres rządów wojskowych w Argentynie pomiędzy 1976 r. a 1983 r. jest wykorzystywany przez część sceny politycznej do walki z prawicą, a liczba ofiar śmiertelnych junty jest zawyżana.

Nazywana przez lewicowe media „negacjonistką” stwierdziła, że zabitych przez reżim „nie było 30 tys.” – jak szacują niektóre organizacje broniące praw człowieka – o czym jej zdaniem świadczy m.in. pamiątkowa płyta przy stołecznym Parku Pamięci.

„Skoro jest tam 8751 nazwisk, to gdzie są pozostali?” – pytała retorycznie na finiszu kampanii wyborczej nowa wiceprezydent Argentyny, która nigdy nie potępiła reżimu kierowanego przez generała Jorge Rafaela Videlę.

Villarruel należy do najbliższego grona współpracowników prezydenta elekta Javiera Mileia, który opowiada się za realizacją w Argentynie skrajnie liberalnego programu gospodarczego.

Źródło:PAP

Gdzieniegdzie to i tak wygląda Argentyna: