Migranci zaleją Polskę! Obrońca granicy ujawnia

Migranci zaleją Polskę! Obrońca granicy ujawnia

wpolityce/migranci-zaleja-polske-obronca-granicy-ujawnia

„Każdy migrant nielegalny jest rejestrowany tylko i wyłącznie przez jego oświadczenie. Nie da się sprawdzić, kim on był. Nie da się sprawdzić, czy on przypadkiem miesiąc temu nie zgwałcił kobiety, czy kogoś nie zabił” – ujawnił obrońca granicy w rozmowie ze Stanisławem Pyrzanowskim na antenie Telewizji wPolsce24. „Aktywiści też mają kontakt z migrantami, jeszcze jak po tamtej stronie są migranci, czyli po stronie białoruskiej. Instruują migrantów, żeby porzucali dokumenty, żeby przyszli do Polski bez dokumentów” – mówił.

O tym, jak naprawdę wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej opowiedział w rozmowie ze Stanisławem Pyrzanowskim dla Telewizji wPolsce24 jeden z obrońców polskiej granicy.

Dziennikarz zwrócił uwagę, że „codziennie na stronie Straży Granicznej możemy przeczytać o zwiększającej się liczbie prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej”. Podkreślił ponadto, że „często próbą nielegalnego sforsowania naszej granicy towarzyszą brutalne ataki, w stronę obrońców naszego bezpieczeństwa lecą kamienie, patyki, a nawet śrut”.

Dopiero zaczyna się to wszystko rozkręcać, ponieważ jest ciepło i zaczyna, że tak powiem, ruszać sezon. Presja migracyjna tak naprawdę się nasila. Na razie jest troszeczkę, że tak powiem, brzydko. „Macanie nas”, badanie naszych reakcji, jakie mamy siły, środki, obserwują nas

— ujawnił obrońca granicy.

Zmienione procedury

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że problemem są także procedury, które pod naciskiem aktywistów i organizacji pozarządowych uległy zmianie. Zwrócił uwagę, że zmiana ta może się okazać dla Polek i Polaków śmiertelnie niebezpieczna.

Sposoby na cofnięcie ich linii z granicy były dwa. Na tak zwane rozporządzenie albo na postanowienie. Na rozporządzenie to było na zasadzie, że łapiemy imigranta i cofamy go do linii granicy. I ta osoba nie figurowała za bardzo w systemach, ponieważ to była osoba NN, także popełnił przestępstwo i cofaliśmy, zawracaliśmy do linii granicy

— wskazał obrońca granicy.

Organizacje międzynarodowe nazwały te działania „nielegalnymi pushbackami”. Warto jednak zauważyć, że działanie te były w pełni zgodne z polskimi przepisami. Redaktor zwrócił uwagę, że „trudno, żeby osoba, która siłowo wdziera się do naszego domu, jakim jest Polska, miała do tego prawo”.

Teraz z kolei większość tych ludzi jest wprowadzana do systemu, są na tak zwane postanowienie, czyli oni tak są cofani do linii granicy, ale wcześniej pobiera się od nich linie papilarne, jakieś dane, dane, które tak naprawdę nikt nie jest w stanie zweryfikować

— przekazał rozmówca Telewizji wPolsce24.

Zmiana polegająca na pobieraniu linii papilarnych jest kluczowa, bo stanowi tak zwany polski ślad.

Ci ludzie prędzej czy później trafią do Niemiec, ale w Niemczech zostaną zawróceni do Polski

— wyjaśnił chcący zachować anonimowość mężczyzna.

Żadnej weryfikacji

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że „taki niemiecki pushback w świetle międzynarodowego prawa jest w pełni legalny, ponieważ zgodnie z porozumieniem Dublin 3 to właśnie Polska jest odpowiedzialna za te osoby, gdyż była pierwszym krajem wspólnoty, w którym zostały zarejestrowane”.

Warto przy tym jednak wspomnieć, że żadne ze służb polskich czy niemieckich nie są w stanie zweryfikować, kim jest osoba, która w sposób nielegalny przekracza naszą granicę.

Czyli każdy migrant nielegalny jest rejestrowany tylko i wyłącznie jego oświadczenie. Nie da się sprawdzić, kim on był. Nie da się sprawdzić, czy on przypadkiem miesiąc temu nie zgwałcił kobiety, czy kogoś nie zabił

— przekazał obrońca polskiej granicy.

Telewizja wPolsce24 przypomniała, że często służby zabezpieczają na telefonach osób zatrzymanych nagrania z przeprowadzonych przez islamskich terrorystów egzekucji zakładników, ale trudno jednak ustalić, czy nagrania te należą do nich, czy zostały ściągnięte z internetu.

My jako formacja, jako kraj, to trzeba przede wszystkim powiedzieć, nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zweryfikować tożsamości cudzoziemca z Iraku, z Afganistanu, z Afryki czy coś. Ci ludzie mogli wcześniej dokonać strasznych rzeczy, a tu wjeżdżają i mają nową tożsamość

— wskazał rozmówca dziennikarza.

Nowa czy stara tożsamość nie ma znaczenia. Wystarczy, że odciski palców nielegalnego migranta trafiły do europejskiej bazy danych od służb polskich. Tak więc w świetle prawa to my teraz z naszych podatków będziemy łożyć na jego wikt i opierunek – wskazał nasz dziennikarz.

Wiele z tych pushbacków jest nielegalnych, co robią nasi sąsiedzi za zachodniej granicy. Nie ma co ukrywać, oni się z tym wcale nie kryją. Natomiast bardzo dużo będzie legalnych. Będzie legalnych, ponieważ jeżeli ci ludzie odbili się u nas w systemie, no to wrócą do nas.

Rola aktywistów

Pyrzanowski zwrócił uwagę, że od początku kryzysu migracyjnego na naszej wschodniej granicy kluczową rolę w obsłudze szlaku przerzutowego odgrywają tak zwani aktywiści, a ich związki z kurierami wielokrotnie zostały udowodnione.

Aktywiści też mają kontakt z migrantami, jeszcze jak po tamtej stronie są migranci, czyli po stronie białoruskiej. Instruują migrantów, żeby porzucali dokumenty, żeby przyszli do Polski bez dokumentów

Aktywiści mają pozwolenia na wjazd, czy z ministerstwa, czy od komendantów Straży Granicznej, więc to jest niepoważna sytuacja. Trzeba postawić pytanie, po co te strefy zostały zrobione? Czy po to, żeby rzeczywiście wspomóc obronę granicy, czy po to, żeby bez żadnych przeszkód aktywiści mogli tam odbierać ludzi?

Zalewana Polska

Funkcjonariusze biją na alarm. Sytuacja, w jakiej się obecnie znajdujemy, prowadzi nasze społeczeństwo ku upadkowi. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało nam się niemożliwe, teraz staje się faktem. Polska jest zalewana nielegalnymi migrantami ze wszystkich stron – podkreśliła Telewizja wPolsce24.

Stąd ich nigdzie nie eksmitujemy, nigdzie nie wydalimy. Ci ludzie zostaną u nas. Nie da się wydalić takich ludzi, deportować do Iraku, do Afganistanu często, bo te kraje – i to jest kolejna ważna rzecz, którą musimy podkreślić – nawet własne kraje nie chcą tych ludzi, bo zaznaczają, że stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa danego kraju

— powiedział pogranicznik.

To, co od lat obserwujemy w krajach Zachodu, już niebawem może stać się naszą rzeczywistością. Jeśli polskie władze nie podejmą realnych działań mających na celu obronę naszych granic, nasz kraj przestanie być liderem bezpieczeństwa. Coś, czym na zachodzie możemy się pochwalić

— podsumował. Stanisław Pyrzanowski.