Spadek po Illuminatusie. ABC numerologii. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (26)

ABC numerologii.

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (26)

Spadek po Illuminatusie

Pan Białecki od dnia, w którym zniknął stary Cadaver Illuminatus, nie mogąc odnaleźć spokoju, dręczony wciąż i wciąż wracającym obrazem cienistej lipowej alei, w której, na jego oczach, rozpływają się dwaj mężowie… a potem ten krzyk niewątpliwie doznającego męczarni doktora… usiłował dociec zarówno przyczyny, jak i tego, w jaki sposób mogło dojść do budzącego grozę tajemniczego zjawiska.

Pierwsze, co przychodziło na myśl Jurowi, to owo, że Cadavera porwał diabeł i zawlókł go w czeluści piekielne. To, czego był świadkiem było jednakowoż nie tylko dziwne, lecz i przerażające, a na dodatek tak nieprawdopodobne, iż nie sposób było w to uwierzyć. I to nawet nie dając wiary własnym oczom i uszom!

Lecz kto mu to mógł wytłumaczyć, objaśnić? Miejscowy pleban na kazaniu, nieudolnie, własnymi słowami, streszczający perykopę ewangeliczną, którą przed chwilą przeczytał, ani tego nie potrafił, ani nie chciał niczego przekazać, niczego nauczyć, niczego rozświetlić, bo i sam nic nie umiał.

Dla plebana było dobrze tak, jak było. Po mszy czekały go kluski z rosołem i obsmażona na masełku zacnych rozmiarów kurza noga albo pół kaczki, które mu przyrządziła dorodna i urodziwa gospodyni i to mu za cały ziemski raj i krynicę mądrości starczało.

Ale pan Białecki się dręczył.

Odczekawszy czas jakiś, albowiem mu się zdawało, iż Cadaver jeszcze powróci, ostatecznie – po dłuższym czasie – uznawszy, że jednak nie, wszedł do jego izby i rozejrzał się po niej. Niewiele tam było. Nawet książek – tych ledwie kilka. I każdą z nich znał, ale grzebiąc po kątach, natknął się na skrytkę w szafie, gdzie zza ruchomej deski zaplecka wyciągnął plik papierów, zapisanych nerwowym charakterem swego byłego preceptora.

Zaczął je przeglądać, a im bardziej zagłębiał się w ich treść, tym większej pewności nabierał, iż jego nauczyciel miał o wiele większą wiedzę, niźli ta, do której się przyznawał. Tak… musiał być adeptem. To nie ulegało najmniejszej nawet wątpliwości. Ze zdumieniem zauważył, że z tych zapisków dowiaduje się o rzeczach i sprawach, które go od dawna już nurtowały. Może nie było tam jasnych, prostych i ostatecznych odpowiedzi, ale wskazanie kierunku, w którym winien podążać, chcąc posiąść gnostyckie oświecenie… a może i te odpowiedzi były, tylko on ich nie potrafił odczytać?… Tak czy inaczej – znalazł jednakowoż punkt zaczepienia.

Pan Jerzy Białecki z ogromnym zainteresowaniem począł więc studiować owe szkice i notatki, jakie zostały po starym Cadaverze i ze zdumieniem spostrzegł, iż w jednym z dokumentów są przedstawione jakby w skrócie pewne sprawy: dzieje ludzkości, które stary doktor odnosił do wydarzeń ze swojego życia, jakby był co najmniej nadczłowiekiem, jeśli nie… samym wręcz bogiem. Tyle że według pewnego klucza, notacji, czy też kodu, który od razu rzucił mu się w oczy. W kodzie owym bowiem dominowała liczba 17.

Być może Cadaver, czyli po polsku trup, wydarzenia te porównywał i w jakiś niepojęty dla Jura sposób odnosił do siebie, bo z siedemnastki zapisanej cyframi rzymskimi w formie XVII, da się utworzyć anagram VIXI, co zapisane małymi literami, aby łatwiej nam było to przeczytać, nie myląc z cyframi, przybiera formę łacińskiego słowa vixi, będący czasem przeszłym czasownika żyć, czyli żyłem, a w domyśle i uzupełnieniu: lecz teraz już nie żyję. Ergo – jestem trupcadaver.

Ale… przecie wcale nie tak się musiało tę siedemnastkę interpretować, bo równie dobrze mogła ona oznaczać – żyłem, lecz w innym sensie – istniałem, a teraz już nie istnieję, skończyłem się – skończyłem się jako pewien period, pewien przedział czasowy, a może… inkarnacja? Ale ponownie się odrodzę w nowym ciele i znów na ten świat powrócę, mniej czy bardziej zaznaczając się na jego dziejach?

Pan Jerzy ostatecznie jednak doszedł do wniosku, że jest zbyt głupi, iżby snuć takie dociekania i zagłębiać się w obliczeniach, bez żadnego, najskromniejszego nawet przygotowania, wyłącznie na podstawie skąpych i schematycznych notatek Illuminatusa.

Uznał zatem, że lepiej zrobi, jeśli na razie zostawi to wszystko, a zajmie się dokładniejszym przeszukiwaniem izby opuszczonej przez doktora. A nuż jeszcze coś ciekawego w niej znajdzie?

Do odłożonego na razie pasjonującego tematu zamierzał jednak jeszcze kiedyś powrócić. Nie planował, kiedy, ale miał taki zamiar… Całą tę numerologię pozostawił w zawieszeniu… Dopóki się z nią gruntownie nie zapozna. O ile, oczywiście, będzie mu to dane.

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/