Kościół w walce z diabłem, błędem i grzechem

Zawsze Wierni nr 2/2019 (201), czyli zawsze_wierni

Kościół w walce z diabłem, błędem i grzechem

Wywiad z ks. Karolem Stehlinem FSSPX

Z ks. Karolem Stehlinem, przełożonym Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji, rozmawia ks. Szymon Bańka

Zacznijmy od początku: w jaki sposób zetknął się Ksiądz z postacią i myślą św. Maksymiliana? Czy od razu zrozumiał Ksiądz, że św. Maksymilian to kluczowa postać w naszej dzisiejszej walce o wiarę? Co Księdza urzekło w postaci o. Maksymiliana?

Początki sięgają pierwszego roku w seminarium, roku 1981, gdy tradycyjny Katolicki Ruch Młodzieżowy w Niemczech (KJB) wydał biuletyn poświęcony życiu i pracy apostolskiej świętego Maksymiliana Kolbego. My, seminarzyści, byliśmy zafascynowani odkryciem tego świętego naszych czasów, który był tak całkowicie tradycyjny w swojej głębokiej wierze i apostolskiej gorliwości, a jednocześnie korzystał z nowoczesnych osiągnięć techniki. Święty, który fascynował młodych ludzi również naszych czasów.

Kwestia nawrócenia młodych ludzi powróciła ponownie w 1986 roku, kiedy to zostałem wyznaczony do pracy w Afryce. Zainspirowany objawieniami Matki Bożej w Fatimie (trzy tomy br. Michała od Trójcy Świętej) i biografią świętego Maksymiliana Kolbego (napisaną przez Marię Winiowską), ksiądz Loic Duverger w 1988 roku powołał do życia organizację dla dziewcząt, o nazwie „Compagnie de L’Immaculee”. Ponieważ MI składa się z trzech grup, dziewczęta podzielone były na „dzieci, służebnice oraz apostołów Niepokalanej”. Każda z tych grup wcielała w życie prośby Niepokalanego Serca w Fatimie, starając się o nawrócenie swoich rówieśników. Rezultaty były olśniewające: po 5 latach działalności, grupy „Compagnie de L’Immaculee” powstały w różnych częściach stolicy Gabonu, by nawracać mieszkające tam dzieci. Wielu „apostołów” angażowało się jako katecheci, ucząc 1500 dzieci w naszej placówce misyjnej Świętego Piusa X. W czasie obchodów 75. rocznicy objawienia Matki Bożej w Fatimie „Compagnie de L’Immaculee” wielokrotnie zainscenizowało przedstawienie opowiadające historię objawień, przyciągając w ten sposób setki osób do Kościoła.

Najbardziej jednak cudownym owocem była wewnętrzna przemiana wielu młodych dziewcząt, które żyły głębokim życiem wewnętrznym i niejednokrotnie z heroiczną odwagą broniły wiary w pogańskich środowiskach, a niekiedy i w rodzinach. Niektóre z nich doprowadziły do nawrócenia swoich rodziców, braci i sióstr. Wśród dziewcząt, które zmarły przedwcześnie z powodu różnych chorób tropikalnych, obserwowaliśmy rzadko spotykany stopień cnót, a nawet i świętości. Te niesamowite wydarzenia utwierdziły nas w przekonaniu o potędze Niepokalanej w naszych czasach, o ogromnym znaczeniu Fatimy i MI oraz o konieczności naszej pracy apostolskiej z Nią i przez Nią.

Jednak dopiero w roku 1994, gdy zostałem powołany do rozpoczęcia dzieła Tradycji katolickiej w Polsce, odkryłem kim naprawdę był święty Maksymilian Kolbe i jego Milicja. Czytając listy i konferencje w jego ojczystym języku odkryłem uniwersalnego geniusza, zarówno pełnego kontemplacji a jednocześnie bardzo aktywnego teologa najgłębszych tajemnic Maryi i mistrza organizacji, który stosował nowoczesne środki techniki, by uczynić Naszą Królową znaną i kochaną przez miliony ludzi.

Ów śmiertelnie chory zakonnik założył jeden z najważniejszych ruchów maryjnych na świecie, trzeci po „Legionie Maryi” i „Błękitnej Armii Matki Bożej z Fatimy”, otworzył bez żadnych środków materialnych klasztor nazwany Niepokalanowem – „Miastem Niepokalanej”, który w ciągu 15 lat stał się największym od czasów średniowiecza klasztorem na świecie, liczącym prawie tysiąc mieszkańców.

Nie zadowoliwszy się rozpaleniem płomienia miłości do Niepokalanej we własnej Ojczyźnie wyruszył na misje do Azji z pragnieniem doprowadzenia do Niej „miliardów dusz”. Ostatecznie, swoje heroiczne życie zakończył heroiczną śmiercią w bunkrze głodowym w Oświęcimiu, gdzie oddał swoje życie za życie współwięźnia, ojca rodziny.

Dlaczego postanowił Ksiądz założyć Rycerstwo Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji, skoro istnieje nieprzerwanie rycerstwo założone przez św. Maksymiliana? Czym różni się Rycerstwo Tradycyjnej Obserwancji od tego „zwykłego”?

Gdy w 1998 roku został otworzony pierwszy przeorat, oczywistym było, że często odwiedzaliśmy położony nieopodal Niepokalanów. To było tak, jakby sam święty spotykał się z nami, gdy rozważaliśmy resztki gigantycznego apostolatu (muzeum; pierwotna kaplica i pokoje w których święty mieszkał; cmentarz, gdzie pochowani byli jego heroiczni towarzysze etc). Niezwykłym doświadczeniem były długie rozmowy z pamiętającymi go starszymi braćmi.

Jednakże, musieliśmy odkryć i drugą stronę MI: w Niepokalanowie roiło się od ruchów charyzmatycznych, półki w księgarni były wypełnione pozycjami liberalnymi i modernistycznymi; często też byliśmy świadkami liturgicznych ceremonii i spotkań, podczas których oddziaływano na emocje zebranych w sposób podobny do koncertów rockowych, odbywających się na wolnym powietrzu. W 1997 roku opublikowano nowy statut MI różniący się bardzo od oryginalnego. Jedną z najlepiej sprzedających się książek była książka generalnego moderatora Milicji, o. Simbuli, który krytykował świętego założyciela za umysłową ciasnotę, że „ugrzązł w światopoglądzie swoich czasów”. Pytaliśmy starszych braci, którzy znali świętego, co myślą o tych zmianach. Ze smutkiem odpowiadali: „Teraz wszystko zmieniło się”. „Rycerz Niepokalanej” przeistoczył się w pobożny biuletyn, pełen modernistycznych aluzji, wyzbyty oryginalnego tonu.

W tym czasie grupa młodych wiernych prosiła, czy moglibyśmy reaktywować Milicję Niepokalanej dokładnie według założeń świętego Maksymiliana, ponieważ katolicka Polska pozostawała od lat dwudziestych XX wieku pod potężnym wpływem MI, a także przywrócenia jej pierwotnego ducha nadanego przez świętego Założyciela.

Prośba ta wymagała dokonania analizy, czy ta idea ma sens, bowiem istniały w katolickiej Tradycji inne ruchy maryjne. Stworzenie nowego ruchu mogłoby uczynić rozłam w liczbie i sile tych już istniejących. Zorganizowaliśmy więc małą krucjatę różańcową, ażeby Niepokalana objawiła nam swoją wolę.

Dlaczego Ksiądz uważa MI za tak ważne w naszych czasach? Dlaczego Rycerstwo ma szczególne znaczenie właśnie dzisiaj, w dobie kryzysu wiary i kapłaństwa?

Jak sama nazwa wskazuje, Militia Immaculatæ przypomina Kościół Wojujący, prawdziwy Kościół Katolicki na ziemi, który jest w nieustannej walce z diabłem, grzechem i błędem. Od pięćdziesięciu lat te kardynalne prawdy usuwano z umysłów wiernych, których uczy się dążyć do uniwersalnego pokoju i szacunku wobec wszystkich religii. Co gorsze: od tamtego czasu wieczne i najważniejsze rzeczywistości o niebie, piekle, czyśćcu, sądzie, kwestie walki przeciwko diabłu oraz nawrócenie z błędu do jedynej wiary katolickiej zostały odrzucone i zastąpione pragnieniem zjednoczenia świata przez wzajemne zrozumienie i pokój. Masoński porządek świata stał się ideałem dla wielu katolików.

Przeciwko tej modernistycznej pladze MI jawi się jako lekarstwo przeciwko pacyfizmowi naszych czasów i staje się potężnym przypomnieniem jedynej prawdziwej perspektywy: jesteśmy na tym świecie, by walczyć o zbawienie naszych dusz. MI kładzie nacisk na zrozumienie istoty wiecznych wartości oraz właściwego wykorzystania naszego pobytu na ziemi. W swojej definicji Milicja Niepokalanej jest anty-ekumeniczna, woła o nawrócenie wszystkich wyznawców fałszywych religii do jedynego prawdziwego Kościoła.

Ten ideał walki duchowej, tak potrzebny w naszych czasach, wywołuje entuzjazm szczodrobliwych dusz, zwłaszcza młodych, by poświęcić się dla wielkiego i fascynującego ideału. W naszych indywidualistycznych czasach jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie zamknięcia się we własnym duchowym komforcie, by stać się egocentrycznymi i rozumieć praktykę religijną jako naszą prywatną sprawę. Po tak długim okresie straszliwego kryzysu zagraża nam zapomnienie, że należymy do Świętej Matki Kościoła i ponosimy odpowiedzialność za członków Mistycznego Ciała Chrystusa. MI pozwala nam głębiej zrozumieć wielkie nowe przykazanie Pana Jezusa, by: „kochać bliźniego naszego, tak jak On umiłował nas”. Oznacza to, że powinniśmy uczynić wszystko co w naszej mocy, by doprowadzić do zbawienia dusze kroczące do przepaści wiecznego potępienia. Będziemy szczęśliwi i wdzięczni za każdą osobę w Kościele powracającą do prawdziwych wartości i pragniemy przywieść ją do pełni katolickiej Tradycji i wraz z nią cały świat, począwszy od najmniejszej parafii, aż do Watykanu. Nie będziemy pogardliwie palcem wskazywali na duchowo ubogich, mówiąc: „Z takim heretykiem nie chcę mieć nic do czynienia”, lecz dążyć będziemy ze wszystkich sił, by zaprowadzić go do wieczystej prawdy Pana Naszego przez Niepokalaną. MI przywraca nam prawdziwą tożsamość jako katolików wraz z głębszym zrozumieniem naszej roli tu na świecie, by stać się żołnierzami Jezusa Chrystusa, walczącymi o rozszerzenie Królestwa Boga na ziemi. Ażeby osiągnąć ten życiowy cel, otrzymaliśmy sakrament bierzmowania.

Militia Immaculatae nie jest kolejnym ruchem czy stowarzyszeniem pośród wielu innych, ze swoimi modlitwami i praktykami, ale jest konieczna dla naszego życia, jako nowe prawo, które mówi: cokolwiek czynisz, czynisz jako instrument w rękach Niepokalanej, by jako rycerz w Jej armii atakując wroga, nawrócić go i w ten sposób rozszerzyć Królestwo Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jeżeli stanie się to treścią naszego życia, nie będziemy więcej marnotrawili naszego czasu, ale krótki pobyt na ziemi wypełnimy do maksimum czynami wielkimi, nieśmiertelnymi, prowadzącymi do zbawienia dusz. Innym fascynującym aspektem jest, że ruch ten gotów jest posługiwać się najbardziej nowoczesnymi narzędziami w służbie Niepokalanej. Powoduje to, że współczesny człowiek nabiera nowego, katolickiego spojrzenia na środki masowego przekazu, które najczęściej nadużywane są przez moce ciemności, jako potężne medium najokropniejszych pokus.

Ponieważ młodzież jest uzależniona od swoich elektronicznych urządzeń, MI obraca to uzależnienie na służbę Niepokalanej i dla zbawienia dusz. W ten sposób wielu ludzi z zewnątrz Kościoła może przyłączyć się do MI, poznając, że ruch ten w sposób doskonały odpowiada sytuacji i potrzebom naszych czasów.

Jednocześnie MI jest głęboko zakorzeniona w duchu modlitwy i ofiary, które są najważniejszą bronią rycerzy, by zbawiać dusze. W ten sposób wypełniana jest prośba Matki Bożej Fatimskiej, by modlić i ofiarować się za grzeszników, bowiem nikt nie modli się i nie ofiarowuje się w ich intencji. Ponadto modlitwa świętego Maksymiliana doskonale dopasowana jest do trudności pojawiających się na drodze dobrego modlitewnego życia w naszych czasach.

Najważniejszym jednak punktem jest miejsce Matki Bożej Niepokalanej w naszym życiu. MI stosuje w konkretnym życiu zasady świętego Bernarda oraz wszystkich świętych maryjnych, a zwłaszcza świętego Marii Ludwika Grignion de Montfort, który uczy wszystko czynić przez Maryję, z Maryją i dla Maryi. W ten sposób w nasze życie zostają wcielone wszystkie wielkie prawdy o Jej Niepokalanym Poczęciu, a zwłaszcza Jej rola jako Pośredniczki Wszystkich Łask dla zbawienia i uświęcenia wszystkich ludzi. Te prawdy przywodzą rycerza do zrozumienia, jak bardzo ważna jest Niepokalana w jego osobistym życiu, a zwłaszcza jak wielkiej wagi jest Jej prośba o pomoc w zbawieniu od wiecznego potępienia Jej umiłowanych dzieci, wciąż zagubionych w błędach i w grzechu. Tu katolik codziennie uczy się, jaka jest jego rola w świecie i jak ważne jest największe dzieło, którego człowiek tu na ziemi może dokonać, dając innym „wszystko co najlepsze” w wiecznym szczęściu. Jednocześnie uczy się niezbędnej pokory: sam nic nie może zrobić, a jako instrument Niepokalanej, Jej wierny rycerz, może dokonać wszystkiego.

To prawda, że wszystkie te punkty można także odnaleźć w Legionie Maryi, reaktywowanym w wierności Tradycji w kilku krajach. Legion Maryi jest jednak zbudowany według wzorca Legionu Rzymskiego, składającego się z żołnierskiej elity, z zasady więc wymaga bardzo wiele od swoich członków. Militia Immaculatae przeciwnie; otwarta jest dla wszystkich, nawet dla tych najbardziej leniwych. Wstępującym rycerzom nie stawia się właściwie żadnych wymagań. MI jest ruchem masowym, dążącym do tego, by wszyscy wstępowali w ślady Niepokalanej, zmuszającym by podali Jej przynajmniej swój mały paluszek, a Ona dokona reszty, biorąc całą rękę i całego człowieka. Filipiński Legion Maryi odkrył w MI niezwykłe narzędzie, by odwiedzanych każdego tygodnia ludzi przybliżyć do Niepokalanej, stając się Jej rycerzami.

Nigdy taki ruch nie powstał w świecie. Przeniknięty duchem swojego świętego Założyciela, jest zarówno kontemplacyjny, jak i aktywny; szanuje każdy indywidualny wysiłek, jak i działanie grupowe; łączy najwyższy wysiłek intelektualny (Akademie Maryjne) z najbardziej praktycznymi działaniami; wieczystą, niezmienną wiarę katolicką 2000 lat Tradycji z nowoczesnymi umiejętnościami i wynalazkami naszych czasów.

Jakie były początki Rycerstwa Tradycyjnej obserwancji? Czy wierni od razu zrozumieli przesłanie Rycerstwa i chętnie doń przystępowali, czy raczej początki były trudne, a ludzie niechętni?

Przełożony Generalny zgodził się z przedstawionymi argumentami i pozwolił założyć MI Tradycyjnej Obserwancji w Polsce. W dniu 6 maja 2000 roku, w pierwszą sobotę miesiąca Maryi, około 50 katolików zostało pierwszymi Rycerzami Niepokalanej. Otrzymali oni „Dyplomik” z kopią podpisu św. Maksymiliana. Jednak po pierwszym entuzjazmie Rycerstwo Tradycyjnej Obserwancji raczej trudno rozwijało się w Polsce: nowi rycerze zostali przyjęci na końcu pielgrzymki do Częstochowy oraz rekolekcji maryjnych. Poza tym mało uczyniono, aby ich mobilizować do apostolatu. Tylko w Warszawie i Gdyni powstały pierwsze grupy MI 2 – studium, gdzie mężczyźni się spotykali regularnie, aby pod opieką Niepokalaną pogłębić swą wiedzę religijną i apologetyczną. Od roku 2008 nastąpiła pewna odnowa ideału Rycerstwa: kilkuset nowych rycerzy zostało przyjętych we wszystkich naszych kaplicach. Dzięki ponownej publikacji artykułów świętego Maksymiliana Kolbego i jego współbraci rycerzy, piszących przed II wojną światową, wielu wiernych zaczęło dostrzegać ogromną różnicę, a nawet sprzeczność między nowościami w Kościele w duchu Vaticanum II a duchowością i ideałami z pierwszych 50 lat MI.

Rycerstwo Tradycyjnej Obserwancji wystartowało w Polsce. Jakże się to stało, że rozpowszechniło się na świecie?

Co roku uczestniczyła pewna grupa obcokrajowców na pielgrzymkę do Jasnej Góry, podczas której dowiedzieli się o istnieniu MI. Widocznie byli wzruszeni tym, co słyszeli podczas wykładów i wielu z nich spontanicznie wstąpiło do MI. W 2002 roku tradycyjni ojcowie Kapucyni z Morgon wyrazili chęć przyłączenia się do MI i tak powstała Militia Immaculatae we Francji. Jednak na początku było to jednostkowe zaangażowanie „fanów” świętego Maksymiliana, a ruch na ogół nie był znany w Tradycji (za wyjątkiem Polski). Od tego czasu napisałem parę książek na ten temat, które zostały przetłumaczone na język angielski, francuski, niemiecki, częściowo też hiszpański, rosyjski, litewski, estoński. Toteż bywałem często zapraszany przez kapłanów na rekolekcje i wykłady o MI. Z tego powodu w 2004 roku pierwsi amerykańscy kapłani założyli MI w niektórych przeoratach i kaplicach w Stanach Zjednoczonych, a następnie w 2006 roku w Szwajcarii. W tym okresie powstały pierwsze strony internetowe MI, dzięki którym zainteresowanie wiernych MI znaczenie wzrosło. Liczba rycerzy wzrosła do około 5000 w 2013 roku.

Gdy zostałem delegowany do Azji, oczywiście przyniosłem jako „prezent z Polski” Rycerstwo, które w niektórych krajach zostało przyjęte z entuzjazmem, w innych z wielką rezerwą (zawsze z obawą, czy istniejącym ruchom maryjnym nie wyrządzano przez to szkody z powodu ducha konkurencji, etc.). 8 grudnia 2014 roku zostało przyjętych pierwszych 150 rycerzy w Indiach, a od tego momentu MI rozwijało się w Azji cudownie. W ciągu 3 lat liczba rycerzy wzrosła ponad dwukrotnie, z około 5000 w 2013 roku do około 13 000 w 2016 roku. Dotychczas MI w różnych krajach była pod opieką tamtejszych księży i im pozostawiono inicjatywy. Księża indywidualnie podejmowali odpowiednie działania, próbowali „zrobić coś” za zgodą swoich przełożonych. Aby zjednoczyć różne wysiłki i ustanowić MI jako małą armię Tradycji katolickiej, Przełożony Generalny – najwyższa władza MI – ustanowił mnie międzynarodowym koordynatorem lub w warunkach świętego Maksymiliana – „dyrektorem” MI.

W Polsce, przy warszawskim przeoracie Bractwa, powstała właśnie ogólnoświatowa centrala Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji. W ilu krajach obecnie działa Rycerstwo i iloma rycerzami może się ono pochwalić? Czy są jakieś kraje, które wyróżniają się pod kątem ilości lub gorliwości rycerzy?

Kilka dni temu zostało przyjętych pierwszych 9 rycerzy w Hondurasie, który jest 43 krajem, w którym już istnieje MI Tradycyjnej Obserwancji. Nieco wcześniej, 12 grudnia 2018 roku, biskup ordynariusz z Nikaragui założył MI Tradycyjnej Obserwancji w parafii Matki Bożej z Guadalupe, zachęcając swoich proboszczów do przyjęcia wiernych do MI. Ogólnie liczba rycerzy wynosi obecnie ponad 100 000. Najwięcej ich jest na Filipinach (ok. 65 000), we Francji (ok. 6000), w Stanach Zjednoczonych (5000), ponad tysiąc w Polsce, Niemczech, Anglii, Kanadzie, Nikaragui, Gwatemali, Kolumbii, Belgii, Austrii, Indiach, Singapurze, Australii i Nowej Zelandii.

Około 30 procent rycerzy to wierni katolickiej Tradycji. Niewątpliwie to oni najwięcej rozumieją ducha św. Maksymiliana oraz znaczenie Rycerstwa, jakie opisano powyżej. Natomiast apostolat MI jest kierowany „na zewnątrz”, aby ludzie „poznali Niepokalaną i umiłowali Ją”, a przez Nią stopniowo odkryli na nowo katolicką Tradycję. Toteż „zawsze wierni tradycyjni rycerze” rozumieją coraz bardziej, ile dobrego mogą uczynić, aby przyczynić się do powrotu do Tradycji ogromnej liczby ludzi dobrej woli, nawet apostatów, obojętnych czy modernistów.

Same liczby pokazują, gdzie nasi rycerzy są najbardziej gorliwymi: ks. Moderator z Nikaragui powiadomił mnie, że miesiąc temu przyjęci nowi rycerze już przyczynili się do nawrócenia 15–20 osób.

Czy istnieją już gdzieś wyższe stopnie MI (drugi i trzeci)?

MI posiada wszystkie możliwości naszego uczestnictwa w dziele zbawienia: zaprasza tych co pragną służyć Niepokalanej indywidualnie (MI 1), jednocześnie przewiduje apostolat w grupach, kołach i stowarzyszeniach dla osiągnięcia lepszych rezultatów (MI 2). Tych zaś najbardziej gorliwych członków zaprasza do duchowej elity, do całkowitego poddania się i heroicznego poświęcenia się Jej (MI 3).

Zasadniczo założono MI na świecie tylko na pierwszym poziomie, ponieważ obecna struktura i ideał MI nie ma jako głównego celu założenie różnych grup i kół, ponieważ takie istnieją już obficie na świecie. Toteż, aby uniknąć wszelkiego śladu ducha konkurencji, MI jest regułą życia, jest poświęceniem się Niepokalanej, aby we wszystkim być Jej narzędziem, którym ona może się posługiwać jak chce, aby przez to uratować jak najwięcej dusz.

Jeśli zaś gorliwi rycerze pragną łączyć się we wspólny apostolat, to odpowiedzialny kapłan i wyższy przełożony muszą wyrazić na to zgodę. Obecnie istnieje kilka grup: MI 2 – matki (Niemcy) ; MI 2 – młodzi (Indie); MI 2 – ojcowie (Filipiny); MI 2 – pielęgniarze/lekarze (Filipiny); poza tym parę MI 2 – pomoc przeoratu. Natomiast MI 3 jako rodzaj życia konsekrowanego może być zatwierdzony tylko przez Przełożonego Generalnego. W obecnej chwili powstający pierwszy MI 3 „Dom Maryi”(Filipiny) czeka na takie zatwierdzenie.

Jaką przyszłość przewiduje Ksiądz dla Rycerstwa Niepokalanej? Będzie się ono dalej rozrastać w takim tempie jak do tej pory? Gdzie chciałby Ksiądz położyć akcenty w opiece nad Rycerstwem?

MI jest całkowicie w rękach Niepokalanej i tylko Ona wie, co z jej małą armią chce uczynić. Jeśli rzeczywiście coraz więcej kapłanów i biskupów spoza Bractwa (jak w Nikaragui) interesuje się MI i widzi w niej odpowiedni środek, aby swoich wiernych przez Maryję do Tradycji przekonać, wtedy MI jeszcze szybciej będzie się rozwijać. Jeśli pierwszy dom Maryi będzie zatwierdzony, to wtedy może ONA będzie gromadzić wokół siebie coraz więcej hojnych dusz, które pragną służyć JEJ wszystkimi siłami i całym swym czasem, tak dokonuje się ogromna praca nad wytrwałością rycerzy i obudzenie ich ze snu, a Jej armia wzrasta w liczbie i gorliwości.

Przede wszystkim trzeba dać członkom MI najgłębsze z możliwych rozumienie ich ogromnego znaczenia, jako „narzędzie JEJ”: od nich zależy zbawienie ogromnej liczby ludzi, by Ona mogła dać swe łaski swoim biednym dzieciom .

W jaki sposób można przystąpić do Rycerstwa Niepokalanej Tradycyjnej Obserwancji i jakie są obowiązki rycerza?

Każdy katolik może przystąpić do MI, o ile rozumie, że poświęci siebie Niepokalanej jako „narzędzie” i pragnie pomóc Jej nawrócić i uświęcić jak najwięcej dusz. Obowiązki – to tylko codziennie raz odmówić akt strzelisty oraz nosić medalik cudowny. No i przede wszystkim przystąpić do MI przez złożenie aktu poświęcenia. Oprócz tego minimum wszystko będzie “dobrowolne”: według stanu, roztropności, a przede wszystkim gorliwości. A im więcej uczyni, tym więc łask sam dostanie.

Na koniec proszę o kilka słów zachęty dla licznych rycerzy Niepokalanej w naszym kraju!

„Bądź wierny aż do końca, a otrzymasz wieniec życia!” Oto obietnica Naszego Pana! „Obiecuję uczynić cię szczęśliwą, nie w tym, ale w innym świecie!”. Oto obietnica Matki Bożej do św. Bernadety w Lourdes. Tak, do nas wszystkich woła nasz Pan: „Wejdź dobry i wierny rycerzu, przyjmij koronę, którą obiecałem tobie, kiedy postanowiłeś zostać żołnierzem Mojej Matki, rycerzem Niepokalanej”.

Rycerz marzy o zwycięstwie, i dlatego wie, że musi walczyć, a ta walka będzie na całe życie i będzie to heroiczna walka! Święty Maksymilian od dzieciństwa uczył się, że Ona jest Hetmanką chrześcijańskich wojsk, a gdziekolwiek się pojawia, diabeł z przerażającym gniewem będzie ze wszystkich sił próbował Ją zniszczyć. Z drugiej strony, tam gdzie szatan rządzi, Ona przybywa, aby „zmiażdżyć mu głowę”. Kościół na ziemi jest Kościołem Wojującym i nikt nie może wejść do Królestwa Niebieskiego bez ciągłej walki przeciwko wrogom (złym skłonnościom, pożądaniom) i bez walki z niezliczoną armią diabła przez całe życie. Dlatego nie powinniśmy ani wyobrażać sobie, ani pragnąć słodkiego i spokojnego życia na ziemi bez prób i walk, a wręcz przeciwnie: budząc się każdego dnia, rycerz jest przygotowany na kolejny dzień walki w propagowaniu i podbijaniu świata i dusz dla „Miasta Boga”.

Jeśli chcesz otrzymać wieniec chwały, to najpierw musisz mieć pragnienie i współpracować, aby każdy mógł rozpoznać i poddać się Królowi królów za pośrednictwem naszej niebiańskiej Królowej. Musisz pracować dla triumfu Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi we wszystkich sercach. Innymi słowy, musisz być Jej wiernym rycerzem; narzędziem, za pomocą którego Pośredniczka Wszystkich Łask może wysyłać promienie łask do wielu dusz dla ich nawrócenia i uświęcenia.

W jaki sposób można to zrobić? Jaka jest broń, aby Jezus i Maryja byli znani i kochani? Modlitwy, ofiary, pełnienie woli Niepokalanej i wszystkie inne środki w zależności od twojej gorliwości i hojności. Środki, za pomocą których zapraszamy inne dusze do zdobycia korony i pójścia do nieba, są również środkami do zdobycia własnej nagrody: co robisz dla innych, robisz dla siebie podwójnie!

O rzeczach ostatecznych. Nauka katolicka i posoborowa.

Dwie eschatologie: katolicka i posoborowa

ks. Karol Stehlin FSSPX

Zawsze Wierni nr 6/2001 (43)

===================================

Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.

Św. Ignacy, Ćwiczenia duchowe, Zasada pierwsza i podstawowa

——————-

Zachowaj się na ziemi jak pielgrzym i gość, którego nie obchodzą sprawy świata. Zachowaj serce wolne i wzniesione ku Bogu, albowiem nie mamy miasta trwałego, ale przyszłego szukamy. Tam zwracaj ze łzami codziennie modlitwy i westchnienia, by dusza twoja zasłużyła na szczęśliwe przyjście po śmierci do Pana.

Naśladowanie Chrystusa, I, 23 nr 9

——————————-

Ratuj swoją duszę!

Słowa te, często narysowane na krzyżach misyjnych i na grobowcach, ciągle powtarzane w pismach Ojców i Świętych, najwyraźniej ukazują główną troskę Kościoła, którego ostatecznym celem jest wieczna szczęśliwość, a którego zadaniem jest prowadzenie ludzi do tego celu. Nauka o rzeczach ostatecznych (eschatologia) jest tak ważna dla katolika, jak ważna jest dla kierowcy dokładna wiedza o celu jego podróży. Jedna z najważniejszych zasad całego stworzenia brzmi: Omne agens agit propter finem – każdy działający dokonuje swych czynów z powodu celu, do którego dąży. Jeśli jakaś fundacja lub stowarzyszenie zmienia swe cele statutowe, to zmienia się w swej istocie i staje się de facto nową instytucją, nawet jeśli zachowuje starą nazwę.

Obserwując od wielu lat głębokie zmiany, dokonujące się w Kościele, można stwierdzić, że wynikają one z całkowicie zmienionego celu, który przedstawiają hierarchowie. Przedstawienie tej nowej eschatologii odbywa się w różnych szczeblach: a) pozwolono heretykom zająć kluczowe stanowiska w Kościele, np. Hansa Urs von Balthasara, który negował wieczność piekła, mianowano kardynałem; na naszym podwórku o. Hryniewicz jest hołubionym przez hierarchów (i media) profesorem KULu etc. b) w sposób niejasny przedstawiana jest nauka o rzeczach ostatecznych w katechezie dzieci: np. unika się mówienia o piekle, aby nie straszyć dzieci albo nie wywołać w nich wrażenia „mściwego Boga”; c) prawie całkowicie ignoruje się tę naukę w oficjalnych dokumentach, zapewne po to, by w ciągu kilkunastu lat wierni zupełnie o niej zapomnieli; d) promowana jest „nowa teologia”, której punktem centralnym jest sytuacja człowieka na ziemi.

W ten sposób stwarza się nową orientację „horyzontalną”, przeciwną starodawnej katolickiej orientacji „wertykalnej”, bowiem tradycyjna nauka Kościoła i duchowość Świętych spogląda w górę, od ziemi ku niebu, od doczesności ku wieczności, a człowiek jest wedle niej tylko wędrowcem (homo viator), pielgrzymem w tej dolinie łez, z pragnieniem „oczekującym wiecznej ojczyzny”. Wprost przeciwnie, nowa orientacja koncentruje się na tym, co dzieje się tu i teraz, zajmując się tylko losem człowieka na ziemi:

wszyscy jesteśmy powołani, aby być braćmi. I dlatego na podstawie tego samego powołania ludzkiego i Bożego możemy i powinniśmy bez gwałtu, bez podstępu, w prawdziwym pokoju współpracować ze sobą przy budowie świata1.

Katechizm Kościoła Katolickiego (liczący 738 stron) poświęcił całej nauce o rzeczach ostatecznych zaledwie 5 stron, które – pomimo przypomnienia wielu punktów tradycyjnej nauki – utwierdzają i „cementują” nową orientację, co poniższa analiza ma udowodnić2.

Nieśmiertelność duszy ludzkiej

Nauka Kościoła

Kościół katolicki zawsze uczył, że „człowiek jest stworzeniem, składającym się z duszy rozumnej i ciała organicznego3, zaś w chwili śmierci dusza odłącza się od ciała i „staje przed trybunałem Chrystusa na sądzie szczegółowym4. Magisterium nieomylnie stwierdziło, że dusza ludzka jest nieśmiertelna5, a Benedykt XII orzekł, że dusze tych, którzy

w chwili śmierci nie mieli nic do odpokutowania (…) jeszcze przed odzyskaniem swoich ciał i przez Sądem Ostatecznym (…) były, są i będą w niebie, w królestwie i raju niebieskim z Chrystusem, przyłączone do uczestnictwa aniołów i Świętych5.

Ponieważ po II Soborze Watykańskim coraz rzadziej głosi się te prawdy wiary, Kongregacja Nauki Wiary w 1979 r. napisała list do biskupów7, aby „przestrzec przed niebezpieczeństwem wyobrażeń fantazyjnych i zbyt dowolnych” i potwierdziła katolicką naukę o eschatologii. Jednak właśnie ten dokument stał się okazją do wiele znaczącego wydarzenia: w niemieckim i francuskim tłumaczeniu zabrakło właśnie tych słów, które precyzyjnie wyrażają fakt dalszego istnienia duszy odłączonej od ciała!8

Posoborowe zmiany w liturgii

Pytanie o duszę staje się szczególnie ważne, gdy człowiek umiera. Co się dzieje z duszą w chwili śmierci? W 21 formularzach Mszy za zmarłych9 tradycyjna liturgia mówi o duszy 78 razy, w łacińskim tekście Novus Ordo Missae jeszcze 5 razy. W niemieckim wydaniu nowego mszału słowa „dusza” w ogóle nie ma. Przykładowo jeśli np. w łacińskim tekście Kanonu było napisane „na odkupienie ich dusz”, niemieckie tłumaczenie brzmi „na ich odkupienie”.

Wymieniony wyżej dokument Kongregacji Nauki Wiary upomina:

Kościół wyklucza wszelką formę myśli lub wyrazu, która czyniłaby niezrozumiałymi i niedorzecznymi modlitwy i obrzędy pogrzebowe oraz kult zmarłych, a więc rzeczywistości, które w swojej istocie stanowią przecież miejsca teologiczne.

Ale jaką wiarę można z tych „modlitw i obrzędów pogrzebowych” wywnioskować, skoro nie są w nich wyrażone istnienie i nieśmiertelność duszy? Eliminacja słowa „dusza” w tekstach liturgicznych staje się przyczyną zapominania wiernych o swojej duszy, a nawet mniemania, że nie ma czegoś takiego jak „dusza nieśmiertelna”, a więc summa summarum katolicy przestają także wierzyć w „żywot wieczny”.

Zmiany posoborowe w nauczaniu

Wystarczy otworzyć jakikolwiek katechizm przeznaczony dla dzieci, aby przekonać się o wrogości nowoczesnych katolików wobec pojęcia duszy. Holenderski katechizm, który stał się wzorem wszystkich katechez dla dorosłych na całym świecie, głosił: „Śmierć oznacza koniec całego człowieka, takiego, jakiego znaliśmy” oraz „Biblijny język nie zna nie-cielesnej duszy ludzkiej10. Chociaż KKK przypomina prawdę wiary o nieśmiertelności duszy, to jednak nie zapobiegł powszechnej zmianie w życiu religijnym, która spowodowała notoryczne ignorowanie losu nieśmiertelnej duszy.

Optymizm zbawienia

Nauka Kościoła i Świętych

Osiągnięcie wiecznego zbawienia jest owocem nieustannej i twardej walki. Kościół zawsze uczył, że zbawienie człowieka jest ciągle zagrożone przez rozmaite pokusy ze strony szatana lub świata, a także przez nieuporządkowane własne namiętności, a jeśli człowiek umiera w stanie choćby jednego grzechu śmiertelnego, będzie potępiony na wieki. Katechizm katolicki tak podsumowywał walkę o zbawienie:

Chrześcijaninie! Bądź gotów stracić wszystkie dobra ziemskie, znieść wszystkie nieszczęścia, i ponieść nawet śmierć, a nie skalać się grzechem śmiertelnym, który jest jedynym prawdziwym i wielkim nieszczęściem dla człowieka, jest nieskończoną obrazą Boga, okrutną niewdzięcznością, niesłychanym zuchwalstwem i upadkiem twej duszy, który sam w sobie jest niepowetowany. A jeżeli cię kiedy napadnie pokusa, pomyśl o przepaści piekła, do której się wtrącisz, jeżeli popełnisz grzech śmiertelny; pamiętaj na Jezusa Ukrzyżowanego, którego Krew i rany miałbyś podeptać. Niech ci nigdy z pamięci nie wypadną słowa Eklezjastyka Pańskiego (21, 2): „Uciekaj przed grzechem jak przed wężem”.

Tradycyjna liturgia w swoich modlitwach nieustannie błaga o łaskę wytrwania, o nawrócenie, o siłę w walce z pokusami. Skruszony uczestnik wyznaje, że wielokrotnie zasłużył na wieczne potępienie i prosi o Boże miłosierdzie. Teksty liturgiczne oraz perykopy z Ewangelii często przypominają człowiekowi, jak bardzo jego zbawienie jest zagrożone i że ma się przejmować nim jako swym unum necessarium – czymś jedynie ważnym dla niego.

Zmiany posoborowe w liturgii

NOM starannie wyeliminował wzmianki o niebezpieczeństwie wiecznego zatracenia – dlatego całkowicie zmieniono ceremoniał pogrzebowy oraz liturgię za zmarłych. Usunięto sekwencję Dies irae (‘Dzień gniewu’), a także modlitwy, które proszą o zwolnienie od ognia wiecznego, od gniewu Bożego, od wydania się na pastwę diabelskiego lwa i piekła. Czarny kolor jako symbol smutku i sądu został zmieniony na fioletowy, a w niektórych przypadkach nawet na biały: w taki sposób tak pożyteczne uczucia jak strach przed śmiercią, sądem i piekłem oraz powagi w obliczu godziny śmierci zostały zastąpione uczuciami pewności zbawienia i „nieskończonego miłosierdzia dobrego Boga”, który przecież nie dopuści, aby ktoś mógł zostać potępiony.

Straszne skutki spowodowało także fałszywe przetłumaczenie słów pro multis podczas Przeistoczenia: Krew Chrystusa za wszystkich wylana! Nie tylko jest to pogwałcenie objawionego i natchnionego tekstu Pisma świętego, ale także zamazanie w umysłach wiernych rozróżnienia między tym, co w Odkupieniu jest obiektywne i subiektywne. Obiektywnie Chrystus umarł na krzyżu dla zbawienia wszystkich, lecz subiektywnie nie wszyscy korzystają z zasług Chrystusa. Prawda ta była jasno podkreślana przez słowa „za wielu”. Używając słowa „za wszystkich” nasuwa się myśl, że faktycznie wszyscy będą zbawieni.

Zmiany w nauczaniu

Prof. Johannes Dörmann, analizując pierwsze encykliki papieża Jana Pawła II, udowodnił, że jego przewodnią myśl teologiczną można podsumować heretycką tezą powszechnego zbawienia. Teza ta nieobca jest także „duchowi Soboru” Watykańskiego II, który „otworzył” heretykom i poganom szerokie możliwości zbawienia11 bez potrzeby nawrócenia. Także KKK sugeruje tę ideę:

Jeżeli jest prawdą, że nikt nie może zbawić się sam z siebie, to jest również prawdą, że Bóg „pragnie, by wszyscy ludzi zostali zbawieni” (1 Tym 2,4), i że «u Boga wszystko jest możliwe» (Mt 19, 26)12.

Ostatni cytat został zupełnie wyrwany z kontekstu, bo na pytanie Piotra, czy w ogóle ktoś może się zbawić, Pan Jezus odpowiada, że dla ludzi jest to niemożliwe, ale dla Boga – tak.

Również czasy ostateczne KKK przedstawia wyłącznie w sposób pozytywny:

Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze, a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony. Bóg będzie w życiu wiecznym „wszystkim we wszystkich”13.

Prof. Hacker komentuje:

Fałszywy optymizm zbawienia jest najbardziej „dyskretną” i dlatego najbardziej skuteczną bramą apostazji w Kościele14.

Śmierć

Nauka Kościoła

Po śmierci nie ma już czasu na zasługi. „Na którym miejscu drzewo upadnie, tam będzie” (Ekle 11, 3), tzn. w jakim stanie śmierć człowieka zaskoczy, w takim na wieki człowiek pozostanie. Dlatego napomina nas Pan Jezus, byśmy zasługiwali sobie, póki dzień mamy (za życia), bo gdy noc (śmierć) nadejdzie, nikt nie będzie mógł pracować (zasługiwać sobie) (J 9, 4)15.

Posoborowe zmiany

KKK uczy:

Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu16.

Jest to podsumowanie „nowej teologii” o śmierci, szczególnie opracowanej przez Borosa17, Rahnera i Schoonenberga17. Ta nowa koncepcja śmierci sprzeczna jest z nauką katolicką w dwóch punktach:

  1. Nie dla wszystkich śmierć jest czasem łaski i miłosierdzia, lecz tylko dla tych, którzy w należyty sposób się do niej przygotowali. Brak tego ważnego rozróżnienia powoduje zupełnie błędne rozumienie śmierci, którą poprzedza najcięższa wewnętrzna walka duszy przeciw ostatnim pokusom szatana.
  2. Dusza po odłączeniu od ciała już nie decyduje o swoim ostatecznym przeznaczeniu, gdyż decyzja ta została podjęta przed śmiercią. Decyzja jest aktywnym czynem, a sama śmierć już tylko biernym cierpieniem.

Idea możliwości podjęcia ostatecznej decyzji w kierunku Boga lub przeciw Bogu w chwili śmierci ma źródło w herezji apokatastazy, która głosi, że i najbardziej zatwardziały grzesznik nie będzie potępiony, bo w chwili śmierci – widząc Boga – może się jeszcze raz zupełnie dobrowolnie zdecydować, a w obliczu Boga na pewno zdecyduje się na ofertę wiecznego szczęścia.

Teza ta jest również sprzeczna z duchowością Świętych, wyrażoną w przysłowiu: jak żyjesz, tak umrzesz! Jest ona największym grzechem przeciw miłości bliźniego, pomniejszając i bagatelizując najważniejszą dla niego godzinę, do której ma się według nauki Pana Jezusa nieustannie przygotowywać (zob. np. przypowieść o pannach mądrych i głupich, Mt 25, 1–12). Zapominanie o chwili śmierci powoduje, że człowiek zwraca się coraz bardziej ku doczesności i powiększa zagrożenie, że w owej najważniejszej chwili nie będzie należycie przygotowany:

przyjdzie pan sługi w dzień, którego się nie spodziewa i o godzinie, której nie wie; i odłączy go, a cząstkę jego położy z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 24, 50–51).

Sąd szczegółowy

Nauka Kościoła

Zaraz po śmierci człowieka jego dusza jest sądzona przez Chrystusa, który oświeca jej umysł tak, że dusza w tym świetle przypomina sobie wszystkie swe dobre i złe myśli, słowa i uczynki z całego swego życia na ziemi i równocześnie poznaje wyrok na nią wydany. Wyrok ten bezzwłocznie zostanie wykonany. Osądzona dusza idzie albo do czyśćca, albo do nieba, albo do piekła. Według Pisma świętego Kościół zawsze z największą powagą traktował tajemnicę tego sądu. W liście do Hebrajczyków (10, 26–31) jest mowa o „straszliwym oczekiwaniu sądu”, o „żarze ognia”. Paragraf ten kończy się tymi słowy: „Straszna to rzecz, wpaść w ręce Boga żywego”.

Posoborowe zmiany

Nowa liturgia znacznie pomniejsza powagę Sądu, starannie unikając wzmianek o „sądzie Bożym”, o „wiekuistym Sędzi” etc. Przykładowo usunięto sekwencję Dies irae, recytowaną ongiś w każdej Mszy żałobnej, która opisuje zgrozę i okropności Sądu. NOM wyeliminował także we wszystkich lekcjach o świętej Eucharystii słowa św. Pawła, które Apostoł napisał bezpośrednio po opowieści o ustanowieniu świętej Eucharystii:

Tak więc ktokolwiek by jadł ten chleb, albo pił kielich Pański niegodnie, będzie winien ciała i krwi Pańskiej (…) Kto bowiem je i pije niegodnie, sąd sobie je i pije, nie rozróżniając ciała Pańskiego (1 Kor 11, 27–29).

W „nowej teologii” sąd jest przedstawiony jako spotkanie z Bogiem na zawsze, w którym

doświadczamy Boga nie tylko jako naszego sędziego, a także i zawsze jako Boga miłosierdzia i miłości19.

Koniec świata

Nauka Kościoła

Św. Tomasz z Akwinu poświęcił całe dwa zagadnienia (Suma teologiczna, Supl., 73 i 74) „znakom poprzedzającym Sąd Ostateczny”. Po wymienieniu znaków kosmicznych opisanych w Piśmie świętym komentuje on:

Chociaż ludzie będą przejęci strachem na widok znaków zapowiadających sąd, to jednak zanim te znaki zaczną się ukazywać, bezbożni czuć się będą bezpiecznie i spokojnie, nie widząc po śmierci Antychrysta natychmiastowego zniszczenia świata, czego się spodziewali.

Uczy także, że

elementy świata powinny zostać oczyszczone z przeciwieństw (zniszczoność i skażenie grzechem), zanim będą wprowadzone do nowości chwały, odpowiednio do tego, co powiedziano o człowieku.

Oczyszczenia tego dokona ogień, który jest bliżej określony jako fizyczny i prawdziwy, a nie tylko symboliczny. Św. Tomasz podsumowuje tu tylko naukę Pisma świętego20 i Ojców Kościoła, szczególnie św. Augustyna, który pisał:

Oto są znaki, które będą towarzyszyć sądowi Pańskiemu: przyjście Eliasza, nawrócenie Żydów, prześladowanie ze strony Antychrysta, sąd Chrystusa, wskrzeszenie zmarłych, oddzielenie dobrych od złych, spłonięcie świata i jego odnowienie21.

Posoborowe zmiany

KKK podsumowuje nową wizję końca świata w ten sposób:

Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze, a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony22.

Sobór Watykański II uczy:

Kościół (…) osiągnie pełnię dopiero w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas odnowienia wszystkiego i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały (…) w sposób doskonały odnowi się w Chrystusie23.

Przemija wprawdzie postać tego świata zniekształcona grzechem, ale pouczeni jesteśmy, że Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka sprawiedliwość, a szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia pokoju, jakie żywią serca ludzkie. Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby uprawiać tę ziemię, na której wzrasta ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego, to przecież dla Królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może przyczynić się do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej24.

Taka wizja przedstawia dwie nowości, zupełnie przeciwne tradycyjnej nauce katolickiej:

  1. brak rozróżnienia między porządkiem przyrodzonym i nadprzyrodzonym: „rodzaj ludzki i cały świat będzie odnowiony”, „wzrastanie ciała nowej rodziny ludzkiej”, „wyobrażenie nowego świata”. O jaki świat tu chodzi? O świat jako obraz i ślad Boga, który musi być przemieniony do swego przeznaczenia nadprzyrodzonego, czy o świat w sensie słów św. Jana, gdy mówi, że „świat nienawidzi” Chrystusa: świat grzechu i przewrotności? Podobnie „rodzaj ludzki” jest pojęciem przyrodzonym i jako taki nie będzie odnowiony. Tylko ta część rodzaju ludzkiego, która dostąpi i przetrwa w łasce Bożej, będzie przemieniona w chwale.
  2. ciągłość między rozwojem tego dwuznacznego „Królestwa Bożego na ziemi” a osiągnięciem jego pełni na końcu. Katolicka nauka, jak i Pismo święte mówią o wielkim oczyszczeniu świata na jego końcu. Ponadto „rodzaj ludzki” i „cały świat” mają być w ostatnich czasach prawie całkowicie pod tyranią szatana25, a na końcu kierowane przez Antychrysta26. Królestwo Boże, tj. Kościół, jest w nieustannej wojnie z „całym światem” i historia świata skończy się ogromną i decydującą bitwą pomiędzy tymi, na których czole znajduje się znak bestii, a tymi, na których czole napisano znak Baranka Bożego27.

Przedstawione wyżej nowinki przypominają jako żywo potępioną doktrynę Teilhard de Chardina, który postrzega historię świata jako ciągłą ewolucję aż do szczytu, którym jest „Chrystus-Omega”, wyimaginowany Chrystus jako podsumowanie wszystkich wysiłków budowniczych lepszego świata i raju na ziemi. Jest to herezja, która w praktyce neguje skutki grzechu pierworodnego oraz, co za tym idzie, grzeszny stan ludzkości, a zatem i bezwzględną konieczność jej oczyszczenia i nawrócenia do nadprzyrodzonego porządku. Neguje również wpływ szatana i jego ludzkich niewolników, śmiertelnych i nieubłaganych wrogów Chrystusa i Kościoła. Neguje w końcu boską instytucję Kościoła, który na ziemi jest nazwany Kościołem Wojującym z powodu nieprzejednanej i nieustannej wojny, jaka toczy się między nim (civitas Dei) a imperium zła (civitas diaboli).

Co do właściwego rozumienia „rodzaju ludzkiego”, to już św. Tomasz uczy, na czym ma polegać „odnowienie rodzaju ludzkiego”:

Otóż oczyszczenie rodzaju ludzkiego m. in. dokona się, kiedy nastąpi oddzielenie złych od dobrych, stosownie do słów św. Łukasza: „Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę, tj. wybranych, zbierze do spichlerza, a plewy, tj. odrzuconych, spali w ogniu nieugaszonym”. To właśnie stanie się w czasie oczyszczenia świata. Wszystko, co brzydkie i niecne, zostanie wraz z odrzuconymi wtrącone do piekła, zaś wszystko co piękne i szlachetne, zostanie zachowane na wyżynach niebieskich dla chwały wybranych28.

Zmartwychwstanie ciała

Nauka Kościoła

Na końcu czasów wszyscy ludzie, tak dobrzy, jak i źli, zmartwychwstaną. Prawda o zmartwychwstaniu ciał należy do fundamentalnych prawd naszej wiary (zob. np. J 5, 28 oraz 6, 55).

Wszyscy ludzie zmartwychwstaną, ale nie wszystkich ciała będą się znajdować w jednakim stanie. Ciała potępionych będą wstrętne, brzydkie, odrazę budzące – wierny obraz i odbicie ich brzydkiej duszy – ciała zbawionych będą piękne, bez braków, w stanie doskonałości28.

Posoborowe zmiany

KKK poświęca artykułowi CredoWierzę w ciała zmartwychwstanie” trzy strony, na których porównuje to wydarzenie ze zmartwychwstaniem Chrystusa Pana, a o losie potępionych mowa jest tylko w jednym jedynym zdaniu – cytacie:

Kto zmartwychwstanie? Wszyscy ludzie, którzy umarli: „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29)30.

Pozostałe teksty mówią tylko o zmartwychwstaniu sprawiedliwych i opisują ich zalety i wspaniałości. I tu brak jest rozróżnienia między całą ludzkością a osobami zmarłymi w stanie łaski:

Przez śmierć dusza zostaje oddzielona od ciała, ale w zmartwychwstaniu Bóg udzieli naszemu przemienionemu ciału niezniszczalnego życia, ponownie łącząc je z duszą. Jak Chrystus zmartwychwstał i żyje na zawsze, tak wszyscy zmartwychwstaniemy w dniu ostatecznym (podkreślenie K. S.).

Takie przedstawienie jest co najmniej dwuznaczne. Skoro nikt nie popełnia tylko złych uczynków, to powyższy cytat można i tak tłumaczyć, że praktycznie wszyscy pójdą na zmartwychwstanie życia. Czytający te słowa katolik widzi się już w rozkoszach zmartwychwstałego ciała w szczęśliwości, a nie jest zachęcany do zwrócenia uwagi na fakt, że łatwo może wpaść w przeciwną stronę – a już z pewnością w ogóle nie wyobraża sobie, jak wtedy jego ciało będzie wyglądać (zob. akapit wyżej, podający naukę Kościoła).

Czyściec

Nauka Kościoła

Czyśćcem nazywa się miejsce, gdzie dusze zmarłych w grzechach powszednich lub bez zadośćuczynienia na ziemi za grzechy odpuszczone cierpią, aż się całkowicie wypłacą sprawiedliwości Bożej. Kara w czyśćcu jest dwojaka: a) pozbawione są dusze w czyśćcu widzenia Boga; b) cierpią wielkie męki fizyczne i moralne31.

Posoborowe zmiany

Sobór Watykański II nie wymienia słowa „czyściec”, tylko wspomina w Konstytucji o Kościele (nr 49): „inni dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu”, a w nr 50:

Kościół od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a „ponieważ święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni” (2 Mach 12, 46), także modły za nich ofiarowywał.

W dokumentach Kongregacji Nauki Wiary z lat 1966–94, umieszczonych w książce W trosce o pełnię wiary, mowa jest o czyśćcu tylko jeden jedyny raz: Kościół

wierzy – jeśli chodzi o wybranych – w ich ostateczne oczyszczenie, które poprzedza samo oglądanie Boga, a które mimo wszystko jest całkowicie inne od kary należnej potępionym32.

KKK wspomina o czyśćcu jako o końcowym oczyszczeniu człowieka i określa go jako „ogień oczyszczający” bez dalszych wyjaśnień.

Łatwo zauważać tendencję przemilczania tego, co w doktrynie o czyśćcu jest najbardziej istotne, a mianowicie jego określenie jako miejsca strasznych mąk, cierpianych jako kara za popełnione grzechy33. Nie mówi się o poszczególnych karach ani o fakcie, że

każdy grzech musi być odpokutowany; a kto nie odpokutuje swych grzechów zupełnie już na ziemi, musi odpokutować je w czyśćcu34.

Język Ojców i Doktorów Kościoła jest posoborowym reformatorom zupełnie obcy:

Męki czyśćca są większe niż najstraszniejsze męki Męczenników (św. Augustyn)

Najmniejsze kary w czyśćcu są większe od największych cierpień na ziemi (św. Tomasz z Akwinu)

Wszystkie męki, jakie świat może wymyślić, są balsamem w porównaniu z najmniejszą męką czyśćca (św. Cyryl Aleksandryjski)

Ziemski ogień jest, w porównaniu z czyśćcowym, rozkosznym ogrodem (św. Magdalena de Pazzi)35.

O przebywaniu dusz w czyśćcu oraz o szczególnej pomocy zmarłym przez zyskanie odpustów posoborowe dokumenty również milczą.

W taki sposób, przez pominięcia i umniejszanie tego aspektu, który najbardziej nakłoniłby wiernych do starań, aby uniknąć kar czyśćcowych oraz przyjść z pomocą zmarłym, posoborowi nowatorzy zniekształcają pojęcie czyśćca, a kościelne modlitwy za spokój dusz wiernych zmarłych doznają wielkiego uszczerbku.

Sąd Ostateczny

Nauka Kościoła

Sąd Ostateczny jest potrzebny: 1° aby się okazała mądrość i sprawiedliwość Boga; 2° aby Chrystus był wysławiony. Chrystus na sądzie ostatecznym okaże światu swą moc i swój majestat, okaże dobrodziejstwa, jakie ludzkości wyświadczył, odbierze za nie od całej ludzkości pokłon My należny, a nad nieprzyjaciółmi swymi odniesie zupełny tryumf. 3° Aby dobrzy mieli przed całym światem chwałę, a źli hańbę i zawstydzenie. Bóg na sądzie ostatecznym zedrze maskę obłudy z ludzi złych i odkryje, ku ich zawstydzeniu i pohańbieniu, przed całym światem, całą ich nędzę moralną i ich głupotę, nieuczciwość i podłość; odsłoni znowu dobre uczynki sprawiedliwych, ich szlachetność i wielkość duszy, ich nadmierne poświęcenia36.

Sprawiedliwym wyrokiem Chrystus oddzieli na wieki dobrych i złych. Św. Tomasz z Akwinu podkreśla, że jest to prawdziwy sąd nad ludźmi:

Każdy człowiek nie tylko jest jakąś poszczególną osobą, ale także jest częścią całego rodzaju ludzkiego. Stąd też powinien odbyć się nad nim dwojaki sąd. Jeden osobisty. Będzie on miał miejsce po śmierci, kiedy to „każdy otrzyma zapłatę za uczynki dokonane w ciele”, aczkolwiek nie całkowicie, bo nie otrzymuje jej ciało, a tylko jego dusza. Drugi sąd powinien odbyć się nad człowiekiem jako nad częścią całego rodzaju ludzkiego. Podobnie jest według sprawiedliwości ludzkiej: powiadamy, że ktoś jest sądzony, kiedy poddaje się pod sąd wspólnoty, której jest częścią. Toteż i wtedy, kiedy będzie sąd powszechny nad całym ludzkim rodzajem przez powszechne oddzielenie dobrych od złych, również w następstwie każdy zostanie osądzony. Wszelako Bóg nie «sądzi dwa razy tego samego», ponieważ nie wymierza dwóch kar za jeden grzech, ale kara, która przed sądem ostatecznym nie była w pełni wymierzona, uzupełniona będzie na tymże sądzie, po którym bezbożni będą doznawać mąk zarazem na ciele i na duszy37.

Posoborowe zmiany

Sobór Watykański II wspomina jednym zdaniem o Sądzie Ostatecznym tymi słowy:

Albowiem zanim panować będziemy z Chrystusem pełnym chwały, wszyscy staniemy „przed trybunałem Chrystusowym, aby każdy zdał sprawę z czynów dokonanych w ciele, dobrych i złych” (2 Kor 5, 10), i na końcu świata «ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie życia, a którzy źle czynili, na zmartwychwstanie sądu» (J 5, 29)38.

KKK przedstawia ten sąd przede wszystkim jako

ujawnienie prawdy o relacji każdego człowieka z Bogiem. Sąd Ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia, łącznie z wszystkimi tego konsekwencjami. (…) Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On [Ojciec] wówczas swoje ostatnie słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu39.

Modernistyczne przedstawienie Sądu Ostatecznego sprzeniewierza się doktrynie katolickiej z trzech racji:

  1. Brak właściwego charakteru sądzenia, które jest wyrokiem wszechmocnej Woli Bożej nad ludźmi. Sąd nie jest tylko „ujawnieniem” wszystkiego w oczach wszystkich, co należy do aktów poznania. Ujawnienie jest koniecznym warunkiem oraz przygotowaniem właściwego aktu Sądu: mianowicie działania Boskiego trybunału, wydającego ostateczny wyrok nad wszystkimi ludźmi. Lekceważenie tego istotnego czynu prowadzi do karykaturyzacji Sądu Ostatecznego i odebrania mu całej jego powagi: wiecznego rozdzielenia dobrych i złych.
  2. Centralne miejsce w Sądzie Ostatecznym zajmuje człowiek, jego historia, jego relacja z Bogiem. Tradycyjna nauka o Sądzie natomiast podkreśla, że w centrum stoi Bóg i zadośćuczynienie sprawiedliwości. Sąd jest końcowym aktem stworzenia, które oddaje ostatecznie Bogu to, co należy do Boga. Jest to godzina ostatecznego tryumfu Chrystusa Króla i Jego wysławienie40. Całkowite przemilczanie tego tryumfu zniekształca cały chrześcijański sens historii świata i zbawienia, który ma swój początek, środek i cel w panowaniu i tryumfie Chrystusa nad grzechem i szatanem.
  3. Nie ma mowy o skutkach dla złych w następstwie Sądu Ostatecznego. W ten sposób doktryna ta sprawia wrażenie, że osądzenie złych oraz ich wieczna hańba, jeśli w ogóle będzie mieć miejsce, będą czymś całkowicie ubocznym i nieważnym.

Niebo

Czytając w KKK opis nieba ma się wrażenie, że nie można lepiej wyrazić nauki katolickiej o żywocie wiecznym:

Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga ponieważ widzą Go „takim, jakim jest”, twarzą w twarz.

Następnie cytowana jest konstytucja Benedictus Deus Benedykta XII:

To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane „niebem”. Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia41.

Jednak po porównaniu z tradycyjnym nauczaniem Kościoła o niebie należy i tu stwierdzić, że posoborowa nauka grzeszy przez całkowite przemilczenie istotnych aspektów wiecznej szczęśliwości – właśnie tych, które dla pielgrzymującego człowieka są najważniejsze:

  1. Niebo jest nagrodą: Istotną nagrodą człowieka jest jego szczęśliwość. Polega ona na tym, że nasza dusza łączy się doskonale z Bogiem i w pełni rozkoszuje się Nim jako doskonale widzianym i miłowanym. Ta właśnie nagroda zwie się przenośnie „wieńcem chwały”: już to ze strony zasługi, której nie nabywa się bez jakiejś walki, już to ze strony samej nagrody, dzięki której człowiek staje się poniekąd uczestnikiem bóstwa i w następstwie władzy królewskiej42. Rozumienie nieba jako nagrody pokazuje ścisły stosunek między naszym ziemskim życiem a wiecznością, innymi słowy, że nieba nie zdobywa się przez rozkosze, lecz przez cierpienia i zaparcie się. Święty Paweł mówi: „Przez wiele ucisków trzeba nam wnijść do Królestwa Bożego” (Dz Ap 14, 21). (…) Podobnym jest Królestwo niebieskie perle kosztownej, którą jeśli kto chce posiąść, musi wszystko za nią oddać (por. Mt. 13, 44), tzn. musi wyrzec się przywiązania do rzeczy doczesnych. „Ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota” (Mt 7, 14). (…) Kto chce osiągnąć Niebo, musi zostać męczennikiem, przynajmniej bezkrwawym, przez umartwianie własnego ciała43.
  2. Nie wszyscy w niebie jednakiej będą doznawać szczęśliwości, ale większej ci, którzy będą mieć większe zasługi. Pan Bóg daje temu większą szczęśliwość, kto więcej dobrych uczynków ma za sobą. Różnym jest stopień poznania i miłości Boga u świętych w niebie, różną też ich radość. Stopień szczęśliwości niebieskiej zawisłym jest od stopnia łaski uświęcającej, zdobiącej duszę w chwili śmierci, od wielkości miłości Boga, jaką posiadała dusza umierającego człowieka44. Nauka ta zachęca nas, aby ciągle wzrastać w miłości Bożej i w ten sposób osiągnąć jak największą chwałę w niebie.
  3. Oprócz nagrody istotnej, polegającej na osiągnięciu wiecznego celu, istnieje tzw. aureola, dodatkowa nagroda, jakaś radość z dzieł przez siebie dokonanych, które mają cechy wspaniałego zwycięstwa45. Aureola jest jakąś uprzywilejowaną nagrodą odpowiadającą uprzywilejowanemu zwycięstwu. I dlatego odpowiednio do trzech uprzywilejowanych zwycięstw w trzech walkach grożących każdemu człowiekowi rozróżniamy trzy aureole. I tak w walce z ciałem ten odnosi najwspanialsze zwycięstwo, kto całkowicie wstrzymuje się od rozkoszy seksualnych, które spośród rozkoszy są najsilniejsze. I dlatego dziewictwu należy się aureola. Ta walka, jaka toczy się ze światem, uchodzi za szczególną, w której wytrzymujemy prześladowanie ze strony świata aż do poniesienia śmierci. I dlatego męczennikom, którzy z tej walki wychodzą zwycięsko, należy się druga aureola. Wreszcie w walce, jaką toczy się z diabłem, to zwycięstwo uchodzi za wybitne, gdy ktoś odpędza wroga nie tylko od siebie, ale także z serc innych ludzi, a czyni to przez nauczanie wiary i jej głoszenie. I dlatego nauczycielom wiary i jej głosicielom należy się trzecia aureola46. Szczególna nagroda i chwała w niebie za zwycięstwo osiągnięte na ziemi wzbudza u wiernych podziw dla tych osób, które wybrały taki stan życia. U wielu rodzi się chęć do naśladowania ich, co jest źródłem nowych powołań; jeszcze inni są zachęceni, aby starać się bardziej zbliżyć do tego największego ideału przez lepsze zachowywanie VI przykazania, przez bardziej stanowczą walkę z diabłem lub przez głębsze studium tajemnic wiary i przekazywanie ich. Jeśli więc ci, którzy otrzymali aureolę, przynosili owoc stokrotny w swych walkach, to inni – pragnąc choć uczestniczyć w tym zwycięstwie i w jego nagrodzie – starają się przynajmniej przynosić owoc trzydziestokrotny (zob. Mt 13, 23).

Posoborowe nauczanie przez ignorowanie tych aspektów zaciemnia jeden z zasadniczych celów, dla których nauka o niebie została objawiona: ma ona bowiem zachęcać człowieka do większego pragnienia wiecznej szczęśliwości oraz do stosowania odpowiednich środków, aby w walce o niebo zwyciężyć i wywalczyć sobie jak największą nagrodę. Przeciwnie, sformułowania użyte w KKK sugerują łatwy dostęp do Królestwa niebieskiego, będącego jakby naturalnym końcem ludzkich starań o pokój i sprawiedliwość47. Jeśli zaś niebo osiąga się tylko przez wielki trud (św. Grzegorz Wielki), a posoborowe nauczanie „zapomina” o tym trudzie lub celowo przemilcza go, to można się zastanawiać, czy cała posoborowa eschatologia otwiera wiernym bramy do nieba, czy też raczej je zamyka? Ω

Przypisy

  1. Sobór Watykański II, Gaudium et spes, nr 92.
  2. Ponieważ inny artykuł w obecnym numerze (zobacz) opisuje posoborowe zmiany w nauce o piekle, temat ten nie będzie tu poruszany.
  3. Katechizm katolicki kard. Gasparriego, nr 59, Warszawa 1999, s. 26.
  4. Tamże, nr 583, s. 140.
  5. Np. V Sobór Laterański, sesja VIII, Mansi XXXII, 842 [w:] Katechizm, tamże s. 175.
  6. Konstytucja Benedictus Deus, DS 1000, Breviarium Fidei s. 598.
  7. AAS 71 (1979), 939–943.
  8. Prof. Jerzy May, „Una Voce Korrespondenz” 1979, s. 322–327.
  9. Chodzi o formularze Mszy odprawianej za zmarłego w dzień jego zgonu, na następny dzień, w rocznicę zgonu, Mszy za zmarłych kardynałów, za rodziców celebransa etc.
  10. S. 521 i 525 (wydanie niemieckie).
  11. Np. Lumen gentium nr 15 i 16, Ad gentes, nr 7.
  12. KKK nr 1058, s. 257.
  13. Tamże, nr 1060.
  14. „Teologisches”, kol. 1290.
  15. Ks. M. Sieniatycki, Dogmatyka katolicka, Kraków 1927, s. 226.
  16. KKK nr 1013, s. 248.
  17. L. Boros, Mysterium Mortis. Der Mensch in der Letyten Entscheidung, Fryburg 1962 r.
  18. G. Greshake, G. Lohfink, Naherwartung, Auferstehung, Unsterblichkeit, Fryburg 1978, s. 121–130.
  19. Np. G. Lohfink, Der Tod ist nicht das letzte Wort, Fryburg 1976, s. 36.
  20. 2 P 3,10–12; Ps 49, 3.
  21. De civitate Dei 20, 30 (PL 41, 708).
  22. Nr 1060, s. 257.
  23. Lumen gentium, nr 48, s. 152.
  24. Gaudium et spes, nr 39, s. 565–566.
  25. Zob. np. Ap 13, 3–4; 13, 11–17; 18, 3.
  26. 1 J 2, 18.
  27. Ap. 19, 20; 20, 7–10.
  28. Suma teologiczna, Supl. 74, 9.
  29. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 233–234.
  30. KKK nr 998.
  31. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 229.
  32. Tamże, s. 131.
  33. ST, Supl. 100 oraz komentarz do 4 Sent. d. 21. q. 1.
  34. Sobór Trydencki sesja VI, kan. 30, DS 1580 (Breviarium Fidei s. 130).
  35. [W:] ks. F. Spirago, Katolicki katechizm ludowy I, s. 392–393.
  36. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 227.
  37. ST, Supl. 88, a.2 ad 2.
  38. Lumen gentium VII, 48 (s. 153).
  39. KKK nr 1039–1040 (s. 254).
  40. Pięknym wyrazem tej nauki są dzieła sztuki mające za temat Sąd Ostateczny (np. w kaplicy Sykstyńskiej).
  41. KKK nr 1023–1024, s. 250.
  42. ST, Supl. 96, 1
  43. Ks. F. Spirago, op. cit., s. 383.
  44. Tamże, s. 382.
  45. ST, Supl. 96, 1.
  46. ST, Supl. 96, 11.
  47. Zob. Gaudium et spes, nr 39.