Na zimno – najlepiej smakuje …zemsta
Przesłuchanie przeprowadzono zgodnie z prawem, świadek nie żyje.
Stanisław Lewicki konserwatyzm/przesluchanie-przeprowadzono-zgodnie-z-prawem-swiadek-nie-zyje
Duże poruszenie i mnóstwo komentarzy wywołał ciąg zdarzeń, którego początkiem było przesłuchanie przez prokurator Ewę Wrzosek pani Barbary Skrzypek, 66 letniej kobiety, która była wiele lat temu sekretarką Jarosława Kaczyńskiego. W trzy dni po tym przesłuchaniu, do którego, decyzją prokurator Wrzosek, nie dopuszczono pełnomocnika świadka, pani Barbara Skrzypek doznała, jak stwierdzono, rozległego zawału mięśnia sercowego i zmarła.
Wiele osób zaczęło wskazywać, że śmierć pani Barbary mogła być skutkiem przesłuchania i nadmiernego stresu związanego z tym zdarzeniem, gdzie została ona pozbawiona wsparcia swojego pełnomocnika, i musiała samotnie konfrontować się z trzema prawnikami, gdyż dodatkowo, obok prokurator Wrzosek, w przesłuchaniu brali też udział dwaj pełnomocnicy strony pozywającej.
Opinia publiczna nie będzie miała możliwości dowiedzieć się jak przebiegało to przesłuchanie, gdyż nie tylko nie dopuszczono pełnomocnika świadka i nie nagrywano jego przebiegu, ale nawet nie był obecny protokolant. Wszystko to razem powoduje, że cała rzecz budzi duże wątpliwości i coraz więcej osób, nawet spośród tych co krytykowali PiS, wskazuje na niewłaściwe działania prokurator względem świadka.
Dla przykładu Andrzej Seremet, prokurator generalny w latach 2010-2016, stwierdził: „(…) źle się stało, że nie dopuszczono pełnomocnika świadka do jego przesłuchania. Jeśli prawdą jest, że uczestniczyło w nim dwóch pełnomocników pokrzywdzonego i jeśli świadek powoływała się na stan zdrowia i był on udokumentowany, trzeba było się zgodzić, bo właśnie tu pojawiał się interes świadka, o którym mowa w art. 87 kodeksu postępowania karnego”.
Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, mec. Rosati powiedział w wywiadzie dla Rzeczpospolitej: „Nie spotkałem się z przypadkiem niedopuszczenia pełnomocnika świadka do czynności przesłuchania świadka w prokuraturze”.
Także osoby związane wprost z obecną władzą mają duże wątpliwości w tej sprawie. Wicemarszałek Sejmu i lider lewicy Włodzimierz Czarzasty przyznał:” Ja bym nie powierzył pani Wrzosek tej sprawy”. Nawet profesor Zoll, znany z krytyki poprzedniego rządu, ocenił, że przydzielenie tej sprawy prokurator Wrzosek „to jest błąd”. Co ciekawe, z tym zdaniem, zgodził się nawet Borys Budka, były przewodniczący KO, obecnie europoseł z tej partii.
To tylko kilka z bardzo wielu głosów wskazujących, że widoczne zaangażowanie polityczne pani Wrzosek powinno zadecydować o nie powierzaniu jej tego śledztwa, które i tak było oceniane jako mające kontekst polityczny. Już raz, w lutym 2020 r., warszawski sąd okręgowy utrzymał w mocy postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
W przypadku prokurator Wrzosek, zwracają uwagę jej pewne szczególne porównania obecnej sytuacji z przeszłością. Nie jeden raz nawiązywała ona do rzekomego, w jej ocenie, podobieństwa dzisiejszych czasów do tych powojennych. W swoim wywiadzie dla „Polityki” użyła słów: „Żyjemy w czasach powojennych, gdzie „po lasach grasują bandy”, państwo wciąż jest zagrożone i trzeba działać w sposób niestandardowy. Prokurator ma prawo sam oceniać, jakie działanie jest zgodne z interesem społecznym. Ja mam odwagę to robić”.
Jest to bardzo czytelne przedstawienie sytuacji i wizji własnych działań. Trudno też się dziwić, że wielu komentatorów stwierdziło, że pani Wrzosek widzi siebie w roli organizatora, czegoś w rodzaju nowej Obławy Augustowskiej. Przypomnę tylko, że pierwotnie ta obława została przeprowadzona, tuż po wojnie, przez NKWD przy wsparciu wojska oraz UB, i polegała na wyłapywaniu Polaków, członków podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Około 600 osób zaginęło i ich ciał nigdy nie odnaleziono. Zdarzenia te nazywa się też „Małym Katyniem”.
Dla mnie nie tyle istotne jest tu polityczne zaangażowanie prokurator Wrzosek, gdyż tu mało kto chce zaprzeczać, że ono było mocno widoczne, ale pewne szczególne elementy prezentowanych przez nią przekonań, które mnie zaszokowały, gdy je zestawiłem z faktem, że jest ona prokuratorem. Chodzi mi m.in o, często cytowany, jej wpis na platformie X, gdzie powtórzyła znaną frazę z „Ojca chrzestnego”, że „na zimno – najlepiej smakuje …zemsta”. Powieściowy mafiozo, Vito Corleone, w ten sposób mówił o planach zabicia swoich wrogów.
Zachodzi pytanie, co to oznacza, że prokurator, lub inny funkcjonariusz publiczny, używa, w swoich wypowiedziach pojęcia zemsta, które przecież może być oceniane w kontekście jego działań i czynności prawnych.
Trzeba sobie uświadomić, że cały sens istnienia prokuratury zawarty jest w tym, by zemsta, która była powszechna w dawnych strukturach rodowych, klanowych, czy mafijnych, została całkowicie wyeliminowana z życia społecznego, zaś ściganiem przestępców ma zajmować się oskarżyciel publiczny, który powinien kierować się sprawiedliwością, a nie zemstą właśnie.
Jak ma się czuć normalny obywatel, gdy dziś prokurator mówi o jakiejś zemście?
A nie jest to niestety epizod całkowicie odosobniony. Znany jest przypadek sędzi Ireny Kamińskiej, która, podczas konferencji organizowanej przez Fundację Batorego, wyznała: „–Ja będę szczera, ja pragnę zemsty”.
Czy osoby kierujące się zemstą mogą być bezstronne i zapewnić praworządność? Czy zwykły obywatel może mieć zaufanie do takich osób i ich działań? Znana jest łacińska sentencja – medice, cura te ipsum – lekarzu, ulecz się sam. Nie tylko do medyków może ona mieć zastosowanie.
Stanisław Lewicki
============================
mail:
