Organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym

Organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    16 września 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5894

Niektórzy Czytelnicy wysuwają wobec mnie pretensje, że nazywam III Rzeczpospolitą organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym. Twierdzą, że pisząc, czy mówiąc takie rzeczy („Co pan mówisz takie rzeczy?!”) dopuszczam się ekscesu intensywnego krytyki, czyli rodzaju myślozbrodni przeciwko Polsce.

To oczywiście nieprawda, bo III RP jest jedną z wielu postaci państwa polskiego, które oficjalnie istnieje od ponad tysiąca lat – bo właśnie wiosną tego roku obchodziliśmy 1000 rocznicę koronacji Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski. Najpierw tedy Polska była księstwem, uznanym przez ówczesną społeczność międzynarodową, a od wspomnianej koronacji Bolesława Chrobrego – nawet królestwem. Trwało to przez pewien czas – ale odkąd król Bolesław Krzywousty podzielił Polskę miedzy swoich synów, rozpoczął się okres rozbicia dzielnicowego. Przezwyciężył je dopiero Władysław Łokietek, który ponownie sprawił, że Polska znowu stała się królestwem. Potem, to znaczy – od małżeństwa litewskiego księcia, który po przyjęciu chrztu w obrządku katolickim, ożenił się z Jadwigą pochodzącą z francuskiej rodziny Anjou, która w tym czasie trzęsła sporą częścią Europy (ciotką naszej królowej Jadwigi była np. neapolitańska władczyni Joanna, zwana „Krwawą”, a to dlatego, że zamordowała co najmniej trzech swoich mężów, aż wreszcie czwarty ją uprzedził i tak zakończył jej żywot. Podobno astrolog po obejrzeniu gwiazd powiedział jej „maritabitur cum ALGO”, co się wykłada: „będziesz poślubiona ALGO”. To ALGO, to były pierwsze litery imion mężów Joanny. Uchodziła ona za olśniewającą piękność, toteż wielu ludzi nie chciało wierzyć, że mogła być zdolna do takich zbrodni, podobnie jak dzisiaj mnóstwo ludzi w Polsce wprawdzie „wie”, że obywatel Tusk Donald, to łotr z piekła rodem, podczas gdy Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński jest wzorem cnót wszelakich – ale to nie musi być prawda. Podobnie i wtedy mawiano: „kochajcie Boga i królowę Joannę” – no ale potem brzydka sprawa wyszła na jaw).

Władysław Jagiełło założył dynastię, za panowania której Polska wybiła się nawet na stanowisko mocarstwowe w Europie – a i potem też zażywała reputacji mocarstwowej – ale od „potopu szwedzkiego”, który trwał zaledwie pięć lat, jednak doprowadził do dewastacji państwa, porównywalnej z tą z czasów II wojny światowej, rozpoczął się schyłek. Ostatnim błyskiem polskiej mocarstwowości była odsiecz wiedeńska za panowania Jana Sobieskiego, po której mieliśmy już ześlizg po równi pochyłej, zakończony likwidacją państwa w roku 1795. Po 123 latach niewoli pod zaborami państwo polskie odrodziło się jako republika, co Naczelnik Państwa Józef Piłsudski notyfikował światu w specjalnej depeszy. Ale II Rzeczpospolita przestała istnieć w następstwie II wojny światowej. Co prawda w Londynie aż do 1990 roku istniał rząd RP na uchodźstwie, ale od 1972 roku, to znaczy – po cofnięciu uznania przez Stolicę Apostolską, już chyba nikt na świecie tego rządu nie uznawał, a rolę państwowości polskiej pełniła PRL. O Generalnym Gubernatorstwie nie wspominam, bo GG nie była formą państwowości polskiej, tylko rodzajem niemieckiej kolonii. W roku 1989 PRL zakończyła swój żywot, nastała sławna „transformacja ustrojowa” i „upadł komunizm” – a najlepszą ilustracją tego „upadku” było powołanie przez Zgromadzenie Narodowe, utworzone w następstwie tzw. wyborów kontraktowych, przywódcy tych „upadłych” komunistów, generała Wojciecha Jaruzelskiego na pierwszego prezydenta „wolnej Polski”. III RP narodziła się zatem w rezultacie tej politycznej sodomii – ale to nie jest oczywiście wystarczający powód, żeby tę formę polskiej państwowość nazywać „organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym”. To może nie jest powód – ale to nie znaczy, że nie ma żadnych innych powodów, które by tę charakterystykę uzasadniały. Wiekopomne reformy charyzmatycznego premiera Buzka

Kiedy po wyborach w 1993 roku powstał rząd koalicji SLD – PSL, wkrótce pojawiły się oskarżenia, że „zawłaszczył” on państwo. Warto przypomnieć, że po łacinie takie „zawłaszczenie” nazywa się „ocupatio”. W świetle tego III RP mogłaby zostać uznana za okupacyjną formację polskiej państwowości, bo faktu „zawłaszczenia” nie tylko nikt nie kwestionował – oczywiście poza zawłaszczycielami, czyli okupantami – no ale trudno, żeby oni sami podważali w ten sposób legitymizację swoje władzy. Nie trwało to jednak długo, bo w roku 1997 wybory wygrała Akcja Wyborcza „Solidarność”, która utworzyła koalicyjny rząd z udziałem Unii Wolności, na czele której stał prof. Leszek Balcerowicz. Premierem tego rządu został prof. Jerzy Buzek, cieszący się, przynajmniej w pewnych kolach, opinią premiera „charyzmatycznego”. Okazało się jednak, że okupanci z poprzedniego rządu obwarowali się na posadach w sektorze publicznym tak skutecznie, że nawet zmiana rządu nie mogła ich stamtąd ruszyć. Toteż nie było rady, tylko trzeba było utworzyć kolejne synekury w sektorze publicznym, żeby usadowić na nich zaplecze polityczne zwycięskiej koalicji. Temu celowi służyły cztery wiekopomne reformy charyzmatycznego premiera Buzka.

Tutaj parę słów natury ogólnej. Reformy mają dwojakie cele; cele rzeczywiste i cele deklarowane. Różnica między nimi polega nie tylko na tym że cele deklarowane są z wielką pompą ogłaszane, podczas gdy cele rzeczywiste skrywa z reguły zasłona milczenia, ale przede wszystkim na tym, że cele deklarowane – na przykład, że w następstwie reform obywatelom rząd przychyli nieba – z reguły nie przynoszą zadeklarowanych rezultatów. Tymczasem rzeczywiste cele reform mają to do siebie, że MUSZĄ się pojawić i to z reguły – natychmiast. Toteż w rezultacie wiekopomnych reform charyzmatycznego premiera Buzka nastąpiło niebywałe rozmnożenie synekur w sektorze publicznym, na których zostali osadzeni uczestnicy zaplecza politycznego rządzącej koalicji. To oczywiście pociągnęło za sobą wydatki; w następstwie wzięcia na utrzymanie dodatkowej armii naszych dobroczyńców, koszty funkcjonowania państwa wzrosły o około 100 mld złotych rocznie – bo wiadomo, że nasi dobroczyńcy, co to przychylają nam nieba, byle czego nie zjedzą, ani nie wypiją. Już to by wystarczyło na uzasadnienie nazwania III RP „organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym” – ale być może wielu moich krytyków to by jeszcze nie przekonało, więc postaram się o kolejny argument.

Trzy filary

Jedną z wiekopomnych reform charyzmatycznego premiera Buzka była reforma ubezpieczeń społecznych. Zanim jednak przejdę do jej omawiania, kilka słów natury ogólnej. Charyzmatyczny premier Jerzy Buzek utrzymał przymusowy charakter ubezpieczeń społecznych. Trudno mu się dziwić. Wyobraźmy sobie tylko, że ubezpieczenia społeczne miałyby charakter umowny. Ubezpieczalnia – zakładam, że złożyłaby swoją ofertę uczciwie – proponowałaby obywatelowi, żeby przez 30 albo i 40 lat lat oddawał jej połowę swojego dochodu. – Skoro taki rozkaz, to trudno – mógłby powiedzieć obywatel – ale co ja z tego będę miał? – Kiedyś coś ci damy – brzmiałaby uczciwa odpowiedź ubezpieczalni. „Kiedyś” – bo Sejm w każdej chwili może zmienić wiek emerytalny – i już po wspomnianej reformie zrobił to dwukrotnie! „Coś” – bo tenże Sejm może zmienić sposób naliczania emerytury – a któż może wiedzieć, co będzie za 30, czy 40 lat? Więc oczywiście „kiedyś – coś”. Nietrudno zauważyć, że nikt przytomny takiej umowy by nie podpisał – i dlatego ubezpieczenia społeczne są przymusowe.

Przechodząc do wiekopomnej reformy, przewidywała ona wprowadzenie trzech „filarów”; jednego podstawowego, drugiego wybranego i trzeciego – dobrowolnego. Filarem podstawowym zarządzał ZUS, ale filarem drugim – tym który można było sobie wybrać – administrować miały Fundusze Emerytalne, zaś trzecim – również firmy ubezpieczeniowe. Już mniejsza o te całe Fundusze – bo to był niemal ostentacyjny rabunek – ale ważniejsze, przynajmniej wtedy, wydawały mi się stosunki własnościowe.

Kiedy byłem zaproszony do telewizji łódzkiej na dyskusję na ten temat, zapytałem Wielce Czcigodną Ewę Tomaszewską, posłankę AWS, kto będzie właścicielem środków zgromadzonych na II filarze. – Ubezpieczony – odpowiedziała pani Ewa. – Aha – upewniałem się – więc jeśli ten ubezpieczony pewnego dnia zechce odbyć podróż dookoła świata, to pójdzie do „swojego” Funduszu, poprosi o wypłacenie mu pieniędzy, a oni, bez mrugnięcia okiem, mu je wypłacą? – No nie – odpowiedziała pani Ewa. – Jak to nie? Właścicielowi na jego żądanie nie wypłacą jego pieniędzy? – Bo każdy by tak chciał – odpowiedziała pani Ewa, zaś uczestniczący w debacie specjalista, pan prof, Hausner, ofuknął mnie, że „wszystko sprowadzam do absurdu”.

Działając wspólnie i w porozumieniu

Nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, jakiej nie dopuściłby się nawet łagodny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy” – pisał Alexis de Tocqueville. No i stało się, że roku 2008 rządowi obywatela Tuska Donalda zabrakło pieniędzy. Skąd wziąć szmalec – oto pytanie! Na szczęście wtedy jeszcze panowała w Polsce praworządność, jak się patrzy, toteż rząd mógł działać wspólnie i w porozumieniu z władzą sądowniczą, na której rządy mogły jeszcze wtedy polegać, jak na Zawiszy. W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i stojąc na nieubłaganym gruncie praworządności socjalistycznej, władza sądownicza dostarczyła ówczesnemu rządowi obywatela Tuska Donalda pozoru prawnego uzasadnienia dla masowego rabunku obywateli. Wbrew temu, co myślała Wielce Czcigodna Ewa Tomaszewska i inni Wielce Czcigodni posłowie uchwalający te wszystkie wiekopomne reformy, okazało się, że środki zgromadzone na Otwartych Funduszach Emerytalnych są środkami PUBLICZNYMI!

ego właśnie było trzeba rządowi obywatela Tuska Donalda, który po prostu wziął i przeniósł połowę (ok. 150 mld zł.) środków zgromadzonych na Otwartych Funduszach Emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak wyjaśnił obywatel Tusk Donald, stało się tak dla dobra obywateli, bo wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają, a poza tym – psują charakter.

Kropkę nad „i” postawił w listopadzie roku 2015 Trybunał Konstytucyjny stwierdzając, że środki zgromadzone na OFE mają charakter publiczny, a to oznacza, że rząd może nimi dowolnie dysponować. Dzięki temu premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że pozostałą resztę środków z OFE „przekaże Polakom” – a konkretnie – 25 proc. (35 mld zł) przeznaczy na rządowy Fundusz Rezerwy Demograficznej – i tak dalej. W ten sposób odbył się drugi rozbiór OFE – bo już wcześniej jednostki administrujące Otwartymi Funduszami Emerytalnymi wypłacały sobie prowizje – początkowo 10 procent, a potem – ile Bóg da, bez względu na wyniki finansowe Funduszy które zresztą kupowały obligacje Skarbu Państwa. Tak inwestować potrafi każdy głupi – nazwisk nie będę wymieniał, bo jeden proces mi wystarczy.

Zdrada narodowa

Przypominam o tym wszystkim nie tylko dlatego, by uzasadnić nazywanie III RP organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym, ale również dlatego, że Naczelnik Państwa obywatel Kaczyński Jarosław, przemawiając niedawno do swoich wyznawców w sali BHP Stoczni Gdańskiej, ostrzegł Konfederację przez przemyśliwaniem myślozbrodni w postaci ewentualnej koalicji z Platformą Obywatelską. Byłaby to – jak powiedział – „zdrada narodowa”. Wynika z tego, że Konfederacja jest skazana na koalicję z PiS.

No dobrze – ale jaka właściwie jest różnica między PO i PiS, skoro – jak przypomniałem – zarówno jedni, jak i drudzy dopuścili się zdrady narodowej, ograbiając w tak zwanym „majestacie prawa” obywateli III RP z pieniędzy, jakie musieli oni zgromadzić na OFE, a które następnie zostały przejęte przez obydwa rządy tzn. rząd PO i rząd PiS – i ślad po nich zaginął – jak po pieniądzach z FOZZ, czy Amber Gold? To, że dokonało się to przy zachowaniu pozorów legalności, niczego nie zmienia, poza tym, że dostarcza dowodu, iż cała III RP, żadnych jej agend nie wyłączając, jest organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym – bo jakże inaczej nazwać organizację, która przymusza obywateli do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem, które następnie rabuje?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.