Szanowny Panie Profesorze,
dzisiaj znajduję kolejną informację o kolejnych przywilejach dla Ukraińców w Polsce:
“Piontkowski: przewidujemy dotację na dziecko ukraińskie w przedszkolu, prawdopodobnie ok. 5 tys. zł”
( https://nczas.com/2022/03/28/piontkowski-przewidujemy-dotacje-na-dziecko-ukrainskie-w-przedszkolu-prawdopodobnie-ok-5-tys-zl/ )
Czyli przedszkolom nie będzie opłacało się zajmować “jakimiś-tam polskimi dziećmi”; zastosowano sprawdzony już w trakcie tzw. “pandemii” schemat korupcji dopłatami (wtedy “kowidowymi” — powodującymi, że nie warto było szpitalom zajmować się pacjentami innymi, niż “kowidowi”).
Nie jest możliwe, aby rządzący nie zdawali sobie sprawy, że niezawodnie będzie to budzić niechęć do przybyszów. Z tego prosty, samonasuwający się wniosek, że WŁAŚNIE O TO IM CHODZI.
Dlaczego jednak miałoby o to im chodzić? Otóż przypomnijmy, jak przekonano zachodnią opinię publiczną, aby przestała interesować się zdradzoną i sprzedaną Polską, dając im jednocześnie coś w rodzaju “samorozgrzeszenia” dla tej zdrady; zorganizowano prowokację kielecką, która przekonała zachodnią opinię, że “tych dzikich Polaków lepiej oddać pod kontrolę nawet takich komunistów, bo zostawić ich na swobodzie, to przecież niepodobna”.
Otóż nieodparcie można odnieść wrażenie, że (nie)rząd warszawski zmierza do urządzenia “Prowokacji Kieleckiej bis” — ale takiej od razu w skali całego kraju. Znaczy: za pewien czas, zrozpaczeni coraz większym niedostatkiem Polacy — niedostatkiem, który niechybnie nastąpi w efekcie wzrostu opodatkowania i inflacji — zaczną bardzo nerwowo reagować wręcz na dźwięk języka ukraińskiego. Czemu w sumie nie można będzie się dziwić.
A czemu aż taka skala prowokacja tym razem? A bo i stawka znacznie wyższa, skoro chodzi o zbudowanie “Polin” z połączonych Polski i Ukrainy. Tak więc trzeba mieć pewność, że to na pewno nastąpi — i to “najlepiej” w wielu miejscach naraz.
Co Pan sądzi o takiej hipotezie? Czy nie wygląda to (niestety) wysoce prawdopodobnie?
Uszanowanie, ZB