Skojarzenia

Małgorzata Todd 9 listopada  2024 r. | Nr 45/2024 (697)

mtodd
Skojarzenia

       Szanowni Państwo!
      Mojemu zaprzyjaźnionemu poecie koń kojarzy się z koniakiem, a słoń ze słoniakiem.
       Politycy mają zgoła inne skojarzenia. Szefowi polskiego rządu polskość kojarzy się z nienormalnością, a prawo z kadukiem. Jego „ministrzycy” szkoła kojarzy się z seksem i niczym innym. To samo skojarzenie zdają się podzielać  kierownicy pozostałych resortów. Jedyne, co mają do powiedzenia na dowolny temat, to osiem gwiazdek, których sami są warci.
       Niemcom Polacy kojarzą się ze szparagami. Innych narodów nie warto wymieniać, bo wkrótce pewnie zabroni się nazywać je narodami.
       Na szczęście Tramp kojarzy się z triumfem. Nie wszystko zatem stracone. Poetom zostawmy koniak dla konia i słoninę dla słonia, a sami wróćmy do normalności.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd ---

Jak obronić Marsz Niepodległości.

19 października 2024 r. | Nr 42/2024 (694) mtodd

Czy warto zamienić trzydziestoletnią lodówkę na trzyletnią?
Zamienił stryjek… 
          Szanowni Państwo!
       Czy warto zamienić trzydziestoletnią lodówkę na trzyletnią? Nigdy! Wręcz odwrotnie. Jeśli ta trzydziestoletnia nadal dzieła, to warta jest trzech nowych, które zaraz po upływie dwuletniej gwarancji nadają się wyłącznie do wyrzucenia.
       Rządy w Polsce mają się podobnie. „Postępowy elektorat” dopuścił się tego, przed czym przestrzegali już dawno konserwatyści. Zamienił stryjek siekierkę na kijek i teraz może nim sobie co najwyżej powywijać, bo takie narzędzie wystarczy nieudacznikom psującym, co popadnie.
       Państwo polskie w rozsypce spełnia rusko-pruskie oczekiwania. Pomawianie konserwatystów o „putynizm” jest kolejną bzdurą, ale Tusk do bzdur nas przyzwyczaił i nie robią już one większego wrażenia. Warto przypomnieć tu prawdziwy putynizm, kiedy to Tusk z Putinem porozumiewawczo, z ironicznym uśmieszkiem, zrobili sobie podwójnego „żółwika”, po zamachu smoleńskim.
       Obawiam się czegoś gorszego: próby wywołania wojny domowej i to nie takiej „na słowa”.
Przygotowania do ataku na MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI ruszyły pełną parą. Scenariusz o „polskich faszystach – potomkach w prostej linii Mussoliniego” jest gotowy, a prowokatorzy ćwiczą walki uliczne, na co Trzaskowski grosza nie poskąpił.

       Naszą bronią w tym pojedynku politycznym z folksdojczem mogą być aparaty fotograficzne. Jeżeli przybędziemy masowo uzbrojeni w niepozorne komórki i udokumentujemy każdą prowokację, to słońce Peru nie odważy się zaprosić wschodnich i zachodnich „przyjaciół”, żeby zrobili porządek z tymi „nieeuropejskimi” Polakami.
      Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Racje i aberracje. Dranie z durniami

Racje i aberracje 

Małgorzata Todd, mtodd

        Szanowni Państwo!
         Darujmy sobie, dialogi na epitety drani z durniami, bo zdają się one nie mieć końca. Ta szczególna symbioza przybiera na sile. Jedni i drudzy mają swoje motywacje bardziej, lub mniej uświadomione. Stają się jednak coraz większym zagrożeniem dla standardowej  normalności. Jeśli nawet robione są na pokaz, dla przykrycia prawdziwych afer, to nie umniejsza ich szkodliwości.
           Koalicji 13 grudnia udało się już bardzo wiele popsuć w naszym państwie. Niemcy, którzy wyznaczyli Tuska do totalnej demolki demokracji, coś na tym skorzystają. Pewnie mogliby osiągnąć więcej, gdyby nie postawili również u siebie na własnych durni i drani.
          Dyskusja na epitety niczego nie załatwi, ma jednak doprowadzić do wojny domowej. Na razie, to taki wabik dla naiwnych kibiców jednej ze stron nawalanki. W imię tolerancji, racje są tyle warte, co aberracje.
      

Z pozdrowieniami

Małgorzata Todd

Czy masz prawdę?

5 października 2024 r. | Nr 40/2024 (692)
Dwa oblicza komunizmu        
mtodd

Szanowni Państwo!
       W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku pewien Polak znalazł się w Moskwie i wyszedł rano kupić chleb. Stanął w długiej kolejce, a kiedy wreszcie był przy ladzie, ekspedientka zapytała go, czy ma prawdę. Nie rozumiał o co jej chodzi, a chodziło o jedyną wychodzącą i do nabycia gazetę. – Ale ja chcę kupić chleb – perswadował. – Właśnie – odpowiedziała ekspedientka – to w co ci go zawinę, jak nie masz „Prawdy”?

       Prawda radziecka nie wiele się różni od tej unijnej. Jedna i druga polega na wciskaniu nam bzdury do wierzenia. Treść samych bzdur różni się, bo to zależy od „mądrości etapu”. Obecnie jesteśmy na etapie „walki o środowisko”, poprzez produkcję opakowań na gigantyczną skalę. To  jest ta prawdziwa różnica!
       „Nieomylność władzy” pozostaje niezmienna, zarówno w wydaniu radzieckim, jak i obecnej „demokracji totalnej”. Komunizm, to system permanentnej walki z burżujami, do których nie zaliczają się żadni milionerzy, a tylko zwykli ty i ja.
Obywatel ma prawo posiadać jedynie kredyt do wiecznego spłacenia, nic więcej!
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd ---

Rozmowy niekontrolowane

28 września 2024 r. | Nr 39/2024 (691) Rozmowy niekontrolowane
Małgorzata Todd mtodd
           Szanowni Państwo! .
       Czym różniła się stara komuna od tej dzisiejszej? W stanie wojennym, komunikat nagrany w telefonie traktował każdego rozmówcę, jako potencjalnego przestępcę, któremu mogą zostać postawione zarzuty braku miłości, do jedynej słusznej władzy.
       Trzaskowski obiecał, że po ponownym dojściu do władzy, jego tęczowa „sekta” zadba, żeby nikt nie zadawał niewygodnych pytań i jak widać słowa dotrzymał. Na konferencje prasowe wpuszczani są tylko dziennikarze zadający wygodne pytania.
       Komuniści od początku próbowali wyhodować „nowego człowieka” i  udało im się to, niestety. Są wśród nas. Kasta sędziowska kpi ze sprawiedliwości. Brak kompetencji stał się najważniejszym atutem przy obsadzie strategicznych stanowisk. Każda bzdura jest do przyjęcia dla „kochających inaczej”, czyli przy pomocy pięści.
       A jak to jest teraz z kontrolą rozmów? Gdzie by człowiek nie zadzwonił, słyszy komunikat, że rozmowa jest nagrywana. Dlaczego więc w tytule znalazły się jakieś „rozmowy niekontrolowane”?
       Dlatego, że każdy plecie, co mu ślina na język przyniesie. Niekontrolowany i bezsensowny potok bzdur jest warunkiem koniecznym, żeby zostać uznanym „ekspertem”, zapraszanym na fora przeróżne.

Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

WIO KONIKU!

WIO KONIKU! mtodd Małgorzata Todd

           Szanowni Państwo!
          Co wspólnego ma koalicja 13 grudnia ze starą piosenką: „Wio koni ku, a jak się postarasz, na kolację…”? Po pierwsze, żądza rządzenia, to jej konik. Po drugie, o kolację martwić się nie musi, bo zawsze znajdą się tacy, którzy ją postawią.
           Nie konik jest tu najważniejszy, a bat w postaci skrótu WiO, który należy tłumaczyć  następująco: WŁADZA i ODPOWIEDZIALNOŚĆ, przy czym władza odnosi się oczywiście do koalicji zawartej symbolicznie 13 grudnia, a odpowiedzialność do przeciwników politycznych szeroko rozumianych.

Tuskomatoły do PiS-u zaliczają wszystkich przeciwników i ich obarczają za skutki własnej nieudolności.
           „Dzielny” Szymuś przestał już szlochać nad konstytucją i zajął się ściganiem dziennikarzy, którzy nie wykazali się pracą na rzecz zbiorników retencyjnych i to przez nich mamy teraz powódź.
           Wio koniku, ale żebyś nie wiem jak się starał, to i tak nie dogonisz w krętactwach Słońca Peru, bezkarnego chwilowo łgarza niedoścignionego. 

Z pozdrowieniami

Małgorzata Todd

Dialogi na dwie nogi i pół główki

7  września 2024 r. | Nr 36/2024 (688)

Szanowni Państwo!
           Dzisiaj zamiast felietonu mini teatrzyk.
Pozdrawiam
Małgorzata Todd --- BEZMIAR OCEANU
występują: Matka i Córka

           Matka: Odnoszę wrażenie, jakby z telewizora zalewał nas ocean bzdur. Płeć to nie biologia, a imaginacja; klimat można zmienić przenosząc produkcję do Chin…
           Córka: Nie rozumiesz na czym polega dbałość o środowisko.
           Matka: Na umocowaniu nakrętek do plastikowych butelek?
           Córka:  Chociażby.
           Matka: Rzeczywiście taka zakrętka mogłaby się zawieruszać i nie trafiać razem z butelką do oceanu.
           Córka:  Oj, co tam środowisko, kiedy zepsuła nam się właśnie pralka.
           Matka: Znowu!?
           Córka: Jak to znowu? Poprzednia popsuła się po dwóch latach, a ta dopiero po pięciu.
           Matka: Bo wykupiłaś ekstra gwarancję na pięć lat, pamiętasz?
           Córka: Rzeczywiście. A tak, swoją drogą, jak oni umieją to wyliczyć, że zawsze psuje się akurat w momencie wygaśnięcia gwarancji?
           Matka: Pomyśl lepiej, co by było, gdyby trzeba było prać pieluszki ręcznie.
           Córka: Tego, to chyba najstarsi górale nie pamiętają.
           Matka: Twoja córka może nawet pralek nie będzie pamiętała.
           Córka:  Dlaczego? Co chcesz przez to powiedzieć?
           Matka: Jak postęp utrzyma dotychczasowe tempo, to kiedy ona dorośnie będą wyłącznie jednorazówki w użyciu. Co się zabrudzi, to się wyrzuci. Oceany przyjmą wszystko, nie tylko niezniszczalne plastikowe butelki z nakrętkami, lub bez.

           KURTYNA

Groźni gangsterscy głupcy. Tuskolenie.  

31  sierpnia 2024 r. | Nr 35/2024 (687)
Małgorzata Todd mtodd
Groźni gangsterscy głupcy

Szanowni Państwo!
           Mija właśnie ponura osiemdziesiąta piąta rocznica napaści Niemiec na Polskę. Tak wyglądała realizacja paktu Ribbentrop – Mołotow. Teraz, ten sam cel Niemcy próbują osiągnąć przy pomocy „tuskolenia”, jak ładnie to określił Ziemkiewicz. Metoda polega na nominowaniu głupców na wysokie stanowiska. Ci głupcy, z nadania gangsterów, mają dwa zadania: rozwalanie resortów, którymi administrują i udzielania kretyńskich wywiadów prasie. Ta druga misja jest nawet ważniejsza, bo angażuje wszystkich, po obu stronach barykady. Zajęci stale nowymi nonsensami nie zauważamy tego co najważniejsze – kolejnego rozbioru Polski.
           W tym szaleństwie jest metoda, słusznie nazwana „tuskoleniem”, przywodzi bowiem na myśl biadolenie, tak miłe uszom Polaków.  Można się też po oburzać głośno i wulgarnie na przeciwników „tuskolenia”, gdy się jest po „jedynie słusznej stronie”. Przeciwnicy mogą, co najwyżej zdemolować własny telewizor w poczuciu bezradności. Inny wyraz oburzenia, tych po „niewłaściwej stronie”, mógłby być potraktowany jako „mowa nienawiści” zagrożona jakimś paragrafem.
           Groźni gangsterscy głupcy są tym bardziej niebezpieczni, że przez swoją nieporadną śmieszność bywają traktowani z pobłażaniem. Żartownisie na tonącym statku nie są zabawni.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Załóżmy PIF PAF. Film

Film mtodd Małgorzata Todd

       Szanowni Państwo!
    Czy ktoś widział dobry film wyprodukowany w ostatnim dziesięcioleciu? Nie? Może warto by sobie zadać pytanie – dlaczego? Hollywood nadal wydaje miliony na produkcje, mimo iż ich koszty spadają za sprawą coraz sprawniejszej techniki. Żeby nadal wydawać miliony trzeba coraz więcej niszczyć. Niekończące się pościgi, strzelaniny i eksplozje przyprawiają już o mdłości. Hitchcock zalecał, żeby film zaczynać od trzęsienia ziemi, a później napięcie powinno rosnąć. Teraz, gdy kultura jest już na etapie nie rozwoju, a zwijania się, scenariusz w ogóle przestał być potrzebny. Genderowo-klimateryczna mafia opanowała kulturę Zachodu, co wyklucza mówienie prawdy o czymkolwiek. Bzdury są śmiertelnie nudne i nic się tam na to nie poradzi.
           A jak to jest na naszym podwórku? Teoretycznie mieliśmy szanse przez ostatnie osiem lat, ale z niej nie skorzystaliśmy. Część pieniędzy odebranych mafii vatowskiej podarowana została mafii „artystów” opluwających Polskę. Te miliony „sr…e” na głowę Jandy, czy innej Holland posłużyły plugastwu, jedynie. Teraz, po powrocie do łask mafii vatowskiej, mafia opluwaczy będzie musiała zacisnąć pasa. Nie żal mi tych „artystek”, ale co z tego?
           Nie dało się za czasów „dobrej zmiany”, to spróbujmy teraz, gdy wszystko zmierza ku upadkowi. Nie mamy już nic do stracenia. Załóżmy jakiś PIF, czyli Polską Inicjatywę Filmową, albo PAF, a najlepiej PIF PAF. Coś nowego mogą zrobić tylko ludzie, którzy nie wiedzą, że jest to niemożliwe.

Z pozdrowieniami

Małgorzata Todd

Na maczugi

17  sierpnia 2024 r. | Nr 33/2024 (685)
mtodd

Na maczugi


       Szanowni Państwo!
       Czy lubicie oglądać pyskówki polityków z udziałem dziennikarzy? Jedni drugich przekrzykują dając świadectwo lekceważenia nie tylko rozmówcy, ale i własnych słów. Muszą przecież zdawać sobie sprawę, że żadne zdanie nie ma szans przebić się do słuchacza. Taka moda zapanowała powszechnie, niezależnie od deklarowanych wartości. Gdyby ktoś jeszcze przejmował się odbiorcami programów, to wystarczałoby zapraszać polityków, którzy mają coś do powiedzenia i nie zatrudniać dziennikarzy niedających dojść im do słowa.
       Żeby było śmieszniej, to ci najnowocześniejsi dyskutanci nie mają pojęcia do czego służy mikrofon. Jak się da go takiemu do ręki, to będzie nim wywijał jak maczugą. Wierzy bowiem, że to dodaje ekspresji wypowiedzi. Takie współczesne okładanie się maczugami słownymi. Ważne są przecież wyłącznie emocje, sensem wypowiadanych słów nikt się zajmował nie będzie, bo po co?
       A może to taki ukłon w stronę młodych, których należy wysłuchać, chociaż zrozumieć się nie da? „Ścieżki myślenia młodych są tak bardzo odległe od naszych, że komunikacja ex cathedra jest z góry skazana na niepowodzenie” – twierdzi znany publicysta. Problem w tym, że alternatywny relatywizm, który młodzież chętnie „kupuje”, wyklucza poznanie jakichkolwiek wartości z samej zasady. Autor nie zdradza na czym miała by polegać trzecia droga. Gadanie dla gadania, to strata czasu. Takie „postępowe” wywijanie maczugą przypomina walkę z dinozaurami wymyśloną przez niejaką Kopacz.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

WWW: Won Wańki Wstańki. 

10  sierpnia 2024 r. | Nr 32/2024 (684)

WWW
       Szanowni Państwo!
      Jeśli ktoś mniema, iż litery www znaczą: World Wide Web, to nie zna najnowszej teorii spiskowej.
       Zanim Europejczycy poznali zalety różnych nauk, zdani byli na wiedzę wiedźm, przekazywaną z pokolenia na pokolenie Wygląda na to, że właśnie wracają do korzeni, jeśli chodzi o mądrości utożsamiane z nauką. Różnica polega głównie na tym, że dawna wiedźma przez lata gromadziła doświadczenie życiowe, które owocowało pożytecznymi radami, jak żyć zdrowo i pomyślnie.  Obecnie, to małolaty są „ekspertami” od mądrości wszelakich, a zwłaszcza posiadły cenną wiedzę o mnogości płci i druzgocząco zgubnym wpływie oddychania na klimat.
       Przewaga komunizmu unijnego nad radzieckim polega na większej premedytacji. Za PRL-u brakowało wszystkiego, bo partia nie radziła sobie z zarządzaniem odgórnym w sprawie każdej wkręconej śrubki. Teraz też unijna komisarz nie ma pojęcia o niczym, ale jako  Wszechstronnie Wykształcona Wiedźma decyduje nie mając zielonego pojęcia o czym. I o to właśnie chodzi, żeby rozwalić Polakom wszystko, czego dokonali.
Dlatego brak kompetencji jest najwyższą kompetencją kadr zarządzających przez Pierwszego Folksdojcza RP.
       Podobno Donald znowu się wściekł. Powód? Nie ważne jaki. To tylko efekt wiary we własne kłamstwa. Jak zwykle coś poszło nie tak, ale na tym właśnie polega przecież totalna destrukcja państwa, żeby nic nie działało, nawet to, co by się w danej chwili chciało, żeby zadziałało. Trzeba poczekać, aż Niemcy znowu wprowadzą swój Ordnung, taki jak w czasie okupacji 1939-1945.
       No, chyba, że się zbuntujemy i powiemy: Won Wańki Wstańki. 
Sierpień jest dobrą porą dla Polaków, jak uczy nas własna historia.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Cymbalistów wielu

Małgorzata Todd mtodd
20 lipca 2024 r. | Nr 29/2024 (681) Cymbalistów wielu

       Szanowni Państwo!
       Od nazwania głupca durniem, czy cymbałem, osobnik taki nie zmądrzeje. To, czego powinniśmy się domagać, to wykluczenie cymbała z decydowania o naszych sprawach na każdym szczeblu, począwszy od urzędniczki w banku, a na premierze kończąc. Co prawda, ten ostatni, jako pierwszy folksdojcz RP, nie wiele ma do powiedzenia w niemieckim kondominium, jakim staje się Polska. Jest przecież tylko podwykonawcą.

       W Europie najbardziej wyszczekani są Francuzi. Wsławili się krwawą rewolucją, a później już tylko wychwalali się przed całym światem. Taka wielo-wieczna reklama musi przynosić rezultaty. Niemcy wywołali dwie wojny światowe i nic nie mają sobie do zarzucenia. Są sobą nieustannie zachwyceni i zdanie „podludzi” na ich temat nic ich nie obchodzi. Rosjanie, jak na niewolników przystało, marzą tylko o jednym, żeby to inni się ich bali.
       Zamiast ubolewać nad doznanymi krzywdami, powinniśmy drani i cymbałów na wysokich stanowiskach pogonić z Polski, w każdy dostępny nam sposób. Bądźmy solidarni i wróćmy do korzeni „Solidarności”. To trwały fundament, polskości.
       A cytując z „Pana Tadeusza” – „Było cymbalistów wielu…”, mam nadzieję, że ten fragment pozostanie jako lektura obowiązkowa. Wyrzucając go, Ministrzyca Oświaty mogłaby narazić się na zarzut antysemityzmu. Wie dobrze, że nie jeden cymbał mógłby ją zastąpić na tym stanowisku.

Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Móc czy musieć?

13 lipca 2024 r. | Nr 28/2024 (680)
Móc czy musieć? mtodd

       Szanowni Państwo!
       Człowiek wolny ma prawo wyboru, zniewolonemu takiego prawa  pozbawiono. Skrajne „móc” dla wszystkich, to anarchia, skrajne „musieć”, to dyktatura. Nam, katolikom, dla zachowania równowagi, między tymi skrajnościami, wystarczało dziesięcioro przykazań. Przez wieki były one wyznacznikami prawa stanowionego i moralnego. Gremia do tego powołane określały obowiązki członka wspólnoty, czyli to co „musiał”. Reszta była tym co mógł. To „móc” zależało od jego woli i okoliczności niezależnych od prawa stanowionego.
       Rewolucjoniści różnej maści próbowali „naprawiać” świat między innymi przez prawo takie – „jak oni je rozumieli”. Wreszcie doszliśmy do wymarzonego przez nich szczytu – afirmacji zła pod dowolną postacią.

       Obywatel, czy raczej poddany, mało co może, za to musi uczestniczyć w absurdach dla niego przeznaczonych, tych wielkich, jak: klimatyzm, czy gender, albo maluśkich, takich jak zakaz handlu w niedzielę.
Przy okazji mała ciekawostka. Praktyczni Anglicy już przed wiekami zauważyli, że w niedziele ludziom nie chce się wychodzić z domów. Żeby zachęcić ich do udziału w nabożeństwach, budowano karczmy w pobliżu kościołów. Działało.
       Może by jednak zostawić samym zainteresowanym decyzję czy wolą pracę w niedzielę za podwójną stawkę i inny dowolny dzień wypoczynku. Na tyle wolności można chyba pozwolić dorosłym ludziom. Nie są to przecież dzieci z zapałkami, pozostawione same w pustym drewnianym domu.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

==========================

mail:

Pani M. Todd zapomniała, że do Dekalogu należy Trzecie:

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

Hodowla durni

15 czerwca 2024 r. | Nr 23/2024 (675)
Hodowla durni
       Szanowni Państwo!
    Jak poznać z jakim ustrojem mamy do czynienia? Po problemach jakie mają do rozwiązania społeczeństwa. Te wolne rozwiązują problemy stwarzane przez środowisko naturalne w jakim żyje. W systemach totalitarnych, to władza stwarza problemy, które usiłuje później „dzielnie” rozwiązywać, najczęściej z marnym skutkiem, bo władzę w takim systemie  stanowią dranie i durnie nie znający się na  niczym, prócz „demolki”.
       Unia Europejska jest najlepszym przykładem wylęgarni absurdów takich jak chociażby zakrętki do butelek na uwięzi. Tylko patrzeć, jak następni lobbyści zaproponują obowiązkowe dołączanie do każdej butelki małych nożyczek umożliwiających odcinanie korka na uwięzi.
       To, co jeszcze wczoraj było niewyobrażalnym absurdem, z dnia na dzień staje się unijną dyrektywą. Następna ma podobno dotyczyć zakazu umieszczanie papieru toaletowego w publicznych WC. To akurat wydaje się mieć sens, bo umożliwiłoby sprzedaż Gazety Wyborczej.
       Tusk, niezależnie od motywów jakimi się kieruje, zrobi wszystko, żeby Niemcom dogodzić, co już wielokrotnie udowodnił. Polska jest przeznaczona do zatopienia przez falę barbarzyńców w tym celu sprowadzanych i szkolonych przez GRU. Zielony jad, czy nieład dzieła dokończy.
       Czy można temu zaradzić? Można. Władza totalitarna hoduje durni, bo nimi najłatwiej sterować. Normalni Polacy zadbają o kształcenie nowych, prawdziwych elit. Chcemy być sterowani przez ludzi mądrych.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Lipa w butelce

Lipa w butelce 23/2024(675) mtodd

       Szanowni Państwo!
       Lipa straciła swoje dobre imię podczas I Wojny Światowej, której działania uniemożliwiały transport herbaty. Zaczęto zastępować oryginalną herbatę podróbką z kwiecia lipowego. Od tamtych czasów to piękne drzewo przestało przywodzić na myśl Polakom twórczości Kochanowskiego, a zaczęło się odnosić do podróbek szeroko pojętych.
       Lipiec kojarzył się nadal z tym drzewem o kwiatach niepozornych, ale pięknie pachnących i miododajnych. Dlaczego używam czasu przeszłego? Bo myliłam się twierdząc, że wiosna w tym roku przyszła o miesiąc wcześniej. Przyszła o dwa miesiące wcześniej. Lipy zakwitły już w maju.
„Klimatyści’ tego nie zauważyli, albo nie mają pomysłu, jak ten fakt wykorzystać. Mogliby ogłosić, że lipy zrywają z dotychczasową fotosyntezą i przestają uwalniać tlen do atmosfery. To jednak niebezpieczna podpowiedź, bo unijni biurokraci mogliby lipom zgotować taki sam los, jak wcześniej Puszczy Białowieskiej, zostawionej na pastwę kornika. Tym razem dyrektywa mogłaby dotyczyć masowej wycinki drzew pod pretekstem walki o klimat.
       Takie nabijanie w butelkę, to tylko podpowiedź krętaczom drobnego sortu, bo prawdziwe lody kręci się z Brukselką. Kto tam ma dojście, może wymyślić super bzdurę, którą unijni biurokraci przyklepią i zaimplementują. Koszt wprowadzenia zakrętek na uwięzi i dostosowania linii produkcyjnych to podobno 8,7 mld euro! Do tego branża już dziś musi płacić rocznie 3 mld opłaty.
Unijne Bizancjum jest kosztowne. Nic dziwnego, że na strategie wspólnych systemów obronnych może wydać jedynie 1,5 mld euro. Nakrętki są ważniejsze, bo, jak sama nazwa wskazuje, nakręcają „prawdziwy” biznes.
       Mamy właśnie nikłą szansę to zmienić przez wybory do Parlamentu Unii Europejskiej. Nie zmarnujmy tej szansy. Wybierzmy Polaków, żeby nas nas reprezentowali. Brukselek, czyli „prawdziwych Europejczyków” mamy po dziurki w nosie.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd
---

Tolerancja Tuska

1 czerwca 2024 r. | Nr 22/2024 (674)
mtodd

Tolerancja Tuska
       Szanowni Państwo!  Najwięcej tolerancji wymaga głupota. Mądrość nie wymaga jej wcale. Podobnie sprawa ma się z lenistwem, w tym umysłowym. Dawniej było ono naganne, teraz jest gloryfikowane. Leniowi należało się, co najwyżej współczucie, albo pogarda, obecnie wymaga on podziwu otoczenia. O zboczeniach wszelakich nie ma co wspominać, bo ich przejaw „nobilituje” od dawna. Ciekawe, kiedy powstanie pierwszy pomnik wielkiego, genialnego homoseksualisty?

       Dureń i leń niczego nie zbudują, za to świetnie nadają się do destrukcji wszelakiej. Lenia, lub durnia wystarczy postawić na czele resortu, który ma popaść w ruinę. Rusko-pruscy lobbiści dokładnie wiedzą, co należy w Polsce uziemić, a Gubernator „Generalnej Guberni” wykona to bez zmrużenia oka. Od tego tu jest.
       Tolerancja Tuska jest specyficzna, trwa do momentu, kiedy uzna on, że czas przydzielić nieudacznikowi nową rolę. Jest nią rola kozła ofiarnego. Uważajcie barany, żeby nie stać się kozłami.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd
PS. Zasady prawdziwej, nie tej udawanej, tolerancji powinno znać każde dziecko, nie tylko od święta (Dziecka 1 czerwca).

Bez z ogródka

Bez z ogródka

18 maja 2024 r. | Nr 20/2024 (672)
mtodd

       Szanowni Państwo!
     Czy zauważyliście, że wiosna w tym roku przyspieszyła o cały miesiąc? Bzy i konwalie zakwitły w kwietniu, zamiast w maju. Nie wszyscy są jednak spostrzegawczy. Dyrekcja naszego osiedla dba nie tylko o ciekłą, a nawet ciepłą wodę w kranie, ale jeszcze o gorące kaloryfery, nie bacząc na temperaturę za oknem. Poprzednia komuna, ta czerwona, na wszystkim oszczędzała. Letnie kaloryfery w mroźną zimę uczyły cierpliwości w oczekiwaniu na lato. Użeranie  się z administracją nic nie dawało.
       Ta obecna zielona komuna, w przeciwieństwie do tamtej czerwonej jest rozrzutna. Ciekawe, dlaczego? Może chodzi o to, że ogrzewanie w lecie podniesie wysokość rachunków i przyspieszy ewentualne bankructwo lokatora, a o to przecież właśnie chodzi!
       Komuniści są od opiekowania się biednymi, a zatem im więcej jest biednych, tym oni są bardziej potrzebni. Nowe pokolenie starych komuchów wykonywanie planu 5 i 6-letniego wyssało z mlekiem matki, podobnie jak tropienie i niszczenie wroga wewnętrznego, którym jest posiadacz czegokolwiek. Wrogów zewnętrznych tubylczy komuch nie ma. Poza Polską, zamiast wrogów, ma wyłącznie sponsorów.
       Dawniej wrogiem klasowym był kułak w zastępstwie burżuja. Odkąd burżuje przejęli władzę, ten sam kułak, czyli po prostu rolnik, stale jest nie dość biedny, a więc zagrażający „jedynie słusznej władzy”.

Zmiana koloru z czerwonego przez sześciobarwny, na zielonym kończąc, to za mało, żeby wprowadzić totalny zamordyzm. Ale od czego są dyrektywy? Te z Berlina różnią się od tamtych z Moskwy tylko rodzajem retoryki. Dawny i obecny plan, znowu 6-letni (2024-2030), polega na tym samym, na rychłym puszczeniu nas z torbami. Teraz zgodnie z dyrektywami „zielonego ładu”.
       Mówiąc bez ogródek, chodzi o to żeby w ogródkach wolno nam było hodować co najwyżej bez. Pomidory, czy inne warzywa i owoce, już nie, bo te będą sprowadzane z krajów, gdzie o kułakach nic nie wiedzą, a żadne restrykcje sanitarne, ani klimatyczne nie obowiązują!

Z pozdrowieniami

Małgorzata Todd

Q jak kurka wodna

11 maja 2024 r. | Nr 19/2024 (671) mtodd

Q jak kurka wodna

       Szanowni Państwo!
       Powiedzenie: kląć jak szewc, albo jak dorożkarz – nic już nie znaczy, bo zawody te wyszły z użycia. Jakby tego było mało, to wulgarne przekleństwa stały się oznaką przynależność do pożal się Boże „elit”.  Może nowe powiedzonko powinno brzmieć: klnie, jak minister, albo ministra, posłanka, czy poślica?
     Antykultura panoszy się i zastępuje stare, dobre obyczaje nowymi, niekiedy wręcz śmiesznymi, co daje się zauważyć w serialach obyczajowych. Podsycanie do nienawiści próbuje się równoważyć nachalnym wołaniem o miłości. Po czym poznać w pięć minut kiedy serial został wyprodukowany? Po obłapywaniu się aktorów średnio właśnie co pięć minut. Powtarzanie do znudzenia dialog: „ko­cham cię; ja cię też”, to już za mało. Nieważne czy opowieść dotyczy współczesno­ści, czy historii, produkcja XXI wieku wymaga od aktorów ciągłego rzucaniu się sobie na szyję, niezależnie od okoliczności.
     Ciekawe, czy ten zwyczaj przyjmie się i obcy sobie ludzie będą ni z tego, ni z owe­go wpadali sobie w objęcia w miejscach publicznych, ot tak, dla pokazania własnej „nowoczesności”? Nienawiść do tradycyjnych wartości wszelakich trzeba przecież rekompensować ciągłym zapewnieniom o miłości, najlepiej do wszystkiego, co budzi odruch wymiotny.
     Do lamusa odszedł zwyczaj, kiedy damie uchodziło najwyżej przekleństwo: „psia krew”, a „cholera jasna” należała już do ostrych. Panom w obecności pań przystawała zaledwie ta właśnie „kurka wodna”
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd

Walka z wiatrakami. Czy walka z „kowidem”?

4 maja 2024 r. | Nr 18/2024 (670)
mtodd


Walka z wiatrakami
       Szanowni Państwo!
        Czy walka z „kowidem” była może tą przysłowiową walką z wiatrakami? Zgodnie z decyzją Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych szczepionki na Covid-19 NIE SĄ SZCZEPIONKAMI.
Czym zatem są? Wielkim przekrętem koncernów farmaceutycznych, na skalę światową.
           Nowym globalnym przekrętem jest „klimatyzm” (przypominający komunizm), dla którego wiatraki stały się symbolem, taki wirujący sierp z młotem. „Ostatnie pokolenie” wygląda jakby urwało się z takiego wirującego wiatraka i w zamroczeniu przykleja się do asfaltu.
Miejmy nadzieję, że jest to naprawdę ostatnie pokolenie głupków. Wraz z nim odejdzie może „ministra klimatu” mianowana na to stanowisko przez niemieckich producentów wiatrakowego złoma, którzy upatrzyli sobie Polskę na składowisko niewygodnych gabarytowo, wiatrakowych śmieci. Wystarczyło mianować odpowiednią osobę na ministe­rialne stanowisko, żeby odpady uznała za przedmioty produkujące darmowy, ekologiczny prąd i to z niczego! Brawo kompetencja!
           Walka z draństwem i głupotą jest wyczerpująca, może więc w ramach odpoczynku poczytajmy o przygodach Don Kichota, albo chociaż obejrzyjmy rysunek Don Kichota jako Błędnego Centaura z La Manchy?
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd
---
---

Odwet

27 kwietnia 2024 r. | Nr 17/2024 (669)
Odwet
mtodd
       Szanowni Państwo!
       Ktoś z prawicy proponował, żeby lewackie łachudry wyzywać co najmniej równie wulgarnie, jak one to czynią. Pomysł, moim zdaniem, poroniony. Wyzwiska bowiem, to ich broń, którą władają bezbłędnie od niemowlęcia i żadne obelgi nie są im straszne. Gdyby nawet urządzić igrzyska na wyzwiska, to co miałoby z nich wynikać?
       Przed podjęciem jakiejkolwiek walki trzeba sobie jasno określić cel. O co walczymy i co chcemy osiągnąć? Jeżeli jest nim przykładowo zatrzymanie deprawacji dzieci, to kto i dlaczego je deprawuje? Nikt z osób zdrowo myślących nie ma wątpliwości, że wiele fundacji zasilanych zagranicznymi pieniędzmi działa na naszą zgubę. Kim są ci ludzie, to wiadomo nie od dziś, bo wcale się z tym nie kryją. Jak sobie z nimi poradzić? Oto jest pytanie. Te organizacje są zbyt potężne, żeby pokonać je na otwartym polu.
       A może tu właśnie należałoby zastosować ich broń? Jaką? Podwójnego agenta. Wniknąć w ich struktury i podjąć krecią robotę. Praca nie przynosząca sławy, ale poczucie dobrze spełnionego obowiązku – owszem. Dla człowieka inteligentnego, udawanie pazernego głupka, pośród pazernych głupków, nie jest zadaniem zbyt trudnym, a mogącym przynieść pożytki wynikające z wewnętrznej destrukcji takiej organizacji.
       Sianie chaosu w „tym kraju”, to wszakże wyzwanie dla „prawdziwego Europejczyka polskiego pochodzenia”. Skorzystajmy z ich doświadczeń i przenieśmy na ich podwórko. Ta ich broń mogłaby okazać się obosieczna. A wcielenie się w rolę podwójnego agenta atrakcją samą w sobie.
Z pozdrowieniami
Małgorzata Todd