Zboczeńcy na UMSC w Lublinie. Władze uczelni – ciągle o „procedurach”. Osaczają studentki na korytarzach uczelni.

Zboczeńcy na UMSC w Lublinie. Władze uczelni – o „procedurach”. Osaczają studentki na korytarzach uczelni. Postanowiły zareagować.

studentki-UMSC-w-Lublinie-a-zboki

Zboczeni mężczyźni osaczają studentki siedzące samotnie na korytarzach lubelskiego uniwersytetu i w ich obecności zaczynają się masturbować. Po kolejnym takim przypadku młode kobiety nie wytrzymały i wydrukowały plakat z ostrzeżeniem i wizerunkiem jednego z napastników. Szuka go teraz policja, a uczelnia obiecuje wzmocnienie ochrony obiektu. W tym miejscu na Wydziale Filologicznym UMCS doszło do kolejnej napaści. Mężczyzna uwieczniony na plakacie zaczął się masturbować

Upatrzyli sobie Wydział Filologiczny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Większość studiujących tam to kobiety. Teraz, kiedy zbliża się sesja, w godzinach popołudniowych na korytarzach robi się pusto. We wtorek około godziny 15 jedna ze studentek zauważyła dziwnie zachowującego się mężczyznę w krótkich spodenkach.

Siedział na korytarzu, dosłownie kilka metrów od niej. W pewnym momencie zobaczyła kątem oka, że zaczął się masturbować. Dziewczyna akurat miała telefon w ręku. Nie podnosząc głowy, zrobiła mu szybko zdjęcie, po czym przerażona uciekła.

Jeszcze tego samego dnia studentki z wydziału przygotowały plakat, którym chciały ostrzec inne dziewczyny. – To działo się tuż obok sal, w których odbywają się zajęcia. Stwierdziłyśmy, że dalej tak nie może być – mówi jedna ze studentek.

Na plakacie umieściły zdjęcie mężczyzny oraz informację: “Uwaga, 20 czerwca na Wydziale Filologicznym doszło do molestowania seksualnego. Niestety to nie pierwszy taki przypadek. Uważajcie na siebie, nie zostawajcie same i uciekajcie od razu, gdy tylko coś Was zaniepokoi. Nie dajmy się przestraszyć!” – apelują studentki.

Studentki: to kolejny przypadek

Nasze informatorki przypominają zdarzenie z lutego, kiedy jedna ze studiujących tu dziewczyn znalazła się nagle sam na sam z innym mężczyzną. Młoda kobieta uczyła się w tzw. cichym pokoju. Do środka wszedł mężczyzna w wieku ok. 30 lat. Początkowo kobieta sądziła, że to może być student.

W pewnym momencie zauważyła jednak, że mężczyzna zaczął się masturbować. Kobieta wystraszyła się i obawiając się jego reakcji, bardzo powoli spakowała swoje rzeczy i wyszła z pokoju. Była w takim szoku, że dopiero na zewnątrz zorientowała się, że zostawiła w pomieszczeniu kurtkę.

Po pomoc poszła do napotkanych osób, potem do portiera, który – jak relacjonowała – “nie był za bardzo zainteresowany pomocą”. Kiedy w końcu wróciła do pomieszczenia, w środku już nikogo nie było.

Następnego dnia studentka rozmawiała o sprawie z jednym z pracowników administracji wydziału. Okazało się, że kamery nie obejmowały miejsca, w którym doszło do incydentu ani jego okolic. Mężczyzny zachowującego się obscenicznie nie spotkała żadna kara.

Walczą o swoje bezpieczeństwo

Te zdarzenia skłoniły dziewczyny do wydrukowania zdjęcia mężczyzny. Liczyły, że być może spotkają się z bardziej stanowczą reakcją uczelni. Nie myliły się.

W dniu, kiedy rozwiesiły plakaty, zostały od razu zaproszone na spotkanie z władzami wydziału. Z relacji studentek wynika, że ich działanie spotkało się ze zrozumieniem. Usłyszały jednak ostrzeżenie, żeby nie działały podobnie w przyszłości, bo mogą mieć problemy związane z publikacją wizerunku mężczyzny.

Na zdjęciach rozwieszonych na wydziale dziewczyny zasłoniły jedynie jego krocze. Twarz rzeczywiście jest rozpoznawalna.

Zboczeniec w Lublinie. Policja skorzysta ze zdjęć

Jeszcze w środę obscenicznie zachowujący się mężczyzna znowu został zauważony na wydziale. Tym razem szybko wezwano policję.

– Otrzymaliśmy zgłoszenie od kierowniczki obiektu – potwierdza komisarz Anna Kamola z KWP w Lublinie. – Już po 6 minutach patrol pojawił się na miejscu, policjanci chodzili po obiekcie, ale nie zastali nikogo podejrzanego – dodaje.

Policjanci informują, że w poszukiwaniu mężczyzny skorzystają z wydziałowego monitoringu, a także ze zdjęcia, jakie zrobiła studentka. – Policjanci już z nią rozmawiali – potwierdza Anna Kamola.

UMCS reaguje po zgłoszeniu od studentek

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej wyjaśnia, że osoba, której wizerunek uwieczniono, nie jest pracownikiem ani studentem uczelni.

Plakaty zostały zdjęte, “żeby nie eskalować nastrojów i nie wywołać paniki”.

– Po uzyskaniu informacji o tym incydencie władze dziekańskie natychmiast poinformowały władze uczelni, wezwały policję oraz podjęły w tej sprawie komunikację ze studentami i pracownikami, przypominającą m.in. o procedurze zgłaszania niepożądanych zachowań pracownikom portierni, celem podjęcia niezbędnych działań. Jednocześnie wzmocniona została ochrona obiektu – informuje Aneta Adamska, rzeczniczka UMCS.

Uczelnia przekonuje, że władze dziekańskie nie miały wiedzy o opisywanym nam przez studentki zdarzeniu z lutego. Przyznaje jednak, że do innego incydentu doszło jesienią ubiegłego roku.

– Wówczas kierownik obiektu zgłosił sprawę policji, przekazując jednocześnie funkcjonariuszom materiał dowodowy w postaci nagrania z monitoringu. Wedle wiedzy władz Wydziału Filologicznego, osoba została ujęta i ukarana mandatem.

Czytaj także: Zboczeniec w Krakowie. Szarpał za szorty. Wszystko nagrywał

=================================

studenci

niestety prawda jest taka, że ten proceder trwa nie od kilku dni, a od kilku miesięcy, a poza mężczyzną, którego dotyczy publikacja, jest także kilku innych, którzy już wielokrotnie pojawili się w murach naszej uczelni; sprawy te wielokrotnie były zgłaszane, ale mamy nadzieję,……