Dziwna wojna ponownie

Dziwna wojna ponownie

Zorard 1 lipca, 2025 [a dziś, 5 sierpnia, pytania i sugestie ciągle aktualne.. MD]

Często rozsądnie jest poczekać z ocenianiem i komentowaniem różnych wydarzeń. I tak właśnie jest też w przypadku „wojny” Iranu z USA. O ile raczej rzeczywiście Żydzi pozabijali Persom fizyków atomowych i wyższych dowódców a z kolei Persowie faktycznie porozwalali Żydom rakietami różne obiekty (czy kogoś ważnego przy tym zabili, tego nie wiadomo, bo w miłującym demokracje i postęp Izraelu jest ścisła cenzura) to wielki atak USA na Iran i równie wielki odwet Iranu sprawiają wrażenie działań pozorowanych. No bo tak, najpierw USA bombardują opustoszałe zakłady a jedynym dowodem na ich działania są jakieś zdjęcia na których widać ponoć jakieś dziury a następnie Iran atakuje rakietami opustoszałe bazy USA w Katarze – opustoszałe, bo uprzejmie wcześniej uprzedził o swoich zamiarach. I co? I pstro. Ani nie nastąpiła blokada cieśniny Ormuz ani dalsza eskalacja…

Prawdę pisząc tym, co powodowało, że z pewnym niedowierzaniem podchodziłem do relacji medialnych to fakt, że… rynki finansowe w ogóle nie reagowały na dziejące się wydarzenia. Jeśli spojrzeć na 5-cio letni wykres cen ropy naftowej cała „wojna USA z Iranem” jest nic nie znaczącą malutką górką, która nawet nie doszła do połowy cen z okresu początków pierwszej „dziwnej wojny” na Ukrainie1.

Podobnie miały się też inne wskaźniki. Może to jest tak, że świat już tak zobojętniał na wojny a nawet ludobójstwo – wydarzenia w Gazie dzieją się niestety naprawdę – że jakieś tam drobne bombardowania nie robią już na „inwestorach” wrażenia. A może „inwestowanie” jest na tyle już domeną automatów, że bez twardych danych nie ma żadnych reakcji? Ostatecznie wyobrażenie o giełdzie jako miejscu gdzie mądrzy ludzie podejmują rozsądne decyzje o alokacji środków w działalność gospodarczą przynoszącą realne zyski jest z gruntu fałszywe. Mimo to jednak brak reakcji „rynków finansowych” daje mi naprawdę poważnie do myślenia.

Warto przy tym pamiętać, że funkcjonujemy w świecie, w którym zwykli ludzie mający dostęp do modeli takich jak Veo 3 Google są w stanie wygenerować całkowicie przekonywające filmy. Przyjmując rozsądną zasadę, że zakulisowa technologia wyprzedza tą jawną oznacza to, że tzw. „media głównego nurtu” z powodzeniem mogłyby pokazać nam obrazy ataków rakietowych, bombardowań i innych okropieństw, które się w ogóle nie wydarzyły.

Możliwe, że jednak jakieś bomby z jakiegoś B2 zrzucono gdzieś na jakieś góry i jakieś rakiety nadleciały nad Katar. Czemu zatem nic dalej się nie dzieje?

I tu można snuć różne domysły. Na przykład takie, że prezydent Trump w ten sposób oszukał swoich żydowskich panów bo z jednej strony zrobił to, co chcieli, ale zrobił to w taki sposób, że nic realnie nie zniszczył? Albo, że przed dalszym rozwojem wypadków powstrzymał panów z USA telefon z Pekinu albo z Moskwy z uprzejmą sugestią, żeby Iran zostawić w spokoju jeśli nie chcą sami spłonąć w nuklearnej zagładzie?

Oj, dziwna ta wojna Irańsko-Amerykańska. Kolejne z serii wydarzeń, których prawdziwy przebieg i przyczyny poznają dopiero nasze prawnuki z niszowych, specjalistycznych publikacji historycznych o naszej epoce. A to bardzo niepokoi mnie, bo nasze życie coraz bardziej zależy od procesów całkiem dla nas nieprzewidywalnych, od walk potężnych sił, których istnienia możemy się tylko domyślać.

  1. Przy okazji – wojna na Ukrainie to jednak naprawdę. Skąd wiem? Ano, dotarło już do mnie dostatecznie dużo relacji ze źródeł prywatnych o łapankach na Ukrainie, o powracających w trumnach albo i to nie ofiarach tych łapanek i tak dalej. Jeśli ludzie giną naprawdę, to coś się tam naprawdę dzieje. Ale znów – czemu mimo podobno zatrzymania pomocy z USA Rosjanie nie są jeszcze w Kijowie lub przynajmniej Odessie? ↩︎

Nowi bohaterowie dla „europejczyków polskiego pochodzenia”

Nowi bohaterowie dla „europejczyków polskiego pochodzenia”

Zorard 24 lipca, 2025 https://zorard.wordpress.com/2025/07/24/nowi-bohaterowie-dla-europejczykow-polskiego-pochodzenia/

Odzywam się, by skomentować ostatnią kronikę towarzysko-pudelkową a mianowicie historię kosmicznej miłości Sławosza i Aleksandry. W tej historii widzimy wyraźnie ślady umiejętnego zarządzania zza kulis, lansowania ikon dla nowego pokolenia nowych ludzi – „europejczyków polskiego pochodzenia”. Jak bowiem wiedzą nasi umiłowani „macherzy z zaplecza” hodowli nowego pokolenia całkowicie uległych gojów nie da się oprzeć tylko na pałce i knucie, muszą być i tacy, którzy będą uwielbiać swoje zniewolenie, bić brawo dla własnej zagłady uważając ją za najwyższą formę postępu i wolności (oj, nie mylił się stary Orwell, „niewola to wolność”…).

Właśnie: postępu. Postęp bowiem nadal święci tryumfy – dzięki błyskawicznemu rozwojowi technologicznemu ostatnich około 250 lat (para – elektryczność – samoloty – radio – atom – rakiety – komputery – tak w dużym skrócie) udało się skutecznie wbić ludziom do głowy skojarzenie, że nowe równa się lepsze.

I właśnie dla nich lansuje się nową „pierwszą parę” – Sławosza i Aleksandrę, oni są tak idealnie wpasowani w tą narracje, że gdyby ich „wielka miłość” i „przypadkowe spotkanie” się nie wydarzyły, to trzeba by było je wyreżyserować. Ich zestawienie jest wręcz perfekcyjnie dobrane pod gusta „europejczyka polskiego pochodzenia”.

On naukowiec, grzeczny chłopczyk, który polecał w kosmos by zjeść tam pierogi i złożyć wyznanie anty-wiary poprzez zawiezienie tam serduszka WOŚP (oj, jakie to słodkie, prawda?). Oczywiście naukowiec – bo jak wiemy credo posłusznego goja to „wiara w naukę”. Oczywiście, jak każdy samiec z gatunku „europejczyk polskiego pochodzenia” po ślubie przyjął część nazwiska żony. Jest więc w każdym calu anty-Polakiem, jedyne co zostało w nim polskiego to owe pierogi.

Ona mieszaniec, ćwierć Polka, ćwierć Chinka, ćwierć Tajka, [deklaruje się jako Polka i Tajka md] również „wykształcona” to znaczy ukończyła coś w rodzaju nowoczesnej szkoły dla politruków postępu w Oxfordzie. Parlamentarzystka nagle wyciągnięta znikąd przez kręgi PO – ewidentnie lansowana na ikonę „nowej Polski”, nowej Polski, która Polską jest tylko z nazwy oczywiście. Nie dziwi w tej sytuacji, że jako jedyna nie głosowała za (pozbawioną zresztą jakiegokolwiek praktycznego znaczenia) rezolucją dotyczącą upamiętnienia ofiar Wołynia.

Ślub, oczywiście świecki.

Naprawdę, wyrazy uznania dla reżyserów, którzy tak to pięknie skomponowali.

Nawiasem mówiąc ona jest wyjątkowo niebezpieczna, bo nie jest świadoma własnej głupoty i jest duża szansa, że święcie wierzy w te postępowe dyrdymały, które opowiada za każdym razem kiedy ma okazję się wypowiedzieć. Ponieważ tam gdzie jest wjechała przede wszystkim dzięki pieniądzom swojego ojca to uważa, że sama na wszystko zasłużyła i sama to sobie wypracowała – klasyczne wyparcie u dzieci milionerów. Zarazem, będąc mieszańcem nie ma jasnej przynależności rasowej co powoduje, że wszelkie idee globalistyczne są jej potrzebne by uzasadnić niejako sens własnego istnienia (mało kogo stać by przyznać choćby przed samym sobą, że jest efektem fatalnego błędu swoich rodziców). Mieszanka ta powoduje, że pani Aleksandra jest ideowa – a jak wiemy ideowi komuniści byli dużo bardziej niebezpieczni i szkodliwi od tych, którzy do KPZR czy PZPR zapisywali się dla kariery. Zarazem, jest zbyt głupia by dostrzec sznureczki doczepione do kończyn i zrozumieć, że jest marionetką której zadaniem jest wsparcie procesu niszczenia polskości jako konceptu.

Jestem pewien, że o tej parze jeszcze nie raz usłyszymy. Obawiam się, że ona może być nawet lansowana do stanowisk klasy prezydent albo premier – jakiż by to był piękny cios zadany polskości gdyby stanowisko takie zajęła kobieta-mieszaniec!

Pozostaje mieć nadzieję, że atrakcyjność jedzenia pierogów w kosmosie jest dużo mniejsza niż reżyserzy myśleli a tym bardziej zblednie kiedy bieda będąca wynikiem dokręcania śruby pod zielonymi pretekstami zajrzy w oczy większej liczbie nie tylko Polaków, ale i „europejczyków polskiego pochodzenia”.

Tak na marginesie: chyba rozumiemy już, że „niewidzialna ręka” wskazała palcem na pana Sławosza w trakcie wyboru polskiego astronauty nieprzypadkowo. Myślę, że obecna kampania medialna była już wtedy przewidywana.