Gwoździe w Stygmatach św. Franciszka.

Stygmatyzacja św. Franciszka w świetle oficjalnych biografii Świętego
Dymitr R. Żeglin OFM
francesco.opoka


stig01.gif (86274 bytes)

Nie ulega wątpliwości, że stygmatyzacja św. Franciszka z Asyżu należy do najpiękniejszych kart historii ludzi Chrystusa, a o samym świętym przemawia w sposób najpełniejszy i najbardziej wiarygodny, jak to zaznaczył brat Tomasz z Celano, stwierdzając: “nic nie mówi o nim [Franciszku] prawdziwiej, jak opowieść o stygmatach krzyża” (3C 3).
Pod wpływem tomaszowego podsumowania Franciszka zdaniem, które dopiero co zostało przytoczone, zrodziła się we mnie chęć pogłębienia tematu stygmatyzacji tegoż świętego.
Temat stygmatyzacji i stygmatów w ostatnich czasach wzbudza żywe zainteresowanie u teologów, a jeszcze większe u ludzi nauki, lekarzy, psychologów, psychiatrów, a to w związku z licznymi przypadkami stygmatyzacji. (m.in. Teresa Neumann, Padre Pio da Pietrelcina).
W sensie ścisłym “stygmatami określamy rzeczywiste uszkodzenia tkanki miękkiej, nie pochodzące z obrażeń zewnętrznych ani choroby, które występują na określonych miejscach ciała w sposób nagły i nieprzewidziany”1. Dla właściwego rozumienia powyższej definicji. należy dodać, że przez określone miejsce rozumie się dłonie lub nadgarstki, stopy oraz prawy albo lewy bok klatki piersiowej2. Nie należą do stygmatów w sensie właściwym, choć w rozszerzonym się je do nich zalicza, spotykane niekiedy na ciele osób zwanych stygmatykami rany głowy i czoła imitujące rany Jezusa Chrystusa powstałe na skutek ukoronowania cierniem, czy też rany imitujące te, które powstały na ciele Jezusa w czasie biczowania, albo niesienia belki krzyżowej.
Zazwyczaj stygmatom towarzyszyły bóle, krwawienie znamion, czasami krwawe łzy i krwawy pot, a także odchylenia od prawidłowej przemiany materii, np. całkowite lub częściowe obywanie się stygmatyka bez jedzenia lub bez snu. W wielu wypadkach stygmatycy mieli przeżycia mistyczne i charyzmatyczne, w postaci ekstazy, jasnowidzenia, lewitacji, daru języków, przenikania sumień. Owe krwawe zjawiska i przeżycia mistyczne nasilały się u nich w dniach i okresach, w których Kościół szczególnie czci mękę i śmierć Jezusa Chrystusa: w piątki, w uroczystości Krzyża św., a zwłaszcza w Wielkim Tygodniu.
Od św. Franciszka z Asyżu zanotowano ok. 400 przypadków stygmatyzacji, które w przeważającej mierze dotyczą kobiet.
Kościół zachowuje wobec stygmatyków dużą ostrożność i rezerwę;, szczególnie wobec kobiet. Istnieje tu bowiem obawa oszustwa, a także obawa niby-stygmatów, czyli pewnych zjawisk naturalnych, chorobowych, czy patologicznych. Oczywiście, w gronie stygmatyków spotykamy i świętych, jednakże sama kanonizacja czy beatyfikacja nie rozstrzyga w sposób ostateczny natury ich stygmatów. Pod tym względem istnieje duża wolność poszukiwań. “W poszukiwaniu rozwiązań historyk, lekarz, psycholog, psychiatra, nawet teolog, nie jest związany żadną decyzją a priori autorytetu kościelnego. Wzmianka w hagiografii jakiegoś świętego czy błogosławionego o stygmatyzacji, której był przedmiotem, nie jest bardziej zobowiązująca dla Kościoła, niż relacja o jakimś cudzie zdziałanym przez tę samą osobę bądź którego była przedmiotem”4 .

1. Czas i miejsce stygmatyzacji św. Franciszka

W określeniu miejsca i czasu stygmatyzacji Poverella nie spotykamy trudności. Wszyscy biografowie Świętego jednomyślnie podają, iż ów fakt dokonał się na górze Alwernii5.
Góra ta została podarowana św. Franciszkowi i jego współbraciom 8 maja 1213 r. przez hrabiego Orlando Catani z Chiusi.
W sierpniu 1224 r, na dwa lata przed śmiercią, Poverello udał się na Alwernię, aby móc tam odprawić czterdziestodniowy post6 ku czci świętego Michała Archanioła. Wyciśnięcie ran Chrystusa miało miejsce w czasie tego postu, koło święta Podwyższenia Krzyża Świętego, prawdopodobnie 14 września7, rano, podczas modlitwy na zboczu góry8.
Poprzedzające stygmatyzację wydarzenia z życia Świętego, wskazują na coraz silniejsze zjednoczenie mistyczne Poverella z Bogiem. Nieustanne rozważanie męki Jezusa Chrystusa oraz oryginalne przeżywanie świąt Bożego Narodzenia w Greccio w .r. 1223, wskazują jak wielką, rolę odgrywała w życiu św. Franciszka kontemplacja Wcielenia Syna Bożego. Prowadziła go ona do ciągłego wzrostu w świętości. Owocem tej świętości było między innymi tworzenie przez Biedaczynę prawdziwej harmonii pokoju i dobra i to nie tylko na płaszczyźnie międzyludzkiej, ale i z wszelkim innym stworzeniem, które w sposób zadziwiający garnęło się do niego.
Franciszek, wstępując na Alwernię witany był przez gromady rozśpiewanego ptactwa9 tam też, każdego dnia rano, był budzony przez zaprzyjaźnionego z nim sokoła10. Wcześniej jeszcze, w czasie trudnego podejścia pod górę, ulżył spragnionemu wieśniakowi, od którego pożyczył osła, wydobywając w sposób cudowny wodę ze skały”11.
Przytaczając te wydarzenia, nie mamy zamiaru tworzyć sztucznie atmosfery cudowności i nadprzyrodzoności. Dokonujemy tego w myśl przyjętej zasady pełnej prezentacji źródłowych opisów wydarzenia z Alwernii.
W klimacie niezwykłego podniecenia duchowego przystąpił Franciszek do odprawienia postu. Biedaczyna z Asyżu zdawał się przeczuwać wyjątkowy charakter przeznaczonych mu na Alwernii przeżyć. Odczuwał w sobie wielkie uniesienie wewnętrzne12, z drugiej zaś strony, był to czas szczególnych udręk duchowych i pokus13. Za wszelką cenę pragnął pełnić wolę Bożą, w tym celu, jak to miał zwyczaj czynić, otworzył trzykrotnie Mszał, a przeczytane przez niego teksty opisujące mękę Chrystusa, upewniły go w przekonaniu, iż jego powołaniem jest cierpieć razem z Ukrzyżowanym.

2. Wizja Serafina i opis ran Biedaczyny.

Pozostawione we wczesnych biografiach św. Franciszka opisy stygmatyzacji są do siebie bardzo podobne. Dla przedstawienia tego zdarzenia najlepiej będzie posłużyć się opisem14 zaczerpniętym z “Traktatu o cudach św. Franciszka” brata Tomasza z Celano. Zatopiony w kontemplacji Franciszek “ujrzał w widzeniu rozciągniętego nad sobą Serafina, wiszącego na krzyżu, mającego sześć skrzydeł, za ręce i nogi przybitego do krzyża. Dwa skrzydła unosiły się mu nad głową, dwa wyciągały do lotu, a. dwa okrywały całe ciało. Widząc to, Franciszek zdumiał się gwałtownie, a gdy nie umiał wytłumaczyć, co by znaczyło to widzenie, wtargnęła mu w serce radość pomieszana z żałością. Cieszył się z łaskawego wejrzenia, jakim Serafin patrzył na niego, ale przybicie do krzyża przeraziło go. Natężył umysł, by pojąć, co mogłaby znaczyć ta wróżba, i duch jego silił się trwożnie nad jakimś jej zrozumieniem. Otóż, podczas gdy szukając wyjaśnienia na zewnątrz, poza sobą, nie znalazł rozwiązania, nagle objawiło mu je w nim samym odczucie bólu”15.
W podobny sposób wizję Serafina przedstawiają inne opisy16. Nie widzi się pomiędzy nimi istotnych różnic, można jedynie cytowany wyżej fragment wzbogacić danymi zaczerpniętymi z innych relacji.
Jeżeli opis Tomasza z Celano wskazuje na nagłe ujrzenie przez Poverella znajdującego się ponad nim Serafina, to Bonawentura mówi o obserwowaniu przez Biedaczynę procesu szybkiego zstępowania, lotu Serafina w kierunku Franciszka. U Bonawentury ponadto skrzydła wizyjnej postaci są błyszczące, jakby z ognia. Bonawentura wspomina także o “tajemnej i poufnej” rozmowie, jaka miała mieć miejsce pomiędzy Franciszkiem a Serafinem.
Jest godne uwagi, że ani Tomasz z Celano, ani św. Bonawentura, ani inne opisy nie mówią o tym, że widzenie przedstawiało ukrzyżowanego Chrystusa, wspominając jedynie o ukrzyżowanym człowieku i podkreślając jego piękno.
Główną jednak uwagę należy zwrócić na sam fakt stygmatyzacji, jaki dokonał się w czasie wizji Serafina i na opis powstałych na ciele Biedaczyny ran. Można przypuszczać, iż stygmatyzacja dokonała się pod koniec wizji, podczas szczytowego duchowego napięcia Poverella. Żaden z biografów nie podaje opisu samej stygmatyzacji, ograniczając się do określenia natychmiastowości zjawiska. Teksty źródłowe dalekie są od ikonograficznych przedstawień stygmatyzacji św. Franciszka, gdzie jego znamiona stygmatyczne powstają wskutek przebicia odpowiednich części ciała przez ogniste płomienie, wypływające z ran ukrzyżowanego Chrystusa – Serafina.
Chyba najoryginalniej i najwyraziściej moment stygmatyzacji przedstawił Celańczyk w cytowanym już opisie wizji: “Otóż, podczas gdy szukając wyjaśnienia na zewnątrz, poza sobą, nie znalazł rozwiązania, nagle objawiło mu je w nim samym odczucie bólu”17.
Czytamy dalej: “Natychmiast bowiem na jego rękach i nogach zaczęły jawić się znaki gwoździ, jak to na krótko przedtem widział u Męża ukrzyżowanego, ponad sobą w powietrzu. Jego ręce i nogi wyglądały przebite gwoździami w samym środku; główki gwoździ były widoczne na wewnętrznej stronie rąk i na wierzchniej stronie nóg, a ich ostre końce były na stronie odwrotnej… Zaś prawy bok, jakby przebity lancą, miał na sobie czerwoną bliznę, która często broczyła i spryskiwała tunikę oraz spodnie świętą krwią”18. Nieco dalej ten sam autor dokonuje jeszcze bliższego opisu ran rąk i nóg: “Patrzyli na błogosławione ciało zdobne stygmatami Chrystusa, mianowicie nie na przebicia gwoźdźmi na rękach i nogach, ale na same gwoździe mocą boską cudownie utworzone z jego ciała, owszem wrośnięte w samoż ciało. Gdy się je nacisnęło z jednej strony, to natychmiast wychodziły po stronie przeciwnej jako tkanka ciągła”19.
Do opisu Celańczyka św. Bonawentura dodaje jeszcze dwa szczegóły: “Samo zaś zagięcie gwoździ pod stopami była tak sterczące i tak na zewnątrz wystające, że nie tylko nie pozwalało swobodnie stawiać stopy, ale nawet w otwór, gdzie było zagięcie można było włożyć palec ręki”20.
Po raz pierwszy opisu ran stygmatycznych św. Franciszka z Asyżu dokonał wikariusz generalny Zakonu Braci Mniejszych w “Liście okólnym o śmierci św. Franciszka”, jaki rozesłał do wszystkich istniejących wówczas prowincji zakonu. Dopiero po nim czynili to także pierwsi biografowie Biedaczyny.
Wspominając o “Liście okólnym” brata Eliasza, nie sposób nie zasygnalizować kontrowersji związanych z historycznością i autentycznością stygmatów św. Franciszka. Niektórzy autorzy (np. Karol Hampe, Karol von Hase, Józef Merkt, czy Henryk Thode)21 krytykowali ich obecność na ciele Świętego, posądzając jednocześnie Eliasza o to, iż to on, jeżeli nie wymyślił, to wykonał rany stygmatyczne na ciele Biedaczyny po jego śmierci. Stygmaty miałyby mu posłużyć jako koronny argument świętości człowieka, którego zakon borykał się z wieloma zewnętrznymi, pomijając już wewnętrzne, problemami.
Taki typ krytyki historycznej rzeczywistości stygmatów Biedaczyny z Asyżu nie jest do utrzymania. Przeczą temu precyzyjne analizy historyczne świadectw22, których rezultaty zostały streszczone w wypowiedzi papieża Piusa XI stwierdzającego, iż “rzecz ta [stygmatyzacja] dzięki historycznej wiarygodności, jest najpewniejsza i potwierdzona”23. Zresztą, jak mówi wybitny znawca życia św. Franciszka i jego źródłowych biografii – protestant Paul Sabatier: “przystosowanie psychologiczne między zewnętrznymi okolicznościami a samym wydarzeniem [stygmatyzacji] jest tak głębokie, że wymyślenie tego byłoby równie niewytłumaczalne, jak sam fakt stygmatów”24.

3. Świadkowie ran stygmatycznych Poverella.

Fakt stygmatyzacji, jaki dokonał się na górze Alwernii w roku 1224, z powodu braku bezpośrednio przekazanej na piśmie relacji samego Franciszka, pozostanie dla nas na zawsze mniej lub bardziej trafną próbą odtworzenia tego zjawiska.
Źródła wspominają tylko o jednej osobie, która towarzyszyła Biedaczynie w czasie pobytu na Alwernii, był to brat Leon – spowiednik Franciszka, jeden z pierwszych braci mniejszych oraz jeden z największych przyjaciół Świętego. Oczywiście, na Alwernii, będącej Franciszkańską pustelnią, na pewno przebywało w tym czasie kilku braci, choć źródła mówią tylko o Illuminacie25 .
Żaden z tych braci nie był świadkiem stygmatyzacji Poverella, co najwyżej stali się pierwszymi świadkami ran stygmatycznych Franciszka. Spisane po śmierci Biedaczyny jego pierwsze biografie wymieniają imiennie tylko kilku świadków ran stygmatycznych żyjącego Franciszka: brata Eliasza, brata Rufina, brata Pacyfika i papieża Aleksandra IV; przy czym należy dodać, że Celano mówi w “Traktacie o cudach” o wielu braciach, którzy jeszcze za życia św. Franciszka mogli zobaczyć jego znamiona stygmatyczne26.
Franciszkowe stygmaty przestały być tajemnicą po jego śmierci. Z tych, którzy widzieli je po zgonie Poverella imiennie mówi się o św. Klarze i jej siostrach zakonnych27, o pani Jakobinie z Settesoli28, o Janie Frigia Pennate wraz z jego matką29, jak również o niejakim rycerzu Hieronimie30.
Pośmiertny hołd złożony Franciszkowi przez współbraci oraz miejscową i okoliczną ludność, przyczynił się do publicznego oglądania znamion stygmatycznych Świętego, a nawet oddawania im czci. Bonawentura stara się podkreślić powagę świadków (ponad 100 duchownych, członkowie zacnych rodów) oraz świętość składających pod przysięgą zeznania (bracia mniejsi).
Trudno powiedzieć, ilu z biorących udział w uroczystościach pogrzebowych Biedaczyny widziała jego stygmaty i w sposób zdecydowany opowiedziała się za ich nadprzyrodzonym charakterem. Żądne cudów średniowiecze nie było wolne od takich ludzi, jak chociażby wspomniany już rycerz Hieronim, eksperymentujący wręcz na ranach Poverella, dotykając i poruszając utworzonymi z ciała gwoźdźmi.
Skoro nadaje się Franciszkowi z Asyżu zaszczytny tytuł pierwszego stygmatyka, należy też ponieść wypływające z tego faktu konsekwencje. Stygmaty rzeczywiście okazały się czymś niezwykłym i zaskakującym. Sceptycyzm Hieronima czyjemu podobnych, o których źródła jedynie nadmieniają, ograniczając się do cudownie nawróconych z niewiary w stygmaty, nie może nas dziwić, skoro fakt stygmatyzacji od początku do końca zdawał się być wielką zagadką dla samego Franciszka.

Przypisy:

1 C. NIEZGODA, “Stygmaty”, Tygodnik Powszechny 40 (1974)5.
2 Tamże: “Znamiona u stygmatyków oznaczają osobliwy udział w męce Chrystusa, a nie odtwarzają dokładnie ran Zbawiciela. Dowodzą tego fakty różnego umiejscowienia znamion u różnych stygmatyków, np. rany boku bądź po prawej, bądź po lewej stronie; rany rąk na dłoniach lub w nadgarstkach. Ponadto same znamiona miały różny wygląd u poszczególnych stygmatyków, np. znamiona w postaci tkwiących gwoździ, albo w postaci krwawiących ran. Ten fakt różnego umiejscowienia znamion i różnego ich wyglądu świadczy o wpływie życia wewnętrznego stygmatyków na ich powstanie, np. wyobrażeń o przebiegu męki Chrystusa, a także o wpływie ikonografii pasyjnej”.
3 Tamże: “Aby jakieś stygmaty uznać za prawdziwe, Kościół stawia sześć warunków: nagłość ukazania. się znamion, znaczne zmiany tkanki cielesnej, trwanie znamion pomimo wszelkiego leczenia, krwawienia trwałe lub okresowe, brak ropienia i procesów gnilnych albo w razie zniknięcia stygmatów nagłe i doskonałe zabliźnienie się ran. Równocześnie stygmatyk musi być osobą zdrową fizycznie i na wysokim, poziomie moralnym”.
4 E. AMANN, “Stigmatisation”, Dictionnaire de Theologie Catholique, Paris 1941, t.14, kol. 2618-9.
5 Góra Alwernia położona jest we włoskiej prowincji i diecezji Arezza. Szczyt góry wznosi się 1283 m npm, samo sanktuarium upamiętniające stygmatyzację Franciszka 1128 m. npm. Zob. T. DESBONETS, Na szlakach św. Franciszka, Kraków-Asyż 1981.
6 Dokładną analizę czasową podaje O. von RlEDEN, “De S. Francisci Assisiensis stigmatum suscepione”, Collectanea Franciscana, 34 (1964)251.
7 K. AMBROŻKIEWICZ, “Schemat biograficzny św. Franciszka z Asyżu”, Pisma św. Franciszka z Asyżu, Warszawa 1982, 22-7.
8 1B 13,3; 2B 6,1; 3T 69.
9 1B 8,10; Za 118.
10 2C 168; 2C 25; 1B 8,10.
11 2C 46;1 B 7,12; 2B 5,3.
12 3C 4; 1B 13,1-2; 2B 6,1; Za 118.
13 Za 118.
15 3C 4.
16 1C 94; 1B 13,3; 2B 6,1; 3B 2,3; 3B 4,2; 3T 69; AP 46; Za 118.
17 3C 4.
18 Tamże.
19 3C 5.
20 2 B 6,3.
21 Zob. O. a RIEDEN, “de Sancti Francisci”, CF 33(1963), 220-S.
22 Chodzi tu zwłaszcza o dwie, główne w tym zakresie prace: M. BIHL, “De Stigmatibus S. Francisci Assisensis. Occasione recentis cuiusdam libri”, Archivum Franciscanum Historicum 3(1910) 393-432 oraz O. a RIEDEN, “De Sancti Francisci”, Collectanea Franciscana 33(1963) 210-66.
23 PIUS XI, “Magna equidem cura” de augusti 1924, Acta Apostolicae Sedis 9(1924), 362-5.
24 P. SABATIER, Vie de S. Francois d’Assise, wyd. 34, Paris 403.
25 Illuminat z Rieti, ten sam , który towarzyszył Franciszkowi w czasie podroży na Wschód (1219): 1B 9.8. On też doradził Franciszkowi, by nie robił z otwartych stygmatów tajemnic: 1B 13,4.
26 3C 5.
27 1C116-117.
28 3C 39.
29 Tamże.
30 1B 15,4.

=========================

Opisuje to ks. Piotr Skarga w Żywotach świętych, tom II.

“Papież” Franciszek kontra św. Franciszek

“Papież” Franciszek kontra św. Franciszek

Sancta Ecclesia 30 December 2018 gazetawarszawska/sancta-ecclesia-papiez-franciszek-kontra-sw-franciszek

 Haniebna karykatura Wielkiego Świętego

KS. BENEDICT HUGHES CMRI

Po wyborze przez kardynałów Novus Ordo na głowę soborowego kościoła 13 marca 2013 roku, Jorge Mario Bergoglio zaskoczył ich obwieszczając, że wybrał imię Franciszek. Dlaczego było to zaskoczeniem? Ponieważ żaden papież w historii katolickiego Kościoła nigdy nie przybrał tego imienia, a Bergoglio rzekomo miał być papieżem, następcą św. Piotra.

Moglibyśmy zapytać, dlaczego wybrał imię wielkiego świętego z Asyżu? Bergoglio mówił o ubóstwie i oderwaniu się od materialnych rzeczy tego świata. Pragnął “kościoła dla biednych”. Od tamtej pory wielokrotnie przypominał o tych tematach odwiedzając dzielnice biedy i wypowiadając się przeciwko żądzy zysku. Powołał się również na św. Franciszka w ostatniej encyklice na temat środowiska naturalnego, przytaczając cytaty z dzieła świętego Pochwała stworzeń. Jak zobaczymy, wyrządził on wielką krzywdę pamięci Il Poverello (Biedaczyny) wybiórczo cytując z tej pieśni.

Dotyka to tematu fałszywego przedstawiania obecnie osoby św. Franciszka, zarówno w soborowym kościele jak i w ruchu New Age. Wielu ludzi postrzegając tego świętego jako człowieka żyjącego w zgodzie z naturą twierdzi w związku z tym, że przyjmuje jego światopogląd. Krótko mówiąc, są przekonani, że w pełni popierałby dzisiaj ruchy na rzecz pokoju i większej troski o środowisko naturalne. Jak się przekonamy, jest to pogląd jak najdalszy od prawdy.

Kim był św. Franciszek?

Franciszek Bernardone urodził się w Asyżu, w centralnych Włoszech pod koniec XII wieku. Chociaż na chrzcie otrzymał imię Giovanni (Jan), jego ojciec, zamożny kupiec, zmienił mu imię na Franciszek – czyli “Francuzik” – gdyż Pietro Bernardone często podróżując w interesach do Francji był zauroczony tym krajem. Tak więc młody Franciszek dorastał w komfortowych warunkach i jako młodzieniec marzył o światowej sławie.

Aspiracje skłoniły Franciszka do zaciągnięcia się do wojska, gdyż Asyż był wtedy zaangażowany w konflikt z sąsiednią Perugią. Jednakże jego wojskowe aspiracje skończyły się sromotnie, jako że dostał się do niewoli i spędził rok w więzieniu. Szkodliwe dla zdrowia skutki tego pobytu wymagały długiego okresu rekonwalescencji i właśnie podczas tego okresu jego umysł zaczął zwracać się ku sprawom duchowym. Niemniej jednak, kiedy nadeszło wezwanie do wzięcia udziału w krucjacie, Franciszek ponownie odpowiedział na powołanie do armii i wyruszył do boju, jednak dopiero wtedy, gdy ojciec wyposażył go dostojnie w nowego konia, broń i zbroję.

Lecz Bóg miał wobec młodego człowieka inne plany. Gdy podróżował by dołączyć do wyprawy wojennej, Franciszek doznał wizji pod wpływem której powrócił do Asyżu. Ku niezadowoleniu swego ojca powrócił do domu i zaczął prowadzić pokutne, modlitewne życie, najpierw w jaskini, a następnie w kościele San Damiano poza Asyżem. Właśnie tam Chrystus Pan przemówił do niego pewnego dnia – gdy klęczał na modlitwie przed krucyfiksem – słowami: “Franciszku, idź odbuduj mój Kościół, gdyż popada w ruinę”. Myśląc, że Pan Jezus chciał, żeby odbudował ten konkretny kościół, w którym się modlił, św. Franciszek zaczął zbierać środki na naprawę kościoła. Dopiero później zrozumiał, że nasz Pan odnosił się do Kościoła jako całości.

Ponieważ dalej prowadził żebraczy tryb życia, prosząc o jedzenie i chodząc w podartej odzieży, jego ojciec nie mógł już tego znieść. Pan Bernardone udał się do biskupa i poprosił, żeby zmusił jego syna by zwrócił wszystko, co zabrał z domu, ponieważ zdecydował się go wyrzec. To właśnie wtedy, oddając ubranie swemu ojcu Franciszek zawołał: “Teraz mogę prawdziwie powiedzieć: «Ojcze nasz, któryś jest w niebie»”.

Wkrótce wokół św. Franciszka zebrali się jego uczniowie, dla których napisał regułę opartą na Ewangelii. Ta mała grupka “braci mniejszych” spędzała wiele czasu na modlitwie, chodziła po prośbie, zamieszkiwała w ubogich chatach i wędrowała głosząc kazania o konieczności poprawy życia, najpierw we Włoszech a następnie w całej Europie. Papież Innocenty III zatwierdził regułę i Zakon szybko rozprzestrzenił się po całej Europie, licząc wkrótce wiele tysięcy braci.

Pomimo sławy, która pochodziła z wielkiego powodzenia Zakonu, św. Franciszek wytrwał w pokorze, uważając siebie za największego grzesznika na świecie. Niezłomnie zachował miłość do ubóstwa i prostoty i ten przykład doprowadził do Boga wiele dusz. Często mówi się, że żaden święty nigdy nie naśladował życia Chrystusa tak wiernie jak czynił to Biedaczyna z Asyżu. W końcu, zaledwie dwa lata przed jego śmiercią, nasz Pan nagrodził cnotę św. Franciszka odciskając na jego ciele stygmaty, czyniąc go pierwszą osobą uhonorowaną widzialnymi śladami ran Chrystusa.

Kto chciałby poznać prawdziwego św. Franciszka nie znajdzie żadnego lepszego źródła od Fioretti (Kwiatki świętego Franciszka). Ta książka głęboko uzmysłowi czytelnikowi świętość św. Franciszka i jego pierwszych naśladowców. Odmaluje żywy obraz, jaki naprawdę był Biedaczyna z Asyżu.

Święty pokoju 

Św. Franciszek jest również znany z powodu dwóch modlitw, które napisał: Modlitwy o pokój i Pochwały stworzeń. W Modlitwie o pokój poznajemy jego rozumienie błogosławieństwa “Błogosławieni pokój czyniący, albowiem synami Bożymi będą nazwani” (Mt. 5, 9). Znany był z godzenia wrogów oraz głoszenia doniosłości przebaczania. Piękną “Modlitwę o pokój” wszyscy możemy kontemplować i stosować przy rachunku sumienia. Czy staram się być w rękach naszego Pana narzędziem szerzenia pokoju? Ale czym jest prawdziwy pokój?

Prawdziwy pokój ma początek w sercu człowieka. Ten, kto żyje w łasce uświęcającej i trwa w miłości Boga i bliźniego, jest w stanie nieść pokój innym. Niezgoda jest bowiem skutkiem utraty łaski. Matka Boska Fatimska doskonale to wyraziła mówiąc: “Wojna jest karą za grzechy”. Ci, którzy szukaliby pokoju na świecie poprzez głoszenie albo wspieranie błędu nigdy nie znajdą prawdziwego pokoju. Albowiem tylko w Jezusie Chrystusie i poprzez Jego Kościół prawdziwy pokój może nastać na tym niespokojnym świecie. Ale jaki rodzaj pokoju był propagowany przez współczesnych “papieży” kościoła Novus Ordo?

Św. Franciszek byłby przerażony widząc jak jego imię zostało wykorzystane w soborowym kościele do propagowania fałszywego pokoju. W 1986 roku Jan Paweł II zwołał spotkanie przywódców religijnych całego świata, wszystkich wyznań, którzy mieli się zgromadzić w bazylice św. Franciszka w Asyżu by tam modlić się o pokój. Cóż za kpina z pokornego św. Franciszka! Albowiem był on nade wszystko wiernym katolikiem, stanowczo trzymającym się nauczania jedynego prawdziwego Kościoła założonego przez naszego Pana i Zbawiciela. Nowy ekumenizm Vaticanum II, w którym wszystkie fałszywe religie są wychwalane jako środki prowadzące dusze do Boga byłby obrzydliwością dla pobożnego św. Franciszka, który był zawsze całkowicie wierny wobec wiary przekazanej przez Apostołów. Czy to zbieg okoliczności, że niedługo po tym zgromadzeniu Asyż nawiedziło wielkie trzęsienie ziemi, powodując nieodwracalne uszkodzenia bezcennych fresków w bazylice i pozbawiając życia wielu dusz?

Ale nie tylko Jan Paweł II zgromadził na modlitwę o pokój w Asyżu wyznawców buddyzmu, hinduizmu, spirytyzmu, zoroastrianizmu, voodoo, judaizmu, islamu, protestantyzmu, prawosławia i wszelkiej innej formy fałszywej religii, ten pan-religijny zjazd został powtórzony przez Jana Pawła II w 2002 roku i ponownie przez jego następcę Benedykta XVI w 2011 roku.

Innymi słowy, soborowy kościół całkowicie przyjął koncepcję, że wszystkie religie są dobre i chwalebne i że religie stworzone przez człowieka są równe religii ustanowionej przez Boga. Co za ohyda! Cóż za szyderstwo ze św. Franciszka, że dokonało się to w jego imieniu i w świątyni gdzie spoczywają jego relikwie!

Spotkanie ekumeniczne w Asyżu Jana Pawła II było obrzydliwością i kpiną ze św. Franciszka

Czy trzęsienie ziemi, które w 1997 roku poważnie uszkodziło bazylikę św. Franciszka w Asyżu było karą Bożą za ohydę Asyżu?

Święty ekologii?

Krzewienie fałszywej koncepcji pokoju w imię św. Franciszka, to nie jedyne wypaczenie jego spuścizny. Współcześni modernistyczni “papieże” powoływali się również na tego świętego jako patrona ruchu zielonych. W 1979 roku Jan Paweł II ogłosił św. Franciszka “patronem ekologii”. Kolejny jego następca Franciszek ogłosił minionej wiosny encyklikę Laudato Si (24 maja 2015), której tytuł stanowią słowa zawarte w Pochwale stworzeń (nazwanej też Pieśnią słoneczną) napisanej przez św. Franciszka. Właściwie, to znaczna część kantyku jest cytowana w encyklice.

Ciekawe jednakże jest to, że “papież” Franciszek pominął ważną część pieśni. Nie tylko opuszczony został zasadniczy fragment, ale powiedziałbym, że ton pieśni został przez to wypaczony. Dla zaznaczenia, że część tekstu została pominięta nie użyto wielokropka i dlatego nieuważny czytelnik będzie skłonny uważać, że czyta całą modlitwę. Nieobecność fragmentu tekstu wywołuje u czytelnika wrażenie, że św. Franciszek zaakceptowałby współczesny liberalny ruch na rzecz “ocalenia planety”, która rzekomo poddawana jest katastrofalnym i nieodwracalnym skutkom globalnego ocieplenia.

Nie miejsce tu jednak, by omawiać przyczyny dzisiejszego propagowania takiej koncepcji – chociaż ciekawe jest, że osoba podająca się za papieża bardziej się przejmuje zmianą klimatu niż ratowaniem dusz. Ale co z pominiętym fragmentem pieśni? Oto on:

“Pochwalony bądź, mój Panie, przez tych, którzy z miłości do Ciebie przebaczają, znosząc chorobę i niepowodzenia.

Błogosławieni, którzy zniosą je w pokoju, bo przez Ciebie, o Najwyższy, zostaną nagrodzeni.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę naszą Śmierć cielesną, przed którą nikt z żyjących ujść nie może: biada umierającym w grzechu śmiertelnym!

Błogosławieni, których zastanie, pełniących Twą najświętszą wolę, śmierć druga nie uczyni im żadnej szkody”.

Czyż to nie interesujące! Właśnie w tym pominiętym fragmencie jest mowa o grzechu, śmierci i sądzie – pojęciach nie do przyjęcia dla kogoś, kto wierzy w powszechne zbawienie! Biada umierającym w grzechu śmiertelnym! Słowa te, zamiast być pomijane, powinny być głoszone ze szczytu dachów! Nawiązanie św. Franciszka do “drugiej śmierci” pochodzi z Apokalipsy św. Jana, gdzie termin “druga śmierć” odnosi się do wiecznego potępienia. Wszyscy umrzemy pierwszą śmiercią, czyli śmiercią cielesną, ale biada tym, którzy umierają drugą śmiercią!

I znów, to istotne opuszczenie jest szkodliwym działaniem uderzającym w pamięć wielkiego świętego z Asyżu, który nie uznałby dzisiejszego ruchu zielonych za coś godnego poparcia z jego strony. Św. Franciszek widział w stworzeniach Stworzyciela, który je stworzył. Kontemplowanie wszystkich dzieł Bożych skłoniło jego umysł do refleksji nad wszechmocą, dobrocią i pięknem Boga. Krótko mówiąc, widok stworzeń Bożych doprowadził go do ukochania dobrego Boga, który je stworzył i udzielił nam na nasze potrzeby.

Nowa religia Vaticanum II

Coraz bardziej, przez ich słowa i czyny zdajemy sobie sprawę, że religia Vaticanum II jest nową religią, która całkowicie zmieniła główny cel jakim było dążenie do świętości przez unikanie grzechu i życie w łasce, na prowadzenie wygodnej, naturalistycznej, skupionej na człowieku egzystencji. Prawdziwa religia uczy, że najważniejszym celem jest dostanie się do nieba; nowa religia uczy, że najważniejszym celem jest ustanowienie nieba na ziemi. Katolicka religia uczy, że ludzie są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga; nowa religia uczy, że człowiek jest Bogiem. Katolicka religia uczy, że Bóg stworzył zwierzęta i wszystkie inne stworzenia, aby służyły człowiekowi; nowa religia uczy, że te stworzenia są częścią Boga. Religia prawdziwa uczy, że grzech śmiertelny jest największym złem na świecie; nowa religia uczy, że cierpienie, ubóstwo, bezrobocie, samotność, itp. są największym złem świata. Można zrobić jeszcze inne porównania – dość powiedzieć, że ta nowa religia Vaticanum II nie ma nic wspólnego z religią katolicką. Są one w istocie biegunowymi przeciwieństwami.

Współczesny ruch ochrony środowiska jest w dużej mierze częścią tej nowej religii. Na przykład, kardynał Turkson, który jest przewodniczącym “Papieskiej Rady Iustitia et Pax” wystosował 17 sierpnia apel skierowany do obradującego w Stambule islamskiego sympozjum na temat zmian klimatycznych. Zaapelował by “wyznawcy różnych religii współpracowali przy przezwyciężaniu kryzysu ekologicznego”. Innymi słowy, mówi on, że tradycyjni katolicy muszą wyrwać się z zaabsorbowania przeświadczeniem, że Kościół katolicki jest jedynym, prawdziwym Kościołem, ponieważ globalne ocieplenie to kryzys dużo ważniejszy od wszelkich małostkowych sprzeczek (tzn. “małostkowych” w ich pojęciu). W swym komunikacie, Turkson powiedział, że ze wszystkich “pilnych wyzwań, wymagających naszej modlitwy i działania” stojących przed współczesnym światem, kryzys ekologiczny jest “najpoważniejszy i najtrudniejszy do rozwiązania”. Stwierdził następnie, że “papież” Franciszek rozumie ten fakt i dlatego napisał encyklikę o środowisku naturalnym, w której “zachęca każdego do ekologicznego nawrócenia” i uczynienia tego, co konieczne by rozwiązać te poważne problemy. A dalej powiedział, że “nasze działanie będzie z pewnością bardziej skuteczne, jeśli jako przedstawiciele różnych religii znajdziemy drogę, na której będziemy współpracowali”.

Innymi słowy, hierarchia Novus Ordo połączyła ekumenizm z ruchem ekologów. (http://www.zenit.org/en/articles/cardinal-turkson-calls-on-faiths-to-work-together-to-confront-ecological-crisis).

By lepiej zrozumieć tę apostazję, rozważmy te słowa Bergoglio z przemówienia do Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, z września ubiegłego roku: “Nade wszystko należy stwierdzić, że istnieje prawdziwe «prawo środowiska»…“. (Pełny tekst: http://w2.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2015/september/documents/papa-francesco_20150925_onu-visita.html).

To stwierdzenie jest niesamowite! Kościół katolicki zawsze nauczał, że prawa mogą posiadać tylko istoty posiadające nieśmiertelną duszę. A zatem ludzie i aniołowie mają prawa otrzymane od Boga. Ale zwierzęta – na przykład – nie mają praw. I środowisko naturalne na pewno nie może mieć praw! Jak zauważył jeden komentator, “Teraz skały mają prawa, ale prawa Boże są zupełnie ignorowane i odrzucane”.

Inny przykład tego jak nowy, soborowy kościół przyjął religię ekologiczną został przedstawiony w sierpniu na stronie Novus Ordo Watch. (http://www.novusordowatch.org/wire/archives/08-2015.html). Artykuł omawia transmitowaną w telewizji mszę Novus Ordo, której końcowym hymnem była O Beautiful Gaia – oda do pogańskiej bogini ziemi.

Miało to miejsce w kanadyjskiej archidiecezji Toronto. O Beautiful Gaia jest autorstwa Carolyn McDade – amerykańskiej progresistki i feministki powiązanej z unitariańskim uniwersalizmem – która chce doprowadzić do “odnowienia ludzkości na odświeżonej Ziemi”.

To niesłychane, że soborowy kościół tak publicznie okazuje, że do swego kultu włącza pogaństwo. Być może moderniści są przekonani, że owieczki zostały już tak ogłupione, iż tego nie zauważą – albo, co gorsza, nie będzie ich to nawet obchodzić! Faktycznie, “wierni” zdążyli się już przyzwyczaić do takich nawiązań w samym obrzędzie Novus Ordo, w którym od 45 lat uczestniczą. Proszę bowiem zauważyć, że w Ofertorium Nowej Mszy, składają Bogu “owoc ziemi i pracy rąk ludzkich” oraz “owoc winnego krzewu i pracy rąk ludzkich”. Jakże to odległe od “hostii nieskalanej” i “kielicha zbawienia”.

Po tym wszystkim widzimy jak dalece sekta Novus Ordo odeszła od nauczania i praktyki katolickiego Kościoła, który rzekomo – jak ciągle twierdzą moderniści – reprezentuje.

Ale zapożyczenie św. Franciszka z Asyżu – jednego z najukochańszych świętych Boga – jako wspierającego w jakiś sposób tę farsę, jest na pewno bluźnierstwem, któremu Bóg nie pozwoli ujść płazem. Albowiem Bóg jest zazdrosny o Swoich świętych. Niechaj nasz ukochany św. Franciszek wstawia się za nami i pomaga nam wytrwać w prawdziwej wierze, którą tak bardzo umiłował i tak doskonale przeżywał.

Ks. Benedict Hughes CMRI

Artykuł z czasopisma “The Reign of Mary”, nr 159, Fall 2015 ( www.cmri.org ) (1)

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

–––––––––––––––

Przypisy:

(1) Por. 1) Ks. Benedict Hughes CMRI, a) Nowa encyklika: Bergoglio wykorzystuje koniunkturę na “zmiany klimatyczne”. b) A on znowu swoje! Bergoglio wywołuje zgorszenie wśród katolików nonszalanckim podejściem do małżeństwa. c) Zaniechanie potępienia: Bergoglio zaniedbuje obowiązek potępienia zła. d) Franciszek okazuje względy dla ruchu charyzmatycznego. e) Farsa Vaticanum II. Rzetelna ocena soboru po pięćdziesięciu latach. f) Neopapież – fałszywy papież. g) New Age, Nowa Religia.

2) Bp Mark A. Pivarunas CMRI, a) Fałszywa tolerancja i bluźnierstwo Franciszka I (Jorge Bergoglio). b) “Synod o rodzinie” (2014) otwiera ludziom oczy na odstępstwo modernistycznej hierarchii. c) Sedewakantyzm. d) Odpowiedzi na zarzuty wobec stanowiska sedewakantystycznego.e) Sede vacante. Rocznica śmierci papieża Piusa XII. f) Ocena spotkań w Asyżu w 2006 i 2011.

3) Ks. Héctor L. Romero, Modernista Jorge Bergoglio zbezcześcił imię św. Franciszka z Asyżu.

4) Ks. Kevin Vaillancourt, a) Asyż III: “Pielgrzymka” indyferentyzmu. b) Modernistyczny “Rok Wiary”: Manifestacja Nowej Religii. c) Masoneria i “Nowa Ewangelizacja”. d) Abyśmy nie zapomnieli. Sprawa przeciwko “kanonizacji” Jana Pawła II.

5) Św. Franciszek z Asyżu, a) List do wiernych (Epistola ad fideles). b) Canticum fratris Solis vel Laudes creaturarum. Pieśń słoneczna albo pochwała stworzeń. c) De vera et perfecta laetitia. O prawdziwej i doskonałej radości. d) Laudes (Pochwały). e) Salutatio Beatae Virginis. Pozdrowienie do Błogosławionej Dziewicy.

6) F. J. Holzwarth, Historia powszechna. Czasy Wojen Krzyżowych. Św. Dominik i św. Franciszek z Asyżu.

7) Ks. Zygmunt Golian, O szczęściu życia i działania dla Boga. Kazanie na uroczystość św. Franciszka Serafickiego.

8) P. Vitus a Bussum OFMCap., De spiritualitate franciscana. Aliqua capita fundamentalia.

9) Św. Piotr z Alkantary, a) Pokój duszy. b) O Sądzie Ostatecznym. c) O karach piekielnych.

10) O. Mikołaj Jamin OSB, Myśli ściągające się do błędów tegoczesnych. a) O jedności prawdziwej religii. b) Jezus Chrystus potępia tolerantyzm. c) Poza Kościołem nie ma zbawienia.