Trzy lata istnieje spółka Centralny Port Komunikacyjny, a ludzie z Baranowa i okolic nadal nie wiedzą, na czym stoją
To największa inwestycja infrastrukturalna w Polsce. Pod lotnisko gigant zostaną wywłaszczeni ludzie z ogromnej połaci gruntu. Ale rząd chyba uznał, że przeznaczeni do wysiedlenia mieszkańcy gmin Baranów, Wiskitki i Teresin powinni na tym stracić, skoro inwestycja jest patriotyczna i wyniesie nasz kraj na wyżyny światowego rynku lotniczego. Oni jednak tracić nie chcą. Tym bardziej gdy słyszą o intratnych transakcjach, które miała okazję przeprowadzić żona premiera.
Na czwartek 16 grudnia ub.r. w Baranowie zaplanowano spotkanie Rady Społecznej ds. CPK oraz dwóch wójtów i jednego burmistrza z prezesem spółki z o.o. Centralny Port Komunikacyjny Mikołajem Wildem. Rada społeczna mówi, że to spółka CPK prosiła o spotkanie, CPK zaś, że rada społeczna. Teraz to i tak nie ma znaczenia, bo spotkanie się nie odbyło. Kiedy bowiem zgromadzeni przedstawiciele rady i samorządu zorientowali się, że prezes Wild nie przybył ani nie przysłał w zastępstwie jednego z dwóch wiceprezesów spółki, uznali, że spotkanie należy odwołać.
Zanim to nastąpiło, na salę wkroczyli przedstawiciele miejscowych rolników i zaprosili reprezentantów spółki CPK do wyjścia przed budynek. A tam czekał tłum mieszkańców, z traktorami i rozłożonym na plandece obornikiem. Następnego dnia spółka CPK wydała oświadczenie, w którym stwierdzono, że „zachowanie protestujących przekroczyło dopuszczalne granice” i że dopóki spółka „nie będzie pewna, że Rada Społeczna ds. CPK jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom posiedzeń, nie będzie ona dla spółki partnerem do rozmów”. W ten sposób pozbyła się czynnika społecznego, który dbał o dobro mieszkańców.
Trzy dni później oświadczenie wydała Rada Społeczna ds. CPK. Przyznała w nim, że w ostatnim czasie narasta oburzenie w gminach Baranów, Teresin i Wiskitki wobec sposobu prowadzenia projektu przez inwestora, ale ona ani nie inspiruje, ani nie organizuje protestów mieszkańców. Jej członkowie są zwolennikami spokojnego dialogu.
Ostateczna lokalizacja za dwa lata
Na początku marca ub.r. prezes Mikołaj Wild przedstawił cele spółki z o.o. Centralny Port Komunikacyjny na rok 2021. Jednym z nich było „wskazanie ostatecznej lokalizacji lotniska i koncepcji węzła kolejowego”. To nie zostało zrobione. W grudniu spółka postanowiła przedstawić preferowany obszar lokalizacji lotniska. Preferowany, ale nie ostateczny, jak obiecywano. Temu m.in. miało służyć spotkanie prezesa z Radą Społeczną ds. CPK. Przed spotkaniem mieszkańcy trzech gmin dowiedzieli się, że zaplanowany pod realizację lotniska teren został zmniejszony z 75 km2 określonych w tzw. rozporządzeniu obszarowym do ok. 41 km2 Że z powodu budowy portu w całości zniknie 12 wsi, a 10 zostanie częściowo wchłoniętych przez lotnisko.
I że obszar ten, określony w tym momencie jako preferowany, będzie nadal przedmiotem analiz i w roku 2022 zostanie uszczegółowiony. Planuje się, że w trzecim kwartale br. spółka CPK uzyska decyzje o uwarunkowaniach środowiskowych. A ostateczna decyzja w sprawie położenia lotniska zapadnie po uzyskaniu decyzji lokalizacyjnej, co zaplanowano na trzeci kwartał 2023 r. Ludzie będą więc jeszcze ze dwa lata żyć jak na wulkanie.
200 osób czy mniej?
Takiego zdarzenia jak 16 grudnia w gminie Baranów wcześniej nie było. Ludność gminy oraz sąsiednich Wiskitek i Teresina jest nastawiona raczej pokojowo i cierpliwa. Od czterech lat mówi się o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, a konkretów jak nie było, tak nie ma. Jednak w końcu miejscowi zaczęli się radykalizować. Nic dziwnego. Dziwić się można jedynie temu, że tak późno. Bo stworzona przez skarb państwa spółka bawi się losem mieszkańców, jakby to była wirtualna gra w budowanie lotniska.
Kiedy pytać w gminach, kto stoi na czele oporu, zazwyczaj ludzie twierdzą, że nie wiedzą. Ale można też usłyszeć nazwisko Tadeusza Szymańczaka. W okolicy znany jest m.in. jako organizator Dni Kukurydzy w Skrzelewie, które w tym roku odbyły się 33. raz. Złośliwi mówią o nim: obszarnik, polityk, buntownik. Internowany w stanie wojennym, był posłem na Sejm I kadencji, jest członkiem Polskiego Związku Producentów Kukurydzy, rzecznikiem Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, członkiem grupy roboczej przy UE „Powietrze, gleba, woda”. Powstaniem lotniska jest żywotnie zainteresowany, bo większość gruntów jego rodzinnego gospodarstwa leży na terenach, które wchłonie CPK. Dlatego Szymańczak był członkiem Rady Społecznej ds. CPK w I kadencji. W II kadencji do rady wszedł jego syn Kamil. To właśnie młody Szymańczak jako pierwszy, kiedy tylko dostał z CPK materiały dotyczące nowych granic terenu pod lotnisko, opublikował je na Facebooku.
– Ponad rok temu, 21 maja 2020 r., Horała powiedział, że będzie płacił 5 zł za metr kwadratowy ziemi. Słownie pięć złotych! – opowiada wzburzony Tadeusz Szymańczak. – Potem, kiedy ludzie zaczęli to komentować, twierdził, że tak nie mówił, ale ja tę wypowiedź nagrałem.
Dlatego mieszkańcy boją się wywłaszczenia. Jak twierdzi spółka CPK, do programu dobrowolnych wykupów zgłosiło się do tej pory 200 osób. Ale czy to prawda? Ludzie do tego się nie przyznają. A urzędy gmin nie prowadzą rejestru, które nieruchomości kupił skarb państwa pod lotnisko. Ktoś rozpuścił plotkę, że Szymańczak też do tego programu przystąpił. Pan Tadeusz zdenerwował się tym okropnie.
– Rok temu myśmy wierzyli w te bajki o CPK – przyznaje. – Przywykliśmy do ładnych opowieści o tym, jak to będzie fajnie, kiedy lotnisko powstanie. Byłem w radzie społecznej w zespole ds. nowelizacji ustawy o CPK. Ale Wild i Horała stwierdzili, że nikt im nie będzie mówił, jakie zmiany trzeba zrobić.
W czerwcu Rada Ministrów wydała rozporządzenie w sprawie gmin, na terenie których będą stosowane szczególne zasady gospodarowania nieruchomościami, planowania i zagospodarowania przestrzennego. Powołany w kwietniu ub.r. członek zarządu spółki CPK, Patryk Felmet, rozesłał pod koniec lipca informacje do gmin, że jedną ze szczególnych zasad wprowadzonych przez rozporządzenie jest prawo pierwokupu, które przysługuje spółce CPK. Jest ono ważniejsze od innych praw pierwokupu. I ostrzegał przed konsekwencjami zbagatelizowania tego prawa.
– Wreszcie 19 sierpnia ub.r. rolnicy powiedzieli: dość! – wspomina Szymańczak. – Tego dnia zablokowaliśmy węzeł Wiskitki. Przyjechało ponad 100 traktorów, ponad 200 osób.
Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 2/2022, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.
Autor: Ewa Smolińska-Borecka | Styczeń 3, 2022