ZAPAŚĆ DEMOGRAFICZNA. Powinniśmy naśladować Niger, Mali, Burundi, Somalię, Ugandę, Burkina Faso czy Zambię.

ZAPAŚĆ DEMOGRAFICZNA

Pokolenie bez dzieci, czyli potomstwo jako największe zagrożenie dla ludzkiego szczęścia. Zapaść demograficzna pogłębia się

3 maja pokolenie-bez-dzieci

Gdyby o przyroście naturalnym decydować miała polityka prorodzinna, wówczas musielibyśmy naśladować strategie rozwojowe takich krajów, jak Niger, Mali, Burundi, Somalia, Uganda, Burkina Faso czy Zambia, gdzie współczynnik dzietności pozostaje największy na świecie. W rzeczywistości są to jednak państwa, które nie wydają żadnych środków na programy pronatalistyczne.

Odwrotnie jest w Europie, gdzie od lat władze przeznaczają olbrzymie fundusze, by zachęcić rodziców do posiadania większej liczby potomstwa, a jednak nigdzie nie udało się osiągnąć pożądanych efektów w postaci trwałego przekroczenia progu zastępowalności pokoleń. Rządy próbują wszystkiego: zwiększają dodatki macierzyńskie, wydłużają urlopy wychowawcze dla rodziców, wprowadzają ulgi podatkowe, uruchamiają preferencyjne kredyty dla młodych małżeństw, ułatwiają matkom po porodzie powrót na rynek pracy, mnożą świadczenia – wszystko na nic.

„Nie chcemy być rodzicami”

Kolejne dane statystyczne z Włoch, Hiszpanii, Grecji, Polski czy innych krajów pokazują, że zapaść demograficzna pogłębia się. Problemem nie jest brak pieniędzy czy udogodnień. Kiedyś była większa bieda, panowały niedostatek i niepewność, a jednak ludzie decydowali się mieć dzieci. Istotę problemu dobrze oddają słowa bohaterów tekstu „Pokolenie bez dzieci”, który ukazał się niedawno na łamach włoskiego dziennika „La Repubblica”. Mówią oni wprost:

Pieniądze nie mają tu nic do rzeczy, nie chcemy być rodzicami.

Decydujący okazuje się wyobrażony ideał szczęśliwego życia, w którym nie ma miejsca dla dzieci. Szczęście to cieszenie się życiem, swoboda dysponowania własnym czasem, realizacja swoich pasji, sukcesy w karierze zawodowej, podróżowanie, rozrywki. W tej perspektywie dzieci są tylko przeszkodą, które ograniczają możliwości, komplikują niepotrzebnie życie, odbierają kontrolę nad czasem. Trzeba się do nich dostosowywać, zajmować się nimi, poświęcać im uwagę. Innymi słowy: jedynie bez dzieci życie ma smak. Gdy pojawiają się dzieci, życie traci cały swój urok.

Dzieci przestają kojarzyć się ze szczęściem. Wręcz przeciwnie: są zagrożeniem dla szczęścia. Bycie ojcem i matką przestaje być aspektem ludzkiego spełnienia. Staje się balastem. Taki obraz wyłania się z badań nad motywacją przedstawicieli „childfree generation”, dla których – jak deklarują – najważniejszą wartością pozostaje wolność. A dziecko ogranicza naszą wolność.

Jeśli posiadanie dziecka pojawia się w planach, to raczej na późniejszym etapie życia – po zrealizowaniu wcześniejszych celów. Na liście priorytetów ojcostwo i macierzyństwo, jeśli już się pojawiają, to zajmują dalsze miejsca. W porównaniu z czasami minionymi nastąpiło zatem odwrócenie hierarchii ważności. To, co niegdyś było w życiu najistotniejsze, staje się mało istotne, a to, co traktowane było jako przygodny dodatek, zagnieździło się w samym centrum istnienia.

Zmiana kulturowa

Skąd wzięło się to coraz powszechniejsze przekonanie? Odpowiedź jest prosta. Na to pracuje niemal cała kultura masowa na świecie, rozbudowany przemysł rozrywkowy, branża filmowa i muzyczna, media społecznościowe, niezliczona rzesza reżyserów, aktorów, piosenkarzy, celebrytów, influencerów i trendsetterów. Wpajają oni kolejnym generacjom przekonanie, że najważniejsze na świecie jest „ja” oraz zaspokajanie jego pragnień, pożądań, zachcianek, kaprysów. Kariera, konsumpcja, rozrywka. W tej optyce nie mają sensu poświęcenia, wyrzeczenia czy ofiary dla innych. Nie ma sensu oddawanie swego życia za drugiego. „Masz tylko jedno życie, dlaczego masz je dawać innym?”

W takiej sytuacji nie pomogą żadne preferencyjne kredyty, zachęty podatkowe czy świadczenia socjalne. Nie da się przezwyciężyć obecnego kryzysu demograficznego bez zmiany mentalności, ta zaś w największym stopniu kształtowana jest przez współczesną kulturę z jej egoistycznym paradygmatem szczęścia.

Przeprowadźmy małe ćwiczenie z wyobraźni i zastanówmy się: co musiałoby się stać na świecie, żeby zachodnia kultura masowa zmieniła w skali globalnej swój charakter i zaczęła afirmować macierzyństwo, posiadanie dzieci i poświęcanie się dla innych, a zaczęła potępiać aborcję i mentalność antykoncepcyjną? To prawdziwa miara wyzwania, przed którym stoimy jako cywilizacja.

Autor Zdjęcie Grzegorz Górny

Grzegorz Górny