Refugees welcome

„Refugees welcome”. Kolejna zaskakująca oprawa meczowa kibiców Legii Warszawa

pch24.pl/refugees-welcome

(Oprawa kibiców Legii Warszawa, fot. PAP/Leszek Szymañski)

Kibice Legii Warszawa kolejny raz zaskoczyli swoją oprawą meczową, która nawiązywała do kontekstów politycznych. Tym razem wywiesili wielki transparent z napisem: „Refugees welcome”. Nie był on jednak zachętą do przyjmowania do Polski grup nielegalnych imigrantów, a wręcz przeciwnie.

W sobotę piłkarze Legii Warszawa zainaugurowali swój sezon w Ekstraklasie, grając na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin. Tuż przed rozpoczęciem spotkania, kibice stołecznego klubu wywiesili wielki transparent z napisem „Refugees welcome”. Nie oznacza to jednak, że są przychylnie nastawieni do przyjmowania nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu czy Afryki.

„Refugees welcome” tzn. „Witamy uchodźców” jest tu tylko ironią, pewnego rodzaju drwiną z hasła swego czasu promowanego przez liberalne i lewicowe elity w Europie zachodniej. Na wielkim transparencie obok napisu znalazły się bowiem wizerunki trzech osób. Na pierwszym planie widać atrakcyjną kobietę z głową świni talerzu. Tuż za nią znajduje się dwóch młodych mężczyzn, którzy mają stać na straży kobiety. Jeden z nich wyposażony jest w kij bejsbolowy, a drugi w młotek.

Oprawa kibiców Legii Warszawa wywołała kontrowersje i dyskusję w mediach społecznościowych. Wielu użytkowników popierało dosadne przedstawienie stanowiska w sprawie przyjmowania nielegalnych imigrantów do Polski. Lewicowi użytkownicy krytykowali oprawę za przesłanie twierdząc, że promuje przemoc.

Na ten temat wypowiadali się również politycy. Na antenie Polsat News głos zabrał Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej. – To żadna oprawa. To jest czyste zło. To jest polityka nienawiści, która oczywiście jest stymulowana przez polityków Konfederacji i PiSu. (…) Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć. Granice zewnętrzne Unii Europejskiej muszą być chronione. Ale to nie wymaga, żeby w taki sposób traktować te osoby, które szukają lepszego życia” – powiedział Michał Szczerba.

Słowa polityka KO skomentował wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. – Kibice są świadomymi Europejczykami, którzy podróżują po Europie, czytają wiadomości, wiedzą co się dzieje. Nie potrzebują inspiracji ze strony Konfederacji, żeby zrobić oprawę, która ma jeden prosty przekaz: nie damy się sterroryzować we własnym kraju” – skonstatował lider Konfederacji.

Źródło: X.com, Polsat News

Rząd otworzył Polskę na nielegalną imigrację. Musimy to zmienić.

Ordo Iuris
Wystarczyło pół roku rządów Donalda Tuska, by sparaliżować obronę polskich granic.
Media donoszą o nielegalnych migrantach, przedostających się do Polski przez granicę z Białorusią lub… podrzucanych nam przez Niemców! Niedawno całą Polską wstrząsnęła tragiczna śmierć 21-letniego żołnierza, zamordowanego na granicy. Co robi w tej sytuacji polski rząd? Prokuratura, kierowana przez Adama Bodnara, powołała specjalny zespół prokuratorów, który ma ścigać „przekraczających uprawnienia” żołnierzy, funkcjonariuszy Straży Granicznej i policjantów strzegących granicy polsko-białoruskiej. Grupa rozpoczęła pracę w oparciu o zgłoszenie aktywistów sabotujących skuteczną obronę naszej Ojczyzny.
W tym tygodniu media informowały o dwóch wyrokach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, który rozpatrywał skargi migrantów z Azji i Afryki(jeden z nich twierdził, że jest homoseksualistą, który ucieka przed prześladowaniami z Etiopii…) na polską straż graniczną. Obaj, przy próbie nielegalnego sforsowania muru granicznego doznali złamań w nodze. Polskie służby okazały im pomoc, zostali bezpiecznie przetransportowani do szpitala, a następnie – jako nielegalni migranci – odesłani z powrotem na Białoruś. Lewicowi aktywiści poradzili im jednak, by złożyli skargę do sądu, a ten… stanął po stronie migrantów.Choć brzmi to niesłychanie, to rzeczywiście prawo międzynarodowe obejmuje zakaz „pushbacków” („odepchnięć”), czyli automatycznego zawracania z granicy nielegalnych migrantów, którzy przekraczają ją w niewyznaczonych do tego miejscach – także z użyciem siły. Ślepe wdrażanie tego zakazu prowadzi do dezorganizacji państwa i sabotuje skuteczną obronę granic.
Tym bardziej, gdy fala migracji nie jest wynikiem kryzysu humanitarnego, ale elementem cynicznej strategii hybrydowej agresji ze strony Kremla i Mińska, które organizują i finansują strumień nielegalnej migracji.Instytut Ordo Iuris już w sierpniu 2021 roku ostrzegał, jakie będą konsekwencje braku odpowiedniego zabezpieczenia granicy i ślepego wdrażania nadużywanych traktatowych gwarancji dla migrantów. Nasi prawnicy jako pierwsi precyzyjnie wykazywali, że reżim Aleksandra Łukaszenki wykorzystuje nielegalnych imigrantów jako broń mającą zdestabilizować Polskę i całą Unię Europejską. Chociaż wówczas byliśmy osamotnieni, to polski rząd zdecydował się przeciwstawić międzynarodowym naciskom i wzniósł mur graniczny. „Broni masowej migracji” przeciwstawiły się także inne państwa naszego regionu. Dzisiaj ta postawa Polski ulega zmianie. Jak możemy być spokojni o bezpieczeństwo polskich granic, wiedząc, że nasi żołnierze i strażnicy graniczni są rozbrajani, rząd grozi im postępowaniami karnymi, sądy stają po stronie humanitarnie potraktowanych migrantów, a celebryci bezkarnie wyzywają ich od „morderców”?
Skutki nacisku na funkcjonariuszy obrazuje krążący po mediach społecznościowych film z przygranicznej wsi, na którym polscy żołnierze uciekali, bezradni i zdjęci strachem, przed pijanym i wulgarnym tłumem, który zniewagami wobec funkcjonariuszy postanowił uczcić… zaślubiny dwóch aktywistek.Ale nielegalni imigranci trafiają do Polski także z… Niemiec, skąd transportują ich do nas niemieckie służby. W ten sposób do naszego kraju mogło trafić nawet 3,5 tys. migrantów, którzy według niemieckich władz mieli przybyć do Niemiec z Polski.Dlatego w trosce o bezpieczeństwo Polaków złożyliśmy do wszystkich urzędów wojewódzkich oraz Straży Granicznej wnioski w trybie dostępu do informacji publicznej, w których żądamy ujawnienia informacji o migrantach podrzucanych do Polski przez Niemców oraz o migrantach nielegalnie przekraczających granicę z Białorusią. Pytamy o ich liczbę, wiek i płeć oraz o to, gdzie są lokowani. Skierowaliśmy też w tej sprawie pismo do Ambasady Niemiec w Warszawie.

W tle krajowej polityki migracyjnej toczy się nierzetelna walka na emocje i slogany wokół bardzo skomplikowanej unijnej dyrektywy o prawach imigrantów wnioskujących o azyl, która weszła w życie 14 maja i musi być implementowana do 2026 roku w Polsce. Chodzi tu o element tzw. „paktu migracyjnego”.
Aby poddać unijne prawo rzetelnej krytyce, poddajemy je wnikliwej analizie. Nie są do końca prawdziwe twierdzenia, że Unia nakazuje zapewnienie migrantom świadczeń pieniężnych wyższych niż dla Polaków. Dyrektywa przewiduje wypłacanie świadczeń zapewniających „odpowiedni poziom życia” i świadczeń wynikających z ubezpieczeń społecznych (a i to pod warunkiem podjęcia pracy i opłacania składek!). Polska może też odmówić świadczeń tym, którzy mogliby sami się utrzymać. Co prawda w preambule jest rzeczywiście mowa o tym, że celem dyrektywy jest dążenie do „porównywalnych warunków życia [migrantów] we wszystkich państwach członkowskich”, ale ten cel nie został wyrażony w twardych zobowiązaniach. W przyszłości otwiera to niebezpieczeństwo niekorzystnych orzeczeń TSUE. Ale póki co rząd ma możliwość, by tę część prawa unijnego wdrożyć zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – i naszym zadaniem jest dopilnować, by tak właśnie się stało.
Już dzisiaj niepokojący jest jednak tzw. „mechanizm solidarnościowy”, skrótowo nazywany „przymusową relokacją migrantów”. Rzeczywiście, Polska zgodziła się na obowiązek uczestnictwa w systemie relokacji migrantów w Unii Europejskiej. Co prawda zwolennicy unijnego prawa przekonują, że z przyjmowania migrantów można zwolnić się „opłatą solidarnościową” lub pomocą operacyjną dla innych państw (np. wysyłaniem i utrzymywaniem na granicy innego państwa naszych żołnierzy, albo budową i utrzymaniem obozu dla uchodźców). Jednak przemilczają, że zakres i koszt wymaganych działań zastępczych nie jest jasno określony. Łatwo można sobie wyobrazić, że z czasem cena „haraczu” za nieprzyjmowanie migrantów będzie rosnąć. Inni wskazują, że Polska znajduje się w trudnej sytuacji migracyjnej i może na podstawie paktu migracyjnego ubiegać się o zwolnienie z „mechanizmu solidarnościowego”. Znowu jednak, nasz los oddany zostanie wówczas w ręce uznaniowych decyzji urzędników w Brukseli. Nie tak powinno wyglądać zabezpieczenie narodowego interesu.Jednak Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski wydaje się nie dostrzegać ani złożoności tych problemów ani zagrożeń płynących z uznaniowości decyzji Komisji Europejskiej. Szef MSZ stwierdził niedawno, że rząd uzyskał od UE pisemne potwierdzenie, że „żadne państwo członkowskie nie będzie zmuszone do przyjęcia migrantów”. Bardzo nas to zaciekawiło. Zażądaliśmy zatem od MSZ przesłania nam owego pisemnego potwierdzenia. Rzecznik MSZ Paweł Wroński (do niedawna dziennikarz Gazety Wyborczej) odpisał, że nie ma żadnego szczególnego „pisemnego potwierdzenia”, a słowa ministra wynikały z tego, że jakoby „sam pakt [migracyjny] stanowi gwarancję, że żaden kraj Unii Europejskiej do przyjęcia uchodźców nie będzie zmuszany, będzie mógł zapłacić za ich pobyt, albo łożyć na wzmocnienie ochrony granic. To dostajemy na piśmie”. Za manipulację, jakiej dopuścił się Radosław Sikorski, nikt oczywiście nie przeprosił. Wiemy już jednak, że rząd nie otrzymał żadnego specjalnego stanowiska UE.Chcąc dalej wyjaśniać stan prawny, pracujemy nad analizą dotyczącą tego, jak pakt migracyjny wpłynie na polską politykę migracyjną. Wskażemy w niej, czy Polska według prawa UE będzie musiała przyjmować imigrantów z innych krajów UE oraz czy będzie zobowiązana do wpuszczania bez weryfikacji na swoje terytorium imigrantów usiłujących nielegalnie sforsować granicę polsko-białoruską.

Najważniejsze zostawiłem jednak na koniec. Gdy z jednej strony doświadczamy skutków „broni masowej migracji” stosowanej od kilku lat przez Rosję i Białoruś, a z drugiej przymusu migracyjnego UE dla niepoznaki nazywanego „mechanizmem solidarności” – czas przygotować raport o w pełni suwerennej polityce migracyjnej. Wychodzimy przy tym z założenia, że przez najbliższe kilka lat rząd Donalda Tuska wdroży wiele szkodliwych przepisów i szeroko otworzy granice. W tym czasie wzrośnie przestępczość, pojawią się zagrożenia związane z rosnącymi grupami obcych kulturowo migrantów, Polacy stracą poczucie bezpieczeństwa na swoich osiedlach, w swoim sąsiedztwie.Raport o polityce migracyjnej będzie zatem założeniem polityki migracyjnej dla kolejnego rządu, o ile ten będzie chciał przywrócić w Polsce normalność i bezpieczeństwo. Wskażemy w nim zasadnicze kierunki takiej radykalnej polityki naprawczej, która pozwoli jeszcze na zawrócenie Polski ze ścieżki, na którą dekady temu weszły Niemcy, Francja czy Szwecja. Poczynając od bezpieczeństwa granic, poprzez politykę „zero tolerancji” wobec drobnych wykroczeń i przestępczości, po wsparcie narodowej edukacji i kultury, właściwą politykę zatrudnienia w służbach, stanowcze wdrażanie polskiego prawa rodzinnego, a także sprawdzone metody oddziaływania na niebezpieczne, napływowe nurty Islamu. Przykład Francji czy USA pokazuje, że partie polityczne i politycy podnoszą pewne hasła, jednak nie raz brakuje im potem konkretnego programu, opracowanego przez ekspertów i rozpisanego na etapy. Zadbamy, by w Polsce właściwa polityka migracyjna stała się wspólnym projektem opozycji. Tylko masowa, zdecydowana reakcja Polaków może zmusić rządzących do zmiany polityki i realnej obrony polskich granic przed nielegalnymi imigrantami. Dzisiaj oznacza to konieczność wspólnej, skutecznej presji na rząd Donalda Tuska. W przyszłości, wdrożenie dobrze zaplanowanej i stanowczej polityki migracyjnej, jako uzupełnienia polityki rodzinnej i demograficznej. W przeciwnym razie Polska bardzo szybko zostanie zalana migrantami z obcych nam stron świata, często przywożonych z innych państw UE lub wpychanych do Polski przez wrogów ze wschodu. Bez stosownej polityki wewnętrznej oznacza to chaos, utratę poczucia bezpieczeństwa i zmiany społeczne kończące znaną nam Polskę. Wierzę, że z pomocą ludzi takich jak Pan zawrócimy Ojczyznę z tej drogi. 
Migracja jest bronią!Ordo Iuris od samego początku kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej nazywa sytuację po imieniu wskazując, że mamy do czynienia z hybrydową agresją na naszą Ojczyznę. Odpowiadając na bezprecedensowe w historii III RP zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, przedstawiliśmy szereg ekspertyz prawnych, w których kompleksowo przeanalizowaliśmy kryzys migracyjny pod kątem prawnym. W ten sposób analitycznie stanęliśmy na straży nienaruszalności polskich granic.
W naszych publikacjach wskazywaliśmy, że Białoruś, ściągając na polską granicę migrantów z Afryki i Azji w celu wywarcia na Polskę i całą UE szantażu migracyjnego, łamie prawo międzynarodowe. W związku z tym Białoruś ponosi wyłączną odpowiedzialność za sytuację, w jakiej znajdują się szturmujący polską granicę nielegalni imigranci. Co więcej, Polska, Litwa i Łotwa mają prawo do odszkodowań od Białorusi w związku z kosztami poniesionymi w celu obrony granic państwowych. Nasze stanowisko zaprezentowaliśmy na seminarium zorganizowanym przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Podjęliśmy interwencję przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, przed który trafiła skarga Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożona w imieniu nielegalnych imigrantów przeciw Polsce.Wykorzystując budowaną przez lata sieć kontaktów Ordo Iuris, we współpracy z naszymi partnerami zza granicy, zorganizowaliśmy międzynarodowe seminarium poświęcone problematyce kryzysów i szantaży migracyjnych. W trakcie wydarzenia eksperci krajowi oraz międzynarodowi z zakresu prawa międzynarodowego analizowali konsekwencje prawne kryzysów migracyjnych oraz doświadczenia różnych krajów na polu zwalczania nielegalnej imigracji. Punktem wyjścia do refleksji była książka „Broń masowej migracji: przymusowe przesiedlenia, wywieranie nacisku i polityka zagraniczna”. Jej autorka, amerykańska politolog Kelly Greenhill, jako pierwsza systematycznie przeanalizowała masową migrację jako instrument polityki państwa.
Europa budzi się z szaleństwa otwartych granic

Przeciwko nielegalnej imigracji w coraz większym stopniu opowiadają się obywatele państw Europy Zachodniej. Pokazały to chociażby wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdzie partie postulujące radykalne ograniczenie i kontrolowanie migracji do Europy osiągnęły wysokie wyniki. Zjednoczenie Narodowe z 31,4% poparcia zwyciężyło we Francji. Z kolei w Niemczech Alternatywa dla Niemiec zajęła 2 miejsce, ciesząc się poparciem 15,9% Niemców. Dodać to tego można węgierski Fidesz (47%), a także wiele mniejszych ruchów i partii z innych krajów. Widzimy wyraźnie, że Europejczycy wyciągają wnioski z negatywnych konsekwencji nielegalnej migracji i chcą zmiany polityki migracyjnej. Krok w tym kierunku uczyniła niedawno Wielka Brytania, która przyjęła ustawę o bezpieczeństwie Rwandy, której celem jest zniechęcenie nielegalnych imigrantów do przeprawy przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii.
Nasi analitycy poświęcili dokumentowi osobny komentarz prawny. Wskazujemy w nim, że zgodnie z nową ustawą rząd Jego Królewskiej Mości zyskuje uprawnienia do deportacji nielegalnych imigrantów do specjalnych ośrodków w Rwandzie (uznanej za kraj bezpieczny), gdzie będą oni mogli złożyć wnioski o azyl. Przyjęcie ustawy jest związane z podpisaniem traktatu pomiędzy Wielką Brytanią i Rwandą, zgodnie z którym oba kraje nawiązały współpracę dotyczącą relokacji nielegalnych migrantów z Wielkiej Brytanii do Rwandy w zamian za pomoc finansową.Zgodnie z nowym prawem deportacja będzie mogła nastąpić jeszcze przed rozpatrzeniem wniosku o azyl. Rząd Rwandy zapewnia migrantom zakwaterowanie, wyżywienie i opiekę medyczną. Osoby, które uzyskają azyl w Rwandzie będą mogły wrócić do Europy, tylko po spełnieniu określonych warunków. Nic dziwnego, że wielu samozwańczych obrońców praw migrantów protestuje. To jednak nie zatrzymało wdrażania umowy przez Wielką Brytanię. W naszej publikacji zwracamy uwagę na fakt, że wdrożone w Wielkiej Brytanii rozwiązanie budzi wątpliwości co do swojej efektywności. Niemniej ostateczna ocena jego skutków będzie zależała od jej realnego wpływu na liczbę nielegalnych imigrantów. Polskich granic można i należy bronić!Wcześniej jednak państwa Zachodniej Europy przez lata prowadziły politykę otwartych granic, naiwnie przymykając oczy na jej negatywne skutki. 
Symbolem polityki „Herzlich wilkommen” były słowa „damy radę” („Wir schaffen das”) wypowiedziane w 2015 roku przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, która zaprosiła do Europy miliony nielegalnych imigrantów. Teraz Niemcy odsyłają ich do Polski…
Sprzeciwiając się temu, chcemy zbadać i ujawnić skalę problemu. Nie wiemy przecież, co dzieje się z podrzucanymi nam migrantami – czy są lokowani w jakichś ośrodkach oraz czy ich pobyt w Polsce jest w jakiś sposób legalizowany. A przecież to ważne informacje dotyczące naszego bezpieczeństwa.
Dlatego złożyliśmy do 16 urzędów wojewódzkich oraz Straży Granicznej wnioski w trybie dostępu do informacji publicznej. Pytamy w nich między innymi o to, ilu nielegalnych imigrantów, którzy trafili do naszego kraju z Niemiec przebywa na terenie konkretnych województw, jakie plany mają organy państwa na poradzenie sobie z tą sytuacją oraz o to, jakie konkretnie miejsca są brane pod uwagę pod kątem zakwaterowania w nich nielegalnych imigrantów. Szczegółowo dopytujemy o rozkład narodowościowy nielegalnych imigrantów, ich wiek i płeć. Żądamy podania podstawy prawnej, na której nielegalni imigranci zostali przekazani przez niemieckie służby do Polski. We wnioskach formułujemy również analogiczne pytania w kwestii migrantów, którzy nielegalnie przekraczają granicę polsko-białoruską.
 Pismo z żądaniem wyjaśnień w sprawie przewożenia do Polski nielegalnych imigrantów przez niemieckie służby skierowaliśmy także do Ambasady Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie. Jeśli otrzymane odpowiedzi potwierdzą nasze przypuszczenia, ujawniając zaniedbania i łamanie prawa, podejmiemy odpowiednie kroki prawne.
Jak pakt migracyjny wpływa na obronę polskich granic?Cały czas analizujemy też to, jak unijne przepisy migracyjne wpływają na sytuację Polski. Pracujemy nad publikacją na temat tego, jak pakt migracyjny wpływa na sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Poruszymy w niej temat tzw. mechanizmu solidarnościowego, w ramach którego kraje zmagające się z dużą nielegalną imigracją mają wysyłać do innych krajów nielegalnych imigrantów. Przeanalizujemy, czy w świetle prawa UE przyjęcie do Polski milionów uchodźców wojennych z Ukrainy oraz napięta sytuacja na granicy polsko-białoruskiej kwalifikują nasz kraj do zwolnienia z mechanizmu solidarnościowego. 
W tekście poruszymy też kwestię ochrony granicy polsko-białoruskiej. Odpowiemy na zarzuty formułowane pod adresem polskich służb, które dotyczą przyjmowania wniosków o azyl składanych przez złapanych na nielegalnym przekraczaniu granicy imigrantów. Obecnie Straż Graniczna, wojsko i policja nie przyjmują wniosków azylowych od nielegalnych migrantów. Poruszymy też temat tzw. „pushbacków” („odepchnięć”), czyli odsyłania migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę.Wcześniej opublikowaliśmy analizę dotyczącą polityki migracyjnej UE. Zwróciliśmy w niej uwagę, że mechanizm solidarnościowy, który stał się podstawą polityki migracyjnej wspólnoty, nie znajduje dostatecznych podstaw w traktatach unijnych.Wykazaliśmy, że największym problemem unijnej polityki migracyjnej jest brak zdecydowanego rozróżnienia pomiędzy uchodźcami a imigrantami ekonomicznymi, na czym korzystają nielegalni imigranci. Zaprezentowaliśmy nasze rekomendacje w sferze polityki migracyjnej. Chcemy między innymi, aby migranci nielegalnie przekraczający granicę nie mogli otrzymać azylu w krajach UE.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk.

Wspólnie zatrzymajmy nielegalną imigrację
Spójność etniczna i kulturowa Polski jest wartością, której musimy bronić. Świadczą o tym przykłady krajów Zachodniej Europy, które naiwnie dopuściły do napływu niekontrolowanej, masowej nielegalnej imigracji licząc, że zdobędą tanią siłę roboczą. W rezultacie dziś rodowici Francuzi, Niemcy, Brytyjczycy czy Szwedzi drżą o swoje bezpieczeństwo. Na tle Zachodu Polska wciąż jest krajem bezpiecznym. Polacy nie lękają się wychodzić wieczorem i w nocy na ulice miast. Dlatego musimy zrobić wszystko, co tylko w naszej mocy, aby obronić nasze bezpieczeństwo. Nie będziemy jednak mogli podjąć żadnych działań bez pomocy ludzi takich jak Pan – polskich patriotów, którzy kochają naszą Ojczyznę.
Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie opisanych powyżej działań. Każde z nich wiąże się bowiem z określonymi kosztami.
Pomoc żołnierzom, policjantom i pogranicznikom, którym oferujemy pomoc prawną Ordo Iuris, wymaga każdorazowo drobiazgowego zbadania sprawy oraz będzie wiązać się z koniecznymi podróżami. Szacujemy, że koszt pojedynczego postępowania w obronie obrońców granic nie będzie mniejszy niż 12 000 zł. Przygotowanie analizy poświęconej temu, jak pakt migracyjny wpływa na polską politykę migracyjną, wymaga zarezerwowania 10 000 zł. Tylko posiadając rzeczowe argumenty, możemy wygrać starcie prawne z radykałami, którzy żądają otwarcia polskich granic i wpuszczenia wszystkich nielegalnych migrantów.
Przed nami wielkie wyzwanie przygotowania raportu opisującego politykę zawracania Polski z niebezpiecznej ścieżki „multikulturalizmu” i masowej imigracji, na którą prowadzi nas rząd Donalda Tuska. Szerokie prace mają charakter nowatorski, bo dotąd środowiska suwerennościowe w Europie często ograniczały się do politycznych haseł (deportacje) i sloganów. Tymczasem, przyszły polski rząd chcemy wyposażyć w gotowe do wdrożenia mechanizmy i przepisy, które uczynią Polskę przyszłości na nowo bezpieczną dla nas i dla naszych dzieci.
Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli stanowczo sprzeciwiać się nielegalnej imigracji. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk
Z wyrazami szacunku

Adw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo IurisP.S. Nasi przodkowie przez setki lat bronili polskich granic, niepodległości oraz tożsamości nawet w najtrudniejszych warunkach. Jeśli dziś nie zatrzymamy masowego napływu do Polski nielegalnych imigrantów z obcych nam kulturowo regionów świata, to Polska jaką znamy przestanie istnieć. Bezpieczna Ojczyzna stanie się tylko odległym, mglistym wspomnieniem, które już nie wróci. Zastąpi ją rzeczywistość wiecznego niepokoju o bezpieczeństwo swoje i najbliższych, którzy będą mogli w każdej chwili paść ofiarą agresywnych przybyszów, nie wahających się zabijać polskich żołnierzy. Nie możemy na to pozwolić.
Dlatego jeszcze raz bardzo proszę Pana o wsparcie działań Ordo Iuris w obronie granic naszej Ojczyzny.
Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.
Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji.
Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris

Ten ma kepełe ! Syryjczyk przerzucił z Białorusi 3,5 tys. osób. Zrzutka z zysków – na terroryzm: tylko 30 mln $.

Przerzucił nielegalnie z Białorusi nawet 3,5 tys. osób. 33-letni Syryjczyk usłyszał zarzuty, w tym finansowania terroryzmu

pch24/przerzucil-nielegalnie [chłopcze: czy można “przerzucić legalnie” ?? md]

Zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, organizowania nielegalnej migracji i finansowania terroryzmu usłyszy 33-letni Syryjczyk, który w ramach ekstradycji został przekazany do Polski – poinformowała Straż Graniczna.

„Mężczyzna był organizatorem nielegalnej migracji z Białorusi przez Polskę do krajów Europy Zachodniej. Razem z innymi osobami z uzyskanych w ten sposób środków finansowych przekazał do organizacji terrorystycznych co najmniej 30 mln dolarów” – poinformował w środę rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej kpt. SG Dariusz Sienicki.

Syryjczyk był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania i został pod koniec kwietnia zatrzymany w Niemczech w ramach działań koordynowanych przez Europol realizowanych jednocześnie w ośmiu krajach Europy. W ubiegłym tygodniu w ramach ekstradycji został przekazany do Polski.

Według ustaleń funkcjonariuszy Straży Granicznej od marca 2021 r. do listopada 2023 r. grupa, którą kierował Syryjczyk, zorganizowała przerzut z Białorusi do Polski i innych krajów Europy Zachodniej co najmniej 3,5 tys. osób, głównie z Syrii, Jemenu i z Iraku.

Jako lider grupy przestępczej 33-latek odpowiadał również za rozliczenia finansowe w gotówce i w kryptowalutach. „Według szacunków przez portfele kryptowalutowe należące do członków grupy przestępczej przetransferowano około 581 mln dolarów amerykańskich, z czego 30 mln dolarów trafiło do organizacji terrorystycznych: zbrojnego skrzydła Hezbollahu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu” – powiedział Sienicki.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Nadbużański Oddział Straży Granicznej pod nadzorem Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie

Źródło: PAP

Żądni wiedzy – z Tanzanii, czy Papua- Nowej Gwinei. Studia są „szlakiem migracyjnym” na wielką skalę. Ponad 321 tysięcy…

Do Polski przez uczelnie. Studia okazały się „szlakiem migracyjnym” na wielką skalę – PCH24.pl

Przez ostatnie 10 lat przez uniwersytety [?? md] napłynęło do Polski łącznie ponad 321 tysięcy obcokrajowców,

Filip Adamus https://pch24.pl/do-polski-przez-uczelnie-studia-staly-sie-szlakiem-migracyjnym-na-wielka-skale


Przyjazd „na studia” stał się wygodnym wytrychem, zapewniającym gościom [tj. nachodźcom md] z nawet najdalszych zakątków globu prawo do pobytu w naszym kraju. Uczelnie masowo ściągają studentów obcego pochodzenia, z których wielu nie uzyskuje dyplomów. Znaczna część jest prawdopodobnie w ogóle niezainteresowana edukacją – ich dokumenty, mające potwierdzać kwalifikacje, nie podlegają żadnej weryfikacji. Znaczna część nie kończy pierwszego roku kształcenia.

„Wyniki rządowego audytu systemu wizowego MSZ i MSWiA nie pozostawiają złudzeń – cudzoziemcy „nadużywają zbyt łatwej rekrutacji na studia w Polsce a ich rzeczywistym celem wjazdu jest znalezienie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen”, donosi portal rp.pl.

O wykorzystywaniu uniwersytetów do zagwarantowanie sobie pobytu w Polsce mówiło się od dawna – jednak dopiero po kilku latach temat uzyskał uwagę mediów i polityków. Jak świadczą wyniki audytu, mniej niż 60 proc. cudzoziemców przybywających nad Wisłę dociera do 2 roku studiów. „Ich rzeczywistym celem wjazdu jest świadczenie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen” , czytamy w rządowych doniesieniach.

Od przybywających na studia cudzoziemców nie wymaga się nawet znajomości języka polskiego, w którym mają zdobywać wiedzę. Według autorów audytu najczęściej ściągają ich niepubliczne uczelnie, które weryfikują jedynie wpłacenie czesnego. Wystarczy sypnąć groszem i pobyt w kraju jako „student” zalegalizowany.

Choć audyt nie porusza tego problemu, również uczelnie publiczne na sporą skalę przyjmują obcych studentów. Ich kształcenie pozostaje bowiem bardziej opłacalne, niż edukacja Polaków. Wszystko z powodu większych państwowych dotacji dla uniwersytetów bardziej „umiędzynarodowionych”.

Skąd przybywają rwący się do nauki cudzoziemcy? Przez ostatnie 10 lat przez uniwersytety napłynęło do Polski łącznie ponad 321 tysięcy obcokrajowców, m.in z krajów takich jak Tanzania, czy Papua- Nowa Gwinea. Wśród nich znalazło się 45 tysięcy uczniów z Ukrainy, 12, 4 tysiąca z Białorusi, 4 tysiące z Zimbabwe i z Turcji, 3 tysiące z Indii itd.

W trakcie audytu zaproponowano również działania mające załagodzić problem. Za przyjmowanie obcokrajowców mogłaby zdaniem autorów dochodzenia odpowiadać jedna państwowa instytucja – która sprawdzi kwalifikacje potencjalnych studentów i znajomość języka, w jakim mają pobierać naukę. Wśród propozycji rozwiązań pojawił się także pomysł ograniczeń w zatrudnianiu „studentów” z zagranicy. Padł także postulat uzależnienia przyjęcia na studia od posiadania odłożonych środków na opłatę całości czesnego.

Źródło: rp.pl

Saryusz-Wolski: Migranci w ramach “paktu migracyjnego” mogą mieć wyższy poziom życiowy ze świadczeń niż polska średnia. To dochód ok. 10 tys. zł

Saryusz-Wolski: Migranci mogą mieć wyższy poziom życiowy ze świadczeń niż polska średnia. To dochód ok. 10 tys. zł wpolityce/ile-dla-relokowanych-migrantow

Ile Polska będzie płacić migrantom w ramach paktu migracyjnego? „Kiedy dodamy do tego wyżywienie, mieszkanie i możliwość połączenia rodzin, to wychodzi, że u nas taka rodzina 2+2, będzie miała dochód ok. 10 tys. zł” mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Saryusz-Wolski. Były europoseł PiS analizuje regulacje, jakie do naszego prawa wprowadza unijna dyrektywa dotycząca równych świadczeń migrantów w całej UE. „Migranci za te same pieniądze, będą mieli w Polsce wyższy poziom życia” – dodaje polityk i podkreśla, że to ma ich zachęcić do przenoszenia się z Niemiec do Polski.

CZYTAJ WIĘCEJ: Polska będzie wypłacać imigrantom taki „socjal” jak Niemcy? Zatrważające wyliczenia. 2455 zł na osobę, a to tylko początek

Zgodnie z przyjętą w maju dyrektywą unijną, dotyczącą norm przyjmowania imigrantów, państwa członkowskie UE mają zapewniać imigrantom porównywalne warunki życia.

Dyrektywa musi zostać przetransponowana do naszego prawa i tym samym stanie się prawem w Polsce obowiązującym — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Saryusz-Wolski, który opublikował treść dyrektywy w sieci.

Migranci sami będą chcieli przenosić się do Polski

Pieniądze, które migranci mają otrzymywać w Polsce będą duże jak nasze warunki.

Zgodnie z intencją, która jest zawarta w tej dyrektywie, świadczenie na rzecz migranta ma być podobne we wszystkich krajach UE. W Niemczech wynosi ono ok. 500-600 euro. Kiedy dodamy do tego wyżywienie, mieszkanie i możliwość połączenia rodzin to wychodzi, że u nas taka rodzina 2+2 będzie miała dochód ok. 10 tys. zł — stwierdza były europoseł PiS, który w PE pracował przez 4 kadencje. Co to oznacza i kto za to zapłaci?

To będzie wyższy poziom życiowy i mieszkaniowy niż polska średnia płaca. To wszystko odbędzie się na nasz koszt, bo unijnych środków na to nie ma. To Polska będzie musiała to wszystko zafundowaćdodaje polityk Prawa i Sprawiedliwości, dla którego skutki takich regulacji są oczywiste.

W sytuacji, kiedy we wszystkich krajach będą te same świadczenia – np. w Polsce i Niemczech – u nas będą one miały znacznie wyższą siłę nabywczą. Ich świadczenia będą miały wyższą siłę nabywczą w kraju relatywnie biedniejszym niż Niemcy. Migranci za te same pieniądze, będą mieli w Polsce wyższy poziom życia. Oznacza to tak naprawdę dodatkową motywację dla nich do tego, aby przepływali z Niemiec do Polski. Tu chodzi o to, aby pozostali w kraju do którego zostali skierowani — nie kryje były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Polacy będą musieli wypłacać świadczenie socjalne nielegalnym imigrantom?! Szokująca analiza dokumentu! „Wielu nie wierzyło”

Wolna amerykanka prosto z Berlina

Jacek Saryusz-Wolski skomentował także zachowanie niemieckich służb, które już teraz łamiąc prawo przerzucają do Polski migrantów bez zgody polskich władz.

To jest wolna amerykanka. Według informacji, które widziałem, migranci wysyłani do nas z Niemiec wcale nie przybyli tam z Polski, tylko np. z Holandii i Austrii. Niemcy chcą się z Polakami podzielić migrantami i to nie tylko tymi, którzy przeszli przez nasze terytorium, ale także tymi, którzy przeszli przez terytoria innych krajów — podsumowuje jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Zapytany dlaczego rząd Tuska nie reaguje na tak bezczelne zachowanie przypomina, że politycy tworzący dziś ten obóz zawsze byli promigracyjni, chcieli iść w głównym unijnym nurcie.

Wszelkie wcześniejsze działania formacji obecnie rządzącej dowodziły, że oni są za relokacją migrantów. Tusk mówił w Radzie Europejskiej, że trzeba przyjmować migrantów, bo inaczej będą konsekwencje. We wszystkich wcześniejszych głosowaniach w PE jego europosłowie poparli pakt migracyjny. Ci politycy osłabiali ochronę granicy wschodniej, byli przeciwko budowie zapory i namawiali do wpuszczania atakujących tę granicę. Pamiętamy przecież słowa, że Polska przyjmie tyle migrantów, ile trzeba. Ich stanowisko było i jest realnie promigracyjne, a sprzeciwy pojawiły się u nich dopiero wtedy, kiedy wszystko było już przesądzone i były pozorem — wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Afera wizowa w Niemczech! “Fałszywy paszport? Nie szkodzi”. Wpuścili tysiące Afgańczyków, Irakijczyków i Pakistańczyków

Afera wizowa w Niemczech! “Fałszywy paszport? Nie szkodzi”

 https://wpolityce.pl/polityka/697400-afera-wizowa-w-niemczech-falszywy-paszport-nie-szkodzi


W niemieckim rządzie wybuchła afera wizowa. Pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych mieli poinstruować niemieckie ambasady, aby wpuściły tysiące Afgańczyków, Irakijczyków i Pakistańczyków do kraju, mimo iż ci albo w ogóle nie mieli dokumentów, albo były one sfałszowane – donosi niemiecki tygodnik „Focus”.

W ciągu ostatnich pięciu lat kilka tysięcy osób wjechało do Niemiec z niekompletnymi lub w sposób oczywisty sfałszowanymi dokumentami — czytamy na łamach tygodnika. Sprawa trafiła do prokuratury w Berlinie i Cottbusie. Śledztwem objętych jest kilku pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którym kieruje polityk Zielonych Annalena Baerbock.

Wjazd bez dokumentów

Ministerstwo twierdzi, że chodzi „zaledwie o dwa tuziny przypadków”. Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa magazynu „Focus” było ich jednak znacznie więcej. Nawet kilka tysięcy.

Do kraju wjechali nie tylko Afgańczycy, ale także Syryjczycy, Turcy, Pakistańczycy i obywatele różnych krajów afrykańskich, i to z najwyraźniej zmanipulowanymi dokumentami. W instrukcji MSZ dla ambasad było jasno zaznaczone, że „jeśli nie mają dokumentów, to nie szkodzi” — czytamy na łamach pisma. 

Jak wynika z e-maila, do którego dotarli dziennikarze, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych nalegał, aby pracownik ambasady republiki federalnej w Islamabadzie wydał wizę mężczyźnie, który rzekomo uciekł z Afganistanu. Mimo, że ambasada w Pakistanie jednoznacznie uznała, że paszport Mahammada G. został sfałszowany, otrzymał on wizę na podróż do Niemiec.

Fałszywy paszport, co to robi za różnicę? — miał napisać w e-mailu pracownik MSZ. Jak donosi „Focus”, dochodzenie prokuratury dotyczy kilku pracowników MSZ. Ministerstwo potwierdziło tę informację.

Trzy śledztwa są prowadzone przez prokuratury w Berlinie i Cottbusie. Dotyczą one indywidualnych przypadków, w których pojawiają się pytania dotyczące dokumentów używanych przy wjeździe do kraju — podał resort w oficjalnym komunikacie. Nie jest jasne, ile wiz wydano osobom ze sfałszowanymi dokumentami i ilu z nich przebywa już w Niemczech. Focus pisze o „kilku tysiącach osób”, które przybyły do Niemiec w ciągu ostatnich pięciu lat.

Większość złożyła wniosek o azyl. Byli to przede wszystkim Syryjczycy, Afgańczycy i Turcy — twierdzi „Focus”. Dla Annaleny Baerbock afera wizowa staje się coraz większym problemem. Fakt, że śledztwo zostało rozszerzone, potwierdza to, o czym donoszą media: brak kontroli tożsamości Afgańczyków chcących wjechać do Niemiec było działaniem systematycznym. Motywowanym najwyraźniej ideologicznie.

Hipokryzja

Może warto przy tej okazji przypomnieć jak Berlin zareagował na domniemaną aferę wizową w ubiegłym roku w Polsce. Niemieckie władze zażądały od Polski „szybkiego i pełnego wyjaśnienia” ich zdaniem „poważnych” zarzutów. Wezwały polskiego ambasadora, i domagały się „pilnych wyjaśnień dotyczących liczby wydanych wiz i narodowości osób, którym je przyznano”. A kanclerz Olaf Scholz obwinił Polskę za większą migrację do Niemiec.

Nie chcę, żeby [ludzie] byli przepuszczani z Polski, a potem my mamy dyskusję o naszej polityce azylowej — powiedział. Niemcy naprawdę są bezczelni i zuchwali. Bo jak się okazuje, tych migrantów sami wpuszczali. Przez swoje własne ambasady. A biznes się najwyraźniej kręcił w najlepsze.

Dysfunkcyjne dziwnikarstwo zbulwersowane kolorem skóry nachodźców

Dysfunkcyjne dziwnikarstwo zbulwersowane kolorem skóry nachodźców

Autor: CzarnaLimuzyna , 24 czerwca 2024

Od pewnego czasu ośrodki lewicowej propagandy zwane mediami głównego ścieku rozdzierają szaty z powodu pokazywania zdjęć i filmów przedstawiających nachodźców mających ciemny kolor skóry. Ciemny kolor skóry… a jaki mają mieć kolor skóry Arabowie, Murzyni i Azjaci? Dysfunkcyjne dziwnikarstwo przy aktywnym udziale partyjnego lewactwa z pokazywania nachodźców o ciemnym kolorze skóry usiłuje zrobić „rasizm”.

Są to typowe psychologiczne sztuczki, wirtualne zasieki, w których grzęzną rzekomi lub nieudolni obrońcy polskiej racji stanu. Hucpa z wymyślonym rasizmem ma odwrócić uwagę od pracujących w pocie czoła przemytników oraz od przekraczających granicę od strony Ukrainy przesiedleńców. Ale akurat o tym pani Anna Bryłka, przedstawicielka Konfederacji, słowem się nie zająknie, a mając wielokrotnie okazję zrobić to w mediach, nie raz chowała głowę w piasek gorliwie zaprzeczając: Stop ukrainizacji Polski nie jest hasłem Konfederacji, Stop ukrainizacji Polski nie jest hasłem Konfederacji…

Jeszcze gorzej zachowują się obłudni-lewoskrętni politycy PiS, którzy zapoczątkowali wszystkie destrukcyjne procesy, które teraz, z rosnącą intensywnością, kontynuuje Tusk. Słomianym patriotom wciąż zapatrzonym w cuchnących podsemityzmem lewaków Kaczyńskiego, przypominam:

Zasadniczym podziałem był, jest i pozostanie podział na dobro i zło, prawdę i kłamstwo.

To są główne granice podziału pomiędzy ludźmi prawymi a lewoskrętnymi, pomiędzy prawicą a lewicą. Praworządność stara się nawiązywać (w praktyce) do prawa naturalnego, leworządność (w praktyce)  do ideologii antykultury, czerwonego i brunatnego przykrytego zielenią ładu oraz każdej innej aberracji, a w tym idei etnicznej podmiany.

Grafika: Evgenij Kungur

O autorze: CzarnaLimuzyna

Statystyka nokautuje wszystkie kłamstwa multikulturalizmu

Statystyka nokautuje wszystkie kłamstwa multikulturalizmu

Małgorzata Wołczyk https://wpolityce.pl/swiat/696285-statystyka-nokautuje-wszystkie-klamstwa-multikulturalizmu


Nieważne jak często i w jakich słowach nieudolny rząd i jego akolici bronić będą polityki otwartych drzwi dla nielegalnej imigracji – matematyka zawsze zadrwi z ich argumentacji.

Cyfry mówią same za siebie, choć media mainstreamu robią wszystko, aby je zataić lub skojarzyć używanie danych statystycznych wprost z faszyzmem. Przykładem jest artykuł jaki niedawno ukazał się w Wyborczej „Przestępczość w Niemczech osiągnęła nowy rekord. Skrajna prawica domaga się radykalnych rozwiązań” Michała Kokota. Tekst, który choć wreszcie przynosi parę niezbitych danych np. o tym, że „obcokrajowcy odpowiadają w Niemczech już za ponad 41 proc. przestępstw”, jednocześnie daje do zrozumienia, że tylko „skrajna prawica” domaga się rozwiązań, tak jakby większość obywateli godziła się znakomicie i oklaskiwała wzrost przestępczości. Oczywiście, pełno nam w tym tekście przemilczeń, bo gdyby wprost napisać, że maleńka mniejszość odpowiada za większość przestępstw od razu czytelnikom włączyłby się w głowie alarm.

Zapewne wkrótce, gdy dotrą do nas pierwsze sygnały o gwałtach czy rozbojach te same mainstreamowe media będą jak ognia ukrywały imię i narodowość sprawcy, co stało się niemal powszechną praktyką w partnerskich mediach „Wyborczej”, dziennikach „EL PAÍS”, „Le Monde” czy „la Repubblica”. W Hiszpanii dziennikarze sympatyzujący z lewicowym rządem sami otwarcie przyznali, że fakty należy zataić, aby uniknąć wzniecania nastrojów ksenofobii w społeczeństwie. Jak to się ma jednak do etosu rzetelnego dziennikarstwa? – nikt nie zgadnie. Dziennikarze wspierający retorykę lewicowego salonu już dawno złożyli uczciwość intelektualną na ołtarzu ideologii. My jednak nie szczędzimy danych statystycznych, z krajów które od lat zmagają się z napływem nielegalnej imigracji i dlatego warto przytoczyć Państwu następujące dane:

„Wielokulturowość pogrąża Barcelonę: prawie 80 proc. przestępstw zostało popełnionych przez obcokrajowców” donosi dziennik „El Debate” w styczniu tego roku cytując dane policyjne. Trzeba przy tym uwzględnić, że w Katalonii obcokrajowcy stanowią zaledwie 16 proc., a popełniają ogromną większość przestępstw.

Marion Marechal, która jako eurodeputowana dołączyła właśnie do grupy EKR w powtarzała miesiąc temu w czasie debat telewizyjnych, że „dziś we Francji co 6 minut dochodzi do napaści na tle seksualnym. Wiadomo też, że 77 proc. sprawców gwałtów w Paryżu to obcokrajowcy” i nikt nigdy nie podważył prawdziwości tej statystyki.

Kłamstwem jest także jest wmawianie Europejczykom, że imigranci zasilą rynek pracy, podejmą się mniej atrakcyjnych prac, których wykonywania odmawiają „rdzenni” obywatele i przede wszystkim, że swoim wkładem i pracą ocalą emerytury starzejących się narodów Zachodu. Najnowsze dane Narodowego Instytutu Statystyki dla Hiszpanii informują, że 70 proc. imigrantów żyje na koszt państwa. Jedynie 30,11 proc. całkowitej liczby cudzoziemców przebywających w Hiszpanii płaciło składki, co oznacza że zwyczajnie pasożytują na kraju, który ich przyjął.

Polska tym bardziej nie zdoła uchronić się przed negatywnymi skutkami napływu imigracji, a nie wolno nam zapominać, że skoro nie mieliśmy żadnego udziału w bogactwach płynących z kolonizacji, tym bardziej nie możemy ponosić kosztów „dekolonizacji”. Oczywiście zdaniem mentorów z Czerskiej te konkluzje to zapewne przejaw faszyzacji prawicy, ale tak się jakoś dziwnie składa, że wszystkie wnioski pochodzące z myślenia zdroworozsądkowego zaczynają im pachnieć Mussolinim. Tak czy owak, zasługują na nasze współczucie, ciężko jest bowiem pisać, publikować i funkcjonować na obrzeżach logiki przełykając codziennie dysonans poznawczy i dowodząc na przekór doświadczeniu, że nielegalna imigracja ubogaci nasz kontynent. Zapewne dziś lub jutro wielu z tych dziennikarzy i publicystów broniących multikulturalizmu i udających się na wakacje będzie musiało wyjąc na lotnisku butelkę wody stosując się do zasad bezpieczeństwa, gdy w tym samym czasie setki nielegalnych imigrantów przekraczają granice Europy wyposażeni w maczety lub noże. Widocznie o taką „równość” dziś walczy lewica.

Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/696285-statystyka-nokautuje-wszystkie-klamstwa-multikulturalizmu

Gnój i gnojowica [świńska] zatrzymuje migrantów.

„Gnój zatrzymuje imigrantów”. TYLKO U NAS rozmowa z inicjatorem akcji na granicy

pch/gnoj-zatrzymuje-migrantow

[To rozlewnia gnojowicy. Sądzę, że najlepsza to świńska. MD]

Gnój… na granicy? Okazuje się, że to bardzo skuteczne rozwiązanie, które polscy rolnicy podpatrzyli u Greków. Portal PCh24.pl rozmawiał z inicjatorem rozlewania gnojowicy przy płocie powstrzymującym napływ przybyszów z Białorusi.

Marta Dybińska, PCh24.pl: Panie Hubercie, skąd pomysł na gnojowicę na granicy?

Hubert Ojdana: Mam dużo znajomych, którzy pracują w Straży Granicznej. Znam też ludzi, którzy są ochotnikami z Wojsk Obrony Terytorialnej. Kiedy rozmawialiśmy o sytuacji na granicy to opowiadali różne historie, które dzieją się w nocy na granicy – ile muszą walczyć z migrantami, ile się z nimi siłować… czasem dochodzi nawet do rękoczynów ze strony migrantów. Wspólnie szukaliśmy rozwiązania na te sytuacje, i w Internecie natknęliśmy się na filmik z Grecji, w którym sprawę załatwiła gnojowica. Koledzy ze Straży Granicznej powiedzieli, że przecież mam gnojowicę, więc co stoi na przeszkodzie żeby ją rozlać przy granicy. I tak narodził się pomysł.

Szybka też była realizacja planu, co możemy zobaczyć na filmiku na Pańskich mediach społecznościowych…

– Pojechaliśmy, rozlaliśmy gnojowicę na konkretnym odcinku, przy którym migranci mają obozowiska. Wszystko odbyło się legalnie, w majestacie prawa. Znaleźliśmy ludzi, którzy mają pola przy granicy, przy samym płocie. W Grecji podobne działania odniosły skutek.        

To była jednorazowa akcja?

– Nie, ale czekamy aż rolnicy zrobią żniwa i wtedy dalej będziemy lać gnojowicę. Mam jeszcze dwie dodatkowe beczki, jakieś ciągniki… Myślę, że będzie trochę lepiej jak w Grecji.

Od czego to zależy czy powtórzycie akcje?

– Od Straży Granicznej. Jeśli im to nie będzie przeszkadzać, a wręcz – pomagać, to nie widzę żadnego problemu żeby tego nie robić. Napisałem również pismo do Komendanta Straży Granicznej, w którym przedstawiłem pomysł. Niestety, samego płotu się nie poleje [ależ czemu? Płot już jest islamistą? md] , chociaż osobiście byłbym za takim rozwiązaniem, bo wtedy tego płotu migranci w ogóle by nie dotykali, ale jeśli oblejemy teren tuż przy płocie to też będzie dobrze. „Lepiej” żołnierzom będzie trochę powąchać nieprzyjemnego zapachu, niż dostać nożem.

Jak na pomysł gnojowicy na granicy reagują ludzie z Pana otoczenia?

– Ludziom bardzo podoba się ten pomysł. Nikt tego nie hejtował, a wręcz przeciwnie – mówią, że to fajna inicjatywa. Co więcej – coraz więcej ludzi podsyła lokalizacje swoich działek po to, żeby tam też rozlewać gnojowicę.  

Jeździ Pan na granice, jak to wygląda? Migranci rzeczywiście mają swoje obozowiska, jakieś baraki?

– Miejscowość, do której jeżdżę, to Starzyna [na południowym skraju Puszczy Białowieskiej md]. Tam migranci mają trzy obozowiska, przy płocie. Widać ich jak chodzą wzdłuż płotu, szukają przejścia. Historii z nimi jest mnóstwo. Nawet w momencie kiedy rozlewaliśmy gnojowicę to leciał nad nami śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i za jakiś czas wracał w stronę szpitala, czyli pewnie też jakaś nieciekawa sytuacja się wydarzyła… Migranci rzucają kamieniami, patykami. Często mają też noże. Gdyby nie płot to nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić na jaką skalę szli by na terytorium naszego kraju.

Czyli nie są to „biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi” – jak mówił Donald Tusk…

– Ich po tamtej stronie jest naprawdę setki, jeśli nie tysiące. Kiedy nie podjadę pod płot to po drugiej stronie mogę spotkać migrantów. Ludzie, kiedy zaczęli kopać ziemniaki przy samym płocie słyszeli od migrantów: „Dajcie nam trochę do jedzenia”; „Rzućcie nam przez płot”. 

W dniu 4 czerwca odbył się protest rolników w Brukseli. To był protest rolników z Unii Europejskiej, też pod konkretnym hasłem, które przyniosło zamierzony efekt? 

– Pod hasłem: „Odgłosujmy ich”. Było dużo ludzi, dużo ciągników. Myślę, że frekwencja mogłaby być jeszcze lepsza wśród rolników, ale efekt został osiągnięty, ponieważ widać, że partie prawicowe zyskały poparcie wśród obywateli m.in. we Francji czy w Niemczech. U nas również Konfederacja zrobiła fajny wynik. Uważam, że protesty, które trwały od początku roku nie poszły na marne.

Nie ma Pan już żadnych nieprzyjemności ze strony ukraińskiej [czemu nie białoruskiej? md] , nikt Panu nie grozi?

– Od siedmiu/ośmiu tygodni mam spokój. Nie ma już tego, co było na początku. Nikt też nie jeździ koło mojego gospodarstwa, co się wcześniej zdarzało. Były takie sytuacje, że czasami w nocy ktoś jeździł, ale teraz już tego nie ma. Jest spokojnie.

Czyli SMS w treścią, że „jak jesteś na granicy to przyjedziemy i cię zabijemy” też już nie ma?

– SMS i wiadomości na jednym z komunikatorów internetowych jeszcze są, ale już nawet ich nie czytam. Ważne jest to, że nie ma fizycznych zagrożeń.        

Jakie dalsze plany ?

– Rolnicy teraz będą mieli żniwa, ale trzymają rękę na pulsie. Jeśli będą wchodzić jakieś kolejne głupie ustawy, jak np. ostatnio – zakaz hodowli futerek, a dobrze wiemy, że od futerek się zacznie, później będą krowy, które są gwałcone – jak uważają niektórzy, później świnie… Jeśli ustawa o zakazie chowu zwierząt futerkowych przejdzie to będziemy mieli listę kto za tym głosował i będziemy – tak jak do tej pory robiliśmy – protestować, jeździć pod biura poselskie posłów, którzy poparli ustawę. Jako rolnicy jesteśmy ostatnią grupą, która może coś w tym kraju zmienić. Teraz mamy bardzo dużo kontaktów, wystarczy chwila, żeby się skrzyknąć i zacząć wspólnie, solidarnie działać. Jeśli okaże się, że ktoś będzie miał u siebie posła, który głosował za tą konkretną ustawą to pojedziemy do niego i ewentualnie u niego na podwórku wylejemy trochę gnojowicy. Niech politycy nie myślą, że mogą sobie nami pomiatać.

Bierze Pan nadal udział w komisjach sejmowych?

– Komisje sejmowe były, są i będą. Praktycznie na każdej komisji staramy się być – jeśli nie ja, to chłopaki z Ruchu Młodych Farmerów. Kto ma czas to jedzie i stara się wypowiadać na komisji.      

Dyrektor generalny Ryanair, Michael O’Leary: System azylowy to „kompletne oszustwo”. Przylatują z bezpiecznych krajów, a następnie spłukują swoje paszporty w toalecie.

„To kompletne oszustwo, ci ludzie nie są uchodźcami” Autor: AlterCabrio , 20 czerwca 2024

Dyrektor generalny Ryanair, Michael O’Leary, stwierdził, że system azylowy to „kompletne oszustwo” i że takie osoby „nie są uchodźcami”, ponieważ przybywają z bezpiecznych krajów, a następnie spłukują swoje paszporty w toalecie.

−∗−

Oprac. AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Dyrektor generalny Ryanair: „To kompletne oszustwo, ci ludzie nie są uchodźcami”

Mówi, że migranci spłukują paszporty w toalecie, kiedy przybywają do Irlandii z bezpiecznych krajów.

Dyrektor generalny Ryanair, Michael O’Leary, stwierdził, że system azylowy to „kompletne oszustwo” i że takie osoby „nie są uchodźcami”, ponieważ przybywają z bezpiecznych krajów, a następnie spłukują swoje paszporty w toalecie.

O’Leary skomentował tę sytuację podczas wystąpienia w stacji radiowej Newstalk.

Szefa linii lotniczych zapytano, w jaki sposób ludzie mogą przylecieć do Irlandii lotami Ryanair bez odpowiednich dokumentów lub możliwości udowodnienia swojej tożsamości.

„Tak, ponieważ spuszczają je w toalecie, przylatują na lotnisko w Dublinie i spuszczają je w toalecie” – odpowiedział.

O’Leary powiedział, że osoby przyjeżdżające do Irlandii spoza UE muszą mieć sfotografowane paszporty w punkcie kontroli granicznej, aby móc przesłać szczegółowe informacje rządowi, jest to jednak niemożliwe w przypadku imigrantów zarobkowych.

„Pojawiają się tutaj… to kompletne oszustwo i nie są to uchodźcy. Jedną z rzeczy, która doprowadza mnie do szału w Irlandii, jest to, że traktujemy ludzi jak uchodźców przybywających z Wielkiej Brytanii lub Francji” – poskarżył się.

„Nikt nie dostał się do Irlandii z Afganistanu, Kenii, Nigerii czy Syrii bezpośrednim lotem, ponieważ takich nie ma, więc to nie są ucieczki przed prześladowaniami w Wielkiej Brytanii czy Niemczech” – dodał O’Leary.

„Powinniśmy opiekować się uchodźcami, bardzo współczuję Ukraińcom, ale ludziom, którzy przybywają tutaj z Wielkiej Brytanii, Francji czy innych krajów UE, powinniśmy ich zawracać, mówiąc: wróćcie do krajów UE, z których przybyliście.”

O’Leary powiedział, że trudno jest ustalić, jakim lotem migranci lecieli lub na jakim miejscu siedzieli, „ponieważ niszczą lub spłukują swoją dokumentację w toaletach, a przecież wszyscy oni mają dokumenty, wchodząc na pokład samolotu RyanAir po drugiej stronie.”

Irlandia została całkowicie opanowana przez imigrantów zarobkowych, z których ogromna liczba osiedliła się w miasteczkach namiotowych w głównych irlandzkich miastach, zwłaszcza w stolicy Irlandii, Dublinie.

Tymczasem, według danych opublikowanych w Niemczech przez Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców, 57 procent osób ubiegających się o azyl nie posiada dokumentów potwierdzających ich tożsamość, wiek lub kraj pochodzenia, a liczba ta wzrosła z 48 procent w 2023.

_____________

Ryanair CEO: “It’s a Complete Scam, These People Are Not Refugees”, Paul Joseph Watson, 18th June 2024

−∗−

Warto porównać:

Biblią szantażują katolików – ks. Daniel Wachowiak
Sam szatan potrafił Panu Jezusowi cytować różne zdania z Pisma Świętego, ale przedstawiał je w takim kontekście, w którym ta interpretacja była bardzo fałszywa. Podobnie robią ci, którzy na co […]

_____________

Miesiąc dumy z imigrantów
Imigracja ma podobno wzmocnić polską demokrację zagrożoną odradzającym się rasizmem i radykalnym populizmem. Hasło ataku na polski ciemnogród dała pierwszy raz, kilkanaście lat temu, Gazeta Wyborcza drukując artykuł „Patriotyzm jest […]

Diabelska pułapka islamskiej migracji. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz o narzucaniu Polsce „uchodźców”

Pułapka islamskiej migracji. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr o narzucaniu Polsce „uchodźców”

pch24/diabelska-pulapka-islamskiej-migracji

Kultura, która wdziera się w naszą przestrzeń wolności jest, zgodnie z samą nazwą, kulturą uległości. Uległości wymuszanej na nas. Spotyka się  kultura wolności chrześcijańskiej i europejskiej z kulturą podboju dążącą do naszej uległości, do naszego zniewolenia. To jest radykalna opozycja wobec której wszelkie inne różnice etniczne, społeczne, ekonomiczne są wtórne, trzeciorzędne i w końcu nieistotne. Istotnym sporem jest konflikt wolności z dążeniem do zniewolenia nas, do poddania nas uległości zupełnie obcej kulturze – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Tomasz Kolanek, PCh24.pl: Wielebny Księże profesorze, czy diabeł jest najwybitniejszym teologiem?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Niewątpliwie można odnieść takie wrażenie. Wystarczy przywołać dwa fragmenty Pisma Świętego, gdzie diabeł zachowuje się jak teolog. Pierwszy fragment to scena z Raju, kiedy diabeł zadaje niezwykle sprytne, bardzo prowokacyjne, wręcz genialne pytanie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3, 1), a potem, gdy Ewa mu odpowiedziała dodał: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 4-5).

Pytanie diabła można było zrozumieć dwuznacznie. Ponadto było ono na tyle prowokacyjne, że zasiało w człowieku wątpliwości, które przerodziły się w wypaczoną decyzję wolności.
Jeszcze bardziej diabeł ujawnił swój wymiar teologiczny, jeszcze bardziej zaprezentował się jako biblista w scenie kuszenia Chrystusa, kiedy posłużył się Pismem Świętym:

„Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień” (Mt 4, 5-6). Diabeł wyrwał z kontekstu jedno zdanie z Biblii, aby uzasadnić poddanie się Boga Człowieka szatanowi.

Ta scena dobitnie pokazuje nam, że diabeł zna Biblię jak mało kto, ale wykorzystuje ją w sposób instrumentalny, cyniczny, wręcz perwersyjny.

Kościół od zawsze zachęca do czytania Pisma Świętego, ale nie na własną rękę. Biblia musi być czytana zgodnie i razem z Magisterium Kościoła. Jeśli ktoś robi inaczej, to może się to skończyć jak w przypadku protestanckich heretyków, prawda?

Zdecydowanie tak. Protestanci są najlepszym dowodem na to, że dowolność interpretacji Pisma Świętego może doprowadzić do radykalnego zdeformowania obrazu Pana Boga, Bożej Miłości, zbawienia oraz wypaczenia wizji Kościoła i człowieka.

Kościół od wieków przestrzega przed czytaniem Pisma Świętego na własną rękę. Przywołam tutaj tylko słowa Świętego Pawła Apostoła, który w jednym z listów podkreślił, że Pismo Święte nie jest do dowolnego wyjaśniania.

Widocznie już wtedy – 2000 lat temu w pierwotnej gminie chrześcijańskiej – istniały tendencje do tego, aby interpretować Pismo Święte według własnej miary rozumu, a nie według autorytetu Kościoła.

Zapytałem o te dwie kwestie, ponieważ dzisiaj mamy do czynienia z zalewem przestrzeni publicznej przez wyrwane z kontekstu fragmenty Pisma Świętego przez ludzi którzy Kościoła nienawidzą; którzy wzywali do niszczenia katolickich świątyń w czasie tzw. czarnych marszy; którzy nazywają Najświętszy Sakrament „opłatkiem” i którym przeszkadzają krzyże i bicie kościelnych dzwonów. Ci ludzie instrumentalnie wykorzystują Pismo Święte, aby uderzać w katolików w każdym temacie – aktualnie jest to kwestia przyjmowania nielegalnych imigrantów. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tego typu tendencje przybierają na sile? Dlaczego w końcu nie widać stanowczej odpowiedzi hierarchów na tego typu podłe ataki?

Pyta Pan, dlaczego tak się dzieje. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mogę jedynie powiedzieć, że najwidoczniej nienawiść do Kościoła, nienawiść do katolików, antychrześcijańskie zacietrzewienie odebrały niektórym zdolność logicznego myślenia. Być może ludzie ci dali sobie wmówić, że nauka Chrystusa to zło i w związku z tym nie cofną się przed niczym, aby „dowalić” Kościołowi, poniżyć katolików, obrazić duchownych etc.

Mamy tutaj do czynienia z jakimś strasznym paradoksem polegającym na tym, że ludzie, którzy odrzucają Boga, szydzą z Kościoła, drwią z autorytetu Pisma Świętego w pewnym momencie sięgają po Biblię, aby wyrywać z kontekstu jej fragmenty i używać ich niczym pałki do atakowania katolików. To o takich ludziach Onufry Zagłoba w „Trylogii” Henryka Sienkiewicza mawiał „Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na Mszę dzwoni”.

To jest po prostu perfidna forma manipulacji, która – jak słusznie Pan zauważył – nie spotyka się ze stanowczą odpowiedzią ze strony nas, katolików, ani tym bardziej biskupów Kościoła katolickiego. Trzeba pamiętać o tym, że Biblia jest naszą Świętą Księgą i w związku z tym manipulowanie Słowem Bożym nie może być traktowane tak jak traktują je wyżej opisani przez nas ludzie. Słowo Boże jest Święte! Słowo Boże ma swoje znaczenie, ma swoją wagę, ma swoją hermeneutykę, która jasno i precyzyjnie określa przede wszystkim interpretację Słowa Bożego, sytuuje je w kontekście etc. O tym wszystkim trzeba pamiętać i nieustannie to przypominać.

Nam, katolikom zabrania się ostrego wypowiadania na temat „wartości” strony lewackiej. Nas, katolików krytykuje się za jakiekolwiek ostre wypowiedzi i mocniejsze słowa. Jednocześnie my, katolicy przyzwalamy na to, żeby wrogowie Kościoła szydzili ze Słowa Bożego. I oni bardzo chętnie to robią – w sposób cyniczny i perwersyjny sięgają po Słowo Boże, aby uzasadniać tezy zupełnie nie Boże.

Powiem szczerze Księże profesorze, że dosłownie krew mnie zalewa, jak słyszę ludzi, o których rozmawiamy, gdy mówią, piszą etc., że „Jezus też był uchodźcą”. Mało tego! Ci sami ludzie piszą otwartym tekstem, że gdyby dzisiaj Święta Rodzina próbowała „przedostać się” do Polski, to „miliony polskich katoli” żądałyby, aby „zastrzelono ich”…

Ci ludzie robią to specjalnie, celowo i z premedytacją, aby nas sprowokować, zdenerwować i jeszcze bardziej rozgrzać i tak napięte emocje społeczne.

Odpowiem najspokojniej jak tylko się da. Polacy nie zastrzeliliby uchodźcy, o czym świadczą ostatnie dwa lata, kiedy mieliśmy do czynienia z ogromną falą realnych uchodźców ukraińskich. Oczywiście z Ukrainy do Polski przybyli również imigranci zarobkowi, dezerterzy i wiele osób, które niekoniecznie z powodu wojny opuścili swój kraj. W przeważającej części mieliśmy jednak do czynienia z uchodźcami. I co? Polacy widząc, że do naszej ojczyzny przybywają realni uchodźcy wojenni potrafili okazać im otwartość etniczną, otwartość gospodarczą etc.. Byliśmy w stanie podzielić się bogactwem narodowym. Byliśmy w stanie podzielić się przestrzenią naszych domów. Byliśmy w stanie dosłownie podzielić się chlebem i czymś do tego chleba. Byliśmy w stanie podzielić się z Ukraińcami pomimo podziałów, jakie istniały i nadal istnieją między nami.

Jedna rzecz była tutaj istotna: z Ukraińcami łączy nas pewna wspólna kultura. Mimo wielu różnic łączy nas pewien rdzeń kulturowy. Mimo wielu nadużyć, które zawsze w świecie ludzkim się zdarzają, wielu Ukraińców odpowiedziało na naszą gościnność swoją wdzięcznością. Oczywiście zdarzały się jakieś patologie, ale niestety taka jest natura ludzka. Nie każdy jest idealny, nie każdego stać na wdzięczność. Ukraińcy pokazali, że potrafią się asymilować. Podejmują pewną pracę, co pokazuje, że mają nie tylko prawa, ale i obowiązki. Ta symetria praw i obowiązków jest niezwykle ważna.

Natomiast w sytuacji tzw. uchodźców, o których dzisiaj mówimy w wymiarze politycznym… Uchodźców nie wiadomo skąd, nie wiadomo z jakich przyczyn… Uchodźców, których jedynym wspólnym mianownikiem jest pojęcie „nielegalny” – w stosunku do tych ludzi nie zostaje spełniony żaden z wyżej wymienionych elementów.

Nie zostaje spełniona żadna wspólnota kulturowa, nie zostaje spełniona możliwość symetrii praw i obowiązków. W ogóle nie ma mowy o tym, żeby roszczeniom towarzyszyły jakieś próby narzucania obowiązków. To jest sytuacja absolutnie nieporównywalna.
Chrystus Pan, który odbył przymusową migrację w wyniku prześladowań do Egiptu wraz ze swoją Rodziną podjął życie w ziemi egipskiej. Nie wiemy jak dokładnie ono wyglądało, ale na pewno nie było postawą roszczeniową. Przede wszystkim Chrystus wraz z Maryją i Józefem wrócił do domu rodzinnego w sytuacji, w której zaistniały ku temu stosowne warunki.

Nie ma tutaj żadnej, absolutnie żadnej analogii między tym obrazem biblijnym, a tymi obrazami, które są kreślone przez współczesnych ideologów.

Druga strona odpowie na powyższe argument Księdza profesora w sposób następujący: to wszystko dlatego, że Ukraińcy są biali, a uchodźcy to albo Murzyni, albo Arabowie…

Ukraińcy są biali, to fakt. Proszę jednak zauważyć, że w stosunku do nich są też pewne różnice i to istotne różnice będące cierniem czy zadrą związaną z naszą trudną historią. Mimo tego byliśmy i jesteśmy w stanie to pokonać.

Czytałem niedawno artykuł autorstwa Chantal Delsol, w którym wyraźnie ona stwierdziła, że Europejczycy jako Europejczycy rasistami nie są. Nie przeszkadza nam, czy ktoś jest takiej, czy innej rasy. Nam przeszkadza i będzie przeszkadzać agresywność i radykalna obcość kultury, która ma szczególne znamiona.

Najkrócej rzecz ujmując: ta kultura, która wdziera się w naszą przestrzeń wolności jest, zgodnie z samą nazwą, kulturą uległości. Uległości wymuszanej na nas.

Spotyka się więc kultura wolności chrześcijańskiej i europejskiej z kulturą podboju dążącą do naszej uległości, do naszego zniewolenia. To jest radykalna opozycja wobec której wszelkie inne różnice etniczne, społeczne, ekonomiczne są wtórne, trzeciorzędne i w końcu nieistotne. Istotnym sporem jest konflikt wolności z dążeniem do zniewolenia nas, do poddania nas uległości zupełnie obcej kulturze.

W tym miejscu z kolei druga strona odpowiedziałaby Księdzu profesorowi, że przecież papież Franciszek do Litanii Loretańskiej dodał wezwanie „Pociecho migrantów, módl się za nami”… Jak można w związku z tym mówić o obcej kulturze, skoro Matka Boża jest „pociechą” dla tych ludzi?

Jestem członkiem zgromadzenia zakonnego, które zajmuje się pracą wśród polskich emigrantów i Polaków żyjących w różnych krajach. Część z nich wyjechała z własnej woli, część została „opuszczona” przez państwo polskie w wyniku powojennych zmian granic, część otrzymała od komunistów „wilczy bilet” etc. Sama pociecha dla migrantów jest czymś jak najbardziej wskazanym.

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że ci ludzie, o których mówimy najprościej są definiowani jako „nielegalni uchodźcy”, „nielegalni imigranci”. To nie jest kwestia migracji. To jest kwestia bardzo specyficznej grupy przemieszczającej się, która ma dwie cechy: nielegalność od strony prawnej i radykalną obcość od strony kulturowej. Obcość, w którą wpisana jest wojna kulturowa.

Tutaj nie jest rozwiązaniem pociecha dla tych ludzi. Tutaj trzeba by było sformułować obok wezwania „Pociecho migrantów” wezwanie „Obrończyni przed nielegalnymi uchodźcami”.

W pełni zgadzam się z Księdzem profesorem. Podejrzewam jednak, że takie wezwanie nie zostanie dodane do Litanii Loretańskiej, ponieważ Franciszek dopisując wezwanie „Pociecho migrantów” na pewno nie miał na myśli np. migrantów z Polski, tylko właśnie nielegalnych migrantów.

Szkoda, że Franciszek nie tylko w tym wypadku nie sięga do swoich poprzedników, np. do Świętego Jana Pawła II, który w adhortacji „Ecclesia in Europa” w punkcie 101. pisał o kryzysie migracyjnym. Dokument ten został wydany 28 czerwca 2003 roku – ponad 10 lat przed ogłoszeniem przez Angelę Merkel hasła „Herzlich Willkommen”. Papież w tym dokumencie zwracał uwagę na obowiązki kultury gościnności. Sam obowiązek gościnności wynika z potrzeby ludzkiego serca.

Jednocześnie papież bardzo wyraźnie zaznaczył, że do obowiązków rządów poszczególnych państw kierujących się roztropną troską o dobro wspólne powierzonych sobie społeczności należy prawne regulowanie ruchów migracyjnych, które mogą wyrażać się w konsekwencji w odmowie wjazdu. Migrant ma prawo do przemieszczania się, ale to nie oznacza, że każde państwo, każda wspólnota ma obowiązek przyjęcia tego migranta.

Jeżeli migrant zagraża bezpieczeństwu wspólnoty, to kierując się porządkiem miłości jesteśmy zobowiązani do chronienia bezpieczeństwa własnego domu, własnej rodziny, własnej wspólnoty narodowej.

Dobrze, żeby Franciszek podejmował nauczanie jasno i precyzyjnie wyrażone przez jednego ze swoich poprzedników.

I znowu, Księże profesorze, przywołam argument liberalnej lewicy i innych wrogów Kościoła. Oni w tym miejscu rozdarliby szaty i stwierdzili, że przecież Polacy też gwałcą, też kradną, też mordują, też są przestępcami, gangsterami etc. W ostatnim czasie w mediach społecznościowych mieliśmy do czynienia z jakimś dziwnym rozkoszowaniem się przez tych ludzi informacjami, że gdzieś na Zachodzie sąd skazał Polaka, który popełnił zbrodnię gwałtu bądź morderstwa. Pisali oni, że ciemnogród boi się migrantów, a przecież sami Polacy to takie i takie złesyny…

W przypadku Polaków opisane przez Pana zdarzenia to patologia radykalnie zaprzeczająca naszej kulturze. Patologia, którą należy wypalać gorącym żelazem.

Z kolei w przypadku islamistów są to cechy wpisane w ich kulturę i tutaj leży radykalna różnica. Dążenie do uległości, takie a nie inne traktowanie „niewiernych”, zasada tekijja, zasada ketman, stosunek do kobiet etc. – to nie są elementy, które wyizolowano z islamu. One stanowią jego integralną część.

W przypadku przedstawicieli kultury zachodniej, kultury chrześcijańskiej w tym Polaków mówimy więc o skrajnej patologii godnej potępienia i najsurowszego ukarania. Z kolei w przypadku kultury islamu mamy do czynienia z normą postępowania i to jest przerażające.

Jesteśmy wzywani do okazywania fałszywego miłosierdzia`- za wszelką cenę mamy przyjmować i pomagać nielegalnym imigrantom. Nieważne, skąd i kim oni są. Ważne, że my też jesteśmy złymi ludźmi i musimy za to zapłacić. Jak powinno wyglądać jednak prawdziwe, realne miłosierdzie z naszej strony dla nielegalnych imigrantów?

Obowiązuje nas porządek miłości, a więc przede wszystkim miłość własnej wspólnoty poczynając od wspólnoty rodzinnej.

Zauważmy, że Przykazanie Miłości Bliźniego mówi wprost: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”. To jest bardzo realistyczny, bardzo konkretny punkt odniesienia dla nas. Musimy miłować dobrze pojętą miłością siebie samych. Musimy miłować tą miłością nasze rodziny, swój naród. Oczywiście w miarę możliwości człowiek może rozszerzać to serce dalej, ale w taki sposób, który nie będzie zagrażał tym dobrom, które stanowią pierwszorzędny przedmiot mojej miłości. Oznacza to, że mogę dzielić się swoim domem, ale nie mam obowiązku oddać tego domu obcym, zostać z niego wypędzonym i samemu stać się bezdomnym.

Miłość jest racjonalna. Miłość nie jest emocją kierowaną jakąś ideologią. Miłość jest autentyczna. Najczystsza miłość jest miłością życzliwości i dobrej woli, ale ta dobra wola musi opierać się na rozumie.

Często w dyskusji o imigrantach przywołuje się obraz miłosiernego Samarytanina. On rzeczywiście reaguje w potrzebie, ale proszę zauważyć, że rannego wędrowca przekazuje on do instytucji, jaką była gospoda.

Gospoda w tej przypowieści wcale nie była jakimś przypadkowym miejscem. To nie była tylko restauracja. W tamtych czasach gospoda pełniła również rolę pewnej placówki opiekuńczej. W gospodzie można było opatrzyć rany, przenocować etc. To była instytucja.
Miłosierny Samarytanin nie zabiera rannego wędrowca do swojego domu, nie wiąże się z nim na stałe. Owszem udziela mu konkretnej pomocy, asygnuje pewną kwotę pieniędzy, ale kieruje rannego do zorganizowanej instytucji. To jest działanie bardzo racjonalne i celowe, a nie chaotyczne i oparte wyłącznie na emocjach.

Uczmy się od miłosiernego Samarytanina.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

To potężna zachęta do osiedlania się w Polsce migrantów socjalnych

Niesprawiedliwość gwarantowania migrantom lepszej opieki niż tym, na 
których koszt się to będzie odbywać, to jedno.

Kwintesencją tego pomysłu jest coś innego.

Regulacje prowadzące do wyrównania poziomu świadczeń w całej Unii, stworzą potężną zachętę do osiedlania się w Polsce imigrantów socjalnych, niechętnych podjęciu pracy a polujących na benefity. Dotąd takiej zachęty brakowało.

Co więcej, przy takim samym poziomie świadczeń nominalnych, korzystniej 
jest wydawać te same pieniądze w Polsce, na Węgrzech czy w Rumunii niż w 
Holandii lub Francji.

Może to stworzyć dodatkowo bodziec do przenoszenia się z Europy Zachodniej do krajów, gdzie za te same pieniądze kupią więcej, gdzie siła nabywcza euro jest większa. Gdzie w dodatku będą prestiżowo i materialnie górować nad dużą częścią autochtonów.

Stworzyłoby to potężny mechanizm „spontanicznego” obdzielenia nas 
ubogaceniem, ze wszystkimi jego, jakże uderzającymi, korzyściami.

ukłony

Przemysław Załuska

Wokół dyrektywy UE nakazującej nam płacenie imigrantom za nic-nie-robienie na poziomie zasiłków w Niemczech

Kontrowersje wokół nowej dyrektywy UE nakazującej płacenie imigrantom za nicnierobienie na poziomie zasiłków w Niemczech

2024-06-17 wokol-nowej-dyrektywy-ue-nakazujacej-placenie-imigrantom-za-nicnierobienie

W ostatnim czasie w mediach niemal niezauważona przeszła informacja dotycząca nowej dyrektywy Unii Europejskiej, która ma istotny wpływ na zasady przyjmowania ciągnących masowo na zasiłki cwanych nierobów z Azji i Afryki. Dyrektywa 2024/1346, przyjęta 14 maja 2024 roku, nakłada nowe standardy, które państwa członkowskie, w tym Polska, będą musiały wprowadzić do 12 czerwca 2026 roku. Niemcy zamiast zaprzestać płacenia zasiłków niepracującym przybyszom chcą zmusić wszystkie kraje w UE do płacenia im kieszonkowego na poziomie Niemiec, żeby nie uciekali do nich po pieniądze.

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów dyrektywy jest brak możliwości wyboru kraju pobytu przez osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową. Oznacza to, że państwa członkowskie będą miały prawo decydować, gdzie umieścić tych, którzy szukają azylu. Z jednej strony ma to zapobiec zjawisku “asylum shopping”, czyli wybierania przez uchodźców kraju, który oferuje najlepsze warunki socjalne. Z drugiej strony, rodzi to pytania o sprawiedliwość i etyczność takiego podejścia, zwłaszcza w kontekście różnic w standardach życia w różnych krajach UE.

W przeciwieństwie do obywateli płacących podatki, którzy muszą zadbać sami o siebie, migranci będą mieli dodatkowo prawo do mieszkań zapewniających im odpowiedni standard życia. W wyjątkowych sytuacjach, takich jak wyczerpanie dostępnych miejsc, mogą być stosowane tymczasowe rozwiązania o niższym standardzie, ale nadal zapewniające dostęp do opieki zdrowotnej i godziwy poziom życia.

Dyrektywa gwarantuje również prawo do świadczeń materialnych, takich jak kieszonkowe, wyżywienie, odzież i artykuły higieny osobistej. Zrównanie kieszonkowego z poziomem obowiązującym w innych krajach członkowskich budzi szczególnie duże kontrowersje. Na przykład w Niemczech wynosi ono 502 euro miesięcznie, co oznacza, że taka kwota musi być również przyznawana w Polsce. Dla porównania, polscy emeryci i renciści często otrzymują świadczenia na znacznie niższym poziomie, co rodzi obawy o sprawiedliwość i moralność takich rozwiązań.

Dzieci osób ubiegających się o ochronę międzynarodową będą miały prawo do edukacji na takich samych zasadach jak obywatele danego państwa członkowskiego. Po określonym czasie, nie później niż sześć miesięcy od złożenia wniosku, imigranci zyskają również prawo do dostępu do rynku pracy.

Przybysze będą mieli prawo do otrzymania jasnych i zrozumiałych informacji na temat swoich praw i obowiązków, warunków przyjmowania, dostępnej pomocy prawnej i innych istotnych kwestii. Informacje te powinny być przekazywane w języku, który dana osoba rozumie, co ma na celu zapewnienie pełnego zrozumienia procesów azylowych i możliwości dostępnych dla uchodźców.

Dyrektywa 2024/1346 jest kontynuacją działań Unii Europejskiej mających na celu harmonizację standardów przyjmowania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w państwach członkowskich. Celem jest zapewnienie, że wszystkie osoby poszukujące ochrony w UE będą traktowane w sposób godny i sprawiedliwy, niezależnie od kraju, w którym złożą wniosek. Dyrektywa ma również na celu zmniejszenie różnic w procedurach azylowych i warunkach przyjmowania między poszczególnymi krajami, co ma ograniczyć wtórne przemieszczenia uchodźców w obrębie Unii Europejskiej.

Jednakże, wprowadzenie tych nowych standardów może napotkać na różne wyzwania. Krytycy argumentują, że kraje takie jak Polska, które borykają się z trudnościami gospodarczymi, mogą mieć problemy z wdrożeniem tych standardów bez odpowiedniego wsparcia finansowego ze strony UE. Istnieje również obawa, że zrównanie świadczeń materialnych z poziomem obowiązującym w bogatszych krajach członkowskich może przyciągnąć do biednych krajów większą liczbę cwaniaków chętnych na łatwe pieniądze, co zwiększy presję na ich systemy społeczne i gospodarcze.

Dla wielu obywateli, szczególnie tych, którzy sami zmagają się z trudnościami ekonomicznymi, nowe przepisy mogą wydawać się niesprawiedliwe. Fakt, że nielegalni imigranci mogą otrzymywać świadczenia na poziomie wyższym niż niektórzy emeryci i renciści w Polsce, jest szczególnie kontrowersyjny. Wielu ludzi obawia się, że będą musieli pracować ciężej, aby utrzymać system socjalny, który oferuje takie świadczenia imigrantom. Niemcy zamiast skończyć z wabieniem nierobów zasiłkami chcą po prostu zmusić wszystkich do popełnienia ich błędu, który skutkuje tam teraz licznymi atakami nożowników z krajów islamskich.

Polacy jeszcze się nie zorientowali co dla nich przyszykowali unijni decydenci.  „Kieszonkowe” dla nieroba z Azji czy Afryki, ma być wyższe niż zasiłek dla pełnoprawnego obywatela po 10 latach uczciwej pracy i tylko 1400 zł niższe niż wynagrodzenie ludzi ciężko pracujących na ten socjal za tak zwaną najniższą krajową.

Do tego nielegalni imigranci muszą dostać darmowe lokum i opiekę zdrowotna. Jednak ostatnie wyniki wyborów i to trzykrotnie, wskazują na to, że Polacy chcą być zrobieni w przysłowiowego człona i nadal nie pojęli co się wyprawia w UE i krajach członkowskich, co najwyraźniej skłania ich do głosowania na swoich oprawców, bo tak kazał im telewizor.

Miesiąc dumy z imigrantów

Miesiąc dumy z imigrantów

Autor: CzarnaLimuzyna , 18 czerwca 2024

Imigracja ma podobno wzmocnić polską demokrację zagrożoną odradzającym się rasizmem i radykalnym populizmem. Hasło ataku na polski ciemnogród dała pierwszy raz, kilkanaście lat temu, Gazeta Wyborcza drukując artykuł „Patriotyzm jest jak rasizm”. Diagnozę potwierdził rabin Schudrich mówiąc, że widział na własne oczy maszerujący po ulicach Warszawy, faszyzm.

Uśmiechnięte Ukropolin nie poddaje się i wbrew terrorowi skrajnej normalności świętuje ostatnio na potęgę. Był dzień konfidenta, a w ostatnią Niedzielę dzień zgnilizny. Przepraszam, „miesiąc”. Ogłoszono miesiąc dumy ze zgnilizny. Okazuje się, że nie ma przeszkód, aby do świątecznego kalendarium dołączyć inne ruchome święta. Chodzi o nieustannie atakowanych, przez straż graniczną i żołnierzy, imigrantów wśród których jest wielu chirurgów specjalizujących się w operacjach szyi, gardła i klatki piersiowej.

Jak napisał Sztab Generalny WP na Twitterze: W ostatnich dniach na polskie patrole nasiliły się ataki migrantów ze strony białoruskiej. Tylko w maju w bezpośrednich starciach z coraz bardziej agresywnymi zachowaniami poszkodowanych zostało 25 żołnierzy…

– Faszyści! Bestie w mundurach! -rozbrzmiewały głosy pełne oburzenia.

Do świątecznych obchodów włączyli się Niemcy robiąc nam prezent. Sprawę opisała Rzeczpospolita: „Straż Graniczna poinformowała, że niemiecka policja przywiozła i pozostawiła cudzoziemców w Polsce”.

“Przywiezienie i pozostawienie przez niemiecką Policję cudzoziemców w Polsce (Osinów Dolny) odbyło się z naruszeniem zasad współpracy obu służb i prawa regulującego kwestie przekazywania osób” – pisze w komunikacie umieszczonym na swoim profilu w serwisie X Straż Graniczna.

Wszystko to kropla w morzu potrzeb. Zanim nachodźcy zmienią Polskę minie kilka lat, kilka lat użerania się z Polakami, którzy nie chcą się dzielić tym co otrzymują z Unii.

Dwoją się i troją aktywiści, którzy pomagają w przewozach, a nawet dzielą się… butami.

Jak widać mój sarkastyczny ton nie jest przesadny. To się dzieje naprawdę.

Nie byle jakiego wysiłku dokonuje “przedstawiciel mniejszości etnicznej” Donald Tusk, który codziennie przepoczwarza się po kilka razy będąc równocześnie i za i przeciw. I to ten sam Tusk?- pytają niektórzy. Tak, ten sam. Jest lepszy od Morawieckiego.

Grafika: antytusk.pl

Tymczasem, nawarstwiły się pewne opóźnienia…

Nie zostało jeszcze uchwalone prawo do nienawiści. Jeszcze nie uchwalone, lecz dziennikarze TVP i TVN już je stosują!

„Ustawa o mowie nienawiści”, tak jak już wielokrotnie pisałem, ma być prawem do okazywania nienawiści ludziom normalnym, dając możliwość represjonowania Polaków za poglądy i postawę patriotyczną. Można ją porównać do prawa okupacyjnego lub regulacji państwa totalitarnego.

Ustawa nie została do tej pory uchwalona przez Szejm, ale wielu lewicowych funkcjonariuszy tzw. frontu ideologicznego stosuje ją w praktyce.

Jeden z przykładów opisał @BostonTea84

Kłamliwy, ohydny, podżegający do nienawiści wpis Karoliny Opolskiej, dziennikarki TVP. Apeluję do Rady Etyki Mediów o niezwłoczną interwencję, tj. o zdjęcie jej programów z anteny.

Dlaczego wpis jest kłamliwy?

WSZYSTKIE oficjalne źródła (zarówno dane policyjne, jak i rozmaite sondaże wiktymizacyjne, robione na reprezentatywnych próbach) niezmiennie wykazują, że biali Polacy mają jedne z najniższych wskaźników przemocy (w tym przemocy seksualnej) w Europie i na świecie.

Jeżeli ktoś chce przeczytać co napisała Pani Wytatuowana, to całość znajduje się pod tym linkiem.

Kończę dość konkretnym cytatem

Dzisiaj na X (dawniej Twitter) lewary oraz inne liberałki miotają w amoku epitetem “rasistowski” i z moralną wyższością kierują wyzwiska typu “rasista” pod adresem każdego, kto nie ma ochoty oglądać subsaharyjskich Murzynów i afgańskich pakoli u siebie na osiedlowym przystanku. Jest to idealna okazja, aby przypomnieć skalę lewarskiej hipokryzji w rzeczonym temacie. Otóż biali o poglądach lewicowych uciekają od “kolorowych imigrantów” do białych dzielnic i robią to częściej niż biali o poglądach konserwatywno-prawicowych. Innymi słowy, lewoskrętni na sztandarach mają wypisane obłąkańcze slogany, że “różnorodność jest naszą siłą”, po czym pakują walizki i bunkrują się w białych, izolowanych, homogenicznych rasowo enklawach. Niestety – nie wszystkich białych stać na luksus przeprowadzki. Ci mniej zamożni muszą żyć w towarzystwie Murzynów albo innych arabskich plemion i regularnie doświadczać dobrodziejstw ideologii multikulti, czyli konfliktów plemiennych, wybuchów bomb i granatów, syfu na ulicach, pospolitej przemocy oraz drastycznego spadku zaufania społecznego. Do refleksji.

Dopiszę jeszcze rzecz zasadniczą. Brak zgody na przyjmowanie Murzynów, Arabów, Azjatów, Żydów, Ukraińców lub kogokolwiek innego jest niezbywalnym prawem każdego normalnego Polaka, prawem narodu do decydowania kogo chce gościć na swojej ziemi, a kogo nie.

Walka na imigrantów z Niemcami. „Niech polska policja zacznie wysadzać murzynów na granicy niemieckiej”

Walka na imigrantów z Niemcami. „Niech polska policja zacznie wysadzać murzynów na granicy niemieckiej”

16.06.2024 nczas/walka-na-imigrantow-z-niemcami

Granica polsko-niemiecka. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP/DPA
Granica polsko-niemiecka. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: PAP/DPA

Wojna hybrydowa, w której bronią są nielegalnie imigranci, rozszerza się. Do atakujących do tej pory Moskwy i Mińska najwyraźniej dołączył kolejny sojusznik czyli Berlin. Znów jesteśmy w kleszczach, jak w 1939 r.

Sprawa Niemców podrzucających do Polski nielegalnych imigrantów zrobią się głośna, kiedy zarejestrowano radiowóz niemieckiej policji podrzucający kilkuosobową rodzinę nielegalnych imigrantów do Polski.

Jak poinformował portal chojna24.pl, w piątek niemiecki radiowóz pojawił się w Osinowie Dolnym (woj. zachodniopomorskie), a z samochodu wysiadła rodzina migrantów. O incydencie portal został poinformowany przez jednego z czytelników. Z samochodu miały wysiąść dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Polska Straż Graniczna wystąpiła do niemieckiej policji o niezwłoczne wyjaśnienie incydentu, ale oni mają tam teraz weekend i Euro2024, więc odpowiedzi szybko nie uzyskamy. Jednak okazuje się, że to nie jest jednorazowy incydent, ale niemalże praktyka niemieckich służb. Regularnie podrzucają nam nielegałów.

Internauci alarmują, że nagle, praktycznie z dnia na dzień, w Szczecinie – a więc blisko granicy z Niemcami, pojawiło się dużo śniadych mężczyzn.

Poseł Dariusz Matecki z PiS przekazał następujące informacje, dotyczące podrzucania imigrantów przez niemieckie służby:

– 8 czerwca (sobota) przejście graniczne Rosówek policja niemiecka zostawiła 4 osoby pochodzące z Bliskiego Wschodu. Osoby te nie posiadały żadnych dokumentów, po interwencji polskiej policji, osoby te zostały przekazane i odwiezione na dworzec PKP przez Straż Graniczną.

– 9 czerwca (niedziela) taka sama sytuacja tylko że 6 osób, wsiedli do autobusu linii 241 kierunek Szczecin i tam policja ze Szczecina miała się nimi zająć.

Wygląda to na zorganizowaną akcję.

Do informacji odniósł się redaktor naczelny tygodnika „Najwyższy CZAS!” Tomasz Sommer.

To może niech polska policja też zacznie wysadzać murzynów bez dokumentów na granicy niemieckiej. Myślę, że chętnie zgodzą się na taki transport” – napisał Sommer.

Jedno jest pewne – dzieje się coś bardzo niepokojącego a rządzący zupełnie sobie z tym nie radzą i chyba tylko pod publiczkę udają, że coś robią.

Muszą spełnić warunki: Ten człowiek nie chce u nich złożyć wniosku o azyl; udowodnić, że trafił do Niemiec przez Polskę…

  1. Ten człowiek nie chce u nich złożyć wniosku o azyl;
  2. Trzeba udowodnić, że ten człowiek trafił do Niemiec przez Polskę;

Po socjal do Polski? Wsparcie ma być równe w całej Unii. Nielegalni imigranci mogą dostać więcej od obywateli  

https://niezalezna.pl/polityka/po-socjal-do-polski-wsparcie-ma-byc-rowne-w-calej-unii-nielegalni-imigranci-dostana-wiecej-niz-obywatele/520305


O pakcie migracyjnym i sytuacji w Polsce, która eskaluje wraz z kolejnymi doniesieniami o obecności imigrantów w różnych zakątkach kraju, mówił w Telewizji Republika poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk.

– Red. Aleksandra Fedorska w korespondencji ze stroną niemiecką ustaliła, że zwrotów imigrantów, tylko od stycznia do kwietnia, mieliśmy 3,5 tysiąca. Wiceminister tego rządu mówi zaś o dwustu ludziach. Atakował naszych posłów, pokrzykując, skąd mamy takie informacje. Jeśli strona niemiecka zawiadamia o tych liczbach, a polski rząd udaje, że nic o tym nie wie, to nie jest to dobra forma ochrony polskich interesów – zarzucił oponentom.

Tłumaczy, że „zgodnie z prawem azylowym Niemcy mają prawo w ciągu 48 godzin cofnąć do kraju sąsiedniego imigranta,

  • ale muszą spełnić cztery warunki”:
  1. Ten człowiek nie chce u nich złożyć wniosku o azyl;
  2. Trzeba udowodnić, że ten człowiek trafił do Niemiec przez Polskę;
  3. Jeżeli złożył wniosek o azyl, należy poczekać na jego rozpatrzenie;
  4. Polska strona musi być informowana o każdym pojedynczym fakcie zawrócenia.

Zapewnia, że „jeżeli niemiecka policja przejeżdża przez granicę i zostawia tę rodzinę to żadnego z tych warunków nie spełniła, a polskie państwo na to nie reaguje, rząd jest daleki od stanowczego podejścia do tej sprawy”. – Jeśli rząd będzie się tak zachowywał to oznacza, że takich dyspozycji nie ma polska Straż Graniczna – wskazał.

Wsparcie finansowe dla imigrantów

I dalej: „Przyjęto dyrektywę unijną, zgodnie z którą warunki wsparcia finansowego dla imigrantów muszą być jednakowe w całej Europie. Do tej pory było tak, że pomoc niemiecka czy francuska była na tyle atrakcyjna, że ci ludzie wędrowali tam, gdzie otrzymywali największe pieniądze”.

Migranci

Wskazał, że „jeśli warunki finansowe będą takie same, nie będzie motywacji, by się przemieszczać”.

– Osoba bezrobotna w Polsce będzie otrzymywała takie świadczenie, jakie wynika z prawa – a więc bardzo niskie i przez pół roku – a osoba, która trafi do Polski nielegalnie, będzie otrzymywała dwu-trzykrotnie większe, będzie miała prawo do mieszkania, a czas wsparcia finansowego będzie znacznie dłuższy. Jeśli rząd to zaakceptuje, czeka nas bunt społeczny – podsumował.

Dyrektywa 2024/1346 – wstrząsająca lektura azylowa. Imigranci mogą mieć lepiej, niż obywatele kraju UE | Niezalezna.pl

https://niezalezna.pl/polityka/rozporzadzenie-2024-1346-wstrzasajaca-lektura-azylowa-imigranci-moga-miec-lepiej-niz-obywatele-kraju-ue/520302

Litość jako broń psychologiczna. Migro-dywersanci.

Litość jako broń psychologiczna do zniszczenia Zachodu. Tak rosyjski generał opisał użycie imigrantów

Tomasz Teluk  https://niezalezna.pl/media/gazeta-polska-codziennie/litosc-jako-bron-psychologiczna-do-zniszczenia-zachodu-tak-rosyjski-general-opisal-uzycie-imigrantow/520093


Choć część ekspertów powołuje się na Walerego Gierasimowa jako autora nowoczesnej rosyjskiej doktryny wojskowej, wykorzystanie migrantów do destabilizacji wroga opisał szczegółowo gen. Aleksandr Władimirow w monografii „Podstawy ogólnej teorii wojny” wydanej w 2012 r. Sam Gierasimow dopiero rok później wygłosił serię teorii dotyczących koncepcji wojny nowej generacji. Zgodnie z nimi metody pozamilitarne są równie skuteczne do destabilizacji wrogich państw jak przeprowadzane tradycyjne działania wojenne. Dlatego Rosja tak chętnie używa nacisków ekonomicznych, szantażu politycznego, korupcji czy dezinformacji. 

Doktryna Władimirowa

Gierasimow twierdzi, że agresję rozpoczyna się w trakcie pokoju, nie wypowiadając wojny, natomiast agresywne działania maskuje się pod pretekstem misji pokojowych, humanitarnych i ewakuacyjnych. Główny cel ataku kieruje się na infrastrukturę krytyczną, natomiast działania prowadzone są zarówno przez cywilów, jak i służby specjalne. Zastosowanie tej strategii widzimy od dekady na Ukrainie. Władimirow szczegółowo opisał wykorzystanie migracji do uderzenia w stabilność systemów społecznych i gospodarczych.

Wojskowy zauważył, że polityka muliti-kulti zawiodła na Zachodzie, bowiem przybysze nie chcą się integrować, ponadto generują poważne problemy społeczne, głównie związane z przestępczością. Migranci, głównie ekonomiczni, powodują coraz więcej społecznych napięć. Natomiast skuteczna manipulacja opinią publiczną może jeszcze je zaognić. W ten sposób przeprowadzane są dezintegracja poszczególnych państw, niszczenie ich tkanki społecznej i wprowadzenie chaosu. Dlatego skutecznym narzędziem walki jest inżynieria przymusowej migracji, którą Rosjanie i Białorusini wdrożyli na użytek operacji „Śluza” prowadzonej przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie od 2021 r.  [Przecież to samo robi UE, czyżby umówili się z ruskimi ideologami? M.D.]

W ten sposób stworzono komercyjny sposób przerzucania migrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji na przyczółek białoruski. Tam szkoli się ich i uposaża, tak aby sami współtworzyli proces dyslokacji. Wśród części migrantów umieszcza się groźnych terrorystów czy byłych wojskowych, aby dokonywali aktów przemocy wobec mundurowych strzegących granic. Jako główne instrumenty psychologiczne tego rodzaju wojny asymetrycznej Władimirow określił wzbudzanie postaw odwołujących się do „człowieczeństwa”, „litości wobec słabszych” czy niechęci wobec użycia siły. Postawę tę można określić jako humanitarną, natomiast jej wspieranie jest elementem geopolitycznej wojny informacyjnej. Warto też podkreślić, że nie jest to pierwszy raz, gdy Rosjanie stosują migrację jako broń. Najbardziej znany przypadek to kontrolowany exodus Kubańczyków na wybrzeża Miami w latach 80. ubiegłego stulecia. 

Migrodywersanci 

Bardzo ciekawy termin, podczas jednej z ostatniej debat poświęconych bezpieczeństwu narodowemu w Polsacie, zaproponował Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz i ekspert ds. wojskowości. Zauważył on, że szturmujący naszą granicę z Białorusią nie są żadnymi uchodźcami – co jeszcze niedawno próbowali Polakom wmawiać politycy Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi – uciekającymi przed przemocą czy wojną, ale są migrantami ekonomicznymi lub wprost osobami wykonującymi określone zadania dywersyjne. Świadczą o tym celowe ataki na naszych strażników granicznych, a w szczególności zamordowanie jednego z nich. 

Zgromadzeni w studiu na tej interesującej debacie byli w zasadzie zgodni, że Polska powinna odejść natychmiast od biernej, uległej postawy, którą wyartykułował marszałek Sejmu Szymon Hołownia: żołnierze nie używają broni, aby przypadkowo nie zranić odpowiedników białoruskich, co mogłoby wywołać eskalację. Zachowawczą postawę naszego kraju potwierdził też wiceszef MON Paweł Zalewski, według którego poluzowanie zasad użycia broni palnej spowodowałoby, że migranci zabijani byliby po naszej stronie granicy i dochodziłoby do częstych wymian ognia z białoruskimi KGB-istami. Nic bardziej mylnego! Na tę chwilę konieczne jest podejmowanie działań ofensywnych. Co to oznacza? Gen. Leon Komornicki w omawianej debacie zwrócił uwagę, że problem trzeba zdusić w zarodku. Zarówno używając nacisków wewnątrz NATO, np. na Turcję, z której przylatują migrodywersanci, jak i wysyłając na miejsce swoich agentów, którzy nakłoniliby migrantów do działań na tyłach wroga

Jedna kwestia nie pozostawia żadnych wątpliwości. Polska jest w stanie hybrydowej wojny z Rosją i Białorusią. Z tym że Rosja i Białoruś atakują, a my jesteśmy w zasadzie bierni, rozzuchwalając wroga. Agresor rozumie tylko język siły. Bierność uznaje za słabość. Dlatego będzie eskalował, ponieważ mu się na to pozwala. Zupełnie inną postawę zaprezentowała Hiszpania, gdy w 2022 r. agresywny tłum Afrykańczyków szturmował granicę między Marokiem a hiszpańską enklawą w Melilli – wówczas siły bezpieczeństwa i żołnierze otworzyli ogień. Zginęło blisko 30 napastników – początkowo sądzono, że byli tam także funkcjonariusze służb marokańskich. 140 Hiszpanów zostało rannych, wielu również po stronie szturmujących. Agresorzy używali noży, pałek, żrących substancji. Forsując ogrodzenie, spadali z dużej wysokości i tracili życie. 

Błędy rządzących

Niestety kwestia naszego bezpieczeństwa na ten moment wygląda fatalnie. Za poprzedniej władzy zbudowaliśmy mur i sprawnie odparliśmy pierwszą falę ataków, łącznie z zaangażowaniem Grupy Wagnera. Słabo wyglądała jednak nasza obrona przeciwlotnicza. Obecnie jest coraz gorzej. Brakuje rozwiązań na poziomach strategicznym, taktycznym i prawnym. Funkcjonariusze służący na granicy czują się opuszczeni i zaszczuwani przez dowódców. W sieci można znaleźć zdjęcia prowizorycznych baraków przypominających slumsy, skleconych z byle czego, które mają chronić żołnierzy przed zimnem i chłodem. W porównaniu z profesjonalną infrastrukturą budowaną na froncie na Ukrainie jest to żenujące. 

Nie brakuje także relacji żołnierzy, którzy wysyłani są z gołymi rękami na migrodywersantów. Brakuje im broni i środków komunikacji. W dodatku nadzorujące ich służby tylko czekają na pretekst, aby im dopiec. W efekcie jest coraz mniej chętnych do takiej służby. W Straży Granicznej jest ponad 2 tys. wakatów. W Wojsku Polskim wielokrotnie więcej. Zresztą wysyłanie armii na granicę jest nieporozumieniem. Wiąże to wojskowych na granicy i ogranicza konieczne szkolenia w armii do celów prowadzenia wojny. 

Pojawiły się także głosy, aby uformować Korpus Ochrony Pogranicza, formację, która chroniła nasze Kresy po wojnie z bolszewikami. KOP chronił terytorium II RP przed przerzucaniem agentów, terrorystów i dywersantów przez granicę. Jego zakres działań obejmował tereny od granicy z Rumunią po województwo wileńskie. Jednak współcześnie nie ma potrzeby formowania dodatkowej formacji. Wydaje się, że tego typu rozeznanie lokalnych terenów i społeczności jest w gestii istniejących już Wojsk Obrony Terytorialnej, które mogłyby wspomagać Straż Graniczną w ochronie pasa nadgranicznego. Angażowanie w te zadania wojska i policji jest marnotrawieniem zasobów. 

Żołnierze jak tlenu potrzebują teraz odrodzenia morale i wsparcia dowódców. Miejmy nadzieję, że generałowie zdobędą się na odwagę i staną murem za polskim mundurem. Tego oczekiwałoby się od głównodowodzących, w których rękach jest kierowanie bezpieczeństwem narodowym.

Tekst ukazał się w dzisiejszym numerze “Gazety Polskiej Codziennie”. Źródło: niezalezna.pl

=================================

mail:

<<Zarówno używając nacisków wewnątrz NATO, np. na Turcję, z której 
przylatują migrodywersanci>>


To znaczy, że kraj NATO współpracuje z Rosją i Białorusią w hybrydowej 
wojnie przeciw Polsce..

Niemcy zawróciły na terytorium Polski ponad 3,5 tysiąca cudzoziemców

14 czerwca 2024 pch24/niemiecka-zawrocila-na-terytorium-polski

Strona niemiecka zawróciła na terytorium Polski ponad 3,5 tysiąca cudzoziemców

(Polsko-niemieckie przejście graniczne Słubice -Frankfurt nad Odrą. Fot. Łukasz Dejnarowicz / Forum)

Od początku roku 2024 do końca maja na całej zachodniej granicy Polski strona niemiecka zatrzymała 7371 cudzoziemców próbujących nielegalnie przekroczyć granicę polsko-niemiecką – podał w piątek Lubuski Urząd Wojewódzki.

Strona niemiecka zawróciła na terytorium Polski 3 578 osób, z czego 2 238 to obywatele Ukrainy. Czynności administracyjne wszczęto wobec 549 osób.

Dane pochodzą z Polsko-Niemieckiego Centrum Współpracy Służb Policyjnych, Granicznych i Celnych w Świecku.