Holandia ogranicza dostawy energii. Była minister: Blackouty mogą stać się codziennością

(pixabay.com)
Jeżeli nie cofniemy się z obecnej polityki klimatycznej, blackouty, które wyłączyły Hiszpanię, staną się codziennością nas wszystkich – ostrzegła w radiowej rozmowie Anna Trzeciakowska, była minister klimatu.
– Dzieje się to, co wszyscy zapowiadali, czego się spodziewaliśmy. Sieci przesyłowe i dystrybucyjne nie nadążają za ideologią Zielonego Ładu. Nie bardzo chcą jej słuchać – ironizowała polityk na antenie Radia Wnet. Kontekstem tej opinii są wprowadzone przez władze Holandii ograniczenia w dostawach prądu dla przemysłu. Była minister przypomniała, że w grudniu 2023 roku ostrzegała w Sejmie, iż sieci nie słuchają ustaw, lecz działają na podstawie praw fizyki i matematyki.
– Epicki sukces rozwoju elektryfikacji połączonej z niestabilnymi OZE [„odnawialne źródła energii”] powoduje, że sieci po prostu nie są w stanie prądu w wystarczającej ilości dostarczyć do tych, którzy chcieliby go z niego korzystać. Holandia pierwsza pokazała, że to nie działa.
Wcześniej była jeszcze Hiszpania, ale to osobny wątek – przypomniała, nawiązując do niedawnego blackoutu na Półwyspie Iberyjskim i we Francji. – Natomiast w Holandii, jak sądzę, chcą być mądrzy przed szkodą i po prostu przemysł ma ograniczenia w dostawach prądów. Na razie przemysł – zaznaczyła ex-minister. Oczywiście, oznacza to olbrzymie straty, perspektywę ucieczki inwestorów i inne problemy przedsiębiorstw, a w dalszej kolejności zagrożenie dla szpitali, szkół, wielu instytucji użyteczności publicznej.
– Na razie wygląda to tak, że w Holandii w godzinach szczytu przemysł ma nie korzystać z energii elektrycznej. Przemysł zwykle pracuje w trybie ciągłym i po prostu nie jest w stanie na przykład od ósmej do dziesiątej rano nie używać prądu, zatrzymać linii produkcyjnych i wrócić wtedy, kiedy prądu będzie w sieci wystarczająca ilość – mówiła goszcząca w Radiu Wnet była minister.
Równolegle rząd holenderski za pośrednictwem mediów publicznych zaczął apelować do mieszkańców żeby nie korzystali z energii wtedy, kiedy zazwyczaj robią to najczęściej – rano, szykując się do pracy, a także po południu i wieczorem, gdy z niej wracają.
– Ten problem będzie, niestety narastał. Nie jesteśmy w stanie przesłać siecią takiej ilości prądu, jaką byśmy chcieli, ze względu na to, że z jednej strony sieci są zaburzane przez niestabilne OZE, które raz pracują, raz nie pracują. Z drugiej strony jest powszechna elektryfikacja, która widnieje na sztandarach Zielonego Ładu – wszystko ma być na prąd – powoduje, że zużycie energii gwałtownie rośnie – mówiła Anna Trzeciakowska.
Jak wyjaśniała, holenderska gospodarka funkcjonowała w oparciu o gaz. W pewnym momencie rządzący rozpoczęli jednak gwałtowne odejście od paliw kopalnych w stronę tak zwanych źródeł odnawialnych. Procesowi temu towarzyszył trend pogłębiania elektryfikacji od gazu odchodzić od paliw kopalnych. W efekcie sieci energetyczne zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Według europejskiego trybunału obrachunkowego, dla osiągnięcia zerowej emisji w 2040 roku Holandia musiałaby zainwestować w swoje sieci energetyczne… dwieście miliardów euro. W skali całej Unii potrzebne są już biliony. Tymczasem już teraz UE spłaca potężne pożyczki zaciągnięte na rzecz Krajowych Planów Odbudowy. Od nowej długoterminowej perspektywy budżetowej aż 30 procent pieniędzy Unia wydawać będzie oprocentowanie kredytów. Brakuje jednak nie tylko pieniędzy – także surowców i podzespołów.
– To jest jazda na ścianę bez trzymanki. Z jednej strony opowiadamy sobie, jak to wszyscy będziemy w powszechnej szczęśliwości żyć w zielonej gospodarce, a po drugiej stronie rzeczywistość coraz bardziej skrzeczy i musimy się mierzyć z tym, że tego ograniczenia dostaw energii będą coraz intensywniejsze, coraz częstsze. Jeżeli nie cofniemy się z tej ścieżki, blackouty, które wyłączyły Hiszpanię, staną się codziennością nas wszystkich – podkreśliła Anna Trzeciakowska.
RoM