Och, jak wielu przyjaciół i doradców miał Michał Falzmann!! Dezinformacja w TVP. …A rabunek Polski trwa…. Aneks I i Aneks II.

Mirosław Dakowski. 4 kwietnia 2023

Od paru tygodni w TVP oglądać można kolejną produkcję pani redaktor Kani, z cyklu „Resortowe dzieci”, o tak zwanej „aferze” FOZZ.

Na tle dramatycznej muzyczki typu bum bum bum przechadza się pani redaktor wśród półek z jakimiś klaserami czy teczkami, i niektóre z nich zwycięsko wyciąga. Przez chwilę jest oświetlona dramatyczną czerwienią, która szybko zmienia się na równie dramatyczny błękit. Potem wyświetlane są różne schematy, takie kwadraciki połączone kreskami, z których ma wynikać cała głębia skomplikowania tak zwanej „afery” FOZZ. Warstwa sterownia emocjami zdecydowanie przeważa tam nad intelektualną.

Pan doktor Sławomir Cenckiewicz mówi dramatycznym tonem, że jest to najtrudniejsza ze spraw którymi się zajmował. Przy okazji stwierdza – po 30 latach od samych tych zdarzeń, też dramatycznie, że „dochodzę do wniosku iż Michał Falzmann został zamordowany”. Powtarza znane od trzydziestu paru lat nazwiska z Rady Nadzorczej FOZZ, nie wspomina jednak że wiedzę tę czerpie z książki Via Bank i FOZZ, o rabunku finansów Polski”. Powołani przez redaktor Kanię eksperci piszą na przykład „znałem szczegóły narady” w której brał udział premier Jan Krzysztof Bielecki i wicepremier Balcerowicz. W rzeczywistości nie była to „narada”, lecz formalna kontrola przedsiębiorstwa zwanego Rzeczpospolitą Polską, przez uprawnione do tego organa Najwyższej Izby Kontroli. [por. „O rabunku”, str. 86-93]

W rzeczywistości to tam po raz pierwszy zarzucił kontroler NIKu ministrowi Finansów Balcerowiczowi, w obecności premiera, świadome doprowadzenie do hiperinflacji finansów Polski. Gdy przesłuchiwany buchalter [księgowy] Balcerowicz podniósł głos, Falzmann nie poddał się, lecz jeszcze bardziej podniesionym głosem zażądał odpowiedzi na przedstawione Balcerowiczowi zarzuty.

Piszę ten tekst po – raczej obejrzeniu, niż przesłuchaniu – pierwszych trzech części dzieła pani redaktor Kani, bo z ich przebiegu można przewidzieć co będzie w części czwartej i ostatniej, dla uwiarygodnienia swoich tez, że winni całego całej afery to są bliżej nieokreślone „dzieci resortowe”.

Pani redaktor zadbała o ukazanie kilku osób wiarygodnych, ale takich, które zapewne na skutek wielopokoleniowego dobrego wychowania znane są z tego, że uprzejmie odpowiadają na zadane pytania. To oczywiście uwiarygadnia całość opowieści w dramatycznej narracji Kani. Większość opowieści kręci się wokół tak zwanej „tajemnicy śmierci” Michała Falzmanna.

Trochę zabawne jest, że pani redaktor Kania dostała w trakcie realizacji tego programu telefon od pana Mateusza Morawieckiego sugerujący, by nie wspominała, że ostatnie szklanki herbaty wypił Michał Falzmann z Kornelem Morawieckim w konspiracyjnym mieszkaniu Bożeny, opierunki Kornela Morawieckiego w Warszawie. O tym to przecież sam Kornel mówił w różnych telewizjach, że to on wiózł Michała Falzmanna, który nagle zasłabł, na pogotowie. Oświadczam tutaj, że nigdy nikt z bliskich Michała Falzmanna, ani jego rodzina, ani doradca, nie tylko nie mówił, ale i nie myślał o powiązaniach przyczynowo-skutkowych między tą rozmową ojca obecnego premiera a Michałem, a stanem Michała. Takie sugestie skądś się wtedy, może po roku, pojawiały. Ale ich źródła nie znamy.

Pani redaktor dramatycznym tonem opowiada, że już godzinę po śmierci Michała zjawił się spanikowany Anatol Lawina w mieszkaniu Falzmannów wskazując na jakieś wtyczki. Jest to zupełna nieprawda; przerażony Anatol pojawił się tam kiedyś w nocy, ale dopiero po wielu chyba dniach czy tygodniach. Łączenie zamordowania Michała Falzmanna z odległym o piętnaście lat czy więcej śmiertelnym pobiciem Lawiny jest niczym nieuzasadnione. Lawina według Michała Falzmanna był przy nim raczej przedstawicielem tej drugiej strony, której działania Michał ujawniał.

Należy również sprostować pogląd Sławka Centkiewicza [mówię per „Sławek”, bo kiedyś byliśmy w miarę blisko], że to NIK przekazał zatajniane dokumenty ministrowi sprawiedliwości Wiesławowi Chrzanowskiemu. Każdy może przeczytać w książce „Via Bank i FOZZ – o rabunku finansów Polski” [str. 11 inn.], i na pewno pan Cenckiewicz stamtąd czerpał swoje informacje. A to Jerzy Przystawa i Dakowski udali się na audiencję do ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego i myśmy mu wręczyli, oficjalnie złożyli gruby plik co najmniej 500 stron autentycznych dokumentów z prośbą, by sygnalizowany rabunek poprzez FOZZ był dalej poznany i zatrzymany przez odpowiednie organa państwa polskiego.

Dowiaduję się obecnie z filmików pani Kani, że pan minister Chrzanowski przekazał to do osoby obwinionej to znaczy do wicepremiera Balcerowicza, który to z kolei przekazał do oficera „GRUPY Y” Informacji Wojskowej, a wiceministra finansów – Janusza Sawickiego. Wskazuje to, że sieć osób winnych RABUNKU już wtedy była w rządzie, a nie tylko w jakiś nieformalnych, raczej tajnych „GRUPACH Y”. Sytuacja, w której Michał Falzmann poprzez Prezesa Najwyższej Izby Kontroli żądał powstania specjalnej grupy analityków, którzy by przeanalizowali drogi, którymi wyciekają pieniądze z Polski na rzecz nie żadnych „resortowych dzieci”, tylko na rzecz Międzynarodowego Finansisty, wskazuje że bierność kolejnych ekip rządowych była spowodowana w wyniku nacisków tych, którzy realnie Polskę rabowali.

Po obaleniu przez prezydenta Bolka rządu Jana Olszewskiego, ten ostatni zaczął tworzyć Ruch dla Rzeczpospolitej, a jego minister, chyba obrony, taki pan w twarzowym bereciku, tworzył Ruch III Rzeczpospolitej. W tym czasie pytałem Jana Olszewskiego, czemu nie reagował będąc premierem na alarmy w sprawie rabunku Polski. Popatrzył na mnie łagodnie, jak bezbronna ofiara, i bezradnie rozłożył ręce.

Gdy Lech Kaczyński był już na wylocie ze stanowiska prezesa w Najwyższej Izbie Kontroli, zostaliśmy przez niego zaproszeni: Izabela Brodacka Falzmann, Jerzy Przystawa i ja, Mirosław Dakowski. Oczywiście omawiana była sprawa zahamowania czy zablokowania śledztwa w sprawie FOZZu.

Przy okazji poprosiliśmy go o zobaczenie notatek służbowych Michała Falzmanna w tajnym archiwum NIKu. Okazało się, że… tam tych dokumentów nie ma. „Widzą państwo, w jakich warunkach musimy pracować” – powiedział z zażenowaniem Lech Kaczyński. Na szczęścicie te dokumenty są dostępne – główne w książce „Via Bank…”, a też, na wszelki wypadek, u nieznanej mi „cioci Kloci”.

Zabawne jest, że przez ubiegłe 10-lecia ilość osób i przyjaciół Michała Falzmanna, którzy mu wiernie pomagali i doradzali, rośnie lawinowo. Przed dziesięciu chyba laty dowiedziałem się dość przypadkiem, że jeden z takich doradców Falzmanna w sprawie FOZZ będzie miał publiczne wystąpienie. Na sali było około 100 osób. Po pięknym wystąpieniu pana referenta wywiązała się tak zwana dyskusja. Ja zabrałem jako trzeci czy czwarty dyskutant głos wyrażając moje uznanie referentowi, że już będąc w wieku lat 12 czy 13 [bo wcześniej sprawdziłem jego życiorys], tak dzielnie doradzał Michałowi Falzmannowi w sprawie ukrócenia rabunku Polski.

W tych filmikach pani Kani ilość przyjaciół i ekspertów, którzy dzielnie doradzali Falzmannowi wzrosła niepomiernie. O roli Józefa Orła i Tygodnika Solidarność pisaliśmy [w 1992r., na str. 67 i 69]. Tak łatwo zapomnieć???

Przed paru laty z profesorem Przystawą mówiliśmy gdzieś i pisali, że ilość tych zaufanych doradców znacznie rośnie z kolejnymi dziesięcioleciami. Teraz widzę, że będą mogli założyć specjalny klub i na wielkich placach demonstrować swoją przyjaźń i pomoc w sprawie rozwiązania tak zwanej „afery” FOZZ [ciągle podaję to w cudzysłowie, bo to słowo umniejsza o rzędy wielkości całą prawdę FOZZ].

Tymczasem nie była to żadna „afera”, lecz zaplanowany przez tak zwanego Międzynarodowego Finansistę RABUNEK kraju, w którym osadzono ekipy od tego finansisty zależne. Przecież Soros, i wyznaczony przez niego wykonawca Jeffrey Sachs długo szukali osoby, która by była wykonawcą ich poleceń. Znaleziono wreszcie na jednej z uczelni warszawskich sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej, Leszka Balcerowicza, który tej roli się podjął.

Natomiast prawdziwy mechanizm rabunku polega na tym, że ten Międzynarodowy Finansista, korzystając oczywiście z pomocy tajnych służb postkomunistycznych, które przekwalifikowały się w międzyczasie na usługi dla mocodawcy silniejszego, wymusił na rządzących Polską poprzez Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, stałą relację między dolarem a złotówką. Oni również nakazali ministrowi i potem premierowi Balcerowiczowi wprowadzić w Polsce hiperinflację. Sam by się przecież nie ośmielił uruchomić coś tak karygodnego.

Połączenie hiperinflacji w jakimś kraju ze stałym kursem waluty tego kraju wobec dolara powoduje, że tylko znający tą tajemnicę mogą uruchomić potężną pompę ssąco-tłoczącą, która może wyeksportować, wypchnąć z tego kraju dowolną ilość pieniędzy, dopóki afera – nie – przepraszam – dopóki ten plan rabunku nie zostanie ujawniony i powstrzymany. W uczonej pracy profesorów Wolfa i Przystawy zostały takie mechanizmy precyzyjnie, jak to czynią fizycy i ekonomiści, ujawnione. Pisałem o tym oddzielnie.

Nie ośmielam się powiedzieć że celowo, ale te cztery filmiki pani Kani starannie ukryły powyższy mechanizm rabunku. Przez lat kilkanaście likwidatorzy FOZZu nie mogli tej firmy zlikwidować. Dariusz Tytus Przywieczerski, o którym wiedzieliśmy, że był agentem TW Grabiański, co jest zarejestrowane, zapisane w tak zwanym Zbiorze Z”, czyli zastrzeżonym IPNu, działał tak jak Grzegorz Żemek, czy wiceminister finansów Janusz Sawicki, na rzecz zaplanowanego rabunku.

O udziale oficjalnych służb w Polsce w tuszowaniu świadczy m.inn. to, że TW Grabiański najpierw przez UOP czyli Urząd Ochrony Państwa został wypuszczony na Zachód z ogromną teczką dokumentów, które tam odpowiednio zainwestował. Po powrocie do Polski w pierwszej połowie lat 90 na oficjalnym bankiecie chwalił się, gdzie mu teraz mogą naskoczyć. Po raz drugi został przez – już nie UOP, lecz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego – ABW – znów wypuszczony na Zachód, już po humorystycznym skazaniu go na dwa lata[zdaje się] więzienia . Dalej działał w USA na Florydzie, jego adres tak zamieszkania jak i nowego biznesu był znany wielu dziennikarzom, którzy do niego jeździli [publikowaliśmy] , ale zupełnie nie był znany w ABW. Przywieczerski, podobnie jak domniemany sprawca zamordowania generała komendanta policji Papały, Mazur byli i pewnie są pod opieką CIA. Dopiero gdy skończył się okres groźny dla Dariusza Tytusa Przywieczerskiego w Polsce, został on „znaleziony ” przez ABW. I nawet zafundowano mu darmowy przelot do Polski. Obaj ci tak zwani „prezie do odsiadki” [Зыс-председатель, wg Ilfa i Pietrowa] czyli Żemek i Przywieczerski nie byli ani głównymi planistami ani głównymi wykonawcami rabunku Polski.

Fakt że przez 30 lat główni beneficjenci nie zostali przez organa rządów, kolejnych rządów Polski ani aresztowani, ani te ogromne miliardy dolarów nie zostały im odebrane, logicznie rzecz biorąc musi świadczyć co najmniej o współudziale kolejnych rządów umieszczonych w Warszawie w tuszowaniu tego rabunku.

Wnioski, powtarzam :

Ogromne pieniądze zrabowane Polsce nie zostały odzyskane.

Nawet ich wielkość nie została określona, winni nie zostali podani do publicznej wiadomości, ani nie powiedziano, czy zrabowane miliardy im odebrano.

Sejm uchwalił kolejne przepisy wygodne dla rabusiów, przedawnienia spraw i ich umorzenia.

A przecież rządziły już wszystkie frakcje zmowy Okrągłego Stołu.

=======================================

Och, jak prosto się rabuje, gdy się jest w grupie „wiedzących” i pewnych bezkarności.. Brazilian Swap”.

Mirosław Dakowski, 5 kwiecień 2023

Aneks I.

W czasie trudnego ujawniania rabunku poprzez foz pracowałem w centralnym urzędzie planowania. Był to naturalne następca PKPG, czyli państwowej komisji planowania gospodarczego. Wezwał mnie minister Ejsymont . Poszedłem z dużym plikiem dokumentów FOZZ, o które – i o wyjaśnienia niektórych punktów – prosił.

Potem minister Ejsymont zapytał „czy znam pana Majmana”. Powiedziałem że pierwsze słyszę.

Powiedział mi wtedy, że jest to człowiek, który z ramienia Mossadu podjął się tajnej wymiany zobowiązań PRL-u na podobne zobowiązania Brazylii. Był to tak zwany Brazilian Swap”. Chodzi o to, że formalnie Państwo nie może handlować na rynkach wtórnych, nielegalnych – własnymi długami.

Majman zaproponował więc, by nielegalnie wymienić się długami PRL-u i Brazylii – i wtedy można będzie łatwiej nimi handlować, spekulować. Po stronie polskiej sprawą dyrygował wiceminister finansów Janusz Sawicki. [Przewodniczący Rady Nadzorczej FOZZ Janusz Sawicki i jednocześnie wiceminister finansów, major [wtedy] GrupaY, kontakt operacyjny “jedynki” o ps. “Jasa” i “Kmityn”].

Dogadali się [GrupaY i „Finansista”] , że Majman za załatwienie tej sprawy dostanie prowizję, chyba 2.4, procenta.

Kwota tej nielegalnej wymiany to było ok. 4 miliardy dolarów.

Nic dziwnego więc że gdy jakiś nadgorliwy pułkownik z UOP aresztował wiceministra Sawickiego w świetle jupiterów i kamer TV, Majman był niepocieszony i jak mówił minister, dosłownie płakał w jego marynarkę.

Nic dziwnego, bo gdy się pomnoży 4 miliardy przez te procenty prowizji to wychodzi niezła suma.

A tak mocodawcy pana Majmana musieli się zająć innym sposobem zwiększania swoich dochodów.

To jeden z ciekawszych przykładów „pomysłów”.

========================

Aneks II.

Mówi ostatnio w TVP któryś z ekspertów, celebrytów powołanych przez redaktor Kanię, że sprawa FOZZ jest „najtrudniejszą przez niego badaną”. A „bada” ją podobno już kilka dziesięcioleci.

Tymczasem w istocie swojej jest to sprawa niezwykle prosta. Nie znajduję lepszego porównania, niż trywialne, że jest tak prosta jak budowa cepa.

Podam obrazek to wyjaśniający:

Jeśli ktoś nie zorientowany widzi tysiące mróweczek, które wyszarpują i wynoszą kawałki mięsa z powalonego bawołu w różnych kierunkach, i różnymi ścieżkami, to czuje się, jako naiwny obserwator, zdezorientowany. Tymczasem te mróweczki wiedzą, gdzie leży łup, i wszystkie niosą je wreszcie do swojego mrowiska.

W przypadku omawianego rabunku Polski miejscem, do którego różne, nie znające się mróweczki muszą swój łup zanieść, jest siedziba Międzynarodowego Finansisty. A On już wie i decyduje, jaką część tego łupu chce dać swoim wykonawcom.

To On, wiedząc, ściślej nakazując, by w Polsce była hiperinflacja, uruchomił potężnej mocy pompę ssąco-tłoczącą, która przy każdym swoim kolejnym ruchu zamieniała 5% na 80%, przy następnym ruchu [na przykład] te stałe 5% [to jest oprocentowanie dolara] zamieniała na 65%, [to była inflacja w Polsce, ściślej oficjalna stopa procentowa w danym miesiącu].

—————————-

Oto naukowe wyjaśnienie tego mechanizmu: [To skrót, adres całości już obecnie tylko za jakieś dewizy. Mamy jednak kopie tego artykułu. MD]

—————————————

Violation of interest-rate parity: a Polish example

Physica A 285 (2000) 220-226 www.elsevier.com/locate/physa

Jerzy Przystawa a Marek Wolf,b

a) Institute of Theoretical Physics, University of Wrocław, Pl. Maksa Borna 9, 50-204 Wrocław, Poland

b) School of Management and Finance. ul. Pabianicka 2, 53-339 Wrocław, Poland

Abstract

The mechanism of the so-called “Bagsik Oscillator” is presented and discussed. In essence, it is a repeated exploitation of arbitrage opportunities that resulted from a marked departure from the interest-rate parity relationship between the local Polish currency and the western currencies.

[Podaję tylko wynik rachunków, zakładając nieznajomość sum i całek u Czytelnika. Chętnych odsyłam do literatury cytowanej.

Istotna jest liczba “93” na dole Tabeli jako “przebicie” łatwo uzyskiwalne przez „wtajemniczonych”. I tylko przez nich.

Nawet w roku 2000, roku uspokojenia się oszustw finansowych, można było „wyciągnąć” zysk 91% (sic!!) MD]

Table l

Efficiency of the oscillator (4.4) for T = 1 year

NYear 1990; rf = 0.8,Year 2000; rf= 0.14
r = 0.1r = 0.04
11.01380.1052
21.85770.1618
33.05520.2214
44.75460.2840
57.16620.3499
611.8070.4191
715.4450.4918
822.3360.5683
932.1150.6487
1045.9930.7333
1165.6860.8221
1293.0200.9155

========================

Jeśli takich kolejnych ruchów machiny ssąco-tłoczącej było pięć, piętnaście, a może więcej, to można było osiągnąć dowolne, astronomiczne, tak zwane „przebicie”.

Ile miliardów dolarów tym sposobem wytransferowano z Polski, my amatorzy nie wiemy. A przeznaczone do tego służby państwa mają założone nie końskie okulary [które uniemożliwiają widzenie tego co się dzieje z boku], ale po prostu – czarne okulary ślepca.

I to jest, proszę państwa, proszę rządzących, aktualna sytuacja Polski.