Stany lękowe i deliryczne

Stanisław Michalkiewicz: Stany lękowe i deliryczne https://www.magnapolonia.org/stanislaw-michalkiewicz-stany-lekowe-i-deliryczne/

   Wprawdzie obywatel Tusk Donald, po naradzie z prezydentem Zełeńskim uradzili, że ukraiński prezydent powinien zasiąść do negocjacji pokojowych w zimie – ale zimy jakoś nie widać. Przeciwnie – w związku z zatwierdzonym przez Najwyższy Sanhedryn globalnym ociepleniem, wkrótce temperatura ma dojść do 10 stopni. W rezultacie zimy w ogóle możemy się nie doczekać, a w tej sytuacji – co z wojną? Jedynym wyjściem może okazać się zakręcenie Ukrainie kurka z forsą – bo wtedy wojna może się zakończyć z braku zainteresowania nią ze strony tamtejszych parchów-oligarchów.

Dla nich taka wojna, połączona z futrowaniem Ukrainy forsą, to prawdziwy dar Niebios! Widać to nie tylko po parchach-oligarchach, ale prostych Ukraińcach, co to wożą się luksusowymi samochodami, że daj Boże każdemu! Skąd mają na to szmalec? Ano – nie bez kozery militaryści nawołują, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny.

   Już teraz w niektórych środowiskach wywołuje to stany lękowe – na przykład w środowisku “ostatniego pokolenia” – co zresztą sami przyznali w specjalnym orędziu do narodu. Do tej pory stany lękowe psychiatrzy w psychiatrykach leczyli farmakologicznie, a w ostateczności – elektrowstrząsami – ale “ostatnie pokolenie” nie chce słyszeć o żadnych terapiach, tylko domaga się rozmów z obywatelem Tuskiem Donaldem. Nawet wybrali się w tym celu pod Kancelarię Premiera – ale obywatel Tusk Donald dlaczegoś nie zdecydował się do nich wyjść.

Może obawiał się, że się do niego przykleją, to potem żadna siła ich już od niego nie oddzieli i będzie musiał ich ciągać na wszystkie polityczne spotkania? To rzeczywiście może okazać się gorsze od śmierci – ale urażone w swojej dumie “ostatnie pokolenie” zapowiada we związku z tym protest, jakiego świat jeszcze nie widział. Co na to Rafał Trzaskowski, jako prezydent Warszawy? Puści na nich walce drogowe, czy przeciwnie – usiądzie z nimi i przyklei się do asfaltu?

Kto jak kto, ale on  tak właśnie może zrobić – o czym przekonuje nad film Woody Allena pod tytułem “Zelig” – o osobniku z takimi samymi korzeniami, jakimi legitymuje się pan prezydent Trzaskowski. Otóż gdy ten cały Zelig jest w towarzystwie kobiet w ciąży, to zaraz rośnie mu brzuch, a jak trafi między Murzynów, to od razu ciemnieje mu skóra – i tak dalej. No to dlaczego pan Trzaskowski nie miałby doświadczać stanów lękowych i przykleić się do asfaltu?

 Wracając do wojny, to na przykład u nas, to znaczy – w naszym bantustanie – wojny na razie nie ma – no i od razu widać, że mortus.  Właśnie Sejm uchwalił budżet na przyszły rok z prawie 300-miliardowym deficytem. Te 300 mld to oczywiście jeszcze nie jest ostatnie słowo, bo obywatel Tusk Donald właśnie zadeklarował, że zaliczy TVN i Polsat do spółek strategicznych i  w ten sposób sprzeciwi się ich sprzedaży w niepowołane ręce.

Jak partia mówi, że zaliczy, to mówi – bo sęk w tym, iż zgodnie z prawem, do spółek strategicznych można zaliczać takie, w których udziały ma Skarb Państwa – ale ani w TVN, ani w Polsacie Skarb Państwa udziałów nie ma. Najwyraźniej nie tylko “ostatnie pokolenie”, ale i obywatel Tusk Donald musi doświadczać stanów lękowych na myśl, że TVN, wraz z resortową “Stokrotką”, czyli panią red. Moniką Olejnik, panią red. Anitą Werner, panem red. Kraśką, czy panem red. Marciniakiem, wskutek przekształceń własnościowych, trafiłby w szpony Jarosława Kaczyńskiego.

Z jakiego klucza  ćwierkaliby wtedy tamtejsi funkcjonariusze Propaganda Abteilung? Strach pomyśleć – nie tylko ze względu na dysonanse poznawcze i katiusze, jakich musieliby doznawać zmuszeni do wychwalania Jarosława Kaczyńskiego, ale również ze względu na polityczne skutki takiej metamorfozy. Tedy na razie obywatel Tusk Donald zwrócił się do krętaczy, by jego działaniom dostarczyli przynajmniej jakichś pozorów legalności – no i krętacze już  zaczynają kombinować że “ważne względy społeczne” – i tak dalej.

Przypomina mi to sytuację, kiedy za pierwszej komuny odmawiano mi paszportu; za każdym razem z powodu “ważnych względów państwowych”. Najwyraźniej krętacze musieli sporo zapamiętać z komunistycznej polit-gramoty, która – jak się okazuje – również po transformacji ustrojowej nie traci na aktualności. No dobrze – ale skoro obywatel Tusk Donald sprzeciwi się sprzedaży TVN, to chyba będzie musiał wziąć tę stację na utrzymanie?  Skąd weźmie tyle szmalcu – bo przecież ani resortowa “Stokrotka”, ani inne gwiazdy byle czego nie zjedzą? Nie ma rady, tylko trzeba będzie wziąć byka za rogi i oddać TVN starym kiejkutom.

W końcu to przecież stare kiejkuty założyły tę firmę – o czym zeznawał przed niezawisłym sądem pan Grzegorz Żemek, skazany wraz z panią Janiną Chim w procesie  dotyczącym Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Przypomnę, że z 1700 mln dolarów [to oficjalnie – w rzeczywistości “znikło’ ponad 50 miliardów Mirosław Dakowski] – stare kiejkuty wydały na zakup długów tylko 60 mln, a 1640 mln dolarów gdzieś się rozeszło – czy przypadkiem również nie na TVN? W tej sytuacji byłoby nawet naturalne, że ta stacja telewizyjna wróciłaby do swoich korzeni – tylko nie wiadomo, czy starym kiejkutom  jeszcze coś z tego FOZZ-u zostało.

Jeśli zostało, to prezesem nowej strategicznej spółki mógłby zostać pan Dukaczewski, albo starszy, albo młodszy,  wszystko wróciłoby do bezpieczniackiej przystani, a funkcjonariusze Propaganda Abteilung mieliby zagwarantowane odpowiednie warunki rozwoju zawodowego i w ogóle.

   A skoro już o szmalcu mowa, to warto odnotować, że Sąd Najwyższy, do którego PiS naskarżyło na Państwową Komisję Wyborczą, że odrzuciła mu sprawozdanie finansowe, tę decyzję PKW właśnie uchylił. Ale PKW, podobnie jak całe tak zwane “towarzycho”, co to jeszcze samego znało Stalina, Sądu Najwyższego “nie uznaje”, podobnie jak pan Domański, w vaginecie obywatela Tuska Donalda mający fuchę ministra finansów, “uznaje” z kolei tylko PKW i żadnej subwencji PiS-owi nie wypłaci.

Najdalej idącej wykładni dostarczył oczywiście Wielce Czcigodny Roman Giertych stwierdzając, że żadnego orzeczenia SN “nie ma”, bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej “nie istnieje” jako sąd. Wielce Czcigodny Roman Giertych zachowuje się podobnie, jak rosyjski polityk narodowości prawniczej (“matka Rosjanka, ojciec prawnik”) Włodzimierz Żyrynowski. Musiał on pić więcej wódki, niż prawdziwi Rosjanie, głośniej krzyczeć – i tak dalej – aż w końcu organizm tego nie wytrzymał.

Wracając do Wielce Czcigodnego Romana Giertycha, warto przypomnieć, że po wyborach 15 października ub. roku to właśnie ta Izba SN wydała orzeczenie stwierdzające ważność wyborów. Jeśli jednak – jak twierdzi Wielce Czcigodny – ona “nie istnieje”, to znaczy, że również nie może “istnieć” wspomniane orzeczenie. Czy w takim razie wybory 15 października ub. roku były ważne, skoro nikt  istniejący ich ważności nie potwierdził?

W żadnym wypadku! W takiej sytuacji musimy postawić pytanie, na jakiej zasadzie Wielce Czcigodny Roman Giertych  pobiera dietę poselską, a pan minister Domański robi w tym celu przelewy? Czy przypadkiem nie mamy tu do czynienia z kradzieżą szczególnie zuchwałą? Ładny interes!