Kolejni geje aresztowani z zarzutami o charakterze pedofilskim – to znani aktywiści LGBT: szef homo-stowarzyszenia oraz jego wolontariusz. Bułgaria broni się przed homopropagandą. Stosowane do tzw. „zmiany płci” blokery dojrzewania powodują rozstrój zdrowia dzieci. Adam Bodnar nakazuje podwładnym nie ścigać przestępstwa aborcji. Polskie dzieci są zabijane zastrzykiem z trucizny prosto w serce.
O tym i o innych ważnych sprawach dowie się Pan z portalu www.RatujZycie.pl. Przesyłamy wybór najbardziej aktualnych artykułów.
Zapraszamy do lektury i podawania dalej, by inni także dowiedzieli się, co się aktualnie dzieje. Wiele osób nie ma pojęcia, jak naprawdę wygląda starcie Dobra ze złem. Trzeba edukować i uświadamiać.
Aktywista LGBT aresztowany za pedofilię
Kolejny aktywista LGBT aresztowany za pedofilię! Brytyjskie służby ujęły Stephena Irelanda, założyciela LGBTQ Pride. Razem z nim do aresztu trafił wolontariusz Pride, David Sutton. Obaj usłyszeli łącznie aż 22 zarzuty w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci.Czytaj dalej >
Propaganda LGBT zakazana w bułgarskich szkołach
Bułgarski parlament zdecydowaną większością przyjął nowelizację ustawy o nauczaniu w przedszkolach i szkołach. Nowe prawo zakazuje promowania idei i poglądów związanych z nietradycyjną orientacją seksualną. Propaganda LGBT nie może się plenić w placówkach edukacyjnych.Czytaj dalej >
Kontra w Gliwicach. Stop LGBT!
Tegoroczna kontra w Gliwicach była wydarzeniem szczególnym. Zaledwie kilka dni wcześniej całą Polskę obiegła wiadomość o parze lesbijek, które katowały 4-letniego Ignasia. Czy ruch LGBT w jakikolwiek sposób ujął się za ofiarą bezdusznych kobiet? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie – słychać było typowe wezwania do tolerancji i równości. O patologiach w środowisku lobby LGBT przypomnieli zatem normalni ludzie, którzy licznie przybyli na Rynek w Gliwicach.Czytaj dalej >
Blokery dojrzewania zagrożeniem dla zdrowia
Specjaliści alarmują, że rozpowszechnienie wśród nastolatków blokerów dojrzewania stanowi coraz większy problem. Brak akceptacji swojej płci i zahamowanie naturalnego procesu rozwoju organizmu otwiera furtkę do przyjmowania hormonów i operacji nieodwracalnie okaleczających ciało. To tylko jedno z całego szeregu poważnych zagrożeń, jakie niosą blokery dojrzewania.Czytaj dalej >
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że w Polsce zabija się nienarodzone dzieci m.in. przez wstrzyknięcie im chlorku potasu do serca. Niektórzy pytają, skąd mamy te informacje i jak to w ogóle możliwe. Pora wyjaśnić te kwestie i przedstawić jak wygląda aborcja.Czytaj dalej >
Adam Bodnar do prokuratorów: nie ścigajcie mordowania dzieci!
Prokurator Generalny Adam Bodnar wydał wytyczne w sprawie zasad postępowania w sprawach dotyczących mordowania dzieci zanim się narodzą. Innymi słowy – wydał wytyczne w sprawie ścigania w Polsce przestępstwa aborcji. A co dokładnie znajdujemy w wytycznych? Jak NIE ścigać aborcji!Czytaj dalej >
„Ścierwa!” – wrocławska urzędniczka cenzuruje zdjęcia z aborcji
We Wrocławiu miał miejsce Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. W trakcie akcji miejska urzędniczka próbowała rozwiązać legalne zgromadzenie modlitewne pod pretekstem, że uczestnicy trzymają zdjęcie abortowanego dziecka! Rugała naszą koordynatorkę. Nie chciała podać, o jaki paragraf kodeksu karnego chodzi, powtarzała tylko jak mantrę: „łamie pani prawo, łamie pani prawo”. Z jednej strony mówiła, że to zwłoki ludzkie (tak! aborcja zabija człowieka!), z drugiej robiła porównania do ścierwa (!). Cenzura i widzimisię urzędnika jako podstawa prawna? Nie będzie naszej zgody, by zdjęcia z aborcji usunąć z ulic.Czytaj dalej >
Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji
Cała Polska pokrywa się siecią modlitwy. Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji to wołanie do Matki Bożej, aby pomogła zatrzymać w Polsce aborcyjną rzeź. Modlitwa łączy ludzi, którzy nie zgadzają się na zabijanie dzieci w polskich szpitalach. O co chodzi w tej akcji? Dlaczego odbywa się publicznie i jakie jest jej znaczenie? Dowiesz się tutaj.Czytaj dalej >
Zatrzymajmy Bezprawne Wytyczne Aborcyjne! Możemy !
CitizenGO – rozpoczął tę petycję do Prezydent RP Andrzej Duda – 2024/09/01
Skandal! Rząd premiera Donalda Tuska po raz kolejny łamie prawo i depcze Konstytucję! Tym razem celem ich brutalnych działań stały się nienarodzone dzieci – bezbronne, niewinne istoty, które nie mają głosu w tej okrutnej walce.
Po tym, jak w lipcu Sejm odrzucił projekt nowelizacji kodeksu karnego autorstwa Lewicy, dotyczący depenalizacji przerywania ciąży do 12. tygodnia oraz pomocy przy jej dokonaniu, premier Donald Tusk – zdając sobie sprawę z braku większości w Sejmie, która pozwoliłaby na zmianę ustawy aborcyjnej – wraz z Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną i Ministrem Sprawiedliwości Adamem Bodnarem, ogłosili skandaliczne wytyczne, które mają na celu obejście prawa i stworzenie możliwości do przeprowadzania aborcji pod pretekstem przesłanki zdrowia psychicznego.
Mają one być furtką do “legalnej” aborcji.
Swoimi wytycznymi zmuszają lekarzy i szpitale do zabijania niewinnych nienarodzonych dzieci, wszystko wbrew obowiązującej ustawie! Wystarczyć ma jedna opinia lekarza specjalisty – nawet psychiatry, by w jednej chwili wydać wyrok śmierci na nienarodzone dziecko. To otwiera drzwi do bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci pod pozorem dbałości o zdrowie psychiczne matki!
To jest nie tylko niemoralne, to jest nielegalne!
Jednak obecny rząd nie przejmuje się tym – próbując wymusić posłuszeństwo groźbami ścigania i karania lekarzy oraz szpitali.
Ponieważ przesłanka zdrowotna nie ma ustalonego górnego limitu w ustawie, to jest to nic innego, jak próba legalizacji aborcji na życzenie – nawet w późnych etapach ciąży, kiedy dziecko jest już w pełni rozwinięte i zdolne do życia poza łonem matki. W zeszłym roku ponad 400 dzieci zostało zabitych w Polsce na podstawie rzekomego zagrożenia zdrowia psychicznego matki.
Teraz Tusk i jego ministrowie chcą, aby to stało się normą, umożliwiając aborcję aż do dziewiątego miesiąca ciąży!
Najbardziej skandalizujące jest jednak to, że Ministerstwo Sprawiedliwości posunęło się jeszcze dalej, dając prokuratorom narzędzia do ścigania lekarzy, którzy odmówią wykonania aborcji na podstawie tych nowych wytycznych.
To jawna próba zastraszenia lekarzy, zmuszając ich do działania wbrew własnemu sumieniu. Lekarze, którzy nie będą chcieli brać udziału w aborcjach, będą ryzykować nie tylko konsekwencje prawne, ale także utratę kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) oraz kary finansowe!
To atak na wolność sumienia i etyczną niezależność lekarzy, którzy będą zmuszani do splamienia swoich rąk krwią niewinnych dzieci!
Ale wytyczne ministerialne nie są prawem!
Nie mają one żadnej mocy prawnej – jedynym źródłem prawa w Polsce są Konstytucja i ustawy, które zapewniają ochronę życia dla każdego. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie orzekał, że wszelkie wyjątki od tej ochrony muszą być ściśle interpretowane.
Nie możemy pozwolić na to, by rząd premiera Donalda Tuska zepchnął nasz kraj w moralną przepaść, gdzie życie ludzkie i wolność sumienia nie mają żadnej wartości.
Jedyną nadzieją na powstrzymanie tego skandalicznego bezprawia, jest wspólna mobilizacja i zaangażowanie.
Jeśli teraz się nie zjednoczymy i nie podejmiemy zdecydowanych działań, oni po prostu przejadą po nas, łamiąc prawo i depcząc wartości, które są dla nas Polaków najcenniejsze.
=================
Podpisz petycję, w której wzywamy Prezydenta do natychmiastowego zaskarżenia tych wytycznych do Rzecznika Praw Obywatelskich i podjęcia wszelkich kroków, aby zatrzymać ten zamach na życie niewinnych dzieci oraz na wolność sumienia lekarzy.
Jest już pewne, że brytyjski rząd podpisze ustawę, która wprowadza karę grzywny za jakikolwiek gest sprzeciwu wobec działalności ośrodka aborcyjnego. Karane ma być nie tylko rozdawanie ulotek czy próba rozmowy, ale nawet modlitwa w ciszy nieopodal budynku.
W Wielkiej Brytanii ponad 200 tys. nienarodzonych dzieci co roku traci życie na skutek aborcji. Tymczasem nowa ustawa zabrania nawet cichej modlitwy w odległości 150 metrów od ośrodka świadczącego usługi aborcyjne. Partia Pracy odrzuciła projekt poprzedniego rządu, który sugerował, by cicha modlitwa była dozwolona w nowych „bezpiecznych strefach dostępu”. Obecny rząd zlikwidował wyjątki, umożliwiające „dobrowolną” komunikację w obrębie strefy buforowej, ponieważ zinterpretowano tę propozycję jako zezwolenie na angażowanie ludzi w rozmowy czy rozdawanie ulotek przez przeciwników aborcji.
Jak stanowi nowe prawo, nielegalne jest każde działanie, które może wpływać na czyjąś decyzję o skorzystaniu z usług aborcyjnych. Każda osoba skazana podlega karze grzywny w nieograniczonej wysokości. Równocześnie w ostatnich tygodniach znana brytyjska działaczka pro-life, Isabel Vaughan Spruce z March for Life UK, otrzymała odszkodowanie w wysokości 13 tysięcy funtów i przeprosiny od policji po tym, jak udowodniła przed sądem, że jej aresztowanie za cichą modlitwę przed ośrodkiem aborcyjnym było niesprawiedliwe i naruszyło jej prawa człowieka. Jak powiedziała podczas tegorocznego Marszu dla Życia w Londynie: „W naszym kraju nigdy nie będzie pokoju, jeśli najpierw nie wprowadzimy go w łonie matki, pokoju strzeżonego prawem. Wszyscy stajemy się współwinni aborcji przez naszą apatię lub milczenie. Nasza obojętność wobec aborcji rodzi konsekwencje, które mogą nas i naszych bliskich drogo kosztować”.
Te dzieci były krojone na kawałki, gdy znajdowały się jeszcze na granicy życia i śmierci. Niewyobrażalnie cierpiały. Otwierały usteczka, aby krzyknąć, ale nie mogły nawet wydać dźwięku. Oprawcy w białych kitlach rozcinali ich delikatne ciałka w skupieniu, aby nie popełnić błędu i precyzyjnie wyrwać maleńkie narządy – nerki, płucka, malutkie oczka…
Biedne dzieci zostały bestialsko zamordowane, a ich ciała wykorzystano do przemysłu. Ich DNA było potrzebne do produkcji szczepionek, leków, kosmetyków.
A dziś gdy ludzie pytają, czy to akceptowalne, odpowiedź brzmi najczęściej: tak, bo przecież dzięki użyciu tkanek z tych dzieci jest na świecie tyle dobra…
Chcę, aby na własne oczy zobaczył Pan, jak wyglądają aborcje na potrzeby przemysłu. One ciągle się dzieją. To nie były pojedyncze zabiegi, ale seria brutalnych morderstw na setkach dzieci, aż w końcu udało się wyprodukować linie płodowe dla koncernów farmaceutycznych.
Oddaję teraz głos ofiarom zbrodni, niech same mówią.
Szanowny Panie,
Zwolennicy zabijania mają dziś swoje okrutne święto – Światowy Dzień Bezpiecznej Aborcji. Ich diabelski kult potrzebuje celebrować zło i nadawać mu pozory dobra. Dziś cieszą się z każdego zamordowanego dziecka i domagają jeszcze więcej krwi. Udają, że mordowanie może być „bezpieczne”.
Fundacja Życie i Rodzina pokazuje prawdę o aborcji. Bo chcemy, by kiedyś świat potępił zabijanie dzieci przed narodzinami – tak jak uznał i potępił inne zbrodnie przeciw ludzkości.
PS – Opracowując polską wersję tego video, mieliśmy świadomość, że będzie ono dla wielu osób wstrząsem. Wierzę jednak, że ma Pan prawo do wiedzy o tym, jak zabijano dzieci dla przemysłu.Przekazujemy tę wiedzę i działamy. Robimy to wszystko dzięki Panu.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM:
W miejscowości Brzeziny 18-letnia kobieta urodziła dziecko, a następnie włożyła żywego noworodka do reklamówki i wyrzuciła go do kosza na śmieci. Kobieta dostała krwotoku i została przewieziona do szpitala, gdzie powiedziała, co zrobiła. Na miejsce została wysłana policja, która znalazła w śmietniku martwe dziecko. Według ustaleń prokuratury, noworodek najprawdopodobniej zmarł z powodu uduszenia się w reklamówce i wyziębienia.
18-latka postąpiła dokładnie według promowanego w internecie instruktażu aborcyjnych grup przestępczych, które sprzedają kobietom nielegalne pigułki poronne, a po wywołanym porodzie polecają włożyć dziecko do worka i wyrzucić je do śmietnika. “Każdy powód do aborcji jest OK” – mówią te aborcyjne grupy, które publicznie reklamowała Minister ds. Równości w rządzie Tuska Katarzyna Kotula i z którymi spotykała się Minister Zdrowia Izabela Leszczyna. Trzeba walczyć, aby powstrzymać ten koszmar oraz obudzić sumienia Polaków, wyrwać nasz naród z bierności i zmotywować do działania.Tragedia, która wydarzyła się w Brzezinach, to postępowanie wyjęte prosto z aborcyjnego poradnika, który od wielu lat intensywnie promowany jest wśród Polek w mediach społecznościowych, razem z zachętami do kupowania pigułek poronnych i mordowania własnych dzieci za ich pomocą. Zorganizowane grupy przestępcze dostarczają kobietom tabletki śmierci z dostawą pocztą do domu razem z instrukcjami ich dawkowania oraz poradami, co zrobić ze zwłokami dziecka po aborcji. W ich poradniku możemy przeczytać m.in.:
“Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie. Każda osoba, w zależności od wysokości własnej ciąży, może starać się ocenić, czy to się da zrobić, czy nie (…) Wyrzucenie szczątków do śmietnika także jest możliwe. Warto jednak zadbać o to, aby były szczelnie opakowane tak, aby przy wywozie śmieci nic nie wzbudziło podejrzeń osób je wywożących. Szczelne zapakowanie ogranicza także ryzyko rozkopania przez zwierzęta w przypadku decyzji o zakopaniu płodu. (…) Jeśli decydujemy się wyrzucić płód do śmietnika warto zadbać o to, aby w worku nie było dużo krwi.„
Nasza Fundacja wielokrotnie zwracała już uwagę na coraz częstsze doniesienia medialne o zwłokach dzieci znajdowanych w oczyszczalniach ścieków – to również ofiary pigułkowych aborcji. Nie wiadomo, czy dziecko zamordowane w Brzezinach było donoszone, czy też był to wcześniak. Nie ma to większego znaczenia, gdyż aborcyjni bandyci promują zabijanie aż do ostatniego dnia ciąży w 9 miesiącu. 18-latka z Brzezin zrobiła dokładnie to, do czego zachęcają aborcyjne grupy przestępcze.
Wedle szacunków każdego roku w Polsce dokonuje się kilkudziesięciu tysięcy pigułkowych aborcji. W sprawie aborcyjnych grup przestępczych, które handlują tabletkami poronnymi na ogromną skalę, od wielu lat panuje zgoda wśród elit rządzących i podlegających im służb – mają mieć swobodę działania. Aborcyjni zbrodniarze, którzy zachęcają do mordowania dzieci i wkładania ich zwłok do śmietników, przemawiali z sejmowej mównicy w trakcie poprzedniej kadencji parlamentu i byli zapraszani do Sejmu w charakterze gości i ekspertów. Jednak rządząca obecnie aborcyjna koalicja Tuska nie tylko toleruje ich morderczą działalność, ale także aktywnie ją wspiera.
Instruktaż dotyczący kupowania i zażywania pigułek poronnych, wraz z numerem telefonu do grupy przestępczej, która opublikowała poradnik na temat wyrzucania zwłok dzieci do śmietników, jakiś czas temu opublikowała w mediach społecznościowych minister ds. równości Katarzyna Kotula. Z członkami grup aborcyjnych, które namawiają Polki do aborcji pigułkowej i zawijania ciał dzieci do worków, spotykała się Minister Zdrowia Izabela Leszczyna, która zapraszała aborcjonistów do MZ w charakterze “ekspertów”!
O morderstwie dziecka w Brzezinach mówiły niemal wszystkie media. Nagłówki prasowe pisały: “tragedia”, “makabra”, “przerażające odkrycie”. Równolegle, często te same redakcje intensywnie promują grupy aborcyjne, które namawiają Polki do mordowania dzieci do końca ciąży i do pozbywania się zwłok dzieci poprzez wyrzucenie ich do śmietnika. Aby omamić Polaków i oswoić nasze społeczeństwo z aborcją celowo nie łączy się tych faktów – dzieciobójstwa noworodków i aborcji wykonywanej na dzieciach nawet w 9 miesiącu ciąży. Zamordowanie noworodka w 1 dzień po porodzie – zbrodnia. Aborcja dziecka w łonie matki na 1 dzień przed porodem w 9 miesiącu ciąży – “prawo człowieka”, “prawo kobiety”, “zabieg”. (Warto w tym momencie przypomnieć, że o wiele mniejsze dzieci mogą się urodzić i przeżyć poza organizmem mamy. Najmłodszy wcześniak, chłopczyk o imieniu Curtis, urodził się w 2020 r. w 21 tygodniu ciąży i ważył 420 gramów. Dzisiaj Curtis ma 4 latka.)
Właśnie w ten sposób stopniowo, krok po kroku, usuwa się prawdę ze świadomości społecznej. Prowadzi to do katastrofalnych skutków.
Proszę spojrzeć na przykład z Kanady.
W Kanadzie kobieta o imieniu Katrina Effert urodziła chłopczyka. O porodzie, który odbył się w domu jej rodziców, nikt nie wiedział. Tuż po urodzeniu kobieta udusiła dziecko i wyrzuciła jego ciało do ogrodu sąsiadów. Postawiono jej zarzut morderstwa, za co groziło dożywocie. Jednak w trakcie procesu jej sytuacja całkowicie się zmieniła. Zmieniono jej zarzut z morderstwa na dzieciobójstwo, za które groziło co najwyżej 5 lat więzienia. Ostatecznie, za uduszenie własnego dziecka dostała jedynie 3 lata w zawieszeniu i w ogóle nie trafiła do więzienia. Prowadzący sprawę sędzia jako okoliczność łagodzącą wymienił fakt powszechnego przyzwolenia na aborcję w Kanadzie, która jest w tym kraju legalna bez żadnych ograniczeń, powszechnie dostępna i darmowa w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Wyciągnięto logiczne wnioski – skoro można zabić dziecko na minutę przed urodzeniem w 9. miesiącu ciąży, to dlaczego nie można by zabić tego samego dziecka w minutę po urodzeniu? Można powiedzieć, że Katrina Effert dokonała po prostu bardzo później aborcji.
Zabijanie wszystkich niechcianych i niepotrzebnych ludzi to oczywista i nieuchronna konsekwencja aborcji. Właśnie do tego to wszystko zmierza również w Polsce, gdzie aborcyjna koalicja Tuska forsuje zmiany na wzór krajów Zachodu, w których każdego roku ma miejsce ludobójstwo milionów dzieci w łonach matek. To samo ma dziać się w naszym kraju i doprowadzić do przyspieszenia zagłady demograficznej i cywilizacyjnej Narodu Polskiego. Rząd Tuska planuje m.in. dekryminalizację aborcji i pomocnictwa w aborcji, przez co aborcja z użyciem pigułek poronnych ma stać się powszechnym procederem, a wyrzucanie zamordowanych poprzez aborcje dzieci do śmietników ma stać się standardem postępowania po “zabiegu aborcji”.Nasza Fundacja mówi o tym wszystkim głośno w przestrzeni publicznej, kształtując świadomość i sumienia Polaków. Walka o życie musi trwać, aby ratować kolejne dzieci przed okrutnymi morderstwami aborcyjnymi. Trzeba głosić prawdę w przestrzeni publicznej i mobilizować innych do działania, w szczególności osoby cieszące się autorytetem w społeczeństwie i mające wpływ na innych. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. W sytuacji, gdy aborcjoniści docierają do milionów Polaków z przekazem oswajającym z dzieciobójstwem i wyrzucaniem dzieci do śmietników, kluczowa jest reakcja wszystkich ludzi sumienia. Dlatego proszę Pana o wsparcie naszych akcji – ulicznych kampanii informacyjnych, publicznych modlitw różańcowych, wystaw, akcji furgonetkowych, działalności w internecie oraz pracy naszych koordynatorów, którzy pomagają kolejnym osobom zgłaszającym się do naszej Fundacji i chcącym działać w swoim miejscu zamieszkania jako Kapitanowie Różańcowi. Kilka dni temu po raz kolejny odbył się publiczny różaniec w intencji powstrzymania aborcji w Bytomiu, zorganizowany dzięki zaangażowaniu pana Grzegorza, który odpowiedział na nasz apel i został Kapitanem Różańcowym. Z jego inicjatywy na Placu Sobieskiego w Bytomiu zgromadziło się kilkadziesiąt osób, a nasze transparenty i nagrania z megafonów były widziane i słyszane z daleka. Podobne akcje zorganizowane przez Kapitanów Różańcowych, z pomocą koordynatorów naszej Fundacji, w ostatnim czasie odbyły się także m.in. w Dębicy, Zabrzu i Mielcu. Były możliwe, gdyż zgłosili się do nas pani Ania oraz pan Bogusław i pan Zbigniew, których inicjatywa pozwoliła na przeprowadzanie działań w tych miastach. Konieczne są kolejne tego typu akcje w całej Polsce.Proszę o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest w obecnej sytuacji dla Pana możliwa, aby umożliwić nam te działania i ratowanie kolejnych dzieci zagrożonych aborcją poprzez budzenie sumień Polaków i mobilizację naszego społeczeństwa do walki o życie. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
W świetle samej zbrodni moralnej – mordu – sprawa jej bolesności ma znaczenie drugorzędne, jednak kwestia odczuwania bólu przez poczęte dziecko dopełnia obraz procederu ukazując, że aborcja jest nie tylko zbrodnią, ale także zbrodnią ze szczególnym okrucieństwem. Twierdzenie o bezbolesności „aborcji” dla płodu do 24. lub 12. tygodnia ciąży jest bowiem jedynie teorią opartą na przypuszczeniu, że do odczuwania bólu niezbędna jest w pełni rozwinięta kora mózgowa.
Kwestia cierpienia odczuwanego przez nienarodzonych ludzi obejmuje ich rozwój neuroanatomiczny, świadomość a także szereg reakcji fizjologicznych, hormonalnych i behawioralnych. Co więcej, problem ten wymaga rozpatrzenia w wymiarze etycznym, a w ślad za nim – prawnym. Ból płodu związany jest także z takimi zagadnieniami jak świadoma zgoda, autonomia pacjenta, relacja pacjent–lekarz i wreszcie rola rządu w procesie ochrony życia i zdrowia obywateli.
Ewolucja poglądów
„Aborcja” posiada różne oblicza, uzależnione od etapu ciąży – każde jest makabryczne. Doustne farmakologiczne preparaty poronne, podciśnieniowe opróżnianie macicy, wstrzykiwanie płodom uśmiercających substancji, a przy „żywych poronieniach” – pozostawianie dzieci bez opieki na śmierć – to opisy jak z horroru.
W wyniku gwałtownego rozwoju technik „wspomaganego rozrodu” w ciągu ostatnich kilku dekad nastąpił znaczny wzrost liczby ciąż mnogich (trojaczki i czworaczki) – aby spełnić oczekiwania przyszłych rodziców i zmniejszyć skorelowane z liczbą płodów ryzyko przedwczesnego porodu, a tym samym zwiększyć szanse na powodzenie całego przedsięwzięcia, przeprowadza się zabiegi o niewinnej nazwie „selektywna redukcja płodów”! Gdy w stanie Utah wprowadzono w 2016 r. konieczność znieczulania płodów podczas aborcji od 20 tyg. ciąży, lekarze zajmujący się tego typu zabiegami protestowali: To tylko kolejny środek mający na celu odstraszenie kobiet od dokonywania aborcji.
Niektórzy twierdzili, że podanie znieczulenia płodowi, może zaszkodzić zdrowiu kobiety (cnn.com). Powoływali się na powszechne wówczas przekonanie, że u płodu ból nie istnieje, więc nie da się go uśmierzać. Tymczasem wiedza na temat bólu płodu wciąż się pogłębia: w latach 80-tych uznawano, że noworodki nie czują bólu. W latach 90-tych, twierdzono, że bólu nie odczuwa się do momentu narodzin. U progu nowego tysiąclecia udowodniono, że ból jest możliwy do odczuwania przez płód w trzecim trymestrze ciąży. W kolejnej dekadzie zmieniono zdanie i uznano, że płód nie odczuwa bólu do co najmniej drugiego trymestru ciąży, przyznając tym samym, że może odczuwać ból w drugim trymestrze. Wszystkie te teorie opierały się na założeniu nie w pełni rozwiniętej kory mózgowej i wzgórza. Obecnie, w latach 20-tych XXI w. okazuje się, że jest możliwość, że płód odczuwa ból już w pierwszym trymestrze ciąży. Wiemy na pewno, że odczuwa ból w późniejszych etapach życia (II trymestrze i później), ale skoro niektóre receptory bólowe pojawiają się już w 7-8. tygodniu ciąży, odczuwania bodźców bólowych w pierwszym trymestrze nie można wykluczyć. Badania trwają i pojawia się wiele ciekawych analiz, które nie opierają się wyłącznie na teorii konieczności posiadania rozwiniętej kory mózgowej.
Droga bodźców bólowych
Nocycepcja (odbieranie, odczuwanie i reagowanie na bodźce bólowe) przypomina przesyłanie impulsów elektrycznych – gdy impuls dotrze do urządzenia, zasila je i może ono działać. Podobnie w podręcznikach do neuroanatomii przyjmuje się, że, aby nastąpiła percepcja bólu, bodziec musi dotrzeć przez pień mózgu do odpowiedniego regionu kory mózgowej. Kwestią dyskusyjną jest poziom intensywności/liczności impulsów, który musi zaistnieć, by wywołać odczucie bólu. Nocycepcja i percepcja bólu zwykle występują jednocześnie, jednak możliwe jest ich rozdzielenie, np. gdy podczas operacji stosuje się znieczulenie ogólne, przekazywanie bodźców nerwowych występuje, ale percepcja bólu może być wytłumiona poprzez podanie środków znieczulających (B. Thill, Fetal Pain in the First Trimester, ncbi.nlm.nih.gov).
Bridget Thill, była lekarka amerykańskich sił powietrznych, specjalizująca się obecnie w bioetyce medycznej twierdzi: Zdolność do odczuwania bólu wymaga zatem nienaruszonych i funkcjonujących ścieżek neuronowych do przesyłania bodźców bólowych z obwodu do mózgu. Rozwój tych ścieżek rozpoczyna się w pierwszym trymestrze i trwa do okresu postnatalnego i później. Istnieją rozbieżności co do tego, które struktury w mózgu są niezbędne do percepcji bólu u płodu i na jakim etapie te ścieżki stają się funkcjonalne. W ciągu ostatnich 15 lat nowe badania i praktyka kliniczna, szczególnie w dziedzinie medycyny płodowej i anestezjologii, wykazały ewoluującą wiedzę na temat percepcji bólu u płodu, co kwestionuje istniejące zasady i podnosi kwestie etyczne dotyczące właściwego leczenia bólu podczas procedur płodowych.
Teoria kory mózgowej
Punkt widzenia akcentujący konieczność posiadania rozwiniętej kory mózgowej do odczuwania bólu prezentuje np. często cytowany raport z 2010 r. przygotowany dla Departamentu Zdrowia Wielkiej Brytanii: ponieważ większość neurochirurgów wierzy, że kora mózgowa jest niezbędna do odczuwania bólu, można wnioskować, że płód nie może odczuwać żadnego bólu do tej fazy rozwoju. Utrwaliło się przekonanie, że kora mózgowa, czyli zewnętrzna warstwa mózgu, uważana za głównie odpowiedzialną za świadomość, oraz struktury, które przekazują informacje sensoryczne do kory, rozwijają się dopiero po 24 tygodniach ciąży. Przesłanki do tej teorii, wbrew zdrowemu rozsądkowi, zakładają, że obecność u płodu innych struktur mózgowych zdolnych do przetwarzania bólu nie oznacza, że można wnioskować, iż owe struktury i połączenia działają, zaś połączenia nerwowe, które pozwalają płodowi odróżnić dotyk przyjemny od bolesnego, nie rozwijają się aż do późnego trzeciego trymestru. Reakcje płodu poniżej 28. tygodnia na bodźce, które dorosły uznałby za nieprzyjemne, uznawane są w tej teorii za odruch lub reakcję hormonalną. Uważa się, że lekarze mogą stosować leki przeciwbólowe podczas operacji płodu, ale robią to głównie po to, aby zapobiec ruchom płodu lub uszkodzeniom wywołanym przez stres (Kristen Fischer, When can a fetus feel pain in the womb?, webMD.com).
Najlepszym komentarzem do tej teorii może być przypomnienie innej, według której do lat 80-tych XX w. niektóre środowiska medyczne uważały, że nawet noworodek nie odczuwa bólu z uwagi na nie w pełni rozwinięty mózg! Choć trudno w to dzisiaj uwierzyć, noworodki nie otrzymywały wówczas leków przeciwbólowych, a tylko środki zwiotczające mięśnie do operacji (być może nie chodziło tu o komfort pacjenta, lecz o wygodę lekarza, któremu zależało na tym, aby operowany był „spokojny”). Oczywiście rozwój anatomiczny „conceptusa” daje podstawy do formułowania pewnych wniosków na temat możliwości odczuwania przez niego bólu przy określonym stadium rozwoju niezbędnych do tego struktur, lecz wydaje się, że w tej akurat kwestii „ludzka wiedza” postąpiła zbyt pochopnie narażając przez dziesięciolecia poczęte dzieci na cierpienie np. podczas operacji wewnątrzmacicznych.
Ból czy nie ból?
Stuart Derbyshire, jako profesor Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Birmingham, przez lata uważany był za eksperta teorii o niezdolności płodów we wczesnej fazie rozwoju do odczuwania bólu. Jego praca opublikowana w British Medical Journal stwierdzała, że choć płody są zdolne do wytworzenia biologicznej odpowiedzi na bodziec bólowy, nie oznacza to, że odczuwają ból, a podstawowe mechanizmy fizyczne, których potrzebujemy, aby odczuwać ból, rozwijają się u płodu od około 26. tygodnia ciąży. Dowodził, że obwodowe wolne zakończenia nerwowe, które działają jako czujniki bólu, osiągają pełną dojrzałość między 23. a 25. tygodniem i tworzą pełne połączenie ze wzgórzem i korą mózgową około 26 tygodnia. Wtedy też wzgórze i kora mózgowa rozwijają ważne cechy dojrzałości. Profesor twierdził również, że owa biologiczna odpowiedź na szkodliwy lub potencjalnie niebezpieczny bodziec, która jest wytwarzana przez prawie wszystkie zwierzęta, nie jest wystarczająca do odczuwania bólu.
Wyjaśniał: Doświadczanie bólu to coś więcej niż tylko wytworzenie biologicznej odpowiedzi na bodziec. To coś, co pochodzi z naszych doświadczeń i rozwija się dzięki stymulacji i interakcji międzyludzkiej. Ból obejmuje takie pojęcia, jak lokalizacja, uczucie nieprzyjemności i odczuwanie bólu. Ból staje się możliwy z powodu rozwoju psychologicznego, który zaczyna się w momencie narodzin, gdy dziecko zostaje oddzielone od chronionej atmosfery macicy i jest pobudzane do aktywności w stanie czuwania.
Stanowisko, że potencjał odczuwania bólu przez płód pojawia się w połowie ciąży, zaczęło dominować i znalazło odzwierciedlenie na poziomie ustawodawczym, np. w ustawach w 13 stanach USA, które uznają zdolność płodu do odczuwania bólu w 20–22 tygodniu ciąży oraz w Amerykańskiej Akademii Pediatrii, która popiera proaktywne leczenie bólu, szczególnie u skrajnych wcześniaków, urodzonych już w 21–22 tygodniu. W Polsce w projektach ustaw aborcyjnych pojawiały się cezury czasowe (12 lub 24 tygodnie) lub zwroty typu „gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej” (co sugeruje okolice połowy ciąży), ale są też próby całkowitego zniesienia jakiegokolwiek oznaczenia wieku ciąży dla aborcji w określonych przypadkach!
Co ciekawe, w dziedzinie medycyny płodowej chirurdzy płodu i anestezjolodzy w wielu krajach rutynowo podają analgezję znieczulenie płodową (znieczulenie) w coraz wcześniejszych okresach ciąży w drugim trymestrze (>14 tygodnia ciąży), czyli znacznie wcześniej niż 20-22 tydzień ciąży. Chirurgia płodów rozwija się w szybkim tempie, coraz więcej schorzeń może być operowanych w coraz wcześniejszych etapach ciąży. Płody są więc częściej narażane na szkodliwe bodźce bólowe, którym, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i empatią, trzeba zapobiegać, stąd wspomniane działania chirurgów (poniekąd ignorujące neurologiczne ustalenia co do „świadomości bólu”).
Regulacja przez definicję
Teorie o nieodczuwaniu bólu przez organizmy o niedostatecznie rozwiniętej korze wynikają z faktu definicyjnego związania odczuwania bólu ze świadomością, co zapoczątkował Kartezjusz próbujący połączyć fizjologiczny aspekt nocycepcji ze świadomym postrzeganiem bólu. Definicja bólu wypracowana przez Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu brzmi następująco (isap-pain.org): Ból to nieprzyjemne doznanie sensoryczne i emocjonalne związane z rzeczywistym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek, albo przypominające je. Towarzystwo uzupełniło tę definicję o sześć kluczowych uwag i etymologię słowa ból, „aby zapewnić niezbędny kontekst”: Ból jest zawsze osobistym doświadczeniem, na które w różnym stopniu wpływają czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne. Ból i nocycepcja to różne zjawiska. Bólu nie można wywnioskować wyłącznie z aktywności neuronów czuciowych. Poprzez doświadczenia życiowe jednostki uczą się pojęcia bólu. Należy uszanować relację osoby o doświadczeniu bólu. Chociaż ból zwykle pełni rolę adaptacyjną, może mieć niekorzystny wpływ na funkcjonowanie oraz dobre samopoczucie społeczne i psychologiczne. Opis słowny jest tylko jednym z kilku zachowań służących do wyrażania bólu; niezdolność do komunikowania się nie neguje możliwości, że człowiek lub zwierzę doświadcza bólu. Zatem osobnik nieświadomy nie odczuwa bólu, bo nie wie, że to ból, nie zapamiętuje go, nie posłuży mu on do budowania tożsamości. Innymi słowy nie będzie to w pełni świadome doświadczenie bólowe, a zatem, w myśl definicji, nie możemy go nazwać bólem. Niektóre środowiska lekarskie uważają nawet, że żyjący w stanie przypominającym sen lub narkozę płód do momentu wykształcenia odpowiednich struktur mózgowych ma „wyciszone” obwody nocycepcji, więc rzekomo nie czuje bólu nawet na poziomie przekazywania bodźców, nie mówiąc już o świadomym jego przeżywaniu.
Czasem do zaistnienia bólu nie jest potrzebny nawet bodziec fizyczny (tak jest np. w bólu neuropatycznym), co przemawia za poprawnością koncepcji o udziale świadomości w odczuwaniu bólu. Nie oznacza to jednak, że deficyt świadomości czy umiejętności zapamiętania świadczy o braku percepcji bodźców bolesnych. Pod wpływem bólu człowiek lub zwierzę zaczyna postępować w taki sposób, aby uniknąć czynnika wywołującego to doznanie. Skoro, jak dotychczas twierdzono, poczęty organizm we wczesnej fazie rozwoju nie czuje bólu, skąd zatem biorą się wspomniane wcześniej odruchy i reakcje hormonalne małego conceptusa? Przecież odruchy i wzmożone wydzielanie hormonów to reakcje organizmu towarzyszące właśnie bólowi lub stresowi, czymś wywołanemu.
Bridget Thill tak podsumowuje kwestię „doświadczenia bólowego”: Świadomość lub świadomość bólu została sklasyfikowana jako wewnętrzna i zewnętrzna. Świadomość zewnętrzna (świadomość otoczenia) obejmuje świadomość bodźców zewnętrznych i została powiązana z funkcją pnia mózgu, podczas gdy świadomość wewnętrzna (świadomość myśli i wspomnień) została powiązana z funkcją kory mózgowej (Stanojevic i in. 2021). Zewnętrzna świadomość bólu oznacza nieprzemyślane doświadczenie „bycia w bólu” (Derbyshire i Bockmann 2020, 5), takie jak u noworodka, który odczuwa, ale nie pamięta, bólu po przekłuciu pięty. Natomiast wewnętrzna świadomość oznacza autorefleksyjne doświadczenie świadomości, że odczuwa się ból, takie jak u 4-latka, który pamięta i boi się bólu po szczepieniu. Z punktu widzenia rozwoju neurologicznego, autorefleksyjne doświadczenie bólu nie pojawia się, dopóki synapsy korowe nie rozwiną się w ciągu pierwszych 2 lat życia po urodzeniu (Kadić i Kurjak 2018). Jednak standardem opieki, zgodnie z American Academy of Pediatrics, jest radzenie sobie z nieprzemyślanym bólem u niemowląt i małych dzieci (2016). To podnosi ważną kwestię radzenia sobie z nieprzemyślanym bólem u rozwijającego się płodu.
Odczuwanie i hamowanie
Katarzyna Kosińska-Kaczyńska i Mirosław Wielgoś w artykule pt. Czy płód może odczuwać ból (Ginekol Pol. 2011, 82, 133-136) piszą: Współczesna medycyna traktuje płód ludzki jako odrębnego pacjenta. Wraz z rozwojem technik diagnostycznych i terapeutycznych oraz wzrostem liczby patologii płodu, które stają się możliwe do leczenia wewnątrzmacicznego, problem odczuwania przez płód bólu będzie poruszany coraz częściej. Zagadnienie nocycepcji, bądź świadomego odczuwania bólu przez płód ludzki, pozostaje nadal w sferze dyskusji i teorii. (…) Pierwsze nocyreceptory pojawiają się w skórze w okolicy ust już w 7. tygodniu życia , łączą się one z nagimi zakończeniami nerwowymi włókien C. Unerwienie czuciowe skóry kończyn rozwija się od 11 tygodnia, tułowia od 15, a do 20 tygodnia nocyreceptory są już zlokalizowane w całej skórze i mięśniach, ale dojrzałość osiągają dopiero około 24-28 tygodnia. Reakcje na dotyk pojawiają się około 8 tygodnia życia, gdy dotykanie okolicy ust skutkuje odwróceniem głowy. W pełni wykształcony łuk odruchowy rdzeniowy funkcjonuje od 19 tygodnia życia wewnątrzmacicznego.
Układ nocyceptywny płodu nie jest tylko niedojrzałą wersją odpowiadającego układu osoby dorosłej. Obszar skóry unerwiony przez jeden neuron rdzenia jest proporcjonalnie większy u płodu niż u osoby dorosłej. Zanim dojrzeją włókna C, część bodźców bólowych może być również transmitowana włóknami A-β. Można wnioskować z tego, iż płód nie potrafi dokładnie lokalizować bodźca bólowego oraz wiele różnych bodźców może wywoływać wrażenie bólu. […] Układ nerwowy osób dorosłych dysponuje mechanizmami ograniczającymi przewodzenie bodźców bólowych do kory mózgowej. Drogi zstępujące hamowania bólu […] rozwijają się znacznie później niż pozostałe elementy układu nocyceptywnego, prawdopodobnie już po urodzeniu. […] Ich funkcjonowanie przypomina bramkę hamującą dla bodźców, osiągających wyższe piętra układu nerwowego. Można wnioskować więc, iż szersze spektrum bodźców o mniejszym nasileniu może wywoływać natężone reakcje bólowe u płodu ludzkiego.
Zatem w rozwiniętym organizmie wewnątrz układu nerwowego znajduje się „centrum”, którego zadaniem jest hamowanie bólu. Wraz ze wzrostem stymulowanej powierzchni ciała mechanizmy hamowania bólu działają agresywniej i dlatego dalszy przyrost odczuwanego bólu nie jest liniowy, bo ból ten jest hamowany. Wydaje nam się, że to mechanizm, który umożliwia człowiekowi podjęcie akcji, kiedy znajduje się on w sytuacji zagrożenia życia, kiedy ma ogromny, obszerny uraz ciała. Gdyby wzrost był liniowy wielkość bólu, który odczuwamy, byłaby tak duża, że nie potrafilibyśmy w żaden sposób zareagować – opisuje dr Wacław M. Adamczyk z Instytutu Fizjoterapii i Nauk o Zdrowiu Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach i Uniwersytetu w Lubece (Nasz wewnętrzny hamulec może ograniczać siłę odczuwanego bólu mp.pl). Czy takie „centrum hamowania bólu” działa sprawnie w organizmie maleńkiego płodu? W świetle powyższych informacji wydaje się, że nie.
Luki w teorii „korowej”
Teoria opierająca się na założeniu konieczności posiadania rozwiniętej kory mózgowej dla odczuwania bólu ma luki. Przedstawili je w niezwykle ciekawej rozmowie, zorganizowanej przez Equal Rights Institute i opublikowanej na YouTube, badacze, działający niezależnie od siebie, John Bockmann i Bridget Thill. John Bockmann, nie ukrywający poglądów pro-life, podjął współpracę badawczą w zakresie „bólu płodu” z prof. Stuartem Derbyshire i, dzięki otwartości profesora, wspólnie z nim napisał pracę, która podważyła wcześniejsze stanowisko znanego naukowca.
Różnice światopoglądowe obu autorów nadały ich wysiłkowi wymiar niezbędnego dla badania naukowego obiektywizmu. We wspomnianym podcaście dla Equal Rights Institute John Bockman opisywał motywy tej współpracy i wolę prof. Derbyshire do weryfikacji teorii, która, jak sam przeczuwał, po prostu nie odpowiadała rzeczywistości, a na podstawie której np. formułowano zalecenia dla lekarzy co do znieczulenia płodów. Bockmann wskazał przykład osoby, która w wyniku wypadku utraciła część mózgu zawierającą „matryce bólowe” – struktury mające w teorii odpowiadać za percepcję bólu. Człowiek ten nie tylko nie przestał odczuwać bólu, lecz odczuwał go intensywniej, na „surowszym”, mniej dojrzałym poziomie. Był to wręcz ból hiperpatyczny (nadwrażliwość). Z kolei u innego pacjenta struktury odpowiedzialne za ból były aktywne (podświetlały się jako aktywne w badaniu rezonansem magnetycznym), lecz badany nie odczuwał żadnego bólu ani dyskomfortu (takie schorzenie nazywamy analgezją wrodzoną – congenital insensitivity to pain). W świetle powyższych przypadków okazuje się więc, że „centra bólowe” kory mózgowej nie są człowiekowi niezbędne do odczuwania bólu, z kolei jeśli się je posiada, nie zawsze odczuwa się ból. Świadczy to o możliwości rozłączenia odczuwania bólu z koniecznością posiadania rozwiniętej kory i stawia pod znakiem zapytania dotychczasowe przekonania o odczuwaniu bólu przez płody, które dostatecznie rozwiniętej kory jeszcze nie posiadają.
Derbyshire i Bockmann w swojej pracy „Reconsidering fetal pain” napisali: Mamy rozbieżne poglądy na temat moralności aborcji, ale spotkaliśmy się, aby omówić dowody na ból płodu. Większość raportów na temat możliwości bólu płodu skupia się na neurobiologii rozwojowej. Raporty często sugerują, że kora mózgowa i nienaruszone szlaki wzgórzowo-korowe są niezbędne do odczuwania bólu. Biorąc pod uwagę, że kora mózgowa staje się funkcjonalna dopiero po 24 tygodniach, wiele raportów wyklucza ból płodu do ostatniego trymestru. Tutaj nowsze dowody podważające konieczność kory mózgowej w odczuwaniu bólu […] są wykorzystywane do argumentowania, że neurobiologia nie może definitywnie wykluczyć bólu płodu przed 24 tygodniem. Rozważamy możliwość, że samo doświadczenie bólu, bez zdolności do autorefleksji, ma znaczenie moralne. Uważamy, że ból płodu nie musi być równoważny odczuciom dorosłego człowieka, aby mieć znaczenie moralne [… ].
Obserwacja, obserwacja i jeszcze raz obserwacja
Lekarka Bridget Thill opowiedziała o badaniach wskazujących na wzgórze, jako ośrodek, którego stymulacja wywołuje ból. Zwróciła też uwagę na niezwykle istotny aspekt każdego badania i leczenia – obserwację pacjenta. Jeśli monitor pokazuje płaską linię sugerującą, że pacjent nie żyje, ale pacjent rozmawia z nami, uwierzmy obserwacji – powiedziała. Doktor Thill stwierdziła, że widzimy po reakcjach człowieka i jego mimice, czy coś go boli. Podobne podejście zastosowane wobec dzieci nienarodzonych dało zaskakujące efekty. Coraz dokładniejsze techniki obrazowania w medycynie umożliwiły pogłębioną obserwację płodów i choć zawsze możliwe było oczywiście zauważenie grymasów u najmłodszych poczętych z uwagi na nierozwinięte jeszcze mięśnie twarzy, szereg ich reakcji i zachowań dawał asumpt do twierdzenia, że reakcje te były bliźniaczo podobne do tych, które można zaobserwować u wcześniaków.
W reakcji na ból zarówno u płodów jak i u „ekstremalnych” wcześniaków pojawiało się np. marszczenie brwi, otwieranie ust, zaciskanie oczu, żywotne ruchy ciała i kończyn, a także reakcje na ból nie wymagające udziału kory mózgowej: zmiany w pulsie serca, przepływie krwi, czy wzrost hormonów stresu. Co więcej, wiele z zachowań tych dzieci (płodów i wcześniaków < 24 tyg.) nie było przewidywalnymi odruchami, lecz czynnościami zdradzającymi cechy działań zaplanowanych i celowych, świadczył o tym choćby zróżnicowany sposób i tempo wyciągania przez płód ręki, w zależności od tego, czego zamierzał dotknąć – własnej twarzy, drugiego płodu czy też ściany macicy. Bridget Thill przedstawiła też zaskakujący paradoks: nienarodzone dziecko poniżej 24 tygodnia ciąży, mające już określony stopień rozwoju struktur nerwowych/czuciowych uznawane jest, w świetle dotychczas dominującej teorii, za nieczujące bólu, gdyby się jednak w tym momencie narodziło, uważano by, że czuje ból, bo takie jest podejście do noworodków-wcześniaków.
Badaczka wspomniała, że niekiedy brak reakcji wywołany jest nie brakiem odczuwania bólu, lecz wątłością organizmu i brakiem sił lub możliwości fizycznych na wywołanie widzialnej dla innych reakcji, np. ruchu, odpychania, które są tak subtelne, że niemożliwe do dostrzeżenia. (Podobnie reagują dorośli – jedni walczą lub uciekają, inni biernie stoją „zamrożeni”, niezdolni do widzialnej reakcji). Wykazała też, że reakcje płodów starszych niż 24 tygodnie są takie same jak reakcje płodów młodszych niż 24 tygodnie.
Behawioralna skala FLACC, używana do oceny bólu u niemowląt, małych dzieci i dzieci bez kontaktu, ocenia pięć parametrów: wyraz twarzy (Face), ułożenie nóg (Legs), aktywność (Activity), płacz (Cry), możliwość ukojenia (Consolability). Każdemu z nich przypisuje się od 0 do 2 punktów, np. w kategorii aktywność, gdy dziecko leży w normalnej pozycji i łatwo się porusza otrzymuje 0 punktów, gdy wierci się i przesuwa do przodu i tyłu lub jest napięte – 1 punkt, zaś 2 punkty otrzyma dziecko, które wygina się, szarpie i sztywnieje. Po zsumowaniu wyników, uzyskanie wartości powyżej 3 punktów na 10 możliwych sugeruje konieczność podania leków przeciwbólowych.
Co ciekawe Amerykańska Akademia Pediatrii zaleca używanie do oceny bólu noworodków i wcześniaków urodzonych przed 28. tygodniem ciąży (i już w 23. tygodniu ciąży), skal bólu, które wykorzystują właśnie behawioralne i fizjologiczne wskaźniki bólu, w tym mimikę twarzy i ruchy kończyn, oraz pozwalają na ocenę i leczenie ostrego bólu w młodym wieku ciążowym zanim pojawią się „kamienie milowe” rozwoju kory mózgowej, co podważa potrzebę dojrzałości korowej do percepcji bólu. Jak zauważyli wybitni anestezjolodzy, percepcja bólu zwykle występuje jednocześnie z reakcjami autonomicznymi i behawioralnymi (Van de Velde i De Buck 2012); dlatego te reakcje w kontekście bodźca szkodliwego stanowią zastępcze markery percepcji bólu, co jest przyjętą praktyką w medycynie neonatologicznej – pisze doktor Thill.
Mimo że nie wiemy na pewno, czy 13-tygodniowe dziecko prenatalne odczuwa ból, mając tylko wiedzę o strukturach nerwowych, to jednak lepiej, jeżeli przyjmiemy, że ten bodziec „odczuwa”, chociaż trudno przypuszczać, by na tym etapie rozwoju miało tego świadomość. Noworodek pewnie też nie posiada takiej świadomości, a jednak przysługuje mu prawo do znieczulenia. W hospicjum tak właśnie postępujemy wobec dzieci, z którymi nie możemy się porozumieć: podajemy lek przeciwbólowy i obserwujemy reakcję dziecka. Jeżeli po podaniu leku dziecko uspokaja się, wnioskujemy, że wcześniej reagowało z powodu bólu. – powiedział dr. hab. n. med. Tomasz Dangel, specjalista medycyny paliatywnej i anestezjologii, założyciel Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci („Ból aborcji” naszdziennik.pl).
„Ramy czasowe” bólu płodu
Wiemy, że każdy „osobnik” rozwija się w swoim tempie. Wiemy też, że różni ludzie mogą mieć różną odporność na ból, a co za tym idzie, różne reakcje. Wiemy wreszcie, że brakuje naukowego i konsensusu dotyczącego rozpoznawania i leczenia bólu we wcześniejszym wieku ciążowym, zanim płód uzyska „wystarczająco” rozwiniętą korę mózgową. Jakie więc są owe ramy czasowe, w których pojawia się zdolność płodu do odczuwania bólu? The Linacre Quarterly – najstarsze nieprzerwanie wydawane czasopismo bioetyczne w USA opublikowało w grudniu 2021 r. artykuł Fetal Pain in the First Trimester wspomnianej Bridget Thill, która stwierdziła, że obecne dowody neurologiczne wskazują, że początek percepcji bólu płodu jest możliwy w pierwszym trymestrze: W centrum kontrowersji dotyczących bólu płodu znajduje się trwająca od dziesięcioleci debata na temat tego, kiedy ludzki płód zaczyna odczuwać ból i jakie obszary mózgu są niezbędne do odczuwania bólu. Szacunki dotyczące początku percepcji bólu płodu w ciągu ostatnich 20 lat wahają się od pierwszego trymestru (AAPLOG 2018; Derbyshire i Bockmann 2020; Pierucci 2020) do pewnego momentu po urodzeniu (RCOG 2010). […] Pień mózgu, wzgórze, kora podkorowa i kora mózgowa są zaangażowane w zdolność płodu do odczuwania bólu. […] Rozważenie zdolności płodu do odczuwania bólu i negatywnych długoterminowych zjawisk neuroadaptacyjnych skłoniło anestezjologów do zalecania analgezji płodowej od drugiego trymestru (Gupta, Wimalasundera i Moore 2021). W 2021 r. Oświadczenie konsensusowe American Society of Anesthesiologists i North American Fetal Therapy Network (NAFTNet) dostarczyło protokoły oparte na dowodach dotyczące podawania analgezji i znieczulenia płodowi oraz zaleciło podawanie analgezji płodowej we wszystkich inwazyjnych procedurach matczyno-płodowych (Chatterjee i in.). Niektórzy wybitni badacze proponują również, aby zdolność płodu do odczuwania bólu zaczynała się już w 12. tygodniu ciąży (Derbyshire i Bockmann 2020; Pierucci 2020), podczas gdy inni specjaliści medyczni podnoszą kwestię możliwości odczuwania bólu wcześniej, w pierwszym trymestrze (AAPLOG 2018; ACP 2021), opierając się na neuroanatomicznym rozwoju wzgórza i pnia mózgu, gdy minimalna niezbędna anatomia do przetwarzania bólu jest obecna w 7.–8. tygodniu ciąży (Derbyshire 2006, 2008).
Bridget Thill konkluduje: Obecne dowody neurologiczne wskazują na możliwość percepcji bólu płodu w pierwszym trymestrze (<14. tygodnia ciąży). Dowody na ten wniosek opierają się na następujących ustaleniach: (1) ścieżki nerwowe percepcji bólu są obecne już w 12. tygodniu ciąży, a za pośrednictwem wzgórza już w 7.–8. tygodniu ciąży; (2) kora mózgowa nie jest konieczna do odczuwania bólu; (3) świadomość jest pośredniczona przez struktury podkorowe, takie jak wzgórze i pień mózgu, które zaczynają się rozwijać w pierwszym trymestrze; (4) neurochemikalia w macicy nie powodują utraty przytomności płodu; i (5) stosowanie analgezji płodowej tłumi reakcje hormonalne, fizjologiczne i behawioralne na ból, pozwalając na uniknięcie potencjalnych następstw krótko- i długoterminowych.
Konieczność debaty
Lekarze przedstawili wyniki badań mówiące o tym, że na określonym etapie ciąży płód na pewno czuje ból, nie ma natomiast pewności, czy nie odczuwa bodźców we wcześniejszej fazie, a są znaczące przesłanki wskazujące, że jest to możliwe. Nasza wiedza jest zbyt skromna, aby definitywnie stwierdzić, czy to, co płód może odczuwać jest dla niego bolesne, czy nie, tym bardziej, że chyba wszyscy naukowcy zgadzają się, iż ból jest odczuciem subiektywnym. Niekiedy jest on wywołany przez z pozoru niewinną stymulację, która u kogoś innego nie wywołałaby żadnej reakcji (znamy pojęcia próg bólu, nadwrażliwość itp.). Paraskevi Sgourdou z Uniwersytetu Pensylwanii w artykule Świadomość bólu: perspektywa wzgórzowo-korowa (NeuroSci 2022) twierdzi: Pomimo ogromnego postępu naszej obecnej wiedzy, sposób odczuwania bólu i jego prawdziwa natura […] wciąż pozostają dalekie od pełnego zrozumienia.
Minister zdrowia Izabela Leszczyna stwierdziła w lipcu 2024 r., że woli, aby kobiety, dokonały aborcji do 12 tyg. ciąży, „kiedy płód jeszcze nie czuje”, niż maltretowały narodzone dzieci. Pomijając absurdalność tego sformułowania, trzeba jasno podkreślić: według najnowszych dowodów neurologicznych, nie można wykluczyć, że organizm poczęty odczuwa ból już na tak wczesnym etapie ciąży jak pierwszy trymestr, zatem twierdzenie, że w 12. tygodniu ciąży „płód nic nie czuje” nie jest oparte na aktualnej wiedzy naukowej. Biorąc pod uwagę fakt różnego odczuwania bólu przez poszczególne osoby, jak i różnic w tempie wzrostu płodów, a tym samym różnic w zaawansowaniu rozwoju struktur odpowiedzialnych za przekazywanie bodźców, oraz mając świadomość niedoskonałości ludzkiego poznania w tej dziedzinie, a także w świetle najnowszych dowodów neurologicznych dotyczących percepcji bólu przez dzieci poczęte, autorytarne stwierdzenie, że płód przed 12 tygodniem ciąży niczego nie odczuwa uważam za niezwykle „śmiałe”.
Tragedią jest, że na jego podstawie próbuje się budować pseudo-etyczne uzasadnienia dla prawa aborcyjnego, będącego w istocie prawną instrukcją zabijania. To właśnie kwestie polityczne i prawne, związane z aborcją oraz przerażającymi operacjami tzw. selektywnej redukcji, sprawiają, że debata na temat odczuwania bólu przez najmłodszych poczętych jest ograniczona poprawnością polityczną. Na szczęście coraz więcej badaczy publikuje swoje ustalenia na temat możliwego bólu odczuwanego przez płód już w pierwszym trymestrze ciąży, a debata naukowa rewiduje dotychczasowe dominujące poglądy.
Najważniejszy wniosek, jaki można wyciągnąć z ewolucji poglądów na temat odczuwania bólu przez organizm poczęty to konieczność ostrożności, a także rzetelnego informowania kobiet (niestety) planujących aborcję o tym, że ich dziecko może odczuwać ból już na wczesnym etapie ciąży, a doznanie to może być znacznie silniejsze niż ból odbierany przez człowieka dojrzałego. Być może ta wiedza ocali ich dziecko przed planowaną zagładą!? Oby też politycy wreszcie uświadomili sobie, w jakim makabrycznym procederze biorą udział poprzez swoje działania lub zaniechania. Trzeba to powtórzyć: aborcja jest nie tylko zbrodnią, ale także zbrodnią ze szczególnym okrucieństwem!
Policja w Otwocku rozbiła nasze legalne zgromadzenie, w trakcie którego modliliśmy się i pokazywaliśmy prawdę o aborcji. Funkcjonariusze zakłócili nasz publiczny różaniec, zabrali nasze transparenty oraz usiłowali siłą wepchnąć jedną z wolontariuszek do radiowozu. Co więcej, po całym zajściu otwocka policja opublikowała w internecie ogłoszenie, w którym zachęca mieszkańców miasta, aby składali na nas donosy! Prześladowania trwają, ale nie możemy się ugiąć, gdyż prawdziwymi ofiarami aborcyjnego terroru są dzieci mordowane poprzez aborcję.“Otwock, miasto z dobrym klimatem” – takim sloganem reklamowym władze Otwocka promują miasto w mediach i przestrzeni publicznej. Ten “dobry klimat” nie dotyczy jednak dzieci w łonach matek oraz osób, które stają w ich obronie. Od jakiegoś czasu władze Otwocka prześladują naszych wolontariuszy, którzy na ulicach miasta głoszą prawdę o aborcji i modlą się o powstrzymanie tego procederu.
Kilka dni temu policja po raz kolejny zjawiła się na naszej publicznej modlitwie różańcowej połączonej z akcją informacyjną, którą prowadziliśmy w pobliżu Urzędu Miasta Otwock. Zaczęło się od tego, że funkcjonariusze wmawiali naszym wolontariuszom, że rzekomo blokują możliwość przejścia pieszych na chodniku. W miejscu, gdzie odbywała się nasza akcja, przestrzeni na chodniku było pod dostatkiem, natomiast nieopodal stało kilka źle zaparkowanych samochodów, ale nimi policjanci się nie interesowali. Wedle obserwacji naszych wolontariuszy, najprawdopodobniej to właśnie urzędnicy postarali się o to, żeby chodnik przed ich budynkiem był gęsto zaparkowany, aby uniemożliwić nam rozpoczęcie akcji, a nieopodal przez cały czas trwania zgromadzenia była bardzo głośno odtwarzana muzyka. Muzyka ucichła dopiero wtedy, gdy odchodziliśmy z miejsca zgromadzenia.
Gdy funkcjonariusze zobaczyli, że nasi wolontariusze nie dadzą się zmanipulować, przeszli do ataku. Z naruszeniem prawa, bez jakiegokolwiek wyroku sądu czy decyzji prokuratury, siłą zabrali naszym wolontariuszom transparenty przedstawiające prawdę o aborcji.Jak relacjonuje dalszą część akcji nasz wolontariusz Maciej:
“Na koniec doszło do bezprawnego legitymowania każdego z uczestników. Standardowy wręcz element nacisku i zastraszania ze strony funkcjonariuszy. Spisywali oni również starsze panie, które przyszły się razem z nami pomodlić. Gdy jedna z wolontariuszek nie chciała dać się wylegitymować, to policja po długich dyskusjach ostatecznie naruszyła jej nietykalność osobistą, ażeby zaprowadzić ją do radiowozu. Pani zdecydowała się ustąpić i podać dane. Policjanci opuścili nasze zgromadzenie i mogliśmy w spokoju pomodlić się i wzywać imienia Niepokalanej.”
Jak się później okazało, nie był to jednak koniec prześladowań. Już po całym zajściu otwocka policja opublikowała w mediach ogłoszenie, w którym zachęca mieszkańców miasta do składania na nas donosów, aby uzyskać w ten sposób podstawę prawną do postawienia naszych działaczy przed sądem! Jak głosi policyjny komunikat:
“Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Otwocku prowadzą czynności w sprawie o wykroczenie, w związku ze zgromadzeniem, które miało miejsce w dniu 09.09.2024 o godz. 17:00 przy Urzędzie Miasta w Otwocku. Organizator zgromadzenia prezentował treści, mogące wywołać zgorszenie w miejscu publicznym [chodzi o nasze transparenty ukazujące prawdę o aborcji]. Świadkowie zdarzenia, którzy poczuli się zgorszeni zdjęciami umieszczonymi na banerach, proszeni są o kontakt osobisty w Komendzie Powiatowej Policji w Otwocku (…)”
W czasach stalinowskich powstało powiedzenie: „dajcie mi człowieka, a paragraf na niego się znajdzie”. W ten sposób wynajdywano powód, aby skazać dowolną osobę. W podobnym duchu wypowiadał się niedawno Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar, który najpierw podjął interwencję, a potem szukał do niej podstawy prawnej. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w Otwocku – w trakcie akcji nikt nie poczuł się zgorszony obecnością naszych wolontariuszy, ale jeśli ogłoszenie policji powisi dostatecznie długo i będzie promowane w mediach, to znajdzie się “życzliwy człowiek” [czyt. aktywista aborcyjny], który złoży donos, na podstawie którego policja złoży później wniosek o ukaranie naszych działaczy.
Sytuacja w Otwocku bardzo przypomina niedawne wydarzenia z Oleśnicy, gdzie policja siłą spacyfikowała naszą akcję pod tamtejszym szpitalem (największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce), a prokuratura zarekwirowała nasze bannery twierdząc, że posiadanie tego typu przedmiotów jest rzekomo nielegalne (!). Równolegle, zdarzają się kolejne wyroki sądowe uniewinniające agresywnych napastników, którzy dopuszczają się ataków na naszych wolontariuszy. Sędzia w Warszawie stwierdziła nawet, że fizyczna napaść na naszego działacza była po prostu wyrazem dezaprobaty (!) wobec działań naszej Fundacji.
To wszystko elementy prześladowań i represji wymierzonych w naszych wolontariuszy, których celem jest zmuszenie nas do wycofania się z przestrzeni publicznej i zaprzestania działalności. Nie możemy ugiąć się przed tym terrorem, gdyż zagrożone są przede wszystkim dzieci w łonach matek, które aborcyjna koalicja Tuska chce eksterminować na masową skalę. W kolejnych polskich szpitalach szybko rośnie liczba aborcji, a docelowo wszystkie szpitale mają stać się ośrodkami aborcyjnymi. Za odmowę zamordowania dziecka grożą surowe kary od Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Każdy szpital ma też obowiązek zatrudnić lekarza-mordercę, który de facto na żądanie zamorduje dziecko kobiecie, która zgłosi się do placówki.
Powstrzymanie aborcji jest możliwe, jeśli będziemy kontynuować walkę, głosić prawdę o aborcji oraz modlić się o powstrzymanie tego procederu i nawrócenie wszystkich osób uwikłanych w mordowanie dzieci. Nasi wolontariusze organizują akcje w kolejnych miastach. W Zabrzu podszedł do nas mężczyzna, który wyznał, że jego starsze rodzeństwo padło ofiarą aborcji. On sam miał przez to problemy zdrowotne. Kiedy usłyszał, że smutno nam, że jego rodzeństwo nie żyje, rozpłakał się. Potrzebował wysłuchania i wsparcia. W Katowicach nasze wolontariuszki rozmawiały z dwójką nastolatków i opowiedziały im o naszej inicjatywie Ocalone.org. Nie spodziewaliśmy się, że będą oni chętni do rozmowy, ale byli bardzo uśmiechnięci, chętnie słuchali i wzięli ulotki. “Ocalone” to inicjatywa naszej Fundacji, która zapewnia prawdziwe wsparcie kobietom w trudnej sytuacji, podczas gdy “pomoc” oferowana kobietom przez aborcjonistów obejmuje jedynie pomocnictwo w zabiciu dziecka. Z kolei w Krakowie dwie młode dziewczyny powiedziały naszym wolontariuszom wprost, bez żadnych emocji, że dokonały “zabiegu aborcji” – jedna raz, druga dwa razy. Powiedzieliśmy, że ten “zabieg” to zabicie człowieka, a dziewczyny nie przestały być matkami, tylko ich dzieci nie żyją. Jedna z dziewczyn nie mogła nawet spojrzeć na Jasia (figurkę 10-tygodniowego dzieciątka), którego pokazał jej wolontariusz. Każdego dnia widzimy, jak wiele jest osób, do których trzeba dotrzeć z prawdą o aborcji, ukształtować ich świadomość i obudzić sumienia. Dlatego nasza walka musi trwać dalej, pomimo represji, szykan i prześladowań ze strony aborcjonistów, polityków i służb. Proszę Pana o wsparcie naszych działań i przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam organizację kolejnych niezależnych kampanii informacyjnych i publicznych modlitw różańcowych. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
26 sierpnia Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW) opublikował skandaliczny raport, uderzając w Polskę z powodu braku powszechnego dostępu do usług uśmiercania dzieci nienarodzonych. Zanim dokument został upubliczniony, komitet przejęty przez zwolenników eugeniki domagał się od polskich władz odpowiedzi na wiele kwestii, które następnie znalazły się w raporcie. Rząd Donalda Tuska przesłał obszerne i istotne wyjaśnienia w piśmie datowanym na 21 sierpnia.
Dostępne są trzy wersje językowe dokumentu: angielska, francuska i hiszpańska.
Komitet CEDAW wezwał polskie władze do „uznania prawa do aborcji za podstawowe prawo” oraz „wprowadzenia niezbędnych zmian prawnych w kierunku całkowitej dekryminalizacji i legalizacji aborcji”. Zarzucono naszemu krajowi naruszenie praw kobiet poprzez ograniczanie dostępu do tego krwawego „zabiegu”. Wezwano do przyjęcia standardów zgodnych z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia.
Raport komitetu ukazał się w odpowiedzi na informacje przesłane przez aktywistów aborcyjnych, w tym Centrum Praw Reprodukcyjnych. Lobbyści skarżyli się, że polskie przepisy naruszają warunki traktatu CEDAW, który nasze państwo ratyfikowało.
Nie od dziś wiadomo, że wspomniany komitet od lat wywiera presję na kraje, by zliberalizowały swoje regulacje dotyczące swobody zabijania dzieci poczętych, pomimo że traktat ani nie wspomina o aborcji – wprost czy nawet eufemistycznie – a w żadnym traktacie ONZ dotyczącym praw człowieka ani rezolucji Zgromadzenia Ogólnego nie zawarto żadnego międzynarodowo uznanego „prawa” człowieka do aborcji.
Wraz ze zmianą władzy w Polsce międzynarodowe organizacje wzmogły presję na Warszawę w sprawie ułatwienia dostępu do procedur uśmiercania dzieci poczętych. Na początku tego roku ukazał się raport specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Dokument skupiał się na aborcji i wzywał Polskę do dostosowania swoich przepisów aborcyjnych do „międzynarodowych standardów” i ścisłego uregulowania stosowania sprzeciwu sumienia przez pracowników służby zdrowia.
Tak naprawdę każdy tego typu raport, który wskazuje, że prawo do życia stanowi „przemoc” wobec kobiet – gdy w rzeczywistości to aborcja wiąże się ze skrajną przemocą, w dodatku często skierowaną przeciwko dziewczynkom – wypacza rzeczywistość i kompromituje autorów tego typu dokumentów czy wypowiedzi.
Odpowiadając na naciski Komitetu CEDAW polskie władze potwierdziły „swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji”. Zacytowano przemówienie polityczne Tuska, obiecującego, że pod jego przywództwem „kobiety doświadczą radykalnej poprawy pod względem swoich praw, godności, zdrowia i bezpieczeństwa”. Strona polska w żaden sposób nie opowiedziała się po stronie obrony życia nienarodzonych. Nie zganiono Komitetu chociażby za to, że przekroczył swój mandat. Oenzetowskie gremium utrzymuje, że tutejsze przepisy ograniczające dostęp do aborcji stanowią „przemoc ze względu na płeć wobec kobiet” i „mogą być równoznaczne z torturami lub okrutnym, nieludzkim lub poniżającym traktowaniem”, jak stanowi definicja zawarta w Protokole fakultatywnym do Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji wobec kobiet.
Odpowiadając na postępowanie wobec Polski wszczęte na podstawie artykułu 8. Protokołu fakultatywnego do Konwencji, strona polska napisała, że „1. Przede wszystkim Rząd Rzeczypospolitej Polskiej chciałby podkreślić swoje niezachwiane zaangażowanie w zapewnianie i promowanie praw człowieka. Polska dokłada wszelkich starań, aby skutecznie i w dobrej wierze wywiązywać się ze swojego obowiązku poszanowania, ochrony i realizacji praw człowieka.
W odniesieniu do tematu objętego raportem CEDAW Rząd Polski pragnie podkreślić swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji. Znaczenie tego celu potwierdził premier RP Donald Tusk w swoim pierwszym przemówieniu politycznym”.
Opisując aktualny stan prawny podano oficjalne statystyki dotyczące liczby aborcji wykonanych w Polsce w latach 2010 – 2023.
Odnosząc się do zarzutu w sprawie braku oficjalnego protokołu wytycznych dla personelu medycznego dotyczącego interpretacji pojęcia „zagrożenia życia lub zdrowia”, błędnej interpretacji tego wyjątku, trudności w dostępie do aborcji z powodu zagrożenia dla zdrowia psychicznego kobiety, mrożącego efektu kryminalizacji aborcji dla personelu medycznego oraz informacji o przypadkach zgonów związanych z ciążą, napisano, jakie działania rząd RP podjął lub podejmie.
Strona polska wskazała, że ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerwania ciąży pozwala lekarzom na uśmiercanie nienarodzonych dzieci, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego lub zagraża życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej.
W przypadku tym ostatnim dodano, że „należy wyraźnie podkreślić, że w rzeczywistości istnieją dwa niezależne warunki. Gdy spełniony jest tylko jeden z nich (tj. istnieje zagrożenie życia lub zdrowia), stanowi to wystarczającą podstawę prawną do ustalenia, że okoliczności pozwalają na przerwanie ciąży. Ustawa z 1993 roku nie określa wyłącznego wykazu wskazań do aborcji, gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej. Jej przepisy, odwołujące się do ogólnej koncepcji zdrowia, w żaden sposób nie określają, który jego obszar zdrowia powinna podlegać takiemu zagrożeniu. Zagrożenie może zatem dotyczyć dowolnej dziedziny zdrowia, czy to fizycznej, czy psychicznej. Ponadto ustawa z 1993 r. nie precyzuje pojęcia „zagrożenia”, pozostawiając je uznaniu lekarza działającego na podstawie jego wiedzy medycznej. Należy zauważyć, że zgodnie z art. 4 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2023 r. poz. 1516, z późn. zm.) lekarz musi wykonywać zawód w oparciu o aktualną wiedzę medyczną oraz dostępne metody i środki zapobiegania, diagnozowania i leczenia chorób, zgodnie z etyką zawodową i z należytą starannością”.
Odnosząc się do protokołów wytycznych dla personelu medycznego dotyczących sposobu interpretacji pojęcia „zagrożenia życia lub zdrowia”, strona polska podkreśliła, że „opracowanie takich wytycznych medycznych powinno zostać pozostawione towarzystwom naukowym. W tym względzie Rząd RP pragnie zauważyć, że stosowne zalecenia w tym zakresie zostały opracowane przez Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników, a także przez Polskie Towarzystwo Zdrowia Seksualnego i Rozrodczego”.
Dalej wyjaśniono, że „pojęcie zagrożenia zdrowia kobiety dotyczy każdej dziedziny zdrowia, czy to fizycznego, czy psychicznego. Ponadto przepisy ustawy z 1993 r. nie określają, jaka powinna być specjalizacja lekarza uprawnionego do ustalania, czy istnieją przesłanki do aborcji. Zgodnie z artykułem 4a(5) ustawy z 1993 r. istnienie takich przesłanek ustala lekarz inny niż ten, który wykonuje aborcję, chyba że ciąża bezpośrednio zagraża życiu kobiety. Zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 22 stycznia 1997 r. w sprawie kwalifikacji zawodowych lekarzy do przerywania ciąży oraz stwierdzania, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety lub że istnieje duże ryzyko ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnego lub zagrażającego życiu dziecka (Dz. U. poz. 49), istnienie przesłanek wskazujących na zagrożenie życia lub zdrowia kobiety ciężarnej stwierdza lekarz specjalista w dziedzinie medycyny właściwej dla rodzaju choroby kobiety ciężarnej”.
Następnie dodano, że „do stwierdzenia istnienia okoliczności wskazujących na zagrożenie życia lub zdrowia kobiety ciężarnej wymagane jest tylko jedno orzeczenie lekarskie wydane przez specjalistę w dziedzinie medycyny właściwej dla rodzaju choroby kobiety ciężarnej. W związku z tym wymaganie dodatkowych opinii lub orzeczeń lekarskich jako przesłanki do dokonania aborcji jest co do zasady nieuzasadnione i należy je uznać za ograniczenie dostępu do tej procedury”.
Jednocześnie dodano, że „aborcja, w przypadkach dozwolonych przez ustawę z 1993 r., jest gwarantowanym świadczeniem opieki zdrowotnej, do którego udzielania zobowiązane są wszystkie podmioty lecznicze (szpitale), które zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia na udzielanie świadczeń z zakresu położnictwa i ginekologii. W celu zapewnienia prawidłowej realizacji tego obowiązku w praktyce, 30 maja 2024 r. weszła w życie istotna zmiana rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, nakładająca na świadczeniodawcę, z którym zawarto umowę, obowiązek udzielania świadczeń opieki zdrowotnej”. Brak udzielenia takich świadczeń pociąga za sobą karę umowną w wysokości 2 procent kwoty umownej za każde stwierdzone naruszenie.
Wyjaśniono także, że „aby zapewnić pacjentkom w sytuacjach przewidzianych w ustawie z 1993 r. rzeczywisty dostęp do zabiegu przerwania ciąży w każdym województwie, Minister Zdrowia pismem z dnia 30 stycznia 2024 r. zobowiązał Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia do regularnego m.in., zbierania informacji o wykonanych i rozliczonych zabiegach aborcji, o liczbie odmów wykonania aborcji, wyjaśnienia, dlaczego pacjentce odmówiono i w jaki sposób umożliwiono jej skorzystanie z tego „zabiegu” itp.
Dodano, że „celem powyższych działań jest zapewnienie czynnego i rzeczywistego nadzoru nad realizacją umów w omawianym zakresie, tj. zapewnienie, aby w każdym przypadku, w którym wystąpiły nieprawidłowości, Narodowy Fundusz Zdrowia podjął stosowne działania nie tylko w celu dokładnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia i weryfikacji sposobu wykonania świadczenia opieki zdrowotnej, ale także pociągnięcia podmiotu naruszającego umowę do odpowiedzialności kontraktowej”.
Ustosunkowano się do zarzutów CEDAW w ponad stu punktach. Między innymi opisano śledztwa, jakie przeprowadzono w związku z nagłośnionymi w mediach sprawami aborcyjnymi od 2021 roku. Wskazano na zarządzenie z 10 kwietnia 2024 r., w którym Prokurator Generalny zlecił zespołowi prokuratorów Prokuratury Krajowej przygotowanie rekomendacji dotyczących prowadzenia spraw odnośnie odmowy przerwania ciąży, a także rekomendacji dotyczących tzw. aborcji farmakologicznych. Wytyczne dotyczą także kwestii postępowania w sprawach ciąż będących wynikiem przestępstwa (szczególnie wnikliwy nadzór).
Poruszono kwestię rejestru ciąż, a także klauzuli sumienia. Polskie władze przyznały, że „klauzula sumienia jest zawarta w szeregu międzynarodowych aktów prawnych, w tym w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej, która służy ochronie podstawowych praw obywateli Unii Europejskiej. Artykuł 10(2) Karty uznaje prawo do sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem, zgodnie z ustawodawstwem krajowym regulującym korzystanie z tego prawa. To samo dotyczy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Na podstawie prawa międzynarodowego również polskie ustawodawstwo (art. 53 Konstytucji RP) stanowi, że każdemu należy zapewnić wolność sumienia. Powyższe zostało również określone w art. 39 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz. U. z 2023 r. poz. 1516, ze zm.), zwanej dalej „ustawą o zawodach medycznych”. Stanowi on, że lekarze mogą powstrzymać się od udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, które są sprzeczne z ich sumieniem, z wyjątkiem sytuacji, gdy opóźnienie w udzieleniu świadczenia opieki zdrowotnej mogłoby wiązać się z niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Jednocześnie lekarz ma obowiązek odnotowania w dokumentacji medycznej faktu powołania się na klauzulę sumienia. Lekarz wykonujący zawód na podstawie umowy o pracę lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego pisemnego powiadomienia o tym fakcie przełożonego”.
Władze RP utrzymują, że „art. 39 ustawy o zawodach medycznych wyraźnie ogranicza zakres tego prawa, które z kolei zobowiązuje każdego lekarza posiadającego określone kwalifikacje zawodowe, w tym specjalistów położnictwa i ginekologii, do wykonywania wszystkich czynności medycznych, także tych objętych klauzulą sumienia”.
Przywołano szczegółowe przepisy regulujące pracę pielęgniarek i położnych, przekonując, że nie mogą one odmówić świadczenia aborcji w razie bezpośredniego zagrożenia zdrowia pacjenta.
Tłumaczono się także, że uruchomiono infolinię, gdzie pacjentki mogą otrzymać informacje dotyczące przeprowadzania aborcji.
„Nie można zatem twierdzić, że Polkom odmawia się prawa do świadczeń opieki zdrowotnej objętych klauzulą sumienia. Należy rozróżnić przepisy ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty dotyczące klauzuli sumienia oraz te dotyczące przesłanek aborcji zawarte w ustawie z 1993 r., która określiła zabieg aborcji jako gwarantowane świadczenie opieki zdrowotnej. W tym kontekście należy zauważyć, że art. 4b ustawy z 1993 r. stanowi, że „osoby objęte ubezpieczeniem społecznym i uprawnione do bezpłatnej opieki zdrowotnej na podstawie odrębnych przepisów mają prawo do bezpłatnego wykonania aborcji w podmiotach leczniczych”.
„Gwarantowane świadczenia opieki zdrowotnej związane z przerywaniem ciąży zostały określone w załączniku nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie gwarantowanych świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego (Dz. U. z 2023 r. poz. 870 ze zm.). W świetle obowiązujących przepisów prawa, w tym w szczególności rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, wszystkie podmioty lecznicze (szpitale), które zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, zwanym dalej „Funduszem”, zobowiązane są do świadczenia usług określonych w tej umowie w pełnym zakresie i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”.
By uporządkować i usprawnić zarządzanie umowami z placówkami medycznymi, wprowadzono z dniem 30 maja 2024 r. istotną zmianę przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z 8 września 2015 roku w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, która wymaga realizacji legalnych aborcji przez placówki zdrowotne, „niezależnie od tego, czy lekarz wykonujący zawód u tego świadczeniodawcy powstrzymał się od udzielenia ww. świadczenia z uwagi na powołanie się na klauzulę sumienia”.
Władze zapewniły także, że studenci odbywający kształcenie w celu uzyskania kwalifikacji lekarskich w zakresie położnictwa i ginekologii, uczą się także na temat sztucznego rozrodu i aborcji. „W ramach stażu podyplomowego lekarz musi posiadać wiedzę na temat ram prawnych regulujących postępowanie lekarzy w zakresie sztucznego rozrodu i aborcji. Natomiast kształcenie specjalistyczne w zakresie położnictwa i ginekologii przewiduje dodatkowo konieczność zatwierdzenia przez kierownika specjalności zabiegu oczyszczenia i opróżnienia jamy macicy, który jest również wykonywany w przypadku większości innych zabiegów, tj. poronień lub martwych urodzeń. W odniesieniu do stosowania procedur próżniowych krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii wskazuje, że są one znane od kilkudziesięciu lat i nie są procedurami nowoczesnymi; ponadto ich stosowanie jest ograniczone czasowo (do 8 – 10 tygodnia ciąży), a po zabiegu próżniowym jama macicy w większości przypadków i tak wymaga dodatkowego łyżeczkowania. Zwraca również uwagę, że zwiększanie dawek prostaglandyn nie eliminuje bólu, a wręcz przeciwnie, może go nasilać, w zależności od indywidualnej reakcji pacjentek na ból skurczowy”.
Strona polska zapowiedziała, że Ministerstwo Zdrowia planuje przeprowadzenie „pogłębionych analiz i konsultacji w zakresie usprawnienia procedury składania skarg na opinię lekarską o braku możliwości wykonania legalnego zabiegu aborcji. Obecnie, w ramach współpracy Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sprawiedliwości, trwają wstępne prace koncepcyjne mające na celu uproszczenie instytucji sprzeciwu wobec opinii lub orzeczenia lekarskiego oraz przyspieszenie procedury. Proponowane zmiany, popierane również przez Rzecznika Praw Pacjenta, obejmują:
Odstąpienie od wymogu wskazania w złożonym sprzeciwie przepisu prawnego, z którego wynikają prawa lub obowiązki pacjenta, których dotyczy opinia lub orzeczenie. Proponowana zmiana w tym zakresie uwzględnia propozycje organizacji społeczeństwa obywatelskiego, zgodnie z którymi ustawodawca narzucił osobom zamierzającym skorzystać z prawa sprzeciwu zbyt duże wymagania co do wskazania przepisu prawnego, z którego wynikają określone prawa i obowiązki pacjenta, pod rygorem odrzucenia sprzeciwu z przyczyn formalnych bez rozpatrzenia;
Wyjaśnienie, że sprzeciw jest dopuszczalny również w przypadku odmowy wydania opinii lub zaświadczenia, a także odmowy skierowania na badania diagnostyczne, jeżeli są one niezbędne do wydania takiej opinii lub zaświadczenia. Aby taki sprzeciw był skuteczny, odmowa powinna zostać odnotowana w dokumentacji medycznej pacjenta, dlatego proponuje się wprowadzenie ustawowego obowiązku dokonywania stosownych adnotacji w tym zakresie;
Skrócenie do 10 dni terminu wydania zaświadczenia przez Izbę Lekarską po złożeniu przez pacjenta całkowitego sprzeciwu wobec opinii lub zaświadczenia lekarskiego. Jeżeli nie jest możliwe wydanie zaświadczenia w terminie z uwagi na konieczność zbadania pacjenta, termin wydania zaświadczenia ulega przedłużeniu o czas niezbędny do przeprowadzenia badania. Termin wskazany w obowiązujących przepisach (30 dni) może być w niektórych przypadkach zbyt długi, co praktycznie pozbawia pacjentkę możliwości skutecznego skorzystania z instytucji sprzeciwu. Dotyczy to na przykład przypadku, gdy sprzeciw wnoszony jest przeciwko opinii lekarskiej lub orzeczeniu mającemu wpływ na prawo do przerwania ciąży, z uwagi na fakt, że ustawa z 1993 r. określa czas, w którym dopuszczalne jest przerwanie ciąży;
Przeniesienie do nowelizacji przepisu umożliwiającego pacjentce lub jej przedstawicielowi ustawowemu udział w posiedzeniu Komisji Lekarskiej, z wyjątkiem części posiedzenia, w trakcie której odbywa się narada i głosowanie nad zaświadczeniem, oraz udzielanie informacji i wyjaśnień w sprawie. Obecnie taki przepis wynika z rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 10 marca 2010 r. o Izbie Lekarskiej Rzecznika Praw Pacjenta (Dz. U. Nr 41, poz. 244);
Wprowadzenie przepisu zapewniającego pacjentowi możliwość ustanowienia przedstawiciela w postępowaniu przed Izbą Lekarską. W celu uproszczenia procedury wnoszenia sprzeciwu i ułatwienia zainteresowanym pacjentom korzystania z tego prawa, proponuje się wprowadzenie możliwości wniesienia sprzeciwu w formie pisemnej, ustnej do protokołu lub drogą elektroniczną za pośrednictwem Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (ePUAP). Proponuje się również, aby w ustawie jasno określono status zaświadczenia wydanego przez Izbę Lekarską. W celu zapewnienia skuteczności instytucji sprzeciwu proponuje się, aby opinia wydana przez Izbę Lekarską zastąpiła zaskarżoną opinię lub zaświadczenie”.
Zaznaczono, że „Rząd RP pragnie również podkreślić, iż podjął praktyczne działania w celu zapewnienia pacjentkom w sytuacjach przewidzianych w ustawie z 1993 r. rzeczywistego dostępu do zabiegu przerwania ciąży w każdym województwie”.
Wskazano na inne działania, jakie podjęto w celu ułatwienie dostępu do aborcji, to jest wytyczne prokuratorskie odnoszące się do przygotowania rekomendacji dotyczących prowadzenia spraw odmowy przerwania ciąży, a także rekomendacji dotyczących tzw. aborcji farmakologicznych.
Zapewniono również, że Rząd RP „podchodzi do problemu szczególnych potrzeb kobiet niepełnosprawnych z odpowiednią determinacją”. „W 2023 r. Ministerstwo Zdrowia zleciło agencji badawczej PBS Sp. z o.o. przeprowadzenie analizy potrzeb i dostępności opieki ginekologiczno-położniczej dla kobiet z niepełnosprawnościami”.
Wskazano także, że przymusowa aborcja i sterylizacja są zabronione w Polsce, a „sterylizacja bez wyraźnego wskazania medycznego jest zabroniona przez prawo polskie i podlega karze na podstawie art. 156(1)(1) Kodeksu karnego. Zgodnie z ww. przepisem, za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez pozbawienie człowieka zdolności do prokreacji grozi kara pozbawienia wolności od 1 do 10 lat”.
Jednocześnie przytoczono art. 153 Kodeksu karnego, który stanowi, że „każdy, kto przerywa ciążę, stosując siłę wobec kobiety ciężarnej lub w inny sposób przerywa ciążę bez jej zgody, lub powoduje u niej przerwanie ciąży siłą, groźbą bezprawną lub oszustwem, podlega karze pozbawienia wolności na okres od 6 miesięcy do 8 lat”. „Dlatego – napisano – należy powtórzyć, że każda taka sytuacja wywołuje reakcję organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości”.
W przypadku sterylizacji lansowanej przez instytucje międzynarodowe jako forma antykoncepcji, strona polska zastrzegła, że nie może być traktowana w Polsce w ten sposób, gdyż wiąże się z nieodwracalną utratą zdolności do poczęcia. Dodano jednak, że „zabiegi medyczne, takie jak obustronne podwiązanie i zmiażdżenie jajowodów, obustronne endoskopowe zamknięcie światła jajowodów lub wycięcie obu jajowodów, należą do procedur gwarantowanych wymienionych w załączniku nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń opieki zdrowotnej gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego”.
Wskazano, że w Polsce powszechnie dostępne są różne środki antykoncepcyjne. Są one wydawane na receptę, ale nie każdy pracownik służby zdrowia ma prawo do wystawienia takiej recepty. Mogą to robić głównie lekarze, a nie pielęgniarki, położne i farmaceuci. „Z samej swojej natury recepta farmaceutyczna powinna obejmować leki antykoncepcyjne stosowane w nagłych przypadkach, a nie regularnie”.
W sprawie „pigułek dzień po” od 2 maja 2024 r. podmioty prowadzące apteki ogólnodostępne w Polsce mogą ubiegać się o udział w programie pilotażowym prowadzonym na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 29 kwietnia 2024 r. w sprawie programu pilotażowego świadczeń farmaceutycznych dotyczących zdrowia rozrodczego (Dz. U. z 2024 r. poz. 662) oraz stosownego zarządzenia Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, które pozwala, po przeprowadzeniu odpowiedniego wywiadu przez farmaceutę, wystawić pacjentce powyżej 15. roku życia receptę farmaceutyczną na środek antykoncepcyjny postkoitalny (awaryjny) zawierający jedną z najczęściej stosowanych w takich przypadkach substancji (octan uliprystalu), jeżeli jest to uzasadnione ryzykiem dla zdrowia rozrodczego pacjentki”.
W tym wypadku strona polska wykazała się niekonsekwencją, ponieważ wcześniej wskazywano w dokumencie, że recepty na środki antykoncepcyjne nie mogą wystawiać farmaceuci, ponieważ nie są ani upoważnieni, ani nie są w stanie ocenić stanu zdrowia pacjentki.
„Od maja 2024 r. możliwe jest zatem uzyskanie antykoncepcji awaryjnej nie tylko na receptę lekarską, ale w przypadku octanu uliprystalu również w aptece. W rezultacie dostępność tej substancji w Polsce pozostaje na tym samym poziomie, co w niemal wszystkich innych państwach członkowskich UE. Według danych opublikowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia 28 maja 2024 r. w programie pilotażowym wzięło udział 468 aptek ogólnodostępnych”.
„Według danych z 2023 r. w Polsce wystawiono ponad 271 tys. recept lekarskich na leki antykoncepcyjne awaryjne zawierające dwie najczęstsze substancje tego typu (…). Jest to więcej niż w 2020 r. (ponad 127 tys. recept tego typu), 2021 r. (prawie 200 tys. recept) i 2022 r. (prawie 245 tys. recept). W 2023 r. skutecznie zrealizowano około 90% recept na takie leki. Podobny odsetek, z niewielkimi różnicami, obserwowano również w latach ubiegłych” – czytamy.
Rząd RP zapewnił, że od września 2025 r. wprowadzi obowiązkową edukację na temat zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw w oficjalnym programie nauczania szkół, który zastąpi obecne nieobowiązkowe zajęcia z wychowania do życia w rodzinie we wszystkich typach szkół. „Przedmiot edukacji zdrowotnej będzie obejmował zagadnienia zdrowia psychicznego i fizycznego, a także zagadnienia zdrowego żywienia, profilaktyki, uzależnień i edukacji seksualnej. Będzie to przedmiot kompleksowo traktujący zdrowie człowieka. Przeznaczony jest dla uczniów klas IV – VIII szkół podstawowych, a także klas I – III szkół ponadgimnazjalnych, liceów, techników, a także szkół zawodowych. Treści nauczania nowego przedmiotu będą obejmować m.in. regulacje prawne zawarte w art. 4 ust. 3 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, na podstawie których opiera się obowiązujące rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 12 sierpnia 1999 r. w sprawie sposobu nauczania w szkole oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji ujętych w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Minister Edukacji Narodowej powołał zespół ekspertów, w którego skład wejdą przedstawiciele o wysokim poziomie merytorycznym wymaganej wiedzy, a także eksperci doskonale znający praktykę szkolną. Wyniki prac zespołu mają stanowić podstawę i treść nowego przedmiotu”.
Odnosząc się na koniec do zaleceń Komitetu CEDAW napisano, że „Rząd Polski pragnie powtórzyć swoje niezmienne zaangażowanie w ochronę, poszanowanie i realizację praw człowieka wszystkich osób, w tym praw kobiet, oraz zapewnienie kobietom równego traktowania we wszystkich dziedzinach życia. Rząd Polski potwierdza również swoje zaangażowanie w zagwarantowanie równego dostępu do usług opieki zdrowotnej świadczonych przez prawo krajowe, w tym aborcji. Dostępność aborcji jest jednym z aspektów bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentek w zakresie szeroko pojętej opieki okołoporodowej i zdrowia reprodukcyjnego. Kontynuując prace nad niezbędnymi, ale często aktualnymi zmianami legislacyjnymi (prace w polskim parlamencie nad kilkoma projektami ustaw dotyczącymi dopuszczalności aborcji), Rząd kładzie główny nacisk na przestrzeganie przez uczestników systemu opieki zdrowotnej obowiązujących przepisów, zapewniając poszanowanie praw pacjentek i wypełnianie przez podmioty medyczne swoich zobowiązań. Praktyczne i regulacyjne zmiany wprowadzone w tym zakresie zostały opisane powyżej. Rezultatem powinna być namacalna jakościowa zmiana w rzeczywistym dostępie do obecnie dopuszczalnych procedur aborcyjnych”.
Wyjaśniono, że „Zmiany wprowadzone rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej powinny znacząco przyczynić się do poprawy dostępu do procedur aborcyjnych. Aby wesprzeć te działania, wprowadzono środki mające na celu zapewnienie egzekwowania umów zawartych z podmiotami świadczącymi opiekę zdrowotną. Ponadto polski parlament pracuje nad zmianami w odpowiednich przepisach. Jednocześnie w celu złagodzenia zgłaszanej niepewności co do stosowania obecnych przepisów prawnych i uniknięcia tzw. efektu mrożącego zarówno ze strony personelu medycznego, jak i organów ścigania, opracowano niezbędne zestawy wytycznych”.
Rząd przewiduje szereg kampanii promujących aborcję, in vitro, pigułki „dzień po” i edukację seksualną, „gdy tylko wejdą w życie odpowiednie akty prawne (ustawy, rozporządzenia)”.
Pełna wersja odpowiedzi rządu RP znajduje się pod tym linkiem:
Dużo ostatnio mówi się o aborcji, zwłaszcza w kontekście wzmagających przykrywek. Jest to stała zagrywka rządzących, zwłaszcza obecnie, kiedy trzeba przykryć jakąś sporą niedogodność, by ta nie szkodziła rządowi, albo przykryć rządową niegodziwość, gdy ten ją gdzieś popełnia, zwłaszcza w permanencji. Wtedy się włącza uniwersalny temat, który natychmiast dzieli Polaków – ci rzucają się sobie do gardeł, bo tu co Polak, to opinia. Ale ostatnio aspekt aborcji, o której do tej pory się gadało wiele, a robiło niewiele, staje się ważnym elementem kompletnej erozji tzw. państwa prawa.Dziś piszę o aborcji nie z punktu widzenia etycznego, tylko chciałbym pozostać na gruncie prawa, przepraszam za cytat: takiego, jak go rozumiem. Od dawna bowiem zauważyłem, że zwłaszcza zwolennicy aborcji nie używają argumentów prawnych, gdyż tu jest czarno na białym w konstytucji napisane, że państwo chroni życie człowieka od momentu poczęcia. I żadne wygibasy, a widzieliśmy ich wiele, na nic tu się przydały. A więc w argumentowaniu, jeśli takie coś w ogóle przynależy debatowaniu z lewicą, ta powołuje się albo na argumenty emocjonalne – vide kompletne przeinaczenie casusu z Izą z Pszczyny – albo na stricte feministyczne, w dodatku pozbawiające płodu miana istoty ludzkiej. Ja obecnie, w tym tekście, chcę kompletnie odejść od takich „obejść” i zająć się sytuacja prawną, gdyż ta właśnie – po odbytych bojach medialnych – wchodzi już w fazę rympału prawnego. Trybunał czyli krzyżak W państwie prawa, szczególnie obecnie teraz odzyskanym przez walczącą o praworządność władzę, mamy w konstytucji do czynienia z art. 87, który mówi o źródłach prawa. Ale ważna jest kolejność – wygląda ona jak choinka. Na jej dole, u korzenia, wręcz na krzyżaku trzymającym całość w pionie stoi Konstytucja i z niej wyrastają później regulacje pochodne – ustawy Sejmu czy rozporządzenia ministerstw. Ale każda z tych pochodnych musi być osadzona w Konstytucji, czego badaniem w procesie legislacyjnym zajmuje się Trybunał Konstytucyjny. Sejm nie może przyjmować niekonstytucyjnych ustaw. To znaczy – może, ale jeśli po ich przyjęciu, nawet po wejściu w życie, jeśli komuś w wyznaczonych do tego instytucjach taki akt prawny się nie spodoba, to można zakwestionować jego konstytucyjność przed Trybunałem. Trybunał rozstrzyga, zaś czy rząd to uwzględni i poprawi, to już osobna sprawa. Ostatnio właśnie wokół tego toczyła się część plemiennej narracji politycznej. PO zarzucała PiS-owi, że ten nie ogłasza aktów, że nie wprowadza wyroków Trybunału Konstytucyjnego. W związku z tym pozostała tylko rządzącym z PiS-u… wymiana Trybunału i zmiana sposobu jego wybierania. Kłopot w tym, że w większości przypadków polska konstytucja jedynie powołuje dane instytucje, zaś w sprawie sposobu ich obsadzania odsyła do ustaw. A te mogą takie instytucje szarpać od ściany do ściany, bo jak rząd się zmieni, to może ustawami wypatroszyć dowolną instytucję. Dodajmy – powołaną w ramach checks and balances, czyli właśnie po to, by w trójpodziale władzy, kolejna wybrana władza nie miała wszystkiego, by był jakiś cień kontroli nad egzekutywą, chociażby z instytucji obsadzanych w innej kadencyjnności, czy przez ciała niebezpośrednio podlegające presji większości. PO zrobiła sobie z tego sztandar, nadęła się nad niezależnością i respektowalnością orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, a więc PiS nie zmienił tego układu (do tego trzeba by było zmieniać konstytucję) tylko wymienił Trybunał. No, trochę się pomęczył, bo musiał trochę poczekać. A więc miał po tym kontrolę nad tym czy przyjmowane przez jego większość sejmową ustawy będą uznane za konstytucyjne, czy nie. To znaczy – czy wejdą w życie bez problemów, ale i też bez należytej, nawet merytorycznej kontroli. Stąd się za czasów PiS-u zaczęły brać ustawy-potwory, uchwalane w jeden dzień, który i tak wystarczył na daremne wzywanie do opamiętania, gdyż rozgrzana i pędząca polityczna większość prokurowała ustawowe gnioty. Gnioty tak duże, że nawet uchwalając ustawę już przygotowywano jej nowelizację. PO po „zdobyciu” Trybunału przez PiS musiała zmienić narrację, gdyż TK nagle stał się omylny i można było kwestionować, nawet wypadało, jego postanowienia, ba – nawet jego… konstytucyjność. I dopóki będzie obsadzony przez PiS to za taki będzie uważany. Ale w świetle taktyki odpiłowywania PiS-u od państwa jeszcze się nie zdecydowano w uśmiechniętym rządzie, jak np. z wejściem do TVP, że można to zrobić skok na TK choćby za pomocą uchwały sejmowej. Bo inaczej trzeba by było zrobić porządek z Trybunałem Konstytucyjnym poprzez zmianę Konstytucji, a tego bez PiS-u się nie da. No, chyba, że przez referendum, ale POPiS na to nie pójdzie, bo obecne konstytucja gwarantuje temu układowi wieczną władzę, tyle, że z awanturami o rezultat naprzemienności. Aborcja Trybunał za PiS-u 22.10.2020 roku orzekł w sprawie aborcji, interpretując sławetny zapis z art. 38 konstytucji o ochronie życia. Wykluczył tym samym stosowanie przesłanki eugenicznej, co było zgodne z zapisem w konstytucji. Inaczej orzec nie mógł, a wcześniej tego nie zrobił, gdyż ani samodzielnie nie wszczął postępowania w sprawie tej niezgodności ustawy dozwalającej aborcję z Konstytucją, a właściwie nikomu nie zależało politycznie na naruszaniu tzw. „kompromisu aborcyjnego”, który stanowił jeden z nielicznych przykładów „porozumienia ponad podziałami”. Widać to było w 2017 roku, kiedy Trybunał, któremu przewodził profesor Zoll odrzucił wszelki próby relatywizowania zakazu aborcji, m.in. w sprawie przesłanki zdrowotnej. Dziś profesor już zmienił zdanie twierdząc, że sytuacja się zmieniła. To prawda – politycznie się zmieniła, ale nie konstytucyjnie i prawnie…Teraz mamy nową władzę, która jako się rzekło, nie tylko używa aborcji do siania zamętu, ale i ma to wpisane, i akurat tu się będzie dziwnie tego trzymać, że aborcję się zrobi dopuszczoną. Co prawda nie było to w umowie koalicyjnej napisane wprost, bo koalicjanci nie mogli się dogadać, ale były tam zalążki wyjścia na dzisiejsze postulaty. Cytuję: „Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań, Koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Kobiety mają prawo decydowania o sobie”. Pierwszy poważny balon został wypuszczony już za nowej władzy 12 lipca 2024 roku, bo liczono na następujący ruch: dajemy do Sejmu ustawę, Sejm to klepie z naszym Senatem, lud aborcyjny jest wdzięczny (dowieziona już druga obietnica obok jedynej – ***** ***). Ustawa idzie do prezydenta, zaś ten albo ją odrzuca, albo kieruje do Trybunału, albo podpisuje (ale powiedział, że nie podpisze). To pierwsze, czyli odrzucenie miało grać na jego niekorzyść, szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich. Wprawdzie Duda już nie może kandydować (na szczęście…), ale każde osłabienie jego pozycji będzie indukcyjnie przeniesione na przyszłego kandydata PiS-u. Jak zaś Trybunał się w sprawie aborcji zaprze (a nie zaprzeć się nie może, bo powiedział już A), to też będzie na PiS.Niestety PO tu przegrzała, bo cały ten łańcuszek nie wystartował. Powód był zaskakująco prosty – koalicja nie zebrała większości, bo wszystko – głównie – popsuł PSL, który zadeklarował brak poparcia. Natomiast katolicy nowocześni, zgrupowani u Hołowni, byli za i potem się dziwili, że córka ich lidera nie została dopuszczona do nauki w szkole katolickiej za brak kompatybilności wartości szkoły i deklaracji rodzica. Wzięto się więc za sprawę inaczej, po bodnarowsku. Nie kijem, to pałką Skoro nie można wprowadzić aborcji przez konstytucję, skoro nie można uchwalić ustawy i zmienić prawa, postanowiono… odejść od jego stosowania, czyli egzekwowania. Wystarczy tylko powstrzymać aparat państwowy od stosowania prawa, czyli dać słynne wytyczne do prokuratorów i policji, by nie ścigać lekarzy za aborcje. Samym lekarzom zagwarantowało się (w mediach), że ścigani nie będą. Całość zaś wzmocniło się spektakularnymi karami dla klinik, które w świetle prawa, a nie odstąpienia od jego stosowania, odmówiły przeprowadzenia aborcji. W najbardziej jaskrawym przypadku kobieta domagająca się aborcji przyniosła kwitek wystawionego zdalnie zaświadczenia od specjalisty z całkowicie niepsychiatrycznej dziedziny. (I to jest zgodne z wytycznymi, gdyż wiceminister zdrowia twierdzi, że: „Jeśli chodzi o kolejki, zakłada się też możliwość uzyskania takiego zaświadczenia w formie teleporady. To miałoby ułatwić pacjentkom uzyskiwanie zaświadczeń – potwierdziła Urszula Demkow). Lekarz na takie kwity odmówił dokonania zabiegu, za co jego placówkę ukarano grzywną w wysokości 550.000 zł . Z chęcią zobaczyłbym uzasadnienie takiej kary, bo byśmy się z niej wiele dowiedzieli o „rozumieniu prawa” przez nowy rząd.Zastosowano tzw. sztuczkę z ogonkiem. W art. 38, konstytucji stoi jak stoi ochrona życia od poczęcia, ale to ustawy są od tego, by dookreślić szczegóły. I w kodeksie karnym stoi znowu jak byk, że aborcja jest karalna. Za to o możliwościach dokonania legalnej aborcji mówi ustawa z 1993 roku „o planowaniu rodziny…”, gdzie w art. 4a dozwala się na aborcję w wypadku gdy: „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.” I tu jest słaby punkt całej konstrukcji przechodzącej od ogółu konstytucyjnego i doszczegóławiania w ustawie. Bo popatrzmy: a co to jest zdrowie matki? Jaki jest zakres tego pojęcia? Czy mieści się w nim zdrowie psychiczne? A jakże! Gdzieżby się nie miało mieścić, bo o to dba postępowe definiowanie przez WHO w formule IHR pojęć medycznych. Od kiedy homoseksualizm przestał być zdefiniowanym zboczeniem, przeszedł przez fazę dysfunkcji i zniknął z zestawu chorób, bo to przecież wyklucza „kochających inaczej”, to kwestia definicji zdrowia podąża za postępackimi modami i obejmuje również, a jakże, kwestie środowiskowe. Co dopiero powiedzieć o zdrowiu psychicznym – na bank mieści się w definicji zdrowia, zwłaszcza, że zdrowie coraz bardziej jest traktowane jako wartość holistyczna, a więc można do niego przyporządkować i środowisko, i, niedługo zobaczycie, postulat niewystawiania (się) na śmiertelne zagrożenie mowy nienawiści.Wcześniej wydawało się, że WHO toczy słownikowe boje o rzeczy nieważne. Tak to jest, jak się nie rozumie intencji omnipotentnego regulatora. Tak samo było z definicją pandemii przed pandemią – kto by się tam zastanawiał nad definicjami? A tu zamiana z dotychczasowej definicji pandemii jako masowego umierania na wielkich terenach na chorobę zakaźną, gdy zostało zamienione na “masowe zachorowania” to wyszło, że można zamknąć świat z powodu masowej grypy. Tak i tutaj – dołączenie zdrowia psychicznego do całości, holistycznego podejścia do zagadnienia stworzyło szansę, że znalezienie wyrażenia “zagrożenie zdrowia” w ustawie dopuszczającej aborcję powoduje, że można z powodów psychicznych domagać się aborcji. I nie myślcie Państwo, że to wymysł ostatnich czasów, czy naszej rodzimej uśmiechniętej Polski. Skąd – kwestia połączenia tych pojęć w obszar aborcyjnej przesłanki psychiatrycznej była przygotowywana przez WHO od dawna, nawet promowana przez PiS-owskiego ministra pandemii – Niedzielskiego. A więc rządzą w Polsce – wytyczne. A one mówią wszystkim aborcyjnym interesariuszom co mają robić. Niechcące matki mają zdobyć zaświadczenie o tym, że ciąża powoduje zagrażające zdrowiu i życiu reperkusje, typu obniżenie nastroju, niepewność jutra czy depresję. Można taki kwit dostać zdalnie i niekoniecznie od psychiatry. Z tym kwitem idzie się do kliniki i – tu wchodzi rząd – placówka nie może nie wykonać zabiegu. W rezultacie bowiem takiej odmowy może stracić trwale kontrakty z NFZ i pójdzie do piachu. Ciekawą kwestią jest to, że kobieta może się psychicznie źle poczuć nawet w dziewiątym miesiącu ciąży, nawet tuż przed porodem. I lekarz będzie musiał zrobić aborcję. No, ja bym chciał zobaczyć, jak wyciąga się z brzucha zdrowe dziecko, bo mama ma depresję. I co się z nim robi? Dusi? Pozostawia na monstrualnej nerce na parapecie, jak w filmie Vegi? Tacy jesteście panowie, a zwłaszcza panie, dzielni? Wszystko wolno Ale aborcja w tym tekście to, jak zaznaczyłem, nie kwestia moralna, ale – tu – prawna. Popatrzmy na całość. Władza, jak chce, to może. Nic jej nie powstrzyma. Żadne trójpodziały, żadne tam check and balances, konstytucje czy nawet ustawy. One tam sobie gdzieś w szafach leżą, a my zrobimy prosty rympał. Nie można aborcjonować – ok, to my nie będziemy ani ścigać, ani karać. Tyle. Zostaje już tylko naga siła. I to siła nie państwa prawa, takiego, które jakoś dba o pozory, ale rympał w biały dzień, ku uciesze ludu, który niedawno dałby się pokrajać za praworządność, czytał do snu dzieciom a obywatelom w tramwajach konstytucję. Niewielu z tego ludu dziś patrzy w stronę praworządności – widać z tego, że te łże-wartości były tylko taktycznym pudrowaniem jedynego postulatu ***** ***.
Żeby się odbić od aborcji zastosujmy ten model w innym kontekście. Powiedzmy, że mamy w Polsce rząd ludożerców i chce on, by ludzie mogli być swobodnie zabijani, w celu – również – konsumpcji. Konstytucja zabrania, ustawa kodeks karny tudzież. W tej sytuacji wprowadza się kilka rzeczy na raz na poziomie władzy wykonawczej, odchodząc od woli ustawodawcy i roli prawa: policja nie będzie wykrywać, ewidencjonować i ścigać przypadków ludożerstwa. Sądy nie będą karać, bo jeszcze by się gdzie pomyliły, ale w opisanej procedurze – ludożerca nigdy nie trafi przed sąd. Każdy policjant, który się tu będzie starał i ścigał pójdzie na bruk, zaś komenda będzie ukarana. Ofiary ludożerców będą uważane za koszt postępu, zaś ich ochrona będzie piętnowana, jako stojąca na drodze realizacji ważnych powodów ludożerczych. Wystarczy tylko zaświadczenie od lekarza, że tożsamość ludożercza jest (dziś) u osobnika bardzo wyraźna i zaprzeczanie ludożerczej naturze (akurat tu) może być powodem trwałych defektów psychicznych lub chwilowego nawet dyskomfortu. I jak, pasuje taki system? Zamieniliśmy tylko aborcję na morderstwo w celach konsumpcyjnych, wszystko – jak teraz za Tuska – jest takie samo. A skutki takiego podejścia będą rozległe. Prawo, w rękach rozgrzanych polityków i prawników zmienia się w odrapaną fasadę, za którą kryją się prawdziwe konstrukcje niepowstrzymanej siły. Niekontrolowanej nawet przez zwolenników tej władzy. A jak się władza zmieni, to nowa to sobie zapamięta. To będzie tak, jak z tym, kiedy PO wybrało sobie zapasowych sędziów, PiS zobaczył, że – konstytucyjnie – wyszło, że można i „żaden piorun nie spalił” i poszedł dalej. Władza widzi, że jest bezkarna i jest to bezkarność narastająca i dziedziczona, pod warunkiem, że się zdobędzie władzę. Stąd ta walka, bo teraz po zerwaniu paktu POPiS-owego przez PO, każda władza, która nabroiła będzie walczyć o życie, bo konkurenci w razie zwycięstwa ich dojadą jeszcze bardziej. Polityka staje się już walką buldogów NA dywanie (nie – POD), na jawie, w biały dzień, bez żadnych reguł i kontroli. Prawo jest albo dekoracją, albo pałą, którą można użyć przeciwko każdemu.Źle to wróży nam, tu, obywatelom. Niepewni nie tylko swoich, ale żadnych praw będziemy żyli w politycznym darwinizmie. Totalnej opresji, utaplanej dodatkowo w walce wszystkich ze wszystkimi. Plemion z plemionami i plemion z nieplemiennymi. I to będzie Polska – państwo będzie narzędziem użytym do tych zmagań, wraz z jego oprzyrządowaniem – prawem. Po drugiej stronie alternatywy zostanie więc (coraz bardziej ślepy) bunt, albo zniechęcenie – społeczna depresja, która w połączeniu z krzykliwym ekstremizmem mniejszości czyni z naszego kraju jakieś panoptikum.
Na początku roku 2019 razem z żoną, która była w ciąży, udaliśmy się na pierwszą wizytę do ginekologa na badanie USG. Wszystko przebiegało tak jak sobie to wyobrażałem, ale w pewnym momencie lekarz poinformował nas, że zbada prawdopodobieństwo wystąpienia u dziecka zespołu Downa. Okazało się, że wynosi ono 1 do 3000. Wówczas usłyszeliśmy: „Jeśli boicie się Państwo, to mogę przygotować dla Was skierowanie na zabieg”. Do dzisiaj żałuję, że nie dałem mu w twarz… Do dzisiaj zastanawiam się również, ilu lekarzy złożyło rodzicom oczekującym dziecka tego typu „propozycję” oraz… ile się na nią zgodziło.
Żeby tego było mało – ów lekarz do momentu złożenia nam propozycji aborcji ani razu nie użył słów lansowanych przez lewactwo, takich jak „płód”, tylko mówił o „maluszku”, „bobasku”, „dzieciątku” i „dziecku”. Po tym jak moja żona powiedziała, że nie chcemy żadnego „skierowania na zabieg”, jak gdyby nigdy nic znowu zaczął nazywać nasze dziecko „maluszkiem”. Przypomniało mi się wówczas słynne opowiadanie Philipa K. Dicka pt. „Przedludzie”.
Kto jest człowiekiem, a kto nie?
Do napisania „Przedludzi” Philipa K. Dicka zainspirował Sąd Najwyższy USA, a konkretnie jego wyrok w słynnej sprawie Roe vs. Wade wydany 22 stycznia 1973. Przedstawiciele najważniejszego w USA ogniwa wymiaru sprawiedliwości zalegalizowali de facto aborcję na życzenie w Stanach Zjednoczonych, a dzieci w łonach matek nazwali „potencjalnym życiem ludzkim”. Sędzia Harry Blackmun powiedział wówczas, że dziecko poczęte nie jest osobą i dlatego nie ma przeciwwskazań w zalegalizowaniu zabijania w majestacie państwa i prawa dzieci w łonach matek.
Półtora roku po tym wyroku w czasopiśmie „Fantasy and Science Fiction” opublikowano „Przedludzi”. Stworzona przez pisarza Dicka rzeczywistość jest niemal całkowicie pozbawiona jakiejkolwiek racjonalności, logiki, ludzkich odruchów i pozytywnych uczuć. Władze mają absolutny monopol na przemoc, a zdecydowana większość społeczeństwa jest zmanipulowana, żeby nie napisać ogłupiona i bez słowa sprzeciwu godzi się na eksterminację ludzi, których dla uspokojenia sumienia nazywa „przedludźmi”.
Kim są w związku z tym przedludzie? W największym skrócie: są to „istoty ludzkie”, ale nie ludzie, ponieważ – zgodnie z prawem – „nie mają duszy”. Tej bowiem człowiek nie ma od momentu poczęcia, tylko musi ją „nabyć”, a dzieje się to – zgodnie z prawem – około 12. roku życia, kiedy przedczłowiek nabywa zdolność rozwiązywania prostych zadań algebraicznych i dlatego każdego, kto „nie ma duszy” można legalnie eksterminować poprzez „zabieg aborcji”.
„Kongres wprowadził prosty test określający przybliżony wiek, kiedy dusza wstępuje w ciało. Wyznaczała to zdolność rozwiązywania zadań algebraicznych. Do tego czasu były tylko ciała, zwierzęce instynkty, zwierzęce odruchy i reakcje na bodźce. Jak psy Pawłowa, kiedy widziały strużkę wody sączącą się spod drzwi laboratorium w Leningradzie; wiedziały, ale nie były ludźmi”, czytamy w opowiadaniu Dicka.
Oznaczało to, że każde dziecko, które nie znało algebry nie posiadało również praw, a w szczególności… prawa do życia i dlatego było postrzegane w najlepszym wypadku jako „istota ludzka”, a nie człowiek. A skoro ktoś nie jest człowiekiem, to można, BA!, trzeba go eksterminować poprzez „nietrwający dłużej niż dwie minuty” zabieg… uduszenia w specjalnie przygotowanym do tego pomieszczeniu.
„Doktor mógł przeprowadzić setkę takich zabiegów dziennie i było to zgodne z prawem, ponieważ nienarodzone dziecko nie było człowiekiem. Było przedczłowiekiem. Potem tylko przesunięto datę uzyskania człowieczeństwa”, wyjaśnił amerykański pisarz.
W swoim opowiadaniu Philip K. Dick opisał, jak w stworzonej przez niego rzeczywistości wyglądało wprowadzanie „prawa aborcyjnego”, i jakie argumenty przemawiały za przesuwaniem „początku człowieczeństwa”.
„Cały błąd zwolenników usuwania ciąży, od początku polegał na tym, ze arbitralnie ustalili granice. Do embriona nie stosuje się prawa Amerykańskiej Konstytucji i może być legalnie zabity przez lekarza. Ale starszy płód był osobą ludzką i miał prawa, przynajmniej przez jakiś czas. Potem zwolennicy aborcji zadecydowali, ze nawet siedmiomiesięczny płód nie jest człowiekiem i może być zabity przez dyplomowanego lekarza. A potem nowo narodzone dziecko… to właściwie jarzyna, nie potrafi skoncentrować wzroku, nic nie rozumie, nie mówi – argumentowało proaborcyjne lobby w sądzie i wygrało dzięki tezie, że noworodek jest tylko płodem na skutek przypadkowego procesu usuniętym z organizmu. Ale, nawet wtedy, gdzie należało przeprowadzić ostateczną granicę? Kiedy dziecko po raz pierwszy się uśmiechnie? Kiedy wypowie pierwsze słowo, czy kiedy po raz pierwszy sięgnie po upatrzoną zabawkę? Legalna granica była bezlitośnie odpychana coraz dalej i dalej. I wreszcie teraz najbardziej okrutna i arbitralna definicja: zdolność do rozwiazywania zadań algebraicznych”, czytamy w „Przedludziach”.
Co gorsza: ostateczna granica „początku człowieczeństwa” w opowiadaniu powstała jako efekt… kompromisu między zwolennikami aborcji, a hierarchami tzw. Kościoła Świadków – dominującej wspólnoty religijnej. „W ten sposób starożytni Grecy z czasów Platona nie byli ludźmi, gdyż nie znali algebry, tylko geometrię. Algebra była znacznie późniejszym wynalazkiem arabskim”, kpił Dick.
To jednak nie wszystko. W świecie stworzonym przez pisarza istnieje sprawnie działający i nieznający jakichkolwiek skrupułów aparat represji i propagandy. Po Stanach Zjednoczonych jeżdżą siejące grozę (niczym „czarne wołgi” w bloku wschodnim) „klimatyzowane ciężarówki”, do których kierowcy-hycle wrzucają „przedludzi”, żeby wywieźć ich do specjalnych ośrodków, tzw. Centrów Powiatowych.
W aborcyjnej ciężarówce może znaleźć się każde dziecko (a jak się później okazuje również każdy dorosły), które nie posiada odpowiedniego druku potwierdzającego, że jest ono „chciane przez rodziców”. Wydanie takiego pisma jest z jednej strony bardzo drogie przez co nie wszystkich stać na „luksus” posiadania dziecka, a z drugiej… i tak nie ma pewności, że odpowiednie papiery uratują życie dziecka.
Po przetransportowaniu przedludzi do Centrum Powiatowego są one traktowane niczym psy w schronisku. Co jakiś czas organizowane są bowiem „pokazy” dla osób, które decydują się „adoptować dziecko”. Jeśli jednak w ciągu 30 dni nie znajdzie się żaden zainteresowany, wówczas natychmiast dokonywana jest tzw. aborcja.
I ty zostaniesz przedczłowiekiem…
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlaczego to wszystko przypominam? Ponieważ apokaliptyczny świat, który w 1974 roku był jedynie przerażającą fikcją literacką staje się rzeczywistością… Aborcja jest przez lewaków całego świata nazywana „podstawowym prawem człowieka”, a kolejne państwa co rusz starają się przesunąć granicę zamordowania w majestacie prawa dziecka. I nie chodzi już tylko o dzieci w łonach matek.
W pierwszej połowie 2012 roku dwóch włoskich naukowców zatrudnionych na Uniwersytecie w Melbourne, Francesko Minerva i Alberto Giubilini, opublikowało w prestiżowym magazynie „Journal of Medical Ethics” esej pod tytułem „Aborcja po urodzeniu. Dlaczego dziecko powinno żyć”. Stwierdzili w nim, że skoro niemal na całym świecie dopuszczalne jest coś takiego jak aborcja, to dlaczego nie pójść krok dalej i nie wprowadzić prawa zezwalającego na legalne uśmiercenie dzieci po porodzie? Chodziło przede wszystkim o eliminacje „dzieci z wadami genetycznymi, których nie wykryto w czasie ciąży”. Włosi podkreślali, że zabicie noworodka, to w gruncie rzeczy nic złego i jest to moralnie dopuszczalne, ponieważ dziecko po porodzie „przede wszystkim śpi”, „nie umie mówić” etc. i dlatego jest co najwyżej „potencjalną osobą” przez co „nie posiada wszystkich atrybutów istoty ludzkiej”, a więc „nie ma moralnego prawa do życia”. Zabrakło tylko, żeby dodali, iż jest przedczłowiekiem…
Idźmy dalej: włoscy uczeni z zakresu… UWAGA! UWAGA! – ETYKI stwierdzili ponadto, że powinna być również zgoda na aborcję po przyjściu na świat dzieci, które będą „zbyt dużym obciążeniem dla rodziców, jak również dla społeczeństwa”.
„Nowe stworzenie wymaga ze strony rodziców energii, opieki i pieniędzy, których często nie ma w nadmiarze. Można uniknąć takiej sytuacji, dokonując aborcji, lecz czasami jest to niemożliwe”, napisali.
Ktoś powie: „Chwila, moment! Ja to dziecko adoptuję! Nie pozwolę, żeby zostało zamordowane!”. Minerva i Giubilini mają gotową odpowiedź na tego typu pomysły. „Owszem, zdrowe i potencjalnie szczęśliwe dzieci mogłyby zostać adoptowane. Musimy jednak pamiętać o interesach matki, która może doznać psychologicznej traumy z powodu przekazania własnego dziecka innej rodzinie (…). Prawdą jest, iż poczucie żalu i straty może towarzyszyć zarówno tradycyjnej aborcji, aborcji postnatalnej, jak i adopcji. Nie możemy jednak zakładać a priori, że adopcja będzie dla matki najmniej bolesna”, wyjaśnili „etycy”. Nie wiem jak Państwo, ale ja nie wiem jak to skomentować… Dziwne, że z miejsca tych ETYKÓW (!) nie zamknięto w pokoju bez klamek.
Będzie tylko gorzej…
Jeśli ktokolwiek myślał, że wyżej opisana „etyka” nigdy nie zagości w Polsce, to się mylił. Przypomnę tylko dwa skandaliczne incydenty z bieżącego roku.
Pierwszy miał miejsce w połowie marca, kiedy to przekonaliśmy się, że promotorzy tzw. aborcji są gotowi powiedzieć wszystko, aby wmówić opinii publicznej, że zabijanie dzieci w łonach matek to coś chwalebnego. Na „Kanale Zero” miała miejsce debata na temat tzw. aborcji, w której udział wzięli: dr hab. n. med. Ewa Dmoch-Gajzlerska (ginekolog-położna), dr Anna Orawiec (określana mianem „ginekolożka”), Katarzyna Sójka (poseł PiS, b. minister zdrowia), oraz Anna Maria Żukowska (poseł Lewicy).
Dr Orawiec powiedziała wówczas, że dziecko w łonie matki to pasożyt, zaś jego zabijcie jest bezpieczniejsze od wyrwania zęba.
– Z punktu widzenia biologii pasożytnictwo, to jest sytuacja, w której jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian. No i ciąża w pewien sposób jest taką sytuacją, ponieważ płód nie odżywia w żaden sposób kobiety. Więc jest pasożytem. Ale większość kobiet jednak na to pasożytnictwo się decyduje i jest szczęśliwe z tego pasożyta, który jest w środku – stwierdziła „ginekolożka”.
„Ekspertce” poziomem próbowała dorównać poseł Żukowska. Kiedy ta tłumaczyła od kiedy mowa o zarodku, kiedy mamy do czynienia z płodem, a kiedy z noworodkiem, Robert Mazurek dopytywał czy to jest „zarodek ludzki” i czy może z niego powstać coś innego. Orawiec przyznała rację prowadzącemu program, deklarując, że nie może. Żukowska miała jednak inne zdanie. Uznała, że z tego zarodka może powstać coś innego i dodała, że „niestety czasem są patologiczne ciąże”.
Drugim skandalicznym incydentem jest sama Anna Maria Żukowska, której poziom najlepiej oddaje sytuacja ze stycznia 2020 roku, kiedy to zmarł sędzia Trybunału Konstytucyjnego Grzegorz Jędrejek. Kiedy ze wszystkich stron płynęły kondolencje i wyrazy żalu, Żukowska napisała na Twitterze: „To wygląda na Klątwę Dublera”.
Komentarz ówczesnej rzecznik Lewicy spotkał się z falą krytyki. Do jej wpisu odniósł się m. in. człowiek będący jedną z głównych twarzy postkomunistycznej lewicy w Polsce, czyli Leszek Miller, który był gościem Roberta Mazurka w porannej rozmowie RMF FM. – W przypadku tej pani, nie po raz pierwszy zresztą, milczenie nie jest złotem. Jest szansą. Żałuję, że ta szansa nie została wykorzystana – oświadczył były premier.
Szans, żeby milczeć Żukowska miała wiele, ale nie korzystała z nich i raczej nie ma zamiaru korzystać. 2 września podczas dyskusji na platformie X polityk stwierdziła, że nie powinna istnieć żadna granica dopuszczalności zabójstwa dziecka nienarodzonego w wypadku zagrożenia dla „zdrowia lub życia” matki również zdrowia psychicznego. Co więcej, Żukowska dała do zrozumienia, że jeśli prawo nakazuje, żeby dziecko, które przeżyło aborcję, zostało zostawione w miejscu odosobnienia na pewną śmierć, to należy tak uczynić.
„Jakie zdanie można mieć na temat abortowanej ciąży, np. gdy płód jest powyżej 24 tygodnia ciąży jest w stanie przeżyć? Lekarze mają obowiązek ratować/utrzymać przy życiu takie narodzone dziecko, niezależnie od tego czy zostanie z matką czy nie. Liczyła Pani na życzenie śmierci?”, zapytał jeden z użytkowników.
„To zależy, jakie wytyczne przyjmie NIL (Naczelna Izba Lekarska – red.). Na świecie jest różnie. Inaczej we Włoszech, inaczej w Szwecji, gdzie się płodów z oznakami życia nie ratuje, tylko czeka, aż przestaną oddychać”, odpowiedziała Żukowska.
Na uwagę innego użytkownika platformy X, który napisał: „A podobno dziecko jest po urodzeniu. A tutaj widzę, że dalej mowa o płodzie”, Żukowska odparła: „Bo on jest po aborcji, nie po urodzeniu”…
Można śmiało postawić tezę, że Żukowska i jej podobni i podobne są emanacją całego zła przed jakim w „Przedludziach” przestrzegał Philip K. Dick. Poseł Lewicy chce arbitralnie wyznaczać, kto jest człowiekiem, a kto nie; kto może żyć, a kto nie; kogo należy ratować, a kogo nie, a także promuje aborcję do porodu… To właśnie takie persony jak Żukowska i jej partyjne koleżanki głoszą, że lepiej zabić dziecko w łonie matki niż jeśli miałoby się ono urodzić i zostać oddane do adopcji. Tylko czekać aż stwierdzą one, że to, o czym pisali Francesko Minerva i Alberto Giubilini jest zgodne z ich światopoglądem i należy to wprowadzić do polskiego prawa.
Swego czasu w wywiadzie dla PCh24.pl prof. Tomasz Panfil, komentując tzw. czarne marsze, jakie miały miejsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego w Polsce tzw. aborcji eugenicznej powiedział:
„Proszę spojrzeć na transparenty widoczne na protestach. Im wcale nie chodzi o dzieci podejrzane o chorobę. Na ich transparentach widać hasła typu Aborcja na życzenie czy Aborcja bez granic. Tu w ogóle nie chodzi o orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, tylko o totalną aborcję, nazywaną wolnością, która jest w rzeczywistości swobodą zabijania. I tym są właśnie te demonstracje – protestami, na których żąda się prawa do zabijania. Ten absurd próbują oni wmówić ludziom – że zabijanie jest prawem człowieka.
To jest niszczenie całego ładu, jaki przez wieki i tysiąclecia istniał w Europie, w którym zabijanie dzieci nienarodzonych zawsze było złem! O to im chodzi: oswoić ludzi z możliwością zabijania, a potem zrobi się krok następny – jak np. w Holandii – zabijanie dzieci do 12. roku życia, które są chore. Następnym będzie eutanazja na życzenie pacjenta lub żądanie rodziny.
Powtórzę: chodzi o prawo do zabijania!”.
– Ta przesłanka eugeniczna była bardzo wygodną furtką do nieskrępowanego zabijania dzieci. (…) Powiem więcej: istnieje prawdopodobieństwo, że kobieta nie przeżyje porodu. Czyli co? Dziecko jest zdrowe, ale istnieje statystycznie dostrzegalne prawdopodobieństwo, że kobieta może umrzeć, więc dajemy skierowanie na aborcję? To jest tylko jeden ze środków do osiągnięcia celu, którym jest zgoda na zabójstwo, czego od wieków chce każda rewolucja! – dodał historyk.
I o to właśnie chodzi. O prawo do nieskrępowanego, legalnego w majestacie prawa zabijania. Odbierając drugiemu człowiekowi życie tak naprawdę odbieramy mu wszystko, stajemy się niczym pogańskie bożki życia i śmierci. Taka była i jest logika rewolucji – każdego ubabrać krwią niewinnych; każdego przekonać do tego, że ta krew go wyzwoli, da mu siłę, moc i totalną władzę – władzę odbierania wszystkiego.
Jestem tylko ciekaw, co by na przykład stało się, gdyby na przykład okazało się, że matka Żukowskiej chciała „przerwać ciążę”, ale została przez kogoś zmuszona, żeby jednak urodzić Annę Marię… Czy Żukowska nie powinna wówczas spełnić woli matki, której „odebrano możliwość wyboru” i…?
Szanowny Panie, Rząd postanowił zaprowadzić w Polsce najbardziej aborcyjny reżim w Europie. Uczynił to, chociaż – także dzięki naszym wspólnym wysiłkom – przegrał w lipcu batalię o przyjęcie proaborcyjnych przepisów przez Sejm.Profesjonalna aktywność Ordo Iuris w obronie Konstytucji i życia jest teraz niezbędna. Od naszego zaangażowania i poświecenia zależy dzisiaj życie setek tysięcy dzieci! Premier Donald Tusk rzucił wyzwanie państwu prawa i cywilizacji życia. Pomijając Sejm, Senat i Prezydenta, w ubiegły piątek (30 sierpnia) ogłosił wraz z ministrami zdrowia i sprawiedliwości „wytyczne”, które mają przekształcić Polskę w kraj o najbardziej brutalnym prawie aborcyjnym w Europie. Polscy lekarze w polskich szpitalach mają zabijać dzieci na chwilę przed narodzinami, a podstawą do śmiertelnego zastrzyku lub ćwiartowania ma być zaświadczenie lekarza psychiatry. Bezprawie „wytycznych” jest tak oczywiste, że choć ogłaszał je premier i dwóch ministrów, to pod opublikowanym tekstem… nie widnieje żaden podpis. Nie wymaga tłumaczenia, że życie dzieci nienarodzonych jest w Polsce pod ochroną prawną. Stanowi o tym nie tylko ustawa z 1993 roku, ale – przede wszystkim – Konstytucja RP i szereg jednoznacznych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Po dokładnej analizie „wytycznych”, zdecydowaliśmy o przygotowaniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Chcemy, by TK orzekł o niekonstytucyjności wydania wytycznych. Jednocześnie przedstawimy posłom i Prezydentowi gotowy wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska, Adama Bodnara oraz Izabeli Leszczyny, którzy dopuścili się wydania aktu normatywnego wprowadzającego „aborcję na zaświadczenie” z pominięciem konstytucyjnego trybu ustawodawczego. Wobec tych samych polityków kierujemy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nadużycia urzędniczego, oczekując przeprowadzenia pełnego postępowania karnego.Wiemy, że władza ignorująca zasady demokratyczne gotowa jest zdusić wszelkie procedury kontrolne i karne, aby chronić swoich ministrów i premiera. Jednak zakładamy, że nadejdzie kiedyś czas, by politycznie umorzone postępowania wszcząć na nowo i rzetelnie przeprowadzić, a winnych łamania Konstytucji i zabijania dzieci ukarać.Do lekarzy i szpitali trafi już niebawem pogłębiona analiza „wytycznych”. Wyjaśnimy w niej lekarzom, dyrektorom szpitali i ordynatorom, że wytyczne są sprzeczne z obowiązującymi lekarzy przepisami ustawowymi i po prostu nie wolno ich stosować.Działanie w oparciu o bezprawne wytyczne jest łamaniem prawa, za które to lekarze, a nie członkowie rządu, będą ponosić odpowiedzialność. Jednocześnie oferujemy wszystkim lekarzom szkolenia i bezpłatną pomoc prawną, bo zarówno Konstytucja RP, jak i wiążące Polskę prawo międzynarodowe jednoznacznie potwierdzają, że nikt nie ma prawa zmuszać lekarza i szpitala do zabijania dzieci nienarodzonych. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Co dokładnie się stało?Zacznijmy od wielkiego sukcesu obrońców życia. Po naszej wielkiej kampanii „Zadzwoń do posła”, po mocnym liście Episkopatu Polski, odczytywanym w dniu Marszu dla Życia i Rodziny w Warszawie, oraz po powszechnym poruszeniu Polaków, 12 lipca Sejm odrzucił proaborcyjną ustawę, która miała dokonać „depenalizacji” – czyli zniesienia kar za dokonanie aborcji w Polsce. To była klęska radykalnej lewicy i osobiście premiera.Jeszcze w sierpniu Donald Tusk mówił na niesławnym Campusie Polska, że „w tej kadencji parlamentu nie będzie większości dla legalnej aborcji”. Nie oznaczało to jednak, że polityk uznał wolę parlamentu. Przeciwnie – postanowił z rażącym naruszeniem zasad praworządności i Konstytucji zadrwić z demokracji parlamentarnej i zaprowadzić aborcyjny reżim za pomocą decyzji samego rządu. Premier 30 sierpnia – wraz z Ministrem Sprawiedliwości Adamem Bodnarem i Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną – ogłosił „wytyczne” dla szpitali, w których stwierdzono, że lekarze muszą dokonywać aborcji u kobiet, które zgłoszą się do szpitala choćby z zaświadczeniem psychiatry o dowolnym zagrożeniu szeroko rozumianego zdrowia psychicznego. Taka interpretacja przesłanki „zagrożenia życia lub zdrowia” matki oznacza nieograniczony dostęp do aborcji w Polsce. Proszę sobie wyobrazić, że w Wielkiej Brytanii co roku zabija się ponad 200 tys. dzieci nienarodzonych, z czego aż 98% (!) to aborcje z powodu zagrożenia dla zdrowia psychicznego matki.Radykalizm tego rozwiązania oburzył nawet lewicowych publicystów. Jedni wskazywali, że zaświadczenia będą mogli równie dobrze wydawać diabetolodzy (cukrzyca ciężarnych) i dermatolodzy (ryzyko rozstępów), inni oburzali się na sam niekonstytucyjny tryb wprowadzania tak poważnych zmian prawa.Donald Tusk wie, że jeśli lekarze zastosują się do wytycznych, to w praktyce będzie to oznaczać „aborcję na życzenie” w Polsce – i to do samego końca ciąży. Dziecko będzie można zabić nawet na dzień przed porodem, w ogóle nie podejmując próby jakiegokolwiek leczenia matki!Równolegle rząd próbuje zastraszyć lekarzy. Minister Zdrowia zagroziła, że wystarczy, że któryś z lekarzy poprosi o weryfikację lekarskiego „zaświadczenia aborcyjnego” przez drugiego specjalistę , a szpital może zostać surowo ukarany. Aby groźba była realna, wcześniej NFZ nałożył karę w wysokości aż 550 tys. zł na Pabianickie Centrum Medyczne, którego lekarze odmówili dokonania aborcji wobec braku właściwego zaświadczenia lekarskiego. Z kolei Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar przygotował wytyczne dla prokuratury, sugerując prokuratorom, w jaki sposób mają prowadzić postępowania w sprawach związanych z aborcją.Proszę sobie wyobrazić, że Donald Tusk był na konferencji prasowej tak szczery, że zadeklarował, że prokuratura nie będzie stała po stronie „naszym zdaniem złych i bardzo restrykcyjnych zapisów”. Ponownie zatem okazuje się, że według premiera obowiązywać ma „prawo tak, jak my je rozumiemy”.Ogłoszone wytyczne mają nakłonić szpitale i lekarzy do stosowania się do wykładni prawa, która nie znajduje oparcia w obowiązujących przepisach oraz orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, a nawet rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Wytyczne nie mieszczą się w ogóle w katalogu konstytucyjnych źródeł prawa powszechnie obowiązującego (przede wszystkim ustaw i rozporządzeń). Nie spełniają też kryteriów aktów prawa wewnętrznego, ponieważ nie ma ustawowej podstawy do ich wydania, ani nie są skierowane do podmiotów służbowo podległych premierowi czy ministrowi. Wydanie ich stanowi zatem przekroczenie uprawnień, które – naruszając porządek prawny i konstytucyjny oraz łamiąc sumienia lekarzy – godzi w interes publiczny i prywatny.Liczymy na to, że niekonstytucyjność „wytycznych” potwierdzi Trybunał Konstytucyjny. Przygotowywany przez nas wniosek do TK przekażemy wszystkim podmiotom uprawnionym do wszczęcia postępowania prowadzącego do stwierdzenia niekonstytucyjności „wytycznych”. Szczególnie liczymy na gotowość obrony Konstytucji i życia ze strony Prezydenta RP, pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, a także posłów na Sejm. Równolegle uruchamiamy internetową petycję do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, w której wzywamy głowę państwa do skorzystania ze swoich uprawnień i złożenia wspomnianego wniosku.Wierzę, że prędzej czy później przeprowadzone zostanie także uczciwe postępowanie karne, w którym rozpoznane zostanie nasze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez premiera i dwoje ministrów przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego (nadużycia uprawnień), albo też cała trójka zostanie pociągnięta skutecznie do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu. Bezprawne „wytyczne” to jednak nie wszystko. Działaczki Aborcyjnego Dream Teamu,które zajmują się nielegalną dystrybucją pigułek aborcyjnych (za co jedna z nich została na razie nieprawomocnie skazana), zapowiedziały, że wkrótce otworzą pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną. Jedna z nich stwierdziła w rozmowie z mediami, że za rządów PiS „pewnie natychmiast zostałybyśmy wsadzone do aresztu”, ale dziś „obawy są mniejsze”. Zamierzają przy tym… zwrócić się do władz Warszawy o udostępnienie im lokalu należącego do miasta. Przygotowaliśmy już w tej sprawie internetową petycję do Prezydenta Warszawy, w której wzywamy Rafała Trzaskowskiego do odrzucenia prośby o udostępnienie miejskiego lokalu na nielegalną działalność aborcyjną. Jeśli zapowiedzi aborcjonistów zostaną wprowadzone w życie, podejmiemy niezbędne kroki prawne, by ich „klinika” została jak najszybciej zamknięta. Nie mam wątpliwości, że to nie wszystkie wyzwania jakie staną przed nami w najbliższych tygodniach. Po ogłoszeniu wytycznych wykupiono już 4 domeny internetowe z hasłem „aborcjomat”. Wkrótce dowiemy się zapewne o powstaniu portalu, na którym będzie można zamówić lekarskie zaświadczenie do aborcji bez wychodzenia z domu…Przed nami zatem kluczowy moment w walce o życie i przyszłość naszej Ojczyzny – o to, czy Polska będzie nadal chronić życie swoich najmłodszych i najbardziej bezbronnych obywateli, czy raczej dołączy do grona państw mordujących masowo własne dzieci…Czeka nas ogrom pracy. Nie udźwigniemy tego wysiłku bez wsparcia naszych Przyjaciół i Darczyńców. Ale wspólnie możemy doprowadzić do prawdziwego tryumfu obrony życia i uratowania setek tysięcy dzieci. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Liczba aborcji w Polsce rośnie z każdym miesiącem
Choć od października 2020 roku – gdy świętowaliśmy wspólnie wielkie zwycięstwo cywilizacji życia, jakim był niewątpliwie wyrok Trybunału Konstytucyjnego, poszerzający zakres prawnej ochrony życia w Polsce – prawo w naszym kraju się nie zmieniło, to jednak liczba dzieci zabijanych w polskich szpitalach rośnie z każdym kolejnym miesiącem. Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w polskich szpitalach faktycznie niemal całkowicie skończono z zabijaniem dzieci. O ile w 2020 roku dokonano 1074 legalnych aborcji, to w roku 2021 – nie licząc stycznia, gdy wciąż czekaliśmy na publikację wyroku TK – wykonano zaledwie 32 aborcje. Od 2022 roku obserwujemy już jednak gwałtowny wzrost liczby dokonywanych aborcji i obecnie znajdujemy się w sytuacji, w której realnie grozi nam nie tylko powrót do statystyk sprzed wyroku TK, ale wręcz ich wielokrotne przebicie. W roku 2022 przeprowadzono w polskich szpitalach 161 aborcji a w roku 2023 było ich już 425. Jak to możliwe? Otóż spośród tych 425 aborcji aż 423 dokonano pod pretekstem zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety. To oznacza tylko jedno – lekarze uwierzyli aborcjonistom i proaborcyjnym politykom i zaczęli masowo uznawać zaświadczenia od psychiatrów. Ci wypisują kobietom skierowania na aborcję – oficjalnie ze względu na zagrożenie zdrowia psychicznego matki. W rzeczywistości przyczyną jest zdiagnozowana choroba lub niepełnosprawność dziecka albo po prostu to, że ciąża jest „niechciana”. Tymczasem jest oczywiste, że aborcja nie jest lekiem na depresję. Istnieje szereg badań wskazujących, że może być zupełnie odwrotnie. Metaanaliza z 2013 roku wskazała, że aborcja nie zmniejsza ryzyka zaburzeń psychicznych. Istnieją natomiast istotne zależności statystyczne między aborcją a uzależnieniami czy skłonnościami samobójczymi. Fińska analiza przypadków samobójstw związanych z ciążą z lat 1978-1994 wskazała, że odsetek samobójstw kobiet po zabiegu aborcji był dwukrotnie wyższy od odsetka samobójstw po samoczynnym poronieniu. Z kolei przegląd badań z lat 1995-2009 zawiera konkluzje stwierdzające istotną korelację między dokonaniem aborcji a zwiększonym ryzykiem wystąpienia problemów psychicznych, których część można powiązać z dokonaniem aborcji przez matkę.Poza tym, matkom kierowanym na aborcję przez nierzetelnych psychiatrów często w ogóle nie oferuje się leczenia, a odpowiedzialność za czyn aborcji przerzuca się na lekarzy ginekologów. W sejmie wygrało życie Mimo rosnących statystyk aborcyjnych w polskich szpitalach oraz mimo tego, że aborcjonistki wciąż prowadzą bez przeszkód nielegalną dystrybucję pigułek aborcyjnych przez internet – lewicowym politykom wciąż jest mało. Rząd Tuska podejmuje kolejne próby ustawowego ograniczenia prawnej ochrony życia w Polsce.Ilekroć Sejm lub rząd zajmują się aborcyjnymi projektami, nasi eksperci przygotowują memoranda i opinie dla posłów. W lipcu przyczyniliśmy się do odrzucenia przez Sejm proaborcyjnego projektu autorstwa Lewicy depenalizującego pomocnictwo w przeprowadzeniu aborcji. Nasza analiza projektu wskazująca na jego niezgodność z prawem oraz nacisk społeczny, do którego wezwaliśmy naszych sympatyków, pomogły niektórym konserwatywnym parlamentarzystom podjąć właściwą decyzję i głosować za życiem. W ramach akcji „Zadzwoń do posła” mobilizowaliśmy Sympatyków Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny do dzwonienia i pisania e-maili do posłów, by poruszyć ich sumienia. O naszej akcji pisały największe lewicowe media, które z niepokojem odnotowywały, że maile, zachęcające naszych Sympatyków do wywierania presji na parlamentarzystów trafiły do ok. miliona osób w całej Polsce.Wcześniej, podczas kwietniowych głosowań nad ustawami aborcyjnymi, byliśmy przed sejmem z wielkim dzwonem „Głos nienarodzonych”, którego budzące sumienia posłów bicie było słychać w Sejmie. Wzięliśmy także udział w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Dziedzictwa Św. Jana Pawła II oraz w marszu środowisk pro-life, który przeszedł tego dnia ulicami Warszawy.Także dzięki naszemu zaangażowaniu, rządowi nie udało się do dziś zdobyć w Sejmie większości dla niekonstytucyjnych ustaw proaborcyjnych. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Rząd chce zmusić lekarzy do zabijania dzieci!Wobec fiaska demokratycznej procedury parlamentarnej, Donald Tusk wprowadza w Polsce „aborcję na życzenie” poprzez wydanie nieznanych Konstytucji „wytycznych”.Choć nie są one formalnie źródłem powszechnie obowiązującego prawa w Polsce, to mają wymusić łamanie prawa i zabijanie dzieci nienarodzonych przez system represji i sankcji finansowych nakładanych na szpitale.W dokumencie stwierdzono wprost, że zdaniem rządu (albo minister zdrowia – czego nie wiadomo, bo pod dokumentem opublikowanym na stronach ministerstwa nie widnieje żaden podpis) aborcja ze względu na stan zdrowia psychicznego kobiety jest dopuszczalna i do jej przeprowadzenia wystarczy opinia jednego lekarza. Minister Leszczyna zagroziła też lekarzom, że za próby weryfikacji decyzji psychiatrów o skierowaniu na aborcję – a więc także chociażby za pochylenie się nad możliwymi przeciwwskazaniami po stronie kobiet – szpitale będą karane finansowo. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny – jeszcze pod przewodnictwem powszechnie szanowanego w obozie dzisiejszej władzy Andrzeja Rzeplińskiego – w wyroku z 7 października 2015 r. potwierdził, że zmuszanie personelu medycznego do uczestnictwa w aborcjach jest niezgodne z Konstytucją i z międzynarodowym standardem ochrony wolności sumienia pracowników służby zdrowia.Kolejny głos sprzeciwu płynie również od innego byłego prezesa TK i byłego Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Andrzeja Zolla, który w niedawnym wywiadzie dla Rzeczpospolitej wyrażał oburzenie faktem, że inny lekarz (w tym wypadku dokonujący aborcji) ma nie mieć prawa sprawdzać, czy są przesłanki do przeprowadzenia aborcji i nie ma prawa odmówić jej wykonania nawet gdy nie zgadza się ze stanowiskiem lekarza wydającego zaświadczenie do wykonania aborcji. Jego wiedza lekarska (nawet nie poglądy na kwestie ochrony życia) nie mają mieć żadnego znaczenia!Nic dziwnego, że rządowe wytyczne budzą sprzeciw nie tylko w środowiskach pro-life, ale także wśród osób, które popierają szeroki dostęp do aborcji. Pierwotnie ministerstwo chciało, by opublikowane wytyczne były przygotowane przez naukowców, jednak środowisko ginekologów nie chciało zgodzić się z radykalnym kursem politycznym Izabeli Leszczyny. Na firmowanie swoim nazwiskiem tak bezprawnego i nieludzkiego dokumentu nie chciał się zgodzić między innymi krajowy konsultant ds. ginekologii prof. Krzysztof Czajkowski, który został zwolniony dwa tygodnie temu. Prof. Czajkowski był przewodniczącym zespołu, odpowiedzialnego wcześniej za opracowanie wytycznych, których niebędąca lekarzem minister Leszczyna nie zaakceptowała, określając je jako „niesatysfakcjonujące”. Wydane finalnie wytyczne ignorują poglądy wielu uznawanych przez aktualną władzą autorytetów prawniczych – zarówno tych którzy stoją po stronie życia, jak i tych, którzy opowiadają się za „prawem do aborcji”. Nawet znana zwolenniczka aborcji, prof. Eleonora Zielińska (która kilka lat temu została nagrodzona „Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka” przez ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich… Adama Bodnara) pisała w swojej opinii prawnej, że w przesłance aborcyjnej zagrożenia życia lub zdrowia matki „chodzi o sytuacje poważnie stwarzające ryzyko utraty zdrowia, a nie o jakieś błahe powody”. Zwracała też uwagę na kwestię przemilczaną przez wytyczne, że „niebezpieczeństwo powikłań związanych z samym zabiegiem przerwania ciąży rośnie w miarę jej zaawansowania” i że zwłaszcza w ciąży zaawansowanej muszą zostać zważone ryzyka wiążące się z kontynuowaniem ciąży i z jej przerwaniem. Oczekiwane przez minister Izabelę Leszczynę związanie lekarza jednym zaświadczeniem może więc narażać lekarzy na odpowiedzialność za błąd w sztuce lekarskiej. Nawet rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski – który niedawno w internetowym Kanale Zero prowadził rozmowę z Gizelą Jagielską, która otwarcie chwali się zabijaniem setek dzieci w szpitalu w Oleśnicy – przyznał, że wytyczne oznaczają w praktyce wprowadzenie w Polsce najbardziej liberalnych przepisów w Unii Europejskiej, ironizując przy tym, że domena „aborcjomat” jest w internecie wolna. To po tym wpisie wykupiono (o czym już wspominałem) 4 domeny z hasłem „aborcjomat”. ..Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk Klinika aborcyjna w Warszawie za publiczne pieniądze?! Zanim jednak powstaną strony, na których będzie można bez wychodzenia z domu otrzymać nierzetelne zaświadczenie od psychiatry kierujące na aborcję, w Warszawie może stanąć pierwsza klinika aborcyjna… Aborcjonistki z Aborcyjnego Dream Teamu zapowiedziały, że 28 września (w tzw. Dniu Bezpiecznej Aborcji) chcą otworzyć stacjonarne miejsce, w którym będą pomagać kobietom w dokonywaniu aborcji farmakologicznych. Aborcyjna „przychodnia” ma się nazywać „Abotak!”, a aktywistki ADT już zaczęły zbiórkę pieniędzy na jej powstanie. Chcą zebrać łącznie 150 000 zł. W międzyczasie mają zwrócić się do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z prośbą o udostępnienie im lokalu miejskiego na prowadzenie tej jawnie nielegalnej działalności. Art. 152 kodeksu karnego stanowi jednoznacznie, że za dokonywanie nielegalnej aborcji oraz za pomocnictwo w aborcji grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Czym zatem miałoby być owe „pomocnictwo w aborcji”, jeśli nie właśnie tym, co zamierzają zrobić aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu, które mówią otwarcie, że „kobiety będą mogły liczyć na farmakologiczne przerwanie ciąży bez podawania przyczyny”?Obiecuję Panu, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, by nie dopuścić do powstania i funkcjonowania tej „kliniki”. Jeśli zapowiedzi aborcjonistek faktycznie się urzeczywistnią, uruchomimy wszelkie dostępne drogi prawne, by ją zamknąć. Na razie przygotowaliśmy petycję do Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wzywając go do odrzucenia prośby aborcjonistek o udostępnienie miejskiego lokalu. W tekście petycji przypominamy, że bezprawność działalności prowadzonej przez Aborcyjny Dream Team potwierdził już Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, który w ubiegłym roku skazał jedną z liderek ADT za pomocnictwo w aborcji. Prezydent Warszawy musi pamiętać o tym, że zwracające się do niego aktywistki chcą w miejskim lokalu prowadzić działalność, za którą zostały już skazane!Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskStańmy w obronie dzieci nienarodzonych! One nie mogą się obronić…Przed nami kluczowy moment w batalii o życie tysięcy nienarodzonych Polaków, którzy nie mogą sami walczyć o własne życie. Dlatego to my musimy dziś głośno wołać w ich imieniu i zatrzymać nawałnicę barbarzyńskiej cywilizacji śmierci, zabijającej własne dzieci, bo jak mówił św. Jan Paweł II „naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości”.Aby stawić czoła rządowi i potężnemu, globalnemu lobby aborcyjnemu, potrzebujemy Pana wsparcia. Bez niego nie będziemy w stanie zatrudniać najlepszych prawników, gotowych do pracy na tak wielu frontach wojny o życie, rodzinę i wolność. Nasi analitycy muszą każdego dnia monitorować prace rządu, Sejmu i Senatu, licznych organizacji międzynarodowych oraz przygotowywać szczegółowe analizy powstających aktów prawnych, które mają często kluczowe znaczenie nie tylko w kontekście decydowania o możliwych do podjęcia krokach prawnych w związku z bezprawnymi atakami na życie, ale także przekonują często decydentów, prawników i ekspertów do dołączenia do armii obrońców życia – a nawet są w stanie przyczynić się do porażki proaborcyjnych projektów w parlamencie. Nasi adwokaci stają w obronie lekarzy i pracowników służby zdrowia, zmuszanych do zabijania dzieci w polskich szpitalach. Zawsze świadczymy im bezpłatną pomoc prawną. Jednak będziemy mogli to dalej zrobić tylko z pomocą ludzi takich jak Pan.Konkretnym kosztem jest też organizowanie masowego sprzeciwu społecznego, nagłaśnianie zagrożeń w mediach, kampanie informacyjne w mediach społecznościowych. Wiele z organizacji pro-life zajmuje się jedynie tym. W naszym przypadku nie jest to fundament naszej działalności, ale także i ta działalność wiąże się z koniecznością ponoszenia konkretnych wydatków. Już teraz musimy też zarezerwować dodatkowe środki na walkę o ukaranie Tuska, Bodnara i Leszczyny za ogłoszenie bezprawnych wytycznych, na nacisk na Prezydenta Dudę, Sąd Najwyższy i posłów, którzy mogą złożyć wniosek do TK w tej sprawie, na promocję petycji do Prezydenta Dudy i Prezydenta Trzaskowskiego, na analizy prawne i szkolenia dla lekarzy i pracowników służby zdrowia, na ewentualną batalię prawną o zamknięcie aborcyjnej kliniki w Warszawie. Wszystko to są poważne koszty, których nie unikniemy i których nie udźwigniemy bez Pana wsparcia. Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie bronić prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk Z wyrazami szacunkuP.S. Gdy proaborcyjne ustawy trafiały pod obrady sejmu, Instytut Ordo Iuris był częścią szerokiej koalicji środowisk pro-life, które wspólnie prowadziły akcję nacisku na polityków oraz kampanie medialne nagłaśniania bezprawności projektów. Ale teraz przyszedł czas na batalię czysto prawną. Na tym polu zostajemy niemal sami. Donald Tusk powiedział „sprawdzam” i chce przetestować, czy w Polsce nadal obowiązuje prawo i czy wymiar sprawiedliwości jest w stanie zapewnić jego przestrzeganie. Rola prawników jest w tej sytuacji nie do przecenienia, bo nawet jeśli obecny rząd bezprawnie lekceważy orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, to nadal jest wiele ośrodków władzy sądowniczej, gotowych do obrony fundamentów polskiego ładu prawnego. Dlatego nasza praca jest dziś kluczowa. Obiecuję Panu, że nie odpuścimy walki o życie nienarodzonych i o „ład prawny”, który uznaliśmy za priorytet naszej działalności już w momencie tworzenia nazwy Instytutu Ordo Iuris.Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji. Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815 www.ordoiuris.pl
W czasie Campusu Polska Donald Tusk poinformował słuchaczy, że w czasie obecnej kadencji Sejmu aborcja nie uzyska większości parlamentarnej. Jednocześnie kilka dni później razem z minister zdrowia Izabelą Leszczyną ogłosił nowe wytyczne, wedle których w oparciu o jedną opinię lekarza psychiatry dziecko będzie mogło być zabite praktycznie do dnia urodzenia. Co więcej, szpitale mają być karane, za próby uzyskania dodatkowych ekspertyz. Na pierwszy rzut oka nie wydają się to spójne działania. W co zatem gra Donald Tusk?
Zabójstwo prenatalne opuszcza Sejm
Nowe wytyczne ogłoszone 30 sierpnia br. są oczywiście karykaturalne. Zabójstwo prenatalne nie leczy chorób psychiatrycznych, ale z pewnością znajdą się lekarze, którzy uznają, że jednak tak jest. Szczególnie jeśli taka opinia będzie coś kosztować. Minister zdrowia już wyjaśniła jak wprowadzane wytyczne wpisują się w obowiązującą ustawę o ochronie życia i zawartą w niej przesłankę dopuszczającą aborcję w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. „Ustawa nie precyzuje, czy zagrożenie zdrowia lub życia kobiety ma być nagłe, wyjątkowo groźne” – powiedziała kilka dni temu Izabela Leszczyna. Trudno tę wypowiedź interpretować inaczej niż jako puszczenie oka do proaborcyjnych środowisk lekarskich.
Tusk w czasie campusowej wypowiedzi z piątku 23 sierpnia wyjaśnił swoją opinię następująco. “W tej chwili, szczególnie posłanki z KO mówią: spróbujmy jeszcze raz poddać to pod głosowanie. Problem polega na tym – ja staram się być zawsze praktyczny, w tym sensie, że jak na coś się umawiamy, to chciałbym, żeby udało się to przeprowadzić do końca. Realia są takie, że Giertych nie zagłosował, Sługocki był w Stanach na wyjeździe, zabrakło dwóch głosów od nas, ale tak naprawdę tych głosów zabrakło bardzo dużo” – mówił premier.
Jednak posłanki w sensie technicznym mogą mieć rację. Głosowanie nad projektem ustawy o depenalizacji aborcji z 12 lipca br. zostało przez zwolenników dopuszczalności zabójstwa prenatalnego przegrane minimalnie. Życie wygrało dzięki sprzyjającym okolicznościom i być może realna mobilizacja koalicji proaborcyjnej, przy choćby częściowej demobilizacji innych posłów, mogłaby przynieść koleżankom Tuska oczekiwany wynik. Jednak Tusk postanowił działać nie poprzez ustawę, ale na podstawie nowych wytycznych. Dlaczego? Powodów można znaleźć sporo.
Z pewnością premier, człowiek – jak sam o sobie powiedział – praktyczny, nie chciał się narazić na kolejną, możliwą przecież, porażkę. Byłaby ona problemem wizerunkowym, a także mogłaby spowodować wzrost napięć w koalicji rządzącej. Gdyby jednak udało się wygrać jakieś głosowanie Lewica triumfowałaby ogłaszając swoje zwycięstwo, a ta część posłów PSL, którym proaborcyjny kurs się nie podoba, mogliby ogłosić własną moralną, a może zaraz i polityczną suwerenność. Jednocześnie to Tusk, jego rząd i jego partia staliby się piorunochronem zbierającym wszystkie ataki, czy to ze strony partii opozycyjnych, czy to opinii katolickiej. Widać premier nie jest wcale pewny, że spełnienie wyborczej obietnicy odnośnie aborcji przyniosłoby mu polityczne profity. Zapewne uważa, że PiS przegrał wybory przez sprawę ochrony życia i sam tego błędu nie chce popełnić. Trzeba też pamiętać, że proaborcyjne akcje Sejmu najprawdopodobniej spotkałby się z wetem prezydenta.
Poza tym, jak się zdaje, wyciągnął wnioski z doświadczeń Jarosława Kaczyńskiego. Przez wszystkie lata rządów PiS w partii tej w odniesieniu do spraw ładu publicznego obowiązywała zasada “dopóki my rządzimy nie będzie…” I tu można było wpisać różne kwestie, jak aborcja czy obowiązywalność wskazań antyrodzinnej i antyreligijnej konwencji stambulskiej. Tego rodzaju polityka pozwalała partii Jarosława Kaczyńskiego z jednej strony utrzymywać dystans wobec ważnych postulatów cywilizacji życia, a z drugiej trzymała w szachu wyborców, którzy obawiali się przyjścia do władzy liberałów i lewicy. W specyficzny dla siebie sposób Donald Tusk podążył – na razie – podobną ścieżką. To jemu osobiście elektorat centrolewu będzie zawdzięczał zmianę w kwestii aborcji, pomimo niesprzyjających okoliczności.
Procedowanie ustaw proaborcyjnych na poziomie Sejmu jest opcją atomową w rozgrywce z prawicą. W znakomity sposób polaryzuje politykę. Jednak może się okazać, jak każda opcja atomowa, będzie narzędziem jednokrotnego użytku i w dodatku powodującym nieprzewidziane konsekwencje. Tymczasem “wytyczne” są rodzajem wewnętrznej gry taktycznej, która jak na razie przyniosła Tuskowi same korzyści. Niewykluczone, że mamy do czynienia z rozwiązaniem, które mogło być zaakceptowane zarówno przez PSL jak i Lewicę, a zatem obniżyło napięcia wewnątrz koalicji rządzącej. Jednak na zewnątrz obecna sytuacja może być odczytywana w jeszcze korzystniejszym dla Tuska świetle.
Po pierwsze wyborcy mogą teraz słusznie uznać, że głosy przeciwne aborcji, pochodzące z PSL można obejść. To oznacza w szerszej perspektywie, że partia Władysława Kosiniaka-Kamysza będzie od teraz znaczyła w oczach opinii publicznej jeszcze mniej niż dotychczas. Po drugie, proponując wytyczne, które przy odpowiednim ukształtowaniu praktyki mogą otworzyć drogę do aborcji na życzenie, są dalszym przejmowaniem elektoratu lewicy. Żaden lewicowy projekt ustawy nie mógł zaproponować proaborcyjnemu elektoratowi tyle, ile Tusk dał swoimi wytycznymi.
Jednocześnie zachęcone sytuacją lewicowe posłanki zaczęły w mediach społecznościowych chwalić się swoimi poglądami, które okazały się bardzo bliskie potwornościom głoszonymi przez etyka utylitarystę Petera Singera. Spowodowało to zgorszenie wielu ludzi, którzy uważają się za centrystów i zgadzają się na zabijanie dzieci, ale w daleko bardziej ograniczonym zakresie niż koalicyjne radykałki.
Warto tu przytoczyć szczególnie jedną z tych opinii. Według szefowej klubu parlamentarnego Lewicy, Anny Marii Żukowskiej, różnica pomiędzy dzieckiem, a płodem wynika jedynie z tego czy dziecko się urodziło czy zostało zabite. “Na świecie jest różnie. Inaczej we Włoszech, inaczej w Szwecji, gdzie się płodów z oznakami życia nie ratuje, tylko czeka, aż przestaną oddychać” – napisała Żukowska w mediach społecznościowych. Użytkownik o pseudonimie Nero trzeźwo odpisał posłance, że “podobno dziecko jest po urodzeniu. A tutaj widzę, że dalej mowa o płodzie”. Na co Żukowska zareagowała jasnym rozróżnieniem: “Bo on jest po aborcji, a nie po urodzeniu”. Dodajmy, że aborcja też jest urodzeniem dziecka tylko, albo już zabitego, albo mającego być zaraz celowo doprowadzonym do śmierci.
Na wypowiedź Żukowskiej zareagował także znany dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik: “Pani posłanko, płód z oznakami życia, funkcjonujący poza organizmem matki, to dziecko. Serdeczności”. W innych opiniach kobiet lewicy można było przeczytać np., że płód staje się dzieckiem dopiero przy pierwszym oddechu.
Z pewnością Donald Tusk, który jest człowiekiem bez poglądów, za to bardzo “praktycznym”, otrzymał raport z tego festiwalu lewicowego zabobonu oraz z reakcji, na niego. Niewątpliwie taki przebieg zdarzeń musiał być dla szefa rządu satysfakcjonujący – obaj koalicjanci w pewien sposób się skompromitowali. Podobnie musiał Tuska ucieszyć sondaż, który CBOS ogłosił 30 sierpnia. Wynika z niego, że Koalicja Obywatelska ma największe dziś poparcie wśród Polaków (34,8 proc.), Prawo i Sprawiedliwość jest na drugim miejscu (30,4 proc.), trzecia jest Konfederacja (17,4 proc.), zaś koalicjanci KO osiedli na dnie – Lewica z 9,8 proc. poparcia, a Trzecia Droga, czyli Polska 2050 i PSL z 6,8 proc. poparcia. Tusk zapewne liczy, że po manewrach z aborcją jego pozycja jeszcze się poprawi.
To jednak nie wszystko. Jak napisałem, ochrona życia nienarodzonych, a właściwie ponowne dopuszczenie do ich zabijania, pozostaje jedną z opcji atomowych polskiej polityki. Niewykluczone, że Donald Tusk szuka złotego klucza, który w doskonały sposób pozwoliłby mu jeszcze raz spolaryzować i zmobilizować społeczeństwa, a jednocześnie znów wygrać. Przecież już za rok czekają nas wybory prezydenckie. Czy zatem ostatnie wydarzenia były balonem próbnym mającym wybadać nastroje społeczne? Możliwe, byłby to jednak iście diabelski plan.
Wydaje się, że sama polaryzacja kwestią aborcyjną mogłaby okazać się niewystarczająca, szczególnie przy wyborach prezydenckich. Co jednak jeśli planem Tuska jest przeprowadzanie razem z wyborami na najwyższy urząd w państwie także wyborów parlamentarnych? Wtedy polaryzacja wywołana postulatami zabijania dzieci byłaby tylko wzmocnieniem drugiego stopnia. Pierwszym wzmocnieniem powinna być druga tura wyborów prezydenckich. Nie da się wykluczyć, że obywatele głosując na kandydatów do parlamentu będą chcieli ten swój wybór uzgodnić z głosem oddanym na kandydatów na prezydenta. Choć na dziś taki plan to polityczna fikcja, nie da się go wykluczyć.
30 sierpnia Minister Zdrowia, Izabela Leszczyna, wydała „Wytyczne dla lekarzy i podmiotów leczniczych ws. dostępu do procedury przerwania ciąży”, które mogą de facto prowadzić do legalizacji aborcji na życzenie przez cały okres ciąży. Według tych wytycznych, do przeprowadzenia aborcji z przesłanki zdrowotnej wystarczyłoby jedno zaświadczenie od lekarza specjalisty, potwierdzające zagrożenie dla zdrowia kobiety. Dramatyczne konsekwencje takich decyzji nie kończą się jednak na medycznym papierku.
Obnażenie rzeczywistości aborcji
Anna Maria Żukowska, przewodnicząca Lewicy, w jednym z wpisów w mediach społecznościowych brutalnie obnażyła rzeczywistość aborcji, pisząc: „Płodów z oznakami życia się nie ratuje, tylko czeka, aż przestaną oddychać”. Czy jako społeczeństwo możemy milczeć, gdy słyszymy, że politycy dążą do ustanowienia prawa, które pozwoli na to, by żywe dzieci konały w męczarniach przez uduszenie?
Hipokryzja Lewicy
Lewica, która w swoich hasłach głosi, że „nikt nie jest nielegalny” i „miłość nie wyklucza”, paradoksalnie promuje tezy o konieczności rozszerzenia praw człowieka na zwierzęta, jednocześnie odmawiając prawa do życia niewinnym nienarodzonym dzieciom. Jak możemy nie uznać bijącego serca i unikalnego DNA dziecka za dowód na jego człowieczeństwo? Uznanie, że życie człowieka zaczyna się w jakimkolwiek innym momencie niż zapłodnienie, jest nie tylko nielogiczne, ale i niebezpieczne. Nienarodzone dziecko od momentu poczęcia posiada odrębny od matki, niezmienny i niepowtarzalny materiał genetyczny (DNA).
Mechanizm presji na lekarzy
Proponowane przez Minister Leszczynę zmiany idą jeszcze dalej. Lekarz ginekolog, bez możliwości podważenia zaświadczenia ani zwołania konsylium, będzie zmuszony do wykonania aborcji. Prokuratorzy mają ścigać tych, którzy odmówią.
W połączeniu z wcześniejszym rozporządzeniem, nakładającym na szpitale obowiązek wykonywania aborcji pod groźbą kar finansowych, tworzy to mechanizm wywierania presji na środowisko medyczne. Mechanizm ten stoi w sprzeczności z konstytucyjnym prawem do życia i wolnością sumienia.
Głos sprzeciwu wobec zmian
Lewica, proponując legalizację aborcji do 12. tygodnia ciąży bez konieczności podania przyczyny, wywołała silny sprzeciw konserwatywnych środowisk. Przeciwnicy tych zmian obawiają się, że mogą one prowadzić do legalizacji aborcji nawet do dziewiątego miesiąca ciąży. Aborcja nigdy nie jest zwykłym wyborem osobistym, ale poważnym wykroczeniem przeciwko Bogu i Jego stworzeniu.
Kościół katolicki wobec grzechu aborcji
Kościół katolicki niezmiennie sprzeciwia się aborcji, opierając swoje stanowisko na prawie naturalnym i Piśmie Świętym. W encyklice Humanae Vitae z 1968 roku papież Paweł VI potwierdził moralną niedopuszczalność aborcji, co jest fundamentalnym elementem katolickiego nauczania. Pismo Święte również podkreśla świętość życia od samego jego początku. W Psalmie 139 czytamy:
„Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki”,
a Księga Izajasza podaje:
„Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię”.
Te słowa wyrażają głęboką troskę Boga o życie ludzkie od pierwszych chwil jego istnienia.
Granice człowieczeństwa – dyskusja, która budzi oburzenie
Obrońcy życia często zarzucają zwolennikom aborcji unikanie merytorycznej dyskusji na rzecz powierzchownych sloganów. Aborcjoniści sprzeciwiają się również propozycjom referendum w tej sprawie, obawiając się, że społeczeństwo mogłoby zdecydować się na ochronę życia nienarodzonych.
Swoją drogą, już samo organizowanie takiego referendum byłoby wątpliwe moralnie. Czy możemy sobie wyobrazić, żeby państwo przeprowadzało referendum w sprawie czy np. można kraść? Gdyby jednak państwo zdecydowało się na taki krok, trzeba byłoby rozważyć, czy w danej sytuacji należałoby wzywać do bojkotu takiego referendum, czy nalegać z całych sił, by katolicka i konserwatywna opinia publiczna głosowała przeciwko legalizacji zła.
Historia aborcji w Europie
Legalizacja aborcji w Europie ma długą i kontrowersyjną historię, sięgającą początków XX wieku. Pierwszym krajem, który zalegalizował aborcję, był Związek Radziecki w 1920 roku, jako część rewolucyjnych zmian społecznych wprowadzonych przez bolszewików. W latach 30. XX wieku Adolf Hitler wprowadził prawo zezwalające na aborcję niemieckich dzieci z wadami wrodzonymi, jednocześnie chroniąc życie zdrowych dzieci. Od 1943 r. Niemcy pozwolili Polkom na dokonywanie aborcji na życzenie.
Św. Maksymilian Kolbe w Auschwitz mówił więźniom, że w II wojnie światowej zginie około 6 milionów. Spytany, na czym opiera takie przypuszczenia, odpowiedział krótko: „Aż strach powtarzać, w okresie międzywojennym zginęło w Polsce około 6 milionów nienarodzonych dzieci”.
Po II wojnie światowej legalizacja aborcji stała się normą w krajach zachodniej Europy i USA, często wprowadzana pod wpływem kampanii opartych na manipulacji i dezinformacji.
Debata, która wciąż trwa
Aborcja pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych i emocjonalnych tematów w debacie publicznej. W Polsce, gdzie katolickie zasady i postawy są głęboko zakorzenione, dyskusja o aborcji nie ogranicza się jedynie do aspektów prawnych, ale dotyka fundamentalnych pytań o granice człowieczeństwa i moralności.
Aborcja a społeczeństwo
Aborcja stworzyła przerażające błędne koło, które osłabia społeczeństwo. Mentalność aborcyjna niszczy rodzinę, której podstawą jest małżeństwo wyłącznie między mężczyzną i kobietą. Dzieci potrzebują rodzin, które będą je pielęgnować, strzec ich niewinności i rozwijać ich osobowość. Każde dziecko powinno znaleźć w swoim domu katolicką wiarę, która pozwoli mu poznać Boga, kochać Go i służyć Mu w tym świecie, a być z Nim szczęśliwym na wieki w przyszłym. Zło seksualnej niemoralności jest podatnym gruntem pod rozwój przemysłu aborcyjnego.
Komitet ONZ ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet… właściwa nazwa powinna brzmieć komitet ds. likwidacji człowieczeństwa kobiet…
Komitet… uznał, że “wysoce restrykcyjne prawo aborcyjne obowiązujące w Polsce wyrządza krzywdę kobietom, powodując poważne i ciągłe naruszenia ich praw człowieka”
Ale nie chodzi tu o krzywdę zabijanych nienarodzonych dziewczynek, lecz o utrudnienia w pozbawianiu ich życia.
Zdaniem Komitetu prawo aborcyjne w Polsce “zmusza kobiety do kontynuowania niechcianej ciąży, szukania nielegalnych i ryzykownych możliwości jej przerwania lub podróżowania za granicę w celu uzyskania dostępu do opieki aborcyjnej”. /Komitet ONZ przeprowadził dochodzenie…/
Nowe wytyczne pomogą w zabijaniu do 9 miesiąca ciąży?
Skoro w tej chwili nie możemy szeroko otworzyć tej bramy z powodu braku większości w Sejmie, otwieramy furtki – powiedział Tusk.
“Nie chcę, żeby to zabrzmiało dwuznacznie, ale szukamy takiego sposobu działania, oczywiście zgodnego z prawem, które w praktyce umożliwi dostęp do legalnej aborcji kobietom, które z różnych powodów do tej aborcji powinny mieć prawo. I dlatego przygotowaliśmy wytyczne” – tłumaczył Tusk. /Wytyczne dla lekarzy w sprawie aborcji…/
Tzw. przesłanka psychiatryczna umożliwi aborcję do momentu samego porodu. “Przerwanie ciąży w każdym momencie będzie dopuszczalne” – potwierdza Anna Żukowska.
Komentarz graficzny Barbary Pieli był reakcją na wpisy Żukowskiej na T/X
Jeżeli dziecko jest “zagrożeniem dla zdrowia psychicznego” kobiety jedno zaświadczenie od psychiatry powinno wystarczyć do przerwania ciąży.
“jeśli będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza bądź zwoływania konsylium, to należy uznać to za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych” – stwierdziła minister Leszczyna /Jedno orzeczenie jest podstawą do przerwania ciąży/
________________________________________________
Makabryczny sprzęt w polskim szpitalu
Działanie maszyny, która trafiła do szpitala w Oleśnicy, opisał były aborcjonista dr Anthony Levatino, który po nawróceniu zaczął walczyć o prawo do życia. “Aborter używa metalowych prętów o różnej grubości, zwanych rozszerzaczami. Wprowadza je do szyjki macicy, zyskując w ten sposób dostęp do dziecka. Maluszek ma już palce u rąk i nóg, a jego serce bije, choć kości są wciąż słabe i kruche. Aborter bierze cewnik ssący i wsuwa go przez szyjkę macicy. Następnie włączana jest maszyna ssąca z mocą 10-20 razy większą niż domowy odkurzacz. Dziecko jest gwałtownie rozrywane na strzępy przez siłę ssania i wciskane razem z łożyskiem do maszyny ssącej” – czytamy w opisie.
“Kiedy doktor włączył maszynę ssącą, usłyszałam przerażające dźwięki… siorbanie, przełykanie… wysoki ton… wyglądało to tak, jakby wąż odkurzacza zadławił się czymś! To było okropne i przerażające. Znacznie gorszą częścią mojej pracy było opróżnianie maszyny ssącej każdego „dnia zabiegów”, i to nie tylko raz. Szczątki dzieci garściami wpadały do muszli klozetowej, chlapiąc dookoła na całą ubikację i podłogę. Nie cierpiałam wycierania krwi ze ścian, podłogi, spłuczki i sedesu” – to opis aborcji, w której uczestniczyła położna w USA
Skandal! Rząd premiera Donalda Tuska po raz kolejny łamie prawo i depcze Konstytucję! Tym razem celem ich brutalnych działań stały się nienarodzone dzieci – bezbronne, niewinne istoty, które nie mają głosu w tej okrutnej walce.
Bezprawne wytyczne Donalda Tuska: zagrożone życie tysięcy nienarodzonych dzieci!
Premier, Donald Tusk bezwstydnie depcze konstytucyjne prawa i nasze najświętsze wartości, w desperackiej próbie wprowadzenia aborcji do Polski za wszelką cenę!
Po upokarzającej klęsce w Parlamencie, gdzie jego haniebne próby zmiany prawa aborcyjnego zostały odrzucone, teraz ucieka się do nieuczciwych i bezprawnych metod.
Wszystko, by żądające krwi aborcjonistki były zadowolone, że mogą “legalnie” i za publiczne pieniądze zabijać własne dzieci.
Dlatego właśnie w piątek Premier, wraz z Minister Zdrowia Izabelą Leszczyną i Ministrem Sprawiedliwości Adamem Bodnarem, ogłosili skandaliczne wytyczne, które mają na celu obejście prawa i stworzenie możliwości do przeprowadzania aborcji pod pretekstem przesłanki zdrowotnej, nawet tej psychicznej.
Swoimi wytycznymi zmuszają lekarzy i szpitale do zabijania niewinnych nienarodzonych dzieci, wszystko wbrew obowiązującemu prawu!
Wystarczy jedna opinia lekarza specjalisty – nawet psychiatry, by w jednej chwili wydać wyrok śmierci na nienarodzone dziecko. To otwiera drzwi do bezkarnego zabijania nienarodzonych dzieci pod pozorem dbałości o zdrowie psychiczne matki!
To nie tylko niemoralne, to jest nielegalne!
Jednak obecny rząd nie przejmuje się tym – próbując wymusić posłuszeństwo groźbami ścigania i karania lekarzy oraz szpitali.
To działanie to bezprawie i hańba, które nie mają prawa istnieć w cywilizowanym państwie.
Wedle wytycznych lekarze nie mają mieć prawa odmówić aborcji a ci, którzy odmówią, są zagrożeni konsekwencjami prawnymi, bardzo wysokimi grzywnami bądź po prostu rozwiązaniem kontraktu z NFZ!
Ministerstwo zdrowia również odbiera lekarzom prawo do powołania się na klauzulę sumienia. To nic innego jak tyrania rządu.
To jawna próba wprowadzenia aborcji na życzenie pod przykrywką troski o zdrowie matki.
Jako, że przesłanka zdrowotna nie ma ustalonego górnego limitu w ustawie – do aborcji będzie mogło dojść nawet w późnych etapach ciąży, kiedy dziecko jest już w pełni rozwinięte i zdolne do życia poza łonem matki.
W zeszłym roku ponad 400 dzieci zostało zabitych w Polsce na podstawie rzekomego zagrożenia zdrowia psychicznego matki.
Teraz Tusk i jego ministrowie chcą, aby to stało się normą, umożliwiając aborcję aż do dziewiątego miesiąca ciąży!
Psychiatrzy, z których wielu jest związanych z lobby aborcyjnym, są gotowi wydawać takie zaświadczenia na poczekaniu — nawet przez teleporadę!
To szaleństwo! Życie może zostać zakończone na podstawie kilku minut rozmowy przez telefon.
Nie możemy na to pozwolić!
Nie możemy pozwolić na to, by rząd premiera Donalda Tuska zepchnął nasz kraj w moralną przepaść, gdzie życie ludzkie i wolność sumienia nie mają żadnej wartości.
Prawda jest taka, że Donald Tusk wie, iż przegrał bitwę w Sejmie. Nie zdołał zdobyć poparcia potrzebnego do zmiany prawa, więc teraz nagina zasady, nadużywa swojej władzy i próbuje narzucić aborcję Polsce siłą.
Ale wytyczne ministerialne nie są prawem!
Nie mają one żadnej mocy prawnej – jedynym źródłem prawa w Polsce są Konstytucja i ustawy, które zapewniają ochronę życia dla każdego.
Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie orzekał, że wszelkie wyjątki od tej ochrony muszą być ściśle interpretowane.
Mimo to obecny rząd jest zdeterminowany, by forsować swoje bezprawne plany, grożąc naszym lekarzom, szpitalom i przede wszystkim bezbronnym polskim nienarodzonym dzieciom!
Agencja ONZ CEDAW, która rzekomo broni praw kobiet – podpierając się skandaliczną opinią WHO – naciskała ostatnio na Polskę, aby uznano tutaj aborcję za „podstawowe prawo”.
Nic więc w tym dziwnego, że Donald Tusk, jak zawsze tchórzliwy i skłonny do ulegania presji wszelkich zagranicznych przedstawicieli, po raz kolejny zdradza Polki i Polaków.
Żarty się skończyły. Nie możemy pozwolić, aby ta desperacka, haniebna i niezgodna z prawem próba odniosła sukces.
Potrzebuję Twojej pomocy w tej walce!
Życie niewinnych dzieci, nasze prawa i nasza Konstytucja muszą być chronione za wszelką cenę. Razem musimy stanąć w obronie, wyrazić sprzeciw i domagać się, by nasz rząd respektował rządy prawa i świętość życia.
Ale wiedz jedno — to walka o coś więcej niż jedną ustawę. To walka o duszę naszego narodu, o przyszłość, jaką zostawimy naszym dzieciom.
Jeśli teraz się nie zjednoczymy i nie podejmiemy zdecydowanych działań, oni po prostu przejadą po nas, łamiąc prawo i depcząc wartości, które są dla nas Polaków najcenniejsze.
Dlatego w tym przełomowym momencie w historii naszej Ojczyzny, Twoje zaangażowanie i wsparcie jest bardziej kluczowe niż kiedykolwiek.
Wierzę, że razem możemy stanąć w obronie najbardziej zagrożonych, a zarazem najbardziej bezbronnych istot w społeczeństwie– nienarodzonych dzieci oraz wartości, które definiują nas jako ludzi.
Każdy podpis to krok w kierunku ochrony niewinnych istot, które nie mają swojego głosu, by się bronić. Twoje zaangażowanie może uratować przyszłość tych dzieci i dać nadzieję na lepsze jutro. Proszę, podpisz petycję i dołącz do tej wspólnej walki o to, co najcenniejsze. Razem możemy dokonać wielkich rzeczy.
Dziękuję z całego serca za Twoje wsparcie i zaangażowanie. To dzięki takim osobom, jak Ty możemy wspólnie dokonywać realnych zmian. Razem mamy siłę, by bronić tego, co najważniejsze.
Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO
PS: Pamiętaj, że liczy się każdy głos. Udostępnij petycję swoim znajomym i bliskim – razem możemy zdziałać jeszcze więcej! Dziękuję, że jesteś częścią tej ważnej inicjatywy.
Więcej informacji:
Zmiana prawa aborcyjnego mało realna, ale pomóc mają oficjalne wytyczne
„Krwawy cyrograf” Donalda Tuska. Śmiercionośna procedura ważniejsza niż Konstytucja
(Donald Tusk, fot. PAP/Paweł Supernak)
„Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” – brzmi art. 18 polskiej Konstytucji. Jak się okazuje, w państwie rządzonym przez Donalda Tuska ten zapis ma przestać być respektowany, a lekarze mają ulec aborcyjnemu terrorowi i szaleństwu lewicowych rewolucjonistów.
Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 2020, aborcja eugeniczna (na podstawie podejrzenia choroby lub wad w rozwoju dziecka) została zakazana i określona jako niezgodna z Konstytucją. Nienawiść wśród proaborcyjnych aktywistów, działaczy i niestety często nierozsądnej młodzieży, która wylała się na ulice polskich miast sprawił, że postulat legalizacji aborcji na życzenie stał się ważną polityczną obietnicą. Jej realizacja może przynieść trwałe korzyści polityczne, z której chce skorzystać niegdyś całujący pierścień papieski Donald Tusk.
Między innymi na tej fali oczekiwania legalizacji śmiercionośnej procedury aborcji szef Platformy Obywatelskiej uzyskał wysokie społeczne poparcie, które pozwoliło mu na nowo stać się premierem rządu. Dziś Tusk niestety zrealizował krwawy cyrograf i wydał wyrok na niewinne dzieci, którym ktoś będzie mógł nie pozwolić się urodzić. Postulaty radykałów ze Strajku Kobiet czy grupy Silnych Razem okazały się ważniejsze niż prawo do życia.
W piątek premier Donald Tusk w towarzystwie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i szefowej resortu zdrowia Izabeli Leszczyny ogłosili swoje nowe, „krwawe wytyczne” dla lekarzy, szpitali i prokuratorów. Mają one umożliwić zabijanie dzieci nienarodzonych, pomimo obowiązującej ochrony prawnej, którą gwarantuje polska ustawa zasadnicza, a także orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Mamy zatem do czynienia z procedurą, która nie tylko wprost łamie prawo (działanie w oparciu o zalecenia, a nie zmianę ustawy), ale jednocześnie zachęca do łamania go przez lekarzy, szpitale czy nawet prokuratorów, którzy nie będą wszczynali postępowań za pomoc w aborcji.
„Krwawe wytyczne” Bodnara i Leszczyny, zaaprobowane przez Tuska de facto oznaczają możliwość dokonania aborcji w oparciu o dokument potwierdzający problemy psychiczne matki, wywołane ciążą. Ministrowie wraz z premierem chcą sytuacji, która nie jest „furtką” do wykonania aborcji, a otwarciem na oścież całej „bramy”. Jeśli lekarze, szpitale i prokuratorzy będą kierować się „krwawymi wytycznymi”, będzie to oznaczało pełną dostępność do aborcji na życzenie.
Co więcej, wytyczne Ministerstwa Zdrowia „nie regulują terminu, w jakim możliwe jest przerwanie ciąży”. A zatem psychiatra będzie mógł zdecydować o możliwości wydania wyroku śmierci na nienarodzone dziecko, niezależnie od etapu ciąży. W świetle tych zapisów, aborcja może być dostępna nawet w ósmym czy dziewiątym miesiącu ciąży (sic!).
Jeszcze kilkanaście lat temu Donald Tusk wraz z rodziną pozował do zdjęć na tle domowego ołtarzyka. Wówczas tym obłudnym zdjęciem miał przypodobać się katolickiej części wyborców. Dziś okazuje się bezwzględnym zwolennikiem zabijania dzieci nienarodzonych. Po fiasku podczas głosowania nad liberalizacją przepisów, robi wszystko (akceptując łamanie prawa lub jego obchodzenie), aby zadowolić rewolucyjną frakcję w swojej koalicji i przypodobać się antyklerykalnej grupie szaleńców, którzy na sztandary wzięli sobie postulat odbierania prawa do życia najbardziej bezbronnym istotom.
Dziś nikt już nie podejrzewa Donalda Tuska o religijność i wyznawanie wartości chrześcijańskich. Od lat idzie w parze z rewolucjonistami, globalistami, zwolennikami aborcji i różnej maści lewicowymi radykałami. W zasadzie stał się jednym z nich, stał się ich emanacją. Trzeba jednak pamiętać, że za podpisywanie „krwawych cyrografów” trzeba będzie kiedyś zapłacić, zdać z tego sprawę. Niezależnie od tego czy Donald Tusk ma w sobie jeszcze choćby odrobinę wiary katolickiej czy wartości chrześcijańskich, Sprawiedliwość przyjdzie. Każdy z nas będzie odpowiadał za swoje czyny. Wygląda jednak na to, że Tusk nie zdaje sobie z tego sprawy lub wprost lekceważy.
Grzechem ciężkim – wołającym o pomstę do nieba – jest aborcja. Tusk swoimi decyzjami wraz z kompanami otwiera autostradę do aborcji bez limitu i podania przyczyny, niezależnie od etapu ciąży. Módlmy się zatem o opamiętanie dla klasy rządzącej i porzucenie szaleńczych pomysłów legalizacji zabójstwa nienarodzonych dzieci na życzenie.
Poniższy felieton dedykuję pani minister zdrowia, oczekując wydania rozporządzenia wprowadzającego “nową świecką tradycję”
Nowa świecka tradycja
Będąc ostatnio na imprezce u dawno nie widzianego kolegi, byłem świadkiem bardzo miłej, nowej świeckiej tradycji. Kolega z powodu kamieni w nerce trafił do szpitala, gdzie mu te kamienie usunęli i podarowali przy wyjściu ze szpitala na pamiątkę. Kolega przechowuje te kamienie jak relikwie i chwali się nimi przy każdej okazji.
Tak też uczynił podczas balangi: oglądaliśmy te kamienie w skupieniu, okrzykom zachwytu nie było końca, aplauz rósł w miarę upływu czasu i ilości wypitego alkoholu. Słowem nowa świecka tradycja publicznej prezentacji usuniętych z ciała kamieni, dokonała bardzo miłej integracji społecznej uczestników spotkania.
Duży Władek (bo to jemu medycy usunęli kamienie) zapewniał nas, że tych kamieni będzie miał jeszcze więcej, gdyż szykuje się na operację drugiej nerki, w której też wykryto kamienie. Zanosi się więc na następną wesołą balangę, w trakcie której będziemy opijać następne kamienie!
Opisana nowa świecka tradycja ma szanse uzyskać renomę ogólnokrajową a to za sprawą nowej minister zdrowia, która tak troszczy się o “dobrostan” pacjentów, że wydała nawet specjalne zalecenia dla lekarzy, jak usuwać kamienie….to znaczy nie kamienie tylko płody ludzkie z ciał ciężarnych kobiet. Okazuje się bowiem, że płody w ciałach ciężarnych kobiet stanowią jeszcze większe zagrożenie dla dobrostanu kobiet niż kamienie w nerkach dla dobrostanu mężczyzn!
I w tym miejscu chciałbym pani minister zdrowia co nieco doradzić.
Trzeba zainicjować nową świecką tradycję wśród pań usuwających ciążę! Jeśli panowie którym usunięto kamienie, otrzymują je na pamiątkę, to dlaczego tego miłego zwyczaju nie rozciągnąć na panie?
Pani która usuwa ciążę powinna na pamiątkę tego miłego wydarzenia otrzymać kawałek dziecka: rękę, nogę, albo i czaszkę jęśli już się wykształciła. Te pamiątki powinny zostać przez szpital odpowiednio zakonserwowane tak aby można je było postawić na półce w meblach i chwalić się nimi podczas imprez!
Dzięki nowoczesnym aparatom aborcyjnym, wykonanie takich “kamieni” jest bardzo proste i tanie.
Zorganizowane grupy przestępcze podarowały szpitalowi w Oleśnicy specjalne maszyny ssące do mordowania dzieci. To makabryczne urządzenia służące do wykonywania brutalnych aborcji tzw. “metodą próżniową”, polegającą na wysysaniu dzieci z łona matek i rozrywaniu ich na strzępy podciśnieneim kilkanaście razy większym niż w odkurzaczach domowych!
Te maszyny są tak nowoczesne, że można je dowolnie zaprogramować, na przykład w taki sposób aby nie rozrywać całego ciała dziecka na strzępy, ale zachować w całości dajmy na to nogę, albo rękę. Zachowane w całości “kamienie” po zakonserwowaniu przez szpital będą w ramach nowej świeckiej tradycji wręczane paniom które dokonały aborcję, w odpowiednio uroczystej oprawie, przy udziale władz szpitala, działaczy samorządowych, wojewody, prezydentów, dziennikarzy, plebanów i innej swołoczy i dziczy, która uczestniczy w propagowaniu dzieciobójstwa i zmusza do niego lekarzy przepisami prawa!
Pozostała po “ekstrakcji” kamieni, część dziecka (a w zasadzie krwawa miazga) jest przekazywana firmom farmaceutycznym i kosmetycznym, które robią z nich szczepionki na covid -19 albo i pachnące kremy dla pań, pobudzające popęd seksualny co może skutkować następną wizytą w szpitalu w Oleśnicy i powtórzeniem nowej świeckiej tradycji!
Anthony Ivanowitz 30.08.2024r. www.pospoliteruszenie.org
Minister Zdrowia Izabela Leszczyna ogłasza nowe wytyczne dla lekarzy i oddziałów położniczych – pod groźbą surowych kar i konsekwencji prawnych mają mordować wszystkie dzieci na żądanie kobiet, których coraz więcej zgłasza się do szpitali w celu dokonania dzieciobójstwa pod wpływem “prania mózgu” aborcyjną propagandą płynącą z mediów. Według nowych wytycznych MZ “niepodważalne” mają być zaświadczenia od psychiatrów na podstawie których można zamordować dziecko nawet do końca ciąży z powodu zagrożenia “dobrostanu psychicznego i społecznego” kobiety. Jeśli kobieta zgłosi się do szpitala z tego typu zaświadczeniem, to szpital nie może kwestionować dokumentu i ma obowiązek zamordować dziecko. W ten sposób w Hiszpanii mordowano 100 000 dzieci rocznie. W Polsce priorytetem aborcyjnej koalicji Tuska jest obecnie wprowadzanie podobnych zmian na rzecz masowego mordowania polskich dzieci i eksterminacji naszego narodu.Rząd Donalda Tuska bez przerwy konsultuje z aktywistami aborcyjnymi oraz pro-aborcyjnymi prawnikami kolejne zmiany, których celem jest zwiększenie liczby ofiar polskich dzieci. Jak powiedziała minister zdrowia Izabela Leszczyna:
“Z ekspertami, z prawnikami, lekarzami wypracowaliśmy wytyczne, które dają wykładnię prawną do przepisów (…)”.
Chodzi o to, aby zmieniać interpretacje prawa i znaczenie pojęć bez zmiany litery prawa oraz bez konieczności forsowania projektów ustaw przez Sejm. W ten sposób za pomocą rozporządzeń oraz poleceń wydawanych podwładnym na drodze służbowej można zwiększyć liczbę aborcji i ułatwić proceder dzieciobójstwa w Polsce. Nowe wytyczne Ministerstwa Zdrowia mają polegać m.in. na tym, że:
“Jeśli jakiś lekarz stwierdza, że zagrożone jest życie kobiety we wszystkich obszarach, fizycznym i psychicznym, to znaczy, że zdrowie tej kobiety jest zagrożone i trzeba dokonać terminacji ciąży.”
Wytyczne Ministerstwa Zdrowia wprowadzają “niepodważalność” zaświadczeń od psychiatry, na podstawie których dokonuje się aborcji w oparciu o przesłankę “zagrożenia zdrowia psychicznego” kobiety.
Kluczowe jest tutaj rozumienie pojęcie “zdrowia”. W świetle obecnego prawa można legalnie zamordować dziecko nawet do 9 miesiąca jeśli ciąża zagraża “zdrowiu” kobiety. Zarówno aktywiści aborcyjni jak i członkowie rządu Tuska oraz przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia powołują się przy tym na definicję “zdrowia” sporządzoną przez Światową Organizację Zdrowia WHO. Jak tłumaczy jedna z liderek aborcyjnej grupy przestępczej namawiającej Polki do aborcji:
“My przyjmujemy interpretację propacjencką, zgodną ze Światową Organizacją Zdrowia i jej najnowszymi rekomendacjami dotyczącymi aborcji, gdzie zdrowie definiowane jest jako ogólny dobrostan, również psychiczny i społeczny, a nie tylko brak choroby.”
W związku z tym, wedle najnowszych wytycznych Ministerstwa Zdrowia, jeśli pojawienie się dziecka w łonie matki zagraża “społecznemu i psychicznemu dobrostanowi” kobiety, to “trzeba dokonać terminacji ciąży”, czyli trzeba zamordować dziecko poprzez aborcję i nikomu nie wolno kwestionować zaświadczenia psychiatrycznego. Już teraz szpitale i lekarze są do tego zmuszani – za odmowę aborcji placówkom grożą bardzo wysokie kary finansowe, a indywidualnym lekarzom śledztwo prokuratorskie.
Panie MirosĹ‚awie, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem legalna jest aborcja na żądanie do końca ciąży. Szpital nie może odmówić aborcji, jeśli zgłosi się do niego kobieta z zaświadczeniem od lekarza, że ciąża zagraża jej “zdrowiu”. To “zagrożenie zdrowia” może polegać np. na tym, że kobieta denerwuje się koniecznością wstawania do dziecka w nocy żeby je nakarmić lub zmienić mu pieluszkę. “Zagrożeniem zdrowia” kobiety może być także np. konieczność odwołania zaplanowanej wycieczki lub przełożenia jakichkolwiek życiowych planów w związku z pojawieniem się dziecka, gdyż taka sytuacja narusza “psychiczny i społeczny dobrostan” kobiety.
Innymi słowy – dziecko w łonie matki jest zagrożeniem dla “dobrostanu” kobiety. Właśnie w tym kontekście należy rozumieć działania aktywistów aborcyjnych i aborcyjnej koalicji Tuska.
W czasie gdy politycy rządu Tuska, w porozumieniu z pro-aborcyjnymi prawnikami i lekarzami-aborcjonistami, wprowadzają kolejne ułatwienia w procederze aborcji i zmuszają szpitale do mordowania dzieci, aktywiści aborcyjni i pro-aborcyjne media bombardują społeczeństwo propagandą, wedle której “aborcja jest OK” i “każdy powód do aborcji jest dobry”. Szczególnie narażone na propagandę są nastolatki i młode dziewczęta, które spędzają wiele godzin dziennie przed ekranami swoich smartfonów.
W świetle aborcyjnej propagandy, dziecko w łonie matki jest “pasożytem” i zagrożeniem. Należy się go pozbyć przez aborcję lub pigułki poronne. Aborcjoniści wmawiają Polakom:
– “Masz za małe mieszkanie? Dokonaj aborcji”, – “Chcesz robić karierę? Dokonaj aborcji”, – “Nie chcesz przerywać studiów z powodu ciąży? Dokonaj aborcji”, – “Nie chcesz być matką lub ojcem? Dokonaj aborcji”. – “Chcesz cieszyć się życiem i nie mieć zobowiązań? Dokonaj aborcji”.
Tego typu “argumenty” zalewają polskojęzyczne media i portale społecznościowe. Aborcjoniści, pseudo-dziennikarze, aktywiści, politycy aborcyjnej koalicji i lekarze-aborterzy nieustannie przekonują Polaków, że dziecko w łonie matki jest “zagrożeniem dobrostanu”. Tak zmanipulowani ludzie wyrażają potem swoje poparcie dla działań na rzecz upowszechnienia i ułatwienia dzieciobójstwa.
Cel tych działań jest jasny – jest nim eksterminacja narodu polskiego. W 2023 roku w Polsce odnotowano dzietność na poziomie 1,1 – najgorszą w historii pomiarów sięgającej XIX wieku. Przed nami wizja katastrofy demograficznej, która spowoduje, że przestaniemy istnieć jako naród i społeczeństwo. Rodzi się najmniej dzieci w historii, gdyż Polacy podążają za trendami wyznaczonymi przez anty-kulturę i medialną propagandę, dziesiątki tysięcy dzieci każdego roku morduje się za pomocą nielegalnych pigułek poronnych, setki tysięcy recept rocznie jest wystawianych na tzw. “pigułki po”, a w szpitalach liczba aborcji rośnie dwukrotnie z roku na rok.
Działania rządu Tuska wpisują się w te schematy – ich celem jest ułatwienie eksterminacji polskich dzieci oraz zarażenie Polaków mentalnością aborcyjna. Aborcyjna koalicja Tuska realizuje w Polsce dokładnie ten sam scenariusz, który aborcjoniści skutecznie przeprowadzili w Hiszpanii, gdzie na podstawie zaświadczeń o rzekomym “zagrożeniu zdrowia psychicznego” mordowano rocznie 100 000 dzieci. Trzeba działać, aby to powstrzymać i uratować przyszłość Polski.Nasza Fundacja organizuje niezależne kampanie informacyjne i publiczne modlitwy różańcowe, aby docierać do Polaków z prawdą o aborcji, budzić sumienia i kształtować świadomość. Modlimy się także w miejscach publicznych w intencji powstrzymania aborcji oraz nawrócenia wszystkich ludzi uwikłanych w proceder mordowania dzieci. Niedawno taka akcja odbyła się m.in. w Bytomiu. Na Placu Jana III Sobieskiego, w ścisłym centrum miasta, zgromadziło się około 50 osób. To była nasza pierwsza akcja w Bytomiu od kilku lat, zainicjowana przez pana Grzegorza, który odpowiedział na nasz apel i został “kapitanem różańcowym”. W trakcie akcji dotarliśmy z prawdą o aborcji do wielu osób. Do naszych wolontariuszy podszedł m.in. młody mężczyzna, który patrzył na nasze bannery i słuchał naszych nagrań. Na początku zachowywał się agresywnie, ale w trakcie rozmowy z naszymi działaczami uspokoił się. Ostatecznie podziękował za rozmowę, za dialog i pochwalił nas za “ciekawe argumenty”. Być może dzięki tej akcji pierwszy raz w życiu zetknął się z prawdą o aborcji, a zobaczone i zasłyszane treści zostaną w jego świadomości na długo. Trzeba docierać do kolejnych takich osób w całej Polsce. Miliony Polaków każdego dnia narażone są na aborcyjną propagandę płynącą z mediów, pro-aborcyjnych urzędów oraz od lekarzy-aborterów namawiających do dzieciobójstwa. Aby organizować kolejne akcje potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 14 000 zł.Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić nam dotarcie z prawdą do kolejnych Polaków i ratowanie życia polskich dzieci.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Dziecko w łonie matki to “zagrożenie” dla “dobrostanu” kobiety – takiej propagandzie nieustannie poddawani są Polacy. Konieczne są kolejne kampanie społeczne budzące świadomość i sumienia. Proszę Pana o ich wsparcie. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Wedle rozporządzenia Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny dziecko w łonie matki to “zagrożenie” dla “dobrostanu” kobiety, które należy usunąć za pomocą “produktu leczniczego” jakim jest pigułka o możliwym działaniu wczesnoporonnym lub aborcji. Jest to ta sama perspektywa, za pomocą której na dzieci patrzą radykalni aktywiści aborcyjni. Wedle ich propagandy, dziecko w łonie matki to “pasożyt”, którego należy pozbyć się z organizmu kobiety poprzez aborcję lub pigułkę poronną. W ten sam sposób patrzy na dzieci poczęte rząd Donalda Tuska – jako na “pasożyty” do eliminacji. Ministerstwo planuje działania w celu masowej eksterminacji dzieci. Konieczny jest opór społeczny, jak również uświadamianie Polaków, gdyż skala sprzedaży “pigułek po” jest w naszym kraju ogromna.Chodzi o obowiązujące od niedawna rozporządzenie Minister Zdrowia dotyczące programu tzw. “pigułki po” wprowadzonego przez NFZ na polecenie rządu Donalda Tuska. Wprowadza ono możliwość sprzedaży tych środków w aptekach na receptę wystawioną przez farmaceutę zamiast lekarza. Zgodnie z rozporządzeniem taką receptę farmaceuta może wystawić także nastolatce od 15 roku życia. Tzw. “pigułki po” mogą mieć działanie wczesnoporonne.
Jaka jest argumentacja rządu Tuska za wprowadzeniem takiej możliwości? Możemy o tym przeczytać w uzasadnieniu do rozporządzenia. Jak napisano:
“Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, nieplanowana ciąża stanowi szczególnego rodzaju zagrożenie dla zdrowia matek i ich potomstwa.”
Innymi słowy – “nieplanowane” dziecko stanowi “szczególnego rodzaju zagrożenie” zarówno dla samego siebie jak i dla własnej matki. Jakie to zagrożenie? Chodzi o “zagrożenie zdrowia reprodukcyjnego” kobiety. Tzw. “zdrowie reprodukcyjne” jest to, wedle definicji przytoczonej przez Ministerstwo Zdrowia:
“Stan całkowitego fizycznego, psychicznego i społecznego dobrego samopoczucia.”
Jak należy to rozumieć?
Niemal każda kobieta odczuwa różne dolegliwości w trakcie ciąży. Jest to całkowicie normalnym, biologicznym objawem, związanym z pojawieniem się dziecka w jej łonie. Powinno to przypominać całemu społeczeństwu o szczególnej opiece, jaką należy otaczać kobiety w ciąży. Każda mama może odczuwać również różnego rodzaju niepokoje związane z wizją porodu oraz późniejszej opieki nad noworodkiem, zwłaszcza wtedy, kiedy jest to jej pierwsze dziecko. To również jest całkowicie normalne.
Jednak aborcyjna propaganda odwraca logikę do góry nogami. Wedle aborcyjnej narracji, którą powiela rząd Donalda Tuska, ciąża to choroba, gdyż jej objawy zagrażają dobremu samopoczuciu kobiety. W sytuacji ciąży należy więc podjąć “działania lecznicze” i przepisać kobiecie “pigułkę po” lub dokonać aborcji w szpitalu.
Należy przy tym zauważyć, że skoro “nieplanowana” ciąża jest zagrożeniem dla “dobrostanu” kobiety, to “planowana” ciąża również jest takim “zagrożeniem”, bo przecież jej przebieg od strony biologicznej niczym się nie różni od ciąży “nieplanowanej”.
Właśnie w ten sposób należy rozumieć istotę aborcyjnej ideologii – KAŻDE dziecko w łonie matki jest zagrożeniem, gdyż każde poczęte dziecko narusza psychiczny i fizyczny “dobrostan” kobiety w ciąży.
To dlatego aktywizm aborcyjny i aborcyjna propaganda to bardzo niebezpieczne zjawiska dla całego społeczeństwa. Aborcjonistom chodzi o to, aby każdej kobiecie wmówić, że dziecko jest dla niej zagrożeniem, gdyż jego pojawienie się w łonie mamy oznacza dyskomfort, złe samopoczucie oraz konieczność zmiany życiowych planów i podjęcia osobistych wyrzeczeń. Promocja aborcji jest ściśle powiązana z medialną propagandą, która na masową skalę zniechęca Polaków do rodzicielstwa. Na łamach mediów głównego nurtu nieustannie publikowane są artykuły, teksty i nagrania video przedstawiające dzieci niemal wyłącznie jako przeszkody w robieniu kariery, podróżowaniu po świecie i oddawaniu się kolejnym hobby. Istota tego przekazu jest taka sama, jak istota propagandy aborcyjnej – dziecko jest “zagrożeniem” dla “dobrostanu” rodziców, nie tylko dla matek, ale również dla ojców.
Konsekwencje tych działań widzimy wyraźnie w naszym społeczeństwie. W roku 2023 odnotowano w Polsce dzietność na poziomie 1,1 – najniższą w historii pomiarów sięgającej XIX wieku. Przyczyn tak niskiej dzietności należy upatrywać przede wszystkim w zjawiskach kulturowych – Polacy podążają za trendami wyznaczanymi przez media i tzw. “kulturę masową”. Świadczy o tym również ogromne zainteresowanie tzw. “pigułkami po” wśród Polek.
W ramach wprowadzonego przez rząd Tuska specjalnego programu NFZ w czerwcu 2024 sprzedano w aptekach 1618 “pigułek po”. Program Tuska stanowi jednak tylko ułamek całej sprzedaży “pigułek po” w Polsce. Sprzedaż wszystkich dostępnych na receptę tabletek stosowanych jako tzw. “antykoncepcja awaryjna” (mogących mieć działanie poronne) wyniosła w maju br. 30 763, a w czerwcu br. – 30 880. Oznacza to sprzedaż wydawanych na receptę pigułek na poziomie ok. 300 000 rocznie. Z kolei pod względem liczby wystawionych recept rekordowy był m.in. rok 2022, gdzie w całej Polsce wystawiono blisko 900 000 recept (!) na “pigułki po”.
Prawie 900 000 recept na “pigułkę po” wystawionych w Polsce w ciągu tylko jednego roku. To właśnie efekt upowszechniania się aborcyjnej mentalności w Polsce. Aktywiści aborcyjni i pro-aborcyjne media nie tylko zniechęcają Polaków do rodzicielstwa i przedstawiają dzieci jako “zagrożenie”, ale również programują swoich odbiorców, zwłaszcza nastolatki i młode dziewczęta, do automatycznych zachowań: Jesteś w ciąży? Weź pigułkę. Automatyczną, bezrefleksyjną, wdrukowaną w świadomość odpowiedzią na zajście w ciążę ma być aborcja – dokonana w szpitalu (coraz rzadsza metoda) lub samodzielnie w domu (bardzo popularna metoda) za pomocą pigułki poronnej lub tabletki “awaryjnej”, która może mieć działanie wczesnoporonne.Ciąża -> pigułka. Taka jest reakcja setek tysięcy Polek na wieść o tym, że zostały lub mogą zostać matkami. 900 000 recept na “antykoncepcję awaryjną” rocznie, dziesiątki tysięcy pigułek sprzedawanych miesięcznie na receptę, dziesiątki tysięcy nielegalnych aborcji rocznie, rosnąca liczba aborcji szpitalnych – to pokazuje do jak wielkiej grupy osób trzeba nieustannie docierać z prawdą o aborcji i jej skutkach. Docierać w sposób niezależny, gdyż media głównego nurtu i korporacje zarządzające mediami społecznościowymi blokują i cenzurują prawdę, wspierając propagandę, kłamstwa i manipulacje. Dlatego nasza Fundacja każdego dnia na ulicach polskich miast organizuje kampanie informacyjne i publiczne modlitwy różańcowe. Docieramy bezpośrednio do Polaków kształtując świadomość i sumienia naszego społeczeństwa. Chcemy zorganizować kolejne akcje uliczne. W ostatnim czasie takie kampanie odbyły się m.in. w: Krośnie, Piekarach Śląskich, Warszawie, Katowicach, Jeleniej Górze, Krakowie, Oleśnicy, Gliwicach, Rzeszowie, Łodzi, Dębicy, Elblągu, Gdańsku, Olsztynie, Ełku, Siedlcach oraz innych miejscowościach. Ciągle dołączają do nas nowe osoby, które chcą organizować działania w swoim miejscu zamieszkania. Pomagają im nasi koordynatorzy, organizując jednocześnie akcje billboardowe i furgonetkowe. Na dalsze działania potrzebujemy ok. 15 000 zł. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam walkę o życie i docieranie z prawdą do kolejnych Polaków, którzy nieustannie infekowani są aborcyjną propagandą i zachęcani do aborcji. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Aktywistki aborcyjne i media programują Polki do automatycznych zachowań: “Jesteś w ciąży? Weź pigułkę.” Do podobnej postawy namawiani są także ojcowie, którym wmawia się, że bycie “odpowiedzialnym” mężczyzną oznacza współudział w aborcyjnym zamordowaniu własnego dziecka. Rząd Tuska wprowadza kolejne ułatwienia w kupowaniu śmiercionośnych pigułek.
Musimy organizować kolejne akcje, aby dotrzeć z prawdą do milionów kolejnych osób i zmieniać świadomość Polaków. Proszę Pana o wsparcie tych działań. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl