Życie na linie 18
Diabelskie koło
Prezes „Okienka” Wojciech Gadziński czyli dla kolegów Gad odwiedził kiedyś znajomych biwakujących na dziko nad wielkim jeziorem. Znajomi z racji wieku uprawiali tak zwane „żeglarstwo szuwarowo bagienne”. Nie stać ich było na duży jacht, wyrośli ze snobizmów związanych z każdą dyscypliną elitarnych sportów, chcieli mieć jeszcze trochę kontaktu z wodą, choć wpełzanie do namiotu stawało się dla nich z roku na rok trudniejsze.
Obóz odwiedzali i w nim biwakowali liczni odszczepieńcy z „ Okienka”. Ci, którzy ze względu na długi język albo resztki przyzwoitości nie nadawali się do odcinania kuponów od knucia. Do starszych państwa nad jeziorem dołączał zwykle Kura czyli Kurowski. Kura był kapitanem morskim, alpinistą przemysłowym, podróżnikiem. Z wiekowymi żeglarzami łączyła go niechęć do snobizmu, upodobanie do prymitywu, a przede wszystkim pewna naiwność. Zbyt często wydawało mu się, że ma do czynienia z ludźmi dobrej woli i angażował się w działania, które były co najmniej podejrzane. Kiedyś przewoził przez Bałtyk na swoim jachcie powielacze dla knujących. Człowiek odbierający powielacze kazał mu wyładowywać je w porcie. Kiedy Kura odmówił – oświadczył: „ za taką kasę mógłbyś ruszyć tyłek”. Tyle, że Kura nie brał żadnej kasy. Potem okazało się, że powielacze były trefne, zawierały nadajniki.
Wracając do Gada. Rozgrzany procentami rozwinął przed słuchaczami swoją filozofię władzy. Ognisko trzaskało, księżyc przyświecał, nocne ptaki darły dzioby. Filozofia władzy Gada była to najprymitywniejsza wersja wallenrodyzmu. „Żeby zrobić coś dobrego trzeba utrzymać się w siodle a żeby utrzymać się w siodle trzeba przykucnąć i tylko tym się zajmuję” – powiedział. Ktoś obyty z jeździectwem zaprotestował oświadczając, że nigdy nie kucał na koniu, a wtedy Gad wrócił do alpinizmu, takiego jak go pojmował. „Jeżeli wpadłeś w poślizg w stromym terenie nie wykonuj gwałtownych ruchów, przykucnij”. Starsza pani zniesmaczona tymi zasadami alpinizmu dla ceprów czy jeździectwa dla dzieci do lat czterech na karuzeli w wesołym miasteczku ( tak powiedziała) poszła spać ale reszta dywagowała do białego rana.
Porównanie do karuzeli było trafne – obwieścił Gad. Tyle że polityka to nie jest wesołe miasteczko lecz zepsute diabelskie koło, które obraca się z rosnącą szybkością. Ten kto da się odwirować spada w niebyt. Gad zginął w słynnej katastrofie lotniczej. Ciekawe czy był tak ważny, że musiał zginąć czy był tak nieważny, że nie warto było go ostrzegać?. Wiedział na pewno wiele, zbyt wiele choćby o Chyżym i jego drużynie. „Тимур и его команда” mawiali o Chyżym złośliwi zazdrośnicy z „Okienka”. Nie mogli pojąć jak taki ( ich zdaniem) idiota może tak dobrze sobie radzić na diabelskim kole polityki.
C D N
Zbieżność nazwisk i sytuacji jest przypadkowa. W kolejnych odcinkach mojej opowieści poznają państwo losy innych osób pracujących w spółdzielni „Okienko”