Wyznawcy Sześciu Króli

Izabela Brodacka

Pani Monika Olejnik w „Kropce nad i” raczyła oświadczyć: „Miałam na studiach logistykę, więc potrafię myśleć logicznie”. Wystarczyłoby zajrzeć do Wikipedii aby się dowiedzieć, że: „logistyka to  proces planowania, realizowania i kontrolowania sprawnego i efektywnego ekonomicznie przepływu surowców, materiałów i wyrobów gotowych. Działania logistyczne obejmują kontrolę zapasów, lokalizację zakładów produkcyjnych i magazynów  oraz przepływ informacji”. [Normalnie mówiło się po polsku: „zaopatrzenie, zaopatrzeniowiec”. MD]

Na studiach ( zootechnika SGGW )  pani Monika mogła mieć faktycznie logistykę. Mogła się uczyć o transporcie żywca do rzeźni czy transporcie i magazynowaniu paszy dla krów, ale nie ma to nic wspólnego z logiką i jej wykładem. Oczywiście nie można wykluczyć, że pani Monika myśli logicznie w sposób naturalny, wrodzony, tak jak oddycha i nawet nie wie gdzie się tego nauczyła. Pani Monika jest zatem w sytuacji pana Jourdain ze sztuki J.B. Molière pod tytułem „Le Bourgeois gentilhomme” ( Mieszczanin szlachcicem), który nie wiedział, że mówi prozą. Pan Jourdain nie ukończył jednak podyplomowych studiów dziennikarskich i nie pracował jako dziennikarz. Nie parał się słowem. Można mu więc darować jego ignorancję. Pani Monika jako czynna dziennikarka powinna jednak odróżniać logikę od logistyki. 

 Nie można również wykluczyć, że wpadka słowna Moniki Olejnik to zwykły lapsus. Tak czy owak zapisuje on  panią Monikę do grona Wyznawców Sześciu Króli założonego przez Ryszarda Petru.

Do grona Wyznawców Sześciu Króli zapisujemy również panią Janinę Ochojską na podstawie jej  wypowiedzi dla tygodnika Polityka: „ Gdy o tym myślę przychodzi mi do głowy proces Adolfa Eichmanna, który w Norymberdze bronił się mówiąc, że tylko wypełniał rozkazy”. Pani Ochojska choć jest astronomem, zawodową filantropką i zawodową posłanką europejską, a nie historykiem, z racji choćby swych dawnych związków z „Tygodnikiem Powszechnym” powinna przynajmniej słyszeć o sztandarowym dziele Hannah  Arendt „Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła” wydanym w Polsce właśnie przez „Znak”. Powinna pamiętać, że proces Eichmanna odbył się nie  w Norymberdze lecz w Jerozolimie 11 kwietnia 1961 roku, po brawurowym pojmaniu Eichmanna przez wywiad Izraela 11 maja 1960 r. w argentyńskim Buenos Aires, gdzie mieszkał i ukrywał się od 10 lat.  Eichmann został skazany na śmierć i stracony w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 roku.

Wysoką pozycję w Kościele Wyznawców Sześciu Króli zajmuje również Ewa Kopacz za wypowiedź dotyczącą wyginięcia dinozaurów: „Wtedy, kiedy dinozaury jeszcze były, a ludzie nie mieli żadnych strzelb, nie mieli żadnej broni nowoczesnej, która pozwoliłaby ich ( uwaga, dodatkowo błąd gramatyczny  – powinno być „ je” ) zabić. Rzucali kamieniami w tego dinozaura i wiadomo, że od jednego rzucenia tym kamieniem na pewno nie padł, ale jeśli przez miesiąc, dwa miesiące rzucali tymi kamieniami, to go na tyle osłabili, że mogli go pokonać. Więc presja ma sens” – przekonywała Ewa Kopacz. Dinozaury zniknęły z powierzchni ziemi w końcówce ery mezozoicznej, a więc około 70-80 mln lat temu. Pani Kopacz zapewne potraktowała dosłownie przenośny sens słowa dinozaury. Pod adresem konserwatywnej  strony sceny politycznej często używa się przecież argumentu „wyginiecie jak dinozaury” co oznacza przeświadczenie, że konserwatywny system wartości jest nie do utrzymania we współczesnym świecie.

O przynależność  do  grona Wyznawców Sześciu Króli otarł się również niestety premier Mateusz Morawiecki, który powiedział: „chcemy, żeby jak najwięcej osób zarabiało więcej, bliżej średniej krajowej, powyżej średniej krajowej, wokół średniej krajowej i również te osoby, które dziś zarabiają na poziomie średniej krajowej, będą beneficjentami tej zmiany”. Premier Morawiecki był prezesem wielkiego banku i ma wykształcenie ekonomiczne, nie jest więc możliwe żeby nie rozumiał pojęcia średniej. Być może miał na myśli, że chciałby aby jak najwięcej osób zarabiało kiedyś powyżej obecnej średniej krajowej. Ta przyszła średnia krajowa wzrośnie oczywiście wraz z zarobkami i cenami.

Takie zjawisko nazywa się jak wiadomo inflacją. Pamiętamy [te matuzalemy… md] czasy gdy wszyscy byliśmy milionerami, a ciastko kosztowało dwadzieścia tysięcy. Rolą pieniądza jest wyznaczanie udziału w podziale tortu jakim są dobra tego świata. Pieniądzem była kiedyś sól, potem metale szlachetne, pieniądz papierowy, zapis cyfrowy. Nie mam zamiaru przytaczać tu historii pieniądza. Pozwolę sobie za to na wspomnienia. Kiedy miałam bodajże cztery lata powiedziałam ojcu, że chciałabym znaleźć tyle złota żeby starczyło dla wszystkich ludzi na świecie. „Nie przyszło ci do głowy, że złoto miałoby wówczas wartość i siłę nabywczą piasku”- odparł kwaśno ojciec. Na usprawiedliwienie idiotyzmu, który powiedziałam przypomnę, że byłam wówczas tylko małym dzieckiem. Raz na zawsze zostałam wtedy wyleczona ze skłonności do myślenia utopijnego.

Żądanie, żeby wszyscy mieli wszystkiego równo jest niebezpieczną utopią i prowadzi do niebywałych zbrodni, gdyż może być zrealizowane tylko przemocą. Pragnienie żeby wszyscy zarabiali powyżej średniej jest nonsensem matematycznym. Większość rozkładów opisujących zjawiska przyrodnicze dąży do rozkładu normalnego, który jest symetryczny względem wartości oczekiwanej czyli średniej. Oczywiście istnieją rozkłady asymetryczne. W rozkładzie o asymetrii lewostronnej najczęściej występująca wartość (dominanta, moda) jest większa niż wartość średnia. Wtedy wartości niższe od wartości średniej są bardziej rozproszone ( zróżnicowane). W rozkładzie o asymetrii prawostronnej dominanta jest niższa od wartości średniej a bardziej rozproszone są wartości wyższe od średniej. Inaczej mówiąc większość z nas zarabia poniżej średniej natomiast wysokie zarobki zależące od wielu czynników pozamerytorycznych są bardzo zróżnicowane bo taka jest waga tych czynników.

Złośliwi internauci utworzyli nawet mem, w którym premier Morawiecki mówi: „ dzięki dobrej zmianie wszyscy będą zarabiać powyżej średniej krajowej” ale na szczęście to tylko dowcip.