Europa w uścisku Nowej Chazarii, cz.3

Europa w uścisku nowej Chazarii, cz.3

Autor: AlterCabrio , 10 lipca 2025

Przedstawiamy trzecią część z minicyklu, wprowadzającego w obecną sytuację geopolityczną. Przyszłość każdego z nas zależy od zmian w geopolitycznej układance, a ta ostatnio układa się po nowemu. Nie można jednak dowiedzieć się z mediów głównego nurtu, jak przebiega przebudowa. Media niezależne też nie wszystkie stają na wysokości zadania. Staramy się te braki uzupełnić i dostarczyć kompleksową wiedzę.

−∗−

Obraz tytułowy: LINK

Europa w uścisku nowej Chazarii, cz.3

Przedstawiamy trzecią część z minicyklu, wprowadzającego w obecną sytuację geopolityczną. Przyszłość każdego z nas zależy od zmian w geopolitycznej układance, a ta ostatnio układa się po nowemu. Nie można jednak dowiedzieć się z mediów głównego nurtu, jak przebiega przebudowa. Media niezależne też nie wszystkie stają na wysokości zadania. Staramy się te braki uzupełnić i dostarczyć kompleksową wiedzę.

Wcześniejsze części:

Europa w uścisku nowej Chazarii-cz.I

Europa w uścisku nowej Chazarii-cz.II

Mówi się za Feliksem Konecznym, że bizantynizm zakorzenił się w niemieckich umysłach poprzez kontakty z Bizancjum, za pośrednictwem małżeństwa cesarza Ottona II z bizantyńską księżniczką Teophano, córką Konstantinosa Sklerosa. Nic dziwnego, że wraz z księżniczką przybyły do Cesarstwa wzorce kulturowe i ustrojowe. To jednak za mało, aby ukształtować charakter całego wielkiego państwa, jego władzy, elit i pojęć, motywujących uczucia ludu i decyzje możnych.

Musi tkwić coś głębiej, coś bardziej pierwotnego, uwodzącego umysły, przekazywanego w genach, w dziecięcych kołysankach, w bajkach i legendach, w pieśniach ludu, w historiach, opowiadanych przy ogniu, a nawet w krajobrazie. Drugie Cesarstwo, nazwane z czasem (nieoficjalnie) Sacrum Imperium Romanum – Święte Cesarstwo Rzymskie, było rzymskim tylko z nazwy. Faktyczną tożsamość tego tworu ujawnia inna jego nazwa – I Rzesza Niemiecka, Erstes Reich, którego trzonem było Królestwo Niemieckie – Reich der Deutschen. Było to więc państwo wielonarodowe, założone i zarządzane przez Teutonów, zwanych przez Rzymian Germanami, którymi przewodzili wówczas Sasi, bliscy sąsiedzi Jutów i Anglów.

Tytulatura Cesarstwa przywodziła wciąż żywą pamięć Cesarstwa Karola Wielkiego, które z kolei uznawało się za kontynuację Rzymu Cezarów, zarówno w swej warstwie politycznej, jak i kulturowej. Rzesza Niemiecka, zwana Cesarstwem z cesarskim Rzymem nie miała niczego wspólnego, poza tym, że przodkowie jej założycieli byli zwykle Rzymowi wrodzy. Cesarstwo Karolingów mogło rościć sobie pretensje do cesarskiej sukcesji, leżąc na terenach dawnego Imperium Romanum, a Frankowie Saliccy pod wodzą Meroweusza walczyli u boku Rzymian na Polach Katalaunijskich. 20 czerwca 451 r. w miejscu, zwanym Campi Catalaunici starły się dwie wielkie armie – rzymska pod dowództwem Flawiusza Aecjusza, zwanego ostatnim Rzymianinem, oraz huńska, pod wodzą Attyli, zwanego Biczem Bożym. Obydwie armie wsparte były przez sojusznicze plemiona, jednym z sojuszników rzymskich byli Frankowie Saliccy. Armia Hunów poniosła wtedy wielką klęskę, co złamało jej dotychczasową potęgę. Dwa lata później Bicz Boży zmarł podczas własnej nocy poślubnej, w łożu z germańską księżniczką Ildico. Historyk Jordanes podaje, że przyczyną bezpośrednią był krwotok z nosa, który zalał płuca, a pośrednią – pijaństwo i nadmierny wysiłek seksualny. Po śmierci Attyli jego imperium rozpadło się, a Hunowe zeszli z dziejowej sceny.

Bitwa na Polach Katalaunijskich była ostatnim przebłyskiem świetności Rzymu, a Frankowie wzięli w nim udział. Meroweusz założył dynastię Merowingów, która stanęła na czele państwa. Dynastia ta została zastąpiona przez Karolingów w wyniku zamachu stanu, uznanego jednak przez papieża Leona III. W Boże Narodzenie, 25 grudnia 800 roku w Bazylice św. Piotra w Rzymie papież Leon III nałożył Karolowi Wielkiemu na głowę cesarski diadem, a potem ukląkł przed władcą składając hołd. Znak był wiadomy – władza pochodzi od Boga, Cesarz jest pomazańcem Bożym, ale nie jest najwyższym kapłanem. Tym jest Papież, i bez jego aktu koronacji nikt nie może zostać Cesarzem. Obydwie władze zostały rozdzielone, a ich wzajemne relacje zdefiniowane jako współzależność.

Germańsko-saska Rzesza Niemiecka obejmowała część ziem dawnego Cesarstwa Karolingów. Sasi wykorzystali zarówno tytulaturę cesarską, jak i religię chrześcijańską do ugruntowania swej władzy. Na ile szczere były to intencje, Bóg to wie, z pewnością jednak było tam również instrumentalne wykorzystanie chrześcijańskich symboli i znaczeń, połączone ze skrytą wrogością wobec nich. Sasi, tak samo, jak znaczna część ziem Rzeszy Niemieckiej nie byli nigdy częścią Imperium Romanum. Żyjąc na ziemiach pradawnej Germanii, odziedziczyli wrogość Teutonów do Rzymu. W Cesarstwie Karola Wielkiego Sasi długo opierali się chrystianizacji, aż w końcu zostali w czasie wojen saskich w latach 799-800 brutalnie i krwawo zmuszeni do chrztu przez Karola. Mieli więc powody aby nienawidzić zarówno Rzymu, jak i chrześcijaństwa, tak samo, jak gnostycy. Połączyło ich coś jeszcze – zamiłowanie do mitu. Widać to w germańskich legendach, sagach, pieśniach, nordyckiej mitologii, choćby w Pieśni o Nibelungach, wspaniale sportretowanej przez Wagnera.

Istnieje źródło mocy i władzy – Złoto Renu, pozostające pod opieką Cór Renu. Wotan, wódz bogów zlecił dwóm braciom – olbrzymom Fafnerowi i Fasoltowi budowę nowej siedziby bogów – Walhalli. Jako honorarium zgodził się oddać im Freję, boginię miłości, radości i płodności. Olbrzymi zjawiają się po zapłatę, biorą Freję, pomimo protestów bogów i zgadzają się oddać ją za Złoto. Zostało ono jednak wcześniej wykradzione przez karła Mime, a później odebrane mu przez karła Alberyka, który, by skorzystać z jego mocy, wyrzekł się miłości. Jego karły wykuły hełm, pozwalający przybierać dowolną postać, oraz pierścień, dający władzę. Złoto zostało podstępem odebrane Alberykowi przez Wotana i Lokiego, nałogowego kłamcę i cynika, potrafiącego wykorzystać pychę Alberyka przeciwko niemu. Utraciwszy Złoto, Alberyk przeklął każdego posiadacza pierścienia, który odtąd musiał umrzeć. Bogowie oddali złoto olbrzymom, Freja została uwolniona, dwaj bracia pokłócili się o pierścień, Fafner zabił Fasolta, klątwa pokazała swoją moc. Bogowie triumfalnie wkroczyli do Walhalli po tęczowym moście Bifroście. Ta historia uruchomiła sekwencję zdarzeń, która prowadzi do Ragnarok – końca świata, w którym Walhalla wraz z bogami gorzeje w wielkim pożarze świata, który musi najpierw spłonąć, aby odrodzić się, świeży i zielony, bez wojen i cierpień. Współcześni Niemcy wciąż wierni są swoim mitom, do których powrócili po odrzuceniu chrześcijaństwa i powrocie do gnozy, co dokonało się dzięki Rewolucji Lutra. Od tamtej pory nienawidzą Rzymu jako tego, który próbował ich podbić, i tego, których ich ochrzcił. Mentalnie Niemcy od czasów Lutra są jednocześnie na tęczowym moście, wkraczając do Walhalli, oraz w mrocznym Lesie Teutoburskim, gdzie we wrześniu 9 roku plemienne hordy Arminiusza-Hermana wymordowały trzy rzymskie legiony, dowodzone przez Publiusza Kwinktyliusza Warusa. Tęczowa Walhalla, połączona z mordowaniem Rzymian – oto główny napęd okrętu o nazwie Niemcy.

Germanie, którzy pod wodzą Ottona I z saskiego rodu Ludolfingów w 962 r. uznali się za Cesarstwo, zarazem rzymskie, chrześcijańskie i niemieckie, połączyli w jedno żywioły, które mogły pozostać w pokoju tylko pod warunkiem zachowania wierności chrześcijaństwu. Było to możliwe, chrześcijaństwo udziela swojej siły każdemu, kto chce je przyjąć i w nim wytrwać. Neo-rzymscy Teutoni woleli jednak mit od wiary, władzę od dobra i gnozę od prawdy. Długo trwały wewnętrzne zmagania, w których Cesarz próbował, wzorem Bizancjum zostać zwierzchnikiem Papieża, kimś w rodzaju zastępczego Boga na ziemi, Papiestwo zaś stało na gruncie nadrzędności władzy duchowej nad świecką. Kulminacją rywalizacji był spór o inwestyturę i słynne upokorzenie cesarza Henryka IV, który w styczniu 1077 r. w Kanossie musiał ukorzyć się przed papieżem Grzegorzem VII. Co prawda później Cesarz wrócił do znaczenia, wygrywał bitwy, obalił nawet Papieża, a kolejni cesarze dalej potrafili odnosić świetne zwycięstwa i wznosić się na wyżyny potęgi, również wobec papiestwa. Jednak Kanossa zmieniła wszystko, cały świat ujrzał upokorzonego Cesarza, który dla odzyskania swej władzy zmuszony jest prosić Papieża o łaskę. Cesarz odtąd nie mógł już być bogiem. Papiestwo zadało potężny cios gnostyckiemu państwu, rosnącemu w sercu Europy. Ale nie tylko ono.

Ekspansja Imperium miała kilka wymiarów i kierunków. Najważniejszym był kierunek ideowy – przejście od katolicyzmu do gnozy, podporządkowanie i wchłonięcie papiestwa i Kościoła przez Imperium, po to, aby Imperium stało się kościołem, łączącym władzę świecką i religijną, a potem każdą inną. Były jeszcze dwa kierunku terytorialne – na zachód i na wschód. Ekspansja terytorialna na zachód została powstrzymana przez Franków, zwanych już wówczas Francuzami. Ich przywiązanie do narodowej monarchii i do wiary katolickiej zaowocowało stanowczą odmową uznania prerogatyw cesarskich względem królów Francji. Królowie mieli swoich legistów, badających prawo rzymskie i kanoniczne. Baldus de Ubaldis i Bartolous de Saxoferrato, ludzie dziś nieznani dali początek ideologii monarchii francuskiej, niezbędnej wówczas, tak samo przydatnej dzisiaj: rex est imperator in regno suo (król jest cesarzem w swoim królestwie), non ratione imperii, sed imperio rationis (nie z racji cesarza, lecz z nakazu rozumu). Drugi kierunek ekspansji terytorialnej prowadził na wschód – drang nach osten. To tam kolejne pokolenia kulturtregerów próbują zanieść wyższą cywilizację i wciąż okazują się cywilizacyjnie niżsi. Niemieckie parcie napotkało na krzepką przeszkodę – państwo polskie, rządzone przez Mieszka i Bolesława, rdzennych władców rodzimej dynastii. To państwo, jedno z najstarszych państw świata, które zatrzymało pochód gnozy ku ziemiom Chazarii, a stamtąd do panowania nad światową wyspą i nad światem. Niemcy nigdy nie zrozumieli, z czym się u nas spotykają, tak historycznie, jak i dzisiaj. Nie zdają sobie sprawy, że wyższa cywilizacja łacińska jest właśnie u nas, i zawsze była naszym naturalnym normotypem, a oni nieustannie szturmują nas gnozą, która zawsze musi użyć kłamstwa i przemocy. My też mieliśmy swoich legistów: Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica, a poza tym zastępy zbrojnych pod Cedynią, Głogowem, Wrocławiem, Płowcami, Grunwaldem, Koronowem, Świecinem, Byczyną, i na wielu innych polach bitew z niemieckim żywiołem, prącym na wschód.

Rzesza Niemiecka, zwana Świętym Cesarstwem Rzymskim okazała się niezdolna do wykonania zadania. Na zachodzie powstrzymana przez Francuzów, na wschodzie przez Polaków, ideowo przez katolicyzm i papiestwo. Spór papiestwa z cesarstwem nie był sporem o władzę, lecz o kształt władzy. Cesarstwo chciało jedności, prowadzącej w konsekwencji do totalitaryzmu, papiestwo chciało zachowania pluralizmu, umożliwiającego wolność polityczną, a z nią – każdą inną.

Z narzędzia, użytecznego do realizacji gnostyckich planów w Europie, Cesarstwo zmieniło się w przeszkodę, jako czynnik wzmacniający jedność polityczną, religijną i ideową Europy. Katolickie cesarstwo zostało przeznaczone do zniszczenia, tak samo, jak Kościół Katolicki i wszystkie inne państwa i narody, które ośmieliły się pozostać katolickie. Z jednością Kościoła i Europy postanowiono poradzić sobą za pomocą wypróbowanych metod fermentu religijnego. Tak zwana Reformacja, czyli bunt Lutra, oparta na starych gnostyckich wzorach, wzbogaconych o nową szatę pojęć powiódł się dlatego, że trafił na odpowiedni moment polityczny. Książęta Rzeszy chcieli zostać w swoich państwach i państewkach udzielnymi władcami równymi cesarzowi, a usłużny kapitał, już wówczas należący do gnostyków i penetrujący Europę tylko czekał, aby finansować rosnące potrzeby udzielnych władców. Potrzeby dworu władcy i jego możnych są znaczne, trzeba się przecież odpowiednio prezentować, każde państwo musi posiadać swoje atrybuty, a to kosztuje. Najlepszą inwestycją była i nadal jest wojna, można bowiem finansować obydwie strony konfliktu, albo ktoś wygra, albo wszyscy przegrają, i zawsze górą są bankierzy.

Reformacja przyniosła Europie kilka fal wojen politycznych, nazywanych dla niepoznaki religijnymi, rozbicie ideowe Europy na śmiertelnie skonfliktowane obozy, przebudowę zachodniej i środkowej części kontynentu. Największa transformacja o najdonioślejszych skutkach, trwających do dziś polega na zmianie treści pojęć. Świat protestancki inaczej niż katolicki postrzega tak fundamentalne kwestie, jak dobro i zło, prawda i fałsz, prawa i obowiązki, wolność i zniewolenie, zbawienie i potępienie. Gnostycy dokonali głębokiego podziału, działając pozornie sprzecznie ze swoimi ideami, dążącymi do jedności wszystkiego. Było to jednak podzielenie i skłócenie świata katolickiego, co jest jak najbardziej w interesie gnozy jako niezbędny warunek państwa światowego. Ordo ab chao, solve et coagula – tak brzmią zasady masońskie i alchemiczne.

Walka ideowa na polu religii i filozofii to najważniejszy front gnostyków, determinuje bowiem to, co ludzie myślą i co robią, a ludzie są najważniejszym zasobem planety. Pamiętajmy jednak, że treść potrzebuje formy, gnostycy potrzebują państw. Są to dla nich konieczne byty polityczne, zdatne do tego, aby przejąć nad nimi kontrolę z zewnątrz i realizować dalekosiężne cele. Można wówczas posługiwać się państwem, jego władzą, zasobami i mieszkańcami jakby zdalnie sterowanym pojazdem, mającym nawet załogę, która myśli, że wszystkim kieruje sama, a w rzeczywistości jest kierowana przez ukrytych nawigatorów. Pamiętano o przywiązaniu Teutonów do mitu, co jest warunkiem niezbędnym, aby wierzyć i słuchać gnozy. Posłużono się Rzeszą Niemiecką, w czasie, gdy wtajemniczeni mieli już świadomość, że nie spełni ona pierwotnego zadania, wciąż jednak nadawała się do realizacji celów pośrednich. Takim celem było wyemanowanie z Rzeszy nowej siły, która może stworzyć państwo i zarządzać nim. Użyto rycerskiego Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, zwanego u nas Krzyżakami, od czarnych emblematów w kształcie krzyża. Zakon nie miał wezwania Najświętszej Marii Panny, tylko szpitala pod tym wezwaniem. Oficjalnym celem Zakonu było krzewienie chrześcijaństwa i walka z pogaństwem.

To jedna z wielu mistyfikacji, w jakie obfituje historia, i to mistyfikacja tak gruba i bezczelna, że prawie nikt jej nie widzi. Zakon tworzyli w większości ministeriałowie z Rzeszy, podlegli większym feudałom, czyli średniozamożni rycerze, których status był niższy niż wolnych rycerzy Rzeszy, którzy podlegali samemu cesarzowi. W Polsce takie rozwiązania były prawie nieznane, u nas wszyscy byli formalnie równi, natomiast w Rzeszy ministeriał, który wywodził się z niewolników i jeńców wojennych, drogę do wyższych godności widział zwykle zamkniętą. Wykorzystano więc grupę ambitnych ludzi, ograniczanych przez porządek prawny, tworzących znaczną siłę społeczną. Krzyżaccy zakonnicy, będąc w Ziemi Świętej zetknęli się z ezoteryczną wiedzą, której wzbraniano wstępu do Europy. Swoje fascynacje przynieśli na kontynent, przedstawiając się jednocześnie jako bardzo prawowierni katolicy, mając stałe wsparcie cesarza, elit Rzeszy i Europy Zachodniej. Polaków bardzo dużo trudu kosztowało przekonanie Europy o niecnych celach Krzyżaków, lecz daliśmy radę i wygraliśmy europejską wojnę propagandową z Zakonem. Celem tej organizacji od początku jej bytności w Europie nie było to, co podawano do publicznej wiadomości, lecz coś innego. Krzyżacy po ich wyparciu z Ziemi Świętej dążyli konsekwentnie do budowy własnego państwa, zarządzanego według całkowicie nowych metod. Udało im się na ziemiach Polaków i Prusów, dzięki oszustwu i fałszerstwu. Cesarz Fryderyk II Hohenstauf, heretyk i świętokradca wydał w 1235 r. Złotą Bullę z Rimini, w której m.in. nadawał Krzyżakom na własność ziemie, należące do kogoś innego, również do Polski, uznawał się za lennego seniora Zakonu i całej Polski, a także za nadrzędnego władcę całej Europy. Stauf zachował się podobnie do Unii Europejskiej, podobnie uzurpatorsko i bezczelnie. Fryderyk był jeszcze lepszy, bo nie tylko, że fałszował nadanie Konrada Mazowieckiego, to jeszcze podrabiał sam siebie, cofając datę wydania dokumentu do 26 marca 1226 r. i rejestrując taką fałszywkę w kancelarii cesarskiej.

Państwo Zakonu Krzyżackiego było ewenementem, całkowicie sztucznie stworzonym bytem państwowym, zarządzanym technokratycznie. Początkowo Zakon stworzył bardzo atrakcyjne warunki dla osadników, ściągając ich z Rzeszy i zachodniej Francji. Potem jednak zaczęło się to, co zwykle – przykręcanie śruby, co też jako żywo przypomina UE. Państwo Zakonu było więc trzecią inwestycją państwową gnostyków, po Imperium Chazarów i Rzeszy Niemieckiej. Poza zdobywaniem doświadczeń twór ten miał trzy jeszcze cele. Celem pierwszym była kontynuacja parcia na wschód, czego Rzesza, mając na wschodzie państwo polskie nie mogła już prowadzić. Celem drugim była likwidacja tegoż niewygodnego polskiego państwa. Celem trzecim – uchwycenie przyczółka w okolicy głównej magistrali handlowej Eurazji, czyli światowej wyspy. Krzyże na płaszczach i tarczach były tylko przykrywką, tak samo, jak dziś przykrywką są wartości unijne, udające europejskie, oraz synodalny modernizm, udający Kościół Katolicki.

Państwo polskie stanęło w obliczu wielkiego zagrożenia swojego istnienia. Polska nie uległa Zakonowi, pokonała go w kilku wojnach, w czym dopomogła sama ludność państwa zakonnego, woląc władzę normalnych ludzi niż technokratów. Polacy nie wykorzystali jednak okazji do całkowitej likwidacji tego sztucznego tworu, a było ich kilka. To największa polska wina wobec świata – że w porę nie zdusiliśmy pruskiej hydry. Nie byłoby rozbiorów, wojen światowych, rewolucji w Rosji, komunizmu, Unii Europejskiej. Państwo krzyżackie bardzo długo służyło gnostykom za wygodne narzędzie do przebudowy Europy, i w pewnym sensie służy do dziś, duch pruski bowiem dokonał zjednoczenia Niemiec w 1871 roku, powołał II Rzeszę, potem III Rzeszę, a potem Unię Europejską. Po drodze państwo krzyżackie przeszło rebranding, bez wyrzutów sumienia zamieniając się w pierwsze luterańskie państwo świata w 1525 roku. Wielki Mistrz Zakonu Albrecht Hohenzollern pod namową Lutra zrzucił zakonny płaszcz, wyszedł z Kościoła, przyjął luteranizm i został świeckim władcą technokratycznego państwa, zwanego odtąd Prusami. Od tamtego momentu jego władcy mogli już knuć to, czego chcieli, i co szeptali im do ucha ich gnostyccy ukryci preceptorzy. W środku Europy powstało coś, co zaczęło pełnić tą samą rolę, którą odegrać miała Chazaria. Judaizm talmudyczny zastąpiony został przez luteranizm, co po odpowiedniej ewolucji daje ten sam efekt w postaci normatywizmu prawniczego, praworządności unijnej i tzw. wartości europejskich. Przewodnicząca Komisji Europejskiej oświadczyła, występując w 2022 roku na hebrajskim uniwersytecie Negev, że Europa to wartości Talmudu. Niczego więc nie trzeba się domyślać, wszystko wyraźnie zostało powiedziane. Prusy nie były jednak jedyną inwestycją państwową gnostyków. Najwyraźniej zdali sobie sprawę, że aby zapanować nad sercem Europy nie wystarczy być w tym sercu, bo są tu krzepkie państwa narodowe, trzymające się katolicyzmu – Francja, Austria i Polska. Aby pokonać ich siłę, trzeba było kompletnej przebudowy Europy, a do tego potrzebowano państwa morskiego, które może dopłynąć wszędzie, a którego jednocześnie nie można pokonać, bo jest za morzem. Wybór padł na Anglię, jako kolejny przyczółek gnostyckiej władzy w Europie i na świecie.

Ciąg dalszy nastąpi …

Na tym kończę publikację serii o Chazarii na tym portalu. Został już napisany ciąg dalszy, prowadzący do naszych czasów. Wszystko, co dotąd napisałem i opublikowałem na ten temat, oraz to, co zostało napisane i nieopublikowane znajdzie się w nowej książce, wydanej już niebawem przez Instytut Wiedzy Społecznej im., Krzysztofa Karonia. Proszę wyglądać tej książki. Jej roboczy tytuł na dzień dzisiejszy to „Uścisk Chazarii”.

A tymczasem polecam „Poradnik Świadomego Narodu”, księga I już dostępna.

„Poradnik świadomego narodu” dostępny tutaj: LINK

________________

Europa w uścisku nowej Chazarii, cz.3, Bartosz Kopczyński, 10 lipca 2025

Europa w uścisku Nowej Chazarii, cz. II

Europa w uścisku Nowej Chazarii, cz. II

Autor: AlterCabrio , 5 czerwca 2025 https://ekspedyt.org/2025/06/05/europa-w-uscisku-nowej-chazarii-cz-ii/

Praktyczną konsekwencją polityczną gnozy są wszelkie poglądy libertariańskie, lewicowe, socjalistyczne, komunistyczne, globalistyczne. Dla tych poglądów dobra jest wspólna własność, zielony ład, Unia Europejska, państwo światowe, komunizm, rozpusta, antykoncepcja, aborcja, eutanazja, wejście władzy do rodzin, odbieranie dzieci rodzicom. Zła natomiast jest tożsamość narodowa, państwo polskie, miłość małżeńska, rodzina, ciąża, własny dom i majętność. Dla gnostyków dobre jest takie państwo i taka polityka, które realizują ich pojęcie dobra, to znaczy prowadzą do złączenia wszystkiego.

−∗−

Obraz tytułowy: pentagram ezoteryczny, LINK

Europa w uścisku Nowej Chazarii cz.II

Przedstawiamy drugą część z minicyklu, wprowadzającego w obecną sytuację geopolityczną. Przyszłość każdego z nas zależy od zmian w geopolitycznej układance, a ta ostatnio układa się po nowemu. Nie można jednak dowiedzieć się z mediów głównego nurtu, jak przebiega przebudowa. Media niezależne też nie wszystkie stają na wysokości zadania. Staramy się te braki uzupełnić i dostarczyć kompleksową wiedzę.

Czytaj część pierwszą: Europa w uścisku nowej Chazarii-cz.I

Ideał gnostyków to poszukiwanie jedności, która pozwoli im przełamać dwoistość. Jedność to złączenie wszystkich ze wszystkimi i wszystkiego ze wszystkim. Metafizycznie oznacza to jedną duszę świata, jakby wszech-chmurę, z której skapują kropelki duszy w ludzkie ciała, stąd każdy człowiek jest częścią jednej duszy i jednej ludzkości. W postaci bardziej radykalnej kropelki tej samej duszy mają również inne byty żywe – zwierzęta i rośliny, a skrajny pogląd gnostycki twierdzi, że cząstka tej samej duszy świata znajduje się w absolutnie każdym bycie, także w przedmiotach i substancjach martwych (wiara ta, zwana panpsychizmem w czasach powszechnej apostazji stała się przedmiotem uniwersyteckich dociekań na KUL-u, traktowana równie poważnie, jak podejście chrześcijańskie). Wszyscy ludzie są więc złączeni ze sobą niewidzialnymi nitkami duchowego bytu. Po śmierci kropelka duszy wraca do swojego źródła – Absolutu, Pleromy, skąd może skapywać ponownie, ożywiając jakiś inny byt. Ta jedna dusza świata, Absolut jest zarazem twórcą i tworzywem, jako stwórca życia i świata, wcielający się sam w siebie. Człowiek, który jest bytem przede wszystkim duchowym jest więc stworzony przez stwórcę, będąc jednocześnie jego cząstką. Tak więc wszyscy ludzie tworzą duchową jedność, która jest zarazem bogiem i światem. Skoro człowiek również jest bogiem, to wszystko, co mu w duszy gra, wszystkie jego myśli, uczucia, emocje, popędy i pożądania są boskimi wyrazami działania ducha świata. To jest podstawa i konsekwencja duchowej jedności całej ludzkości, przyczyna i skutek miłego hasełka o wielkim znaczeniu, że wszyscy jesteśmy jedno.

Pozostaje jednak dwoistość, czyli dialektyczne oddzielenie. Skoro coś nie jest złączone, jest odłączone, skoro nie jest jednym, jest drugim, skoro nie jest swoim, jest obcym, skoro jest obcym, jest wrogim. Wszelkie oddzielenie od Jedni-Pleromy-Absolutu jest złem, wszystko, co oddzielone trzeba więc na powrót włączyć, a jeśli się opiera – ukarać. Karą jest niebyt, gdyż żyć może jedynie to, co jest złączone z Absolutem, a jeśli się oddziela i nie chce się włączyć – powoli umiera, cierpiąc i siejąc cierpienie. Ci, co są złączeni, niszcząc i zabijając to, co nie chce być włączone nie dokonują żadnego złego czynu, lecz aktu łaskawego miłosierdzia, skracając męki bytu, oddzielonego od Jedności, który odmawia złączenia. Jeśli złączyć się nie chce, to znaczy, że nie tylko zły, ale też szalony, niebezpieczny dla siebie i innych. Trzeba mu pomóc złączyć się z Absolutem, czyli wrócić go do postaci duchowej. Tym bowiem, co najbardziej przeszkadza złączeniu z Absolutem już tu, na ziemi, jest przywiązanie do materii.

Czytaj też: debilizacja-kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie-cz.VI

Duch i materia to podstawa wszystkich cierpień ludzkości, dramatyczne oddzielenie kropelek duszy świata od własnego Absolutu. Źródło wszystkich różnic, odrębności, nierówności, sporów, przemocy, wojen, cierpienia, zła, grzechu. Materią jest ciało, więc ten, kto swoje ciało oddziela od ciał innych, czyni zło. Kto nie łączy się w orgii, kto nie wchodzi w kolejne kontakty z różnorodnymi ciałami, kto odmawia złączenia z Absolutem za pomocą igły na strzykawce, czyni zło. Kto ciało innej osoby oddziela od reszty ludzkości, zmuszając do małżeńskiej wierności, czyni zło. Kto w tym celu używa uczucia miłości, innej, niż miłość całej, złączonej ludzkości, czyni zło kwalifikowane, używając ducha przeciw duchowi. Kto magicznie zrodzoną nową osobę ludzką, w którą skapnęła kropelka Absolutu oddziela od innych, czyni zło. Kto tworzy własną rodzinę, oddziela osobę żony i dzieci od szczęśliwej Jedni, ten czyni zło, nikt bowiem nie może należeć do nikogo, jeśli wszyscy należą do wszystkich. Kto dziecko traktuje jako własne, czyni zło, bo wszystkie dzieci są nasze, należą do Absolutu. Kto wychowuje dzieci po swojemu, ten zniewala wolność ducha złączenia z Jednią, i samego boga trzyma w więzieniu własnego przymusu. Kto w ogóle zapładnia i rodzi, ten czyni zło, bo ciało to materia, prokreacja to stwarzanie materii, która oddziela duszę od Jedni. Dobre jest łączenie się w orgii, ale bezpłodnej.

Materia to rzeczy, a wszystko jest jednym, świat jest jednością, kto więc oddziela część świata od reszty, czyni zło. Kto zawłaszcza zwierzęta i rośliny dla siebie, czyni zło, tym większe, że mają te byty więcej duszy, niż przedmioty. Kto zabiera rzeczy i mówi, że są jego, czyni zło, nic nie może należeć do nikogo, gdyż wszystko należy do wszystkich. Nie może być własności ziemi, złóż, plonów, ani też niczego, co z nich powstaje. Nie może być własności prywatnej, to jest kradzież, każdy bowiem może korzystać ze wszystkiego.

Złem są także byty psychiczne, sprawiające, że ludzie chcą, aby było rozróżnienie. Naród jest sztucznym oddzieleniem grupy ludzi od reszty ludzkości, państwo narodowe jest więc przymusową konstrukcją sztucznego tworu, narzuconą przez uzurpatorów, chcących władzy dla oddzielenia, czyli zła. Moralność cnót jest złem, bo traktuje materię jak niezbędną dla duszy, aby mogła żyć w doczesności, zamiast traktować ją jako wroga duszy, przyczynę oddzielenia. Religia chrześcijańska jest zła, bo zakłada, że Bóg- Stworzyciel odrębny jest od świata. Tak samo dusze, w chrześcijaństwie stwarzane przez Boga w chwili poczęcia w łonie kobiety, osobne od innych dusz, niezłączone w Jednię. W chrześcijaństwie każda dusza musi działać według nakazów ograniczającej moralności, która każe roztropnie używać materii, nakazuje czystość seksualną wobec obcych, miłość, wierność i seks tylko w małżeństwie na całe życie, zmusza ludzi do prokreacji, rozróżnia swój – obcy, a dusza musi zasłużyć życiem na materialnym świecie, aby powrócić do Boga. W gnozie każda dusza jest bogiem i cały czas pozostaje złączona, musi tylko wyzwolić się z więzienia materii. W chrześcijaństwie zaś dusza zarządza materią, aby zasłużyć na złączenie z Bogiem. Dla gnozy to straszna obraza, chrześcijaństwo więc jest jednoznacznym złem, moralność chrześcijańska to więzienie wolnego ducha, logiczne myślenie i filozofia realistyczna oddziela myśl od wolności fantazjowania, a Kościół Katolicki, który stoi na straży tego wszystkiego jest wrogiem jednoznacznym i trzeba go zniszczyć, wcześniej infekując gnostycką wiarą i praktyką.

Złem jest więc materia oraz każde rozróżnienie i oddzielenie. To, co materialne i oddzielone od Jedni, jest fałszywe, nierzeczywiste, złe. Dobry i prawdziwy jest duch, czyli dusza świata, Jednia, Absolut, który emanuje z siebie idee, a dopiero niedoskonałym odbiciem idei są rzeczy materialne. Dobrem są więc idee, które zakładają jedność wszystkiego i duchowość wszystkiego, czyli oderwanie od materii.. Złem są wszystkie idee, które zakładają coś innego. Dobrem są zachowania, które zmierzają do jedności wszystkiego i oderwania od materii. Złem są zachowania zmierzające do rozróżnienia i oddzielenia bytów od siebie oraz zachowania materii.

Gnostycy wierzą, że materialny świat jest za karę, że kiedyś była Jednia-Pleroma, wszystko było złączone w Jednym, i panowała pełnia szczęścia. Potem jednak stała się jakaś kosmiczna katastrofa, Jednia się podzieliła, z oddzielonych kropelek Jedni powstały różne idee, które wytworzyły rozmaitość bytów materialnych. Rozmaitość idei i rozmaitość bytów realnych powstały więc jako skutek katastrofy i są złem i fałszem. Kropelki Jedni dążą jednak do zjednoczenia, podobnie, jak kropelki rtęci, i to zjednoczenie będzie dopiero dobrem i prawdą. Na przeszkodzie stoi jednak materia, która jest więzieniem dla idei, które przez to uwięzienie nie mogą osiągnąć Pleromy (pełni) Jedni. Dopóki więc będzie istniała materia, rozróżnienie i oddzielenie, będzie na świecie zło i cierpienie.

Powstaje jednak problem świata materialnego, gdzie duch i materia mieszają się ze sobą. Ludzie żyją w takim świecie, sami maja materialne ciała, w których uwięzione są dusze – kropelki Jedni, używają też materii dla ożywienia swoich ciał. Pokarm i napój, ziemia, środki produkcji i transportu, złoża, przedmioty codziennego użytku, kruszce, pieniądz materialny, zwierzęta i rośliny – to wszystko jest materią, czyli złem i fałszem. Jest zarazem potrzebne, aby ludzie mogli żyć, oraz szkodliwe, bo uniemożliwia osiągnięcie szczęścia – powszechnego zjednoczenia – pełni Jedni – Pleromy. Gnostycy wychodzą z założenia, że każdy człowiek dąży do szczęścia, ale tego szczęścia nie może osiągnąć. Ludzie są przywiązani do materii oraz uparcie dążą do oddzielenia, forsując indywidualizm swoich osób. Zabiegają o swoje własne dobro, gromadzą własność prywatną, łączą się w małżeństwa, zakładają rodziny, wychowują rodziny, tworzą narody, wytyczają granice, powołują władzę na swoim własnym terytorium, rządzą się sami. To wszystko sprawia, że oddzielają się od Jedni, nie osiągają Pleromy, i sami sobie blokują dostęp do szczęścia. Krzywdzą więc siebie, ale nie tylko, bo również swoich współmałżonków, dzieci oraz wszystkich innych ludzi na świecie. Każdy, kto w jakikolwiek sposób oddziela siebie i innych ludzi od Pleromy, czyli pełni Jedni krzywdzi cały świat. Cały świat jest jednym bytem, wszyscy ludzie są jednym bytem, wszystkie zwierzęta, rośliny i materia są jednym bytem, i dopóki cokolwiek pozostaje oddzielone, nie może być Jedni, więc nie może być szczęścia. Każdy więc, kto bierze sobie współmałżonka, kto wychowuje dzieci w rodzinie, kto posiada własność prywatną, kto czuje się narodem, kto strzeże granic swojego kraju, kto powołuje władzę swojego narodu i rządzi się prawami swojego państwa, ten jest krzywdzicielem całego świata.

Tak z grubsza wierzą gnostycy, w wielkim skrócie i uproszczeniu, wielka bowiem jest rozmaitość ich wierzeń, w czym sami oni zaprzeczają Jedni. Ten zlepek wymyślonych poglądów ma jednak ogromne znaczenie praktyczne. Jest to tak zdumiewający system wierzeń, że zwykły człowiek ani nie podejrzewa, ani nie rozumie czegoś takiego. Jest to zasadniczo różne i sprzeczne wobec chrześcijaństwa. U nas Bóg w Trójcy Jedyny, który jest prawdziwą Pleromą stworzył świat z niczego mocą własnej woli. Stworzył byty duchowe i materię. Człowieka uczynił na Swój obraz i podobieństwo, z tą jednak różnicą, że Bóg jest bytem prostym – duchowym, a człowiek bytem złożonym – materialnym, składa się bowiem z duszy i ciała. Materia nie jest zła sama w sobie, gdyż wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Bóg ustanowił również pewne nakazy i zakazy, czyli określił, co jest działaniem dobrym i działaniem złym. Tym samym dał człowiekowi możność wyboru między dobrem a złem, zapowiadając konsekwencję. Za zachowania złe będzie odpowiedzialność w postaci śmierci duchowej, którą jest oddzielenie od Boga. Za zachowania dobre będzie nagroda w postaci Nieba, czyli obcowania z Bogiem. Momentem pierwszego rozliczenia jest śmierć, potem na koniec czasów nastąpi ostateczne rozliczenie na Sądzie Ostatecznym.

Chrześcijańska dusza jest więc stwarzana przez Boga w momencie poczęcia, czyli zapłodnienia, które następuje, gdy mężczyzna zapładnia kobietę w akcie seksualnym. Gdy następuje połączenie komórek i powstanie nowego DNA, powstaje ciało nowego człowieka, i w tym momencie w ciele tym pojawia się dusza, stworzona przez Boga. Każdy człowiek ma więc duszę osobną, różną od innych dusz, różną od Boga, różną od świata. Ludzie powinni się rozmnażać, aby zaludniać ziemię i czynić sobie poddaną. Materia została przez Boga stworzona, aby ludzie jej używali i wykonywali Boży plan zaludnienia i zagospodarowania ziemi. Złe jest tylko to, co Bóg określił jako złe. Wszystko, co w świecie materialnym robią ludzie jest dobre, jeśli wykonują Boży plan i używają materii w sposób niesprzeczny z jej przeznaczeniem. W tym celu, aby rozróżniać dobro i zło, każdy człowiek ma rozum. W tym celu, aby decydować, czy zrobi dobro czy zło, człowiek ma wolną wolę. W tym celu, aby zamiary wcielić w czyn w świecie energomaterialnym, ma ciało i jego funkcje – zmysły. Wolność polega na wyborze i realizacji dobra, a wybór i realizacja zła nie jest wolnością, tylko nadużyciem wolności, czyli grzechem. Człowiek ma jednak wolny wybór, co oznacza możliwość wyboru zarówno zła, jak i dobra. Ten wolny wybór jest potocznie i błędnie przez ludzi (za namową gnostyków) nazywany wolnością. Wybór zła nie jest wolnością, tylko jej nadużyciem, ale jest możliwy dzięki wolnemu wyborowi, czyli możności wyboru zła. Bóg nie ustanowił tu fizycznej bariery, zakaz czynienia zła nie jest fizyczny, lecz duchowy. Ciało może czynić zło, ale duch za to zapłaci po śmierci ciała.

Wierzeń gnostyckich i wiary chrześcijańskiej nie da się pogodzić, nawet, jeśli pozornie wydaje się, że operują tymi samymi pojęciami. Gnoza i chrześcijaństwo znajdują się w stałej opozycji i nie da się ich pogodzić, mają bowiem inną podstawę teologiczną, filozoficzną, a nawet antropologiczną. Między nimi jest stały konflikt między prawdą i fałszem, przy czym stroną atakującą jest zawsze fałsz. Nie mam na to bezpośrednich dowodów, ale sądzę, że ojcem gnozy jest ojciec zarazem kłamstwa – Lucyfer. Wskazuje na to pogląd, dotyczący bytu, który stworzył świat. W skrajnych poglądach gnostyckich Jehowa jest złym bogiem, ponieważ stworzył świat materialny, natomiast dobrym bogiem jest Lucyfer, i do niego należy dążyć. W tej walce obydwie strony używają potężnych broni. Gnoza dysponuje zwodzeniem umysłu: iluzją, pochlebstwem, samouwielbieniem, poczuciem samozbawienia, etyką żądz i pychy, przedstawianych jako cnoty. Chrześcijaństwo zaś zawiera łaskę, odkupienie, pokutę, pojednanie, zbawienie, potępienie, etykę cnót, filozofię realistyczną, logikę dwuwartościową. To aż nadto, aby zorientować się w absurdach gnostyckich fałszów. Oto główny powód, dla którego chrześcijaństwo jest tak bardzo atakowane – zdolność do zrozumienia prawdy i jej zastosowania, a to największe zagrożenie dla totalitarnej władzy.

Gnostyckie poglądy mają swoje skutki polityczne, a polityka ma bezpośredni wpływ na życie zwykłych ludzi. Należy więc interesować się nie tylko polityką, ale również filozofią i religią. Nie jest bowiem prawdą, że ludzie mogą nie być religijni – coś wyznają zawsze. Praktyczną konsekwencją polityczną gnozy są wszelkie poglądy libertariańskie, lewicowe, socjalistyczne, komunistyczne, globalistyczne. Dla tych poglądów dobra jest wspólna własność, zielony ład, Unia Europejska, państwo światowe, komunizm, rozpusta, antykoncepcja, aborcja, eutanazja, wejście władzy do rodzin, odbieranie dzieci rodzicom. Zła natomiast jest tożsamość narodowa, państwo polskie, miłość małżeńska, rodzina, ciąża, własny dom i majętność. Dla gnostyków dobre jest takie państwo i taka polityka, które realizują ich pojęcie dobra, to znaczy prowadzą do złączenia wszystkiego. Najważniejszym połączeniem politycznym, które umożliwia kolejne, jest złączenie w jedno władzy politycznej i religijnej. To jest podstawa totalitaryzmu, stąd bierze się ubóstwienie władzy politycznej, kult partii i wodza. Władza decyduje, w co wszyscy muszą wierzyć i co muszą robić, i nie wolno inaczej. A jeśli ktoś robi i wierzy inaczej, interweniuje władza i wysyła służby przemocowe. Gnostycy ciągle dążą do państwa, które ogarnie cały świat, i które będzie ogarnięte przez jedną władzę, zarządzającą wszystkim – zasobami, procesami, ludźmi, życiem, intymnością, płodnością, seksualnością. Jego istota polega na złączeniu władzy politycznej i religijnej. Zawsze więc szukają takich państw i takich ludów, które mają skłonność do takich złączeń, i jednocześnie skłonność do mitu zamiast prawdy obiektywnej.

poradnik świadomego narodu-wesprzyj wydanie książki

Upadek imperium Chazarów na głównej magistrali handlowej Eurazji pokrzyżował gnostyckie plany budowy głównego przyczółka państwa światowego w środku światowej wyspy. Plany musiały ulec zmianie. Ludność chazarska zaczęła się stopniowo przesuwać na zasadzie przenikania do ościennych państw, głównie na zachód. Po pewnym czasie ludzie ci znaleźli się w granicach Rusi, stamtąd przeniknęli do Litwy i Polski, stamtąd dalej do krajów Europy Zachodniej, a w końcu do Nowego Świata. Dla gnostyków człowiek jako jednostka nie znaczy nic, jednostkę można poświęcić za kolektyw, ale jako ogół ludzie są zasobem najcenniejszym, cenniejszym niż złoto, można ich bowiem wykorzystać w sposób dowolny. Ludność wywodząca się z dawnego imperium Chazarów wielokrotnie była wykorzystywana w procesach, prowadzonych przez gnostyków, i jest używana do dziś, po wielokrotnej zmianie zewnętrznej tożsamości. Ludność jest treścią, potrzebna była jeszcze forma – państwo, podatne na prowadzenie przez ukryte siły z zewnątrz, gotowe na zjednoczenie władzy politycznej i religijnej. Wzorce ustrojowe istniały już w starożytności na Wschodzie, trzeba było tylko przesunąć je do Europy i zaszczepić na obszarze kultury grecko- rzymskiej, opanowanej przez chrześcijaństwo. Bizancjum częściowo te wzorce przejęło, z dwóch jednak powodów nie nadawało się jako długofalowa inwestycja. Było zbyt katolickie, co oznacza, że władza, mimo że mogła wiele, nie mogła wszystkiego, ograniczona przez Logos – słowo Boga, odrębnego od świata. Poza tym w Europie pojawiły się miejscowe ośrodki władzy, więc Bizancjum nie miało już czego szukać na Zachodzie. Potrzebne było coś wewnątrz europejskiego interioru, w samym środku zachodniego chrześcijaństwa.

Ciąg dalszy w kolejnej części.

_____________________

Europa w uścisku Nowej Chazarii cz. II, Bartosz Kopczyński, 5 czerwca 2025