Archiwa tagu: Klub Rzymski
KAMIENNE TABLICE ZŁA
Sławomir M. Kozak 2021-10-08 https://www.oficyna-aurora.pl/o-firmie/varia/kamienne-tablice-zla,p1442203107
Na dalekim odludziu stanu Georgia, w miejscowości Elberton, stoi monument złożony z sześciu kamiennych bloków. Znany jest pod nazwą „The Georgia Guidestones”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Kamienne Wskazówki z Georgii”. Te kamienne tablice pokryte są inskrypcjami w ośmiu językach współczesnych i czterech starożytnych. Centralny blok otoczono czterema innymi, a na każdym z nich, w innym języku, umieszczono swego rodzaju dziesięć przykazań. Te języki, to: angielski, hiszpański, rosyjski, chiński, arabski, hebrajski, hindi i suahili. Tablice mówią:
• Utrzymujcie populację poniżej 500 milionów, w równowadze z przyrodą,
• Kontrolujcie mądrze reprodukcję, umacniając sprawność i zróżnicowanie,
• Zjednoczcie ludzkość jednym, żywym językiem,
• Utrzymujcie z umiarkowaniem pasję, wiarę i tradycję,
• Chrońcie ludzi i narody dobrymi prawami i prawymi sądami,
• Pozwólcie rządzić się narodom, a spory niech rozstrzyga sąd światowy,
• Unikajcie zbędnych praw i urzędników,
• Utrzymujcie równowagę między prawami jednostek, a ich obowiązkami społecznymi,
• Ceńcie prawdę, piękno i miłość, poszukując harmonii z nieskończonością,
• Nie bądźcie rakiem dla Ziemi, zostawcie miejsce dla natury, zostawcie miejsce dla natury.
Owych pięć monumentalnych bloków przykryto szóstym, na którym zapisano sentencję w babilońskim piśmie klinowym, starożytnej grece, sanskrycie i egipskich hieroglifach, mówiącą: „niech to będą wskazówki dla Wieku Rozumu”.
Obelisk, ważący w sumie 120 ton, wykonano na zamówienie człowieka, który w czerwcu 1979 roku pojawił się w firmie Elberton Granite Finishing Company i przedstawił, jako R. C. Christian. Nazwisko było z pewnością fałszywe, a jego dobór świadczy o wyjątkowym tupecie przybysza. Wyłożył pieniądze i nikt nie dochodził, kim są ludzie, w imieniu których przybył. Mówił o nich, jako o grupie, „która chce wyznaczyć drogę ludzkości”.
Tablicę erekcyjną wmurowano 22 marca 1980 roku. To dzień po wiosennej równonocy. Raczej nieprzypadkowo, bo w monumencie wiele jest odniesień do astronomii. Jego cztery zewnętrzne bloki oraz szczelina w kamieniu centralnym, wskazują właśnie na wschody i zachody Słońca w dniach przesileń. Kanał w jednym z głazów wyznacza dokładną pozycję Gwiazdy Północnej. Natomiast przez otwór w kamieniu leżącym na szczycie, każdego dnia w południe wpadają promienie Słońca, wyznaczając na bloku środkowym bieżący dzień roku. Jest to więc, swego rodzaju, słoneczny kalendarz. O rzeczywistych fundatorach tych tablic, z wyjątkiem bankierów miasteczka Elberton, nikt nic nie wie. Ci jednak wytrwale milczą. Co szczególnego jest w owych przesłaniach?
Z pewnością najważniejsze wydaje się wezwanie do ograniczenia liczby ludności na Ziemi. I to znacznego. Nie sposób nie zauważyć korelacji z ideami współczesnych eugeników i twórców Rządu Światowego. Pamiętajmy, że właśnie w roku 1980 powstała pierwsza partia „zielonych”. Poszukiwanie harmonii z nieskończonością, to już ewidentne dążenie do wyeliminowania wiary chrześcijańskiej i zastąpienie jej całkowicie nową „wiarą”. Wiarą w erę „Rozumu”. Ludzkość już to przerabiała. W czasach tak zwanego „Oświecenia”. Ono również określane było „Wiekiem Rozumu”. To wtedy miała miejsce rewolucja francuska, która stała się początkiem zmian w Europie. Francja spłynęła wówczas krwią. Potem nadszedł czas kolejnych rewolucji. Idea republiki i parlamentaryzmu stała się zaczynem dla konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki.
W Elberton jest biblioteka. Znajduje się tam podobno książka sygnowana przez owego tajemniczego Christian’a. Napisano w niej, że obelisk powstał na bazie filozofii Thomasa Paine’a. Paine, to był brytyjski pisarz, uczestnik rewolucji amerykańskiej, jeden z tak zwanych „ojców założycieli”. Na jego pogrzebie pojawiło się podobno zaledwie sześć osób, był bowiem zaciekłym wrogiem chrześcijaństwa. Współcześni Amerykanie, mający ciągły kompleks swojej krótkiej historii, wybudowali więc sobie nowy obelisk, mający odwoływać się do starożytnych, ale i rewolucyjnych przesłań. Mają swój amerykański „Stonehenge”.
Kamienie stoją w miejscu, które Indianie plemienia Czirokezów, nazywają Al-jeh-li a lo-hi – co oznacza centrum świata. W wieku XVIII Czirokezi byli sojusznikami Brytyjczyków, w czasie rewolucji amerykańskiej te relacje zostały przez Indian zerwane.
Przez 40 lat zastanawiano się, cóż to za grupa, która „chce wyznaczyć drogę ludzkości”? Wiele wskazuje na to, że chodzi o tak zwany Klub Rzymu. Klub Rzymski, założony w 1968 r., jest jedną z wielu organizacji finansowanych przez Davida Rockefellera w celu wspierania sprawy rządu światowego, w tym Organizacji Narodów Zjednoczonych – każdy, kto ma wątpliwości, że Organizacja Narodów Zjednoczonych jest projektem globalistycznym, powinien zwrócić uwagę na to, jakie organizacje są przez nią finansowane.
Członkami Klubu Rzymskiego byli niektórzy z najbogatszych i najpotężniejszych ludzi na świecie, np. założyciel CNN Ted Turner, Bill Gates, królowa Holandii Beatrix oraz, przywoływany przeze mnie również w książce „Covidowe Jeże”, książę Edynburga i patron Światowego Funduszu na rzecz Przyrody – Filip, który mówił „Gdybym mógł się zreinkarnować, chciałbym wrócić, jako śmiertelny wirus, by rozwiązać problem przeludnienia”. Na całe szczęście, ma już taką możliwość, bo od niedawna leży dwa metry pod powierzchnią tej „przeludnionej” ziemi. Pewnie powróci w wariancie „Epsilon” wirusa wykreowanego przez jemu podobnych, psychicznie zwichrowanych eugeników.
Wszystkie spotkania tego Klubu odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Klub opracowuje jednak wiele “raportów z dyskusji”, które można znaleźć na jego stronie internetowej. Organizacja Narodów Zjednoczonych zleca Klubowi Rzymskiemu przygotowanie “wytycznych polityki”, które wykorzystuje później przy formułowaniu swoich programów. Na stronie UNESCO odnaleźć można bez trudu 250 takich dokumentów, przygotowanych przez Klub Rzymu. Jest tam też wiele innych dokumentów, których autorami są jego członkowie występujący w innych rolach. Rozliczne organizacje ONZ organizują również wspólne konferencje z Klubem Rzymu.
Najważniejsze dzieło Klubu, to publikacja z roku 1972, „The Limits to Growth, czyli „Ograniczenie wzrostu”, która jest uważana za najważniejszą pozycję dotyczącą ochrony środowiska, jaka kiedykolwiek powstała i która wyniosła Klub Rzymski na obecną pozycję lidera myśli ekologicznej oraz głównego konsultanta Organizacji Narodów Zjednoczonych. Została przetłumaczona na ponad 40 języków i sprzedana w ponad 30 milionach egzemplarzy. W latach 70. i 80. koncepcja, że ludzkość nieodwracalnie niszczy Ziemię, zyskała na popularności i ułatwiła powstawanie, popularnych w mediach, grup aktywistów ekologicznych.
Już 50 lat temu przerażała ich liczba ludzi żyjących na naszej planecie. Koncepcja zrównoważonego środowiska i obawy o zmiany klimatyczne zrodziły się w ich umysłach już wtedy.
Dwadzieścia lat po publikacji swego bestsellerowego dzieła Klub opublikował kolejny duży raport, który stał się w kręgach światowej elity następnym bestsellerem. Nazwali go „Pierwsza globalna rewolucja” i ogłosili w nim, że nadszedł już czas działania. Teraz, albo nigdy, ponieważ opóźnienie w rozpoczęciu działań naprawczych zwiększyłoby szkody w światowym systemie ekologicznym. Stwierdzili też, że rządy demokratyczne są zbyt krótkowzroczne, aby poradzić sobie z tą problematyką i niezbędne są nowe formy zarządzania.
Kto znajduje się w tym gremium, które ponoć zdecydowało, że populacja Polski ma docelowo wynosić 15 milionów ludzi? Lista jest długa. Część z nich wymieniłem w swoim programie z cyklu „Po prostej”, do którego obejrzenia wszystkich zachęcam.
To nie jest jakiś niegroźny, mały klub emerytowanych polityków. To są żarliwi wyznawcy kultu, którego cel zawarty jest w ich najważniejszej, tak zwanej Zielonej Agendzie:
„Wspólnym wrogiem ludzkości jest człowiek. Szukając nowego wroga, który by nas zjednoczył, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie środowiska, groźba globalnego ocieplenia, niedobór wody, głód i tym podobne, będą pasowały do tego projektu. Wszystkie te zagrożenia są spowodowane interwencją człowieka i tylko dzięki zmianie postaw i zachowań można je przezwyciężyć. Prawdziwym wrogiem jest więc sama ludzkość”.
Warto przy tym pamiętać o najnowszej inicjatywie naszych liderów, czyli Europejskim Zielonym Ładzie, jako planie działania na rzecz zrównoważonej gospodarki Unii Europejskiej.
Klub Rzymu powołał do życia dwa kolejne kluby – Klub Budapesztu i Klub Madrytu. Na swojej stronie internetowej ten drugi głosi, że ma na celu wprowadzanie zmian na rzecz wzmocnienia instytucjonalnego, rozwoju i dobrobytu obywateli!
Z takimi wyzwaniami mierzą się w nim również tuzy naszej, tubylczej polityki, obecne w tym gronie. Jakże często obaj pojawiali się w telewizjach różnej maści, jako wszechstronni eksperci od wszystkich bolączek tego świata. Dlaczego nigdy nie poświęcili nam czasu, by opowiedzieć o tak wspaniałym towarzystwie, w jakim się spotykają i z jakimi problemami na skalę globalną muszą się mierzyć? Zyskaliby zapewne jeszcze większe poparcie społeczne i powszechne zrozumienie.
Zapewne niewielu z nas pamięta o istnieniu tak zwanego Dnia Ziemi. Po raz pierwszy ludzkość obchodziła to nowe, świeckie święto, 22 kwietnia 1970 roku, w dniu przesilenia, czyli oficjalnie – pierwszym dniu wiosny. Święto upamiętnił prezydent USA – Richard Nixon, który posadził tego dnia na trawniku Białego Domu, drzewko.
A ja przypomnę, jak sprawy potoczyły się dalej z tą nową, świecką tradycją. Otóż, 20 lat później, nasi klubowicze, nie będący jeszcze wtedy wszyscy emerytami, wymyślili sobie, tak zwaną Kartę Ziemi. Inicjatywa Karty Ziemi została zapoczątkowana w 1993 roku przez Maurice Strong’a jako szefa Rady Ziemi i Michaiła Gorbaczowa, będącego wówczas prezesem Międzynarodowego Zielonego Krzyża. Nawiasem mówiąc, do roku 2017 mieliśmy również polski oddział tej organizacji. Z kolei, Komisja Karty Ziemi została utworzona w 1997 roku ze Stevenem C. Rockefellerem, profesorem religioznawstwa i powiernikiem Funduszu Braci Rockefellerów, jako wiceprzewodniczącym.
Zarówno Strong, jak i Gorbaczow wyrazili życzenie, aby Karta była postrzegana, jako nowoczesne 10 przykazań. W nawiązaniu do tego pomysłu, skonstruowano Arkę Nadziei, która miała nieść kopię Karty Ziemi, naśladując Arkę Przymierza, w której Izraelici nieśli oryginalne kamienne tablice dane Mojżeszowi.
9.09.2001 roku w Shelburne Farms miały miejsce obchody „z miłości do ziemi”, w których wzięło udział 2000 osób. Pogańskie uroczystości zakończono „modlitwą do ziemi” i Arki Nadziei. Arka została następnie przewieziona do Nowego Jorku, gdzie spoczęła w tak zwanym Centrum Międzywyznaniowym, należącym do organizacji ekumenicznej Nowej Ery.
Zaraz po tym, z „matką ziemią” zrównano pół Manhattanu.
Tekst ukazał się pierwotnie w tygodniku „Warszawska Gazeta” (08.10.2021)
Zrównoważony rozwój, czyli depopulacja. Manifest anty-rozumu.
O budowie bezbożnej, gnostyckiej i plemiennej „cywilizacji planetarnej”.
Projektanci „nowego człowieka” mają jeden cel …
Deklaracja z Jeny to kolejny dokument ujawniający cele i sposoby budowy nowego społeczeństwa. Pod hasłami ekologii, walki o klimat i ocalenie zasobów Ziemi globaliści wraz z „uczonymi” sformułowali założenia kompleksowej dekonstrukcji światowego porządku społecznego, ekonomicznego, naukowego czy kulturowego. Wspólnym mianownikiem zmian ma być drastyczna depopulacja.
Propagatorzy zrównoważonego rozwoju nie ustają w dążeniu do realizacji neomaltuzjańskiej wizji społeczeństwa. W marcu 2021 r. – za sprawą prof. Benno Werlena – przedstawiciele Klubu Rzymskiego, niemieckiej i kanadyjskiej komisji UNESCO oraz liderzy Światowej Akademii Sztuki i Nauki, Academia Europaea i Międzynarodowej Unii Geograficznej podpisali Deklarację z Jeny w sprawie przyspieszenia działań zmierzających do budowy Nowych Cywilizacji.
Profesor Werlen, szwajcarski geograf, m.in szef Katedry UNESCO ds. Globalnego Zrozumienia dla Zrównoważonego Rozwoju na uniwersytecie w Jenie, powołując się na opinie „licznych ekspertów” twierdzi, iż pomimo podjętych działań politycznych, prawnych i finansowych, światowa społeczność traci szansę na osiągnięcie zadeklarowanych wcześniej celów.
– Sama intensyfikacja istniejących środków nie wydaje się wystarczać do realizacji Agendy 2030 – twierdzi naukowiec. Dlatego wraz z Klubem Rzymskim, Światową Akademią Sztuki i Nauki, Academia Europaea, niemiecką i kanadyjską komisją UNESCO wzywa rządy i instytucje do zmiany strategii oraz przyjęcia „nowego podejścia kulturowego”, o którym jest mowa w Deklaracji z Jeny.
Deklaracja z Jeny i budowa Nowych Cywilizacji
Jej sygnatariusze uznając, że „świat jest bardzo bliski ostatniej szansy na osiągnięcie szeroko uzgodnionych Celów Zrównoważonego Rozwoju” oświadczyli, że należy „przyspieszyć postęp” i przejść od „mówienia o zrównoważonym rozwoju do zrównoważonego życia”. Można to osiągnąć poprzez radykalną zmianę codziennych praktyk ludzi.
Autorzy postulują zmianę perspektywy myślenia „z opozycji natura – społeczeństwo na współzależną relację społeczeństwo – natura”. Należy także, ich zdaniem, uznać „kryzys ekologiczny” za „kryzys społeczny” i ustanowić „długoterminowe zrównoważone sposoby życia”, upowszechniając program różnorodności kulturowej, społecznej i regionalnej.
W transformacji prowadzącej do powstania Nowych Cywilizacji kluczową rolę mają odgrywać nauki społeczne i humanistyczne, kształtujące politykę zrównoważonego rozwoju. Twórcy Deklaracji z Jeny chcą odejścia od narzucania strategii odgórnych „jeden rozmiar dla wszystkich” i przyjęcia „podejść dostosowanych do indywidualnych potrzeb”. Postuluje się powołanie nowych interdyscyplinarnych instytucji badawczych, które zajmą się analizą nowych sposobów uczenia się oraz wpływania na ruchy oddolne.
Młodzi ludzie mają ustanowić „kulturowo i regionalnie zróżnicowane sposoby życia zrównoważonego” dzięki swojej „kreatywności i nowej estetyce”, przekraczając granice tabu.
„Sztuka we wszystkich jej formach, wraz z naukami humanistycznymi i społecznymi, ma kluczowe znaczenie dla poszerzenia sposobu myślenia, zapewnienia nowych perspektyw, by ludzkość mogła przejść od epoki eksploatacji do kultury regeneracji, osiągając szybciej cele zrównoważonego rozwoju” – czytamy w Deklaracji.
Jej sygnatariusze wezwali „wszystkie odpowiednie instytucje polityczne i naukowe, w tym agencje finansowe do wykorzystania Dekady Działań ONZ na zapewnienie, iż wymiar kulturowy znajdzie się w centrum programów zrównoważonego rozwoju.
Zmiana paradygmatu przekonań. Trzeba „uczyć się od rdzennych ludów i zmarginalizowanych grup”
Dlaczego potrzebne są Nowe Cywilizacje i jak mają one wyglądać? Klub Rzymski, który nigdy nie zrezygnował z podstawowej maksymy, mówiącej, iż „świat ma raka, a tym rakiem jest człowiek” wciąż utrzymuje, że na świecie jest zbyt dużo ludzi, którzy zagrażają ograniczonym zasobom Ziemi. By wprowadzić racjonalne zarządzanie nimi, konieczna jest „zmiana paradygmatu podstawowej matrycy przekonań, złożonych systemów ekonomicznych, finansowych i społecznych, które stanowią podstawę naszych codziennych interakcji”.
Nowe Cywilizacje wyłonią się dzięki m.in. czerpaniu wiedzy o trybalizmie i uczeniu się na nowo, jak stać się człowiekiem (Learning New Ways of Becoming Human).
Źródłem inspiracji mają być rdzenne wierzenia, subsaharyjska filozofia ubuntu, chiński taoizm czy współczesna cybernetyka, myślenie złożone i neodarwinizm. Należy uczyć się od kobiet, młodych, radykałów i wszelkich grup zmarginalizowanych, ponieważ to one muszą radzić sobie w życiu codziennym z wieloma wyzwaniami. Tylko dzięki nim możliwa będzie „radykalna przebudowa społeczeństwa dokonująca się w ludzkich umysłach i duszach”.
Klub Rzymski wraz z platformą #LearningPlanet, siecią ponad 90 instytucji zaangażowanych w nowe sposoby uczenia się dla lepszej przyszłości, uruchomił program działań pod nazwą „Piąty element – życie dla nauki, nauka dla życia”. Wszystkie te inicjatywy mają prowadzić do „dekolonizacji umysłów i wspierania zmiany kulturowej, której ludzkość potrzebuje, aby uciec od wyzysku i destrukcji”.
Klub propagujący budowę Nowej Cywilizacji (de facto cywilizacji ekologicznej) i tzw. Rewolucję Ludzką nawiązuje do postulatów swojego założyciela Aurelia Peccei oraz lansowanych od lat 70. ubiegłego wieku raportów wskazujących na ograniczenie zasobów naturalnych, przez co nie wszyscy mogą się bogacić. Transformacja, jaką proponuje, dotyczy zmiany wartości i tego, co należy rozumieć pod pojęciem dobrostanu.
Przebudowa ekonomii i nauki. Odrzucenie prawdy i obiektywizmu
Kompletniej przebudowie musi ulec ekonomia. Należy porzucić wskaźnik Produktu Krajowego Brutto (PKB) oraz w ogóle ideę wzrostu na rzecz wskaźników mierzących wyczerpywanie się zasobów i dobrostanu.
Nowe sposoby uczenia się zakładają odrzucenie obiektywizmu i prawdy. Obiektywizm jest „kamieniem węgielnym nauki i częścią paradygmatu separacji”, a tego typu paradygmat ma być zastąpiony. „Konwencjonalne znaczenie obiektywności musi zostać zmienione, jeśli chcemy ułatwić pojawienie się nowych sposobów stawania się człowiekiem w XXI wieku”, czytamy w opracowaniu Klubu Rzymskiego dotyczącym Emerging New Civilisations. W związku z tym mamy wyjść poza „uniwersalność” perspektywy, zaakceptować, że możemy uczyć się od rdzennych kultur, osób zmarginalizowanych itd. Sama edukacja nie może być konwencjonalna. Oświata ma zapewniać „narzędzia transformacji kulturowej”. „Zamiast powielać istniejące ramy, dążymy do stworzenia warunków i narzędzi przydatnych do zmiany naszej epistemologii” – zaznaczają członkowie Klubu Rzymskiego.
Nie liczy się prawda, lecz wielość światopoglądów różnych kultur afrykańskich i azjatyckich, kultur rdzennych, które zostały zignorowane w epoce industrializacji. Ponadto należy eksperymentować w celu zmierzania w kierunku zrównoważonego dobrostanu. Nie liczy się także „standardowa wiedza specjalistyczna”, ponieważ może ona „faktycznie utrudniać zdobywanie nowych informacji, których potrzebujemy”. Ludzie muszą „porzucić role interesariuszy lub ekspertów istniejącego status quo, bo uniemożliwia im to dostrzeżenie tego, czego potrzebujemy uczyć się na nowo” – twierdzą projektanci nowego człowieka.
Programy odpowiedzialnych badań i innowacji
Nowe sposoby uczenia się zakładają „przeprojektowanie procesów tworzenia wiedzy”. Dlatego Klub Rzymski wraz z siecią uczelni na całym świecie promuje „programy odpowiedzialnych badań i innowacji”. Eksperymenty mają zaowocować „nowymi ścieżkami” prowadzącymi do „zrównoważonego dobrostanu”.
W ciągu dwóch do trzech lat inicjatorzy chcą stworzyć sieć organizacji i osób na całym świecie. Te zaś pomogą rozpalić zapał do kulturowej transformacji. Kultura zapewnia „ramy interpretacji rzeczywistości i sposoby zachowania, gdy potrzebujemy jedzenia, schronienia, relacji z innymi i miłości”. Transformacja kulturowa ostatecznie przyniesie zmiany w pozostałych dziedzinach życia.
Ekonomiści, przedsiębiorcy, ekologiści, uczeni różnych dyscyplin związani z Klubem Rzymskim zaznaczają, że konieczne jest globalne, holistyczne i systemowe myślenie, eksperymentowanie z alternatywnymi poglądami, by nadać sens życiu człowieka pozbawionego różnych dóbr.
Program Działań Deklaracji z Jeny
9 września 2021 r. odbyło się uroczyste podpisanie Programu Działań Deklaracji z Jeny (TJD) przez przedstawicieli kolejnych organizacji z udziałem artystów z Afganistanu, Iranu i RPA. Jak zaznaczył wówczas Garry Jacobs, szef Światowej Akademii Sztuki i Nauki, globalny ruch społeczny pomoże „zmienić sposób myślenia i działania tak, by przejście do globalnie sprawiedliwego, integracyjnego i zrównoważonego życia było możliwe”.
Uznano, że stworzenie globalnego ruchu jest najwyższym priorytetem, a zmiana ma dotyczyć wszystkich dziedzin życia. W praktyce uzgodniono, że będą realizowane programy: „Sztuka”, „Edukacja” i „Społeczeństwo obywatelskie”, a ich koordynacją zajmie się Światowy Sekretariat powołany na Uniwersytecie w Jenie we współpracy z Centrum Studiów Zaawansowanych Maxa Webera w Erfurcie i z Akademią Muzyczną im. Franza Liszta w Weimarze. Koordynatorem został wspomniany tu we wstępie niemiecki wykładowca prof. Benno Werlen.
W październiku 2021 r. zorganizowano konferencję Humanities and Social Sciences for Sustainability. W planie są podobne wydarzenia dla obu Ameryk, Afryki i Azji. Mają pomóc w pozyskaniu do współpracy kolejnych organizacji i liderów opinii.
Neomaltuzjanizm ma się dobrze
Budowa Nowych Cywilizacji nie jest nowym pomysłem Klubu Rzymskiego. Jego członkowie utrzymują, że wszystko to, co przewidywali w słynnym raporcie z 1972 r. pt. „Granice wzrostu” sprawdziło się i trzeba pilnie podjąć działania zmierzające do zakończenia eksploatacji zasobów Ziemi oraz ograniczenia liczby ludności na świecie.
Postulują wdrożenie „ekonomii pączka” (Doughnut Economics) opisanej przez Kate Raworth. Sugeruje ona, by wprowadzić dwa rodzaje wskaźników ekonomicznych: ostrzegających, kiedy podstawowe ludzkie potrzeby nie są zaspokajane i przed przeciążeniem krytycznych systemów regeneracji Ziemi. Mają one pomóc „sprawiedliwie zaspokajać potrzeby materialne wszystkich ludzi w granicach ziemskich zdolności regeneracyjnych”.
Zmiana paradygmatu wiąże się z upowszechnieniem „nowej etyki” i globalnego zarządzania. Możemy się spodziewać większej liczby takich wydarzeń, debat politycznych na temat Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDG) promowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych oraz czołowe uczelnie na świecie.
W 2016 r. Klub Rzymski propagował „odnowienie dobrobytu poprzez zarządzanie wzrostem gospodarczym, zmniejszenie bezrobocia i nierówności oraz przeciwdziałanie zmianom klimatycznym”. Zgodnie z raportem pt. „Wystarczy jeden procent wzrostu” przedstawionym 13 września 2016 r. w Berlinie przez Jorgena Randersa i sekretarza generalnego Klubu Maxtona, po 30 latach globalizacji i wzrostu gospodarczego świat stał się nieprzyjemnym miejscem do życia. By ograniczyć „zmiany klimatyczne”, nierówności i bezrobocie postulowali zmianę paradygmatu. Autorzy zasugerowali wprowadzenie na całym świecie polityki jednego dziecka, podniesienie wieku emerytalnego do 70 lat, podwyższenie akcyzy, podatków i wprowadzenie podatku węglowego oraz powszechnego dochodu podstawowego dla potrzebujących. Mówili, że społeczeństwo globalne musi dokonać wyboru: albo będzie dalej zmierzać ku przepaści, albo ku zrównoważonemu wzrostowi. Autorzy raportu odmówili prawa do wzrostu krajom rozwijającym się np. Indiom, bo nie ma na tyle zasobów i energii dla wszystkich. Mówili, że polityka jednego dziecka pozwoliłaby zaoszczędzić zasoby dla „bardziej sprawiedliwego społeczeństwa globalnego”.
Niestety idee neomaltuzjańskie są bardzo rozpowszechnione wśród światowych technokratów. Szczególnie popularne były w latach 60. i 70. ub. wieku. Zaowocowały m.in. ogromnymi nadużyciami w postaci chińskiej polityki jednego dziecka (1979–2015) i przymusowej sterylizacji w Indiach (1975–1977), a także w krajach Ameryki Południowej.
W 2020 r. podczas Światowego Forum Ekonomicznego prymatolog Jane Goodall zaznaczyła w dyskusji, że nie mielibyśmy problemów środowiskowych, gdyby „utrzymywała się wielkość populacji sprzed 500 lat”, czyli około 420–540 milionów ludzi, o około 6,7 miliarda mniej niż obecnie.
Jesteśmy świadkami propagowania przez celebrytów i wiodące media światowe, a także krajowe swoistej mody na nieposiadanie dzieci, co ma być wyrazem naszej troski o planetę. Lansowana jest „nowa etyka”, będąca zaprzeczeniem podstawowych wartości i moralności.
15 listopada 2017 r. NBC News donosiło, iż „Nauka dowodzi, że dzieci są złe dla Ziemi”. 7 sierpnia 2018 roku Andrzej Prajsnar na portalu forsal.pl pisał, powołując się na dane Population Matters dla Polski, że „optymalna ekologicznie populacja naszego kraju powinna wynosić około 18 mln mieszkańców”. Dane uwzględniały poziom konsumpcji oraz technologii, samowystarczalność w zakresie wykorzystania odnawialnych zasobów przyrodniczych i możliwość ich pełnego odtworzenia. Propagatorzy budowy Nowych Cywilizacji podkreślają wagę dostosowania gospodarki i populacji różnych krajów do możliwości regeneracyjnych lokalnych ekosystemów.
W sierpniu 2019 r. książę Harry sugerował, że dzieci obciążają planetę, zaś odpowiedzialne pary powinny mieć „maksymalnie dwójkę” pociech. Postulował nawet karanie ludzi za posiadanie większej liczby dzieci.
Kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez (D–NY) zakwestionowała moralność rodzenia dzieci w obliczu „zmian klimatycznych”, a Joe Biden poparł politykę chińską.
W listopadzie 2019 r. ponad 11 tysięcy naukowców podpisało się pod raportem World Scientists’ Warning of a Climate Emergency, wzywającym do zmniejszenia światowej populacji w celu zwalczania „zmian klimatycznych”. Co roku lista sygnatariuszy się wydłuża i w 2021 r. dołączyło kolejnych 2,8 tys. osób. Inicjatorem raportu jest m.in. prof. William J. Ripple z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie.
W dokumencie stwierdza się, że „trzeba ustabilizować, a idealnie byłoby stopniowo redukować populację światową”. Postuluje się, by obniżać płodność poprzez umożliwienie powszechnego dostępu do wszelkich środków planowania rodziny, w tym aborcji oraz ustanowienie powszechnej równości genderowej.
Jak widać, neomaltuzjanizm ma się dobrze, a przedstawiane przez różne gremia programy zmiany paradygmatu, zgodnych z Agendą 2030, by przeciwdziałać „zmianom klimatycznym” de facto odnoszą się do depopulacji. Uczeni i technokraci celowo nie wyciągają wniosków z przeszłości, obalających ich teorie i odrzucają prawdę oraz obiektywizm. Utrudniałoby to budowę bezbożnej, gnostyckiej i plemiennej „cywilizacji planetarnej”.
Agnieszka Stelmach