O wyższości narodowego socjalizmu
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 31 lipca 2025 michalkiewicz
Ledwo francuski prezydent Macron w przemówieniu wygłoszonym 13 lipca do niezwyciężonej armii francuskiej oficjalnie związał los słodkiej Francji z losem Ukrainy, zaraz prezydent Zełeński poczuł się, jakby go kto na sto koni wsadził i „podjął decyzję” między innymi w sprawie Polski – żeby przebywający w naszym nieszczęśliwym kraju Ukraińcy, którzy otrzymali obywatelstwo polskie, mogli jednocześnie korzystać ze wszystkich dobrodziejstw obywatelstwa ukraińskiego. Nawiasem mówiąc, nie tylko Polska dostąpiła tego zaszczytu, bo słychać, że objął on także Czechy i republiki bałtyckie, w których podobno od Ukraińców aż się roi.
Nie wiadomo, czy prezydent Zełeński konsultował się w tej sprawie z rządami wspomnianych państw – ale z polskim rządem chyba się nie konsultował. Najzwyczajniej musiał uznać, że nie ma potrzeby odrywania Księcia-Małżonka od wiązania krawatów tym bardziej, że właśnie gotował się on również do zademonstrowania mocarstwowej postawy wobec Watykanu, któremu pogroził nieubłaganym palcem, by nie ingerował w wewnętrzne sprawy naszego bantustanu.
Chodziło o kazanie, jakie podczas pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę wygłosił JE bp. Wiesław Mering, a które nie tylko Księciu-Małżonku, ale przede wszystkim – warszawskiemu Judenratowi – nie spodobało się do tego stopnia, że aż biskupa Meringa zlustrował. Watykan na razie nie odpowiedział expressis verbis, ale chyba wykonał [—] pod adresem vaginetu obywatela Tuska Donalda, że pod dnem Bałtyku w okolicach Świnoujścia odkryte zostały spore złoża ropy naftowej i gazu. Odkrycie to Książę- Małżonek zinterpretował, jako poparcie Nieba dla vaginetu obywatela Tuska Donalda. Wszystko to oczywiście być może, ale niepodobna nie zauważyć, że wspomniane złoża zostały odkryte w momencie, kiedy Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje definitywnie nakazała odejście od paliw kopalnych, czyli również ropy naftowej i gazu na rzecz słynnego „Zielonego Wału”. W tej sytuacji poparcie Nieba dla vaginetu obywatela Tuska Donalda już nie jest takie oczywiste tym bardziej, że w entuzjastycznej interpretacji Księcia-Małżonka można dopatrzyć się motywacji prywatniackich, jako, że w rezultacie głębokiej rekonstrukcji vaginetu miał objąć stanowisko wicepremiera, obok przywódcy chłopów polskich, Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Ten Władysław Kosiniak-Kamysz najwyraźniej jest ostoją mocy i trwałości vaginetu obywatela Tuska Donalda, bo wiadomo, że każdy jest chłopem – chyba, że jest babą. Toteż nic dziwnego, że PSL ma stuprocentową zdolność koalicyjną, a w patriotycznych porywach – nawet większą – ale mimo to pan prezydent Duda nie odważył się skorzystać ze swojej zażyłości z prezydentem Donaldem Trumpem, by ten przeforsował u nas przesilenie rządowe. Pisałem o tym już w styczniu – ale groch o ścianę – podobnie jak w przypadku racjonalizatorskiego pomysłu, by na podstawie ustawy incydentalnej zagazować Grzegorza Brauna przy pomocy czadu w komorze gazowej na Majdanku za jego myślozbrodnię, którą potępili partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący, żywi i umarli, powracając w ten sposób do moralno-politycznej jedności narodu, jaką cieszyliśmy się za panowania Edwarda Gierka, którego Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński najwyraźniej naśladuje na odcinku patriotyzmu.
Co prawda Jarosław Kaczyński nie forsuje wpisania do konstytucji sojuszu z ZSRR, ani przewodniej roli PZPR w budowie socjalizmu, ale za to stręczył Polakom Anschluss w roku 2003, podobnie jak w roku 2008 razem z Tuskiem Donaldem przeforsował w Sejmie ustawę upoważniającą prezydenta do ratyfikacji traktatu lizbońskiego w rezultacie której nie wiemy czy na przykład Sąd Najwyższy jest sądem, a Trybunał Konstytucyjny – trybunałem – czy też to tylko takie bandy przebierańców, czy wreszcie w czerwcu 2021 roku, przy pomocy Lewicy przeforsował w Sejmie ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, na podstawie której Komisja Europejska zyskała prawo zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii i nakładania „unijnych” podatków. Na pierwszy rzut oka to taka sama zdrada, jak wpisanie do konstytucji sojuszu z ZSRR, ale musimy pamiętać, że wszystko, co robi Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, jest dla Polski dobre. A dlaczego? A dlatego, że Naczelnik Państwa Polskę kocha, podobnie jak Edward Gierek, który w 1976 roku pomstował na „warchołów”, tak, jak Naczelnik dzisiaj pomstuje na paskudnika Brauna i „szkodników” z Konfederacji.
Wróćmy jednak do prezydenta Zełeńskiego i jego wiekopomnych decyzji, obejmujących całkiem spore grono państw Europy Środkowej. Najwyraźniej nie miał z tym trudności, bo przecież przez ostatnie 3 lata państwa te zostały skutecznie wytresowane w posłuszeństwie wobec Ukrainy, podobnie jak dzięki pedagogice wstydu – w posłuszeństwie wobec Żydów, którym dzisiaj nie ośmielają się sprzeciwić ani wierzący, ani niewierzący, ani partyjni, ani bezpartyjni ani żywi, ani umarli – całkiem tak samo, jak za Gierka, kiedy pod przewodnictwem partii panowała jedność moralno-polityczna narodu. Toteż prezydent Zełeński ze łzami w oczach uzasadnia objęcie całej ukraińskiej diaspory ukraińskim obywatelstwem, żeby nie tracili więzi z ojczyzną – ale taktownie nie wspomina już, że ukraińska ojczyzna będzie w zamian oczekiwała od swoich obywateli lojalności.
A jeśli ukraińska ojczyzna czegoś od swoich obywateli oczekuje, to oczekuje serio, bez polskiego safandulstwa, a gdyby komuś się wydawało, że jest inaczej, to SBU mu przypomni, skąd wyrastają mu nogi. Jeśli, dajmy na to, wyda zalecenie, by wstępować do polskiej policji, wojsk obrony terytorialnej i innych struktur siłowych, dzięki czemu ukraińskie władze będą mogły z łatwością realizować swoje mocarstwowe zadania na obszarze nie tylko Europy Środkowej, ale i Kanady, to tak będzie. Co tu dużo gadać; narodowy socjalizm na odcinku ekspansji zawsze wydawał się znacznie sprawniejszy – i za Hitlera i za prezydenta Zełeńskiego. Nawet rekonstrukcja rządu wygląda tam inaczej, niż u nas. Oto właśnie czytam, jak przy pomocy NABU, czyli antykorupcyjnej bezpieki, wyszkolonej przez Amerykanów, przeprowadzana jest rekonstrukcja rządu w Kijowie. Na początek – tysiąc śledztw i 500 oskarżonych. Takiego rozmachu nie było nawet podczas „nocy długich noży” w Rzeszy – a przecież to dopiero początek.
A u nas? A u nas szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” czyni ministru Bodnaru gorzkie wyrzuty za zaniedbania na odcinku przywracania praworządności. Od razu widać, że bez gazowania daleko nie zajedziemy, więc myślę, by i Jego Eminencja Grzegorz kardynał Ryś uderzył wreszcie w czynów stal i wespół z panem rabinem Schuldrichem zdecydował się odkręcić kurek butli z czadem w akcie miłości wobec Grzegorza Brauna, który już sam chyba nie wie, gdzie się zatrzymać.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.