CIEMNA STRONA POZOSTANIE CIEMNA. Elon Musk.

2022-06-24 https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/ciemna-strona-pozostanie-ciemna,p1142463304

  Sławomir M. Kozak www.oficyna-aurora.pl

Niewiarygodna jest naiwność, jaką wykazali się dziennikarze, kiedy na światło dzienne wydostała się wiadomość o chęci przejęcia komunikatora Twitter przez jednego z najbogatszych ludzi świata, 

Elona Muska, właściciela największej firmy przemysłu kosmicznego.

Pisząc o dziennikarskiej naiwności mam oczywiście na myśli dziennikarzy o rzekomo prawicowych poglądach, na co dzień walczących z dzisiejszą politpoprawnością i bożkami podsuwanymi nam do czczenia przez cynicznych „liderów”. Reszta bowiem, robi dokładnie i otwarcie to, czego od niej oczekują zleceniodawcy. A jednak, w cyklicznym wideo-komentarzu jednego z naszych czołowych dziennikarzy usłyszałem właśnie, że to dobry prognostyk, bo oznacza, iż Musk „stawia się” globalnemu establishmentowi. Dowiedziałem się też, że powinniśmy się cieszyć, ponieważ Elon Musk wchodząc ostatnio w otwarty spór z Billem Gates’em, dystansuje się od pozostałych przywódców Big Tech, a nawet będzie w nadchodzących wyborach sprzyjał Republikanom!

Otóż, zgodnie z tym, co pisałem w książce „TerraMar Utopia Elit”, właściciel firmy  Neuralink, która w nieodległej już przyszłości, planuje wszczepiać w nasze mózgi złącza komputerowe, nie kupuje komunikatora, „tylko dowody, masę różnych dowodów!”. A jego rzekoma przychylność dla przeciwników obecnej tyranii Demokratów, jest zwykłą grą na pokaz, w której to akurat jemu przypadła w udziale rola „dobrego policjanta”. Dlaczego akurat jemu? Ponieważ nie jest kojarzony z „ciemną stroną Mocy”, a przeciętny czytelnik, bądź widz, nie ma wiedzy na jego temat. Nie ma jej, bo żurnaliści albo milczą, albo mają nadzieję, że właśnie spełnia się ich „wizja” przejścia Mrocznego Jedi z wrogiego obozu na „stronę jasną”. Jednak, jak pisze o nich 

Wikipedia, „niewiele było przypadków, kiedy to głęboko zaprzedany Ciemnej Stronie Jedi zdołał z niej powrócić (…) zazwyczaj opuszczali obszary podlegające jurysdykcji Republiki, nierzadko stając się lokalnymi tyranami na planetach (…)”.

Musk, to jedno z tysięcy nowych nazwisk, które w roku 1066, dotarło do Anglii wraz z podbojem normańskim. Genealodzy, z tego czasu i miejsca wywodzą korzenie naszego kosmicznego geniusza, wymieniając pośród jego przodków właścicieli ziemskich, szeryfów, a nawet biskupa. 

Elon, co wielu może zaskoczyć, jest imieniem hebrajskim. Oznacza „dąb”. W Biblii można je znaleźć kilka razy, odnosi się do trzech różnych mężczyzn i jednego miasta.

Według Tory, kiedy 

Kanaan podzielono pomiędzy 12 plemion Izraela, miasto Elon przypisano plemieniu Dan, którego nazwę z kolei, tłumaczy się, jako „sędzia”, od דין (din), oznaczającego – sądzić lub rządzić. Jest to stary czasownik, który najczęściej opisuje naturalną zwierzchność osoby wyższej, czyli mądrzejszej, silniejszej lub starszej, w przeciwieństwie do władzy  sprawowanej przez formalny rząd, czyli politycznie faworyzowanych i mianowanych urzędników. Plemię Dana, jako jedyne, nie jest wymienione w księdze Apokalipsy, prawdopodobnie dlatego, że popadło w bałwochwalstwo. Jak czytamy w 

Wikipedii, „bałwochwalstwo, to grzech w religiach abrahamowych, polegający w podstawowym znaczeniu na oddawaniu czci wizerunkom bogów czy bóstw – bałwanom, idolom”.

Zarówno w tradycji żydowskiej (Testament Daniela), jak wczesnochrześcijańskiej (Ireneusz z Lyonu) twierdzono, iż antychryst będzie pochodził z pokolenia Dana. Tyle, jeśli chodzi o etymologię. [szczegóły -czytaj Syn Cienistej Strony. Andrzej Juliusz Sarwa https://ksiegarnia-armoryka.pl/Syn_Cienistej_Strony_Andrzej_Juliusz_Sarwa.html ]

Elon Musk, jak podają encyklopedie, urodził się w r. 1971, w Pretorii i ma obywatelstwo południowoafrykańskie, kanadyjskie i amerykańskie. Aby uniknąć służby wojskowej, czmychnął z rodzinnej Południowej Afryki do Kanady, gdzie mieszkała rodzina jego matki. Pracował przy czyszczeniu kotłów w tartaku, w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie wytrzymał dwa lata, a następnie przeniósł się do Toronto, by rozpocząć pracę w banku, w dziale komputerowym. Po otrzymaniu stypendium, rozpoczął studia na amerykańskim uniwersytecie Pensylwanii, gdzie uzyskał tytuł licencjata w dziedzinie fizyki, po czym przeniósł się na uczelnię Stanford, którą porzucił po … dwóch dniach, żeby założyć firmę zajmującą się oprogramowaniem sieciowym.

Podobne rozterki i przygody z nauką były udziałem Jeffreya Epsteina, o czym można przeczytać w przywoływanej wcześniej książce mojego autorstwa.  Obaj dżentelmeni doskonale się zresztą znali. Celowo użyłem w tym zdaniu  eufemizmu na określenie obu tych osób oraz ich wzajemnych relacji. Nie łączyło ich bowiem żadne szlachectwo, a co najwyżej ta okoliczność, iż obaj nie musieli pracować, a energię poświęcali działaniom zmierzającym do zniewolenia innych. To członkowie tego samego, upiornego klubu, z tą tylko różnicą, że jednego z nich, zgodnie z nieobcym im kultem, złożono już w ofierze Molochowi

W działalności Muska największą rolę odgrywają dziś firmy  Tesla i 

SpaceX. Pierwsza słynie z produkcji samochodów elektrycznych. Ta druga stała się sławna w ostatnich miesiącach, z powodu widowiskowego wyniesienia w kosmos znacznych ilości satelitów. Czemu one służą? Łączności internetowej.

Starlink, to usługa umożliwiająca osobom posiadającym specjalne terminale, na połączenie z jednym z ponad 2400 satelitów, znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej. Terminale nie są powszechnie dostępne, a ich koszt nie pozwala na masowe użycie, co oznacza, że korzystającymi z nich są osoby i jednostki wyselekcjonowane, dla których łączność z Internetem jest kwestią żywotną. Satelity

Starlink służą przede wszystkim wywiadom z tzw. grupy Five Eyes (Australia, Kanada, Nowa Zelandia, Wielka Brytania, USA) i siłom wojskowym ich sojuszników, operującym za pomocą dronów.

Firma Muska wspierana jest przez układy i kontrakty rządowe od 20 lat, począwszy od pierwszych prób pozyskania dla „jego” pomysłów, możliwości wykorzystania rosyjskich rakiet, o co zabiegali w Moskwie amerykańscy oficjele już w r. 2002.  Wspiera ją zarówno CIA, jak i przemysł wojskowy USA. W r. 2006 Musk „wygrał” konkurs na współpracę z NASA w zakresie rozwoju technologii rakietowych, co dało mu kontrakt wart blisko 400 mln dol., a kiedy okazało się już w r. 2008, że SpaceX wszystko przejadł i spada po równi pochyłej, wymyślono dla niego kroplówkę w postaci zamówienia na kosmiczne usługi transportowe o wartości 1,6 mld dol.. Po kolejnych dwóch latach otrzymał też nisko-oprocentowaną pożyczkę (465 mln dol.) z  Departamentu Energii. W 2018, firmę Muska wybrała, dla wyniesienia na orbitę unowocześnionego systemu GPS, korporacja Lockheed Martin. Za tę usługę Musk pobrał 500 mln dol.. Jego firmy obsypywane są dotacjami i „zachętami” publicznymi, a wielomilionowe zamówienia na ekologiczne centra energetyczne składają u niego również poszczególne stany USA.

Sprzyja mu w tym oczywiście „walka z klimatem”, nie tylko zresztą w rodzimych Stanach Zjednoczonych. W jej ramach, rządy na całym świecie wprowadziły system kredytów dla pojazdów ekologicznych, zgodnie z którym określony procent produkcji każdej marki muszą stanowić pojazdy o zerowej emisji CO2. Tesla produkuje wyłącznie samochody elektryczne, więc z łatwością spełnia ten warunek, a pomimo tego, że nie jest nawet w pierwszej, światowej  dziesiątce producentów aut, to dzięki temu prostemu trikowi jest warta więcej, aniżeli wszyscy giganci z tej listy razem wzięci.

Elon Musk, którego dochody wzrosły w czasie „pandemii” kilkukrotnie, stojąc na podium najbogatszych ludzi globu, zapłacił w latach 2015-2018 podatki nie przekraczające łącznie sumy 70 tys. dol.! Ciężko przypuszczać, by w minionych dwóch latach cokolwiek się zmieniło na jego niekorzyść. Mistrzowskim osiągnięciem propagandowym jest oczywiście wykreowanie go na przedsiębiorcę prywatnego, niezależnego i do tego prawicowego. Jak widać, ten stereotyp dotarł także nad Wisłę, wspierając naiwne nadzieje o „walce na górze” w imię słusznej sprawy i lepszej przyszłości.

Felieton ukazał się w 25 numerze Warszawskiej Gazety.

Czy wysadzenie kukły Elona Muska w powietrze jest antysemityzmem?

Dziś Szanowni będzie z tego gatunku wiecie, co najbardziej lubię…i straszno i śmieszno, albo coś jak sos słodko-kwaśny. Otóż wiemy, że nie tak dawno została spalona kukła żyda Sorosa, w Pruchniku obkładano kukłę Judasza kijami a zupełnie niedawno spalono tzw statuty kaliskie, co niby one mają świadczyć o nadprzeciętnych przywilejach nabytych przez Eskimosów na terenie dzisiejszej Polski. Nie piszę kto dokonał czy po co, bo to w tym momencie nie istotne. Wiemy, że podniosło się larmo pod niebiosa na te wszystkie okoliczności, a sprawców ciągano po sądach niczym babę z brodą po okolicznych jarmarkach domagając się głów nieszczęśników na tacy z jabłkiem w zębach… Pozostańmy jednak jeszcze w nastroju lekko strasznym.

Najbogatszy człowiek na świecie z prawie 240 miliardami dolców na koncie, wizjoner,  ojciec chrzestny tzw lotów w kosmos (jak zwał tak zwał) Elon Musk jak wiecie produkuje także samochody elektryczne Tesla, ulubione automobile naszego premiera wszechczasów Vateusza. Kreowany w mediach jako biedny emigrant z Republiki Południowej Afryki.  “Biedny”, ponieważ ponoć potwór ojciec nie dał mu ani grosza na wyjazd i naukę. Elonek, aby skończyć studia dorabiał jako drwal w Kanadzie…a potem to już poszło z górki, jako bankowiec, a skończył jako fizyk. Wiemy, że bez “odpowiedniego” pochodzenia nie ma się szans zostać bogatym człowiekiem,  a już na pewno najbogatszym. Nie będę udowadniał, czy jest “odpowiedniego pochodzenia”, bo na na wielu forach trwa po dzień dzisiejszy zażarta debata w tej tematyce, ale mogę sparafrazować klasyka i uznać, wertując drzewo genealogiczne owych Musków, że na pewno jakiś lwi procent domieszki tej krwi posiada.

W Finlandii facet kupił ośmioletnią Teslę klasy S elektryczną i po przejechaniu 1500 km zaczęła mu tablica rozdzielcza świecić jak choinka, wykazując szereg usterek. Po zawiezieniu do serwisu okazało się, że trzeba wymienić baterie za 20 tys euro, a to dwie trzecie ceny auta za które zapłacił. No więc facet uznał, że lepiej, a może taniej, ale na pewno spektakularniej będzie wysadzić tą Teslę w powietrze. Obłożyli ją trzydziestoma kilogramami trotylu i tak zrobili. Smaczku dodaje fakt, że do Tesli przed wysadzeniem włożono dmuchaną kukłę ojca dyrektora fabryki Tesli, niejakiego Elona Muska.

Abstrahując, warto dodać, że Tesla to mocny niewypał i kto wie, czy w ramach “współpracy” atlantyckiej niedługo premier wszechczasów Vateusz może nas zasypać tym obiecanym milionem aut elektrycznych od ziomala zza wielkiej wody. Oczami wyobraźni widzę jak mógłby taki performans wyglądać w Polsce…na przykład wyobraźmy sobie, że w Drawsku Pomorskim gość chce wysadzić swoją Teslę w powietrze i wkłada do niej kukłę Elona Muska i ku uciesze zebranej gawiedzi, vlogerów i jutuberów i innych gadów wysyła nieszczęśnika w kosmos. Być może nic by się nie wydarzyło, media motoryzacyjne pisałyby jak w fińskim przypadku pierdoły o “jeszcze nie dopracowaniu” technologii elektrycznych samochodów, a w mediach ogólnego ścieku pisaliby o ogromnej chmurze dymu z akumulatorów owej Tesli i katastrofy ekologicznej na Pomorzu z tego wynikłej, co i tak w tydzień rozeszło by się po kościach… Moje mocno wyczulone algorytmy podpowiadają mi, że na pewno słowem-kluczem, jest tutaj słowo “żyd”…wszak pamiętajmy, że ongiś Piotr Rybak spalił kukłę Georga Sorosa, amerykańskiego żyda, natomiast właściciel Tesli w Finlandii wysadził (tylko) kukłę Elona Muska.  Gdyby odbyło się to u nas, to orkowie szechtera wyłyby pod niebiosa jakie antysemickie byłoby wysadzenie Tesli z kukłą jej producenta, a media motoryzacyjne spuściłyby w kwestiach technicznych lekko temat do kibla… No więc…mamy tu li z przypadkiem tzw “antysemitizen” czy to sze ne wpiszuje w szadna rybryka?

A gdzie Greta Thunberg i całe to “zielone” tałatajstwo się podziało, dlaczego jeszcze nie ma konwoju misji ekologicznej skierowanej w kierunku Finlandii? https://www.youtube.com/watch?v=7_9aVzf5fC4&t=325s

26 grudnia 2021 https://www.ekspedyt.org/2021/12/26/czy-wysadzenie-kukly-elona-muska-w-powietrze-jest-antysemityzmem/