Wiceprezydent USA J.D. Vance uderza w Unię Europejską: “Największym zagrożeniem nie jest Rosja, lecz wy sami”
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa w 2025 roku stała się areną mocnego, bezprecedensowego wystąpienia amerykańskiego wiceprezydenta J.D. Vance’a, który w ostrych słowach skrytykował kierunek, w jakim zmierza Europa. Jego przemówienie wywołało konsternację wśród europejskich przywódców i może sygnalizować znaczące zmiany w relacjach transatlantyckich.
Vance, znany ze swojej bezkompromisowej retoryki, przedstawił diagnozę, która zaskoczyła wielu uczestników konferencji. Według wiceprezydenta USA, największe zagrożenie dla Europy nie przychodzi z zewnątrz – ani ze strony Rosji, ani Chin – ale tkwi w samej Europie. Chodzi o systematyczny odwrót od fundamentalnych wartości, które przez dekady stanowiły wspólny mianownik dla społeczeństw po obu stronach Atlantyku.
Szczególnie mocno amerykański polityk uderzył w kwestię wolności słowa i demokracji w Europie. Przywołał szereg niepokojących przykładów, w tym próby komisarzy Unii Europejskiej zmierzające do ograniczania dostępu do mediów społecznościowych podczas niepokojów społecznych. Nie oszczędził także poszczególnych krajów – skrytykował Szwecję za wyrok skazujący aktywistę uczestniczącego w paleniu Koranu oraz Wielką Brytanię za ograniczenia wolności religijnej.
Vance nie poprzestał na krytyce. Poruszył również kluczową kwestię europejskiego bezpieczeństwa, wzywając państwa Starego Kontynentu do wzięcia większej odpowiedzialności za własną obronę. Wiceprezydent podkreślił konieczność zwiększenia wydatków na obronność, sugerując, że Europa zbyt długo polegała na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.
Szczególnie mocno wybrzmiała krytyka europejskich elit politycznych. Vance oskarżył je o działanie w strachu przed własnymi wyborcami, przywołując przypadki unieważniania wyników wyborów, jak miało to miejsce w Rumunii. Według senatora, takie praktyki stoją w fundamentalnej sprzeczności z zasadami demokracji i podważają legitymizację europejskich instytucji.
W kontekście trwającego konfliktu między Rosją a Ukrainą, Vance zasygnalizował możliwość osiągnięcia “rozsądnego porozumienia” między stronami. Jednak warunkiem koniecznym jest, według niego, radykalne zwiększenie europejskiego zaangażowania w kwestie bezpieczeństwa. To stwierdzenie można odczytywać jako sygnał, że Stany Zjednoczone mogą oczekiwać od Europy większej samodzielności w rozwiązywaniu regionalnych konfliktów.
Wystąpienie Vance’a wpisuje się w szerszy trend rosnącego sceptycyzmu wobec kierunku, w jakim zmierza Europa. Wiceprezydent Vance zdaje się sugerować, że kontynent [to nie kontynent, panie dziejaszku, to UE. md] znajduje się na rozdrożu – między zachowaniem tradycyjnych wartości demokratycznych a dryfowaniem w stronę coraz większych ograniczeń wolności obywatelskich.
Szczególnie niepokojący jest, według Vance’a, kontrast między deklarowanym przywiązaniem do wartości demokratycznych a rzeczywistymi działaniami europejskich rządów. Wiceprezydent zwrócił uwagę na rosnącą przepaść między elitami a zwykłymi obywatelami, ostrzegając przed dalszym pogłębianiem tego podziału.
Przemówienie amerykańskiego wiceprezydenta może być zwiastunem głębszych zmian w relacjach transatlantyckich. Vance sugeruje, że Stany Zjednoczone mogą przewartościować swoje podejście do europejskich sojuszników, jeśli ci nie powrócą na ścieżkę pełnej demokracji i nie wezmą większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo.
Wystąpienie to z pewnością wywoła szereg reakcji ze strony europejskich przywódców i może stać się katalizatorem poważnej debaty o przyszłości relacji transatlantyckich. Pozostaje pytanie, czy Europa weźmie sobie do serca tę ostrą krytykę, czy też uzna ją za kolejny przejaw amerykańskiego unilateralizmu.