Rafał Trzaskowski – przodownik rewolucyjnego „postępu” klimatycznego

Rafał Trzaskowski – przodownik rewolucyjnego „postępu” klimatycznego

Agnieszka Stelmach https://pch24.pl/rafal-trzaskowski-przodownik-rewolucyjnego-postepu-klimatycznego/

(PCh24pl)

Kandydat na stanowisko prezydenta Polski przez wiele lat publicznej działalności dał się poznać jako ponadprzeciętnie zaangażowany uczestnik transformacji społecznej skrywanej za hasłami walki ze zmianami klimatycznymi. Ta rewolucyjna zmiana, za którą stoją globalistyczne pato-elity, niesie za sobą planowe zubożenie całych społeczeństw i pozbawianie ludzi własności prywatnej.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, przy okazji sprawy przedłożonej sędziom Trybunału Konstytucyjnego, którzy mają zbadać zgodność z ustawą zasadniczą unijnego zakazu ogrzewania węglem i gazem, wskazał, że to Rafał Trzaskowski wraz z premier Ewą Kopacz mają odpowiadać za wysokie ceny prądu, rujnujące biznesy i gospodarstwa domowe. Obecny pretendent do urzędu prezydenckiego w 2014 roku jako minister ds. europejskich zgodził się bowiem na unijny system ETS i „okłamywał Polaków, że ceny prądu nie wzrosną”.

Niezależnie od tego, jak było w tamtym przypadku – swoje „za uszami” ma tu przecież także były rząd Zjednoczonej Prawicy – śmiało można potwierdzić, że obecny prezydent Warszawy jest jednym z najbardziej radykalnych działaczy klimatycznych. Nie bez powodu został „Ambasadorem Paktu na rzecz Klimatu”.

Niebawem TK powinien rozstrzygnąć, czy unijny zakaz ogrzewania węglem i gazem jest niezgodny z Konstytucją i narusza suwerenność państwa. 20 maja grupa 100 posłów przedstawiała stanowisko w tej sprawie, zaznaczając, że „decyzja Trybunału będzie miała fundamentalne znaczenie dla polskiej suwerenności (…) i w gruncie rzeczy odbije się na życiu każdego Polaka”.

Wnioskodawcy zauważyli, że chociaż konstytucyjne przepisy dotyczące ochrony środowiska nakładają na państwo obowiązek prowadzenia polityki zgodnej z zasadą zrównoważonego rozwoju, to nawet po przekazaniu części kompetencji UE na mocy art. 90 ust. 1 Konstytucji RP, tutejsza administracja wciąż zachowuje prawo do decydowania o kluczowych kwestiach w tej dziedzinie. Dlatego UE nie może narzucać Europejskiego Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji (ETS), uniemożliwiając realizację przez państwo konstytucyjnych obowiązków odnoszących się do zapewnienia obywatelom równego dostępu do energii. Z tego powodu miało dojść do naruszenia artykułu 90 ust. 1 Konstytucji w związku z art. 4 ust. 1 ustawy zasadniczej. Unijne regulacje mają także przekraczać zobowiązania międzynarodowe, ingerując w konstytucyjne zasady i wartości.

Autorzy wniosku zakwestionowali obowiązek uczestnictwa przedsiębiorstw z sektorów energetycznych i energochłonnych w systemie ETS.

Posłowie mogli wskazać także na inne argumenty, tak jak zrobili to, przykładowo, konserwatywni prokuratorzy generalni w USA, pozywając największe fundusze inwestycyjne BlackRock, Vanguard i State Street. Zarzucili im zmowę oraz przynależność do „globalnego kartelu klimatycznego” (chodzi o różne sojusze klimatyczne), którego celem jest ograniczenie produkcji węgla i sztuczne zawyżanie cen, aby generować kolosalne zyski dla klimatycznych lobbystów (szerzej o tym na łamach PCh24.pl w artykule pt. „Amerykańscy prokuratorzy przeciwko klimatycznej zmowie gigantów. Czy Europa weźmie przykład?” ).

Rafał Trzaskowski a polityka klimatyczna

W Warszawie lobbyści i aktywiści żerujący na tym segmencie polityki publicznej, mają się bardzo dobrze. Wraz z zawarciem traktatu z Nancy ekipa Donalda Tuska potwierdziła nie tylko kontynuację agresywnej polityki klimatycznej, ale także zaangażowanie w projekty zmierzające do ścisłej centralizacji władzy w UE. Umowa między Francją a Polską czeka na ratyfikację i podpis nowego prezydenta RP.

Jeśli zostanie nim Rafał Trzaskowski, będzie to czysta formalność. Podobnie, należy się spodziewać, że zaakceptuje on wszelkie ustawy przybliżające nas do szybkiej realizacji celów Agendy 2030 – w sprawie bioróżnorodności (jeszcze bardziej radykalnych), a także klimatycznych.

Na jakiej podstawie tak twierdzimy? Chodzi o zaciągnięte już zobowiązania i inicjatywy podejmowane przez Rafała Trzaskowskiego jako już nie tylko byłego ministra ds. integracji europejskiej, ale przede wszystkim prezydenta Warszawy, którą to funkcję sprawuje od 2018 roku.

Inicjatywy włodarza stolicy

W 2019 roku Warszawa dołączyła do innych dużych miast, podpisując Deklarację C40 Clean Air Cities. Jej zasadniczym celem jest uzasadnianie wprowadzania tzw. stref czystego powietrza, czy też niskiej emisji. Aby politycy zyskali pretekst dla wprowadzania restrykcyjnej polityki klimatycznej, czujniki powietrza umieszczane są w najbardziej ruchliwych miejscach metropolii. Tak zgromadzone „dowody” posłużyć mają następnie miedzy innymi ograniczaniu ruchu samochodowego.

W 2022 roku ekipa Trzaskowskiego zainicjowała wraz z podmiotami lobbysty klimatycznego Michaela Bloomberga – Bloomberg Philanthropies i Clean Air Fund – projekt Breathe Warsaw. To „ambitne partnerstwo”, zainspirowane podobną inicjatywą w Londynie, doprowadziło do rozlokowania punktów pomiarowych w 165 warszawskich lokalizacjach. Dane zgromadzone dzięki tej, największej europejskiej tego rodzaju sieci, służyć miały opracowaniu kompleksowej bazy danych dotyczących jakości powietrza. Kolejnym krokiem miało być „zaprojektowanie ambitnej strefy niskiej emisji w stolicy do 2024 r.”, a także wsparcie „czystszych systemów grzewczych i wycofywanie ogrzewania węglowego”.

Trzaskowski podkreślił, że „ambitne cele wymagają konkretnych, profesjonalnych działań”. Stąd rozpoczęto współpracę z lobbystami, którzy „są ekspertami w zakresie poprawy jakości powietrza”.

Michael Bloomberg, który pełnił funkcję specjalnego wysłannika sekretarza generalnego ONZ ds. ambicji i rozwiązań klimatycznych to założyciel Bloomberg Philanthropies, właściciel agencji informacyjnej oraz ex-burmistrz Nowego Jorku. W 2017 roku, w związku z decyzją Donalda Trumpa o wycofaniu USA z Porozumienia paryskiego zażądał, by podmioty niepaństwowe, korporacje i lokalne władze miast traktować jak państwa. Chodziło o możliwość podejmowania przez nie międzynarodowych zobowiązań klimatycznych wbrew politykom administracji państwowej.

Bloomberg także promuje koncepcję wyłączania miast i federalizację świata poprzez wdrażanie wielopoziomowego systemu zarządzania, umieszczając coraz więcej „agentów zmian” (kadra zarządzająca) w firmach i samorządach. Ludzie ci są zobowiązani do realizacji projektów klimatycznych i „postępowych” światopoglądowo.

Trzaskowski już w 2019 roku podjął szereg aktywności w tym kierunku. Przyjął „Warszawską Deklarację LGBT+”, związaną m.in. z indoktrynacją genderową w administracji, edukacji itp., by budować tak zwane społeczeństwo otwarte, czyli inkluzywne.

Stypendysta organizacji George’a Sorosa – znanego amerykańsko-węgierskiego miliardera pochodzenia żydowskiego – w ostatnich latach chętnie współpracuje z jego synem Alexem. Tenże przejmując schedę po ojcu podjął decyzję o przebudowaniu charakteru funduszy, by skupić się na walce z „populistami” i budować „odporność demokracji”. Jednym ze sposobów na to jest tworzenie systemu globalnej cenzury. Trzaskowski w 2019 roku przystąpił do „paktu antypopulistycznego”, tak zwanego Sojuszu Wolnych Miast (Pact of Free Cities).

„Postępowi” burmistrzowie Pragi, Budapesztu, Bratysławy i Warszawy zobowiązali się do promocji liberalnych wartości w sferze światopoglądowej i realizacji ambitnej polityki klimatycznej. Trzaskowski, jeszcze niedawno temu opowiadał się za ambitniejszą redukcją emisji w Warszawie – aż o 60 procent do 2030 roku – chociaż miasto zobowiązało się do końca tej dekady zmniejszyć ją o „zaledwie” 40 proc.

Burmistrzowie „wolnych miast” wezwali UE do bardziej bezpośredniego udostępniania funduszy lokalnym społecznościom, omijając rządy centralne.

Wszyscy czterej politycy zdobyli władzę w 2018 roku. Pochodzą mniej więcej z tego samego pokolenia, chociaż Trzaskowski jest najstarszy. Obok niego sojusz podpisali: burmistrz Gergely Karacsony, który pokonał kandydata Fideszu w Budapeszcie, Matus Vallo z Bratysławy, architekt i lider popularnego zespołu rockowego, który startował jako kandydat niezależny, a także burmistrz Pragi Zdenek Hrib wybrany z ramienia Partii Piratów.

Karacsony podkreślił wówczas, że UE mogłaby bezpośrednio finansować projekty włodarzy miejskich i realizować globalny projekt transformacji, zgodnie z zasadą „Myśl globalnie, działaj lokalnie”.

Uroczystość podpisania sojuszu odbyła się na terenie kampusu Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU) w Budapeszcie – „kuźni kadr” UE i fundacji Open Society Sorosa, który został zmuszony do przeniesienia wielu swoich głównych projektów do Wiednia z powodu zmian prawnych Orbana i zakazu prowadzenia studiów genderowych.

We wspólnej deklaracji włodarze metropolii zobowiązali się do „ochrony i promowania wspólnych wartości wolności, godności ludzkiej, demokracji, równości, rządów prawa, sprawiedliwości społecznej, tolerancji i różnorodności kulturowej”. Ponadto zobowiązano się do szybszego wdrażania celów Porozumienia paryskiego i zrównoważonego rozwoju.

Według Euractiv.pl, pakt jest ideologicznie inspirowany książką z 2013 roku: If Mayors Ruled the World: Dysfunctional Nations, Rising Cities („Gdyby burmistrzowie rządzili światem: dysfunkcyjne narody, rozwijające się miasta”), autorstwa amerykańskiego socjologa Benjamina Barbera.

Hrib podkreślał, że sojusz ma przede wszystkim charakter „antypopulistyczny”. Dwa lata później w jednej z podkomisji kongresu USA burmistrzowie szerzej opowiadali o Sojuszu Wolnych Miast. Vallo wskazał, że „wzrost antydemokratycznego populizmu w wielu rządach narodowych na całym świecie”, a także „kryzys przywództwa i zaufania publicznego” zagroziły liberalnej demokracji, w Europie Środkowej w szczególności. Dlatego postanowili zinstytucjonalizować współpracę, by zaoferować „alternatywy dla populizmu i niedemokratycznych tendencji”. Zaznaczył, że „miasta mogą tworzyć projekty pilotażowe, oferować innowacyjne rozwiązania i koncentrować się na poinformowanych oraz świadomych obywatelach jako agentach zmian”. Mogą dzięki temu popychać proces transformacji.

Podkreślił, że „demokracja musi służyć klimatowi”. – Kryzys klimatyczny jest również kryzysem demokracji, a żywotność naszych demokracji zostanie wystawiona na próbę przez ich zdolność do stawienia czoła egzystencjalnemu niebezpieczeństwu globalnego ocieplenia i zdolność do łagodzenia jego negatywnego wpływu na nasze społeczeństwa – kontynuował w kongresie.

Sojusz Wolnych Miast powstał „z zamiarem ochrony otwartych, wolnych i demokratycznych społeczeństw na całym świecie”, a „w obliczu kryzysu klimatycznego” burmistrzowie „uznali podwójną odpowiedzialność (…) globalnej walki ze zmianą klimatu” i obrony demokracji liberalnej.

Włodarz Bratysławy przekonywał, że „poprzez kształtowanie śmiałych polityk publicznych, miasta muszą pozostać bastionami liberalnej demokracji i zjednoczyć się przeciwko politycznym siłom, które wykorzystują globalne kryzysy jako pretekst do scentralizowanego podejmowania decyzji, samolubnego nacjonalizmu i nieludzkich praktyk wobec upośledzonych grup społecznych lub etnicznych”.

Stąd potrzebna jest skoordynowana działalność decydentów międzynarodowych, krajowych i miejskich. Mają oni popychać postępowy projekt klimatyczny naprzód. „Dlatego my, burmistrzowie Sojuszu, w czerwcu 2020 roku wezwaliśmy Unię Europejską do ustalenia ambitniejszego celu redukcji emisji na rok 2030, nazywając narastający kryzys klimatyczny większym wyzwaniem niż pandemia koronawirusa, i dlatego powtórzyliśmy ten apel w liście i deklaracji na szczyt COP26 w Glasgow”.

Burmistrz Bratysławy argumentował, że „przede wszystkim miasta powinny pośredniczyć i wdrażać zmiany kulturowe, ponieważ nadchodzące zagrożenia – czy to kryzys klimatyczny, czy kryzys demokracji – można pokonać tylko poprzez zupełnie nową kulturę polityczną i głębokie zmiany w sposobie życia oraz myśleniu naszych społeczeństw”.

W styczniu 2023 roku, z inicjatywy fundacji German Marshall Fund of the United States, Global Parliament of Mayors (Globalnego Parlamentu Burmistrzów) i Sojuszu Wolnych Miast opublikowano Globalną Deklarację Burmistrzów na rzecz Demokracji. Burmistrzowie potwierdzili „niezachwiane zaangażowanie w odbudowę i wzmacnianie demokracji, walkę o wolne i uczciwe wybory w kraju i za granicą, obronę praworządności na wszystkich szczeblach władzy i rozwiązywanie problemów miejskich przez pryzmat demokracji i wartości demokratycznych”.

Deklaracja powstała w związku ze zobowiązanymi podjętymi przez burmistrzów na Szczycie na rzecz Demokracji w 2021 r. (szczyt Bidena) i w wyniku dialogu na temat demokracji, zorganizowanego przez Chicago Council on Global Affairs i GMF Cities. Deklarację przywołano w komunikacie grupy G7 we wrześniu tego samego roku jako ważny przykład miast biorących odpowiedzialność za rozwiązywanie globalnych wyzwań i odgrywających kluczową rolę w „demokratycznej innowacji”.

Wspierając te zobowiązania, starszy wiceprezes GMF Steven Bosacker powiedział: – Miasta zapoczątkowały demokrację. Teraz mają szansę ją uratować. Świadczy o tym poparcie dla tej deklaracji, a także ogromne wsparcie, jakie miasta okazały swoim odpowiednikom na Ukrainie, oraz wysiłki i plany mające na celu odbudowę zdewastowanych społeczności i miast w sposób inkluzywny, ekologiczny i demokratyczny.

Nowy zespół ds. klimatu i „Zielona Wizja Warszawy”

Prezydent Warszawy bynajmniej nie zrezygnował z podwójnej walki – przeciwko zmianom klimatu oraz „populizmowi”, czyli możliwości swobodnego wypowiadania tradycyjnych, konserwatywnych poglądów. Wręcz zintensyfikował działania w tym zakresie. Zaledwie rok temu powołał nowy zespół ds. klimatu, który ma szybciej i sprawniej realizować ambitne cele dotyczące osiągnięcia neutralności klimatycznej w Warszawie.

Zespół wdraża „Zieloną Wizję Warszawy” – mapę drogową do osiągnięcia celów polityki klimatycznej. Obejmuje ona długoterminowe kierunki działań i 27 konkretnych działań krótkoterminowych. Wskazuje, co miasto musi zrobić, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych (są cele, wskaźniki i mierniki).

Redukcja emisji dotyczy sześciu głównych obszarów: infrastruktury energetycznej, budynków, planowania przestrzennego i infrastruktury niebiesko-zielonej, ​​transportu, odpadów komunalnych, budowania kapitału społecznego i integracji.

Zgodnie z „Zieloną Wizją”, Warszawa ma szybko przekształcić się w miasto zwarte, policentryczne, w którym drastycznie ograniczy się możliwość korzystania z samochodów osobowych, dokona się szybkiej redukcji emisji zmuszając do termomodernizacji i przejścia na pompy ciepła oraz OZE, ograniczy produkcję odpadów itp. (przykładowe cele krótkoterminowe na s. 148 dokumentu „Zielona Wizja Warszawy”).

Prezydent Trzaskowski w artykule zamieszczonym na stronie EURACTIV, a poświęconym przyszłemu „zrównoważeniu” miast, skupił się na wyzwaniach kryzysu klimatycznego i utrzymaniu globalnego ocieplenia poniżej celu 1,5 stopnia C, zgodnie z Porozumieniem paryskim. „Los naszej europejskiej i planetarnej cywilizacji, zagrożonej jak nigdy dotąd przez kryzys klimatyczny, zależy od zdolności miast do działania i transformacji. Podwójne wyzwania naszej epoki, zapewnienie zielonej i sprawiedliwej odbudowy po kryzysie COVID i utrzymanie globalnego ocieplenia poniżej celu 1,5 stopnia C Porozumienia paryskiego, zostaną rozstrzygnięte w naszych ośrodkach miejskich” – stwierdził.

C40 i ograniczenie konsumpcji mieszkańców miast

Polityk PO należy również do gremium C40, które podkreśla, że celem klimatycznej polityki miejskiej jest ograniczenie konsumpcji miejskiej. Dlatego tworzy się Strefy Czystego Transportu i tak zwane miasta 15-minutowe/smart cities.

Podejmowane decyzje – pod wpływem lobbingu różnych podmiotów zagranicznych i krajowych, a także zgodnie z wytycznymi władz unijnych i oenzetowskich – służą drastycznemu ograniczeniu konsumpcji miejskiej do 2050 roku. Mamy zużywać mniej zasobów, mniej jeść, kupować i handlować, a także mniej korzystać z usług.

W celu mierzenia postępu w tym zakresie opracowano wskaźnik CBEI, który uwzględnia całkowitą emisję cyklu życia towarów i usług konsumowanych w mieście.

W styczniu 2022 r. na stronie c40knowledgehub.org, związanej z inicjatywą postępowych burmistrzów i prezydentów („liderów”) miast C40, ukazał się poradniczy artykuł: „W jaki sposób ograniczyć emisje oparte na konsumpcji w twoim mieście”.

Stwierdzono tam: „aby uniknąć degradacji klimatu, w ciągu następnej dekady emisje wiodących miast muszą zostać ograniczone o dwie trzecie, w tym emisje napędzane popytem miejskim”. Powołano się na raport C40 Cities z 2019 roku, nawiązujący do celu Porozumienia paryskiego, które w grudniu 2015 r. podpisały 193 państwa.

Dodano jednocześnie, że „miasta odgrywają zasadniczą rolę w ograniczaniu emisji zawartych w produktach i usługach, które konsumujemy, od żywności po materiały budowlane”. Dlatego też włodarze powinni działać na rzecz „zrównoważonej konsumpcji miejskiej”.

Zasugerowano, że po zinwentaryzowaniu emisji opartych na konsumpcji (CBEI), zaproponować trzeba rozwiązania i przekuć je na konkretne plany klimatyczne, obejmujące cele do osiągnięcia, mierniki postępu itd.

Takie szczegółowe zestawienia, ile i czego kupują mieszkańcy, co zjadają, ile i co produkuje się oraz zużywa w mieście prowadzą już od kilku lat miasta Portland, Oregon, San Francisco, Nowy Jork, Paryż czy Londyn.

Londyn, Nowy Jork skupiły się na „sektorach priorytetowych”, biorąc pod uwagę sektor żywności, mieszkalnictwa, transportu i sprzętów domowych (elektronika i inne urządzenia). Portland skoncentrowany jest na użytkowaniu pojazdów.

Plan działań na rzecz klimatu stolicy Francji z 2018 r. przewiduje redukcję emisji z konsumpcji („paryskiego śladu węglowego”) o 40 procent, koncentrując się na sferach żywności, budownictwa mieszkaniowego oraz transportu samochodowego.

Plan Vancouver, które chce ograniczyć emisje z budownictwa o 40 procent do 2030 r. (w porównaniu z rokiem bazowym 2018) koncentruje się na budowie domów z drewna pozyskiwanego „w zrównoważony sposób”, przy wykorzystaniu mieszanki betonu o niższej emisyjności. Jednocześnie celowo ogranicza liczbę miejsc parkingowych dookoła budynków. Przyjmuje się założenie, że należy tak planować rozmieszczenie lokali mieszkalnych, by obywatele nie musieli korzystać z aut osobowych, w tym docelowo także „elektryków”. Stąd osiedla mają być zagęszczone i powstawać wokół węzłów komunikacyjnych. Ludzie będą chodzić pieszo, jeździć na rowerach bądź hulajnogach i sporadycznie korzystać z komunikacji publicznej.

Polityka miast powinna się koncentrować na ograniczeniu sprzedaży wszelkich towarów (sugeruje się tworzenie „bibliotek/wypożyczalni” rzeczy używanych). By ograniczyć korzystanie z prywatnych aut, należy tworzyć strefy niskiej emisji, czystego transportu, mnożąc bariery dla kierowców.

Decyzje włodarzy miejskich stają się więc znacznie bardziej zrozumiałe dla przeciętnego obywatela, jeśli weźmie on pod uwagę wskaźnik CBEI. Jak wyjaśnia Urban Sustainability Directors Network (USDN), „Inwentaryzacja emisji oparta na konsumpcji (CBEI) to obliczenie wszystkich emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją, transportem, użytkowaniem i utylizacją produktów oraz usług zużywanych przez daną społeczność lub podmiot w danym okresie (zwykle roku). CBEI to sposób na zsumowanie kompleksowego śladu emisji danej społeczności”.

Włodarze mogą sprawdzić, czego mieszkańcy miasta „za dużo” kupują, używają i starać się poprzez ukierunkowaną politykę ograniczyć konsumpcję.

Chociaż zaznacza się, że dokładne obliczenia emisji konsumpcyjnych są trudne, to CBEI pozwala na „rozsądne szacunki”. Jak się wylicza CBEI? Bierze się pod uwagę miarę tego, co jest konsumowane, pomnożoną przez miarę tego, ile emisji „gazów cieplarnianych” jest związanych z każdą jednostką zużycia. Przykładowo, jeśli społeczność danego miasta zużywa milion ton cementu rocznie, a produkcja i transport każdej tony cementu wiąże się z emisją 1 tony CO2, wówczas CBEI cementu danej społeczności miejskiej będzie wynosił 1 milion ton CO2, niezależnie od tego, czy materiał został wyprodukowany w granicach jurysdykcji społeczności, czy poza nią. W ten sposób można obliczyć CBEI wołowiny, brokułów, samochodów bądź biletów na koncert.

Takie zestawienia inwentaryzacji emisji z konsumpcji dla miast (modele komputerowe) przedstawia Carbon Neutral Cities Alliance. Modele opierają się na pracach Stockholm Environment Institute (SEI).

USDN wskazuje ponadto, że działania włodarzy miast muszą być ukierunkowane na walkę ze wzrostem gospodarczym (zwijanie gospodarki, tak zwany degrowth) oraz degradowanie poziomu życia mieszkańców opierającego się na nabywaniu dóbr konsumpcyjnych. Ludzie mają skupić się na „samorozwoju”, czerpać przyjemność nie z nabywania rzeczy, lecz np. aktywności fizycznej.

USDN zaznacza także, że polityka miasta musi prowadzić do niwelowania nierówności (ograniczenie gromadzenia dóbr), aby uniknąć dalszych szkód dla naszej planety, jednocześnie poprawiając „jakość życia”. Z badań wynika bowiem, iż „bardziej równe społeczeństwa są lepiej przygotowane do zmniejszenia konsumpcji”. „Badania sugerują, że te cele są nierozerwalnie powiązane”. Po prostu „nierówności faktycznie napędzają wyższy poziom konsumpcji wskutek indywidualizmu, konsumeryzmu i rywalizacji o status. Praca nad poprawą równości społecznej kładzie podwaliny pod zmniejszenie wpływu konsumpcji”.

Dlatego samorządy powinny „zintegrować równość z inicjatywami zrównoważonego rozwoju” (ustrukturyzowane podejście do równości, podnoszenie świadomości społecznej na temat skutków nierówności i „opresyjności” istniejących stosunków władzy, historycznych uwarunkowań itp.).

Innymi słowy, samorządowcy mają wdrażać antykulturę tzw. wokeizmu, jak do niedawana miało to miejsce w USA, a czemu zdecydowanie sprzeciwiła się nowa administracja (regulacje i procesy przeciw raportowaniu ESG i polityce DEI – różnorodność, równość i inkluzja).

Politykom zaleca się łączenie kwestii zasady „sprawiedliwości środowiskowej” i zdrowia publicznego ze zrównoważonym rozwojem, kiedy tylko jest to możliwe, eksponując kwestie inkluzji.

I tak przykładowo za główny cel włodarze miasta Saint Louis postawili sobie inkluzję (włączenie) lesbijek, „gejów”, osób biseksualnych, „transpłciowych” i queer. Jednym z priorytetów burmistrza jest utrzymanie 100-procentowej oceny miasta w Indeksie Równości Miejskiej (MEI) Kampanii na rzecz Praw Człowieka w kwestiach ideologii LGBT i utrzymanie „zróżnicowanej” populacji oraz kultury. Więcej na ten temat w raporcie: Consumption-Based GHG Emissionss. Policy Framework for Cities, opracowanym przez The Carbon Neutral Cities Alliance z 2023 r. i w planie klimatycznym Saint Louis.

Miasta mają radykalnie zmienić politykę, strukturę władzy, pozwalając, by to mniejszości decydowały o inicjatywach zmierzających do degradowania stylu życia innych obywateli, aby ograniczyć ich przedsiębiorczość i konsumpcję.

Zachęty, straszenie, „ekonomia szturchania”, ustanawianie domyślnych standardowych rozwiązań, zakazy i kary to instrumenty prowadzenia polityki przez burmistrzów i prezydentów, którzy – jak sugeruje raport C40 z 2019 r. – muszą ograniczyć konsumpcję mięsa (16 kg na osobę rocznie), spożycie mleka, zmniejszyć kaloryczność posiłków mieszkańców swoich miast do 2500 kcal dziennie, by do 2030 r. emisje z konsumpcji żywności spadły od 31 do 37 proc.

O 39 procent należy zredukować emisję ze sprzedaży nowych ubrań i tekstyliów do końca obecnej dekady (3 nowe sztuki ubrania na osobę rocznie), ograniczyć dostępność lotów samolotem, nowych sprzętów elektronicznych, aut itp. Należy także porzucić miernik PKB, skupiając się na „jakości życia” i badaniu poziomu szczęśliwości.

Ograniczenie użytkowania aut prywatnych dokonywane pod pretekstem walki o „czyste powietrze” (to jeden z istotnych elementów polityki miejskiej, który ma przełożenie na wiele dziedzin i celów zrównoważonego rozwoju), tak naprawdę ma doprowadzić do drastycznego ograniczenia zdolności obywateli do nabywania dóbr i korzystania z usług, a ideologiczne cele DEI mają zbudować nowy elektorat zrównoważonego rozwoju, promując model „ekonomii pączka”.

Gospodarka i usługi mają się zwijać. Mieszkańcy najlepiej, jakby obniżyli poziom życia, mieli mniej dzieci (więcej na ten temat: Gender and the Climate Crisis: Equitable Solutions for Climate Plans 2022 przygotowany przez Center for Biologial Diversity) i zaakceptowali zrównywanie do dołu.

Miasta powinny wdrażać w życie model „ekonomii pączka”, czyli każdemu należy zapewnić minimalny standard życia, ale pod warunkiem uwzględnienia „granic planetarnych”, których nie można przekraczać (koncepcja Rockströma).

Zgodnie z wyjaśnieniami twórczyni „ekonomii pączka”, Kate Raworth, „zdrowa gospodarka” ma być tak zaprojektowana, by nie rosła (nie ma być wzrostu PKB), lecz by się „rozwijała”.

Thriving Cities Initiative opracowało City Portrait, czyli narzędzie do wdrażania modelu Raworth uwzględniającego społeczną, ekologiczną, lokalną i globalną perspektywę „rozwoju”.

Politycy powinni tworzyć sieć miast współpracujących na rzecz transformacji, a zalecenia różnych lobbystów oraz instytucji globalnych – jak Global Covenant of Mayors – mają pomóc w szybszej transformacji świata zgodnie z Porozumieniem paryskim i Agendą 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju.

Dzięki współpracy organizacji branżowych przedsiębiorców, izb handlowych oraz globalnych think tanków opracowujących standardy i wskaźniki, nowe zasady certyfikacji „zrównoważonych praktyk” (ład korporacyjny) mają usprawnić proces transformacji.

NGO-sy, media, tworzone sieci i ruchy społeczne „pomogą” w budowaniu świadomości oraz poparcia dla zmian i dynamiki transformacji. Kampanie kierowane do mieszkańców, lansowane mody, behawioralne „szturchanie” – to tylko niektóre z arsenału technik skłaniania obywateli do zmiany zachowań, by ograniczyli swój „ślad węglowy”.

Nie bez znaczenia jest fakt, że firmy produkujące i dystrybuujące różne czujniki powierza, a zwłaszcza te zajmujące się modelowaniem komputerowym mają w tym interes, żeby się upowszechniły ich usługi, wabiąc wizją tworzenia w czasie rzeczywistym żywej mapy emisji miejskich i obiecując dzięki temu lepsze powietrze (smart cities).

Jednak, jak zaznaczył dyrektor ICOS, dr Werner Kutsch (projekt ICOS ERIC – Europejskie Konsorcjum Infrastruktury Badawczej), który pilotuje unijny projekt w celu opracowania mapy rejestrującej pochodzenie i ilość emisji gazów cieplarnianych generowanych przez człowieka w dużych miastach, usługi te są bardzo kosztowne i „każdy burmistrz miasta rozważający dołączenie do projektu będzie musiał zastanowić się, czy zainwestować środki publiczne w badania nad zmianami klimatu, zamiast w szkoły lub placówki służby zdrowia”.

W projekt np. włączył się Kraków, obok Barcelony i Paryża.

Jeszcze w lipcu 2024 roku Warszawa włączyła się w projekt It’s in the Air burmistrzów C40. Celem jest tu tworzenie – mimo powszechnego sprzeciwu – większej liczby „stref czystego transportu”, tak zwanej niskiej emisji i „miast 15-minutowych”. Burmistrzowie ponad 30 miast zobowiązali się podczas spotkania w Paryżu do „ustanowienia lub rozszerzenia stref czystego powietrza do 2030 r.”. Obecny na imprezie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski twierdził, że tego typu polityka cieszy się poparciem na całym świecie.

Kampania It’s In The Air uzupełnia program Breathe Cities C40, opracowany we współpracy z Bloomberg Philanthropies i Clear Air Fund,

Rozwiązania i specjalne czujniki Breathe testowano w Londynie (projekt Breathe London Blueprint to przewodnik dla innych miast).

Warszawa, obok Krakowa, Łodzi, Rzeszowa i Wrocławia należy także do miast „pionierskich” KE, które mają szybciej przekształcać się w tzw. miasta inteligentne, odporne, neutralne dla klimatu już do 2030 roku. Wnioski płynące z wdrożenia tam „innowacyjnych” rozwiązań posłużą za wzór do naśladowania w całej UE.

Szefowa KE Ursula von der Leyen, mówiąc w kwietniu 2022 r. o ekologicznej transformacji w Europie, podkreśliła, że „zawsze potrzebni są pionierzy, którzy stawiają sobie bardziej ambitne cele”.

Zgodnie z unijną inicjatywą miast pionierskich, włodarze powinni przedstawić „kontrakty klimatyczne”, czyli ogólny plan osiągnięcia neutralności klimatycznej w sektorach takich, jak: energia, budownictwo, gospodarka odpadami i transport wraz z powiązanymi planami inwestycyjnymi.

Włodarze miast uznali, że dobrze jest realizować koncepcję tzw. miasta 15-minutowego. Warszawa czerpie wzorce m.in. z Paryża, gdzie tę ideę wciela w życie burmistrz Anne Hidalgo, a jej głównym doradcą w tym zakresie jest guru 15-minutowych miast, prof. Carlos Moreno. Chociaż przyznał on w październiku 2024 r., że ludzie są niechętni tej idei, to i tak jest ona wdrażana wszędzie na świecie. Co prawda, ze względu na negatywne konotacje kilka miast w Wielkiej Brytanii odeszło od określenia „miasto 15-minutowe” , a rada miejska Oksfordu (która w dużej mierze przyjęła tę koncepcję) usunęła tę frazę ze swojego Planu Lokalnego 2040.

Niemniej „w ciągu ostatniego roku wdrożono koncepcję [miasta 15-minutowego] w wielu miejscach na całym świecie” – komentował Moreno w wywiadzie dla „Cities Today”. Obecnie mówi się o modelu „X-minutowym”, ponieważ jest wiele różnych wdrożeń koncepcji miasta 15-minutowego.

Doradca paryskiej burmistrz potwierdził, że w tej idei chodzi o to, aby metropolie zostały maksymalnie dogęszczone, by starać się maksymalnie ograniczyć ruch samochodowy. Miasta trzeba przebudować w taki sposób, by „po pierwsze, zerwać z zależnością od samochodu i przejść z miasta samochodowego na miasto ludzkie. Wiąże się to z przyjęciem aktywnej mobilności przy jednoczesnej poprawie możliwości transportu publicznego”. – Dziś, w XXI wieku, idea, że ​​samochód jest symbolem wolności i niezależności, nie jest już wykonalna – przekonuje.

Moreno dodał także, że trzeba budować budynki wielofunkcyjne i starać się, by jak najwięcej osób mogło wykonywać pracę zdalnie, ewentualnie w miejscach pracy zlokalizowanych bardzo blisko domu.

Chociaż niektórzy planiści zaznaczyli, że jest to niewykonalne z powodu bardzo wysokich kosztów, Moreno pozostaje niewzruszony i mówi, że zmiany klimatu będą jeszcze bardziej kosztowne, jeśli nie będzie się z nimi walczyć. – Jednocześnie – komentował – wdrożenie tych projektów nie musi być drogie: zamiast kontynuować budowę na obrzeżach [miast] i budować więcej dróg, możemy przeznaczyć więcej środków na tworzenie zwartych, gęstych miast.

Projekt – jak się przekonali Duńczycy – służy gettoizacji i generuje o wiele większe problemy zagrażające bezpieczeństwu obywateli. Z tego m.in. powodu wypowiedzieli wojnę dzieleniu miast na kwartały i polityce inkluzji. 1 grudnia 2019 r. Ministerstwo Transportu i Mieszkalnictwa skandynawskiego państwa publikowało strategię walki z tzw. gettami. Strategia oficjalnie uznała za takie 28 dzielnic, przy czym 15 spośród tych obszarów miejskich sklasyfikowano jako „twarde getta”.

Trzaskowski nie tylko jest mocno ulokowany w grupie C40, ale w 2022 r. został włączony do zarządu Global Covenant of Mayors for Climate & Energy (GCoM). Zastąpił tam wspomnianą burmistrz Anne Hidalgo, która z kolei objęła inne bardziej intratne stanowisko. Odpowiadała za koordynację światowej polityki klimatycznej, stając się ambasadorką Globalnego Porozumienia Burmistrzów. Pomagała w kierowaniu miejskimi finansami klimatycznymi i zobowiązaniami przed pierwszym globalnym przeglądem na COP28 Bruksela i Paryż (22 czerwca 2023 r.).

Global Covenant Board reprezentuje największy światowy sojusz na rzecz przywództwa klimatycznego miast (około 11 700 miast). Sojuszowi współprzewodniczą: Michael R. Bloomberg i szczególnie nielubiany w Polsce, naczelny lobbysta unijny, były komisarz Frans Timmermans, wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej ds. Europejskiego Zielonego Ładu.

Jak zaznaczono wówczas, prezydent Trzaskowski „jako członek zarządu GCoM, będzie pełnił funkcję ambasadora działań na rzecz klimatu na szczeblu lokalnym, krajowym i globalnym oraz pomoże Europie w osiągnięciu ambitnych celów redukcji emisji, ułatwiając rządom krajowym realizację najwyższych ambicji Porozumienia paryskiego”. Dodano, że „prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski wykazał się niezachwianym zaangażowaniem w transformację klimatyczną i energetyczną w Warszawie i całej Europie. Odegrał kluczową rolę w dostosowaniu Porozumienia Burmistrzów – Europa do europejskich ambicji neutralności klimatycznej i europejskiego prawa klimatycznego. Jako prezydent Warszawy, prezydent Trzaskowski będzie reprezentował Unię Europejską i region Europy Zachodniej w zarządzie GCoM”.

Bloomberg mówił wówczas, że Trzaskowski pomoże „zrobić więcej, szybciej, aby ograniczyć emisje”.

Podobnie Timmermans zaznaczył, iż Trzaskowski pomoże w przyspieszeniu zielonej transformacji.

Jeszcze w maju 2024 r. burmistrzowie C40 podpisali wspólną deklarację z Watykanem w sprawie przyspieszenia „zielonej rewolucji” na poziomie lokalnym.

Podczas szczytu watykańskiego zatytułowanego: „Kryzys klimatyczny a odporność klimatyczna”, burmistrzowie C40 podpisali „kluczowy protokół klimatyczny”, który został przekazany stronom konwencji UNFCCC (ramowej konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu).

Wezwano tam do ograniczenia tempa globalnego ocieplenia o połowę w najbliższej przyszłości w drodze „sprintu” na rzecz szybkiej redukcji metanu i innych substancji zanieczyszczających klimat, połączony z „maratonem” mającym na celu zerową redukcję emisji CO2 poprzez dekarbonizację.

Innymi słowy, szybkie usuwanie paliw kopalnych i wygaszanie produkcji przemysłowej w połączeniu ze znacznym ograniczeniem hodowli zwierząt i uprawy roli miałoby być „najszybszą i najskuteczniejszą strategię spowolnienia ocieplenia, utrzymania limitu 1,5 stopnia C w zasięgu wzroku i ograniczenia ryzyka wystąpienia nieodwracalnych punktów krytycznych”.

Trzaskowski mocno zaangażował się w budowę inkluzji, prowadząc de facto walkę z krzyżami w budynkach administracji samorządowej, wspierając – z podatków mieszkańców – dewiacyjne „sztuki”, przewodząc paradom gejowskim, podpisując „Deklarację LGBT+”, jednocześnie usiłując zakazać akcji proliferów, Marszu Niepodległości itd. To wszystko, oczywiście w ramach walki z „populizmem” i w celu ugruntowania postępowych wartości liberalnych.

Udzielał się w różnych gremiach globalnych, od Światowego Forum Ekonomicznego poprzez niemieckie i amerykańskie think tanki i gremia globalnego zarządzania, a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa kończąc. Zaznaczył tam kilka miesięcy temu, że władze Polski poradziły sobie z szerzeniem populizmu dzięki silnej i dość niezależnej władzy samorządowej, będącej obecnie bastionem obrony demokracji. Wspomagają one różne postępowe NGO-sy i propagują walkę z tak zwaną mową nienawiści.

„Ambasador Europejskiego Paktu na rzecz Klimatu”

Trzaskowski mianowany w grudniu 2020 r. – obok Katariny Luhr, zastępcy burmistrza Sztokholmu i przedstawicielki Eurocities w Radzie Porozumienia Burmistrzów – „Ambasadorem Europejskiego Paktu na rzecz Klimatu”, ma zobowiązania. Gdyby objął urząd prezydenta Polski, z pewnością z nich nie zrezygnuje. Tym bardziej, że jest szczerze i całkowicie przekonany do postulatów klimatycznych i postępowej eko-transformacji cyfrowej.

Ambasadorzy zobowiązali się do działań na rzecz klimatu, przekonywania społeczności do globalnych projektów klimatycznych i przekształcania ich „w przyrzeczenia działań na rzecz klimatu, aby zwiększyć działania, zachęcić innych do przyłączenia się lub rozpoczęcia własnych inicjatyw oraz skalowania i powielania dobrych pomysłów i projektów”.

Nie można zrealizować Europejskiego Zielonego Ładu bez szczebla lokalnego – zaznaczył Trzaskowski podczas wydarzenia inauguracyjnego.

Pakt na rzecz Klimatu powinien obejmować „postępowe inicjatywy, takie jak Misja Neutralności Klimatycznej i Miast Inteligentnych, która wyznaczyła ambitny cel osiągnięcia 100 miast neutralnych klimatycznie do 2030 roku”.

W ubiegłym roku burmistrzowie C40 na czele z Trzaskowskim skierowali „Żądania polityczne” do nowych władz UE. Domagali się oni więcej dotacji na cele klimatyczne i wskazali, że „UE musi osiągnąć swoje cele klimatyczne tylko poprzez współpracę z miastami”, by jeszcze szybciej odchodzić od paliw kopalnych w przemyśle, transporcie i budownictwie.

Burmistrzowie poparli priorytety UE ogłoszone przez szefową KE Ursulę von der Leyen.

„Żądania polityczne”, do których dołączył Trzaskowski obejmują nie tylko „ciągły, bezpośredni dialog między miastami a Komisją Europejską w celu osiągnięcia neutralnej dla klimatu, sprawiedliwej Europy, która uwzględnia potrzeby i obawy mieszkańców”, ale także „wzmocnienia Europejskiego Zielonego Ładu” i „szybkiej redukcji emisji dwutlenku węgla”, a także federalizacji UE zgodnie z wizją Altiero Spinelliego.

Burmistrzowie chcą większej władzy, oczekując formalnego poparcia organów UE dla Koalicji na rzecz wysokich ambitnych partnerstw wielopoziomowych (CHAMP). Koalicja powstała podczas szczytu COP28 i oczekuje traktowania miast niemal jak państwa na forach międzynarodowych, by jako niezależne podmioty prezentowały swoje stanowisko w kwestii polityki klimatycznej (partnerstwa wielopoziomowe i inkluzywne zarządzanie). Pozwoliłoby to zniwelować decyzje suwerennych państw nieprzychylnie patrzących na politykę dekarbonizacyjną.

Już wcześniej, w 2014 roku został wydany Manifest samorządów lokalnych i regionalnych (CEMR), które stanowią przybudówkę międzynarodowej organizacji Zjednoczonych Miast i Władz Lokalnych. Dokument przewidywał dalszą emancypację od władz centralnych w celu przyspieszenia rozpadu państw oraz federalizacji w ramach UE. Samorządowcy byli zainteresowani pogłębieniem współpracy z podmiotami pozapaństwowymi związanymi z think-tankami globalnej finansjery, promującej szybką transformację społeczno-ekonomiczną świata, tzw. zieloną gospodarkę i ideologię gender.

Do CEMR należy Związek Miast Polskich i Związek Powiatów Polskich.

We wspomnianym Manifeście za kluczowe uznano m.in. ambitną redukcję tzw. gazów cieplarnianych (OZE, elektromobilność, strefy niskiej emisji, nowe dotkliwe podatki ekologiczne, podatki od nieruchomości itp.), głębszą integrację, sporządzenie nowego katalogu praw w celu lepszej integracji imigrantów i walki z „ksenofobią oraz dyskryminacją”, rozszerzenie wpływu ideologii gender, walkę z „nacjonalizmem” i interesami narodowymi.

CEMR chce Europy komunistycznej, opartej na zasadach Altiero Spinelliego.

„Samorządy lokalne i regionalne pragnące zjednoczonej Europy wzywają przyszłych członków Parlamentu Europejskiego do oparcia się na oddolnej strategii dążenia do większej integracji i legitymacji demokratycznej w UE, opracowanej przez Altiero Spinelliego, jednego z ojców-założycieli Unii Europejskiej, realizowanej następnie przez Grupę Spinellli w Parlamencie Europejskim” – apelowali w 2014 r. samorządowcy.

Chcieli oni nawet sporządzenia Podstawowych Praw Unii Europejskiej, domagając się takiego zdefiniowania ustroju UE, który będzie sprzyjał ścisłej integracji gospodarczej, fiskalnej i politycznej.

Obecne żądania burmistrzów skierowane do nowych władz UE dotyczą wyasygnowania znacznie większych funduszy na realizację polityki klimatycznej przez miasta w związku „ze znaczną luką inwestycyjną”.

Burmistrzowie naciskają także w sprawie polityki „jednego zdrowia”, która pozwoli na nakładanie nowych podatków klimatycznych pod pretekstem walki ze zmianami klimatu i utraty bioróżnorodności, promując wegetarianizm, weganizm, tzw. sztuczne mięso i dietę robaczaną.

Wreszcie oczekują większej promocji „zrównoważonej mobilności”, powszechnego tworzenia stref niskiej i zerowej emisji, ich rozszerzania, wdrożenia inicjatywy Water Resilience itp.

Kandydat PO na prezydenta RP z pewnością nie zrezygnuje ani z polityki klimatycznej, ani tym bardziej z walki z tzw. populizmem, uderzając w różnorodne środowiska, które stają na drodze do „postępowej” transformacji, walczących z coraz wyższymi i nowymi podatkami, które potem zasilają kieszenie tabunów lobbystów klimatycznych.

Agnieszka Stelmach