Media opisują wstrząsającą historię. Sąd skazał na dożywocie pielęgniarkę, która w trakcie nocnych dyżurów mordowała noworodki na oddziale neonatologii poprzez wykonywanie im śmiercionośnych zastrzyków. W tym samym czasie, dokładnie w taki sam sposób, morduje się dzieci w trakcie legalnych aborcji – poprzez śmiertelny zastrzyk w ich serca. Do tego szkoleni są lekarze-aborcjoniści. Wszystko jest zgodne z prawem i nazywa się to „usługą medyczną” lub „świadczeniem zdrowotnym”. Otumanione propagandą społeczeństwo nie potrafi dostrzec wpływu tych praktyk na stosunek pielęgniarek i lekarzy do innych dzieci oraz braku różnicy pomiędzy zamordowaniem dziecka przed i po urodzeniu. Dlatego musimy organizować kolejne akcje budzące świadomość i sumienia Polaków.33-letnia Lucy Letby została skazana na dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Letby została uznana winną zamordowania siedmiorga noworodków oraz usiłowania zabójstwa sześciu innych dzieci w szpitalu w Chester w Wielkiej Brytanii. Władze szpitala były zaniepokojone wzrostem zgonów wśród dzieci na oddziale, do których dochodziło najczęściej podczas dyżurów Letby. Okazało się, że kobieta wykonywała noworodkom śmiertelne zastrzyki, wstrzykując dzieciom insulinę. O sprawie piszą liczne media na świecie, w tym również polskojęzyczne. Proces Letby relacjonuje m.in. Gazeta Wyborcza, która podaje argumentację prowadzącego proces sędziego: „działałaś w sposób, który był całkowicie sprzeczny z normalnymi ludzkimi instynktami (…) To była okrutna, wykalkulowana i cyniczna akcja mordowania najmniejszych i najbardziej bezbronnych dzieci.” Mówił cytowany przez Wyborczą sędzia James Goss.
Nie jest to pierwszy przypadek morderstw i skandalicznego traktowania dzieci w brytyjskich szpitalach. Media zastanawiają się, jak mogło dojść do tych okrutnych zabójstw. Zastanawiają się, ale nie przychodzi im do głowy oczywiste wyjaśnienie. W Wielkiej Brytanii co roku zabija się poprzez aborcję ok. 200 000 dzieci w fazie prenatalnej. Jest to niezwykle rozpowszechniony, krwawy proceder. Dzieci w szpitalach abortuje się m.in. za pomocą zastrzyku z chlorku potasu i nazywa się to oficjalnie „usługa medyczną”. Czym różni się ta „usługa medyczna” od morderstw dokonanych przez pielęgniarkę Lucy Letby na noworodkach? Tym, że jej ofiary były o kilka tygodni starsze. Dziennikarzom, komentatorom, mędrcom ze środowisk lekarskich i licznym „autorytetom moralnym” nie przychodzi do głowy, że zabijanie noworodków nie różni się moralnie od zabijania dzieci w łonie matki, a technicznie jest łatwiejsze. Dziesiątki tysięcy lekarzy i pielęgniarek są szkolone od dziesięcioleci w zabijaniu prenatalnym, a społeczeństwo nie potrafi dostrzec wpływu tych praktyk na stosunek pielęgniarek i lekarzy do innych dzieci. W szpitalach w Polsce rośnie liczba legalnych aborcji na dzieciach. Gizela Jagielska, wicedyrektor szpitala w Oleśnicy, w którym obecnie dokonuje się największej liczby aborcji w Polsce, publicznie pochwaliła się, że aborcji w jej placówce dokonuje się m.in. poprzez wykonywanie dzieciom w łonach matek zastrzyku z chlorku potasu w serca. Takich aborcji dokonuje się w Oleśnicy m.in. na dzieciach podejrzanych o zespół Downa. Jagielska nazywa to „podstawowym świadczeniem medycznym”, a za aborcje dokonywane w polskich szpitalach płaci NFZ z moich i Pana podatków. Środowisko medyczne w ogóle na to nie reaguje. Nie reagują również politycy. Media głównego nurtu oburzają się mordowaniem noworodków, intensywnie promując jednocześnie morderstwa prenatalne poprzez aborcje. Wydaje się, że dostrzeżenie związku między zabójstwem dziecka tuż przed narodzeniem, a mordowaniem noworodków, przekracza możliwości intelektualne większości dziennikarzy, polityków, ekspertów oraz wpływowych lekarzy z instytucji takich jak Naczelna Izba Lekarska czy Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników, a także dużej części społeczeństwa otumanionego aborcyjną i eugeniczną propagandą.
Właśnie dlatego nasza Fundacja organizuje w całej Polsce niezależne kampanie informacyjne, za pomocą których docieramy do naszego społeczeństwa z prawdą o aborcji. Jesteśmy obecni m.in. pod szpitalami, w których dokonuje się aborcji na dzieciach i domagamy się natychmiastowego zaprzestania tego barbarzyńskiego procederu. Wielu ludzi, którzy spotykają się z nami w trakcie naszych akcji ulicznych, daje wyrazy swojego poparcia dla naszych działań. Wiele osób dołącza do nas i pomaga nam organizować kolejne kampanie w swoich miejscowościach, dzięki czemu możemy docierać do tysięcy nowych Polaków. Jednak wiele innych osób na widok naszych akcji wpada w gniew i wściekłość. Takie reakcje mogłyby być zrozumiałe, gdyby odnosiły się do procederu mordowania dzieci. Tymczasem jednak takie osoby w zdecydowanej większości nie czują się oburzone okrutnym zabijaniem dzieci poprzez aborcję, lecz tym, że my publicznie mówimy prawdę o aborcji i się jej sprzeciwiamy. Kilku naszych rozmówców, którzy podeszli do nas w trakcie akcji na ulicy, na zadane im pytanie wprost przyznało, że nie przeszkadza im wstrzykiwanie dzieciom chlorku potasu w serce, lecz to, że muszą o tym słuchać! Nikt nie lubi być konfrontowany z czymś, co zakłóci jego „święty spokój” i naruszy jego „strefę komfortu”, jaką w tym przypadku jest przekonanie, że aborcja jest czymś dobrym i właściwym, do czego każda kobieta ma rzekome „prawo”. Do czego w praktyce prowadzi taka konfrontacja? Nasz wolontariusz Adam, odpowiedzialny za koordynację akcji pod szpitalem w Oleśnicy, usłyszał w ostatnim czasie 3 wyroki skazujące na 3 000 zł grzywny za głoszenie prawdy o aborcji pod tą placówką. W ocenie sądów, nasze działania ostrzegające przed konsekwencjami aborcji „naruszyły spokój” personelu szpitala, który wezwał na nas policję. Dokonywanie aborcji w tym szpitalu, w tym aborcji na dzieciach z podejrzeniem zespołu Downa, nie narusza spokoju jego pracowników. Gdy dzieciom w trakcie aborcji wykonuje się zastrzyki śmierci, nikt nie bije na alarm. Za to prawda o aborcji porusza ich sumienia tak bardzo, że prześladują naszych wolontariuszy. Z kolei inne osoby, karmiące się aborcyjną propagandą w mediach, niemal automatycznie uruchamiają gniew i agresję na widok naszych akcji, atakując nas w trakcie kampanii ulicznych. W ostatnim czasie doszło do szeregu napadów na kierowców naszych furgonetek. Regularnie dostajemy groźby sugerujące podpalenie kolejnych naszych pojazdów. Bez przerwy dochodzi także do napadów na naszych wolontariuszy w trakcie akcji ulicznych, jak np. w Elblągu, gdzie na grupę modlących się o powstrzymanie aborcji osób rzucił się agresywny mężczyzna. Pomimo prześladowań, szykan i trudności, które nas spotykają, musimy organizować kolejne akcje i za ich pomocą budzić sumienia i kształtować świadomość Polaków, w tym lekarzy, którzy dokonują aborcji na dzieciach. Aborcjoniści w każdej chwili mogą się zmienić i nawrócić. Muszą tylko stanąć w prawdzie. W tym celu głosimy prawdę w przestrzeni publicznej i przypominamy o niej.O naszych akcjach pod szpitalem w Oleśnicy jest bardzo głośno w lokalnych mediach oraz w okolicy. Działamy także pod innymi placówkami w całej Polsce. W ten sposób nie tylko docieramy do kolejnych osób z prawdą o aborcji, ale także wywieramy wpływ i presję na powstrzymanie mordowania dzieci. Wciąż spływają do nas informacje od kolejnych szpitali, które potwierdzają, że wykorzystują lukę w prawie i dokonują aborcji na dzieciach. Potwierdziliśmy, że aborcje są wykonywane m.in. w szpitalach w: Szczecinie, Gdańsku, Elblągu, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Jeleniej Górze i Warszawie. Potrzebujemy nowych plakatów, transparentów i bannerów, aby za ich pomocą poinformować Polaków o tym, co dzieje się za murami tych placówek i zmobilizować kolejne osoby do włączenia się w działania przeciwko aborcji. Chcemy także przeprowadzić kolejne akcje z użyciem furgonetek, przyczep i lawet wyposażonych w wielkoformatowe plakaty ujawniające praktyki, do jakich dochodzi w tych szpitalach. Potrzebujemy na te działania ok. 9 000 zł. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby wesprzeć organizację akcji ujawniających prawdę o aborcji dokonywanych w polskich szpitalach i dotrzeć z ostrzeżeniem przed konsekwencjami aborcji do tysięcy kolejnych Polaków. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW =================================== Zabijanie niewinnych dzieci poprzez zastrzyki śmierci wykonywane w ich serca – takie praktyki powinny kojarzyć się z eksperymentami medycznymi dokonywanymi na więźniach w obozach koncentracyjnych. Tymczasem jest to „usługa medyczna” sponsorowana przez NFZ z naszych podatków, coraz bardziej powszechnie przeprowadzana w polskich szpitalach. Musimy działać aby to powstrzymać i uczynić aborcję czymś nie do pomyślenia dla Polaków. Konieczne do tego są kolejne akcje informacyjne, odsłaniające prawdę o aborcji i kształtujące sumienia społeczeństwa. Bardzo Pana proszę o wsparcie tych kampanii. Serdecznie Pana pozdrawiam, Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |