W poniedziałek 22 maja zakończył się proces w głośnej sprawie napaści aktywistów LGBT na kierowców naszej furgonetki „Stop pedofilii”, do której doszło w czerwcu 2020 r. Sprawa ciągnęła się aż 3 lata, po czym tęczowi bandyci usłyszeli łagodny wyrok w postaci prac społecznych. Gdy sąd odczytał wyrok i przedstawił uzasadnienie, zgromadzeni na sali aktywiści LGBT wybuchali śmiechem i wykonywali lekceważące gesty. Na koniec zaczęli wrzeszczeć. Po zakończeniu rozprawy na korytarzu sądowym (!) grozili jednemu z naszych wolontariuszy i zniszczyli nasz statyw do kamery. Po wyjściu z budynku sądu zakłócali nasze legalne zgromadzenie publiczne. W sposób niezwykle ostentacyjny i bezczelny wyrażali lekceważenie wobec decyzji sądu, wymiaru sprawiedliwości i funkcjonowania organów państwa. Bierność struktur państwowych, które pobłażają chuliganom, prowadzi do tego, że aktywiści LGBT są coraz bardziej zuchwali i agresywni. Pobłażliwość odbierają jako przyzwolenie i za pomocą siły próbują zaprowadzić w Polsce swój „porządek”. |
W czerwcu 2020 roku grupa agresywnych chuliganów LGBT napadła na naszą furgonetkę „Stop pedofilii” w trakcie jazdy po centrum Warszawy. Napastnicy poturbowali jednego z naszych wolontariuszy oraz uszkodzili auto. Wkrótce potem aresztowano prowodyra napadu Michała Sz. pseudonim Margot, na co aktywiści LGBT odpowiedzieli wszczęciem zamieszek w stolicy. Doszło do starć z policją, w trakcie których uszkodzono radiowóz i zatrzymano kilkadziesiąt osób. O zamieszkach, aresztowaniu Michała Sz. i napadzie na naszych wolontariuszy zaczęły informować niemal wszystkie media oraz liczne instytucje. Wielu zwykłym Polakom otworzyło to oczy i uświadomiło, że „tolerancyjni” aktywiści LGBT to zwykli bandyci, którzy za pomocą terroru zamierzają wprowadzić w naszym kraju swoją ideologię. Sprawcy napadu stanęli przed sądem, ale proces ciągnął się blisko 3 lata. Sprawa była doskonale udokumentowana na video, w której sprawcy nie tylko publicznie przyznawali się do napadu (!), ale również zapowiadali kolejne akty terroru wobec naszej Fundacji. Prokuratura domagała się dla sprawców napadu wyroków w postaci więzienia. Tymczasem chuligani LGBT, którzy napadli na naszych wolontariuszy, zostali skazani na… prace społeczne w wymiarze od 6 do 12 miesięcy oraz po kilka tysięcy złotych grzywny i nawiązki. Wyrok jest nieprawomocny i aktywiści będą się od niego odwoływać. Podczas mów końcowych oskarżeni i ich obrońcy domagali się uniewinnienia, a przy okazji twierdzili, że winę za wszystko ponosi nasza Fundacja. Warto w tym momencie przypomnieć, że trzy tygodnie temu warszawski sąd umorzył postępowanie wobec agresywnego mężczyzny, który napadł na naszego kierowcę Jana, gdy ten prowadził furgonetkę „Stop pedofilii”. Prowadząca sprawę sędzia stwierdziła, że fizyczna agresja wobec naszego kierowcy była po prostu „wyrazem dezaprobaty”wobec działań naszej Fundacji. Co poniedziałkowy wyrok oznacza w praktyce? Aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy spojrzeć na zachowanie aktywistów LGBT. Byli oni licznie obecni na sali sądowej w trakcie procesu Michała Sz. i innych napastników. Gdy sędzia odczytywała wyrok, wybuchali śmiechem, wstawali z ławek i głośno komentowali, manifestując w ten sposób ostentacyjną pogardę dla decyzji sądu. Zagrożono im wyrzuceniem z sali. Po zakończeniu rozprawy usiłowali zablokować naszego wolontariusza Dawida na korytarzu sądowym (!) i uniemożliwić mu nagrywanie na video. Zniszczyli Dawidowi statyw kamery, popychali go i grozili mu. Po wyjściu z budynku sądu zakłócali nasze legalne zgromadzenie publiczne informujące o skutkach ideologii LGBT, które odbywało się na ulicy przed wejściem do sądu. Interweniujący policjanci, którzy byli odpowiedzialni za zabezpieczenie sytuacji, sugerowali, że może dojść do eskalacji przemocy. Mundurowi dali nam do zrozumienia, że najlepiej by było, abyśmy poszli do domu i nie prowokowali (!) aktywistów LGBT, dzięki czemu zapanowałby spokój. Panie MirosĹ‚awie, tu właśnie tkwi istota całego problemu. Sąd okazał chuliganom LGBT pobłażliwość licząc na to, że przyniesie to dobre skutki. Tymczasem wystarczyło kilka minut aby przekonać się, że ustępliwość przynosi kompletnie odwrotne efekty. Folgowanie aktywistom LGBT jest dla nich jedynie zachętą do jeszcze większej agresji. Niskie wyroki zapadające po ciągnących się latami procesach, połączone z pobłażliwością służb mundurowych oraz całkowitą biernością rządzących, to nic innego jak zielone światło dla dalszych aktów terroru i chuligaństwa. Aktywiści LGBT czują się panami sytuacji, co dobitnie pokazał w trakcie procesu zwłaszcza Paweł Sz., okazując lekceważenie i pogardę dla systemu prawa w Polsce. Jak powiedział skazany za napad na naszych kierowców Paweł Sz. w rozmowie z Gazetą Wyborczą: „Zostaliśmy skazani za coś, co każdy powinien zrobić: za niszczenie homofobicznej propagandy. To, co na ten temat uważa jedna czy druga sędzia lub jej przełożony, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Będziemy robić to, co jest słuszne, niezależnie od tego, jakie wyroki zapadają.” Zarówno Paweł Sz. jak i inny aktywiści LGBT zapowiadają już kolejne ataki i napady na naszych wolontariuszy. Korzystając z pobłażliwości i bierności służb oraz wymiaru sprawiedliwości, biorą sprawę w swoje ręce i usiłują za pomocą siły zaprowadzić w naszym kraju swój „porządek”. Na czym ma on polegać? Od czerwca 2020 roku, gdy napadnięto na naszych kierowców, obserwujemy nieustanną eskalację przemocy wobec wolontariuszy naszej Fundacji oraz innych ludzi stających w obronie prawdy. Napady, pobicia, podpalenia, ataki, blokady, groźby, podżegania do morderstwa – to już niemal codzienność naszych działaczy, którzy każdego dnia muszą zmagać się z agresją w trakcie organizacji akcji informacyjnych ostrzegających Polaków przed skutkami aborcji i ideologii LGBT. Równolegle, dochodzi do kolejnych ataków na kościoły, zakłóceń Mszy Św., napadów na księży (w tym morderstw jak np. w Siedlcach w 2021 r.), niszczenia kapliczek i przydrożnych krzyży oraz coraz częstszych wulgarnych zachowań na ulicach. Celem tych terrorystycznych działań jest doprowadzenie do sytuacji, w której w przestrzeni publicznej w Polsce będzie wolno robić tylko to, co akceptują i popierają aktywiści LGBT oraz stojące za nimi międzynarodowe instytucje, korporacje i rządy obcych państw wspierające forsowanie tęczowej ideologii. Politycy oraz organy państwa polskiego, w szczególności osoby i instytucje odpowiedzialne za zapewnianie bezpieczeństwa, w przeważającej większości już dawno poddały się temu naciskowi. Sprzeciw wobec siłowego wprowadzania w Polsce ideologii LGBT jest wśród decydentów jedynie werbalny. W praktyce panuje bierność, bezczynność i obojętność. Również wiele osób związanych z instytucjami pozarządowymi, społecznymi i kościelnymi wystraszyło się tego lewackiego terroru. Liczne środowiska wycofały się z obecności w przestrzeni publicznej i medialnej. Swoją bierną postawę argumentują tym, że aktywistów LGBT nie należy prowokować i drażnić, gdyż głośne mówienie prawdy o takich sprawach jak „edukacja seksualna” dzieci czy aborcja spotyka się z reakcją w postaci przemocy. Ich zdaniem ważniejszy jest „spokój społeczny”, do osiągnięcia którego konieczne jest wycofanie się z działalności publicznej i ograniczenie się do głoszenia prawdy we własnych środowiskach, na zamkniętych spotkaniach w salkach parafialnych lub siedzibach organizacji, których członkowie są już dawno przekonani. Tymczasem jeśli ustąpimy przed lewackimi aktywistami i oddamy im przestrzeń publiczną, to oni jeszcze szybciej i łatwiej osiągną swoje cele, takie jak wprowadzenie w Polsce obowiązkowej „edukacji seksualnej” dzieci w szkołach i przedszkolach, legalizacja aborcji na życzenie czy upowszechnienie wśród młodzieży tzw. „tranzycji” czyli okaleczania się poprzez amputacje i zażywanie blokerów hormonalnych. Proszę spojrzeć na jedno z haseł eksponowanych w trakcie tzw. „parady równości”: „Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy! W Twojej szkole, pracy, rodzinie, w Twoim sklepie, szpitalu, autobusie, kościele, urzędzie i w rządzie. Zaakceptuj rzeczywistość”. Innymi słowy – celem aktywistów LGBT jest zdominowanie przestrzeni publicznej. Jeśli my się z niej wycofamy, to oni nie tylko nie zaprzestaną działań, ale tym bardziej zaczną naciskać na przeforsowanie swoich żądań. |
Skala oporu wobec tych zagrożeń w Polsce zależy od tego, ile osób będzie świadomych sytuacji i zacznie podejmować konkretne działania w swoich rodzinach, wspólnotach znajomych, miejscach pracy i zamieszkania. Kształtowaniem tej świadomości Polaków na szeroką skalę zajmuje się nasza Fundacja. W całym kraju organizujemy niezależne kampanie społeczne ostrzegające przed zagrożeniami aborcji i ideologii LGBT oraz mobilizujące do działania. W naszych działaniach wykorzystujemy furgonetki, lawety i przyczepy, wielkoformatowe billboardy, bannery i plakaty oraz megafony. W najbliższym czasie planujemy organizację co najmniej kilkudziesięciu niezależnych, ulicznych akcji informacyjnych na terenie miast Polski. Jeżeli uda się je przeprowadzić, dotrzemy z prawdą do wielu tysięcy osób. Potrzebujemy na ten cel ok. 13 000 zł. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić dotarcie do tysięcy kolejnych Polaków z prawdą o ogromnym zagrożeniu, jakie niesie dla naszego społeczeństwa ideologia LGBT. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW |
Zamierzamy dalej bezkompromisowo ostrzegać o skutkach ideologii LGBT, „edukacji” seksualnej dzieci i aborcji. Aby było to możliwe, niezbędna jest Pańska pomoc, na którą bardzo liczymy. Razem możemy przeciwstawić się chuliganom terroryzującym ulice naszych miast i uratować Polskę przed anty-moralną rewolucją, która wymierzona jest przede wszystkim w najmłodsze dzieci i młodzież. Serdecznie Pana pozdrawiam, |
PS: Do powodzenia naszych akcji w sposób szczególny przyczyniają się Patroni naszej Fundacji, czyli osoby regularnie wspierające nas finansowo. Więcej o naszym programie patronackim w linku. |
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszkówstronazycia.pl Kliknij jeśli nie chcesz od nas otrzymywać tego typu korespondencji. |