Podbój Kosmosu
Felieton • tygodnik „Najwyższy Czas!” • 8 lutego 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5118
Panie Piperman, pan lecisz na Marksa?
Panie Biberglanc, czy pan mnie nie obrażasz? Pan mnie bierzesz za sodomczyka? Pan nie pamiętasz operacji „Hiacynt”? Pan nie wiesz, że po tej operacji żadnego sodomczyka w resorcie już nie było?
Co pan mówisz takie rzeczy! Dlaczego ja miałbym panu brać za sodomczyka? Ja wiem, że pan jesteś porządny czekista, jak przykazał Stalinu. Co mnie pan tu opowiadasz o hiacyntach?
Ja pana opowiadam o „Hiacyntu”, bo pan mnie pytasz, czy jak lecę na Marksa. Jak ja bym leciał na Marksa, to ja nie tylko byłbym sodomczykiem, ale sodomczykiem-nekrofilem!
Ajajajajajajaj! Ja panu bardzo przepraszam, ja chczałem panu zapytacz, czy pan lecisz na Marsa – a tu wyszło, jak zawsze. Ale pan sam rozumisz, że komu, jak komu, ale nam, starym czekistom, muszą się przytrafiać takie freudowskie pomyłki.
Nu dobrze już, dobrze. O freudowskie pomyłki to ja też wiem i ja sze na panu nie gniewam – ale powiedz pan, jak czekista czekiście – co pana przyszło do głowy z tym Marsem? Pan coś wiesz? Teraz nie będą już zsyłali na Kołymę, tylko na Mark… tfy!, widżysz pan, mnie też sze przytrafiła freudowska pomyłka, ale to tak zawsze, jak ja sze trochę zdenerwuje.
Nu, ja nic nie wiem o żadne zsyłki. Ja nie chczałem panu zaniepokoicz, ani zdenerwowacz. Ja nie wiedżałem, że pan taki nerwowy. Przeczesz Stalinu już 69 lat, jak nie żyje – a pan czągle o ta Kołyma?
Nu tosz mnie pan trochę uspokoił, choczasz z drugiej strony, to człowiek nie zna dnia ani godżyny. Tak mówi mój żęcz, co to pracuje w ABW – ale prywatnie, to bardzo porządny człowiek. No dobrze, ale jak nie będże Kołyma, to po co panu wiedżecz o tego, jak mu tam – Marsa? O co pana biega, panie Biberglanc?
Mnie o nic nie biega, ja tylko trzymam rękę na pulsze, ja słucham, co brzdąka w trzczynie, bo pan wiesz, taki to już nasz nawyk.
No to trzymaj pan rękę na tym pulsze – ale co to ma wspólnego z Marsem? Pan chcesz tam robicz jakiś interes?
I tu masz pan Recht, panie Piperman. Ja nie wiem, czy ja zrobię tam jakisz interes, ale inne czekisty może zrobią.
A dlaczego czekisty mają robicz interes akurat na Marsu, jak ony mogą robicz interes na Pegasusze? Teraz głupie goje sze o niego awanturują, ale jak sze już wygdaczą, jak pierze i kurz po tych walkach kogutów opadnie, to znowuż będże można wszystkich kontrolować przy pomocy tego Pegasusa, co go – jak pan wiesz – w ogóle nie ma! Jak ony mogą robicz wyrzuty resortowej czekistsce, co to Michniku ją nawet zlustrował?
Ach ten Michniku! Ja myszlę, że on już nie kontroluje tego swojego Judenratu, że tam sze panoszy ten – wi hajst der goj? – o! Ten Kurski, co to jego brat służy u Kaczyńskiego.
Pan myszlisz, że on jest goj? Ja nie uważam; ony, uważasz pan, podżeliły sze rolami; jeden służy u Michniku, a drugi – u Kaczyńskiego i w ten sposób kontrolują niezależne media głównego nurtu. Myszlisz pan, że głupie goje potrafiłyby cosz takiego?
Ja nigdy nic nie myszlę, a w ogóle to my wchodżymy teraz w jakiesz szczegóły, a ja sze panu zapytowywuję, czy pan leczysz na Marsa?
A dlaczego ja miałbym leczecz na Marsa?
Ja widzę, że pan jednak nie trzymasz ręki na pulsze, jak pan nie wiesz, że ludże szykują sze do podboju „czerwonej planety”.
Ludże? Jakie ludże? Jak to czerwona planeta, to nie ma co wpuszczacz tam jakiesz ludże! Jeszcze tego brakowało, żeby wszystkie ludże szwendały sze po czerwonej planecze! Stalinu przewróczyłby sze w grobie!
O, to to! Dobrze pan kombinujesz, panie Piperman. Jeszcze tego brakowało, żeby na Marsu wpuszczacz wszystkie ludże. Ależ żeby ich tak wszystkich nie wpuszczacz, to jak pan myszlisz, co trzeba zrobicz?
He, he! Pan panie Biberglanc bierzesz mnie pod włos, jakbym ja nie pamiętał, co mówił Lenin i Dzierżyński. Trzeba ufacz i kontrolowacz. Ufacz to każdy potrafi, nawet głupie goje, ale kontrolowacz, to już tylko my, stare czekisty.
Nu, a skąd stare czekisty znajdą sze na Marsu? Ony muszą tam już bycz, zanim zjawią sze tam wszystkie inne ludże. Znaczy – ony muszą poleczecz pierwsze, muszą tam zbudowacz szedżybę, no i oczywiszcze – areszt – bo przeczesz głupich gojów trzeba będże gdżesz przesłuchiwacz i trzymacz.
Co pan mówisz takie rzeczy? Czekisty miałyby budowacz sobie szedżybę i aresztu? To zbudują tu na żemi głupie goje, potem wszystko zostanie przewieżone na Marsu i poskładane, jak sze należy.
No dobrze – ale poskładacz też ktosz muszy, nie?
Hmmm. Tosz mnie pan zabił czwieka. Nie ma rady, trzeba będze wżącz kilka głupich gojów, niech ony wszystko poskładają, potem wykopią dół i po krzyku. I jak przylecą tam te wszystkie ludże, to już wszyzstko będże gotowe na ich przyjęcze.
Nu, a jak pan myszlisz, co my, stare czekisty będżemy robiły potem?
Jak to co? My będżemy w służbie bezpieczeństwa – żeby na Marsu nie było wrogu klasowego, co to trzeba zawczasu wytropicz i zdemaskowacz. A jak, niech Bóg zabroni, pojawią się tam antysemitniki co to by chczały zaprowadżycz na Marsu antisemitismus?
Nu, z antysemitniki to już my wiemy, jak sobie radżycz. W raże czego weżmie sze do pomocy tych głupich gojów z – jakże im tam” – a, z tego towarzystwa „Mniej więcej”, albo z tego monitorowania zachowań raszystowskich i ksenofobicznych. My będżemy sobie siedżecz nad protokołami, jak jakiesz burżuje, a ony będą zrywacz paznokcze i sze z te antysemitniki mordowacz.
Ach, panie Biberglanc, pan mnie wylewasz miód na serce. Ja już ide sze zameldowacz u generału, a pan chyba też – potem sze spakujemy, wszadamy w rakietę i jazda!
A nie zapomnij pan zapakowacz parę butelek – ale koszernej – najlepiej dżęgielówki. Tam na początku tego nie będże, a my przeczesz zaraz sze stęsknimy. A cóż lepsze na tęsknotę, jak nie dżęgielówka?
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.