Morawiecki agentem Stasi? Konfederacja reaguje i domaga się wyjaśnień.
[Z ogromną niechęcią o tym czytam, z jeszcze większą decyduję się na opublikowanie. Tylko dlatego, że meRdia oficjalne nie mogą o tym pisać, jak też o agencie Oscar – Donald Tusk. Musimy zwrócić baczną uwagę, kto-komu – i w jakim celu – podkłada tę świnię. Mirosław Dakowski]
10 grudnia 2022
W Sejmie odbyła się konferencja prasowa Konfederacji w związku z doniesieniami dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego. W środę ujawnił on, że premier rządu warszawskiego Mateusz Morawiecki miał być dwukrotnie zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa wschodnich Niemiec (Stasi) jako tajny informator.
Szymowski wyjaśnił, że „natknął się na zapisy ewidencyjne niejawnego współpracownika Stasi o pseudonimach „Jacob” i „Student” zarejestrowanego w 1989 roku przez tzw. Operativgruppe Warschau”.
– To była grupa operacyjna wywiadu zagranicznego Stasi, rezydująca w Warszawie. Ona miała swoje ekspozytury oczywiście, we Wrocławiu, w Katowicach, gdzieś jeszcze – dodał.
– Przy tych aktach rejestrowych w dzienniku rejestracyjnym są dane osobowe dotyczące tej osoby i one się pokrywają z danymi pana premiera Mateusza Morawieckiego – zaznaczył.
Szymowski podkreślił, że już w 2019 roku wystąpił po raz pierwszy o udostępnienie mu tych teczek. Dostał jednak odmowę. Wyjaśnił, że wobec tego obecnie nie da się stwierdzić, co zawierają teczki zgromadzone przez Stasi. Teczki te są tajne.
Podczas konferencji prasowej do sprawy odniósł się także Janusz Korwin-Mikke. – Zabieram głos z ciężkim sercem, bo to nie jest byle jakie oskarżenie (…) Jeżeli ono jest nieprawdziwe, to stojący tutaj Leszek Szymowski praktycznie skończył karierę jako dziennikarz śledczy. Jeżeli jest prawdziwe, no to proszę państwa, proszę zdać sobie sprawę, że wbrew temu, co sądzą Polacy i co czytali w prasie PRL-owskiej, NRD było państwem bardzo wrogim Polsce – zaznaczył.
Jak mówił Janusz Korwin-Mikke, są też „różne przesłanki, np. wyjaśnienia zawsze wymagało, skąd pan Morawiecki, ni z tego, ni z owego po pobycie długim w NRD został nagle dyrektorem wielkiego banku, a potem zaczął robić karierę polityczną”.
– Są takie różne oskarżenia, które dotyczą i pani Merkel, dotyczą również Obamy, dotyczą również bardzo wielu polityków na świecie. W momencie, kiedy nie ma monarchii, służby specjalne robią, co chcą i skomplikowany układ wewnątrz służb jest taki, że nie bardzo wiadomo w tej chwili, kto dla kogo pracuje. Są podwójni, potrójni agenci. Czasami tylko coś wychodzi na jaw – dodał.
– Mam nadzieję, że jego ekscelencja Mateusz Morawiecki się do tego ustosunkuje, zażąda od Instytutu Gaucka, żeby jego teczkę ujawniono i żeby tę sprawę wyjaśnić, bo to jest naprawdę szok – skwitował.
Głos zabrał także poseł Grzegorz Braun. – Szczęść Boże i ratuj się, kto może, kiedy Polacy nie wiedzą tak naprawdę, kto nimi rządzi. Nie mają pełnej wiedzy na temat osób pierwszych w państwie – powiedział.
Jak podkreślił Braun, Janusz Korwin-Mikke jest „weteranem, inicjatorem pierwszej lustracji w Polsce, lustracji niedopełnionej, niepogłębionej i dziś zbieramy tego plony”.
Mówiąc o Szymowskim Braun zaznaczył, że mu „bardzo dziękuje”. – Ale też powtórzę za panem prezesem, że to jest albo albo. Albo powinien pan redaktor Szymowski nie stać tutaj z nami, tylko już od co najmniej kilkunastu godzin składać zeznania w jakimś śledztwie, wezwany przez służby trzyliterowe (…) Albo zatem pod śledztwem powinien znaleźć się Leszek Szymowski albo też służby trzyliterowe powinny zająć się intensywnie, choć poniewczasie osobą premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej Mateusza Jakuba Morawieckiego – stwierdził.
– Ta sprawa musi znaleźć jakieś bardzo zdecydowane wyjaśnienie, jakąś konkluzję – podkreślił Braun.
– Za to odpowiedzieć powinni także przedstawiciele służb trzyliterowych, którzy najwyraźniej zaniechali tego, co podjął niezależny dziennikarz śledczy, bo przecież gdyby nawet pod tymi sygnaturami nie miało się kryć nic bardziej szokującego od samej informacji od rejestracji, no to szanowni państwo, uświadommy sobie, że sam fakt zarejestrowania w tym charakterze może być – i kto wie, ile razy był w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, ze szczególnym uwzględnieniem paru lat rządów Mateusza Morawieckiego, jako premiera – podstawą do jakichś zawoalowanych, mniej lub bardziej, szantaży. Szantaży, jeśli nie wobec samego premiera Morawieckiego, to może właśnie być może wobec innych przedstawicieli państwa polskiego – zaznaczył poseł Konfederacji.
=======================================
Mateusz Morawiecki współpracował ze STASI? Poważne oskarżenia wobec premiera.
Dziennikarz Leszek Szymowski ujawnił, że Mateusz Morawiecki mógł współpracować z komunistyczną służbą bezpieczeństwa wschodnich Niemiec a dokładnie Grupą Operacyjną Warszawa Stasi.
Grupa Operacyjna Warszawa Stasi (Operativgruppe Warschau, Operativgruppe des MfS in der VR Polen, w skrócie OG Warschau) działała w latach 1980-1990 w Polsce, a więc w okresie stanu wojennego i bezpośrednio po nim. Była to specjalna jednostka operacyjna Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD – Stasi (Ministerium für Staatssicherheit – MfS).
Grupa powstała 8 września 1980, na mocy porozumienia z komunistycznymi władzami polskimi. Organizacyjnie była komórką kontrwywiadu (Spionageabwehr) Stasi, formalnie II Głównego Wydziału (Hauptabteilung II – HA II). Jej członkami byli też przedstawicie innych służb Stasi. W połowie lat 80. składała się łącznie z 14 etatów, w tym z głównego pełnomocnika do spraw bezpieczeństwa ambasady NRD. Utrzymywała też w Polsce sieć własnych agentów, określaną na ok. 150-500 osób.
Zadania Grupy na rok 1982 ujęto w dokumencie z 18 listopada 1981 – „Porozumieniu między Głównym Zarządem II i Departamentem II polskiego MSW dotyczące czynności grup operacyjnych MBP NRD w PRL.”, w którym najistotniejszym z zadań określono zdobywanie informacji dotyczących układu sił w Polsce.
„Jakiś czas temu udało mi się dotrzeć do oficerów wywiadu STASI pracujących w Polsce w latach 80.tych (część z nich jeszcze żyje) w tym do tego, który złożył wniosek o rejestrację źródeł „Student” i „Jakob”. Z jednym z panów (nazwijmy go pan K.) zrobiłem – za jego zgodą – wywiad. Albo raczej dwa wywiady bo towarzysząca mi piękna kobieta miała jeszcze dyktafon i nie wyłączyła go gdy zakończyliśmy rejestrować oficjalną część rozmowy. To, co pan K. mówił w części nieoficjalnej jest znacznie ciekawsze niż to, co mówił podczas wywiadu.
Ale to nie wszystko. Relacje Morawieckiego ze STASI nie były tajemnicą dla naszych tzw. „elit” politycznych ale miały znaki zapytania. Gdy w 2015 roku PiS doszedł do władzy, sam Kaczyński polecił sprawę tą wyjaśnić. Zaangażowano do tego funkcjonariusza Zarządu Kontrwywiadu ABW. Ten spotkał się z emerytowanym oficerem wywiadu PRL, który w latach 80tych odpowiadał za kontakty ze STASI. Oficer ten (nazwijmy go pan F. ) spisał całą swoją wiedzę i przekazał temu z ABW.
Nie przekazał tylko, ze jest moim znajomym i czasem lubi napić się ze mną wódki. Pan F. pokazał mi przy kieliszku swój raport (2,5-stronicowy) a ja po kolejnym kieliszku sobie go sfotografowałem i… mam. Główną konkluzją dokumentu autorstwa pana F. jest to, że w 1989 roku Mateuszek uległ pewnej swojej słabości, bardzo kompromitującej w oczach opinii publicznej i cieszącej się w Polsce jak najbardziej zasłużonym brakiem akceptacji. Wiedzę o tym szybko pozyskał oficer Operativgruppe Warschau, który Mateuszka zaprosił na rozmowę i zapewnił go, że nic się nie wyda bo STASI milczy ale warto żeby i Mateuszek pomógł STASI. Mateuszek był synem Kornela – lidera podziemia antykomunistycznego. Tak oto, zdaniem majora F., nasz Mateuszek stał się „Studentem” a potem „Jakobem”.” – napisał Leszek Szymowski, dziennikarz.
źródło: Facebook