Szanowny Panie Profesorze,
Cieszę się, że i Pan i wraz Panem strona powracacie do zdrowia.
W listopadzie i ja, zdaje się, przechodziłem wuhankę. Leczyłem się amantadyną, trzymając od publicznej służby zdrowia z daleka.
Staram się nie używać wulgaryzmów, ale czytając decyzję o ograniczeniu dostępu do Viregytu K, najłagodniejsze określenie “tych panów” co tego zakazują, jakie mi się nasuwa implikuje, że porodziła ich ladacznica.
Przyznaję: głosowałem na PIS, widząc po drugiej stronie – jako alternatywę – zdradliwą mordę Tuska w otoczeniu “brukselczyków” i post-komuchów.
Ale jak mógłbym kiedykolwiek ponownie zagłosować na morderców?!
Maski opadają, i tylko odruch niedowierzania może nas powstrzymać przed konstatacją faktu, że ONI naprawdę robią wszystko co w ich mocy, by nas zabić.
Kończę, bo tylko jeszcze dziś sprzedają Viregyt, może jeszcze rano uda się kupić?
Życzę zdrowia, siły, wytrwałości i dziękuje za wszystko co Pan robi.
PZ