„A teraz słucham… mów do mnie, Mistrzu!”. Dramatyczny apel Witolda Gadowskiego do Polaków-katolików https://pch24.pl/a-teraz-slucham-mow-do-mnie-mistrzu-dramatyczny-apel-witolda-gadowskiego-do-polakow-katolikow/
„Żyjemy w epoce, w której kłamstwo zostało uszlachetnione i zyskało status narracji. Ot, każdy ma prawo do swojej narracji. Kłamca zatem będzie bezczelnie kłamał, bo… ma do tego prawo i jego kłamstwa będą miały taki sam – a często znacznie ważniejszy – status jak świadectwo człowieka rzetelnego i kierującego się prawdą. Ba, kłamstwo zyskało status oficjalnej sztuki marketingu i public relations. Są całe uczelnie przysposabiające swoich absolwentów do fachowego operowania faktami, półprawdami i oczywiście kłamstwami. To epoka bezwstydnego kłamstwa, które już się pozbyło swojego bezwstydu i kroczy teraz w chwale nowoczesności i propagowania politycznej poprawności”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.
Publicysta zastanawia się, dlaczego prawda jest obecnie wyszydzana jako „niemodna, niepraktyczna, niepostępowa”, co powoduje, że współczesny człowiek powoli, ale systematycznie staje się wierzącym w magię, wewnętrznie nieuporządkowanym, rozbitym duchowo barbarzyńcą. Jego zdaniem głównym powodem jest brak wiary w Pana Boga, którego świat próbuje zastąpić wiarą w inne bóstwa takie jak „Matka Ziemia – Gaja”.
„Odebrano nam prawo sądzenia o rzeczach i bytach, klasyfikowania ich pod względem etycznej i duchowej doniosłości. Człowiek został wprzęgnięty w maszynę konsumowania i wydalania. To mają być najgłębsze ośrodki jego naturalnej refleksji. Dziś więcej poradników dotyczy jedzenia i trawienia i ułożenia krajobrazu wewnętrznych odczuć, dążeń i wartości. W ten sposób tradycyjny system działania społeczeństwa w błyskawiczny sposób rozpada się, a każdy, kto śmie mieć własne przemyślenia na ten temat, natychmiast poddany jest ostracyzmowi, który wyklucza do z grona liczących się publicznie postaci”, podkreśla autor „Tajemnicy spowiedzi”.
Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy? Ten sam demiurg, który pod postacią węża skusił w Edenie Adama i Ewę do grzechu, „małpa udatnie – w umysłach współczesnych ludzi – naśladująca Boga” i próbująca przekształcić nasz świat w… „planetę małp” z wszelkimi tego smutnego faktu konsekwencjami.
„Jedno tylko może rozświetlić nasze widzenie: wejście do ciemnej świątyni – w porze gdy kręci się tam niewielu ludzi – padnięcie na kolana i głośne, pełne rozżalenia zwrócenie się do Boga. – Panie, daj mi rozum, abym widział sprawy takimi, jakie one są, wiarę, że mogę coś zdziałać, i siłę, abym codziennie ruszał w drogę, mając przed oczami niezmienny cel. Obojętnie, czy będą mnie obrzucać zgniłymi słowami, daj mi siłę iść. I jeszcze jedno – daj mi moc, która uchroni mnie od nienawiści wobec tych, którzy ze mnie szydzą i wymierzają mi razy. Nie moją bowiem rzeczą jest wymierzać sprawiedliwość. A teraz słucham… mów do mnie, Mistrzu!”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Niedziela”