Spór o „Filioque”, czyli jak to jest z pochodzeniem Ducha Świętego?
Adrian Fyda pch/spor-o-filioque-czyli-pochodzenie-ducha-swietego

(Trójca Święta, mal. Albrecht Dürer)
Kto ma rację w sporze o Filioque: katolicy czy prawosławni? Pochodzenie Ducha Świętego od Ojca i Syna jest jedną z podstaw katolickiej doktryny o Trójcy Świętej. Trzecia Osoba Trójcy jest bowiem tchnieniem Ojca i Syna oraz owocem Ich Miłości. Kiedy jednak próbuje się wyrazić tę prawdę w języku greckim, trzeba bardzo uważać, żeby nie miało to znaczenia sprzecznego z katolickim nauczaniem, a nawet znaczenia heretyckiego.
W IV w. w Kościele szerzyły się herezje przeciwko Duchowi Świętemu, których przykładem był macedonianizm odrzucający Bóstwo tej Osoby Trójcy Świętej. W odpowiedzi na to I Sobór w Konstantynopolu w 381 r. rozszerzył już istniejące Wyznanie Wiary (Credo) Soboru Nicejskiego z 325 r. Między innymi właśnie o doktrynę dotyczącą Ducha Świętego – stąd nazwa obowiązującego w Kościele Wyznania Wiary: Credo nicejsko-konstantynopolitańskie. Do istniejącej już frazy „Wierzę w Ducha Świętego” dołożono: „Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi. Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez Proroków”.
Czy czegoś tu przypadkiem nie brakuje? Owszem, przecież obecnie w kościołach wypowiadamy słowa: „Który od Ojca i Syna pochodzi”. Dlaczego zatem w soborowym Credo nie ma frazy „i Syna” (Filioque)? Sformułowanie to zostało dołożone w Kościele Zachodnim dopiero później, a ruch ten stał się powodem nieporozumienia między Rzymem i Konstantynopolem, a nawet jedną z przyczyn odłączenia się Wschodu od Kościoła katolickiego.
Jednym z pierwszych orędowników jasnego sformułowania pochodzenia Ducha Świętego od Ojca i Syna był św. Augustyn. Żył on w czasach gdy Kościół pogrążony był w herezji ariańskiej, która odrzucała wiarę w Bóstwo Syna Bożego. Krócej mówiąc, arianie twierdzili, że Chrystus jest „jakby” Bogiem, co było kompletną sprzecznością z katolicką wiarą wyznającą pełnię Bóstwa Jezusa Chrystusa.
Już w 418 r. Augustyn powiedział w jednej ze swoich homilii: „Ojciec dał to Synowi, aby to, co od Niego, to i od Syna pochodziło”. Zaś w swoim dziele „O Trójcy” podkreślił, że Duch Święty jest owocem Miłości Ojca i Syna i pochodzi od nich Obu, choć nie w ten sam sposób od każdego z nich, ale „głównie” (principaliter) od Ojca. Uznanie pochodzenia Ducha Świętego od Syna potwierdziło wiarę w Bóstwo Chrystusa, wbrew temu, co głosili ariańscy heretycy.
Po raz pierwszy Filioque zostało dołożone do Wyznania Wiary przez III Synod w Toledo (dla terenów obecnej Hiszpanii) w 589 r. Chociaż w VIII w. używanie tego sformułowania było już rozpowszechnione na Zachodzie, to papież Leon III w roku 809 nie zgodził się na oficjalne przyjęcie go przez cały Kościół. Nie było to jednak wyrazem jakiegoś sprzeciwu papieża wobec Filioque, lecz po prostu nie chciał on nic dodawać do zatwierdzonego już przez Sobór w Konstantynopolu Wyznania Wiary. Filioque zostało użyte w Rzymie po raz pierwszy w 1014 r., za pontyfikatu Benedykta VIII.
Dlaczego zatem dołożenie frazy „i Syna” było tak ważne? Jedynym czynnikiem rozróżniającym Osoby Trójcy Świętej są istniejące między nimi relacje. I tak Ojciec zrodził Syna i dlatego mamy dwie – choć jedne w naturze, to jednak odrębne – Osoby Boskie. Podobnie sprawa ma się z Duchem Świętym. Jest on bowiem tchnieniem Ojca i Syna, a zatem pochodzi od nich Obu. Gdyby Duch Święty pochodził jedynie od Ojca, to nie byłoby żadnej różnicy pomiędzy Nim a Synem, który też pochodzi od Ojca. Na poparcie wymawiania Filioque przychodzą słowa samego Chrystusa, który powiedział o Duchu Świętym (J 15,26): Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca. A przecież gdyby Duch Święty nie pochodził również od Syna, to Ten nie mógłby Go posłać.
Prawosławni oskarżają jednak katolików o herezję, mówiąc, że ci uznają Ojca i Syna za „dwa niezależne początki”, czyli jak gdyby katolicy mieli twierdzić, że Ojciec i Syn są dwoma niezależnymi „Bogami”. To jednak nieprawda. Katolicy nigdy nie powiedzieli, że Ojciec i Syn są „niezależni” od siebie. Co więcej, uznają oni, że Syn „z Ojca jest zrodzony”, a zatem tylko Ojciec jest tym jedynym początkiem – tak jak głoszą prawosławni.
Powodem niezgody pomiędzy katolikami i prawosławnymi jest różne rozumienie słowa pochodzi w języku łacińskim i greckim. Credo nicejsko-konstantynopolitańskie zostało ułożone po grecku, a gdy Kościół Zachodni dołożył Filioque do niego, używał już jego łacińskiego tłumaczenia. Sformułowanie „od Ojca i Syna pochodzi” jest w pełni zgodne z doktryną Kościoła, ale tylko gdy wymawiane po łacinie; wyraża ono wtedy iż Duch jest tchnieniem zarówno Ojca jak i Syna. Jednak użyte w greckim tekście Wyznania Wiary słowo ekporeutai zakłada pochodzenie w sensie wspomnianego pierwszego początku. Takim pierwszym początkiem może być jedynie Ojciec, który od nikogo nie pochodzi, a Syn zrodzony z Ojca takim początkiem już nie jest.
W przeciwieństwie do greckiego ekporeutai, jego łaciński odpowiednik procedit obejmuje jakikolwiek rodzaj pochodzenia wewnątrz Trójcy Świętej – również tchnienie Ojca i Syna, którego owocem jest Duch Święty. Zatem powód sporu między Wschodem i Zachodem można w skrócie opisać jako inne rozumienie słowa pochodzi wyrażone w językach greckim i łacińskim. Oczywiście tych relacji pochodzenia nie można traktować jako następujących po sobie w czasie wydarzeń. Bóg jest poza czasem i nigdy nie było takiego momentu, żeby Ojciec istniał, a Syn lub Duch nie. Wszystkie Osoby Trójcy są współistotne.
Wywodzący się z Konstantynopola św. Maksym Wyznawca dogłębnie studiował temat Filioque, starając się zrozumieć wyznawaną przez Zachód doktrynę w języku łacińskim. Maksym doszedł do wniosku, że – w przeciwieństwie do tego, co głosił Wschód – nie można nazwać zachodniej doktryny „heretycką”.
Grecy jednak zawsze rozumieli pewną „nadrzędność” Ojca jako „początku, który nie ma początku” (principium sine principio). Z tym poglądem zgadza się również największy z katolickich teologów, czyli św. Tomasz z Akwinu. Doktor Anielski przypomina jednak, że między Synem a Duchem Świętym musi istnieć jakaś relacja, bo inaczej Syn i Duch Święty byli jedną Osobą, a tak przecież nie jest. Tą relacją między nimi jest właśnie pochodzenie Ducha Świętego również od Syna. Duch Święty jest bowiem tchnieniem Ojca i Syna.
Czy zatem spór Filioque stał się powodem rozłamu Kościoła i odłączenia się prawosławnych od niego w roku 1054? Była to jedna z przyczyn, ale nie najważniejsza. „Punktów zapalnych” można by wymienić wiele: używanie innego rodzaju chleba do Mszy św. (kwaszonego na Wschodzie, a niekwaszonego na Zachodzie), brak celibatu w Kościele Wschodnim, czy dopuszczanie niektórych języków narodowych w liturgii, czemu sprzeciwiał się Rzym. Spór o Filioque podgrzał tylko temperaturę w tym już gotującym się garze.
Jednak głównym powodem schizmy wydaje się być stopniowe odchodzenie Wschodu od doktryny głoszonej przez papieża i chęć posiadania pewnej autonomii od niego. Warto również pamiętać, że to właśnie na Wschodzie rodziła się większość herezji tamtych czasów – jak wspomniany już arianizm, czy też ikonoklazm zakazujący kultu obrazów religijnych. I nie jest to bez znaczenia, że owe błędy pojawiały się właśnie na Wschodzie. Zachód był bowiem bardziej spójny dogmatycznie, zjednoczony pod jedną osobą papieża, podczas gdy Wschód pozwalał sobie na większe spekulacje i niezależność od Stolicy Apostolskiej.
Spór o Filioque kontynuowano również po schizmie. Kościół katolicki zabiegał o pojednanie z odłączonym Wschodem na Soborze lyońskim II w 1274 r. Za warunek unii postawiono zaakceptowanie przez Kościół prawosławny formuły: Duch Święty pochodzi odwiecznie od Ojca i od Syna nie jako od dwóch odrębnych początków, ale jako od jednego początku. Wysłannik Konstantynopola zgodził się zaakceptować tę formułę oraz uznać zwierzchnictwo Stolicy Apostolskiej. Dało to owoc w postaci unii lyońskiej, która jednak trwała tylko siedem lat. Kiedy w 1281 r. wciąż nie wprowadzono Filioque do bizantyjskiej liturgii, papież Marcin IV obłożył klątwą cesarza Konstantynopola Michała VIII, a rok później prawosławni cofnęli unię.
Druga próba pojednania chrześcijan miała miejsce na Soborze florenckim w 1439 r. Prawosławni zgodzili się wtedy przyjąć formułę zaproponowaną przez katolików, która była bardzo zbliżona do tej wyrażonej na Soborze lyońskim II. Nowa formuła mówiła, że Duch Święty pochodzi wiekuiście od Ojca i Syna, i swoją istotę (essentia) i swoje istnienie (esse subsistens) ma jednocześnie od Ojca i od Syna, i od Obydwu jakby od jednej zasady i jednego tchnienia (spiratio) pochodzi. Niestety większość wyznawców prawosławia odrzuciła unię z Rzymem zaraz po powrocie delegatów. Po upadku Konstantynopola w 1453 r. – czyli zaledwie 14 lat po Soborze – Kościół prawosławny praktycznie całkowicie porzucił możliwość jedności z Rzymem.
Jakkolwiek Kościół katolicki jasno wyznaje doktrynę, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, to jednocześnie nie nakazuje wypowiadania Filioque przez obrządki wschodnie będące w jedności z nim. Takich obrządków – czyli Kościołów sui iuris – jest obecnie 23, a są nimi np. Kościół bizantyjsko-ukraiński czy ormiański.
Adrian Fyda