Trzeba głośno mówić

Trzeba głośno mówić

Izabela BRODACKA

Trzy razy pomyśl potem zrób a wyda czyn owoce”. Straciłam zaufanie do tego starego aforyzmu”. Wiele przykładów wskazuje, że jeżeli trzeba coś ważnego zrobić należy robić to natychmiast ,bez zwłoki a przede wszystkim bez zbędnego gadania. Ci którzy opowiadają o swoich zamiarach giną niespodziewanie w niejasnych wypadkach lub padają ofiarą skrytobójców. Gdyby profesor Walerian Pańko nie zapowiedział w mediach, że następnego dnia ujawni w Sejmie wszystkie ustalenia NIK na temat afery FOZZ i jej beneficjentów być może żyłby do dziś dnia. Sama słyszałam tę wypowiedź i pamiętam, że mnie zmroziła. „Po co on to mówi” – pomyślałam – „ powinien nic nie mówić i natychmiast zrobić to co zaplanował”. Następnego dnia zginął w nigdy nie wyjaśnionym wypadku samochodowym, a akta FOZZ-u zaginęły. Tak przynajmniej powiedział mi Lech Kaczyński pokazując pusty sejf.

Ten sam błąd popełnił komunistyczny premier Piotr Jaroszewicz. Błąd tym dziwniejszy, że znał dobrze obyczaje swoich towarzyszy. Jaroszewicz od dłuższego czasu zapowiadał wydanie swoich pamiętników, w których obiecywał napisać prawdę i tylko prawdę. Prawdę nie tylko niewygodną lecz bardzo groźną dla działającej nadal w Polsce sowieckiej agentury ukrytej po transformacjach w różnych organizacjach i instytucjach. Jego pamiętniki, których istnienie potwierdzał syn oraz liczni znajomi zginęły i nigdy się nie odnalazły. Kolejne ustalenia skandalicznie prowadzonego śledztwa mogły świadczyć tylko o lekceważącym stosunku władz do sprawy. Skandalem było przede wszystkim wpuszczanie na miejsce zbrodni licznych ciekawskich zadeptujących wszelkie ślady, poza tym poszukiwanie sprawców mordu wśród lokalnych rzezimieszków. Jaroszewicz zmarnował okazję powiedzenia prawdy, zginął torturowany i upokarzany i jak twierdzą ludzie z jego środowiska był sam sobie winien. „Prawdy mu się zachciało, też coś”- mawiano w kuluarach. Prawda dla lewicy jest wrogiem a nie wartością.

Trudno uwierzyć w taką dezynwolturę lecz bardziej jeszcze zdumiewający jest przypadek zabójstwa generała Marka Papały. Policje wszystkich krajów w przypadku zabójstwa jakiegokolwiek funkcjonariusza, nie mówiąc już o komendancie, zwierają szeregi i solidarnie dążą do ujęcia sprawcy. Tymczasem policja wykazywała skrajne lekceważenie tej sprawy. Publikowano absurdalne, nawet dla laika, komunikaty i jak w przypadku Jaroszewicza typowano przypadkowych sprawców spośród lokalnego marginesu społecznego. Podobno Papała żonglował jakimiś papierami, które traktował jako zabezpieczenie i atut. Pomylił się. Jeżeli chciał prawdy powinien wysypać natychmiast wszystko co wie. Może i tak by zginął lecz zyskałaby prawda. Na „hakologię stosowaną”, która jest moim zdaniem przyczyną zabetonowania naszego życia politycznego Papała był jak się okazało za słaby. Przecenił swoje możliwości.

Podobny błąd popełnił również Andrzej Lepper. Jego zabójstwo nie zostało i nie zostanie zapewne nigdy wyjaśnione. Nie ma sensu przytaczać tu argumentów, że nie było to samobójstwo bo są powszechnie znane i jak na razie dostępne w sieci. Jak na razie, bo dyktatura 13 grudnia szykuje nam cenzurę prewencyjną. Już jest projekt.

Rozumie to dobrze prezydent Donald Trump. Pierwszego dnia swego urzędowania zabrał się do rozmontowywania domu wariatów w którym zamknęło nas wszystkich światowe lewactwo. Zapowiedział przede wszystkim odejście od ideologii dowolnego wyboru płci stwierdzając bez ogródek, że są tylko dwie płcie. Zapowiedział odstąpienie od religii zielonego ładu nie tylko bzdurnej, lecz bardzo niebezpiecznej dla wszystkich krajów i społeczeństw. Wyciągnął właściwe wnioski z zamachu w którym cudem uniknął śmierci i zdecydował się odtajnić akta dotyczące innych zamachów w USA, przede wszystkim zabójstwa Johna Kennedy’ego.

To wielki krok w historii Ameryki gdzie ludzie od dawna uważają, że demokracja jest fikcją, że to tylko listek figowy dla rządów deep state, a to co najważniejsze z konieczności jest tajne i ukryte przed społeczeństwem. Miejmy nadzieję, że Trump zdąży zrealizować swoje obietnice, a przede wszystkim odtajnić akta. John Kennedy nie zdążył przecież – jak pamiętamy – zrealizować swoich politycznych planów.

Za najważniejsze posunięcie Trumpa uważam jednak przeciwdziałanie tak zwanej tranzycji. Tranzycja czyli nieodwracalne okaleczanie ogłupionej młodzieży i dzieci będzie niewątpliwie symbolem hańby naszej epoki tak jak obozy zagłady są hańbą XX wieku a przede wszystkim hańbą wszystkich współczesnych Hitlerowi Niemców.

Kolejną niezwykle ważną dla świata sprawą jest przeciwstawienie się zapędom różnych krajów, w tym Polski i krajów UE, do reaktywowania cenzury. Jasne stało się, że roli czwartej władzy nie odgrywają i nie mogą odgrywać żadne tak zwane media głównego nurtu zależne od sponsorów i -tak jak obecnie w Polsce- od brutalnych działań władzy. Rolę kontrolera władzy mogą pełnić wyłącznie wolne media społecznościowe.

Wracając do wydarzeń krajowych. Tę stajnię Augiasza mógłby oczyścić tylko krystalicznie czysty strumień prawdy. Nie bójmy się prawdy. Nie liczmy się z układami towarzyskimi i partyjnymi. Trzeba sporządzić rejestr spraw koniecznych do wyjaśnienia i ujawniać co w tych sprawach wiemy. „Nie trzeba głośno mówić” dał tytuł swojej wspaniałej powieści Józef Mackiewicz. Wynika z niej, że wręcz przeciwnie, trzeba głośno mówić. Losy książek Mackiewicza w wolnej Polsce, czyli fakt, że środowisku Michnika udało się zablokować na długie lata ich rozpowszechnianie, oraz ostatecznie sprowadzić grono wielbicieli jego twórczości do koneserów starszego pokolenia ma fatalne skutki.

Naiwność wszelkich Julek i innych lemingów bierze się stąd, że sami nie doświadczyli na własnej skórze działania imperium zła i łykają jak gęś kluski te wszystkie propagandowe brednie którymi są karmieni. Ostatnie pokolenie, płonąca planeta i temu podobne. Jeżeli nie otrzeźwieją naprawdę będą ostatnim pokoleniem. Miejmy jednak nadzieję, że działania Trumpa będą jak wody rzek Alfios i Penejos które oczyściły mityczne stajnie.