Trying to Make Sense Out of Our Childless and Childish Age

Trying to Make Sense Out of Our Childless and Childish Age

by John Horvat II February 3, 2025 https://www.tfp.org/trying-to-make-sense-out-of-our-childless-and-childish-age/?PKG=TFPE3532

Trying to Make Sense Out of Our Childless and Childish Age
Trying to Make Sense Out of Our Childless and Childish Age

Suddenly, a demographic winter is upon us. We’ve seen it coming for decades. However, the effects of this population implosion are now starting to be felt. Nation after nation reports low birth rates and aging populations.

No amount of monetary incentive is enough to change people’s minds—even in more traditional societies. Women and couples seem intent on remaining childless.

Many are discussing why no one wants to have children. Experts debate the causes, but few present convincing conclusions.

Looking for Causes

Of course, many people cite the financial challenges young people face, such as student debt, inflation or barriers to homeownership

While these financial obstacles do exist, many young people today are actually in better financial shape than their parents were at their age. Lack of money alone cannot explain the dearth of children.

Others cite climate change and political instability, but past generations have endured catastrophes while having families.

A Shallowness, Full of Emotions and Feelings

The problem is much simpler than it appears. People try too hard to find deep philosophical or psychological reasons for the crisis. They search long and hard and only find shallowness in the end.

However, this shallowness could well be the reason for what is happening. We are immersed in a world of emotions and feelings that trumps any profound considerations beyond self. We throw ourselves passionately into these surface sentiments that consume and absorb.

What makes these delights so harmful is that they need not involve grand or luxurious passions that require fortunes and commitment. They can be quite trivial and insignificant. They are accessible to everyone. Indeed, the shallower the emotion, the more passionate the attachment to it.

Rousseau’s Confession

A quote from Rousseau commenting on his all-consuming yet shallow life is illuminating. The eighteenth-century philosopher was known for celebrating the atomistic, autonomous self, immersed in emotions without commitments.

This quote helps explain the cause of our population crisis and the prevailing attitude that excludes the need or desire for children.

Commenting on his life of pleasures, he claims: “The sword wears out the sheath, as it is sometimes said. This is my story. My passions have made me live, and my passions have killed me. What passions, it may be asked: Trifles, the most childish things in the world. Yet they affected me as much as if the possession of Helen or the throne of the Universe, had been at stake.”

A Culture of Self

Our culture carries this subtle Rousseauean message of self-absorption. It tells youth: Live your passions without sacrifice or effort. There is no need for great pleasures; seek the “trifles” of mediocrity that surround you. However, make these “childish things” the objects of existential desire. Let nothing, not even a small child, come between you and them.

This call to triviality finds its expression in generations that fail to grow up. They live in basement apartments with their parents, playing video games, posting on social media and putting off the responsibilities of adulthood until later … or never.

This flight from meaning is not exclusively the fault of young people. As our secular and liberal society exhausts itself, little profundity and meaning remain. Everything becomes Facebook trivial. It is hard to escape.

These young people no longer find support in their families (now broken) or their faith (no longer taught). They have no roots to anchor themselves amid the shredded meta-narratives of our postmodernity.

They are further mired in modern education’s habits of immaturity, which make it harder to have the will and discipline to move toward goals. Thus, they are stuck, unable to move forward, scared to make commitments, and willing to bypass what was once taken as a given—children.

A Tipping Point

Not all youth follow this tragic path. Some have managed to break out of the bonds of mediocrity by embracing the remnants of stability found in family and faith. They yearn for tradition and follow it with a passion.

However, we have reached a tipping point, and significant numbers worldwide are entering this dark Rousseauean descent into passionate shallowness. We need not look deep; it is all around us.

The population implosion is not caused by economic obstacles or political fears. It is an existential crisis that involves the religious and moral issues that give meaning and purpose to life. If we want to avoid population implosion, we must address these deeper issues to find a way out of our shallowness.

Liczba ludności Polski na koniec 2024 roku spadła poniżej 37,5 mln. Samobójstwo narodu.

Liczba ludności Polski na koniec 2024 roku spadła poniżej 37,5 mln. Zatrważające dane GUS

https://pch24.pl/liczba-ludnosci-polski-na-koniec-2024-roku-spadla-ponizej-375-mln-zatrwazajace-dane-gus

(fot. Pixabay)

„Liczba ludności Polski na koniec 2024 roku spadła poniżej 37,5 mln osób, a liczba urodzeń w ubiegłym roku była najniższa od zakończenia II wojny światowej”, poinformował GUS.

Według wstępnych danych liczba ludności Polski w końcu 2024 r. wyniosła 37.490 tys., tj. obniżyła się o ok. 147 tys. w stosunku do stanu sprzed roku.

Stopa ubytku rzeczywistego wyniosła -0,39 proc., co oznacza, że na każde 10 tys. ludności ubyło ok. 39 osób (w 2023 r. na 10 tys. ludności ubyło 34 osoby).

Ze wstępnych szacunków wynika, że w 2024 r. zarejestrowano ok. 252 tys. urodzeń żywych, tj. o ponad 20 tys. mniej niż w poprzednim roku i jest to najniższa liczba urodzeń odnotowana w całym okresie powojennym.

„Obserwowane procesy demograficzne wskazują, że sytuacja ludnościowa Polski pozostaje trudna. W najbliższej przyszłości nie należy oczekiwać istotnych zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny. Niski poziom dzietności, utrzymujący się od trzech dekad, będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, z uwagi na zmniejszającą się liczbę kobiet w wieku rozrodczym”, poinformował GUS.

Źródło: PAP

pap logo

Polska wymiera. Tak mało dzieci nie rodziło się w całej powojennej historii Polski

Polska wymiera. Tak mało dzieci nie rodziło się w całej powojennej historii Polski

https://pch24.pl/polska-wymiera-tak-malo-dzieci-nie-rodzilo-sie-w-calej-powojennej-historii-polski

(pixabay.com)

W całej powojennej historii Polski nie odnotowano tak słabego, jak w listopadzie ub. roku, wyniku urodzeń. W 2024 roku dwukrotnie bity był ten smutny rekord. I to nie jest kwestia „słabszego miesiąca”, ale mocnego trendu depopulacyjnego.

W Polsce roczna suma zgonów przewyższa bowiem sumę urodzeń. Wymieramy.

Problem opisuje „Puls Biznesu”, który zaznacza, że w listopadzie został pobity niechlubny rekord z czerwca ubiegłego roku, kiedy na świat przyszło 19 tys. dzieci. „Najnowsze dane podane przez GUS mówią, że w listopadzie 2024 r. urodzeń było zaledwie 18,5 tys. To najgorszy miesięczny wynik co najmniej od II wojny światowej” – pisze „PB”.

Dziennik zauważa, że dane z listopada oznaczają również, że potrzebny byłby cud, żeby liczba urodzeń w Polsce w całym 2024 r. przekroczyła psychologiczny poziom 260 tys. W grudniu musiałoby przyjść na świat 27-28 tys. dzieci, co wydaje się obecnie nieprawdopodobne.

Gazeta alarmuje, że systematycznie spadająca liczba urodzeń przy względnie stabilnej liczbie zgonów oznacza, że w Polsce pogłębia się ubytek naturalny. Dwunastomiesięczna suma zgonów przewyższa sumę urodzeń o 156,5 tys., co oznacza, że proces depopulacji w Polsce postępuje i nikt nie ma pomysłu, jak go zatrzymać – pisze dziennik. I wskazuje, że dotychczas uruchamiane programy wspierania polityki prorodzinnej nie zadziałały na dłuższą metę.

Ale z niepokojem trzeba przyjąć propozycje „PB” na osłabienie kryzysu związanego ze słabą demografią. Medium twierdzi bowiem, że sposoby są dwa – zwiększenie imigracji, albo „większe inwestycje w kapitał, który mógłby stopniowo zastępować pracę”.

Źródło Puls Biznesu/ PAP pap logo MA

Początek: Zamknięte szkoły, wyludnione samorządy, brak rąk do pracy. Katastrofa demograficzna trwa.

Zamknięte szkoły, wyludnione samorządy, brak rąk do pracy. A to dopiero początek! Czy Polska jest gotowa na katastrofę demograficzną?

https://pch24.pl/zamkniete-szkoly-wyludnione-samorzady-brak-rak-do-pracy-a-to-dopiero-poczatek-czy-polska-jest-gotowa-na-katastrofe-demograficzna

„W Polsce zaczął się właśnie 36. rok kryzysu demograficznego. W 1989 r. poziom dzietności spadł u nas poniżej poziomu zastępowalności pokoleń wynoszącego ok. 2,1 dziecka na kobietę i od tej pory stale się zmniejsza: w 1997 r. współczynnik ten wynosił 1,5, w 2023 r. – 1,16. To nie tylko jeden z najgorszych wyników w Europie, lecz także na świecie. Kolejne pokolenie Polaków będzie o połowę mniej liczne niż obecne”, pisze na łamach pisma „MAGAZYN Dziennik Gazeta Prawna” Ariel Drabiński.

Publicysta przypomina, że przez ponad 30 lat w Polsce trwała dyskusja na temat tego, czy kryzys demograficzny jest w ogóle faktem. „Tymczasem w 2020 r. okazało się, że proporcje pracujących i niepracujących są odwrotne jak w okresie transformacji ustrojowej. O ile w 1990 r. mieliśmy 11 mln dzieci i 4,8 mln seniorów, o tyle trzy dekady później mieliśmy odpowiednio 6,9 mln najmłodszych i 8,6 mln osób starszych”, czytamy.

Niemal wszystkie liczące się siły polityczne podkreślają, że trzeba zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby zwiększyć w Polsce dzietność. Według jednych stanie się to za sprawą państwowego programu budowy mieszkań i żłobków, według innych za wdrażaniem kolejnych programów socjalnych. Drabiński zwraca jednak uwagę, że ewentualne korzyści z polityk wspierających demografię pojawią się nie wcześniej niż za… 40 lat.

„Tak wielkie zmiany demograficzne powodują, że niezbędne staje się opracowanie planu adaptacji kraju, który pozwoli państwu i obywatelom dostosować się do nowych realiów: począwszy od wysokości emerytur, przez opiekę zdrowotną, po więziennictwo”, podkreśla.

„Jednym z głównych wyzwań stojących przed starzejącym się społeczeństwem jest spadek poziomu życia. Rośnie liczba osób pobierających emeryturę, a maleje liczba tych, które płacą składki. (…) Konieczne są zatem działania, które zapewnią przyszłym seniorom odpowiedni poziom życia”, zaznacza ekspert. Jego zdaniem pierwszym tego typu działaniem powinno być „zrównanie i podniesienie wieku emerytalnego”, a drugim „promowanie indywidualnego oszczędzania na emeryturę poprzez akcje edukacyjne i zachęty finansowe”.

Kolejny problem przed jakim stoimy to wyludnianie zdecydowanej większości jednostek samorządu terytorialnego. „Z powodu spadku wpływów finansowych i braku rąk do pracy dojdzie do upadku poziomu usług publicznych – najpierw na wsiach, potem w małych miastach, a w perspektywie 30 lat w miastach średniej wielkości. Niektóre samorządy będą miały tak mało mieszkańców, że świadczenie im usług przestanie być racjonalne pod względem logistycznym i ekonomicznym”, czytamy.

Inny problem to puste szkoły. Następny to wydatki na leczenie. Jeszcze inny to zapewnienie seniorom pomocy w życiu codziennym. Skąd na to wszystko wziąć pieniądze i… ludzi?

„Lista wyzwań związanych z demografią jest znacznie dłuższa i obejmuje m.in. wydatki infrastrukturalne (czy jest sens budować stadion w mieście, w którym w ciągu trzech dekad ubędzie 20 proc. mieszkańców?), więziennictwo (czy jesteśmy przygotowani na zmianę średniego wieku osadzonego?), obronę cywilną (jak dostosować ją do potrzeb społeczeństwa z dużym odsetkiem seniorów?), rynek pracy (liczba pracowników w wieku 55+ w ciągu dekady wzrośnie o 1,3 mln)”, wylicza dalej autor „MAGAZYNU DGP”.

„Najlepszym sposobem na zagwarantowanie rozwoju gospodarczego kraju w okresie kryzysu demograficznego jest zwiększenie efektywności pracy. Niestety, inwestycje w Polsce stanowią 17,6 proc. PKB przy średniej Unii Europejskiej na poziomie 22 proc. Bez innowacji oraz zmian instytucjonalnych i finansowych czeka nas odczuwalny spadek poziomu życia, a w wymiarze indywidualnym – ludzkie tragedie. Potrzebowaliśmy trzech dekad, aby dostrzec potrzebę zwiększenia dzietności. Na adaptację do nowej rzeczywistości nie mamy tyle czasu”, podsumowuje Ariel Drabiński.

Źródło: MAGAZYN Dziennik Gazeta Prawna TG

Jak kłamie Le Figaro. Demografia Francji.

Najniższy poziom od 1945 roku. To efekt „konstytucjonalizacji aborcji”?

15.01.2025 https://nczas.info/2025/01/15/najnizszy-poziom-od-1945-roku-to-efekt-konstytucjonalizacji-aborcji/

[le Figaro oczywiście ignoruje fakt, że to muzułmanie, Arabowie mają dzieci. Francuzi rdzenni – wolą jedzenie, podróże i [—]. Czemu NCz zostawia to bez komentarza? Pewnie mało płaci swym pisarkom, więc jakość – widzimy. MD]

Różowe buciki. Buty. Dziecko. Niemowlę. Noworodek. Dziewczynka.
Dziecięce buciki. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay

===================

Polityka proaborcyjna i antyrodzinna robi swoje. Liczba urodzeń we Francji spadła w 2024 r., osiągając najniższy poziom od 1945 r. Instytut statystyki INSEE opublikowało 14 stycznia swój raport demograficzny na rok 2024.

Licząc rok do roku, liczba urodzeń gwałtownie spadła i to o 2,2% w stosunku do i tak fatalnego w tej materii roku 2023. Liczba urodzeń we Francji, która była kiedyś europejskim czempionem demografii, na przestrzeni ostatnich lat stale spada. Trudno tego nie wiązać z działaniami polityków, „homomałżeństwami”, promowaniem aborcji, itp.

INSEE podaje, że w kraju liczącym obecnie 68,6 milionów mieszkańców, wzrost populacji wyniósł w 2024 roku 0,25%. W ubiegłym roku we Francji urodziło się zaledwie 663 000 dzieci i jest to o 2,2% mniej niż w 2023 r. i aż o 21,5% mniej w porównaniu do np. roku 2010 r.

Jeśli liczba urodzeń zależy przede wszystkim od liczby kobiet w wieku rozrodczym, to jest ona również powiązana z ich płodnością. Wskaźnik ten w 2024 r. wyniesie 1,62 dziecka na kobietę i nie był tak niski od… 1919 r., czyli czasu po Wielkiej Wojnie, kiedy to brakowało mężczyzn.

INSEE podaje, że wskaźnik rozrodczości spada od 2010 r., a wówczas wynosił 2,02 dziecka na kobietę we Francji metropolitalnej, co dawało jeszcze odnawianie populacji. [Ależ kłamstwo !! Odnawianie – to od 2.20 MD]

Nie lepiej jest i w innych krajach. Dane z 2022 r., ostatnim roku, dla którego dostępne są dane porównawcze w Europie, mówią, że współczynnik dzietności w Unii Europejskiej wyniósł 1,46 dziecka na kobietę. Krajem, w którym wskaźnik ten był najwyższy była i tak… Francja (1,78).

W tym samym czasie we Francji wzrósł wskaźnik śmiertelności. W 2024 r. zmarło w tym kraju 646 000 mieszkańców. Oznacza to wzrost o 1,1% w porównaniu z rokiem 2023. Starzenie się społeczeństwa staje się faktem. Od 2011 r. liczba zgonów ma tendencję wzrostową ze względu na starzenie się pokolenia wyżu demograficznego, urodzonego między 1946 a 1974 r.

Różnica między liczbą urodzeń a liczbą zgonów w roku 2024 wyniesie 17 tys. na plus, ale będzie to najniższy poziom wzrostu od zakończenia II wojny światowej. Warto tu dodać, że co roku we Francji w wyniku aborcji ginie od 80 do 100 tys. dzieci nienarodzonych.

Źródło: Le Figaro

======================

mail:

Podczas nabożeństwa na koniec roku w kościele Św. Stanisława Kostki na Żoliborzu
ksiądz podawał statystykę parafialną, m. in.
w ciągu ostatniego roku pięć chrztów i trzysta pogrzebów.

Aborcja pierwszą przyczyną śmierci w 2024 roku. 45-75 milionów. Rak – 8,2 miliona.

“Absolutnie porażające”. Aborcja pierwszą przyczyną śmierci w 2024 roku

WHO w połowie roku szacowała, że każdego roku ginie około 73 milionów dzieci nienarodzonych, jednak liczby te również mogą być niedoszacowane.

11.01.2025 https://www.tysol.pl/a133678-absolutnie-porazajace-aborcja-pierwsza-przyczyna-smierci-w-2024-roku

Po raz kolejny aborcja zajęła pierwsze miejsce na liście głównych przyczyn zgonów na świecie. Według danych za 2024 rok, w wyniku tego procederu życie straciło ponad 45 milionów dzieci, co oznacza wzrost o 400 tysięcy w porównaniu do roku poprzedniego. Dla porównania, na nowotwory zmarło w tym czasie 8,2 miliona osób.

“Dane są absolutnie porażające”

Jak podkreślają eksperci, rzeczywista liczba ofiar aborcji jest znacznie większa. Oficjalne statystyki nie uwzględniają bowiem działań takich jak stosowanie pigułek poronnych, turystyka aborcyjna czy nielegalne zabiegi przeprowadzane poza oficjalnym systemem.

Te dane niewątpliwie nie są pełne, nie są adekwatne. Wiemy, że istnieje tzw. podziemie aborcyjne, wiemy, że istnieje tzw. turystyka aborcyjna, która nie jest ściśle rejestrowana. Niemniej jednak nawet te dane, które są oficjalnie ujawniane, są absolutnie porażające. To jest prawdziwy holokaust niewinnych osób, niewinnych ludzi, dzieci. Holokaust, który jest dokonywany w imię utylitaryzmu, w imię walki z przeludnieniem, w imię ludzkiego egoizmu”

– ocenił ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk i wykładowca AKSiM.

WHO w połowie roku szacowała, że każdego roku ginie około 73 milionów dzieci nienarodzonych, jednak liczby te również mogą być niedoszacowane.

Tragiczne konsekwencje aborcji

Aborcja często prowadzi do trwałych blizn emocjonalnych. Wiele kobiet, które doświadczyły tego dramatu, zmaga się później z depresją, poczuciem winy czy zespołem stresu pourazowego. Według badań psychologicznych aborcja nie tylko niszczy życie nienarodzonego dziecka, ale także pozostawia pustkę w sercu matki, która może odczuwać żal nawet po latach od podjętej decyzji.

„Holokaust niewinnych osób” – jak określił to ks. prof. Paweł Bortkiewicz – nie kończy się na samym akcie, ale rodzi cierpienie, które często przenosi się na kolejne pokolenia. Duchowni i psychologowie podkreślają, że aborcja prowadzi także do osłabienia więzi społecznych i dalszego rozwoju postaw egoistycznych, gdzie dobro własne stawiane jest ponad życie drugiego człowieka.

Holandia jest prześladowana – to nie jest teoria, to fakt. “Jesteśmy świadkami wymazywania naszego dziedzictwa i rozpadu naszych społeczności”

Wrogowie: „Imigracji należy żądać” czyli koniec jednorodności krajów europejskich

„Wymiana populacji” [population replacement]

Autor: AlterCabrio , 7 stycznia 2025

Meijeren podkreślił erozję holenderskich korzeni kulturowych, ostrzegając, że masowa imigracja osłabia wartości, język i tradycje, które definiują Holandię. „Nasza tożsamość narodowa jest stopniowo zastępowana przez wielokulturowe społeczeństwo bez stałych ram” – argumentował. To, jak powiedział, wzmacnia poczucie wyobcowania wśród rdzennej ludności i tworzy napięcia między grupami, torując drogę do większej kontroli rządowej pod pozorem utrzymania porządku. „Zdezorientowane społeczeństwo jest bardziej podatne na scentralizowaną władzę i globalistyczne plany”

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

„Wymiana populacji jest faktem”: holenderski poseł ujawnia sztucznie wywołany kryzys demograficzny w Holandii .

„Holandia jest prześladowana – to nie jest teoria, to fakt. Bez zdecydowanych działań będziemy świadkami wymazywania naszego dziedzictwa i rozpadu naszych społeczności” – oświadczył Gideon van Meijeren, poseł Forum for Democracy (FvD).

Podczas debaty na temat budżetu azylowego i migracyjnego na rok 2025 poseł Forum for Democracy (FvD) Gideon van Meijeren wygłosił śmiałą i ostrą krytykę holenderskiej polityki imigracyjnej, ujawniając jej niszczycielskie skutki społeczne i kulturowe.

Centralnym punktem jego przemówienia było użycie terminu „wymiana populacji” [population replacement], zwrotu, który wywołał intensywną debatę i kontrowersje w parlamencie. Wcześniej pojawiały się nawet wnioski mające na celu zakazanie jego używania. Niezrażony tym Meijeren bronił tego terminu jako faktycznego opisu zmian demograficznych spowodowanych masową imigracją, odmawiając ugięcia się pod parlamentarną cenzurą.

Meijeren rozpoczął od uznania humanitarnej odpowiedzialności za pomoc tym, którzy uciekają przed przemocą. Jednak później ostro zmienił temat, krytykując politykę otwartych granic kraju, twierdząc, że niekontrolowana imigracja przez dziesięciolecia doprowadziła do katastrofalnych skutków. Powołując się na statystyki Centralnego Biura Statystycznego (CBS), podkreślił drastyczną zmianę demograficzną: „Od 2000r. populacja Holandii wzrosła o ponad 2 miliony osób, z których około 95 procent ma pochodzenie migracyjne. Od tego czasu populacja osób o holenderskim pochodzeniu maleje, ponieważ umiera więcej osób niż rodzi się dzieci”.

Ostrzegał przed przyszłością, w której prawie połowa populacji będzie miała pochodzenie migracyjne, co opisał jako „celową transformację demograficzną”. Meijeren cytował historycznych zwolenników UE, takich jak Richard Coudenhove-Kalergi — teoretyk polityczny i jeden z pierwszych orędowników integracji europejskiej, który wyobrażał sobie zjednoczoną Europę ukształtowaną przez masową imigrację — oraz architektów polityki, takich jak Peter Sutherland, były szef ds. migracji ONZ i komisarz UE, często nazywany „ojcem globalizacji”. Meijeren oskarżył ich o promowanie globalistycznej agendy mającej na celu podważenie jednorodności narodowej.

„Peter Sutherland, były szef ds. migracji ONZ, powiedział w 2012r. dosłownie, że imigracji należy żądać, aby podważyć jednorodność krajów europejskich” — stwierdził Meijeren, podkreślając dodatkowo celowy charakter takiej polityki. Coudenhove-Kalergi w swojej pracy „Praktyczny idealizm” opisał, że masowa imigracja z Afryki i Bliskiego Wschodu doprowadzi do zmieszania, czego efektem będzie „rasa euro-azjatycko-negroidalna”.

W swoim przemówieniu Meijeren podkreślił również systemową porażkę obecnego podejścia do polityki imigracyjnej. Skrytykował brak odpowiedzialności i przejrzystości w procesie podejmowania decyzji, argumentując, że takie niepowodzenia jeszcze bardziej wyobcowują holenderską ludność i pogłębiają jej nieufność do instytucji rządowych. „Ludzie czują się niesłyszani i porzuceni przez te same systemy, które powinny chronić ich interesy” – powiedział, podkreślając rosnący rozdźwięk między obywatelami a decydentami.https://rumble.com/embed/v63fnsg/?pub=4

Cenzura wywołuje sprzeciw

Odniesienie Meijerena do „wymiany populacji” wywołało natychmiastowe sprzeciwy ze strony innych parlamentarzystów, powołujących się na wcześniejszy wniosek potępiający ten termin jako propagandę. Meijeren odpowiedział: „Nie może być tak, że większość parlamentarna decyduje w drodze uchwały o tym, czego mniejszość nie może powiedzieć. Podważa to nasz demokratyczny system równej reprezentacji”.

Omówił szczegółowo niebezpieczeństwa związane z tłumieniem konkretnej terminologii, łącząc je z szerszymi wysiłkami na rzecz stłumienia sprzeciwu i kontrolowania dyskursu publicznego. „Konstytucja chroni moją wolność wypowiedzi” – oświadczył. „Tłumienie języka jest narzędziem tłumienia idei. Kto reguluje język i zabrania słów, zapewnia tłumienie pewnych idei”. Według Meijerena stanowi to fundamentalny atak na zasady demokratyczne.

Ostrzegł, że bez zdecydowanych działań trwające zmiany demograficzne i kulturowe sprawią, że Holandia stanie się nie do poznania w ciągu kilku dekad. „Jesteśmy świadkami wymazywania naszego dziedzictwa i rozpadu naszych społeczności” – oświadczył. Meijeren argumentował, że ta trajektoria jest nie tylko niezrównoważona, ale także fundamentalnie niesprawiedliwa dla przyszłych pokoleń obywateli Holandii.

Pretekst humanitarny czy wyzysk?

Kwestionując humanitarną narrację polityki imigracyjnej, Meijeren argumentował, że większość osób ubiegających się o azyl nie ucieka przed sytuacjami zagrażającymi życiu, ale jest migrantami ekonomicznymi wykorzystującymi hojne państwo opiekuńcze Holandii. „Jeśli uciekasz przed wojną, dlaczego zostawiasz swoją rodzinę? Dlaczego przejeżdżasz przez osiem bezpiecznych krajów, żeby akurat tu przyjechać?” – pytał.

Meijeren podkreślił również zagrożenia związane z obecną polityką azylową, nazywając ją nieludzką i kontrproduktywną. Jako dowód na istnienie systemu, który zachęca do podróży zagrażających życiu, przytoczył niebezpieczne przeprawy przez Morze Śródziemne ułatwiane przez handlarzy ludźmi. „Wielu migrantów tonie, odnosi obrażenia lub staje się ofiarami handlu ludźmi i wykorzystywania, w tym dzieci i nieletni, którzy doświadczają poważnych urazów, a nawet przemocy seksualnej” — zauważył Meijeren. „Los tysięcy osób nie jest znany, po prostu znikają w chaosie systemu”. Te niedociągnięcia, argumentował, nie tylko szkodzą migrantom, ale także podważają zasadność holenderskiej polityki azylowej.

Koszt multikulturalizmu

Gideon van Meijeren twierdził, że skutki społeczne masowej imigracji wykraczają daleko poza doraźne kwestie humanitarne, zagrażając infrastrukturze kraju i podważając jego tożsamość kulturową.

Meijeren podkreślił erozję holenderskich korzeni kulturowych, ostrzegając, że masowa imigracja osłabia wartości, język i tradycje, które definiują Holandię. „Nasza tożsamość narodowa jest stopniowo zastępowana przez wielokulturowe społeczeństwo bez stałych ram” – argumentował. To, jak powiedział, wzmacnia poczucie wyobcowania wśród rdzennej ludności i tworzy napięcia między grupami, torując drogę do większej kontroli rządowej pod pozorem utrzymania porządku. „Zdezorientowane społeczeństwo jest bardziej podatne na scentralizowaną władzę i globalistyczne plany” – ostrzegł Meijeren, wiążąc ten proces z Celami Zrównoważonego Rozwoju (SDGs) ONZ i szerszym naciskiem na globalne zarządzanie.

Wyzwanie ze strony Meijerena wykraczało poza krytykę polityki, obejmując szersze potępienie tego, co opisał jako „europejską elitę technokratyczną”. Oskarżył te elity o priorytetowe traktowanie celów globalistycznych ponad dobrobyt i suwerenność poszczególnych narodów. „Naród holenderski zasługuje na przywódców, którzy walczą za niego, a nie za Brukselę” – stwierdził, przedstawiając swoje wezwanie do reform jako walkę o samą duszę Holandii.

Wezwanie do radykalnej reformy

Meijeren zakończył wystąpienie apelem o całkowitą przebudowę systemu azylowego i imigracyjnego, wzywając Holandię do opuszczenia UE w celu odzyskania suwerenności. „Dopóki będziemy związani dyktatami UE, nie będziemy mogli skutecznie kontrolować naszych granic ani definiować naszej polityki. Opuszczenie UE nie jest opcją — jest koniecznością”.

Meijeren przedstawił szereg praktycznych reform, w tym uchylenie międzynarodowych traktatów, takich jak Konwencja ONZ w sprawie uchodźców, i wprowadzenie stałych kontroli granicznych. Wezwał również Holandię do odzyskania suwerenności poprzez całkowite opuszczenie UE. „Dopiero wtedy będziemy mogli określić naszą politykę azylową i zdecydować, kogo wpuścić do naszego kraju” – stwierdził. Meijeren podkreślił, że bez tych zmian strukturalnych wszelkie tymczasowe środki będą jedynie „leczyć objawy, nie rozwiązując podstawowego problemu”.

Ponadto przemówienie Meijerena podkreśliło obciążenia ekonomiczne spowodowane masową imigracją, wskazując na rosnące bezrobocie wśród rodzimych obywateli i zwiększoną konkurencję o ograniczone zasoby. „To nie jest współczucie. To zaniedbywanie naszych własnych obywateli” – argumentował, wzywając rząd do przekierowania zasobów, aby w pierwszej kolejności wesprzeć obywateli Holandii.

Zakończył mocnym stwierdzeniem: „Dopiero wtedy możemy uczynić Holandię ponownie Holandią. Nasz kraj jest wart walki”. Obiecał: „Nawet jeśli będziemy musieli płynąć pod prąd, nawet jeśli będziemy stać sami, będziemy nadal walczyć o Holandię, jaką kiedyś znaliśmy. Ponieważ nasz kraj jest tego więcej niż wart”.

_______________

‘Population Replacement is a Fact’: Dutch MP Exposes the Netherlands’ Engineered Demographic Crisis (Video), Amy Mek, January 4, 2025

−∗−

BONUS:

Biała rasa na wymarciu przez podmianę kulturową! Dlaczego Polki lgną do czarnych? Robert Tamioła

Wyludnienie państwa. Mamy też najdroższą energię elektryczną w historii nowożytnej

Prof. Witold Modzelewski: Mamy najdroższą energię elektryczną w historii nowożytnej

29.12.2024 https://www.tysol.pl/a133068-prof-witold-modzelewski-mamy-najdrozsza-energie-elektryczna-w-historii-nowozytnej

Mamy chyba najdroższą w historii nowożytnej (…) energię elektryczną – powiedział prof. Witold Modzelewski w programie “Rozmowy niedokończone” w TV Trwam. Dokonał on również analizy i podsumowania ekonomicznego oraz gospodarczego 2024 r. z perspektywy Polski.

W rozmowie w TV Trwam, prof. Witold Modzelewski zauważył, że “drożeją artykuły konsumpcyjne” a jako najważniejszą przyczynę wskazał na ceny energii elektrycznej.

Drożeją artykuły konsumpcyjne, a najważniejszym czynnikiem, który powoduje ową drożyznę, są nośniki energii. Mamy chyba najdroższą w historii nowożytnej (…) energię elektryczną, za chwilę będzie kolejna podwyżka cen gazu, ponad 20-procentowa, z początkiem przyszłego roku. Ponadto mamy do czynienia ze zubożeniem, które jest częściowym wynikiem tej drożyzny

To jest jeden z paradoksów, bo mamy do czynienia z nominalnym wzrostem płac, wysoką dynamiką wzrostu wynagrodzeń (…). Wzrost gospodarczy jeszcze ciągle jest w naszym kraju, ale on hamuje, struktura tego wzrostu jest dość niekorzystna 

Wyludnienie państwa

W dalszej części prof. Modzelewski zwrócił uwagę na problem wyludnienia państwa, które wpływa na obniżenie stopy życiowej Polaków.

Mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nazywa się wyludnieniem. Wyludnienie jest problemem znacznie głębszym niż sprowadzanym tylko do spadku dzietności, bo to jest oczywiste – jesteśmy w okresie głębokiego, postępującego załamania demograficznego. Ale mamy też wyludnienie (…), które oznacza spadek popytu. Jeśli brakuje tych, którzy kupują towary i usługi, to ten, kto im sprzedawał, już nie sprzedaje i on biednieje. Wyludnienie powoduje zubożenie tych, którzy oferowali i sprzedawali towary i usługi dla tych, którzy już ich nie kupują. Wielkie migracje, które już się zaczęły, powodują, że ta sytuacja przyrosła

Zauważył również, że wpływ na sferę ekonomiczną i gospodarczą w Polsce miały restrykcje covidowe a następnie trwająca blisko trzy lata wojna na Ukrainie.

Na to, co działo się w sferze ekonomicznej i gospodarczej w Polsce i na świecie, wpływ miały najpierw wprowadzane przez władze restrykcje covidowe, takie jak tzw. lockdowny, a także trwająca już niemal trzy lata agresja Rosji na Ukrainę. W tak niespokojnym okresie trudno oczekiwać, że nastąpi gwałtowny rozwój inwestycji w naszym kraju

Dalej podkreślił, że sytuacja w naszym regionie wpływa na ilość inwestycji, w tym w Polsce.

To już są cztery lata tych stanów nadzwyczajnych w tym regionie świata. W takim czasie się nie inwestuje – w czasie gdy ludzi straszy się wojną. Nie będzie inwestycji w kraju, który ponoć jest ciągle zagrożony agresją, gdzie najważniejsze jest bezpieczeństwo i przygotowywanie się do ewentualnej wojny

Zwrócił również uwagę na poziom deficytu budżetowego

W tym roku bijemy rekordy deficytu budżetowego. Miał on wynosić 182 mld złotych (…). Sprawdziły się prognozy, że nie osiągniemy takich dochodów budżetowych na ten rok, jakie planowano. W związku z tym jest już nowelizacja budżetu i nowy deficyt wynosi już ćwierć biliona złotych, a w przyszłym roku prawdopodobnie sięgnie 300 miliardów złotych. Kryzys fiskalny powoduje, że ta przestrzeń ekonomiczna, margines środków, które można przeznaczyć na inwestycje, kurczy się albo czasami po prostu zanika – podkreślił ekonomista.

Raport Solidarności

Warto przypomnieć, że prof. Witold Modzelewski jest współautorem raportu Solidarności pt. Drapieżny Zielony (Nie) Ład. Autorzy raportu podzielili się kluczowymi ustaleniami m.in. w sprawie polityki klimatycznej. [koniecznie por. “Drapieżny Zielony (nie)Ład” i jego koszty.md]

Polski system podatkowy nie jest gotowy na implementację Zielonego Ładu i Paktu Klimatycznego w wyznaczonych przez UE ramach czasowych. Wprowadzenie pisanych ograniczeń i nakazów będzie skutkować drastycznym wzrostem wydatków budżetowych przy jednoczesnym zubożeniu społeczeństwa i podatników prowadzących działalność gospodarczą (rolniczą i pozarolniczą), a przede wszystkim spadkiem wpływów z najważniejszych podatków 

Implementowanie tych rozwiązań bezpośrednio wpłynie na wzrost cen dóbr konsumpcyjnych, jak również może się przyczynić do spadku konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych. Znaczące ograniczenie konsumpcji towarów i usług wysokoemisyjnych (a zwłaszcza paliw silnikowych) spowoduje zaś trwały spadek dochodów budżetowych. Wprowadzenie tak doniosłych zmian wymaga czasu i niewyobrażalnych wręcz nakładów finansowych, których obecnie Polska – jako państwo i jej obywatele – nie jest w stanie ponieść 

Należy również podkreślić, że bez porozumienia na ogólnoświatowym poziomie zmniejszenie emisji CO2 do atmosfery przez UE niewiele zmieni, bo inne kraje w tym czasie prawdopodobnie jeszcze zwiększą swoje emisje i globalna suma emisji CO2 może nawet wzrosnąć (UE jest odpowiedzialna wyłącznie za 7,0% światowych emisji gazów cieplarnianych)

Z raportu możemy również się dowiedzieć m.in., że Polacy nie popierają Zielonego Ładu w obecnym kształcie.

Polacy nie popierają Europejskiego Zielonego Ładu w kształcie znanym w kwietniu 2024 r. Odrzucają większość z 21 rozwiązań tej polityki. Jest to dowód na autokratyczność, a nie demokratyczność działań władz europejskich

Ponadto jak czytamy w raporcie 42,9 proc. Polaków postuluje wprowadzenie istotnych zmian w Europejskim Zielonym Ładzie. Natomiast jego całkowitego odrzucenia chce 34,9 proc. Z kolei 19 proc. uważa, że powinny być w nim wprowadzone niewielkie zmiany. Natomiast bezkrytyczne poparcie dla Zielonego Ładu deklaruje 3,3 proc. Polaków.

Zdecydowana większość Polaków postuluje wprowadzenie w Europejskim Zielonym Ładzie istotnych zmian (42,9%) lub całkowite jego odrzucenie (34,9%). Niewielka część (19,0%) uważa, że powinny zostać wprowadzone w nim niewielkie zmiany. Bezkrytyczne poparcie znajduje on jedynie wśród 3,3% polskiego społeczeństwa. Oznacza to, że wprowadzenie tej polityki to rozwiązanie autokratyczne, a nie demokratyczne – czytamy.

Murzynek Bambo czarną nadyma buzię. Demografia.

Murzynek Bambo czarną nadyma buzię

Autor: CzarnaLimuzyna , 21 grudnia 2024

Murzynek Bambo czarną nadyma buzię. Na co dzień biega z nożem, w kapturze

Nie od dziś członkowie mentalnej i moralnej lewicy uchodzą za „inteligentnych inaczej”. Nie zapominajmy jednak, że istnieją wyjątki potwierdzające regułę. Niby polityczna niby poprawność każe każdemu lewakowi w miejscu publicznym nazywać rzeczy czarne – białymi.

Do podobnego przypadku doszło w szykującym się do Chanuki, Sejmie, gdy Marszałek Czarzasty o imponującej drodze życia: były komunista z PZPR, postkomunista z SLD i aktualny neokomunista z Nowej Lewicy powtórzył brednię o tym, że Murzyni są tak samo inteligentni jak inni ludzie.

Rzecz wydarzyła się, gdy ynteligentna posłanka Żukowska określiła wiersz Juliana Tuwima jako rasistowski, a poseł Berkowicz wydeklamował z sejmowej mównicy „rasistowskie wersety”, kończąc uwagą o małej inteligencji lewicowych adwersarzy, porównując ich do Pigmejów. Zareagował wówczas „Olbrzym Czarzasty”.

Inteligencję poszczególnych ras badano wielokrotnie. Oto ranking:

Zdrowie_radioZET.pl

Wyniki badań jednoznacznie określają mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej jako osoby na granicy upośledzenia umysłowego. Sprawa nie byłaby przedmiotem debaty, gdyby nie polityka”Bestii”, która stara się sztucznie zasiedlić Europę mieszkańcami z tych rejonów.

W roku 2017 cenzura redakcyjna TVPinfo przepuściła następujące dane:

“Statistic Brain Institute pozwolił sobie na opublikowanie rankingu państw, gdzie średnie wskaźniki inteligencji są najniższe. W tym segmencie tabeli króluje Afryka. Pierwsze miejsce tej dziesiątki zajmuje Gwinea Równikowa (IQ 59), drugie – Etiopia (63), trzecie – Sierra Leone (64), a czwarte – Demokratyczna Republika Konga (65).

Zimbabwe i Gwinea mają po 66 punktów, punkt wyżej jest Nigeria, potem Ghana z 71 punktami oraz Tanzania i Sudan (72)”.

Powstał ranking najinteligentniejszych narodów świata. Jak w nim wypadamy?

Rosyjska rodzina się sypie. Masowe rozwody, setki tysięcy aborcji, niska dzietność

Rosyjska rodzina się sypie. Masowe rozwody, setki tysięcy aborcji, niska dzietność

https://pch24.pl/rosyjska-rodzina-sie-sypie-masowe-rozwody-setki-tysiecy-aborcji-niska-dzietnosc

(Ilustracja A. Bednarski / Oprac. GS / PCh24.pl)

Rosja szerzy w krajach zachodnich swój obraz jako potęgi konserwatywnej. Kolejne dane pokazują, jak zakłamana to propaganda. Federacja Rosyjska jest dziś w absolutnej światowej czołówce gdy idzie o liczbę rozwodów.

Jak podał rosyjski tabloid „Komsomolskaja prawda”, w Rosji każdego roku jest średnio od 600 do 700 tysięcy rozwodów. Oznacza to, że rozpada się siedem na dziesięć małżeństw, ostatnio nawet jeszcze więcej. W pierwszej połowie 2024 zawarto w Rosji 360 tys. małżeństw, a rozwodów było 318 tysięcy. „Komsomolskaja prawda” przyznała, że Rosja zajmuje trzecie miejsce na całym świecie pod względem liczby rozwodów, wyprzedzana tylko przez Kazachstan i Malediwy.

Rosyjski dziennik próbuje tłumaczyć skalę problemu prawem podatkowym, sugerując, że wiele małżeństw rozwodzi się celem pozyskania zasiłków na rodziców samotnie wychowujących dzieci.

Niezależnie od konkretnych przyczyn, życie małżeńskie w Rosji jest w fatalnym stanie nie tylko z powodu rozwodów; Rosjanie nie chcą też mieć dzieci.

Jeszcze w 2000 roku w Rosji zamordowano 2,1 mln dzieci nienarodzonych. W 2020 Rosji wykonywano 314 aborcji na 1000 żywych porodów, prawie dwukrotnie więcej, niż średnia w Unii Europejskiej.

Oficjalne dane państwowe z roku 2022 wskazywały na około 500 tysięcy dzieciobójstw prenatalnych, ale eksperci demograficzni wskazują na małą wiarygodność tych danych, związanych przede wszystkim z gigantyczną szarą strefą – wielkie rozpowszechnienie chemicznych środków wczesnoporonnych sprawia, że setki tysięcy dzieci giną z oczu statystyków.

W 2022 roku dzietność w Rosji wynosiła 1,42 dziecka na kobietę – dalece mniej, niż konieczne dla osiągnięcia prostej zastępowalności pokoleń.

Agencja Reutera podała we wrześniu 2024 roku, że w pierwszej połowie 2024 roku w Rosji urodziło się najmniej dzieci od 1999 roku.

Rzecznik Kremla Dymitr Pieskow komentując dane dotyczące dzietności mówił wprost o „katastrofie dla przyszłości narodu”. Przewodnicząca Komisji ds. Ochorny Rodziny w Dumie, Nina Ostanina, wezwała do przeprowadzenia „operacji specjalnej” w sprawie dzietności. – Musimy przeprowadzić nową operację specjalną. Mamy wojskową operację specjalną, a teraz trzeba demograficznej operacji specjalnej – stwierdziła.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych populacja Rosji spadnie w ciągu najbliższych 50 lat do 120 mln z obecnych 143,8 mln.

Wiele dzieci rodzi się w Rosji w części azjatyckiej, podczas gdy mniej w części europejskiej. [tam przeważa Islam i pogaństwo. md]

W obszernej analizie z sierpnia 2024 roku „The Atlantic Council” wskazywał, że już dziś 30 proc. rosyjskiej populacji to nie są etniczni Rosjanie, a w przyszłości ich udział w społeczeństwie będzie się tylko zwiększać.

„Atlantic Council” wskazywał też na rosnące problemy z dzietnością wywołane przez wojnę. Według informacji przekazanych przez amerykański rząd na wojnie zginęło już ponad 100 tysięcy rosyjskich żołnierzy. W kwietniu 2024 roku brytyjska BBC podała, że na podstawie analizy liczby pochówków można potwierdzić śmierć ponad 50 tys. rosyjskich żołnierzy, zaznaczając, że faktyczna liczba ofiar na froncie jest prawdopodobnie o wiele wyższa.

Źródła: kp.ru, reuters.com, atlanticcouncil.org., bbc.com

Pach

Katastrofa demograficzna w Korei. I Polsce. Czy świat oszalał?

Katastrofa demograficzna w Korei. Wózki dla psów sprzedają się lepiej niż te dla dzieci

Mateusz Myśliwiec 10.09.2024 gospodarka/katastrofa-demograficzna-w-korei

W Korei sprzedaje się więcej wózków dla psynków i psórek niż dla niemowląt. Państwo to, będące 12. największą gospodarką świata pod względem PKB, zmaga się z poważnym kryzysem demograficznym. Współczynnik dzietności jest na rekordowo niskim poziomie. Czy Polska może wkrótce stanąć przed podobnymi problemami?

Wózki dla psów sprzedają się lepiej niż te dla dzieci. Symbol katastrofy demograficznej
Wojciech Olkusnik/East News

Kryzys dzietności w Korei

W ubiegłym roku współczynnik dzietności, czyli średnia liczba dzieci rodzonych przez kobietę w ciągu życia, w Korei Południowej spadł do rekordowo niskiego poziomu 0,72. Według danych agencji rządowej Statistics Korea współczynnik ten spadł w 2023 roku o prawie 8 procent w porównaniu z rokiem 2022. Kraj od dłuższego czasu boryka się z malejącą liczbą urodzeń, a już w 2018 roku wskaźnik ten spadł poniżej jednego dziecka na kobietę.

Najtrudniejsza sytuacja pod tym względem jest w Seulu, gdzie na dwie kobiety przypada zaledwie jedno dziecko, a współczynnik dzietności wynosi 0,55.

Warto podkreślić, że współczynnik dzietności wskazuje, ile dzieci urodzi przeciętna kobieta. Gdy wartość tego wskaźnika spada poniżej 2, oznacza to, że populacja kraju zacznie się zmniejszać.

Wykres, Współczynnik dzietności w Korei Południowej w latach 1970–2023.

katastrofa demograficzna w korei wozki dla psow sprzedaja sie lepiej niz te dla dzieci grafika numer 1

Źródło: Statista.

Pomimo miliardowych nakładów na programy prorodzinne, w 2023 roku urodziło się zaledwie nieco poniżej 230 tysięcy dzieci. – W ciągu ostatnich 15 lat rząd wydał ponad 280 bilionów wonów na politykę mającą na celu odwrócenie spadkowego trendu urodzeń, ale nie zaobserwowano rezultatów – przyznał w marcu prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol.

“Wydaje się, że spadek współczynnika dzietności nastąpił, ponieważ liczba małżeństw gwałtownie maleje w wyniku pandemii COVID-19” – powiedział Lim Young-il ze Statistics Korea. Wyraził jednak obawy, że nawet wzrost liczby małżeństw nie wpłynie pozytywnie na dzietność, biorąc pod uwagę obecne trendy społeczne, takie jak rosnąca liczba młodych par rezygnujących z posiadania dzieci. Na pytanie, dlaczego liczba urodzeń wciąż spada, staraliśmy się odpowiedzieć w tym artykule: Wymieramy. Jak poprawić dramatyczną sytuację demograficzną.

Psyn i psórka. Czy świat oszalał?

Aby lepiej zrozumieć problem, z którym zmagają się Koreańczycy, warto spojrzeć na dane z jednego z największych internetowych rynków. Gmarket poinformował, że sprzedaż wózków dla zwierząt domowych przekroczyła sprzedaż wózków dziecięcych. W pierwszych trzech kwartałach 2023 roku, 57 procent sprzedanych wózków na platformie było przeznaczonych dla zwierząt, a jedynie 43 procent dla niemowląt.

Dane pokazują znaczącą zmianę w porównaniu z poprzednimi latami, kiedy wózki dla zwierząt stanowiły 33 procent całkowitej sprzedaży w 2021 roku i 36 procent w roku ubiegłym.

Analityk Gmarket zauważył, że w Korei Południowej rośnie trend adopcji zwierząt domowych i wydawania na nie pieniędzy, co kontrastuje z malejącą liczbą urodzeń i spadkiem liczby dzieci. Liczba gospodarstw domowych posiadających zwierzęta stale rośnie, a według ostatnich statystyk Ministerstwa Rolnictwa, Żywności i Spraw Wsi, ponad 25 procent Koreańczyków posiada teraz zwierzęta domowe.

Świat oszalał (…) Kraj, w którym sprzedaż wózków dla psów przewyższa liczbę wózków dziecięcych, nie jest zdrowym i bezpiecznym społeczeństwem. Nie zapewni to zdrowego świata. – pisał na portalu X autor Michael Eisenberg.

Czytaj także: Fatalne dane dla Polski. Jest nas coraz mniej, a będzie jeszcze gorzej

Katastrofa demograficzna w Korei i w… Polsce

Dane te potwierdza HSBC, według którego Korea Południowa doświadczyła jednego z największych spadków liczby urodzeń w 2023 roku, notując 8,1% spadek w porównaniu do poprzedniego roku.

Niestety, Polska wypadła jeszcze gorzej, z największą procentową zniżką – liczba urodzeń w kraju zmniejszyła się o ponad 10% w stosunku do roku poprzedniego. Obecnie wskaźnik dzietności wynosi 1,29.

Analitycy HSBC ostrzegają, że w obecnych warunkach globalna populacja może zacząć się kurczyć jeszcze przed 2040 rokiem, a rynki rozwinięte są już na drodze do znacznego spadku liczby ludności w nadchodzących dekadach.

Wykres. Zmiana liczby urodzeń między 2022 a 2023.

wymieramy jak poprawic dramatyczna sytuacje demograficzna w polsce grafika numer 1

Więcej o polskiej katastrofie demograficznej przeczytasz tutaj

Połudn. Korea wymiera, wsp. dzietności 0.78: Birth rate is so low, the president wants to create a ministry to tackle it…

South Korea’s birth rate is so low, the president wants to create a ministry to tackle it

[W Polsce od 2012 r.mamy ubytek naturalny, zamiast przyrostu naturalnego. Mirosław Dakowski]

———————–

By Jessie Yeung, Alex Stambaugh and Yoonjung Seo, CNN

Published 2024 asia/south-korea-government-population-birth-rate

South Korea’s leader on Thursday said he plans to create a new government ministry to tackle the “national emergency” of the country’s infamously low birth rate as it grapples with a deepening demographic crisis.

In a televised address, President Yoon Suk Yeol said he would ask for parliament’s cooperation to establish the Ministry of Low Birth Rate Counter-planning.

“We will mobilize all of the nation’s capabilities to overcome the low birth rate, which can be considered a national emergency,” he said.

Speaking later in his first news conference since August 2022, held to mark two years in office, Yoon admitted his administration had fallen short in its efforts to improve people’s lives. He pledged to use the next three years of his term to improve the economy and address low births.

South Korean President Yoon Suk Yeol at a press conference in Seoul, South Korea, on, May 9, 2024.

South Korean President Yoon Suk Yeol at a press conference in Seoul, South Korea, on, May 9, 2024.Song Kyung-seok/AP

South Korea has the world’s lowest fertility rate, which indicates the average number of children a woman will have in her lifetime.

It recorded a rate of just 0.72 in 2023 – down from 0.78 the previous year, the latest drop in a long string of yearly declines.

Countries need a fertility rate of 2.1 to maintain a stable population, in the absence of immigration.

The data underscores the demographic time bomb that South Korea and other East Asian nations are facing as their societies rapidly age just a few decades after their rapid industrialization.

Many European nations also face aging populations, but the speed and impact of that change is mitigated by immigration. Countries like South Korea, Japan and China, however, have shied away from mass immigration to tackle the decline in their working age populations.

Experts say the reasons for these demographic shifts across the region include demanding work cultures, stagnating wages, rising costs of living, changing attitudes toward marriage and gender equality, and rising disillusionment among younger generations.

Related article South Korea spent $200 billion, but it can’t pay people enough to have a baby

But despite the economic factors at play, throwing money at the problem has proved ineffective. In 2022, Yoon admitted that more than $200 billion has been spent trying to boost the population over the past 16 years.

Initiatives like extending paid paternity leave, offering monetary “baby vouchers” to new parents, and social campaigns encouraging men to contribute to childcare and housework, have so far failed to reverse the trend.

Experts and residents have instead pointed to some deeper-rooted social issues – for instance, stigma against single parents, discrimination against non-traditional partnerships, and barriers for same-sex couples.

The Japanese government has tried a similar playbook to encourage couples to have children, to no avail – prompting the country’s leader to take urgent action in recent years.

In January 2023, Japanese Prime Minister Fumio Kishida warned that Japan was “on the brink of not being able to maintain social functions” due to the falling birth rate, and announced plans for a new government agency to focus on the issue.

That body, the Child and Families Agency, launched a few months later – intended to tackle a host of issues, from improving children’s health and welfare to supporting families and parents, according to its website.

These measures, ranging from boosting childcare services and providing places for children to play and live, aim to “overcome the declining birthrate” and create a society where people “feel hopeful about getting married, having children, and raising them,” the website says.

Polska ginie! Atak “szczepionkami” a zapaść demograficzna.

Polska ginie! Atak “szczepionkami” a zapaść demograficzna.

Myślenie podstawowe

Tylko prawda jest ciekawa

Polska ginie w zasłonie dymnej stworzonej przez różnych pseudo naukowców, ukrywających prawdziwe przyczyny zapaści demograficznej.

Według danych GUS, Liczba urodzeń w maju br. wyniosła 21 tys. i była o 14,3% niższa r/r.  W czerwcu przybyło zaledwie 19 tys. dzieci, czyli o 19,5% mniej niż rok wcześniej.

W maju 2017 roku urodziło się w Polsce 35,9 tys. dzieci, w czerwcu tego samego roku liczba narodzin wyniosła 33,8 tys. W ciągu kilku lat odnotowano spadek 44%.

Sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy spojrzymy na wskaźniki roczne. W 2017 roku na świat przyszło ponad 400 tys. dzieci, prognozy na cały 2024 rok wynoszą 250 tys. urodzeń. Należy zaznaczyć, że dane dotyczą także dzieci imigrantów m. in. Ukraińców.

Już w 2023 roku urodziło się w Polsce 272 tys. dzieci, to o 36 proc. mniej niż wskazywały prognozy demograficzne ONZ.



Polscy naukowcy zajmujący się demografią wypisują jakieś koszałki opałki co do przyczyn zapaści demograficznej i są głusi i ślepi co do rzeczywistej przyczyny tego zjawiska.

[M. Dakowski: Tu muszę dać odnośnik do mojej , uzupełniającej analizy: Demografia a dziewictwo, czystość i wierność małżeńska.]

Aby zauważyć tego demograficznego “słonia w składzie porcelany” musimy cofnąć się do roku 2014 w którym Światowa Organizacja Zdrowia oraz INICEF   przeprowadzili szczepienia na tężec w Kenii. Według oficjalnych danych rządu Kenii, w państwie tym rocznie umiera około 500 osób  zakażonych tężcem. Statystycznie jest to margines, który nie usprawiedliwia masowych szczepień milionów ludzi preparatem który (jak każda inna szczepionka!), nie ma udowodnionej naukowo skuteczności!

Zdumienie budził fakt, że szczepieniem objęto tylko kobiety w wieku od 14 do 49 lat, a więc w wieku rozrodczym. Pominięto chłopców i mężczyzn, tak jak gdyby nie byli oni podatni na zarażenie tężcem w równym stopniu co kobiety.

Komisja  ds. zdrowia episkopatu Kenii, zaniepokojona powyższymi faktami zleciła przebadanie szczepionek kilku niezależnym laboratorium poza Kenią.
Okazało się, że szczepionki zawierają  antygen powodujący trwałą bezpłodność. W tej sytuacji akcja szczepień okazała  się  podstępną metodą ograniczającą liczbę urodzeń.
Rząd Kenii natychmiast przerwał akcję szczepień, jednak zbrodniarze z WHO zdążyli wyszczepić  ok 2,5 miliona kobiet, które stały się bezpłodne. Przyrost naturalny w Kenii spadł do poziomu poniżej 2%, przy średniej dla Afryki 2,59%.

Ostatnie lata tak zwanej pandemii  covid-19 pokazały zerową wiarygodność wszelkich instytucji zajmujących się zdrowiem publicznym, zarówno w Polsce jak i na całym świecie.

Dlatego jest wielce prawdopodobne, że od dłuższego już czasu szczepionki podawane Polakom na różne choroby, w istocie zawierają substancje powodującą bezpłodność. Jeśli  można było  wysterylizować prawie 3 miliony kobiet w Kenii pod pretekstem szczepień na praktycznie nie istniejącą chorobę, , to co stoi na przeszkodzie aby ten manewr powtórzyć wszędzie na przyklad w Polsce?

Jeśli można było pod pretekstem szczepień na polio  okaleczyć pół miliona dzieci w Indiach i Pakistanie  (po szczepieniach zostały one sparaliżowane), to jaki to problem  dobrać się do polskich dzieci, zwlaszcza tych pozbawionych rodzicow i przebywających w sierocińcach?

Przypomnę, że polscy zbrodniarze  udostępnili dzieci z sierocińców  firmie Pfajzer do eksperymentów medycznych, które są ludobójstwem w świetle prawa międzynarodowego!  W  imieniu rządu polskiego umowę na takie “udostępnienie” podpisał niejaki Cesak, zaś zlecone przez firmę Pfajzer konkretne badania na polskich sierotkach, przeprowadziło kilka  krajowych ośrodków medycznych.

O ile w Kenii  o los obywateli tego państwa  zatroszczyli się biskupi, o tyle w Polsce  nie ma ani jednej instytucji rządowej czy samorządowej, której los Polaków  i ich zdrowie cokolwiek  by obchodził! Zaś polski kler wziął czynny udział  w zbrodni szczepionkowej  na covid-19, zachęcony do tego przez Lucyfera z Watykanu!
Nikt nie bada co zawierają podawane obywatelom w skali masowej szczepionki,  choć wszystkie one są z założenia truciznami i co gorsza wiele z nich  jest aplikowanych dzieciom i młodzieży pod przymusem, co jest skandalem nie spotykanym w Europie poza Bułgarią!

Dzisiaj wiemy  już na 100%, że głównym celem szczepień na kowida jest depopulacje prowadzona dwutorowo. Po pierwsze zabić i okaleczyć jak najwięcej ludzi toksycznym preparatem, po drugie pozbawić płodności ludzi w wieku rozrodczym, dzieci i młodzież.

Jesteśmy w trakcie realizacji tej zbrodniczej polityki depopulacyjnej i możemy się tylko bezradnie przyglądać jak z roku na rok jest nas Polaków coraz mniej!

W jakim tempie ludnośc Polski będzie likwidowana poprzez “szczepienia”?

To zależy od tego, czy ludzie po doświadczeniach z kowidem “przejrzeli na oczy” i  jaki procent populacjiodmówi udziału  w samobójstwie szczepionkowym!
Przekonamy się tym już jesienią tego roku, gdy rząd warszawski będzie próbował nagonić do szczepień jak najwięcej Polaków!
Propagandowy sukces rządu, będzie oznaczał katastrofę demograficzną Polski, której już nikt nie powstrzyma!!



Anthony Ivanowitz 28.08.2024r. www.pospoliteruszenie.org

W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Dane GUS. Zapaść demograficzna

W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Dramatyczne dane GUS dorzeczy/dramatyczne-dane-gus-nt-liczby-urodzen

Główny Urząd Statyczny podał liczbę urodzonych w czerwcu 2024 r. dzieci. Dane są zatrważające.

Jak przekazał GUS, w czerwcu w Polsce urodziło się zaledwie 19 tysięcy dzieci. To jeden z najgorszych wyników w ostatnich latach. W porównaniu z czerwcem 2023 roku narodzin było mniej o 2,7 tys. Suma urodzeń z 12 miesięcy wyniosła 259,7 tys. To najmniej od czasów II wojny światowej.

Zapaść demograficzna

Czerwcowe dane potwierdzają pesymistyczną tezę o pogłębiającej się zapaści demograficznej w Polsce. Jeszcze w październiku 2017 roku liczba urodzeń wynosiła 403,7 tys. Jednak od tego czasu wskaźnik systematycznie spada. Co gorsza, kiedy liczba nowo narodzonych dzieci jest z roku na rok coraz mniejsza, w tym samym czasie liczba zgonów w Polsce rośnie.

Jak wskazali w swoim raporcie eksperci OECD, wśród czynników zmniejszających dzietność znalazły się m.in. wzrost poziomu wykształcenia kobiet, poprawa dostępu do skutecznej antykoncepcji czy rosnąca dominacja modelu rodziny z dwojgiem pracujących rodziców. Z kolei pronatalistycznie oddziałują płatne urlopy rodzicielskie, dostęp do opieki nad dziećmi zaraz po urodzeniu oraz rozwiązania ułatwiające godzenie pracy z obowiązkami rodzinnymi.

Analitycy nie mają wątpliwości, że decyzję o posiadania dziecka łatwiej podejmują pary, które mają zapewnione bezpieczeństwo ekonomiczne i zdrowotne.

“OECD zwraca też uwagę na Problem z dostępnością mieszkań przekłada się na coraz późniejsze usamodzielnianie się młodych Polaków. Według danych Eurostatu, aż 47,5 proc. osób w wieku 25-34 lata w Polsce wciąż mieszka z rodzicami. To jeden z najwyższych odsetków w UE” – czytamy na portalu 300gospodarka.pl.

W lipcu GUS podał, że w 2024 r. w porównaniu z 2023 r. liczba ludności w Polsce zmniejszyła się o 129 tys. Największy spadek ludności nastąpił w woj. śląskim (-26 572 osoby), a najmniejszy w woj. mazowieckim (-85 osób). Spadek liczby ludności odnotowano w 14 województwach.

Przeludnienie było mitem. A wyludnienie planety – celem.

https://gloria.tv/post/6aZvqKftaJTP1XxnGo3UQ1Azipl.news

Przeludnienie było mitem

Ponad połowa krajów na świecie ma współczynnik dzietności poniżej poziomu zastępowalności pokoleń.

Prognozy ONZ szacują, że światowa populacja osiągnie szczyt wcześniej i na niższym poziomie niż wcześniej sądzono: 10,2 miliarda, czyli o 6% mniej niż przewidywano dekadę temu.

Obecnie ponad połowa krajów na świecie ma współczynniki dzietności poniżej poziomu zastępowalności pokoleń, w szczególności Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Australia.

Prawie jedna piąta krajów ma “bardzo niski” współczynnik dzietności wynoszący mniej niż 1,4 urodzeń na kobietę.

Demografowie przewidują załamanie populacji po 2100 r., co będzie miało katastrofalne skutki dla gospodarek i jakości życia.

Dean Spears, ekonomista z University of Texas Population Research Center, jest współautorem dokumentu szacującego prognozy światowej populacji po 2100 roku.

Jeden z trzech scenariuszy przedstawionych w dokumencie pokazuje, że jeśli światowa populacja pozostanie poniżej stopy zastąpienia, liczba ludzi na planecie gwałtownie spadnie do “bardzo niskiej” liczby.

Darrel Bricker i John Ibbitson, autorzy książki Empty Planet: The Shock of Global Population Decline, twierdzą, że gdy rozpocznie się globalny spadek populacji, który ich zdaniem nastąpi w ciągu trzech dekad, “nigdy się nie zatrzyma”.

Spadek liczby ludności doprowadzi do pogorszenia podstawowych usług i infrastruktury, bezrobocia, spadku innowacyjności, nieodpowiedniej opieki nad osobami starszymi i pogorszenia zdrowia psychicznego.

Polska bez Polaków. Prognozy są bezlitosne: wkrótce znikniemy. Najpierw 14 milionów, potem 4 miliony…

16 lipca 2024 pch24.pl/polska-bez-polakow-prognozy-sa-bezlitosne-wkrotce-znikniemy

Polska bez Polaków. Prognozy są bezlitosne: wkrótce znikniemy

Z najnowszych danych Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika jednoznacznie: jeżeli tzw. trendy demograficzne nie ulegną zmianie, to Polaków po prostu nie będzie.

Niewielka grupa polskiej ludności po prostu roztopi się w tyglu obcych, którzy napłyną na nasze ziemie. Są już konkretne wyliczenia.

Już za 76 lat Polaków będzie tylko 14,5 miliona – tak wynika z najnowszej prognozy ONZ.

Według eksperta demograficznego Mateusza Łakomego, ta liczba jest nawet przeszacowana i tak gigantyczny ubytek ludności Polska odnotuje w istocie wcześniej. Według Łakomego w roku 2200 – jeżeli Polacy będą mieć cały czas tak samo mało dzieci – będzie nas już tylko 4 miliony…

Mateusz Łakomy wskazał na portalu X.com, że w prognozie ONZ założono, że współczynnik dzietności w Polsce w latach 2024-2100 wyniesie 1,3. W istocie jest jednak niższy: w roku 2023 wyniósł tylko 1,16.

ONZ zawyżyła w efekcie liczbę urodzeń, zakładając, że w roku 2023 urodzi się 318 tys. dzieci. Naprawdę urodziły się tylko 272 tysiące. Jak podkreślił Łakomy, będzie się to wiązać ze znaczącym spadkiem znaczenia Polski w świecie. Dzisiaj mieszkający w Polsce Polacy stanowią 0,6 proc. populacji światowej. W roku 2100 będziemy stanowić już tylko 0,2 proc. światowej populacji.

W kolejnych latach będzie oczywiście tylko gorzej. Zachowując aktualny poziom dzietności w roku 2200 Polaków będą 4 miliony, a w roku 2307 – 1 milion.

Innymi słowy: nasza obecna kultura okazuje się być po prostu rozłożonym w czasie samobójstwem. Łatwo po tym poznać, że ojcem „trendów”, które dziś dominują, jest nieprzyjaciel człowieka, szatan, ten, który chce naszej śmierci. Debata wokół dzietności koncentruje się na rozbudowie sieci przedszkoli, szkół, ułatwieniach łączenia pracy z wychowywaniem dzieci…

Prawda jest jednak brutalna: jedyną przyczyną niskiej dzietności jest odrzucenie Boga i niechęć do tego, by zgodnie z Jego wolą dzieci mieć. Jako że ta prawda boli, jest zwalczana; ale przecież nie czyni jej to mniej prawdziwą!

Źródło: x.com Pach

Putin’s Fading Empire: The Impact of the War on Ukraine and Russia’s Population Crisis

Putin’s Fading Empire: The Impact of the War on Ukraine and Russia’s Population Crisis

by Gary Isbell J une 24, 2024

Putin’s Fading Empire: The Impact of the War on Ukraine and Russia’s Population Crisis

The Kremlin’s propaganda campaign likes to portray the Russia of President Vladimir Putin as a pro-family oasis amid a decadent liberal world. However, when one crunches the numbers, the situation in Russia is every bit as bad as the world as a whole. Russia faces an impending demographic winter threatening the stability of the nation.

The problem is aggravated by the conflict in Ukraine that has claimed nearly 300,000 Russian casualties and caused almost a million more to flee the country. Russia also does not attract immigrants in great numbers. Birth rates are at a historic low, especially in regions near the conflict zones.

To counter these trends, Putin is attempting to boost the birth rate, labeling 2024 “The Year of the Family.” Like other countries that have tried to pay people to have more children, he has introduced subsidies and benefits for families with three or more children. He has emphasized the noble pursuit of motherhood as the cornerstone of a woman’s life, regardless of her career.

The present plan calls for $157 billion to help support families and promote having more children. The result has been the same as in other countries: a flat birth and marriage rate. Having children is not an economic problem but a moral one.

Putin’s vision for an assertive Russia hinges on reversing the population decline, reshaping societal norms, and fostering a demographic shift towards larger families and greater immigration. It must also prevent the flight of valuable human talent, which would undermine Russia’s economic prospects and future social stability.

As of July 2023, approximately 920,000 Russian citizens have fled since Putin’s war on Ukraine. Although some have returned, a significant portion is comprised of skilled professionals in IT and other sectors who have permanently resettled abroad. Official figures show a spike in emigration, reaching around 668,000 in 2022 and 450,000 in 2023, the highest numbers since 1992.

However, political economist Nicholas Eberstadt notes that the most successful population strategy seems to be invading and annexing parts of neighboring countries rather than boosting the birthrate. The occupation of Crimea in 2014 added 2.4 million people to the population count.

Other factors contribute to the declining population trends. The nation is experiencing rising mortality rates, suicides and early deaths among young men. Russia’s life expectancy plummeted to 65 years by 2003, an alarming drop from 69 in 1990. Despite some more recent advances due to anti-drinking and anti-smoking programs, challenges persist.

“Deaths of despair” is a haunting term used by demographers to express their fear of a potential rise in such tragic deaths due to the ongoing war coupled with life under the authoritarian regime. These deaths, often linked to depression, substance abuse, alcohol-related diseases and other underlying causes, are now resurfacing with alarming prevalence among Russians who see little hope in the future.

When COVID-19 struck, Russia suffered a devastating blow, ranking among the hardest-hit nations globally. Over 1.12 million deaths were recorded due to the virus, the same as the American toll despite having less than half of the American population. According to a Bloomberg report, Russian healthcare ranks last among 55 developed countries, highlighting its inefficiency.

Extremely high abortion rates are another major problem dragging down population growth. The damage has reached the point that authorities have asked some private clinics to stop providing abortions. While recognizing it as a pressing problem, Putin has defended abortion, saying that “The rights and freedoms of women need to be respected when addressing the abortion issue.”

One immediate effect of the population decline is the present labor shortage in a wartime economy. Putin has shifted focus toward military production, taking specialized workers for the regular economy. Manufacturing firms are grappling with staff shortages, with 47 percent reporting deficits in January 2024, the highest in surveys since 1996.

The Russian Academy of Sciences estimates a shortfall of 4.8 million workers, particularly affecting the manufacturing, transportation, logistics and construction sectors. The long-term effect of these shortages is a decline in living standards that will likely affect Russia’s fertility rate, which faces severe challenges. There is a shifting sentiment in Russia, indicating a growing inclination towards postponing family expansion.

In a time when Moscow continues to dispatch countless young and middle-aged men to a useless war against Ukraine to be slaughtered, the present campaign for more children takes on a nationalistic tone. “Stay home and raise more soldiers” seems to be the unspoken sentiment that wafts through Russia’s dachas.

Przyczyną kryzysu ojcostwa jest odejście od Boga

Dr Jacek Pulikowski: Przyczyną kryzysu ojcostwa jest odejście od Boga

przyczyna-kryzysu-ojcostwa-jest-odejscie-od-boga

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Niestety człowiekowi wmówiono, że jest kreatorem i sam może stanowić kim jest, co jest dla niego dobre a co złe, co mu da szczęście. I ustala… że jest innej płci, niż jest obiektywnie, że dobrem a nawet prawem człowieka jest zabicie dziecka przez matkę, albo zabicie „niepotrzebnych” rodziców, że szczęście można zdobyć przez zażywanie przyjemności (hedonizm), lub/i przez spełnienie swoich egoistycznych planów bez Boga i bez miłości (indywidualizm i samorealizacja). Takie myślenie wyprowadza człowieka na manowce i daje ułudę szczęścia ludziom obiektywnie głęboko nieszczęśliwym (bo bezbożnym i wynaturzonym). W naturę człowieka jest wpisana tęsknota do Boga… – mówi w rozmowie z PCh24.pl dr Jacek Pulikowski.

Panie Doktorze, kiedy obserwujemy to, co dzieje się w naszym kraju możemy powiedzieć, że widoczny jest kryzys nie tylko kobiecości, ale też – męskości. A może nawet bardziej – kryzys tożsamości?

Myślę, że ponad tym wszystkim jest kryzys człowieczeństwa. Kim jest człowiek? Dla mnie człowiek jest stworzeniem posiadającym ciało, wymiar psychiczny i duchowy. Jako stworzenia jesteśmy obiektywnie jacyś. Mamy zadania względem Stwórcy, względem siebie samego i względem innych. Mamy to odkryć, zaakceptować i żyć w czystości (ekologicznie) według pomysłu Stwórcy. Nasza natura jest najprecyzyjniej opisana przez Dekalog, więc życie w zgodzie z nim gwarantuje pełnię szczęścia na ziemi i w wieczności.

Wiemy o tym, ale kto z nas myśli o wieczności…

Niestety człowiekowi wmówiono, że jest kreatorem i sam może stanowić kim jest, co jest dla niego dobre a co złe, co mu da szczęście. I ustala… że jest innej płci, niż jest obiektywnie, że dobrem a nawet prawem człowieka jest zabicie dziecka przez matkę, albo zabicie „niepotrzebnych” rodziców, że szczęście można zdobyć przez zażywanie przyjemności (hedonizm), lub/i przez spełnienie swoich egoistycznych planów bez Boga i bez miłości (indywidualizm i samorealizacja). Takie myślenie wyprowadza człowieka na manowce i daje ułudę szczęścia ludziom obiektywnie głęboko nieszczęśliwym (bo bezbożnym i wynaturzonym). W naturę człowieka jest wpisana tęsknota do Boga (wszystkie znane ludy w historii świata wzdychały do jakoś rozumianej istoty wyższej) i do miłości z człowiekiem (św. Paweł powie: choćbym wszystko posiadł a miłości bym nie miał byłbym jak cymbał brzmiący). Dziś mamy całe rzesze celebrytów „cymbałów”, którzy z pogardą odrzucili Boga i wręcz chełpią się tym, że od nikogo nie są zależni, nikomu nie służą… czyli żyją bez miłości. W moim najgłębszym przekonaniu ludzie żyjący bez Boga i bez miłości uciekają od własnej natury i tym samym obiektywnie nie są szczęśliwymi, niezależnie od tego co myślą o sobie i swoim rzekomym szczęściu.

W to wszystko wpisuje się kryzys kobiecości objawiający się ucieczką od macierzyństwa i walką ze swym naturalnym obrońcą mężczyzną. Im bardziej żona wygra tę walkę tym jest… bardziej przegrana. Przegrana bo nie dość, że traci naturalnego opiekuna, ale przyczynia się do jego wycofania się z drogi rozwoju, czy mówiąc wprost do jego degradacji. Tak mąż, który nie podejmuje funkcji mu przynależnych wchodzi na ścieżkę uwstecznienia, degradacji a czasem wprost degeneracji. Smutne, ale nierzadkie.

Kobiety uciekają od macierzyństwa, mężczyźni od odpowiedzialności?

Mężczyźni uciekają od ojcowania, którego najważniejszym przejawem oprócz miłości (rozumianej jako służba) jest branie odpowiedzialności za powierzonych sobie (w rodzinie: za żonę i dzieci). Ucieczka to owocuje wspomnianą degradacją mężczyzny.

Kim jest mężczyzna?

Człowiekiem, który może stać się ojcem i pełnić przynależne temu funkcje: opiekuna, obrońcy, żywiciela i przewodnika. (Piszę o tym szerzej w książce Warto być ojcem, IW Jerozolima, Poznań.)

Dziś dowiadujemy się od ludzi, m.in. ze świata polityki, że mężczyzna może mieć okres, a nawet – podobno – urodzić dziecko. Jak Pan reaguje na tego typu newsy?

Ze smutkiem nad… nierozumnością i zarazem pychą człowieka „kreatora”, mówiąc wprost nad głupotą ludzką.

Czym dzisiaj jest męskość? Czego dziś wymaga się od mężczyzn?

Wczoraj dzisiaj i jutro prawdziwa męskość jest i zawsze będzie, potencjalnym ojcostwem. Pytanie czego się dziś wymaga od mężczyzn jest nieprecyzyjne. Stwórca odwiecznie wymaga miłości i odpowiedzialności mężczyzny za siebie i powierzonych sobie osób. Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Familiaris Consortio (Watykan 1981) określił wzorzec męskości przez funkcje jakie powinien wypełniać mąż i ojciec: Odpowiedzialność za życie poczęte, udział w wychowaniu dzieci, praca zawodowa służąca rodzinie i przykład dojrzałej postawy chrześcijańskiej. (Piszę o tym szerzej w książce: Cztery Funkcje mężczyzny, RTCK, Nowy Sącz.)

Problem w tym, że „nowoczesny” świat, który neguje Boga i zarazem naturę człowieka, nie wymaga niczego od mężczyzn pozwalając im być… bawiącymi się chłopcami (Piotruś Pan, Playboy, singielek). Niestety wielu mężczyzn – chłopców tymi drogami podąża.

Pocieszający jest fakt, że mężczyźni w Polsce jakby się obudzili. Chcą być prawdziwymi mężczyznami miłującymi i odpowiedzialnymi za losy rodziny, czy szerzej społeczności, w której żyją. Dowodem na to są rozwijające się wspólnoty mężczyzn, że wspomnę tylko: Wojowników Maryi, Mężczyzn św. Józefa, Bractwo św. Pawła, Żołnierzy Chrystusa, Brygady Różańcowe i wiele, wiele innych… Jest nadzieja.

Dużo się mówi o tym, że jedną z przyczyn kryzysu męskości są relacje matek z synami. Takie relacje, w których synowie są podporządkowani mamusiom w konsekwencji doprowadzą do tego, że ich męskość zostaje złamana wcześniej?

Myślę, że prawdziwą przyczyną kryzysu ojcostwa jest odejście od Boga i jego przykazań oraz niedostateczny udział ojców w wychowaniu dzieci. Najboleśniejszy i tragiczny w skutkach jest brak relacji miłości między ojcem i dziećmi i zanik ojcowskiego autorytetu. Wówczas dzieci już nie chcą być „tak wspaniałe jak tato – bohater”, buntują się i wybierają „własne” drogi często wiodące na manowce.

Próba wejścia matek w rolę ojców kończy się często katastrofalną niedojrzałością synków objawiającą się między innymi nieumiejętnością podejmowania decyzji w oparciu o rozum i wolę, za to z nadmiernym udziałem chwilowych uczuć i odczuć.

Z jakimi wyzwaniami mierzą się współcześni mężczyźni już wiemy, ale wspomniał Pan również o chłopcach…   

„Bawiący się chłopcy”, którzy ulegli wizjom hedonistycznym i indywidualistycznym, z hasłem na ustach „mam prawo do swojego szczęścia” nie podejmują żadnych wyzwań przypisanych do męskości. Koncentrują się na przyjemnościach, realizacji swoich egoistycznych planów rujnując życie i szczęście nie tylko swoje, ale i bliskich osób, głównie rodziny. Gdy taki „chłopiec” wejdzie na jakiś szczebel władzy, to rozmiar szkód jakie wyrządza przybiera wymiar szerszy, społeczny.

Jaka powinna być rola żony w rozwoju ojcostwa swojego męża?

Podstawowym zadaniem kobiety (jako „pomocy potrzebnej”) wobec mężczyzny jest nauczenie mężczyzny miłości. Nauczenie, że człowiek jest ważniejszy od materii. Mężczyzna mający predyspozycje do walki z materią często się nadmiernie w nią angażuje. Zapominając, że „ogarnianie materii” jest jego zadaniem życiowym, ale nie celem życia. Celem życia jest szczęście, które może dać jedynie relacja miłości (z Bogiem i ludźmi). Tak więc kobieta matka, kobieta siostra, kobieta koleżanka, kobieta narzeczona mają uczyć „okolicznych” mężczyzn wchodzenia w relacje miłości. Miłości, która jest bezinteresownym darem z siebie samego. Najłatwiej ta nauka idzie gdy mężczyzna się w kobiecie zakocha… Praktycznie każda żona miała przed ślubem taką szansę, że on zakochany zrobiłby dla niej wszystko. Miała wtedy ogromną moc by nauczyć przyszłego męża miłości, czyli służenia innym ludziom z żoną i dziećmi na czele. Moc tę traci w chwili kiedy, się odda ukochanemu chłopakowi. Gdy ją zdobędzie, ona staje się zakładniczką i już nie pomoże mu we wzroście zdolności do kochania. Szkoda… To czego nie nauczyły męża inne kobiety i ona sama jako narzeczona, pozostaje zadaniem dla żony do końca życia.

Bezbronne poddanie się żony mężowi wymusza na nim wzrost opiekuńczości, miłości i odpowiedzialności. Pod warunkiem, że ma on w sobie choćby odrobinę ludzkiej przyzwoitości, a tylko tacy powinni być akceptowani jako mężowie i ojcowie dla dzieci.

Czym dla Pana jest ojcostwo?

Bycie mężem i ojcem jest sensem mojego życia (mówiąc górnolotnie drogą do zbawienia) i źródłem szczęścia (obok ciągle nieudolnej relacji z Bogiem). Przy czym ojcostwo rozumiem szerzej niż ojcowanie rodzonym dzieciom. Ojcostwo ma wymiar szerszy, społeczny i staram się – jak umiem – te funkcje wypełniać. Między innymi przez wygłaszane konferencje, publikacje ale też przez zaangażowanie w działalność społeczną.

Dziękuję za rozmowę. Marta Dybińska

Generation Zero: Why the World Is Running Out of Babies

Generation Zero: Why the World Is Running Out of Babies

by Gary IsbellJune 6, 2024 tfp.org/generation-zero

Generation Zero: Why the World Is Running Out of Babies

Past generations have been named with letters such as X-Generation and Gen-Z. The latest generation has already been labeled Alpha. Perhaps the one after that should take the name Generation Zero.

The reason will be the lack of babies to make a generation. A demographic winter approaches. Birth control and abortion have achieved the goal of ridding society of unwanted pregnancies as societal attitudes have taken away the desire for pregnancies.

The word is now out. Overpopulation is not a threat. Underpopulation, reflected in declining global birthrates, has reached a critical point, signaling a demographic crisis.

Fertility rates are plummeting worldwide, posing significant religious, economic, social and geopolitical challenges. This “baby bust” phenomenon primarily impacts every segment of society, regardless of income, education or employment status.

The implications are profound, affecting lifestyle choices, economic projections and the global balance of power. Many nations have already plummeted far below the replacement fertility rate of 2.2 children per woman

Projections forecast a global population decline within the next four decades, a rare historical event. Political leaders recognize this as a pressing issue with implications for social vitality and long-term sustainability.

Even India and Third World nations that normally have high birth rates are experiencing a significant population decline. Urbanization and the internet have exposed women to the possibility of having fewer or no children and enjoying greater pleasure.

In Sub-Saharan Africa, for example, the percentage of women using contraception increased from 17 to 23 percent in the last ten years. This shift can be attributed to African leaders promoting contraception and abortion and the Western programs promoting these practices.

Many associate this decline in birth rates with an unhealthy shift towards selfishness and individualism, resulting in a reduced emphasis on marriage, family and parenthood. Other factors include state laws, unemployment rates, Medicaid availability, housing costs, contraceptive usage, child-care costs and student debt.

However, none of these factors address the root cause. Observers speculate that the root is found deep inside the human soul. This shift is, above all, the result of a moral crisis in which all priorities are scrambled and a sense of direction and purpose is lost.

Thus, adult personal preferences now prioritize building careers, leisure activities and relationships outside the home. The fundamental mandate to “Go forth and multiply” is replaced by selfish considerations.

Governments worldwide are grappling with declining fertility rates by implementing pro-natalist policies. Japan has implemented incentives for births since the early nineties, including parental leave and subsidized child care. However, birth rates continue to fall.

Japan later introduced free hospital maternity care and birth stipends that temporarily raised fertility rates from 1.26 to 1.45 over a period of years. However, the rates continue to decline, reaching 1.26 in 2022. Prime Minister Fumio Kishida recently unveiled a program offering monthly allowances to all children under 18, free college for families with three or more children and paid parental leave to encourage more births.

The problem with all these efforts is that they try to apply financial solutions to moral issues. Families will not have children solely based on monetary incentives.

Thus, financial incentives will always fall short since couples must be motivated by the love of God to make the necessary sacrifice of having children. Free daycare, maternity leave and monthly allowances are helpful but do not address the root cause, which is selfishness.

A direct correlation exists between the loss of religious values and declining birth rates. The decline of religion leads to fewer marriages, which have a primary end of procreation, not pleasure. In the Catholic Church, marriage is a sacrament that provides couples with the graces to sustain themselves and their families.

The crisis inside the Catholic Church contributes to this decline since many liberal clergymen have turned a blind eye to contraception, abortion and moral virtue to concentrate on “social justice” issues.

Due to the neglect of traditional Church teaching, a significant number of Catholics are divorced, “re-married,” practice contraception, favor same-sex “marriage,” cease going to Mass, do not believe in the Real Presence in Holy Communion or have abandoned their faith altogether. This is the perfect storm that will produce Generation Zero.