Co zastaną na Księżycu kitajcy, japońcy, może Hindusi?
Mirosław Dakowski
[ dlaczego tylko Hindusi z dużej litery? Bo to nazwa własna, a pozostałe to przezwiska]
Wygląda na to, że obecnie różne państwa starają się wyjść poza Ziemię.
A przed pół wiekiem były tylko dwa: Sowiety i Ameryka. Chyba naprawdę sobie wtedy wrogie. A może to tylko powierzchniowo?
Oba chciały „w Kosmos “, choć w rzeczywistości to była i jest cieniutka warstewka tuż przy powierzchni Ziemi. Bo cóż to – te 300 czy 400 km? Nawet Księżyc to odległość 364 400 do 406 700 km.
Ale już prezydent Kennedy mówił o realnych planach lotów człowieka na Marsa w bliskich latach”.
I nagle – z obu stron – coś zablokowało. Co to było? Byliśmy ciekawi i jesteśmy. Bo to nie tylko ogrom wydatków. Czy kłopoty wewnętrzne państw? Zamurowało i już! Na pewno nie było to jakieś ultimatum kosmitów, bo prawdopodobieństwo powstania życia w sposób ewolucyjny [więc przez przypadkową ewolucję chemikaliów] jest mniejsze niż… [nie da się opisać, napisać tak małych liczb!]. Więc jest to prawdopodobieństwo zerowe. A stworzenie przez Stwórcę innych istot z duszą też chyba zerowe. Ale to kwestia teologiczna, więc tutaj pomijam.
Przeszkodą nie było chyba „nagłe”zdanie sobie sprawy z niebezpieczeństwa promieniowania kosmicznego. Wokół Ziemi krążyły już wtedy załogi miesiącami. I – chyba – nie mieli chorób popromiennych?A loty na Księżyc trwały jedynie ok. tygodnia.
Zablokowano na przeszło pół wieku „podbój kosmosu”.
Powstały więc naturalnie różne wątpliwości, tak poważnych uczonych [ jak i głównie!] amatorów, fantastów, łowców sensacji, pojebów wreszcie. Są najróżniejsze filmy eksponujące fakty przeczące prawdziwości lądowania Amerykanów na Księżycu, szczególnie Apollo 11.
Inni sceptycy podważają nawet możliwość techniczną lotów na księżyc, energetyczną i informatyczną.
Brałem udział, w latach chyba późnych siedemdziesiątych, w międzynarodowej, światowej spontanicznej inicjatywie młodych uczonych „Lunatic Asylum”. Prowadzono badania własności skał księżycowych przywiezionych przez późne misje Apollo. Ja szukałem śladów długożyciowych pierwiastków superciężkich, przewidzianych już wtedy przez teorię [prof. Adam Sobiczewski]. Nie znalazłem.
Ale byli tam również świetni, krytyczni młodzi geologowie, także spece od meteorytyki, o umysłach jak brzytwa. Ci byli pewni, że to nie są skały ziemskie ani z meteorytów, które by przyleciały na przykład z Marsa czy Księżyca.
Są możliwości sprawdzenia, czy gdzieś na Księżycu stoi sobie łazik księżycowy i czeka na kitajca.
Bo pierwszy lądowanie na Księżycu,pierwszy krok Armstronga [wyuczony na pamięć slogan: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”] , to mogło być nagrane w studiu Kubricka z Odysei 2001.
Czemu jednak ani w sprawie tych wątpliwości, ani fałszywego lotu Gagarina nie podniesiono międzynarodowego rabanu? Tego nie rozumiem.
A jestem bardzo ciekaw.
Obecnie – cóż, niedługo chyba na przykład chiniarze polecą na Księżyc. Czekamy więc na jakiegoś kitajca lub tp., który wyląduje tam, gdzie według Amerykanów lądowały pierwsze wyprawy, a także tam, gdzie zostały przecież lądowniki, ślady stóp, z późniejszych rovery i tak dalej. Te pojazdy księżycowe zostawiły przecież, jeśli istniały naprawdę, swoje ślady. Ale byłyby jaja, gdyby nic tam nie znaleźli!
Co zrobiliby w takiej sytuacji Amerykanie? Pewnie zwaliliby aferę, blamaż na nieboszczyków. No bo to już przecież ponad pół wieku temu.. Oszuści pomarli.
Поживём – увидим.
