Atmosfera jurydyczna

Stanisław Michalkiewicz atmosfera-jurydyczna

Atmosfera jurydyczna pojawiła się u nas jeszcze za głębokiej pierwszej komuny. Świadczy o tym zapis we wspomnieniach Adama Grzymały-Siedleckiego, który pisze, że jak nauczycielka na lekcji rachunków mówi uczniom, że dwa dodać dwa, to jest cztery, to oni pytają, czy ma na to świadków.

Być może, że początki atmosfery jurydycznej sięgają jeszcze głębiej, bo, czyż Fredro w “Zemście” nie cytuje Rejenta Milczka, który powiada: “nie brak świadków na tym świecie”? No a po co są na tym świecie świadkowie? Po to, żeby pomagali ustalić, jak było. A komu mają w tym ustaleniu pomagać? To jasne, że niezwisłemu sądowi, który dzięki świadkom zeznającym, jak trzeba, może wydać wyrok zgodny z życzeniami oficerów prowadzących. Toteż świadomi swojej roli świadkowie na pytanie: “Józiu, Zosiu, Franiu, powiedzcie, jak było? Czy było tak, jak on mówi? – odpowiadają: “nie tak było, inaczej było!” – no i uzasadnienie pięknego wyroku gotowe.

Na przykład niezawisła pani sędzia Joanna Knobel, ze znanego na całym świecie z niezawisłości okręgu sądowego w Poznaniu, uniewinniła 32 osoby z zarzutu złośliwego zakłócania obrzędu religijnego. Chodziło o to, że podczas Mszy św. do tamtejszej katedry wtargnęła 32-osobowa grupa “aktywistów”, którzy wznosili okrzyki, rozwijali transparenty i tak dalej, wskutek czego dalsze odprawianie nabożeństwa stało się niemożliwe. Ponieważ chodziło o reakcję na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, uznającego tzw. “aborcję genetyczną”, czyli mordowanie dzieci bardzo chorych, za sprzeczną z konstytucją, pani sędzia Joanna Knobel wiedziała, na czym polega powinność jej służby i wszystkich uniewinniła. Jestem pewien, że uniewinniłaby tych “aktywistów” nawet wtedy, gdyby nasrali na ołtarz tym bardziej, że słychać, iż 550 niezawisłych sędziów wyraziło jej poparcie.

Ciekawe, ilu wśród nich jest konfidentów Wojskowych Służb Informacyjnych, a ilu konfidentów ABW, która werbowała sędziów w ramach operacji “Temida”? Tak czy owak, pani sędzia Joanna Knobel, tylko patrzeć, jak zostanie autorytetem moralnym, obok “Babci Kasi”, pana Mateusza Kijowskiego, Kukuńka i innych szermierzy wolności. W takiej sytuacji moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, może składać deklaracje, że będzie “łamać prawo” bez najmniejszego ryzyka. Już tam niezawiśli sędziowie z góry wiedzą, kogo powinni skazywać, a kogo nie wolno im tknąć palcem.

Atmosfera jurydyczna przekroczyła już granice naszego nieszczęśliwego kraju i poraziła również niezawisłych sędziów z Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Гага – самый скучный город в мире; прошу Ваше Величество прислать икру, водку и тройку лошадей– pisał jeszcze w XIX wieku do centrali w Sankt-Petersburgu zdesperowany rosyjski dyplomata. (Haga, najnudniejsze miasto na świecie. Proszę Waszą Wielmożność o przysłanie kawioru, wódki i trójki koni)

Nic tedy dziwnego, że w tej atmosferze nudy, niezawisłym sędziom przychodzą do głowy rozmaite pomysły. Ostatnio wpadli na pomysł, by wydać nakaz aresztowania zimnego ruskiego czekisty, zbrodniarza wojennego Putina. O mianowaniu Prezydenta Putina na zbrodniarza wojennego zdecydowali amerykańscy twardziele z Senatu USA, więc niezawisły Trybunał w lot zrozumiał powinność swojej służby, przechodząc do porządku nad drobiazgiem, że Rosja go nie uznaje, podobnie zresztą jak m.in. Stany Zjednoczone, Izrael, Chiny, Indie, Iran i… Ukraina, która najwyraźniej uważa, że lepiej nie przeciągać struny, bo wprawdzie świat już się przyzwyczaił do traktowania jej jako państwa specjalnej troski, od czego tamtejsi politycy wprawnie obcinają kupony, ale niech no któregoś dnia padnie inny rozkaz? Bo niezawiśli sędziowie, podobnie jak pani sędzia Joanna Knobel, wiedzą, co im wolno, a czego nie. Nie są wprawdzie tak wszechmogący, jak sędziowie amerykańscy, który uważają, że obszar ich jurysdykcji rozciąga się nie tylko na cały świat, ale również – na wszystkie możliwe ludzkie zachowania – ale co to szkodzi puścić wodze fantazji, zwłaszcza w Hadze, która i teraz też jest nudna, jak flaki z olejem?

To jeszcze można by jakoś znieść, natomiast niepokojąca jest ekspansja atmosfery jurydycznej na obszar nauki. Jeszcze do niedawna uważano, że prawdy naukowe ustala się na drodze poddawanych nieustannej weryfikacji eksperymentów i że polegają one na tym, iż WIEMY – jak jest. Ale na początku lat 90-tych, za sprawą biurokratycznego gangu, zwanego Światową Organizacją Zdrowia, nastąpiła zmiana. WHO mianowicie przez głosowanie ustaliła, że zboczenia seksualne nie są zboczeniami, tylko szlachetnymi “orientacjami”. Problem w tym, że w drodze głosowania możemy ustalić tylko to, jak myśleli jego uczestnicy, ale nie to, jak jest naprawdę. Niestety postępująca demokracja totalna wkracza ze swoimi metodami nie tylko na teren polityki, nie tylko do dziedziny rozstrzygania sporów, chociaż nawet i tu zasada, iż większość ma rację niekoniecznie musi się sprawdzać – ale również na teren nauki, która z natury rzeczy żadnej demokratycznej większości się nie poddaje i nie powinna. Akurat mamy rok Kopernika, który stanął sam jeden przeciwko całemu ówczesnemu światu i okazało się, że to on miał rację.

Tymczasem w tym samym Poznaniu, w którym “orzeka” pani sędzia Joanna Knobel, miał rozpocząć się proces 19 lekarzy, którym Naczelny Sąd Lekarski zarzuca głoszenie opinii, iż szczepionki przeciwko zbrodniczemu koronawirusowi wywołują różne działania niepożądane. Wydawało się, że skoro biurokratyczny gang zwany WHO i większość biurokratycznych gangów okupujących poszczególne państwa, zadekretowały, iż szczepionki są dobre na wszystko, nawet na ładną, niewinną panienkę, to Naczelny Sąd Lekarski z automatu przysoli podsądnym piękne wyroki, ale czy to sprawiły resztki poczucia przyzwoitości, czy też protesty antyszczepionkowców – dość że Sąd postanowił najpierw wysłuchać specjalistów, którzy podpowiedzą mu – jak jest. Ale zdaje się, że wśród specjalistów zdania też są podzielone, toteż jeśli będzie musiało dojść do wyrokowania, ostatnie słowo będzie należało do Sądu, który oczywiście zdecyduje o wyroku w drodze głosowania. Krótko mówiąc, kwestia, czy te szczepionki wywołują niepożądane skutki uboczne, czy nie, będzie rozstrzygnięta w drodze głosowania.

Otóż jest to praktyka barbarzyńska, która nigdy nie powinna mieć zastosowania na terenie nauki, więc jeżeli Naczelny Sąd Lekarski się takich działań dopuści, ściągnie zarówno na siebie, jak i na gang, który go powołał, wieczną hańbę i pogardę, jako ognisko i rozsadnik ciemnoty, maskowanej tytułami i dyplomami. Niestety prawo Murphy`ego głosi, że jeśli coś złego może się stać, to na pewno się stanie, co jest i w tym przypadku prawdopodobne tym bardziej, iż za opinią, jakoby szczepionki nie wywoływały żadnych niepożądanych skutków ubocznych, stoją wielkie pieniądze farmaceutycznych koncernów i wpływowe gangi polityczne, a wiadomo, że nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem.,,.